Skocz do zawartości

Pętla


tio

Rekomendowane odpowiedzi

Opowiadanie, które popełniłem kilka lat temu na jakiś konkurs. Wygrałem dzięki niemu biografię Hitchcoka. Moja wersja jednej z tak zwanych "urban legend".

 

PĘTLA

 

Był już w drzwiach mieszkania kiedy usłyszał komórkę leżącą na biurku. Przez chwilę walczył z pokusą by po prostu zamknąć drzwi i zbiec na dół ale wrócił do środka i odebrał.

-Andrzej, szef chce żebyś przyjechał – usłyszał zdenerwowanego Tomka.

-Przecież jest piątek wieczór! Mój pierwszy weekend w tym miesiącu i zamierzam go spędzić z Majką.

-Padł serwer, a wiesz że Marek nie da rady go postawić.

Andrzej rzucił w myślach przekleństwo a do słuchawki ciche, zmęczone:

-Powiedz mu, że będę za pół godziny.

Do Majki zadzwonił już autobusu. Była niemal tak samo zła jak on, bo nie pierwszy raz jego praca psuła im randki. Obiecywał właśnie w jaki sposób jej to wynagrodzi kiedy poczuł szturchnięcie w ramię. Spojrzał na wysokiego, może czterdziestoletniego mężczyznę w czarnej kurtce z przyczepionym identyfikatorem do klapy.

-Bilet poproszę – Andrzej nie przerywając rozmowy sięgnął ręką do kieszeni kurtki, potem do drugiej, obmacał kieszenie spodni.

-Cholera jasna! – Zaklął a zarówno kontroler jak i Majka pomyśleli, że to do nich.

-Przepraszam. Majeczko, zadzwonię do ciebie później, zdaje się że zapomniałem biletu – rozłączył się, jeszcze raz przeszukał kieszenie.

-Zapomniałem dokumentów z domu – uśmiechnął się przepraszająco do kontrolera.

-Nie chcę pańskich dokumentów tylko bilet – odpowiedział mu uśmiechem zdecydowanie złośliwym.

-W dokumentach mam bilet sieciowy.

-Aha – kontroler przybrał surową, urzędniczą minę. – Znaczy się nie ma pan biletu tak?

-Mam, ale w domu.

-W domu, to wie pan. Cha, cha, cha – zaśmiał się jakby przypomniał sobie coś zabawnego. – W takim razie pojedzie pan ze mną na pętlę i wypiszę panu mandat.

-Co? Na jaką pętlę? Nie może pan wypisać go tutaj? Spieszę się.

-Niestety, obawiam się że musi pan odwołać plany. Ale postaram się załatwić szybko wszystkie formalności. Ja też nie lubię tej papierkowej roboty cha cha cha – znów zaśmiał się nieprzyjemnie. Gestem ręki zawołał kolegę, który sprawdzał bilety w drugiej części autobusu. Tamten wyglądał podobnie, niemal identyczna czarna kurtka, identyfikator.

-Mamy klienta na pętlę Jasiu. Powiedz kierowcy dobrze?

-Nie ma sprawy – uśmiechnął się głupkowato.

Andrzej był rozdrażniony. Nie dość, że nici z randki to do tego jeszcze to.

-Proszę pana – zwrócił się szeptem do kontrolera. – A nie można by tego załatwić jakoś inaczej, no wie pan... bez tej papierkowej roboty. – Wyciągnął ze spodni banknot pięćdziesięciozłotowy. Po reakcji kontrolera poznał, że to był zły pomysł.

-Proszę pana! Czy nie dość panu problemów na dziś? Otóż musi pan wiedzieć, że nie wszystko kupi pan za pieniądze. Wkrótce zresztą pieniądze nie będą panu w ogóle potrzebne.

-O co panu chodzi? Ja chcę tylko zdążyć do pracy. Właśnie dojeżdżamy do mojego przystanku. Niech mi pan pozwoli wysiąść.

-To nie jest pański przystanek.

Zrezygnowany Andrzej zadzwonił do szefa żeby wytłumaczyć że dotrze później. Miał wrażenie, że nie

uwierzył w jego wyjaśnienia. Kontroler położył mu rękę na ramieniu, jakby obawiał się że może mu uciec. Autobus dojechał do ostatniego przystanku, kilkoro pozostałych pasażerów wysiadło.

-Jedziemy na pętlę kolego – zawołał głośno kierowca i z sykiem zamknęły się drzwi. Światła w środku przygasły i autobus nabrał większej prędkości. Andrzej nie miał pojęcia gdzie może być ta „pętla”, miał tylko nadzieję że uda mu się stamtąd szybko wrócić.

-Niech pan porzuci myśli o szybkim powrocie – kontroler odezwał się tuż przy jego uchu. Podskoczył przestraszony.

-Skąd pan... o co tutaj chodzi? – jego głos mimowolnie drżał.

-Jedziemy na pętlę chłopcze – zakrzyknął ponownie kierowca i odwrócił się w jego stronę. Andrzej przysiągłby, że w półmroku jego oczy zalśniły czerwienią. Trwało to ułamek sekundy, może to neony miasta odbiły się w jego oczach, jednak Andrzej czuł jak ogarnia go panika.

-Ja muszę wysiąść, źle się czuję – spróbował się poderwać ale dłoń kontrolera zacisnęła się mocno na jego ramieniu przygważdżając go do siedzenia.

-Teraz już nic nie musisz chłopcze.

Spojrzał przez okno. Na ulicach było coraz mniej świateł, domyślił się, że są na peryferiach ale w ogóle nie rozpoznawał tej okolicy.

-Dojeżdżamy do pętli chłopcze. To twój ostatni przystanek.

Autobus się zatrzymał. Z sykiem otworzyły się drzwi. Wraz z zimnym nocnym powietrzem napłynął jakiś dziwny zapach. Czyżby zatrzymali się w pobliżu zakładów siarkowych?

-Idziemy chłopcze – kontroler bez wysiłku podniósł go do góry i pchnął w kierunku drzwi.

Pętla.

Autobus stał tuż przy drzewie. Kiedy stopy Andrzeja dotknęły ziemi ujrzał zarzuconą na konar pętlę.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...