Skocz do zawartości

Tennis Elbow 2011 & 2013


Johniss

Rekomendowane odpowiedzi

Zapraszam do kolejnej, już czwartej części tworzenia tenisowej gwiazdy :)

 

Zaczynamy nowy sezon, o tyle bezpieczny, że przez 3/4 jego trwania praktycznie nie muszę bronić żadnych punktów (nie liczę tych wywalczonych w future’sach i challangerach, bo to drobnica, którą nadrobi się dwoma przyzwoitymi startami w main tourze ;)). Dopiero końcówka sezonu będzie wymagała większej kalkulacji. W takim wypadku nie pozostaje nic, jak tylko wspinać się po drabince Rankingu ATP.

 

Aby nie wrzucać tak długiego posta jak poprzednio, tym razem skupię się na pierwszych dziesięciu tygodniach sezonu 2010. Powrzucam je w spoilery, może będzie to lepiej wyglądać. Jedziemy!

 

Tydzień 1.

 

 

Nie ma opierdzielania się na początku sezonu. Wysłałem zgłoszenie do Chennai. Czas na przetarcie przed debiutem na Australian Open.

 

Chennai (Blue-Green Cement) TET250, ranking 60

Rozstawienie z numerem 8.

 

1R (119) R. Ginepri 6:2 6:0

2R (115) S. Ventura 6:2 6:0

QF (12) [2] D. Ferrer 1:6 1:6

 

Rozstawienie i dobra drabinka pozwoliły pierwsze rundy przejść bezproblemowo. Na ścianę wpadłem dopiero w ćwierćfinale. Bez pomysłu na Hiszpana, który mnie rozstrzelał. Plus taki, że wpadło trochę punktów do rankingu. Teraz czas powyciskać siódme poty przed Australian Open.

 

 

 

Tydzień 2 i 3.

Trening, trening i jeszcze raz trening.

 

Tydzień 4.

 

 

Witaj Australio! Mój debiut i pierwsze spotkanie z Rod Laver Arena. Wóda, dziwki, koks na bok, warto byłoby zrobić jakąś niespodziankę i dobrze się zaprezentować!

 

Australian Open (ewLine Synthetic), Szlem, ranking 54

 

1R (12) [12] J. C. Ferrero 0:6 1:6 2:6

 

I ponownie beznadziejne losowanie. Drugie spotkanie z Ferrero w ciągu kilku tygodni i kolejne lanie. W błyskawicznym tempie żegnam Australię. Może za rok. Zmieniam kontynent

 

 

 

Tydzień 5.

 

 

Czas na Afrykę. Nieudany start w Australii spowodował spadek o dwie pozycje w rankingu. Wypadałoby się zrehabilitować, ale…

 

Johannesburg (Cement), TET250, ranking 56.

 

1R (1) [1] R. Nadal 1:6 0:6

 

nie z takim przeciwnikiem… Moje pierwsze spotkanie ze światową jedynką. Rafa przegonił mnie po korcie. Nie ten poziom, nie ta klasa, nie te umiejętności. Jeszcze trochę czasu minie, nim będę w stanie przeciwstawić się takiemu zawodnikowi. Jako plus w tym spotkani mogę dodać, że miałem 10 winnersów ;) Zła passa w losowaniach drabinek turniejowych trwa. Szukamy szczęścia gdzie indziej.

 

 

 

Tydzień 6.

 

 

Spróbujemy sił w hali. Zawitałem do San Jose. Może tym razem los się do mnie uśmiechnie.

 

San Jose (Indoor Hard), TET250, ranking 55.

 

1R (113) A. Seppi 6:3, 5:7, 6:3

2R (33) [4] I. Andreev 6:2 6:3

QF (39) [6] R. Gasquet 4:6 6:7(4)

 

W końcu udany występ, w którym przeciwstawiłem się zawodnikom wyżej sklasyfikowanym ode mnie. W pierwszej rundzie ciężka przeprawa z Seppim, przedłużona na własne życzenie z powodu głupich błędów w kluczowych momentach drugiego seta. Nadzwyczaj gładko poszło z Andreevem. Nie wiem skąd tak wysoka pozycja Rosjanina, bo grał dość słabo.

Z kolei ćwierćfinał z Gasquetem jest tym spotkaniem, które będzie się za mną długo ciągnęło. Francuz był jak najbardziej do ogrania. Zabrakło cierpliwości i opanowania. Mecz był bardzo wyrównany i tak naprawdę, gdyby nie kilka głupich decyzji, powinienem go spokojnie wygrać. Żal jest tym większy, że w następnej rundzie spotkałbym się z mało znanym Michaelem Barrerem, który był rewelacją turnieju. Szkoda i to bardzo, bo uciekła ogromna szansa na pierwszy bardzo dobry występ w main tourze.

 

 

 

 

Tydzień 7.

 

 

Rozgrywam mały maraton. Kolejny tydzień, kolejny turniej. Po dobrym występie w San Jose przenoszę się do miasta znanego z zabójstwa Martina Luthera Kinga, początków scenicznej działalności Johnny’ego Casha i Graceland Elvisa Presley – Memphis.

 

Memphis (Indoor Carpet), TET500, ranking 53.

 

1R (142) [Q] S Bolelli 6:2 6:1

2R (37) [5] I. Andreev 6:4 7:6(4)

QF (29) [3] G. Monfils 1:6 4:6

 

Poszło dobrze. Wynik podobny jak w San Jose. Pierwsza runda łatwa przeprawa z kwalifikantem. W drugiej ponowne spotkanei z Andreevem, tym razem również zakończone zwycięstwem (ale okupione większym wysiłkiem). Moją przygodę ponownie zakończył Francuz. W tym przypadku katem okazał się ekscentryczny Gael Monfils. Przewaga zawodnika trójkolorowych była wyraźna. Jednak zanotowałem kolejny dobry występ okraszony 90 punktami do rankingu. Dzięki temu uzyskałem kolejny Milestone. Ranking ATP 44!

 

 

 

 

Tydzień 8.

 

 

Kończę maraton. Piąty tydzień piąty turniej, później robię przerwę. Lecimy do Dubaju, gdzie może uda się podtrzymać passę w miarę dobrych występów, a może nawet poprawić dotychczasowy wynik.

 

Dubaj (Blue-Green Cement), TET 500, ranking 44

Sukces. W TET500 jeszcze nie byłem rozstawiony! Dostałem numer 8.

 

1R (50) I. Karlović 6:1 6:3

2R (114) E. Schwank 6:3 6:3

QF (69) M. Fish 4:6 3:6

 

Trzeci ćwierćfinał z rzędu! W pierwszej rundy znany z atomowego serwisu Chorwat nie stanowił większej przeszkody (jego podanie nie wyrządziło mi większej szkody). Druga runda to spotkanie z anonimowym dla mnie Schwankiem, który okazał się bardziej wymagającym przeciwnikiem od Karlovicia. Tym razem w ćwierćfinale nei dałem radu Fishowi. Trochę szkoda tego spotkania. Ryba znajduje się niżej ode mnie w rankingu, umiejętności mamy na zbliżonym poziomie. Wygrał, bo więcej ryzykował i, niestety dla mnie, trafiał.

 

Trzy turnieje z rzędu zakończone ćwierćfinałami. W dwóch przypadkach pozostał lekki niedosyt. Udane występu pozwoliły zanotować progres w rankingu. Jestem 41. rakietą świata.

 

 

 

Tydzien 9 i 10.

Treningi, imprezy itp ;)

 

Ten odcinek krótszy. W następnym opiszę moje występy w serii Mastersów – Indian Wells, Miami, Monte Carlo, Rzym i Madryt. Wrzucę też aktualny profil gracza i opiszę problem, z którym obecnie się zmagam ;)

 

Zastanawiam się, czy nie przerzucić tego wszystkie do strefy tekstowej i nie otworzyć tam wątku karierowego dla TE. Pytanie do modów/adminów, w razie czego nie byłoby problemów z przeniesieniem postów, no i czy w ogóle jest sens? (a może w ogóle oddzielny zbiorczy wątek dla osób grających karierę w TE i dzielących się swoimi wynikami?) :-k

 

 

 

uJzfseU.jpg

 

 

Masz więcej w Volley i Special niż ja po rozegraniu półtora sezonu ;). Teraz będę się brał za poprawę Counter i Drop shotów, a wolejowe zagrania póki co olewam, chociaż ostatnio mi się spodobały wycieczki pod siatkę. ;)

Odnośnik do komentarza

Screen w następnym odcinku ;). Ale odpowiem, że ciągle gram na Pro, Sublevel 10. Pozycjonowanie do zagrania zszedłem już z Average na Slow, a Preview jeszcze mam na wszystkim (All + Danger Zone + Aiming). Jednak z czasem pewnie będę wszystko modyfikował. Na razie tego nie robię, bo obecnie gra i tak stanowi wyzwanie :). Aczkolwiek pewne ustawienia w trybie treningowym już testuję.

Odnośnik do komentarza

Odcinek 5. „Masters Series”

 

Witam w piątej już części kreowania nowej gwiazdy tenisa. Tym razem zajmę się przedstawieniem 11 tygodni rozgrywki – od Indian Wells do Wielkiego Szlema na kortach Rolanda Garrosa. Ten odcinek będzie przede wszystkim dotyczył turniejów z serii Masters, które, jak wiadomo z tenisowego kalendarza, na wiosnę występują dość gęsto. ;)

 

Pod koniec wpisu czas na mały coming out i przedstawię profil zawodnika. Zaczynamy.

 

 

 

Tydzień 11.

Jadę na jeden z moich ulubionych turniejów, które niemal rok w rok oglądałem w TV ;). Indian Wells w Stanach Zjednoczonych. Nie liczę na jakiś wielki występ, po prostu chciałbym dobrze zagrać.

 

Indian Wells (Blue-Green Cement), Masters, Ranking 41.

 

1R (44) F. Mayer 5:7 6:4 6:2

2R (20) [20] M. Youzhny 2:6 2:6

 

No i dobrej gry niestety wystarczyło na jeden mecz. Mayer postawił ciężkie warunki, męczył mnie serwisem niemiłosiernie (21 asów), ale z drugiej strony popełniał dużo błędów w trakcie wymian (46 do moich 31). W drugiej rundzie ponownie spotkałem się z Youzhnym i tak jak poprzednio, nie miałem nic do gadania. Trochę szkoda tak szybkiego pożegnania z kortami w Indian Wells. Może w przyszłości będzie mi dane więcej tutaj zdziałać?

 

 

 

Tydzień 12.

Powoli zbliża się sezon na kortach ziemnych. Postanowiłem w treningu skupić się mocno na zagrywkach topspinowych. Zobaczymy jaki to przyniesie efekt.

 

Tydzień 13.

 

 

Kolejny Masters i wyprawa na drugi koniec Stanów Zjednoczonych. Miasto, dla którego niegdyś szopkę telewizyjną odstawiał LeBron James. Cytując fragment piosenki Willa Smitha „Welcome to Miami”!

 

Miami (Blue-Green Cement), Masters, Ranking 41.

 

1R (350) [Q] J. Paukku 6:0 6:0

2R (13) [13] T. Berdych 0:6 1:6

 

Ze skrajności w skrajność. Najpierw mecz z finem, dla którego awans do turnieju głównego był życiowym sukcesem. Taki szybki trening. Niestety, druga runda i ścisła czołówka światowego tenisa. Czeski zawodnik zmiótł mnie z kortu. Wpadam w dziwny syndrom. Jestem z dobry na słabych i za słaby na dobrych. Gdzie wyjście z takiej sytuacji? W międzyczasie udało się zanotować awans o dwie pozycje

 

 

 

Tydzień 14.

 

 

Czas na ostatni turniej w Stanach przed przeprowadzką na europejską cegłę. Houston here i come. Może tym razem uda się zrobić coś więcej?

 

Houston (Green clay), TET250, Ranking 39

 

1R (50) A. Clement 4:6 6:4 6:3

2R (36) [8] M. Fish 5:7 2:6

 

I znowu tylko dwie rundy. Pierwsze starcie to był jeden z najbardziej szalonych meczów w mojej karierze. Wesoły tenis z oby stron. Dużo wygrywających piłek, równie dużo błędów i ogromna nieskuteczność Clementa jeśli chodzi o wygrywanie breakpointów. Statystyka mówi sama za siebie 2/18 ;) (przy moim 3/5).

W drugiej rundzie po raz kolejny spotkałem się z Fishem. Ten mecz powinienem był wygrać. Miałem Rybę na talerzu… w pierwszym secie prowadziłem 5:3, miałem serwis i… wszystko siadło. Przegrałem cztery gemy z rzędu, delikatnie mówiąc, wkurzyłem się i kolejna partia oddana w tempie błyskawicznym. Znowu średnio słaby występ turniejowy. Przegrana w drugiej rundzie zaowocowała spadkiem w rankingu na 41. pozycję.

 

 

 

Tydzień 15.

 

 

Wracam do Europy. Może na rodzimym kontynencie uda się przełamać ostatni zastój i brak rewelacyjnych występów. Przyjeżdżam do jednego z piękniejszych miast na lazurowym wybrzeżu – Monte Carlo i tamtejszy Masters na ziemi.

 

Monte Carlo (Clay), Masters, Ranking 41

 

1R (51) A. Quareshi 6:4 6:3

2R (98) [Q] R. Melo 6:4 6:0

3R (1) [1] R. Nadal 1:6 1:6

 

Co tu dużo pisać, znowu trzecia runda. Pytanie, czy istniała możliwość wyciśnięcia lepszego wyniku z takiego układu drabinki? Raczej nie… Pierwsza runda to dość wyrównany bój z nieznanym mi wcześniej Pakistańczykiem. Drugie starcie, to sprawca największej niespodzianki w rundzie wstępnej, Ricardo Mello, który łatwo ograł Youzhnego. Jednak ze mną był bez szans. No a potem egzekucja. Rafa Nadal. Drugie nasze starcie i drugi pogrom z tą różnicą, że tym razem wygrałem dwa gemy. No nic, dużych szans nie miałem. Przynajmniej wpadło kilka punktów do rankingu które poskutkowały awansem na 38. miejsce.

 

 

 

Tydzień 16.

Treningi poświęcone grze na mączce.

 

Tydzień 17.

 

 

I czas na kolejny Masters na ziemi, tym razem Rzym. Tradycyjnie liczę na dobre losowanie i przebicie się wyżej niż trzecia runda.

 

Rzym (clay), Masters, Ranking 39

 

1R (9) [9] D. Ferrer 0:6 0:6

 

Cytując ś.p. Zdzisława Ambroziaka – KA TA STRO FA. Mój drugi rower w karierze po debiucie w tourze… Doprawdy nie wiem co tu pisać, więc wkleję kilka statystyk

 

36 Winners 4

 

9 Errors 14

 

56 Total Points Won 17

 

Trzeba ten występ puścić jak najszybciej w niepamięć.

 

 

 

Tydzień 18.

 

 

Po katastrofalnym występie w Rzymie miałem trochę czasu, żeby przemyśleć swoją grę przed występem w Monachium. Sezon nawierzchni ziemnej na razie za dobrze mi nie idzie.

 

Monachium (clay), TET250, Ranking 39

Rozstawienie z numerem 8

 

1R (101) T. De Bakker 6:3 6:2

2R (66) F. Fognini 1:6 1:6

 

I ponownie słabiutki występ. Rozstawienie sprawiło, że w teorii miałem dość łatwą drabinkę. I w pierwszej rundzie rzeczywiście miało to swoje odzwierciedlenie. Jednak spotkanie z szalonym Włochem kompletnie zgasiło mój zapał do występów na ziemnej nawierzchni. Słaby występ, bez większych szans, straciłem okazję na dojście dalej w turnieju, biorąc pod uwagę to, że w mojej części drabinki faworyci odpadli. Dzieje się coś niedobrego.

 

 

 

Tydzień 19.

 

 

Postanowiłem, że będzie to mój ostatni turniej przed Roland Garros. Resztę czasu poświęcę na treningi. Tym razem zawitałem do Hiszpanii na tamtejszego Mastersa w Madrycie.

 

Madryt, (clay), Masters, Ranking 39

 

1R (14) [12] J. Tsonga 6:4 7:6(5)

2R (34) M. Fish 3:6 6:3 6:4

3R (8) [6] F. Verdasco 0:6 0:6

 

Niestety doskonałe występy w dwóch rundach przysłonił tragiczny występ w trzecim starciu. Ale po kolei. Mecz z Tsongą to gigantyczny sukces, świetnie się układała gra, szybkie wymiany, które ostatecznie zakończyły się moim triumfem. Kompletnie nie radziłem sobie z serwisem Francuza (20 asów), ale ten popełniał katastrofalnie dużą liczbę niewymuszonych błędów. To był klucz do tego meczu.

Druga runda to pokonanie W KOŃCU Mardy’ego Fisha. Zawsze był w moim zasięgu, a udało się dopiero w Madrycie. Choć jak widać po wyniku nie było to łatwe spotkanie.

Trzecia runda? Nie będę pisał wiele. ŻENADA. Myślałem, że gorzej niż z Ferrerem nie mogłem zagrać. Myliłem się. NAJGORSZY MECZ W KARIERZE. Z uwagi na litość do samego siebie nie będę przywoływał statystyk z tego meczu (może poza jedną – moje winnersy – 1 – tak – słownie – JEDEN).

Ten turniej będący wahadłem emocji awansował mnie w rankingu na 37 pozycję.

 

 

 

Tydzień 20 i 21

Treningi przed Rolland Garros i czas na chwilę refleksji. Nie mogę od dłuższego czasu przeskoczyć pewnego poziomu. Wyraźnie czegoś mi brakuje, często pomysłu, jak sobie radzić z lepszymi zawodnikami. Czuję się trochę zawieszony w próżni i nie bardzo wiem co robić. Jedyna nadzieja w tym, że lepsze występy przyjdą ze zmianą nawierzchni? Jak nie, trzeba będzie zdecydowanie bardziej przyłożyć się do treningów i zacząć lepiej rozgrywać taktycznie mecze z przeciwnikami.

 

Tydzień 22.

 

 

Ostatni ze szlemów, który mi został. Dotarłem na korty Rolanda Garrosa w Paryżu. Byłoby fajnie w końcu przejść choć jedną rundę…

 

Roland Garros (Clay), Szlem, ranking 37.

 

1R (23) [26] M. Mirnyi 1:6 6:2 6:1 4:6 11:9

 

Pierwsza runda to starcie z Białorusinem Mirnyiem. Szczerze przyznam, że pomimo wysokiej pozycji przeciwnika w rankingu i rozstawienia, liczyłem na awans. Max, woleista, na ziemi? Ok, kiedyś w singlu sobie radził, ale te czasy dawno minęły, a na mączce wszelkie jego atuty powinny zniknąć. No cóż szybko dostałem zimny prysznic w pierwszym secie, co pozwoliło się otrząsnąć i zacząć grać na poważnie. Kolejne dwa sety to moje pewne zwycięstwa. W czwartym niezrozumiała porażka przez przełamanie przy stanie 4:4. Piąty set to absolutny dreszczowiec, breakpointy, niewykorzystane łatwe piłki z obydwu stron. Byłem bardzo bliski odpadnięcia, gdy przy stanie 9:9 broniłem dwóch breakpointów. Na szczęście udało się. A sam Max zaskoczył mnie bardzo. Jak na zadeklarowanego woleistę stosunkowo rzadko podchodził pod siatkę, godząc się na wymiany z głębi kortu. Chyba to mnie zaskoczyło najbardziej. Ale nieważne. Jest moja pierwsza druga runda w Wielkim Szlemie!

 

2R (72) I. Kunitsyn 6:1 6:1 6:0

 

Wynik, który nie mówi o jednym. MEGA DŁUGI MECZ. Grałem z Kunitsynem na zmęczenie i taki efekt też uzyskałem ;). Pod koniec drugiego seta mój przeciwnik już nie wyrabiał. Rekordowa wymiana w tym spotkaniu liczyła sobie 88 uderzeń. Zresztą cały mecz pomimo tak jednostronnego wyniku trwał ponad godzinę. Ważne, że jest kolejna runda!

 

3R (8) [8] F. Verdasco 2:6 1:6 3:6

 

I znowu Verdasco mnie zatrzymał. Tym razem już bez takiego wstydu z mojej strony. Jednak dalej było to jednostronne widowisko. Jedynie w trzecim secie udawało mi się łapać odpowiedni rytm i znajdywać sposób na Hiszpana. Niestety, były to tylko krótkotrwałe zrywy. Kończę przygodę z Rolandem Garrosem na trzeciej rundzie. W sumie mogę być zadowolony z tego występu i z podniesionym czołem zakończyć okres gry na kortach ziemnych. Czas spróbować sił na trawie, która w poprzednim sezonie, dzięki Wimbledonowi, pozwoliła mi zaistnieć w tenisowym świecie. Zobaczymy, co przyniesie w tym roku.

 

 

 

 

I to tyle w tym odcinku. W zasadzie prawie już nadgoniłem moją aktualną rozgrywkę, gdyż jestem jeden tydzień do przodu. Będę się starał wrzucać teraz turnieje w paczkach po 2 góra 3 eventy. Jak pokazały powyższe wpisy trochę zatrzymałem się w miejscu. Ciężko jest mi się przeciwstawić czołówce. Tak naprawdę dopiero teraz uczę się tej gry w pełni oraz szukam sposobów na rozgryzienie przeciwników. Z drugiej strony to dobrze, nie jest ciągle za łatwo ;)

 

Na koniec obiecany profil zawodnika (pochodzi on z następnego tygodnia). Jak widać ma duże braki techniczne, ale powoli będę to podciągał.

 

 

kSKTzTr.jpg

 

 

I to chyba na tyle w tej części :)

Odnośnik do komentarza

Pierwszy wygrany future w dwunastym tygodniu, potem dzika karta na mączke do Neapolu i tam druga runda. Walka jak równy z równym ze 137. zawodnikiem w rankingu i porażka na własne życzenie 5-7. Awans na 417 miejsce i przeskok do challengerów.

A cegła to chyba będzie moja ulubiona nawierzchnia.

Odnośnik do komentarza

Trzymając strzałkę do góry dodajesz płaską rotację "uciekającą" :D, a strzałką na dół top spin. Czas trzymania wciśniętej strzałki i przycisku uderzenia jednocześnie ( i to zarówno w w górę/w dół jak i w boki of course) decyduje o sile rotacji i kącie serwisu. To jest element, który trzeba samemu wyczuć, ale polecam wcisnąć te trzy przyciski tuż przed tym jak piłka osiąga najwyższy pułap po podrzuceniu i trzymać przez krótką chwilę, puszczając ułamek sekundy po uderzeniu. ;-) Odpowiednie opanowanie tego elementu jest przydatne, bo można naprawdę nękać przeciwnika asami, nawet przy przeciętnych umiejętnościach serwisowych zawodnika. ;) Ps. Nie wiem, nie chcę wymyślać zabobonów, ale zauważyłem że bardzo(!) pomaga też jak przed serwisem pozwoli się zawodnikowi parę razy zakozłować piłkę o kort :D.

Odnośnik do komentarza

puszczanie klawiszy przed uderzeniem/serwisem nigdy się dobrze nie kończy ;)

Nie no, przy uderzeniu puszczam kierunek zazwyczaj. Trochę wyjadę celownikiem poza linię, a on potem sam wraca w stronę środka kortu. Chyba tak samo jest z serwisem, bo jak na samym początku trzymam wciśniętą strzałkę w bok, a chwilę przed uderzeniem puszczam, to często mi się zdarzało trafić w linię.

 

A co do odbijania piłeczki to też to zauważyłem.

Odnośnik do komentarza

 

 

uJzfseU.jpg

 

 

Masz więcej w Volley i Special niż ja po rozegraniu półtora sezonu ;). Teraz będę się brał za poprawę Counter i Drop shotów, a wolejowe zagrania póki co olewam, chociaż ostatnio mi się spodobały wycieczki pod siatkę. ;)

 

Wolej ustawiłem dla przyzwoitości ;) Teraz poprawiam szybkość, top spin i kontrowanie.

Odnośnik do komentarza

No i mam na swoim rozkładzie kogoś z pierwszej setki rankingu, i to od razu nr 1 Rafael Nadal!

9WgmHwU.jpg

QcAQ5ce.jpg

Teraz Julian Knowle, który wyeliminował... Youzhnego.

Czas zwiększyc poziom ;). Ja na razie mam na rozkładzie nr 32 -Fabio Fognini.

 

A teraz pytanie z innej beczki. chciałbym sobie zainstalowac jakis dodatek z przwdziwytmi kortami. Ktos może coś doradzić. No, i pytanie podstawowe, czy po sciągnięciu będę musiał zaczynać karierę od nowa?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...