Skocz do zawartości

Snooker, bilard, pool...


Kamtek

Rekomendowane odpowiedzi

Tu nie trzeba wiele pisać...Ronnie O'Sullivan Mistrzem Świata w 2008 roku ! Po niezbyt emocjonującym pojedynku pokonał on Cartera 18-8.

Finału do emocjonujących nie zaliczę. Od meczu z Markiem Williamsem chyba przez wszystkich uważany był za faworyta turnieju. Coś tam przebąkiwał, że nie wie, czy nie odpocząć/przestać grać w Snookera. Nie widzę takiej możliwości. Musi zdobyć po raz czwarty Mistrzostwo Świata, no i wbić 3 maxy w ciągu jednego sezonu. Szkoda trochę Cartera. Po meczu powiedział, że robił co mógł...Chyba nikt mu do końca nie wierzył. Pokazał jednak, że trzeba się z nim liczyć. Powtórzę się, ale... Ronnie O'Sullivan Mistrzem Świata :jupi:

Odnośnik do komentarza

O samym finale pisać wiele nie trzeba. Poziom sportowy, a zarazem poziom emocji był typowy bardziej dla meczu pierwszej rundy, niż dla meczu o tytuł mistrza świata i czek na kwotę 250 000 funtów. Ronnie O'Sullivan po raz trzeci w karierze triumfował w finałowym meczu rozgrywanym w Crucible Theatre. W tym roku na Rakietę nie było mocnych: mecze z Chuangiem, Williamsem, Liangiem Wenbo, Hendrym i Carterem, to przy jego obecnej formie, umiejętnościach oraz postawie rywali - spacerek. Uważam, że jedynym, który mógłby zagrozić "takiemu" Ronniemu byłby John Higgins w swojej najwyższej, życiowej formie.

Był to niezwykle udany turniej dla Anglika: wbił swoje dziewiąte w karierze 147 (pobił rekord Hendry'ego), po raz trzeci wygrał mistrzostwa (tym samym dołączył do Davisa i Hendry'ego z trzema lub więcej wygranymi finałami w Crucible) i dzięki punktom za to osiągnięcie powrócił na szczyt listy rankingowej.

Ostateczny wynik meczu finałowego (w nawiasach najwyższe, warte odnotowania brejki poszczególnych partii):

Ronnie O'Sullivan (Eng) 18-8 Ali Carter (Eng)

81-56 127-0 (88) 99-4 (99) 0-104 (104) 86-4 (74) 62-76 65-18 73-0 78-0 (78) 36-60 86-8 (86) 28-93 (76) 45-80 (80) 126-0 (86) 77-32 (57) 110-5 (106) 76-48 (52) 74-0 25-64 85-0 (71) 0-84 (84) 62-42 1-89 (71) 72-39 73-32 (69) 62-16

 

Małe podsumowanie ciekawszych akcentów tegorocznych zawodów:

 

Ostateczna drabinka przedstawia się następująco

Brejk maksymalny Ronniego z meczu drugiej rundy z Markiem Williamsem

Brejk maksymalny Cartera z meczu ćwierćfinałowego przeciwko Ebdonowi (w dwóch częściach)

Najlepsze zagrania całego turnieju (zagranie Robertsona :o - prawa rotacja)

Najciekawszy mecz zawodów: Liang Wenbo - Joe Swail 13:12. Niespotykany przebieg: frejm nr 23 gdzie Chińczyk już świetuje zwycięstwo. Co się potem stało wiadomo: Swail wygrał tę partię, potem kolejną, a frejm nr 25, który trwał prawie 30 minut, to najbardziej dramatyczna rozgrywka Mistrzostw 2008. Chińczyk świętował potem po raz drugi. ;)

Występ debiutującego w MŚ Lianga uznaję za największą, pozytywną niespodziankę, do grona bohaterów turnieju dołączę całą półfinałową czwórkę. Obecności Ronniego uzasadniać nie muszę, ale Carter (brejk maksymalny i największy sukces w karierze), Perry (największy sukces w karierze) i Hendry (bliżej końca kariery niż mistrzostwa) faworytami do osiągnięcia tej fazy turnieju absolutnie nie byli.

Rozczarowali najbardziej: Selby (koszmar, pierwsza runda), Higgins (druga runda), Murphy (druga runda), Maguire (ćwierćfinał).

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

Rafał Jewtuch, jeden z naszych najlepszych snookerzystów i uwielbiany przez kibiców eurosportowy komentator ( ;)) rozegrał dziś pierwszy mecz w turnieju z cyklu Word Series. Pierwszy przystanek - wyspa Jersey. Polak zebrał od Marka Selby'ego baty 0:4, ale cieszy w ogóle okazja do rozegrania meczu z takim przeciwnikiem.

W turnieju biorą udział: John Higgins, Ken Doherty, Shaun Murphy, Mark Selby oraz amatorzy. ;) Transmisje na żywo prowadzi tradycyjnie Eurosport.

 

Warto dodać, że turniej w październiku zawita do Warszawy, zresztą mam plany zobaczenia go na żywo. ;) Oprócz Jersey i Warszawy cykl odwiedzi Rosję, a finał rozgrywek odbedzie się w Dusseldorfie.

Odnośnik do komentarza
  • 10 miesięcy później...

Postanowiłem odkopać temat, bo już niedługo finał kolejnych Mistrzostw Świata, a w temacie od prawie roku cisza :>

 

Ogólnie poziom mistrzostw wydaje się być bardzo wysoki. Świadczy o tym m.in. rekordowa liczba 100punktowych brejków (już grubo ponad 70). Mam nadzieję, że to (a także 9. w karierze max Hendry'ego!) ostatecznie wyperswaduje z głowy Sir Rodney'a Walkera pomysły o zmianie przepisów i "redukcji" trójkąta do 6 czerwonych.

Oczywiście równie wielką sensacją jak max siedmiokrotnego, było odpadnięcie w drugiej rundzie broniącego tytułu Ronniego O'Sullivana.

 

Jutro (a w zasadzie już dziś) kolejne sesje półfinałów. Ich skład dla mnie jest rozczarowaniem, bo zawodnicy, którym kibicowałem są już po za turniejem (Hendry, Selby, Maguire).

Pierwszy z nich zdecydowanie dla Higginsa. Wynik 15-9, mecz mógł zakończyć się po 3 sesjach, ale dziś wieczorem Allen wygrał 6-2, lecz mimo to jego szanse i tak pozostają iluzoryczne. Higgins potrzebuje tylko 2 frejmów do awansu, a to co Szkot dziś wyprawiał w porannej sesji było niesamowite. Z taką grą staje się faworytem i jeśli w drugim półfinale zwycięży Robertson, to 3 w karierze tytuł mistrza świata dla bardziej doświadczonego Higginsa wydaje się niemal pewny.

Bo szczerze mówiąc zatrzymać go może chyba tylko Murphy, którego osobiście nieznoszę, ale wydaje się on być lepszym kandydatem od Australijczyka z racji większego doświadczenia. Anglik wygrał w Crucible w 2005 roku, zdaje się zapominać o kłopotach osobistych, a po za tym posiada irytującą wręcz determinację i chęć wygrywania.

 

Do ostatecznych rozstrzygnięć coraz bliżej, ja mam cichą nadzieję (mimo tego co napisałem powyżej), że Robertson jednak zrobi psikusa reszcie i wygra te mistrzostwa, bo on najmniej mnie irytuje z wciąż pozostających w turnieju :P

Odnośnik do komentarza
  • 1 rok później...

nikt nie ogląda MŚ?

zresztą nie po to tutaj piszę..., natrafiłem dziś na zasakującego newsa:

 

Snooker world number one John Higgins has been suspended from all tournaments after reportedly agreeing to take a £261,000 bribe to lose frames.

 

co za droga do zakończenia kariery, jaki wstyd.

 

tutaj więcej info: klik

Odnośnik do komentarza

Ogląda, ogląda ;)

Finał Dott - Robertson zapowiada się ciekawie. Ja będę kibicował Australijczykowi. Mam nadzieje, że będzie to ciekawy mecz. Po bardzo dobrym meczu półfinałowym Robertson pokonał Ali Cartera 17-12, a Dott pokonał Selbiego 17-14. Selby przegrał na własne życzenie po nie trafieniu łatwej czarnej. Dzisiaj liczę na ciekawe widowisko.

Odnośnik do komentarza

dobra, to skrobnę jakieś mało podsumowanie.

dużo MŚ nie oglądalem, bo szkoła, nauka, a pozostałych wolnych chwil nie spędzałem jedynie przed telewizorem. do tej pory za największe rozczarowanie uważałem Higginsa, ale po zaistniałych okolicznościach mój głos pada na Dinga. szkoda, że dał się zrobić Murphyemu i tak szybko odpadł. przykro mi również w powodu Williamsa, gdyż musiał trafić na Ronniego. dla mnie to jeden z dwóch najlepszych meczów był, kapitalne breaki, odstawne. The Rocket tez nieco zawiódł, w pojedynku z Selbym, nie wolno marnować takiej okazji.

 

świetnie radzi sobie Dott, po tylu tragediach co on przeszedł nie liczyłem na to, że kiedykolwiek wróci do scisłej czołówki, ale jednak. Robertson...? ciężko powiedzieć jak się spisze. w pierwszej rundzie fartownie pojechał Goulda, potem cieniutkiego Davisa, któremu widocznie wystarczyło dojście do 1/4 no i w 1/2 Carter, który grał totalną kaszanę. dla mnie faworytem jest Szkot, ale wolałbym, żeby wygrał Australijczyk :D.

Edytowane przez Kuchar
Ktoś ma spore problemy z poprawną pisownią nazwisk
Odnośnik do komentarza

To się nie mieści w głowie. Prawdziwy wzór do naśladowania, świetny gracz i sympatyczny gość zamieszany w aferę korupcyjną. Snookerem interesuję się dosyć intensywnie i przez cały ten czas nigdy nie pomyślałbym o Higginsie jako osobie, która mogłaby ustawiać mecze. Jako wierny kibic tej dyscypliny czuję się po prostu oszukany. Przecież on... był swoistym ambasadorem snookera na świecie, był gwiazdą, był Kimś. Brak mi słów.

Odnośnik do komentarza

Kuchar, z tego co widzę, to jest to faktycznie afera, ale pierwsze źródło (news of the world), które cytują poważniejsze serwisy (np BBC) daje jakąś nadzieję, że nie jest tak źle, jak to teraz wygląda. I dopóki oficjalne śledztwo się nie skończy będę się trzymał in dubio pro reo.

Odnośnik do komentarza

Neil Robertson mistrzem świata :jupi:. Australijczyk pokonał Dotta 18-13. Mecz skończył się kilka minut przed 2. Nie można powiedzieć, że mecz był nudny, ale było sporo błędów obu snookerzystów. Szkot był wyraźnie zrezygnowany pod koniec. Miał on dużo pecha oraz zmęczenia dawało mu się bardzo we znaki. Robertson wygrał zasłużenie i najprawdopodobniej zostanie numerem 1 w rankingu (afera z Higginsem).

Odnośnik do komentarza

Dla mnie były to naprawdę fajne mistrzostwa(pierwsze które dość dokładnie śledziłem). Sporo efektownej gry jak choćby w meczu Williams - O'Sullivan, udowadniania sobie, że jeszcze można dobrze grać(Steve Davis i mecz z Higginsem, mimo niedawnej afery uważam za jedne z ciekawszych, a zwycięskie zagranie - dubel z idealnym pozycjonowaniem białej bili - Anglika za jedno z najlepszych w całym turnieju). Postawę Graemea Dotta też można śmiało pod to podciągnąć, chyba nie było nikogo, kto liczyłby na tak dobrą grę. Szkot zerwał też z etykietą gracza bardzo defensywnego przez cały turniej prezentując bardzo ofensywną i szybką grę czego konsekwencją było dojście do finału(a pokonanie Allena i Selbyego to nie byle co). Neil Robertson imo miał nieco korzystniejszą drabinkę turniejową, i wiele szczęścia(cudem wygrany mecz z Martinem Gouldem, potem wpadnięcie na zmęczonego poprzednim meczem weterana Davisa). W finale kibicowałem im obu(sporo przeszli żeby się na szczycie znaleźć). Wygrał Australijczyk - umiejętności postawiłbym na równo, ale szczęście było po jego stornie("wykradł" kilka frejmów, które wydawały się już wygrane przez Dotta). Po Szkocie było też widać, że już jest dość długim turniejem zmęczony, i ręka w decydujących momentach nie była już tak pewna jak we wcześniejszych rundach. Mimo porażki i tak jest to jego wielki sukces i nadzieja na kolejne.

Nie obyło się bez momentów mniej przyjemnych(słynna styczna bila w meczu Selby - O'Sullivan), ale tych zabawnych było więcej(Michaela Tabb i zwinięcie ze stołu białej bili ;)). Szczyt nastąpił jednak w pokazowym frejmie, który rozegrali Steve Davis i Dennis Taylor, dokładnie w 25 rocznicę finału z przed lat. Dwaj dżentelmeni odegrali taki kabaret, że nie da się tego opisać. Jeśli ktoś nie widział, niech żałuje i szuka czym prędzej w zasobach sieci.

 

Skrótowo w mojej opinii:

1. Najlepszy mecz: Mark Williams - Ronnie O'Sullivan(bardzo, bardzo ofensywny po obu stronach)

2. Zagranie turnieju: Dubel Davisa w meczu z Higginsem(plus pozycjonowanie bili białej)

3. Bohater WC: Graeme Dott(wielki powrót w nowym, lepszym stylu)

4. From hero to zero: Martin Gould(pewne zwycięstwo z Robertsonem wypuścił z rąk), ale Higgins chyba jednak go przebija.

5. The funniest moment: pokazówka Davis - Taylor nie ma konkurencji i jeszcze bardzo długo mieć nie będzie.

6. Największa niespodzianka: to, kto wystąpił w finale.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...