Skocz do zawartości

Powrót do rzeczywistości - Roda


Icy

Rekomendowane odpowiedzi

Z dedykacją dla M. //

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Dzień chylił się już ku końcowi, słońce pomału kryło się za horyzontem, gdy na stację wjechał ekspres Londyn – Glasgow. Z wagonu pierwszej klasy wysiadło dwóch pasażerów, z walizkami w rękach, ubranych w szykowane garnitury, którzy od razu skierowali się do kasy biletowej:

 

- Gdzie tu jest postój taxi? - zapytał niższy z nich

 

- Muszą panowie przejść przejściem nadziemnym nad Avanti Street, i tam zaraz koło zejścia jest postój.

 

- Dziękuje – powiedział wyższy, po czym obaj odwrócili się na pięcie i pośpiesznie opuścili peron i skierowali się do postoju Taxi.

 

Tam czekał na nich srebrny Bentley Continental z szoferem w środku. Gdy goście opuszczali parking, ja kończyłem swoją zmianę w kasie biletowej. Opuszczając stanowisko rozmyślałem jakie mecze zaserwuje dzisiaj Sky Sport. Piłka nożna.. to była moja pasja, miłość, a największym marzeniem było zostać profesjonalnym coachem. Jednakże, jeszcze nikt nie poznał się na moim talencie, a wszystkie starania o angaż były kwitowane śmiechem.

Wyszedłem przed dworzec patrząc na ostatnie promienie słońca. Wyciągnąłem zmiętą paczkę Pall Malli i przypaliłem papierosa zapalniczka przypominająca moje rodzinne miasto – Zadar. To tam gdzie niejaki Siódmiak osiągnął szczyt męskości doprowadzając naród do ekstazy w ciągu paru sekund. Dym osadzał się w moich płucach, a ja rozkoszowałem się nim jak kawiorem prosto z Rosji, którym to mój ojciec handlował w czasach mojego dzieciństwa. Idąc do mieszkania, kupiłem parę piw na wieczorny seans z kopaną. Piwo, papierosy i piłka nożna - to sporty, które w ostatnim czasie uprawiałem zawodowo. Przełączając zmieniarką kanały, natrafiłem na lokalne wiadomości, w których głównym headlinem była afera w miejscowym urzędzie hrabstwa Cheshire, gdzie jeden z dyrektorów gwałcił swoje pracownice i jednego pracownika. W przesuwającym się kadrze zauważyłem owych jegomości z Bentleya, którzy wchodzili do budynku urzędu. Pewnie tajniacy - pomyślałem, otwierając puszkę zimnego Żubra kupionego w sklepie z żywnością dla Polaków. Niewiele już myśląc na temat afery, właczyłem mecz Stoke City - Arsenal Londyn w F.A Cup i zapadając w błogi stan umysłu oglądałem spotkania dopóki nie zmorzył mnie sen.......

Odnośnik do komentarza

Dźwięk deszczu spadającego rynną zbudził mnie ze snu, w którym to ja, we własnej osobie odbierałem nagrodę dla najlepszego piłkarza świata. Ah, te senne marzenia, piękna rzecz ale z niestety, trzeba wrócić do rzeczywistości, gdyż czekała mnie druga zmiana w kasie biletowej. Wczorajsze piwa dały o sobie znać, głębokim basem wydobywającym się z moich strun głosowych. Uchyliłem okno, wpuszczając trochę świeżego powietrza by zebrać z powiek resztki snu, które były pozostałością minionej nocy..

 

I tak oto nastał dzień, 22 czerwca 2007r. Dokładnie 66 lat po ataku Hitlera na ZSRR. Rozmyślając przy śniadaniu o II wojnie światowej, z której w szkole średniej wygrałem Krajową Olimpiadę Wiedzy o Wojnie, przeglądałem poranną prasę, która zaprzyjaźniony listonosz zostawił na wycieraczce mojego skromnego mieszkania.

"Afera w urzędzie trwa!" - widniał nagłówek na pierwszej stronie. Przerzucając dalsze strony natrafiłem na stronę z ofertami pracy. Moją uwagę zwrócił wolny etat w miejscowym klubie piłkarskim. Szukali trenera grup młodzieżowych, tak więc wysłałem CV, licząc po cichu na angaż. Kończąc śniadanie, złożyłem gazetę i odpaliłem Football Manager'a 2007 by chociaż przez jakiś czas poczuć się jak trener, który ma szanse na realizację swoich założeń taktycznych, sprowadzenie wymarzonych piłkarzy, zdobycie sławy i pieniędzy.

 

Korzystając z przerwy na papierosa, która przysługiwała każdemu pracownikowi stacji, otworzyłem w socjalnym swoją skrzynkę mailową. Jakież to było moje zdziwienie gdy dostałem ofertę prowadzenia grup U-16 i U-14 miejscowego klubu. Z radością doczekałem końca pracy, po czym udałem się do prezesa by zapytać o szczegóły oferty. Praca trenera, przy dobrym układzie pracy na dworcu pozwalała na treningi 3x w tygodniu, wliczając w to sobotnie mecze. Co miesiąc mój portfel powiększy się o 800funtów. Dzięki temu, pieniądze zarobione w klubie, będę mógł posyłać rodzicom do Polski.

Zajęcia z młodzieżą pozwolą na pogłębienie wiedzy o futbolu, co mam nadzieję przyda się w przyszłości...

 

 

Odnośnik do komentarza

.net, mówisz i masz... :)) //

-------------------------------

 

Ostry dźwięk gwizdka przeciął wilgotne powietrze, które unosiło się nad boiskiem.

 

 

 

- Max, k***a mać, co to ma być! – zrugałem młodego blondyna, któremu piłka po przyjęciu odskoczyła na parę metrów.

 

- Przepraszam trenerze – powiedział chłopak.

 

- Dygaj 2 okrążenia wokół boiska i pamiętaj, że cały czas musisz być skoncentrowany!

 

- Tak jest – powiedział Max, i ruszył truchtem by wykonać okrążenia.

 

- No chłopaki, za 2 dni mecz o mistrzostwo hrabstwa. Proszę was, jutro odpocznijcie, żadnego grania, a w sobotę spotykamy się pod budynkiem klubu o 9.30. Musimy ograć tych pacanów z Chester i zrewanżować się za porażkę z początku rozgrywek. Ave!

 

- Ave trenerze! – krzyknęli, po czym udali się do szatni, a ja do swojej kanciapy by tam przygotować ustawienie na mecz.

 

Nie wiedziałem ze moją pracę obserwował prezes naszego klubu. Jakież było moje zdziwienie, gdy prezes wszedł do pokoju, w którym w skupieniu starałem się rozpracować graczy z Chester – miasta urodzin Michaela Owen’a.

 

- Witam panie Roska – powiedział prezes.

 

- Moje uszanowanie panie prezesie – odpowiedziałem.

 

- Zvonimirze, na początku chciałem pogratulować tak wspaniałego osiągnięcia z tymi młodymi chłopakami. Jest to pierwszy w historii klubu, finał młodzieżowych rozgrywek hrabstwa.

 

- Panie prezesie, nie ma o czym mówić. Mam nadzieję ze nie żałuje pan mojego zatrudnienia. Staram się wykonywać swoja pracę, najlepiej jak umiem, przy czym wymagam wiele od siebie jak i od chłopaków.

 

- Cieszy mnie to bardzo, z całego serca życzę panu w sobotę powodzenia. Do widzenia

 

- Na razie prezesie. – powiedziałem i zacząłem przeglądać materiały dostarczone przez naszego szpiega, na temat Uniwersyteckiego Klubu Chester.

 

Następne 2dni upłynęły chyba najdłużej w moim życiu. Nie mogłem wysiedzieć na stanowisku w kasie, każda czynność wydawała się trwać wieczność.Przełożyło się to na upomnienie od kierownika za opryskliwość do klientów. Noc przed meczem, była straszna. Papierosy odpalane jeden od drugiego, nerwy, bóle brzucha – wszystko to nie przeszkadzało mi rano być pełnym energii i werwy. W drodze na stadion na którym miał się odbyć mecz finałowy, starałem się pogadać z każdym młodym zawodnikiem i dodać im w ten sposób otuchy, gdyż widziałem strach w ich oczach.

 

- Panowie. Powiem krótko. Osiągnęliśmy bardzo dużo. To nie znaczy, że nie osiągniemy więcej. Nigdy nie możemy spocząć na laurach! jesteście zwycięzcami. Pamiętajcie o jednym. Dopóki walczycie - Ave! – kończąc tymi słowami odprawę miałem nadzieje, ze chłopcy pokażą jaja na boisku.

 

- Ave! Jazda! – krzyknęli chłopcy, po czym wyszliśmy na boisko.

 

Gracze z Chester, szybko zdobyli gola, jednak moi podopieczni nie załamali się i w ciągu następnych pięciu minut wyszli na jedno-bramkowe prowadzenie. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, a po przerwie, zmieniłem ustawienie, przechodząc na grę pięcioma zawodnikami w linii pomocy co skutecznie pozwoliło nam opanować środek pola, zneutralizować poczynania graczy z Chester, nie dopuszczając ich w pobliże naszego pola karnego.

 

Równo z ostatnim gwizdkiem spotkania wybuchła radość, której nie potrafiłbym opisać. Każdy skakał, cieszył się, krzyczał, bramkarz siedział i szlochał z radości, a para stoperów tańczyła Moonwalka.

Wygrana w rozgrywkach w hrabstwie, była drugim największym sukcesem naszego klubu, po osiągnięciu półfinału F.A. Cup w 1888r.

 

Powrót do miasta, odbywał się w radosnej atmosferze. Śpiewom, śmiechom nie było końca. Pod klubowym budynkiem czekał na nas prezes, który wręczył każdemu z graczy pamiątkową statuetkę. Rozradowane twarze chłopców, napełniały mnie szczęściem z dobrze spełnionego obowiązku, uczuciem, które dla mnie było bezcenne. Kopertę wręczoną od prezesa, postanowiłem otworzyć zgodnie z jego przykazaniem, czyli we własnym mieszkaniu.

Odnośnik do komentarza

Ucieszony dzisiejszym zwycięstwem, wracając do mieszkania, rozkoszowałem się ciepłym, czerwcowym powietrzem. Kupiłem parę piw by uczcić dzisiejszy sukces, paczkę czerwonych Marlboro i spokojnym krokiem udałem się do siebie. Przed wejściem do bloku stał mój sąsiad Jerry.

 

- Witaj Zvoni, jak mecz? – zapytał

- Siemana Jerry, wygrana 2-1, mistrzostwo hrabstwa jest nasze! – powiedziałem, uśmiechając się od ucha do ucha.

- Gratulację przyjacielu! – odparł Jerry – szkoda, że nasi spadli z ligi, znowu musimy się gnieść klasę niżej.

- Taki jest futbol – raz na wozie, raz pod wozem – powiedziałem.

- Słyszałeś ostatniego newsa? - ciągnął dalej Jerry

- Tego, że burmistrz poszedł siedzieć? – zapytałem z uśmiechem, przypominając sobie żałosny list burmistrza, w którym stara się oczyścić ze wszystkich grzechów defraudacji.

- Nie. Zwolnili trenera. Za spadek z ligi. – powiedział Jerry

- Wiesz, za brak wyników musi spotkać człowieka jakieś nieszczęście. – powiedziałem.

- Może postaraj się o angaż. Osiągnąłeś sukces, znasz klub – masz szanse – zawyrokował Jerry

- Nie. Za mało doświadczenia mam. Wolę pracę z młodzieżą.

- Przemyśl to. No to miłego wieczoru.

- Na razie – powiedziałem, otwierając drzwi i wchodząc do mieszkania.

 

Dźwięk otwieranej puszki, pogłębił uśmiech na mojej twarzy, a czerwone Marlboro smakowało wybornie. Wsłuchując się w dźwięki muzyki lecącej z kompaktu, pomału otwierałem kopertę od prezes, myśląc intensywnie co też mogła zawierać. W środku były 3 kartki. Pomału zacząłem uważnie je przeglądać. Z każdą chwilą, moje zdziwienie rosło, serce wyraźnie przyspieszyło swoje bicie, a ciśnienie momentalnie skoczyło w górę....

Odnośnik do komentarza

Odc. 5//

-------------------------------------------------------------------------------------

 

„Szanowny Panie Roska,

to jest oficjalna oferta kontraktowa prowadzenie drużyny Crewe Alexandra Football Club na stanowisku Menedżera I zespołu połączonego z funkcja dyrektora sportowego. Zwracam się do Pana z tą ofertą, gdyż dotychczasowa Pana praca z naszymi młodzieżowymi drużynami wywarła na mnie ogromne wrażenie. Liczę, że pod Pana wodzą nasz zespół wróci jeszcze w tym sezonie w szeregi zespołów z League One. Jeżeli zdecyduje się Pan przyjąć ofertę, zapraszam na spotkanie 24 czerwca, o godzinie 10 w moim gabinecie, gdzie jeżeli Pan się zgodzi ustalimy szczegóły kontraktu.”

Prezes Crewe Alexandra Football Club

 

Soczyste przekleństwo spłynęło z moich ust, tnąc powietrze jak gilotyna. Toć dopiero dał mi prezes zagwozdkę.. Z jednej strony zawsze chciałem być trenerem, jednak głos rozsądku podpowiadał, że ciężko będzie się utrzymać na stanowisku przy braku wyników, a z tego co się orientowałem kadra nie prezentowała się zbyt imponująco. Poza tym, łącząc prace na kolei z pracą z dzieciakami dawałem sobie całkiem nieźle radę. Wziąłem kartkę i spisałem wszystkie plusy i minusy potencjalnych rozwiązań, wypijając przy tym 2 piwa i wciągając w swoje płuca parę fajek.

 

„Plus i minus to jedyne co widzę..”

 

Plusy:

„+” – większa kasa. 700tys € za 4lata. W poprzednim układzie było 115tys € za 4lata.

„+” – szansa na realizację marzeń

„+” – możliwość zdobycia angażu w lepszym klubie

„+” – szansa na stworzenie historii, podobnej do przygody Sir Alexa z Man Utd

„+” – zdobycie sławy

 

Minusy:

„-„ – duże nerwy, zdrowie narażone na szwank

„-„ – duże zagrożenie utratą pracy przy braku wyników

„-,, – młody wiek, możliwości braku posłuchu wśród graczy

„-„ – brak doświadczenia w pracy z I zespołem

„-„ – możliwość utraty pewnej pracy na kolei.

 

To tylko niektóre, z listy „+” i „-„.. Nie chcąc ryzykować pochopnej decyzji, zdecydowałem się, że rano pójdę na spacer i tam przemyslę sprawę. Na podjęcie decyzji miałem jeszcze 2 dni..

 

„Roska, weź się pan k***a nie oszukuj. Dobrze wiesz że weźmiesz tą pracę. Druga szansa może się nie trafić. Do usranej śmierci chcesz gnić w okienku biletowym? Wiesz, że to nie dla Ciebie. Chwytaj byka za rogi, a nie pożałujesz.” – to wewnętrzny glos sumienia odezwał się w ten sposób, gdy przechadzałem się rano po miejskim parku, szukając sposobu na rozwiązanie swojego problemu.

Wiedziałem jednak, że nie ma po co stwarzać pozorów. Decyzja została podjęta, gdy tylko przeczytałem treść listu od Prezesa. Przysiadłem na ławce, odpaliłem papierosa i wyciągnąłem swój przedpotopowy jak na dzisiejsze czasy telefon i wybrałem numer Prezesa.

- Tak Zvonimirze? - odebrał głos po drugiej stronie linii

- Biorę tę robote. - powiedziałem wypuszczając dym daleko przed siebie, myśląc przy okazji czy uda się załatwić nowe mieszkanie.

- Bardzo się cieszę. Oczekuję Cię we wtorek, 24 czerwca o godzinie 10 w moim gabinecie.

- Z przyjemnością się pojawię. To narazie Prezesie - zakończyłem rozmowę.

- Do widzenia Zvnomirze - powiedział sternik naszego klubu.

Odnośnik do komentarza

Wchodząc do gabinetu prezesa, wierzyłem w szybkie załatwienie spraw. Dzień wcześniej zwolniłem się na kolei, zrobiłem pożegnalną imprezę dla znajomych, którzy razem ze mną dzielili trudy pracy w okienku biletowym, znosząc chamstwo i grubiaństwo niektórych klientów.

 

- Witaj Zvonimirze – przejdźmy od razu do rzeczy. Czteroletni kontrakt, wart 175tys € za każdy rok Twojej pracy, to daje 3,400 € na tydzień. Do tego dochodzi klubowy dom, samochód. Oczekujemy awansu do League One. Na ten cel zostaje przeznaczone 750tys € na transfery i 35tys €/ tydz budżetu płac.

- Awans? Nie ma mowy – powiedziałem, czym wprawiłem Prezesa w osłupienie.

- Taki jest warunek kontraktowy. Mamy wrócić do League One.

- Wrócić to wrócimy. Tyle, że nie awansujemy, tylko wygramy tą ligę. Zmieciemy tych śmieci z powierzchni Ziemi - dodałem z agresją w głosie.

- Takie nastawienie mi się bardzo podoba. Jeżeli wierzysz w zwycięstwo, postaram się Ci trochę pomóc. Na transfery dostaniesz 825tys €, a budżet płacowy wyniesie 38.5tys €/tydz.

- Gdzie podpisać? – zapytałem z uśmiechem.

- W lewym dolnym rogu, na miejscu tych kropek poproszę – powiedział prezes John Bowler – Mów mi John – dodał

- Z miła chęcia, John. Mam nadzieję, że nie zawiodę Ciebie jak i kibiców.

 

Następnego dnia zwołana została konferencja prasowa, na której zostałem oficjalnie przedstawiony jako menedżer Crewe Alexandra, a sam zaś przedstawiłem mediom swoją wizję dotycząca gry zespołu a także funkcjonowania klubu. Dlugo rozwodziłem się nad świetną organizacją klubu, chwaliłem sztab trenerski, by zyskać punkty poparcia u ludzi, z którymi miałem pracować.

 

Byli to:

 

Neil Baker – ENG, 53L, asystent

Dario Gradi – ENG, 67L – trener,

Paul Antrobus – ENG, 43L – trener bramkarzy

Andy Franks – ENG, 38L – trener siłowy

Steve Walker – ENG, 43L – fizjoterapeuta

Barry Holmes – ENG, 38L – fizjoterapeuta

Phil Swift – ENG, 38L – scout

Glyn Chamberlain – ENG, 48L – scout

 

 

Z klubem pożegnało się natmoiast trzech trenerów – Ray Walker (ENG, 44L), Neil Critchley (ENG, 29L), James Collins (ENG, 30L) – każdy dostał na odchodne po 50tys €, za wcześniejsze rozwiązanie kontraktów, które miały obowiązywać jeszcze przez 3lata. Ich umiejętności skupiały się głównie na grze w rzutki w klubowej piwnicy, i na spożywaniu ryby z frytkami, przez co każdy z nich dysponował pokaźnych rozmiarów oponą, która nie przystoi trenerowi naszego klubu.

Odnośnik do komentarza

FM 2009

wersja: 9.3.0 36289(m.e. v753)

zasady: własne

Klub: Crewe Alexandra

 

Wybrane ligi: Anglia (Coca-Cola League Two i wyższe), Francja (National i wyższe), Niemcy (Zweite Bundesliga i wyższe), Holandia ( Erste Division i wyższe), Polska (Pierwsza Liga i wyższe), Portugalia (Liga Vitalis i wyższe), Rosja (Pierwyj Diwizjon i wyższe), Hiszpania (Liga Adelante i wyższe) Szkocja (Division One i wyższe) Turcja, Brazylia, Argentyna - tylko najwyższe ligi.

Crewe Alexandra Football Club

Rok założenia: 1877

Barwy: Biało-żółto-czerwone (dom), Niebiesko-żółte (wyjazd)

Stadion: The Alexandra Stadium (10180 miejsc siedzących)

Przydomek: The Railwayman

Stan konta: 4.89mln €

Budżet transferowy: 825tys € - stan na 24.06.2008

Budżet płac: 38.5 tys €/tydz (wykorzystywane - 26.8tys €) - stan na 24.06.2008

 

Imię: Zvonimir

Nazwisko: Roska

Narodowość: Polak, Chorwat

Urodzony: 31.07.1980 - Zadar

Zawód: Menedżer

-------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Patrząc realnie na piłkarzy, których zastałem w klubie, obejmując funkcję menedżera, drużyna wymagała konkretnych wzmocnień, które pozwoliły by zrealizować cel wybrany przez prezesa. Tak więc szpiedzy ruszyli w kraj szukać zawodników, którzy byliby w stanie dać nam awans do Leauge One. I tak oto przedstawia się cała lista nabytków Crewe Alexandra:

 

Transfery do klubu:

 

- Seyfo Soley (Gambia, 28L,37A/0, OŚ, DP, PŚ) – wolny transfer

- Vasilica Pacuraru (Rumunia, 21L, 8u-21/1, OŚ, DP, PŚ) – wolny transfer

- Kabamba Musasa (Demokratyczna Republika Konga, 26L,12A/5, N) – wolny transfer

- Pierre Alexande Pluchino Galuppo ( Venezuela, 18L,w składzie kadry U-20,N) – 26tys € z Caracas

- Omar Benzerga (FRA, 18L. DP,PŚ) – wolny transfer

- Marco Antonio Melgar (Boliwia, 28L, OP PLŚ) – 22 tys € z Realu Santa Cruz

- Anton Putsilo (BLR, 21L, 10u-21/2, OP PŚ) – 110 tys € z Dynama Mińsk

- Piotr Grzelczak (POL. 20L, OP PL,N) – 45 tys € z Widzewa Łódz

- Stefan Milojević (SRB, 19L, OP L) - wolny

- Antoine Sibierski (FRA, 34L. 4u-21/1, OP/NŚ) – wolny transfer

- Gianluca Miolli (ITA, 20L) – wolny transfer

- Dermody James – (IRL, 16L, OP PS) – wolny transfer

- Emilian Insua (ARG, 19L, w skladzie kadry U-20, O L) – wypożyczony z Liverpool FC.

 

 

 

Wniosek: Bardzo liczę na Grzelczaka, którego zakup w ostatnim dniu okna transferowego, powinien okazać się, patrząc na jego umiejętności jednym z transferów sezonu. Podobnie rzecz ma się z młodym gniewnym ze Wschodu – Antonem Putsilo. Stawkę bardzo dużych wzmocnień uzupałniają: Soley, Musasa, Pacuraru, Melgar. Sibierski ma już swoje lata, i jeżeli omijać go będą kontuzje, jeszcze nie raz zachwyci kibiców swoją grą. Trzeba pamiętać jeszcze o Argentyńczyku, który trafił do nas na roczne wypożyczenie z Liverpoolu – Emiliano Insua na pewno nie raz nas zachwyci swoja grą.

 

 

Crewe Alexandra, już po dokonaniu wzmocnień:

 

Bramkarze:

- Adam Legzdins (Łotwa, 21L, kadra Łotwy)

- Stephen Collis (ENG, 27L)

- Gianluca Miolli (ITA, 20L)

Wniosek: Collis nr 1. Sciągnięty Miolli jego zmiennikiem , a Legzdins wyjściem bardzo, ale to bardzo awaryjnym.

 

 

Obrona:

- John Brayford (ENG, 20 L, O PŚ)

- Emilian Insua (ARG, 19L, w skladzie kadry U-20, O L)

- Julien Baudet (FRA, 29L, OŚ)

- Harry Worley (ENG, 19 L, OŚ)

- Simon Walton (ENG, 20L, OŚ, DP, PŚ)

- Seyfo Soley (Gambia, 28L,37A/0, OŚ, DP, PŚ)

- Vasilica Pacuraru (Rumunia, 21L, 8u-21/1, OŚ, DP, PŚ)

- George Abbey (NGA, 29L,10A/0 O/WO P)

- Danny Woodards (ENG, 24L, O/WO P)

- Billy Jones (ENG, 25L, O/WO L)

 

Wniosek: Wypożyczenie Insuy rozwiązało problem z obsadą lewej obrony, na środku będzie grał młody Pacuraru wraz z prawdopodbnie Waltonem. O miejsce na prawej stronie powalczą Woodards wraz z Abbeyem. Soleya widzę w środku pola.

 

Pomoc:

- Steven Schumacher (ENG, 24L, DP,PŚ)

- Omar Benzerga (FRA, 18L. DP,PŚ)

- Marco Antonio Melgar (Boliwia, 28L, OP PLŚ)

- Anton Putsilo (BLR, 21L, 10u-21/2, OP PŚ)

- Piotr Grzelczak (POL. 20L, OP PL,N)

- Stefan Milojević (SRB, 19L, OP L)

- Eugen Bopp (GER, 24L, OP Ś)

- Antoine Sibierski (FRA, 34L. 4u-21/1, OP/NŚ)

 

Wniosek: Najśilniejsza formacja po wzmocnieniach. Na każdą pozycję po dwóch zawodników, którzy powinni grać praktycznie klasę wyżej.

 

 

Atak:

- Tom Pope (ENG, 23L, N)

- Calvin Zola (Demokratyczna Republika Konga, 23L, N)

- Kabamba Musasa (Demokratyczna Republika Konga, 26L,12A/5, N)

- Pierre Alexande Pluchino Galuppo ( Venezuela, 18L,w składzie kadry U-20,N)

Wniosek: Duet z Kongo powinien budzić postrach u przeciwników. Galuppo to melodia przyszłości, a Pope niech się modli o jakąkolwiek szanse występu – totalne dno.

 

W międzyczasie, z klubem pożegnało się paru zawodników, którzy nie pasowali do mojej koncepcji, lub też ich umiejętności były po prostu zbyt marne, by owi zawodnicy godnie reprezentowali nasz klub w nadchodzącym sezonie.

 

Transfery z klubu:

- Bailey James – wypożyczony do Witton

- McManus Scott – wypożyczony do Nantwich

- O’Donnell Daniel -> Aldershot Town za 22tys €

- Miller Shaun -> York City za 55tys €

- Daniel Colin -> Kettering za 10tys €.

- Walker Ray – trener – rozwiązanie kontraktu

- Critchley Neil – trener juniorów – rozwiązanie kontraktu

- Collins James – trener juniorów – rozwiązanie kontraktu

Odnośnik do komentarza

Mecze towarzyskie:

 

[L2] Crewe Alexandra 2–0 Cardiff City [CH} – Pacuraru, Schumacher

[L2] Crewe Alexandra 2-3 Everton [PRM] – Musasa, Carrington

[L2] Crewe Alexandra 1-3 Burnley [PRM] – Pacuraru

[L2] Crewe Alexandra 0-3 Liverpool [PRM]

[L2] Crewe Alexandra 2-1 Birmingham City [PRM] – Musasa, Donaldson

[L2] Crewe Alexandra 4-4 Millwall FC [L1] – Baudet, Schumacher, Zola, Putsilo

 

 

Wniosek: Mecze z dużo mocniejszymi przeciwnikami pozwoliły nam się dużo nauczyć, co na pewno zaprocentuje w tym sezonie. Poza tym drużyny z Premiership ściągneły na stadion pokaźne tłumy kibiców, przez co, klubowe konto wzbogaciło się o parę groszy. Martwi mnie jednak słaba gra defensywy, ale jedynym pocieszeniem jest to, ze ligowi przeciwnicy nie maja armat typu Saha czy Torres.

 

Podsumowując jestem zadowolony z wyników osiąganych przez drużynę i ze stylu jaki prezentuje. Rozgrywki ligowe zweryfikują nasze umiejętności, a także pokażą czy stać nas na realizację wyznaczonych celów. Wnikliwa analiza naszej gry, potwierdziła, że piłkarze rozumieją polecenia taktyczne, potrafią poruszać się po boisku z zachowaniem wydanych przeze mnie zaleceń. Bardzo dobre wrażenie sprawia Putsilo, który ma papiery by zostać niezłym graczem. Środek pola pewnie "trzyma" Pacuraru, liczę, że przy dobrym treningu może być z niego nowy Roy Keane. Na razie przypomina go boiskową agresją, przez co ma tendencję do łapania żółtych kartoników, ale piłka nożna to nie szachy i nie ma tu miejsca dla płaczących dziewic. Solidnie przepracowany okres przygotowawczy, powinien zaprocentować w czasie ligi. Czas pokaże, czy "Kolejarze" z Crewe dadzą swoim fanom powody do radości, czy też gorzką pigułkę do przełknięcia.

Odnośnik do komentarza

I oto nadszedł historyczny dzień inauguracji rozgrywek Coca Cola Leauge Two. Dzień mojego debitu, i początek tryumfalnego marszu w górę tabeli, do wyższych klas rozgrywkowych, marszu, który miał tworzyć historię drużyny z Crewe. Na początek rozgrywek czekał nas wyjazd na Gigg Lane do Bury.

 

League Two [1/46] – 9.08.2008

Gigg Lane, Bury

Bury FC – Crewe Alexandra

Widzów: 2782

 

Crewe: Collis – Jones, Insua, Pacuraru, Walton – Putsilo, Melgar (25’Milojevic), Soley, Benzerga(45’ Schumacher) – Musasa, Zola.

 

Zwycięstwo na początek zawsze dodaje skrzydeł toteż liczyłem na dobry występ drużyny i się nie zawiodłem. Od początku do końca panowaliśmy na boisku, duże zagrożenie stwarzali skrajni zawodnicy. W 25’ Antonio Melgar został bezpardonowo ścięty w polu karnym, łapiąc mały uraz i zdobywając rzut karny dla nas. Pewnym egzekutorem okazał się Jones i mogliśmy się cieszyć z jedno-bramkowego prowadzenia, które utrzymało się do przerwy. W drugiej połowie, Milojevic przedarł się lewą flanką, dograł w pole karne a tam Putsilo zgrabnie złożył się do woleja i pokonał bramkarza Bury i w 61’ było już 2-0. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i pierwszy ,maleńki kroczek w stronę awansu do League One został wykonany.

 

Bury FC 0- 2 Crewe Alexandra

0-1 – Jones 26’ – karny

0-2 – Putsilo - 61’

MoM: Putsilo (Crewe) – 7.9

Odnośnik do komentarza

odc. 10.//

 

-----------------------------------

 

Zgodnie z przewidywaniami miejscowych bukmacherów nasz udział w Carling Cup miał się zakończyć na 1 rundzie. Los przydzielił nam grające dwie klasy wyżej Middlesbrough, spadkowicza z Premiership. Czekało nas arcytrudne, aczkolwiek nie niewykonalne zadanie. Gracze z Boro prezentują się lepiej piłkarsko, ale my bijemy ich na głowę sercem i zaangażowaniem. W tym też widzę naszą szanse odniesienia sukcesu, który był by zapewne niespodzianką dużego kalibru.

 

 

Carling Cup 1rnd. – 13.08.2008

Riverside Stadium, Middlesbrough

[CH] Middlesbrough FC – Crewe Alexandra [L2]

widzów: 19 363

 

Crewe: Collis – Woodards, Insua, Walton,Baudet - Pacuraru, Melgar(77’ Bopp), Schumacher, Putsilo(73’Soley) – Zola(73’ Galuppo), Musasa

 

Pierwsza półgodziny przebiegało w niemrawym tempie, obie drużyny miały kłopoty ze skonstruowaniem składnej akcji. W 32’ Musasa dostał piłkę ze środka pola, minał obrońcę i huknał pod poprzeczkę dając nam prowadzenie. Podrażnione Boro rzuciło się do ataku, ale do przerwy wynik nie uległ już zmianie. W 49’ Julio Arca przymierzył z 25metrów i technicznym strzałem pokonał Collisa wyrównując stan meczu. My jednak nie przestraszyliśmy się przewagi bardziej znanych rywali i nie dając się stłamsić odgryzaliśmy się groźnymi kontrami. W 76’ Schumacher wywalczył rzut różny, po którym to Simon Walton pewnym strzałem głową dał nam prowadzenie, a w końcowym rozrachunku także awans do drugiej rundy.

 

 

Middlesbrough FC 1-2 Crewe Alexandra

0-1 – Musasa 32’

1-1 – Arca 49’

1-2 – Walton 76’

 

MoM: Walton (Crewe) – 7.9

Wniosek: Bardzo dobra gra w drugiej połowie dala nam awans. Mimo straty bramki, zawodnicy nie załamali się i dalej konsekwentnie realizowali taktykę, co odniosło skutek.

Odnośnik do komentarza

Trzy dni po wielkim tryumfie nad Boro, wrocilismy do bardziej przyziemnych zamagań, z drużynami z League Two. Pierwszy mecz na naszym obiekcie zgromadził blisko 5tys fanów liczących na naszą wygraną. Nie mogliśmy ich zawieźć i od pierwszego gwizdka ruszyliśmy na graczy Aldershot.

 

League Two [2/46] – 16.08.2008

The Alexandra Stadium, Crewe

Crewe Alexandra – Aldershot Town

Widzów: 4887

Crewe: Miolli – Abbey, Jones, Worley,Baudet - Woodards, Milojevic, Bopp, Schumacher, - Musasa, Galuppo

 

W ciągu pierwszych 10min powinno być po meczu, ale świetne sytuacje zmarnowali Bopp, Galuppo i Musasa. Całe szczęścię piłkarska maksyma – niewykorzystane sytuacje się mszczą – tym razem się nie sprawdziła, zaistniało natomiast porzekadło – co się odwlecze to nie uciecze i tak oto w 31min Milojevic został sfaulowany w polu karnym a Jones dał nam prowadzenie . Po przerwie, w pełni kontrolowaliśmy przebieg spotkania, przy okazji podwyższając wynik meczu na 2-0 w 61min spotkania, a konkretnie uczynił to Musasa, który wykorzystał podanie Schumachera. Crewe Alexandra 2-0 Aldershot Town

1-0 Jones 31’ – karny

2-0 – Musasa 61’

 

MoM: Abbey (Crewe) – 7.6

 

Wniosek: Szkoda niewykorzystanych sytuacji, gdyż wynik mógł być zdecydowanie wyższy. Cieszą jednak 3 punkty i dobra gra Musasy.

Odnośnik do komentarza

No i tak też muszę robić. //

----------------------------------------

 

Kolejny ligowy pojedynek i kolejna szansa na trzy punkty. Przed meczem podszedł do mnie klubowy psycholog i powiedział, że zeszłej nocy Musasa był w burdelu, gdzie rozładowując swoje napięcie myślał nad poprawą skuteczności. W pierwszej chwili miał go zastąpić Galuppo, ale zmieniłem zdanie i Kabamba wybiegł od pierwszej minuty, co jak się potem okazało było genialnym pomysłem.

 

League Two [3/46] – 23.08.2008

The Moss Rose Stadium, Macclesfied

Macclesfield Town – Crewe Alexandra

Widzów: 2248

 

Crewe: Collis – Woodards, Insua, Baudet, Walton ( 84’ Worley) – Pacuraru, Melgar, Soley, Putsilo(77’ Schumacher) – Zola (70’ Galuppo), Musasa

 

 

Już w 4min, Musasa dobił strzał Zoli i dał nam prowadzenie. Gracze z Macclesfield dążyli do odrobienia strat i udało się im to w 26 min, gdy Elliott, pokonał naszego bramkarza strzałem z 9-tego metra. W 38min, Putsilo rzucił piłkę za linię obrony, tam dopadł do niej Musasa i z powrotem wyprowadził nas na prowadzenie. Na poczatku drugiej połowy, w 49min Macclesfield doprowadziło do wyrównania. Darnet wykorzystał trochę wolnej przestrzeni wokół siebie i pokonal Collisa strzałem z przed pola karnego. Wyrównanie podziałało na nas jak na byka płachta, a w szczegolności na Musasę, który w 62’ i 68’ dwukrotnie pokonał bramkarza miejscowych, i ostatecznie dobił ich w 91’ koncząc spotkanie z 5cioma (!) bramkami na koncie.

 

 

Macclesfield Town 2-5 Crewe Alexandra

0-1 – Musasa 4’

1-1 – Elliott – 26’

1-2 – Musasa 38

2-2 – Darnet 49’

2-3 – Musasa 62’

2-4 – Musasa 68’

2-5 – Musasa 91’

 

MoM: Musasa (Crewe) – 9.9

Wniosek: Może kupie Kabambie karnet w burdelu? Jeżeli tak miałby grać cały czas, wątpię by ktokolwiek w Crewe miał coś przeciwko takiemu obrotowi sprawy.

Odnośnik do komentarza

Dzięki naszej sile „żelaznego, twardego jak podkład pod szyny kolejowe” charakteru pokazanej w meczu z Boro, nasza przygoda z Carling Cup potrwała rundę dłużej. W 2. rundzie, los przydzielił nam rywala już z najwyższej półki krajowej – Manchester City. Modliłem się tylko o to by, nie wyjechać z Manchesteru z „dwucyfrówką”. Wiedzieliśmy, że nie mamy najmniejszych szans w starciu z The Citizens, którzy po przejęciu przez bajecznie bogatych szejków celowali w najwyższe laury w europejskiej piłce.Podróż na City of Manchester Stadium odbywała się w miłej atmosferze, która miała na celu poprawić nastroję przed meczem, który miał nam pokazać ile lat świetlnych dzieli nas od najlepszych drużyn w kraju.

 

 

 

Carling Cup, 2 rnd. – 27.08.2008.

City of Manchester Stadium, Manchester

[PRM] Manchester City – Crewe Alexandra [L2]

widzów; 41881

 

 

Crewe: Collis – Woodards, Insua, Soley, Walton – Pacuraru, Melgar, Schumacher, Putsilo – Sibierski, Musasa

 

 

Mecz był meczem bez historii. Między 24 a 32min straciliśmy trzy gole, co pozwoliło City kontrolować resztę meczu, a nam skupić się na obronie, by nie dostać większego bagażu goli. Dzieła naszej klęski dopełnił Srna, który w 65min wykorzystał rzut karny, za faul Soley’a na Tevezie. Cały stadion ludzi, kamery, wszystko to wpłynęło na naszą postawę, i wyraźnie stremowani gracze Crewe nie pokazali nic godnego uwagi, co przełożyło się na wysoką porażkę, która bardzo rozsierdziła sympatyków klubu z The Alexandra Stadium.

 

 

Manchester City 4-0 Crewe Alexandra

1-0 – Hamsik 24’

2-0 – Tevez 28’

3-0 – Robinho 32’

4-0 – Srna 65’ – karny

 

MoM: Robinho (Man City) – 8.1

Wniosek: City “pojechało” nas jak chciało. Nie mieliśmy żadnych argumentów by się im przeciwstawić. Strasznie słabo zagrał Soley, który po meczu był załamany i długo nie wychodził z szatni, rozmyślając nad swoim kiepskim występem.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...