Vami Napisano 1 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 Zwykle na lekkim rauszu wkręcają mi się śmiertelne tematy. Mianowicie zadaję często znajomym pytanie: jak byś chciał umrzeć? Nie mówię tu o samobójstwie czy czymś podobnym. Absolutnie. Chodzi po prostu o pewne wyobrażenie własnej śmierci. Jak wyobrażasz - i czy w ogóle sobie wyobrażasz - proces oddzielenia swego ciała od duszy? Czy śniłeś kiedyś o tym jak umierasz? I czy jakoś się na śmierć przygotowujesz? Robisz coś, by trafić do Nieba/Raju Mahometa/Walhalli? Jaki byłby najlepszy i najgorszy sposób, w jaki moglibyście wydać ostatni dech? A może ktoś z was pisze/maluje/śpiewa o swojej śmierci? Ja np. niestety nie umiem malować, ale mam w głowie pewien obraz, jaki chciałbym mieć na ścianie: dookoła mrok, barwy szaro-pomarańczowe, niby-zachód słońca, ale przykryty jakimś niespokojnym oddechem otchłani. Wysoki klif i na górze mężczyzna - taki jakby Ikar - rozkładający ręce niczym skrzydła i próbujący być wolnym. Na dole śmiejący się ludzie, być może ubrani w stroje błaznów, ale z wilczymi zębami, wskazujący palcem na szaleńca. Ten pomarańcz można powiedzieć że to otwierające się bramy innego wymiaru. Wzburzone morze, kilka wraków drewnianych statków. Gdzieś w tle, niby znak wodny, z tego połączenia pomarańczu i szarości rysuje się praktycznie niezauważalna twarz ukrzyżowanego Jezusa. Takie odniesienie do owego Ikara. Śmierć męczeńska. Dla własnych ideałów i w poszukiwaniu prawdziwej wolności. Ktoś inny mi kiedyś dawno powiedział, że chciałby umrzeć na zawał, bo umrzeć na serce to tak jakby umrzeć z miłości. A czy może być piękniejsza śmierć? Mam nadzieję, że ktoś pociągnie temat. Ciekaw jestem, na ile interesujecie się własną śmiercią... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Pucek Napisano 1 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 Myślę, że na CM Forum już pora na kącik psychiatryczny z dobrymi dropsami. Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 1 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 Wiesz, temat jako taki psychiczny nie jest, problem polega na tym, ze wizje Vamiego (w wielu dziedzinach, nie tylko odnosnie smierci) sa bardzo czesto totalnie oderwane od rzeczywistosci i nijak sie z nimi nie da prowadzic sensownej polemiki... Bo w taki sposob jak opisany Vami raczej nie umrze. A kazdy z nas pewnie zastanawial sie nad smiercia nie raz i nie dwa... Ja w sumie zdolalem dojsc do tego w jaki sposob nie chcialbym umrzec - natomiast nie mam jakiejs szczegolne wizji swojej smierci. Skupiam sie na zyciu, a nie snuje wizje umierania kiedy mam jeszcze tyle czasu przed soba - jesli ktos w wieku Vamiego tyle mowi o smierci to czasem zaczynam sie zastanawiac czy wszystko z nimi w porzadku skoro roztacza takie wizje. Cytuj Odnośnik do komentarza
Vami Napisano 1 Lutego 2010 Autor Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 Wiesz, temat jako taki psychiczny nie jest, problem polega na tym, ze wizje Vamiego (w wielu dziedzinach, nie tylko odnosnie smierci) sa bardzo czesto totalnie oderwane od rzeczywistosci i nijak sie z nimi nie da prowadzic sensownej polemiki... Bo w taki sposob jak opisany Vami raczej nie umrze. Ale jaka polemika? Ja nie mam na celu prowadzenia żadnej polemiki. Raczej chcę poznać wasze wizje. Cytuj Odnośnik do komentarza
tio Napisano 1 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 "Chciałbym umrzeć jak mój ojciec; we śnie, a nie jak pasażerowie jego autobusu: wrzeszcząc ze strachu" Cytuj Odnośnik do komentarza
dragonfly Napisano 1 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 Pewnie nie jest tak dramatycznie jak w wizjach Vamiego. Ot pstryk - gaśnie światło i staje się nicość. Taka jak przed narodzinami. Tak ja to widzę. Cytuj Odnośnik do komentarza
meyde Napisano 1 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 szybko i bezboleśnie, choć tak naprawdę co za różnica ;] Cytuj Odnośnik do komentarza
szramek Napisano 1 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 Ja mam tanatofobię i staram się o tym w ogóle nie myśleć Cytuj Odnośnik do komentarza
Wujek Przecinak Napisano 1 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 Kiedyś, jeszcze w szkole średniej bardzo balem się śmierci. Później mi przeszło i skupiłem się na życiu. Szczerze mówiąc to w jaki sposób umre jest mi obojetne. Grunt, żeby odbyło się to szybko i bezboleśnie. Nie chciałbym być warzywem umierającym miesiącami czy latami. Nie chciałbym też umrzeć śmiercią męczeńską. Nie oddałbym też życia za ojczyznę czy w imię jakikolwiek zasad. Za to nie wiem jakbym się zachował, gdybym musiał oddać życie za kogoś bliskiego. Serce podpowiada mi, że pewnie bym to zrobił, za to rozum mówi mi, że tak naprawdę ważne jest głównie moje życie. Chociaż gdybym miał oddać życie za swoje dziecko to zrobiłbym to bez zastanowienia. Nigdy nie zastanawiałem się nad scenerią itd. Czy jest coś po śmierci - oto jest pytanie. Jak dla mnie nie ma. Ot człowiek umiera i jest to koniec. Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość MitnickMike Napisano 1 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 Im więcej się o tym myśli, tym jest coraz gorzej. Jesteśmy zdrowi, młodzi (względnie), mamy dla kogo żyć, zamiast rozwodzić się nad tym jak to będzie gdy będziemy umierali lepiej skupić się na obecnym stanie, co by "potem" nie powiedzieć sobie "co by było gdybym..." Cytuj Odnośnik do komentarza
Dix__ Napisano 1 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 1 Lutego 2010 Taka "wizja śmierci" fajnie została wykorzystana w "Roku 1984". Jeśli ktoś czytał to wie o co chodzi Ogólnie mówiąc, jestem pewien, że nie ma wśród nas szaleńców, którzy marzą o męczeńskiej śmierci za miliony, czy też o długotrwałym procesie kwitnięcia w wyrze, przed wydaniem ostatniego tchu (tutaj wchodzi w grę ewentualna eutanazja, która moim zdaniem, w pewnych przypadkach, powinna być dopuszczalna). Natomiast czy coś jest po śmierci, czy też nie to już kwestia wiary. Dla jednych tak, dla innych nie. Osobiście skłaniam się ku drugiej opcji Cytuj Odnośnik do komentarza
Manort Napisano 8 Kwietnia 2010 Udostępnij Napisano 8 Kwietnia 2010 Powiem krotko - smierci nie ma. Jest tylko next level :> Cytuj Odnośnik do komentarza
jmk Napisano 14 Kwietnia 2010 Udostępnij Napisano 14 Kwietnia 2010 Śmierć ... ostatnio zjawisko(?), które towarzyszyło mi niczym najbliższy przyjaciel podczas dalekiej podróży. Strasznie jest patrzeć na człowieka, rozmawiać z nim, by chwilę potem widzieć puste, zaścielone łóżko. To oczywiście zmora leczenia szpitalnego na tak poważnym oddziale, gdzie pełno ludzi z białaczką, rakiem, bez odporności itp. Ja wiele myślałem o śmierci, z tego względu też, że sam byłej jej bliski. Straciłem przytomność i 2 dni nie było ze mną kontaktu, obawiano się sepsy. Ale się wylizałem. Teraz jeśli myślę o śmierci to wiem, że może nadejść każdego dnia, w każdej chwili może spaść mi odporność i dopadnie mnie jakiś wirus czy bakteria. Trudno pogodzić się z taką myślą, ale mi się udało. Trzeba żyć dalej i carpe diem. Chciałbym inaczej. Chciałbym umrzeć spokojnie, leżąc koło swojej ukochanej kobiety. Umrzeć, czując się kochanym. Bez zaskoczenia. Co będzie potem? Mam nadzieję, że jestem/byłem na tyle dobrym człowiekiem, że trafię do nieba i spotkam się z bliskimi i z Bogiem. "Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam". Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.