Skocz do zawartości

Magazyn Polska Ekstraklasa


Escort

Rekomendowane odpowiedzi

Mateusz Szymandera, Lech Poznań:

Bramka na 2:0 trochę podcięła nam skrzydła, bo na drugą połowę wyszliśmy w znacznie innym nastawieniu. Wisła prowadziła i nie mieliśmy nic do stracenia. Przy prowadzeniu dwoma bramkami Wisła zamknęła się pod swoją bramką, a wtedy trudno zaskoczyć rywala czymś niekonwencjonalnym. Moim zdaniem zagraliśmy dobre spotkanie. Nie baliśmy się odważnej, miłej dla oka piłki. Ciesze się, że dobrze zagrało kilku zawodników, jednak mam w notesie także spostrzeżenia, co do zachowań innych. To był cenny mecz, z niezłym rywalem, który pokazał nam jakie mamy jeszcze błędy do skorygowania. Do rozpoczęcia ligi pozostał tydzień. W tym czasie rozegramy jeszcze kolejne mecze. Sądzę, że za tydzień będziemy jeszcze silniejsi, a trener Skura nie zaskoczy mojego zespołu już niczym. Postawili wszystko dziś - odkryli wszystkie swoje atuty. Dzisiaj jestem o ten mecz mądrzejszy.

 

Oczywiście szkoda porażki w tym niezwykle prestiżowym spotkaniu, jednak to mecze ligowe dla nas są najważniejsze. Z niecierpliwość czekam na inaugurację ligi.

Odnośnik do komentarza

Dobrogniew Raścisławski, Miejski Klub Sportowy "Odra" Wodzisław Śląski:

To, że sparingi wyglondajom zocnie wcale ni musi znaczyć, że w lidze tyż bydymy wszyjskich loć jak popadnie. Trza se pedzieć jasno, że stoć nas na niyspodzianki, ale znom na tela fusbal i wiym, że idzie nawalić majstrowi, a potym samymu nawalić w galoty przed szpilym z czyrwonom sztraslampom. Muszymy sie prziszykować na fest ciyńszki sezón. Jo by chciol żeby w nas widzieli piyrszego kandydata do zlecynio z ligi. Wtedy sie gro lekcij, bo kożdy cie lekcewoży. Nie pytejcie sie mie kiery bydzie majstrym, bo dó mie liczy sie yno Odra. Ani trocha nie interesuje mie Wisła, Legia, Lech czy cało reszta. Jak nas syńdzie nie bydom ciulać na elwry na siedymnostym metrze, to o forma moich fustalistów ni mom strachu. A jakiś tam łeksperty Mielcarski czy inne Szczynsne kiere dostały kiedyś u nas 5 torów i teraz wyładowujom frustracjo na Odrze mie nie obchodzom. Mom ich kajś. Tak napiszcie, Raścisławski pedzioł, że mo Szczynsnego we zadzie i loto mu co on godo.

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Wisła Kraków

 

Jestem zadowolony z przebiegu spotkania, a przede wszystkim z wyniku. Moich piłkarzy bardzo podbudowało zwycięstwo w tych rozgrywkach. Od początku kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku, wspaniale rozgrywaliśmy piłkę, Lechowi pozostało jedynie bieganie za naszymi piłkarzami. Jestem zadowolony z postawy całej jedenastki, która wystąpiła w tym meczu. Jetko z Cukovicem solidnie nastraszyli obrońców Lecha, a trener Szymandera mało co nie odgryzł sobie palców oglądając nasze akcje ofensywne. Mimo wszystko muszę pochwalić postawę Lecha, zagrali ofensywnie, ładnie dla oka i sprawili, że miałem niemałą nerwówkę na koniec spotkania. Superpuchar Polski jest już moim drugim trofeum zdobytym w Polsce. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy do statuetek dołączy ta za Mistrzostwo Polski. Na pewno mecz z Lechem to było cenne spotkanie i wiem czego spodziewać się po najbliższym meczu ligowym. Jeśli trener Szymandera myśli, że odkryliśmy wszystkie swoje atuty, to bardzo się myli. Przekona się o tym w najbliższym meczu ligowym, który odbędzie się w Sosnowcu.

Odnośnik do komentarza

Piotr Gil, Korona Kielce:

Ostatnie dni nie były już tak różowe, jak te pierwsze po dotarciu do Kielc. Owszem, słoneczko świeciło, pogoda dopisywała, ale moi chłopcy zaczęli leniuchować. Widać po nich gołym okiem, że nie są skłonni do długotrwałej ciężkiej pracy. Musiałem zmienić nieco tok przygotowań do ligi, co może poskutkować słabym startem. Ktoś może mi zarzucić asekuranctwo, ale ja chcę być z kibicami szczery - bez pracy nie ma kołaczy. Zastanawia mnie jeszcze jedno - jakim cudem mój poprzednik awansował do ekstraklasy nie mając ani jednego środkowego defensora na jakimkolwiek poziomie. A to jeden nie skoczy pięciu centymetrów, drugi nie umie grać głową, a trzeciego inwalida na wózku bez problemu by wyprzedził.

 

Sparingi szły nam coraz gorzej. Ze wszystkim meczy najbladziej wypadliśmy z Flotą, przedostatnie spotkanie i fatalna gra. Kilka dni później nieco zmazaliśmy plamę, ale liczyłem na nieco więcej. Gra w ofensywie niczego sobie, nad defensywą jeszcze dużo pracy, a na dodatek wspomniane przeze mnie wcześniej problemy. Będziemy jeszcze szukać jakichś kopaczy na tę pozycję, ewentualnie przeglądniemy się za piłkarzami z MESY.

 

Jeszcze kilka słów o transferach. W ostatnim czasie pozyskaliśmy Rochę (OŚ, 21, Brazylia), który ma za zadanie pociągnąć nasze tyły, a także Nedeljko Lukica (BR, 28, Bośnia), który na razie będzie rezerwowym golkiperem, choć ma duże szanse na zaistnienie w pierwszym składzie. Na razie jednak miał bardzo mało czasu na zgranie się z resztą zespołu. Ponadto szansę dostanie młody litewski środkowy pomocnik Galkauskas (P Ś, 17, Litwa), zdecydowanie wyróżniający się młodzian na tle naszych krajowych młodych kopaczy.

Odnośnik do komentarza

Ostatnie sparingi:

 

18.07.2009 r.

 

Arka Gdynia – Gaz Metan CFR 5:0 (14’ 42’ Kehinde, 19’ 32’ 78’ Gikiewicz)

GKS Bełchatów – Wołgograd 2:0 (47’ 70’ Lukasik)

Górnik Łęczna – Lechia Gdańsk 3:2 (16’ Dziubiński, 76’ Orzechowski, 79’ Żuk – 32’ 45’ Sobolewski)

Triglav Kranj – Zagłębie Lubin 0:8 (2’ 8’ 15’ Mladenovic, 26’ 52’ Holstrom, 48’ Kuhlawik, 63’ Kowalski, 78’ Angeleski)

ACS Berseni – Piast Gliwice 0:1 (35’ Iordache og)

Chiajna – Polonia Warszawa 0:2 (8’ Woźniak, 86’ Loszakiewicz)

Petrolul – Jagiellonia Białystok 3:2 (19’ 75’ Toma, 61’ Mihailescu – 26’ Szczepanik, 86’ Holmudorov)

 

22.07.2009 r.

 

Lech Cup, 1. kolejka:

 

Lech Poznań – Ruch Chorzów 0:1 (6’ Fernandes)

Składy

Widzów: 5157

Sędzia: Tomasz Radkiewicz

 

Legia Warszawa – Śląsk Wrocław 0:1 (45’ Warzycha)

Składy

Widzów: 1872

Sędzia: Sylwester Rasmus

 

23.07.2009 r.

 

Lech Cup, 2. kolejka:

 

Śląsk Wrocław – Ruch Chorzów 2:1 (11’ Kaliciak, 57’ Dziubiński og – 79’ Wójtowicz)

Składy

Widzów: 1394

Sędzia: Grzegorz Pożarowczyk

 

Lech Poznań – Legia Warszawa 1:3 (81’ Gajewski – 15’ Bernal, 52’ Zawadzki, 57’ Kowalik)

Składy

Widzów: 5300

Sędzia: Rafał Rokosz

 

Cracovia – Derby Country 3:1 (22’ Antczak, 39’ Michniewicz, 81’ Adamski – 73’ Fox)

 

24.07.2009 r.

 

Lech Cup, 3. kolejka:

 

Legia Warszawa – Ruch Chorzów 2:2 (36’ Sibanda, 44’ Kowalczyk – 26’ Fernandes, 63’ Ulatowski)

Składy

Widzów: 1975

Sędzia: Maciej Madzik

 

Lech Poznań – Śląsk Wrocław 3:1 (31’ Gajewski, 71’ 88’ Sabic – 64’ Mazurek)

Składy

Widzów: 5254

Sędzia: Andrzej Meler

 

| Poz   | Inf   | Zespół         |       | M     | Z     | R     | P     | ZdG   | StG   | R.B.  | Pkt   | 
| -------------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 1.    | M     | Śląsk Wrocław  |       | 3     | 2     | 0     | 1     | 4     | 4     | 0     | 6     | 
| -------------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 2.    |       | Legia Warszawa |       | 3     | 1     | 1     | 1     | 5     | 4     | +1    | 4     | 
| -------------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 3.    |       | Ruch Chorzów   |       | 3     | 1     | 1     | 1     | 4     | 4     | 0     | 4     | 
| -------------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 4.    |       | Lech Poznań    |       | 3     | 1     | 0     | 2     | 4     | 5     | -1    | 3     | 
| -------------------------------------------------------------------------------------------------------| 

 

 

26.07.2009 r.

 

GKS Bełchatów – Zawisza Bydgoszcz 5:0 (21’ 45’ Wasilewski, 63’ Stefanik, 69’ Palczewski, 74’ Surma)

 

27.07.2009 r.

 

Legia Warszawa – Polonia Warszawa 5:0 (11’ 25’ 35’ Bernal, 69’ Kowalik, 83’ Piszczek)

 

Transfery:

 

Ruch Chorzów: Robert Sodje (OP PŚ, 23 lata, Nigeria)

 

Zagłębie Lubin: Gift Akueme (OŚ, 25 lat, Nigeria)

 

_____________________________

Podawajcie składy na kolejkę ligową, bo ja już mogę rozgrywać (kto jeszcze nie podał). Wykaz kontuzji!

Odnośnik do komentarza
Na poznańskiej tarczy! (Gazeta Wrocławska, 30/2009)

 

 

 

Śląsk Wrocław wygrał towarzyski turniej zorganizowany przez działaczy Lecha, który odbył się w minionym tygodniu w Poznaniu. Dobra postawa naszych kopaczy napawa optymizmem przed meczami ligowymi, których inauguracja lada dzień.

 

 

W meczu otwarcia Śląsk Wrocław po znakomitym spotkaniu pokonał Legię Warszawa 1:0. Jedynego gola w tym spotkaniu strzelił Warzycha. Świetnie w meczu spisała się cała formacja defensywna wrocławskiej drużyny, a przede wszystkim słowa uznania nalezą się być może nowej gwieździe Śląska – Begajowi, który już w pierwszym swoim występie przekonał do siebie kibiców swoimi pewnymi interwencjami oraz opanowaniem. Legioniści byli bezradni pod naszą bramką, a to tylko potwierdza słowa trenera Śląska, który zawsze powtarzał, że najważniejsza dla niego jest gra defensywna.

 

W drugiej serii spotkań Śląsk odniósł drugie zwycięstwo, tym razem pokonując po niezwykle emocjonującym meczu Ruch Chorzów 2:1. Bramki w tym spotkaniu strzelali Kaliciak oraz, co ciekawe, dwie były autorstwa graczów Ruchu Chorzów. O ile jednak Wójtowicz trafił do właściwej siatki, o tyle Dziubiński zdobył gola, ale samobójczego. Fenomenalnie w tym spotkaniu zaprezentował się właśnie wrocławski strzelec bramki dla Śląska, który nota bene otrzymał nagrodę dla najlepszego piłkarza meczu. Ruch, mimo zdobyte bramki, nie miał wiele do powiedzenia na boisku, a wynik mógłby być znacznie wyższy na korzyść Śląska, gdyby tylko nie zawiodła skuteczność.

 

W ostatniej serii spotkań już pewny zwycięstwa w całym turnieju Śląsk podejmował gospodarzy z Poznania i, jak można było przypuszczać, w tym meczu poległ. Gdy w przerwie meczu z Lechem do szatni Śląska dotarła wiadomość, że Ruch zremisował z Legią, co oznaczało pewne zwycięstwo w turnieju, podopieczni trenera Marco Polo rozluźnieni wyszli na drugą połowę i to się na nich zemściło. Składnie grający Lech wypunktował słabe strony Śląska, czyli przede wszystkim brak zaangażowania i koncentracji. Po stronie Wrocławian na wyróżnienie zasłużył chyba tylko zdobywca bramki, Mazurek. Reszta piłkarzy zagrała przeciętnie, ale nikt nie mógł od nich wymagać już gry na maksimum. Zapewne nikt, poza szkoleniowcem…

 

Podsumowując, w doskonałych nastrojach niecierpliwie oczekujemy startu rozgrywek ligowych. Śląsk pokazał w tych kilku sparingach, że jest dobrze przygotowany do sezonu, nowi gracze znakomicie komponują się w drużynę, a wszyscy odczuwają głód gry i zwycięstw. Tylko WKS!

 

 

[Michał Waszkiewicz]

Odnośnik do komentarza

Krystian Grzelak, Legia Warszawa:

Jestem zadowolony z rezultatów turnieju w Poznaniu i chciałbym gorąco podziękować zarówno Panu Szymanderze, który tę imprezę zorganizował, jak i współuczestnikom, którzy byli naprawdę godnymi rywalami. To był doskonały test przed ligą i mam nadzieję, że przyniesie pozytywne skutki. Taktykę na najbliższe spotkanie z Arką mam już w stu procentach gotową, wybrani gracze wiedzą o tym, że wyjdą na ten mecz w pierwszym składzie i sądzę, że jeśli zespół nie zapomni o tym, czego od niego oczekuję, to osiągniemy sukces. Pogrom Polonii w mini-derbach stolicy był dla mnie niespodzianką. Spodziewałem się wyrównanego starcia, a to był prawdziwy pogrom i mecz do jednej bramki - w bardzo fajny sposób zakończyliśmy okres przygotowawczy. Pozytywnie zaskoczył mnie Bernal, który w ostatnim czasie jest w doskonałej formie i może spodziewać się występu w inaugurującym sezon meczu.

Odnośnik do komentarza

Mateusz Szymandera, Lech Poznań:

 

Ciesze się z możliwości gry z zespołami ligowymi. To właśnie takie spotkania są niezwykle ważne, bo pokazują nasze braki przed meczami o stawkę. Ciesze się, że do Poznania przyjechały silne drużyny, które będą liczyć się w walce o najwyższe miejsca. Trzeba szybko wyciągnąć ostatnie wnioski - dobrze, że możemy jeszcze przed spotkaniami o ligowe punkty zobaczyć w czym tkwią nasze problemy. Mecze sparingowe rozgrywaliśmy chyba ze zbyt słabymi przeciwnikami i do kolejnych nie podchodziliśmy już tak dobrze umotywowani. Liczyliśmy na łatwe, szybkie zwycięstwa - to był błąd zawodników. Kilku z nich, po słabej grze, na jakiś czas odpocznie.

 

Lech musi otwarcie mówić o swoich celach i choć wychodzę z założenie, że je zweryfikuje dopiero rywalizacja w lidze, to wszyscy musimy wiedzieć, że gramy o mistrzostwo. Każda strata punktów jest dla nas porażką, nie tylko w tym meczu, ale także w kontekście ostatecznej rywalizacji. Za kilka dni zaczynamy wojnę i każda bitwa będzie miała kluczowe znaczenie. Musimy zwyciężać, ale przede wszystkim musimy wierzyć w to, że uda się to zrobić.

 

Chciałbym, korzystając z okazji uprzedzić wszystkich zainteresowanych Soto, że ten gracz nie jest na sprzedaż. Żadna z przysyłanych do klubów ofert nie będzie brana pod uwagę. W tej chwili ten zawodnik jest czołową postacią klubu i jego sprzedaż osłabiłaby znacznie zespół.

Odnośnik do komentarza

Krzysztof Pijanowski, GKS Bełchatów

 

Okres przygotowawczy zakończony. Rzekłbym nawet, że nareszcie, gdyż nie mogę doczekać się debiutu ligowego. Wygraliśmy 6 sparingów przy jednej porażce i bilansem bramkowym 20-2, więc jest nieźle, oby przełożyło się to na ligę. Na początek zagramy przed własną publicznością z Odrą Wodzisław. Teoretycznie jesteśmy zdecydowanymi faworytami, ale na pewno nie zlekceważymy przeciwnika. Zarówno naszym kibicom jak i rywalom jesteśmy krewni walkę, zaangażowanie i gryzienie trawy.

Co do samego meczu to mam nadzieję, że taktyka zastosowana w sparingach sprawdzi się w rozgrywkach ligowych już od pierwszego spotkania, a zawodnicy poradzą sobie z poleceniami. Zawodnicy znają już wyjściową jedenastkę i na szczęście obyło się bez zgrzytów. Rezerwowi wiedzą, że są tak samo ważni jak zawodnicy startowi i muszą pomóc drużynie po wejściu na boisko. Naturalnie liczy się gra całego zespołu, ale oczekuję więcej od niektórych graczy, którzy powinni wyróżniać się na murawie i dołożyć cegiełkę do wywalczenia trzech punktów, czego życzę swojej drużynie.

Odnośnik do komentarza

Damian Organek, Ruch Chorzów

 

Jestem zadowolony z postawy zespołu podczas Wronki... znaczy Lech Cup. Udało się pokonać gospodarzy, a zarazem jednego z faworytów ligi, Lecha oraz zremisować z innym, Legią. Uważam, że turniej był bardzo wyrównany, zresztą wskazuje na to sama tabela końcowa, gdzie różnice punktowe i bramkowe są niewielkie. Można się spodziewać więc, że również w zasadniczej części sezonu będziemy świadkami zażartej walki o każdy punkt w każdym meczu, ponieważ o wyniku końcowym mogą decydować niuanse.

Cieszę się również, że najlepszym strzelcem okazał się nasz zawodnik, obywatel Republiki Zielonego Przylądka Fernandes. Pokazał, że prezentuje odpowiedni poziom i, mam nadzieję, namiesza jeszcze w tym sezonie w lidze. Warta uwagi jest również druga bramka Wójtowicza podczas letnich sparingów, chłopak ze swoimi warunkami fizycznymi, a szczególnie szybkością, może się okazać nadzieją na przyszłość, ale nie oczekuję po nim fajerwerków w tym roku, niech spokojnie się rozwija w drużynie Młodej Ekstraklasy.

Na koniec chciałbym złożyć szczere gratulacje zwycięzcom turnieju, szczególnie patrząc na sposób ich przygotowania do sezonu. W klubowym hotelu Olympus będą długo pamiętać tę drużynę, skoro o wyniku naszego meczu dowiadują się w przerwie, a dla kibiców był on znany przed meczem, przecież mecze rozgrywane były na tym sam boisku. Niemniej jednak, powodzenia w lidze, no i zdrowia życzę (a przyda się)!.

Odnośnik do komentarza

- Witamy państwa bardzo serdecznie ze studia w Warszawie. Program Magazyn Polska Ekstraklasa, kłaniamy się nisko.

- Andrzej Twarowski.

- Oraz siedzący obok mnie Tomek Smokowski.

- Przed nami debiutancka kolejka na nowo ruszającej ligi. Wiele nadziei i kilka rozczarowań to to, co czeka nas dzisiejszego wieczoru.

 

 

 

- Doświadczony Marco Polo wraz z nową drużyną podejmie Lubinian – podopieczni Stasiełowicza nie przyjechali by się jedynie odprężyć we Wrocławiu.

- Hit kolejki i jednocześnie czas na rewanż, czyli Lechici w... Sosnowcu!

- Chorzowski Ruch przywita jedną z nieobliczalnych drużyn ligi – Lechię Gdańsk.

- W Kielcach wielkie święto dla kibiców – na pierwszy ogień Jagiellonia.

 

 

 

- Więc w pierwszej części magazynu czekają na nas cztery jakże emocjonujące pojedynki, szczególnie dla miejscowych widzów, którzy mogli obejrzeć spotkania na żywo.

- Wiem Andrzej, że przyjechaliśmy, spieszyliśmy się, ale tutaj już spokojnie, rozważnie. Chciałem przedstawić gości. Pierwszym z nich jest Tomek Wieszczycki, którego serdecznie witamy.

- Dobry wieczór.

- A drugim, równie ważnym, mianowicie zawitał do nas Jarosław Koliński z Przeglądu Sportowego.

- Witam.

- Uprzednio zwracamy się do kibiców z przeprosinami, którzy obsypali nas mailami, żebyśmy zaprosili kogoś z Wisły albo Lecha. Uznaliśmy, że na pochwały przyjdzie czas z większą ilością spotkań. Czas przejść do głównego tematu. Tomek, ruszyła liga, wielu kibiców ruszyło na stadiony, było w miarę spokojnie, nie mówi się o rozróbach, kibicowskich walkach, to dobry znak.

- Zdecydowanie tak. Każdy zatęsknił do piłki nożnej. Tak myślałem, że kibice nie zawiodą. Gdy grano amatorsko, pomimo to, kluby płaciły większości zawodnikom, to kibice chodzili, ale nie w tak licznych gronach. To bardzo cieszy, patrzę na wypisane ilości kibiców to można być zadowolonym.

- Panie Jarku, media rozpisywały się na temat wzmocnień czy meczów sparingowych, a przede wszystkim wiele oczekiwano od inauguracji ligi, czyli spotkania we Wrocławiu, które zaraz obejrzymy. Jak to z pana oczu wygląda?

- Nic mi nie pozostaje jak podzielić opinię Tomka Wieszczyckiego. Kibice to dobry znak, ale media to też jeszcze lepszy symbol. Interesujemy się piłką nożną, ten sport wraca na pierwsze strony gazet, dlatego warto uprawiać ten cudowny sport. Liga wraca w profesjonalny sposób. Wielu z nas, dziennikarzy, zainteresowało się nadchodzącą ligą i pisaliśmy mnóstwo artykułów. Zawsze jednak marzyłem, by umieścić jakiś tekst o na nowo ruszającej lidze. Coś cudownego, naprawdę.

- Kibice zadowoleni, media również będą miały chleb powszedni, więc przechodzimy do pierwszego dania, zapraszamy do Wrocławia na Śląsk – Zagłębie.

 

Śląsk Wrocław – Zagłębie Lubin

 

Spotkanie dwóch jakże różnych drużyn. Gospodarze pod opieką oddanego trenera, który w okresie przygotowawczym prowadził zespół od zwycięstwa do zwycięstwa i już do tej pory zostało zdobyte pierwsze trofeum, lecz o małej wartości w porównaniu do mistrzostwa ligowego. O tym na pewno marzą wszyscy zawodnicy, którzy wybiegli na murawę. Zagłębie to ekipa prowadzona ponownie przez trenera Stasiełowicza. Spodziewał się, że nie zostanie zbyt miły powitany. Dzisiaj wymagany jest od niego minimum remis, szczególnie w sytuacji, gdy to Śląsk jest faworytem, lecz niezdecydowanym.

Pierwsze minuty przebiegają pod dyktando piłkarzy z Lubina – Śląsk nieco zepchnięty na własną połowę. Pierwsze uderzenie oddaje Mladenovic, lecz broni golkiper. Próbuje dobijać Holstrom, ale również piłka znalazła się w rękach bramkarza. Dobra postawa Palysa, który jest zdecydowanym numerem jeden w bramce gospodarzy. Mladenovic przesadził ze swoją interwencją – żółta kartka za pociąganie rywala za koszulkę. Po kilku minutach żółty kartonik dla Góreckiego, który nieprzepisowo zatrzymywał rywala. Kibice chyba nie są zadowoleni z mało porywającego widowiska na początek ligi. W 18. minucie doskonała okazja – dośrodkowanie na głowę Holstroma, lecz uderzenie broni Palys po pięknej paradzie. W 23. minucie bardzo brzydkie zachowanie Szerekesa, który podłożył nogę rywalowi. Warzycha na ziemi, dochodzi do małej przepychanki zawodników. Skończyło się na upomnieniu. Mladenovic kolejny raz przewinił, lecz sędzia był zbyt pobłażliwy i nie pokazał drugiej żółtej kartki dla nowego gracza Zagłębia. W 32. minucie po świetnym przejęciu Warzychy Śląsk rozpoczął ostry rajd na bramkę, podanie do wysuniętego napastnika Małkowskiego, lecz interweniuje Maximenko z największym trudem! Do przerwy 0:0, zawodnicy przespali ostatni kwadrans, kibice za to podjadali kiełbaski na inaugurację sezonu.

W drugiej części gry sędzia pokazuje od pokazania żółtego kartonika Akueme, który podciął wybiegającego na czystą pozycję Małkowskiego. Bardzo nieładnie poczynają sobie dzisiaj zawodnicy gości. Szczęścia z wolnego próbował Żurek, ale niecelnie, wysoko nad bramką. Klimek wyraźnie nie radzi sobie z Warzychą i łapie go instynktownie za koszulkę. Kolejna kartka. Malinowski zagrywa prostopadłą piłkę do Małkowskiego, lecz jego uderzenie z 56. minuty zatrzymuje Maximenko, wybijając piłkę daleko przed siebie. Było groźnie. Zagłębie w 60. minucie momentalnie cofnęło się całym zespołem i wybijali przez chwilę kolejne długie piłki. Po chwili znakomita prostopadła piłka przelatuje pod nogi Małkowskiego, ale uprzedza go Maximenko, skracając kąt i broniąc w dobrej chwili. Na boisku pojawia się Adamski, który zmienia Akueme – obawa przed drugą żółtą kartką słuszna. Dobija 70. minuta spotkania, na boisku pojawił się młody talent Śląska oraz Kaliciak, niebezpieczny lewoskrzydłowy. Doskonała okazja nadarzyła się Kozlyukowi, który dostał świetne podanie, wbiegł w pole karne, lecz zablokowali go obrońcy, na końcu piłkę wybił Begaj gdzieś do Małkowskiego. Warzycha przebiega całą połowę rywali, nawet ryzykownym wślizgiem nie potrafi go zatrzymać Klimek, dośrodkowanie i piękne uderzenie głową Mazurka – 1:0 dla gospodarzy. Zagłębie będzie zmuszone przejść do ataku. Nie potrafią jednak stworzyć klarownej sytuacji – kilka podań i piłka jest szybko tracona. W końcówce pojawi się na murawie Ali Obem. W 87. minucie dobre dośrodkowanie Kaliciaka, znikąd pojawia się dynamiczny Warzycha, który mocnym strzałem głową umieszcza piłkę w siatce. Malinowski gra zwyczajnie na czas – żółta kartka za faul taktyczny. Koniec dwóch doliczonych minut i stadion przy ulicy Oporowskiej mógł świętować pierwsze trzy punkty.

 

Śląsk Wrocław – Zagłębie Lubin 2:0

76’ Mazurek 1:0

87’ Warzycha 2:0

 

Składy

Widzów: 7674

Sędzia: Tomasz Mikulski

 

 

- No to liga zaczyna się w dosyć przeciętny sposób, jeśli spoglądamy na spotkanie od strony sportowej, chodzi o widowisko.

- No tak, może masz rację, ale ja bym dostrzegał pewien ewenement, Śląsk będzie stawał się ciekawą ekipą. Pamiętamy go sprzed kilku lat to już nie ta sama drużyna. Dziś mamy powolnie budujący się Śląsk, ale głównie na piłkarzach polskiego pochodzenia. Mnie to cieszy, że ci nasi ligowcy zagrali bardzo ładne spotkanie i zaprezentowali wolę walki do ostatniej minuty.

- Mazurek, Warzycha... nazwiska nigdy nie powalały na ziemię, a dziś zrobiły wielką różnicę. Dzięki nim głównie pozostają punkty we Wrocławiu.

- Być może, ale z dziennikarskiego punktu widzenia wyglądało na to, że cały Śląsk zasłużył na pochwały. Było widać zalążek drużyny, budowanej drużyny, jak Tomek wspomniał. Niesamowicie grał ten Warzycha, również dobra gra głową Mazurka, gol na 1:0 jakoś przybił Zagłębie. Nie byli sobą, a mogło się skończyć bezbramkowym remisem tak w rzeczywistości.

- Troszkę o Zagłębiu – ponownie pojawia się na horyzoncie trener Stasiełowicz, który swój drugi sezon w Zagłębiu nie wspomina miło.

- To przeszłość, nie ma co o tym rozmawiać, a tym bardziej roztrząsać. Myślę, że o tym mało się rozmawia w Lubinie. Kibice oczekiwali remisu i nie ma tego celu, więc bardziej tym bym się przejmował.

- Przejrzyjmy ciekawe statystyki dotyczące Warzychy. Strzał miał jeden jedyny i to celny, więc stuprocentowa skuteczność. Chwalimy tak go, a spójrzmy, że dośrodkowania nie były jego mocną stroną. Dodatkowo nie był zbyt aktywnym piłkarzem jeśli chodzi o dokonywanie czegoś na boisku, kontaktów wiele, ale to raczej takie by oddać zaraz piłkę koledze.

- Widzę, że chcecie mu zabrać bohatera meczu, hehehe. Chciałbym w raporcie doczytać się jakichś rajdów zawodnika o nazwisku Kila, a widzę jedynie Warzychy.

- Wyłapaliśmy jeszcze jeden ciekawy szczegół, jeśli chodzi o Kuhlawika, kapitana Zagłębia. Ten zawodnik wymienił największą ilość podań w spotkaniu, jego zagrania były w większości skuteczne.

- Nie traćmy czasu, czas przejść do hitu wieczoru, a pewnie i kolejki, bo tak ten mecz był określany.

- Określany był również mianem rewanżu, zemsty trenera Szymandery i jego zawodników. Popatrzmy.

 

 

Wisła Kraków – Lech Poznań

 

Każdy kibic z Krakowa oczekiwał tego pojedynku ligowego, który zainauguruje rozgrywki na ulicy Reymonta... ups, w Sosnowcu. Stadion w Krakowie jest podczas remontu i dopiero w przyszłym sezonie zostanie oddany do użytku – wszyscy mają nadzieję, że wraz z europejskimi pucharami. W Poznaniu czekano na to spotkanie, by trener i zawodnicy mogli się zrewanżować. Dla wszystkich bardzo prestiżowy mecz, w którym ponownie jedna z drużyn będzie mogła udowodnić swoją wyższość. Nie obyło się bez kilku zmian w składach w porównaniu z Superpucharem.

Deszczowa aura na pewno nie będzie sprzyjać graczom. Alvarez już w pierwszych sekundach otrzymuje żółtą kartkę. Poszczęściło się Kokoszce, który również nie dał pograć rywalom i „wykosił” rywala równo z ziemią. W 7. minucie po składnej akcji Lecha i kilku perfekcyjnych podań potrafił przedrzeć się pod pole karne, lecz Wójcik uderzył za wysoko. W 9. minucie świetne zgranie Wójcika do Soto, pojedynek główkowy przegrywa McBride, czysto do piłki wybiega Peruwiańczyk, przymierza mocno po ziemi, piłka została skierowana do siatki bez skrupułów. Wielka radość w sztabie Kolejorza. Zawodnicy się cieszą jakby przełamali swoją niemoc! 19-letni kapitan zespołu daje prowadzenie dla gości. Wisła przechodzi do ataku. Chwilę po straconej bramce Wiślacy potrafili stworzyć sobie dogodną sytuację, szybki Soares dośrodkował w pole karne, Cukovic zgrał do Jetko, ten przymierzył, lecz piłka trafia w słupek! Dużo szczęścia Postolova, który nie sięgnąłby piłki. W 10. minucie idiotyczna strata Diego – widać, że klimat mu chyba nie sprzyja – z futbolówką rajduje Soares, podanie do Jetko, idealnie w tempo! Ten uderza, ale kilka metrów od bramki. Był sam na sam, ale chyba wystraszył się postury Postolova. W 12. minucie świetna prostopadła piłka do Wójcika, sytuację ratuje Gulbrandsen. Chwilę później niesamowita petarda Cukovica! Postolov na rzut rożny, ale nam się zrobiło spotkanie! Wisła zaczyna naciskać, lecz trener Szymandera wydaje bardzo dobre polecenia z ławki trenerskiej. Postolov dwukrotnie zdołał wybronić swój zespół od utraty bramki w bardzo krótkim okresie czasu! Szczęścia próbują również Lechici, Gajewski z dystansu, minimalnie nad poprzeczką. W 39. minucie chyba najgroźniejsza akcja zespołu Wisły, doskonale wpuszczony Ziółkowski na czystą pozycję, jednak jego uderzenie zostało wybronione przez golkipera. Chyba jeszcze świętowanie odbija mu się czkawką. Paniczne defensywne poczynania Lechitów dają skutek – strzał Soaresa i dobitka Jetko zostały zablokowane. W 44. minucie mogło dojść do powtórki do meczu sprzed kilkunastu dni, gdy Alvarez strzelił gola z bezpośredniego rzutu wolnego. Do przerwy prowadzenie Lecha, ale po zdobyciu gola skupili się na defensywie.

Druga połowa. Zaczniemy od tego, że Ziółkowski wyraźnie łapie się za nogi – to skurcze? W 53. minucie mogło dojść do absurdalnej sytuacji, mało brakowało a K. Wójcik trafiłby do własnej bramki – uratował go Postolov. Dobra, szybka wymiana piłki, długie utrzymywanie się przy futbolówce, Wisła nieporadna, podanie Soto w pole karne, znów zawodzi McBride, który zostaje wyraźnie przepchnięty przez R. Wójcika, ten strzela po ziemi i trafia do siatki! 2:0 dla gości! Ziółkowskiemu puściły nerwy – młodziutki gracz Wisły podcinał Zająca i został za to ukarany żółtą kartką. W 63. minucie niesamowita petarda w wykonaniu Cukovica – kolejna parada Postolova! Wisła stawia wszystko na jedną kartę – trener każe zawodnikom odważnie przesuwać się pod pole karne przeciwników. Lechici pokornie podchodzą do sędziego i wysłuchują kolejnych słów ostrzeżeń. Wisła się spieszy, lecz bezkustecznie. Świątek i Gajewski rządzą w środku pola. Mogło być zdecydowanie po meczu – Soto nie strzelił dokładnie i Gulbrandsen miał dużo szczęścia. W 82. minucie Ziółkowski dostał doskonale wyłożoną piłkę przez Soaresa, lecz jego strzał zatrzymali obrońcy, którzy stali na linii bramkowej – doskonale się bronią! Prawdopodobnie trener Szymandera przestrzegał graczy o stałe fragmenty gry – tym razem świetne zachowanie obrońców, którzy wybijają piłki do napastników. Nic nie wychodzi z rzutów rożnych Alvareza. Szykuje się ostatnia zmiana w Lechu – Sadowski na murawie. Ziółkowski jeszcze w tych ostatnich minutach odzyskał piłkę na połowie przeciwnika, co za walka! Ale podanie katastrofalne... Dwie minuty doliczone przez sędziego również upłynęły. Zabrzmiał ostatni gwizdek arbitra. Brawo za znakomity mecz!

 

Wisła Kraków – Lech Poznań 0:2

9’ Soto 0:1

53’ R. Wójcik 0:2

 

Składy.

Widzów: 7500

Sędzia: Mariusz Trofimiec

 

- Obejrzeliśmy jeden z najlepszych dotychczas meczów.

- Pamiętaj Tomek, że nie mieliśmy tych meczów ligowych zbyt wielu, haha.

- Zbyt się zaczynasz mnie czepiać od początku. Chciałem nawiązać do tego, że ten mecz będzie kandydował do jednego z najlepszych rundy jak nie sezonu. Zobaczyliśmy bardzo dobre widowisko.

- Wtrącając swoje kilka groszy chciałbym zaznaczyć, że nie była to Wisła z tego meczu o Superpuchar, zdecydowanie nie. Brakowało mi tylniego Kokoszki, który wtedy brał grę na siebie. Czemu nie grał Zieliński, który wypadł przyzwoicie z rywalem? Czyżby trener Skura wybierał sobie już swoich pupilów?

- No, nie wiemy, ale pamiętamy, że kilku pupilów miał, ale mało się o tym mówiło, bo...

- Go nie zawodzili, ale tutaj ma całkiem inną drużynę i musi pamiętać, że wszyscy zaczynają od zera. W Krakowie on również, ma za zadanie zdobyć mistrzostwo. Życzę mu oczywiście powodzenia, ale zachował się nie fair wobec zawodników, którzy zagrali bardzo dobrze.

- Wiesz, Tomek, różnie mogło być, bo McBride popełnił praktycznie dwa błędy, które mocno przesądziły o wyniku, a nikt o to nie ma pretensji, bo przecież ten środkowy obrońca był liderem defensywy w meczu o Superpuchar.

- Nie będziemy wyrokować nad Wisłą, bo to dopiero początek sezonu, oby ten mecz o pierwsze trofeum nie było wyjątkiem. Dziś mógł wydarzyć się wypadek przy pracy.

- Pamiętajmy, że Wisła nie gra na własnym obiekcie.

- Lech też nie grał, hehe.

- Jeżeli już o Lechu to warto wspomnieć o 19-letnim kapitanie – Soto, reprezentant Peru. Bardzo dobry lewoskrzydłowy, który może również grać w ataku. Bardzo dobrze się dzisiaj spisał, myślimy, by przyjrzeć się bliżej jego poczynaniom na boisku.

- Pracował i z przodu i z tyłu, jeśli spojrzymy na podania. Na dodatek zaliczył kilka rajdów i dobrych przechwytów, choć wiemy kto i za co został bohaterem meczu.

- Tomek nawiązuje do Postolova, jeśli mógłbym, bardzo dobre interwencje. Chyba dalej pamiętał ten wpuszczony gol Alvareza, nie mógł sobie tego wybaczyć, z tego co wiem, w wywiadzie dla bułgarskiej gazety powiedział, że na pewno się zemści, chce, by jego zespół zdobywał gole, a on zrobi naprawdę wszystko, by nie wpuścić bramki. Udało mu się, jego cel został osiągnięty. Jedyny minus, ale to nie jego wina, lecz zawodników, którzy grali głową, wiele strat po jego wybiciach.

- Wróćmy do Wisły. Młody Ziółkowski, ogromna nadzieja krakowskiego klubu, teraz nabawił się kontuzji. Nie będziemy tu polemizować kto zagra w najbliższej kolejce na prawej flance, ale o przydatności tego zawodnika. Jego role na boisku nie pokrywają się z tym, co wyprawiał w meczu z Lechem. Zaliczył o połowę mniej podań na swojej flance niż Alvarez.

- Bardzo dokładnie przeanalizowaliśmy pierwszoplanowych zawodników Wisły, także przejdźmy do trzeciego meczu, już sobotniego wydarzenia dnia w Chorzowie.

 

 

 

Nie liczcie zawsze na takie długie opisy, jakoś wenę miałem ;) no i z czasem będzie go mniej w najbliższym czasie, następna część przewidywana na jutro/poniedziałek.

PS Chyba będę dodawał po 4 części, a nie dwie, bo mi error wyskoczył :-k pewnie za dużo znaków, tak więc druga część zaraz ;)

Odnośnik do komentarza

Mateusz Szymandera, Lech Poznań:

 

Jak przewidywałem trener Skura nie zaskoczył mojego zespołu niczym. Biała Gwiazda chyba zbyt długo świętowała ostatni sukces. Wisła w Sosnowcu nie jest zespołem tak groźnym, jakby mogło się jej wydawać. My w przeciwieństwie do naszych rywali wyciągnęliśmy wiele wniosków. Nigdy, kiedy gra się z tą samą drużyną dwa mecze pod rząd, nie wyglądają one podobnie.

 

Jestem zadowolony z postawy moich zawodników. Dzisiaj w wyjściowej jedenastce było kilka zmian, w stosunku do ostatnich spotkań. Ciesze się, bo wygraliśmy ważny mecz. Szczerze powiem, że denerwowałem się przed tą grą, ponieważ ostatnie nasze sparingi nie napawały optymizmem i nie ukrywam, że zdecydowanym faworytem meczu był zespół z Krakowa. Potrafiliśmy jednak doskonale to wykorzystać. Cały zespół ciężko pracował i przygotowywał się do sezonu. Dzisiaj rozpoczęliśmy marsz po, oby, jak najwyższe miejsce. Zespół odpalił właśnie w tym spotkaniu, w którym miało to się stać. Mam nadzieję, że również w kolejnych spotkaniach będziemy potrafili grać na podobnym poziomie. Teraz musimy szybko ochłonąć i od poniedziałku będziemy myśleć już o kolejnej kolejce.

Odnośnik do komentarza

Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk

 

W Chorzowie bilety rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Z pewnością nikt nie mógł się doczekać inauguracji ligowej. Każdy prawdziwy kibic z głową w chmurach marzył o jak najlepszych wynikach swojej drużyny. Pod opieką starego-nowego trenera są w stanie do wszystkiego. Lechia to drużyna bardzo podobna do Ruchu, bo również nieobliczalna. Według zarządu ma za cel utrzymanie w lidze, lecz po dłuższych namysłach jest w stanie namieszać w środku tabeli. W 3. minucie Lechia po składnej akcji wychodzi na prowadzenie – bardzo dobrze w środku boiska rozejrzał się Augustyn, zagrał do Zafry, ten posyła prostopadłe podanie w pole karne i Camara nie daje szans bramkarzowi. Na pewno goście nie spodziewali się tak łatwego przedarcia w polu karnym. Po utracie bramki gospodarze przechodzą do ataków. Pierwsze minuty przebiegają pod dyktando chorzowian, lecz nic z tego nie wynika. W 27. minucie zagapiła się defensywa gości i Fernandes ruszył na akcję sam na sam, jednak nie udało się pokonać golkipera, bo zwolnił sytuację, a uderzenie było zbyt niecelne. Kiepska próba, nawet nie otrzymał braw od kibiców. Chwilę potem Trustful położył się na murawie – kontuzja, musi zejść z boiska. Zastąpi go Tarachulski, a Wójcik zszedł na lewą flankę obrony. W 36. minucie doskonałe zagranie w pole karne do Dziubińskiego, lecz jego strzał został wybroniony przez znakomitego golkipera. Dośrodkowanie Camilleriego, wyskakuje Dziubiński, przymierza głową, piłka odbija się od Górskiego i wpada do siatki. Zaskoczony obrońca! Sędzia zalicza gola samobójczego. Do przerwy remis – bazując na nieporadności Ruchu można powiedzieć, że zasłużony.

Kilka strat w środku boiska zapoczątkowało drugą część gry. W 59. minucie doskonałe uderzenie Adamskiego, golkiper Lechii miał problemy z wyłapaniem piłki, lecz pomogli mu obrońcy z wybiciem jej spod pola karnego. Małek oszczędził kilku zawodników po ostrych starciach, nie karząc ich żółtymi kartkami. Litość się skończyła, gdy Zieliński podciął przeciwnika od tyłu. W 78. minucie najlepsza okazja meczu – doskonałe dośrodkowanie na głowę Sobolewskiego, lecz napastnik Lechii nie zdołał pokonać dobrze dysponowanego bramkarza gospodarzy. Tarachulski bardzo pewny w swoich interwencjach – doskonale przeciął prostopadłą piłkę do Dziubińskiego. Chwilę później Dziubiński miał znów sytuację, lecz strzał był niecelny. Jedynie postraszył bramkarza gości. Po trzech minutach doliczenia sędzia Małek gwiżdże po raz ostatni. W Chorzowie podział punktów.

Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk 1:1

3’ Camara 0:1

37’ Górski (og) 1:1

 

Składy.

Widzów: 9281

Sędzia: Robert Małek

 

- Według gazet Robert Małek posędziował perfekcyjnie.

- No, my jeszcze o nim tak nie pisaliśmy, hehe. Powiem szczerze, że sędziowie nie wyszli ze swojego fachu. Wiedzą co mają robić na boisku, czasem popełniają błędy, lecz drobne, szczegółowe, które nie wypaczają wyniku spotkania. Możemy być zadowoleni z Małka.

- Wiele sobie mogą obiecywać kibice Ruchu, ale Ruch jak i Lechia to nieobliczalne zespoły, wiele nam takich się potworzyło.

- Ja myślę, że musimy najpierw obejrzeć kilka kolejek, by wiedzieć, kto tak naprawdę jest silny. Kiedy każdy klub zmierzy się z teoretycznie silniejszym i z praktycznie słabszym wtedy dowiemy się jak silna jest Wisła czy Lech albo czy Piast albo Ruch jest słaby. Zobaczymy po kilku kolejkach. Dziś mecz nie zaskoczył, był na przyzwoitym poziomie. Byłem ciekaw postaw nowych zawodników ściągniętych do Ruchu, ale lepiej wypadł na pewno Sobolewski z Lechii, który jest niestety jedynie wypożyczony i po sezonie wróci do Bełchatowa.

- Zawiedli zdecydowanie skrzydłowi, co widzimy na planszy. Bardzo słabo wypadł Grubesic jeśli chodzi o dośrodkowania. Camilleri w ogóle nie zaliczył ani jednej próby, czyżby Ruch nie grał skrzydłami, a stawiał na środek boiska?

- No, jeśli spojrzymy na statystyki Adamskiego, który oddał cztery strzały, czyli sporo, to tak można twierdzić. My nie jesteśmy od rozszyfrowywania taktyk, dlatego lepiej siedźmy cicho, bo trener Ruchu nigdy do nas do studia nie przyjdzie.

- Masz rację, Tomek! Zaskoczył nas Didi swoją ilością odbiorów, bardzo dobry ruch transferowy.

- My, media niewiele się o nim rozpisywaliśmy, bardziej żyjemy z ruchów transferowych poczynanych przez Wisłę, Legię czy Lech. Jeśli Didi będzie wybijającą się postacią ligi to na pewno będzie na pierwszych stronach gazet.

- Bohaterem meczu zawodnik, który wykonał sporą robotę, zaliczył najwięcej wygranych pojedynków główkowych, brawo.

- Przejdźmy już do czwartego meczu, bo na pewno kibice w Kielcach się niecierpliwią, także czas na starcie Korony z Jagiellonią!

 

Korona Kielce – Jagiellonia Białystok

 

W Kielcach mieszane uczucia – szczególnie, gdy pustka w kasie klubowej. Na szczęście pojawili się młodzi zdolni zawodnicy, którzy mają ciągnąć ten zespół po niezbędne zwycięstwa. Jagiellonia jest w jeszcze gorszej sytuacji, bo zmagania ligowe zaczyna z ujemnym dorobkiem.

W 5. minucie usłyszeliśmy jedynie jęk zawodu po strzale Podolczaka. Mało brakowało, a padłaby przepiękna bramka z dystansu. W 8. minucie wielkie zamieszanie w polu karnym, piłka wzniosła się do góry po przypadkowym uderzeniu, z główki próbował szczęścia Galkauskas, ale znakomitą interwencją popisał się golkiper gości. Po rzucie rożnym dużo szczęścia miał Szyszko. Woźniak chwilę potem szuka podania w pole karne, dociera do piłki Vega, zdecydowane uderzenie, lecz interwencja kolejnego bramkarza. Dziś mamy ciekawy pojedynek pomiędzy słupkami. W 16. minucie wymiana podań na prawym skrzydle, w końcu Podolczak podaje do Nunesa, ten wybiega zza linii obrony i strzela płasko po ziemi. Bramkarz nie sięgnął i 1:0 dla gospodarzy! Korona na tym nie poprzestała, gdyż przeszła do kolejnych zmasowanych ataków. Kolejna prostopadła piłka do Nunesa, wyraźnie zagapił się Janik, a skórę drużynie Jagiellonii ratuje golkiper. W 29. minucie Janik szczęśliwie wybija piłkę z linii bramkowej po jednym z dośrodkowań. Chwilę potem sędziowie mylą się, bo Nunes był na spalonym, na szczęście nie udało się zdobyć bramki. Kolejne dobre zagranie Nunesa, świetnie posłał piłkę do kolegi z ataku, ten przymierzył, lecz prosto w ręce bramkarza. W 41. minucie bardzo bierna postawa graczy Jagiellonii przy stałym fragmencie gry przeciwników – dośrodkowanie Podolczaka, wybiega zza obrońców Rocha i strzela do bramki! Znakomite wykończenie! W doliczonym czasie gry znakomite uderzenie Henrique, piłka odbija się od spojenia!

Początek drugiej połowy gospodarze zaczynają mocnym uderzeniem z linii pola karnego, niesamowita sytuacja, broni bramkarz! Rogalski powinien mieć bramkę na koncie. W 51. minucie Pinter chyba zagapił się na jedną z młodych pań na trybunach, bo Rogalski to wykorzystał i wyszedł sam na sam, lecz znakomicie piłkę sięgnął Szyszko, kierując ją na rzut rożny. Doskonale w obronie asekurują się piłkarze Korony – dobre zrozumienie i kontakt pomiędzy zawodnikami. Pojawi się Ostojic za Janika, bo ten dziś gra fatalnie. W 72. minucie Dzwonek znakomicie wypuścił piłkę do Nunesa, a ten z całej siły przymierzył w okienko. Takiego wykończenia brakowało. Perfekcyjny strzał z dystansu! Korona bardzo dobrze ustawia się w defensywie. Rogalski nawet z najbliższej odległości w 74. minucie nie potrafił pokonać bramkarza. W 81. minucie Jagiellonia w końcu się przełamała i zdobyła gola – Pająk uderzył technicznie, kierując piłkę do siatki po rękach Kowalskiego. W 85. minucie poważne przewinienie Rochy, który pociągnął za koszulkę Vegę w polu karnym. Jedenastkę wykonuje Giel... uderzenie pod poprzeczkę, lecz Kowalski znakomicie broni! Co za parada! Nawet składne akcje w końcówce już nic nie dały. Borski kończy mecz, zasłużona wygrana Korony po ładnej, ofensywnej grze.

 

Korona Kielce – Jagiellonia Białystok 3:1

16’ Nunes 1:0

41’ Rocha 2:0

72’ Nunes 3:0

81’ Pająk 3:1

 

Składy.

Widzów: 10165

Sędzia: Marcin Borski

 

 

- Zanim skierujemy widzów na chwilowy oddech przy reklamie, to trzeba kilka słów powiedzieć, Tomek, ciekawi nas ten młodziutki Nunes, skąd się wziął?!

- O to trzeba zapytać trenera Gila. Wielkie brawa za wyciągnięcie tego młodego chłopaka na boisko, zagrał wyśmienity mecz. Naprawdę gromkie brawa się należą za dwa zdobyte gole, szczególnie ten drugi po znakomitym wypuszczeniu piłki, perfekcyjnie przymierzył. Tak w ogóle jego statystyki strzeleckie są imponujące na cały mecz.

- Tomek, jeszcze chyba Bong i Giel muszą wiele się nauczyć, jeśli chodzi o grę z tyłu.

- No tak, nie chcemy tu wyrokować po jednej kolejce nad zawodnikami, lecz nie prezentują takiego poziomu jak ci dwaj z Korony, tam młodziutki Gaul...skaus.. ten Litwin młody, wiadomo o kogo chodzi. Byłem pod wrażeniem jego dobrej gry w destrukcji.

- Korona wyszła ofensywnie, bano się o zachowanie graczy na boisku, kibice wspierali od pierwszych minut i chyba to poniosło drużynę do sukcesu.

- Tak, Korona już w porannych gazetach dostawała wiele plusów za grę. Myśleliśmy, że Jagiellonia się rzuci do ataku, bo to oni mają ogromną stratę punktową. Zobaczymy, może Korona jest silna, wcale Białystok nie musi być słaby. Imponuje na pewno ten młody zaciąg zawodników w Kielcach.

- Po przerwie obejrzymy kolejne mecze, zapraszamy!

 

 

 

 

Po przerwie:

- Zacięty bój w Gdyni, gdzie Legia podejmowała miejscową Arkę. Nowy trener, nowy zarząd, nowe wyzwania kontra stara tradycja i duże transfery.

- Starcie mini-tytanów, czyli spotkanie o tzw. 6 punktów!

- Inauguracja w Bełchatowie, na powitanie nieobliczalna Odra.

- „Drugi” warszawski klub, walczący o miano najlepszego ze stolicy podejmował zaczarowaną Cracovię magią trenera Laskosza.

Odnośnik do komentarza
Wymarzony początek! Gazeta Wrocławska, 31/2009

 

Na inaugurację rozgrywek ligowych Śląsk Wrocław pokonuje w Wielkich Derbach Dolnego Śląska Zagłębie Lubin. Mecz nie był może porywający, ale najważniejsze są trzy punkty i zero z tyłu. Po spotkaniu nasz redaktor, Tomasz Swendrowski, zdołał przeprowadzić wywiad z bohaterem meczu, Jackiem Warzychą.

 

 

- Jacek, na początku naszej rozmowy chciałem pogratulować udanego startu sezonu.

 

- Dziękuję. Rzeczywiście zagraliśmy dobre spotkanie i choć nie przeważaliśmy przez cały mecz, byliśmy skuteczniejsi w decydujących fragmentach i dzięki temu odnieśliśmy zwycięstwo.

 

 

- Trzeba zauważyć, że nie byłoby tej wygranej, gdyby nie Twoja znakomita postawa na boisku. Zdobyta bramka i tytuł piłkarza meczu to duże wyróżnienie.

 

- Najważniejsze dla mnie nie są osobiste nagrody i wyróżnienia, a dobro zespołu. Każdy z piłkarzy, którzy dziś zagrali dla Śląska, miał olbrzymi wkład w odniesienie zwycięstwa. Świetnie zagrał też strzelec pierwszej bramki dla Śląska w tym sezonie, Mazurek. Cała defensywa spisywała się bez zarzutu. Jedynie w pierwszych dwóch kwadransach było gorąco pod naszą bramką, a potem z minuty na minutę formacja obronna grała coraz lepiej. Bez nich oraz oczywiście bez świetnych interwencji Pałysa, nie byłoby tego sukcesu.

 

 

- Jeśli utrzymasz taką formę to być może niedługo zaczną się interesować Tobą poważne firmy zza granicy. Nie interesuje Cię przeprowadzka do lepszej ligi?

 

- Nie chcę skończyć jak choćby Matusiak, który parę lat temu wyjechał z kraju po jednej udanej rundzie i za granica rozmienił się na drobne. Mam tutaj misję do spełnienia w Śląsku razem z całą drużyną i trenerem Polo. Nie ukrywam jednak, że kiedyś chciałbym spróbować swoich sił w silniejszych ligach europejskich. Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że moim marzeniem jest gra w Premiership lub Primera Division.

 

 

 

 

- Wracając do meczu. Piłkarze Zagłębia mieli w założeniu, podobnie jak Wy, grać agresywnie, ale ich agresja na boisku oznaczała brutalność. Chciałbyś się do tego odnieść?

 

- Rzeczywiście, gracze z Lubina grali niezwykle brutalnie i tylko wielkiej pobłażliwości sędziego mogą zawdzięczać, że skończyli to spotkanie w jedenastu. Przecież Mladenovic powinien był wylecieć z boiska jeszcze w pierwszej połowie. Grać agresywnie też trzeba umieć. Nam trener w szatni podpowiedział, żeby więcej wykorzystywać brutalność rywala i próbować wymuszać faule i kartki dla rywala. Może nie jest to zbyt eleganckie, ale na pewno okazało się skuteczne, bo wykartkowani przeciwnicy musieli w końcówce trochę przystopować i to na pewno pomogło nam w odniesieniu wygranej.

 

 

- Dziękuję za wywiad i powodzenia w kolejnych meczach.

 

- Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Piotr Miśkiewicz, Jagiellonia:

Na wstępie chciałbym pogratulować dobrego meczu jego drużyny trenerowi Gilowi. Powiem krótko, spotkanie nie potoczyło się tak jak oczekiwaliśmy. Cieszy postawa kilku zawodników, tak jak i kilku martwi. No niestety nie wywalczyliśmy ani jednego punktu w tym meczu ale proszę nie obwiniać zawodników. Oni z czasem przyzwyczają się do stosowanej przeze mnie taktyki i wtedy myślę, że pokażą swój potencjał, a co najważniejsze odrobią minusowe punkty w tabeli a może nawet zawalczymy o środek tabeli. Także z tego miejsca oświadczam, że ani ja, ani żaden kibic nie powinien nikogo skreślać, gdyż droga do końcowego sukcesu jest długa ale razem możemy ją pokonać.

Odnośnik do komentarza

- Po krótkiej przerwie wracamy na ekrany telewizorów. Czas na drugą część Magazynu Polska Ekstraklasa.

- Naszymi gośćmi są dziennikarz Przeglądu Sportowego oraz były piłkarz Groclinu i innych polskich klubów.

- Nie tracąc czasu przechodzimy do kolejnego wydarzenia, mianowicie Arka – Legia, czyli starcie teoretycznych outsiderów z pretendentem do mistrza!

 

 

 

Arka Gdynia – Legia Warszawa

 

Gospodarze już w 1. kolejce mają przed sobą pretendenta do tytułu mistrzowskiego. Bardzo trudne zadanie stoi przed nowym trenerem, jaki pojawił się w naszym środowisku. Arka aktualnie jest w momencie zmiany właściciela. Członek zarządu jest w stanie zainwestować w klub pieniądze wagi 1.4 mln euro. Bądźmy szczerzy – to niewiele. Dzisiejsi goście mają ogromne apetyty, a na pewno celem numer jeden mistrzostwo. Czekamy z utęsknieniem na pierwsze punkty podopiecznych Grzelaka – także nowego coacha.

Już w 2. minucie znakomita akcja Legii – Bernal dostaje podanie od Ilevskiego, przedziera się swoją prawą stroną, wbiega w pole karne, na drodze staje mu jeden z obrońców, lecz podaje na drugą stronę pola karnego do Kowalczyka, który dopełnia formalności, strzelając mocno przy lewym słupku do siatki. Brawo! 1:0 dla gości. Chyba Arka wyszła zbyt ofensywnie na mecz. Chwilę później Toleski próbował szczęścia z dystansu. Wszyscy w Gdyni wierzą w jego umiejętności i chcą, by ciągnął grę Arki do przodu. Przez chwilę wydawało się, że Lis z Mastelarzem świetnie się dogaduję, jednak w 4. minucie Toleski zrobił z obrońcami co chciał, ostatecznie podając do napastnika, który uderzył, lecz znakomitą interwencją popisał się Soley. W 9. minucie ponownie Kalinowski marnuje stuprocentową sytuację. Soley znakomicie wypiąstkował piłkę w znakomitym momencie. Legia nie może wyjść z własnej połowy boiska. W 16. minucie w końcu udaje się pokonać Soleya. Dobre dogranie Marcao w pole karne, Toleski strzeli kierując piłkę na bliższy słupek, jest wyrównanie! Arka nie chciała na tym poprzestać, a Santos zniechęcał Legionistów do ciekawej ofensywnej gry, przerywając każde podanie. W 41. minucie z rzutu wolnego dośrodkowuje Malaj, wyskakuje Jaskólski, który znajduje się przy dalszym słupku, znakomicie przymierzył, Soley nie zdążył zareagować, a futbolówka zatrzepotała w siatce! W 44. minucie Bernal popisał się znakomitym sprintem, lecz jego strzał zatrzymał się na słupku. Chwilę potem zbyt mało skoncentrowani byli obrońcy, którzy popisali się swoją nieuwagą. Sanyang zgrywa do Bernala, ten podaje do niekrytego Kowalczyka, który ponownie kieruje piłkę do bramki. Do przerwy remis.

W drugiej połowie ponownie Legia nacierała, podobnie jak w końcówce pierwszej części gry. Kowalczyk miał być rasowym snajperem, lecz marnował kolejne sytuacje. Jego strzał głową przelobował bramkę. W 55. minucie kolejna dobra okazja Arki. Malaj próbował dryblingu po prawej stronie, sprowadził piłkę do środka boiska, Toleski wpuszcza Kalinowskiego, a ten ze spokojem umieszcza futbolówkę w siatce. Niesamowite wykończenie. Teraz prowadzi Arka! W 66. minucie Bernal tak się rozpędził, że nie mógł go dogonić żaden z obrońców, lecz jego strzał wylądował na trybunach. Szybko minęło ostatnie 20 minut na bezczynności Wojskowych. Sędzia doliczy kolejne 3 minuty. Pierwsza dobra interwencja Szczepanika. Legia naciska niesamowicie. Zawodnicy Arki wybijają piłkę po autach. W 92. minucie znakomicie Sanyang wpuścił ponownie Kowalczyka, lecz ten nie zdołał zdobyć hattricka, bo znakomicie zachował się Szczepanik – zdecydowanie bohater z Gdyni. Z trzech metrów potrafił wybronić mocny strzał napastnika gości. Chwilę później sędzia zagwizdał i nie było żadnych szans dla Legionistów, by odwrócić losy spotkania. Pierwszy mecz i pierwsza strata punktów.

 

Arka Gdynia – Legia Warszawa 3:2

2’ Kowalczyk 0:1

16’ Toleski 1:1

41’ Jaskólski 2:1

45’ Kowalczyk 2:2

55’ Kalinowski 3:2

 

Składy.

Widzów: 9138

Sędzia: Dawid Piasecki

 

 

- No to Arka zaskoczyła już na sam początek.

- Jeśli tak na to patrzymy to rzeczywiście, było co oglądać. Arka zaskoczyła, bardzo dobrze funkcjonowały skrzydła, Malaj to strzał w dziesiątkę, na prawej stronie nosił lewym obrońcą i pomocnikiem Legii jak chciał. Już nie chcę wypominać wielkiej gwiazdy Fernandeza, który ma być zdaniem trenera Grzelaka, takim noszącym piłkarzem. Dziś nie zaprezentował nic. Podobnie inni nowi piłkarze. Widocznie na zgranie zespołu będzie potrzeba jeszcze trochę czasu.

- Będziemy skupiać się na grze kreatywnego Toleskiego, który rzeczywiście pociągnął Arkę do przodu. Po stracie bramki wziął grę na siebie, chyba jest przyzwyczajony do takiej gry.

- Takich piłkarzy na naszym ligowym podwórku będziemy szukać, na szczęście już pierwszy z nich się wyróżnia, bardzo fajna sprawa.

- Przechodzimy do Kalinowskiego, chyba trochę zmarnował zbyt wiele okazji. Będą mu to wypominać.

- Myślę, że zapomną. Mecz wygrany to i takie sytuacje przechodzą obok. Wiele jego strzałów zostało obronionych, bardziej bym pochwalił golkipera Legii niż słabą postawę napastnika. Dopiero za ostatnim razem udało się tak przymierzyć, z zimną krwią, której brakowało temu piłkarzowi.

- Trochę o Legii już mówiliśmy, Fernandez póki co nie zabłyszczał, podobnie Sanyang czy Gueye, wszedł Gwata i próbował rozruszać prawą flankę, młody Kowalczyk to nie wszystko, pomimo wieku, zdołał strzelić jednak dwie bramki po świetnych asystach Bernala.

- Tak patrzyłem sobie na szybkich piłkarzy ligi i wpadło mi dwóch w oko – Soares z Wisły oraz Bernal z Legii, bardzo wielcy sprinterzy, na tym będą na pewno bazować w polskiej lidze – na swojej szybkości i na przyspieszeniu. To bardzo pomocne dla skrzydłowego, natomiast napastnik typu Bernal musi szukać sobie też wysokiego egzekutora, Kowalczyk takim nie jest, ale to taki cichy lis, który potrafił się znaleźć w odpowiedniej sekundzie w polu karnym i wykorzystać nieuwagę obrońców.

- To chyba tyle, bo nie będziemy przywoływać jakichś analiz, zbyt dużo czasu by nam to zajęło, a tak naprawdę Arka grała zespołowo, Legia próbowała również, nie było na boisku jakiś indywidualności.

- Bez wątpliwości, uprzedzam Andrzeja, wchodzę w słowo i zapraszam na spotkanie w Bytomiu o tak zwane 6 punktów!

 

 

 

Polonia Bytom – Piast Gliwice

 

Mecz, który cieszył się o najmniejszym zainteresowaniu wśród kibiców z Polski. Na pewno jednak w Bytomiu co tydzień oczekują ligowej kolejki, by być ze swoją drużyną na dobre i na złe – bez względu na wyniki są w stanie kochać swój klub. Na dzień dzisiejszy to Polonia wygląda na bardziej poukładany zespół, lecz i wymagania w Bytomiu są o wiele większe niż w Gliwicach, gdzie zarząd Piasta oczekuje jedynie utrzymania, co i tak będzie trudnym zadaniem.

Bardzo ciekawie wyglądają obie formacje pomocy, szczególnie ich środki, gdzie będą grać równorzędni zawodnicy o naprawdę sporych umiejętnościach. Piast próbuje na początku akcji oskrzydlających, lecz bramkarz świetnie wyczuwał podania i wychodził zdecydowanie do piłek. Polonia Bytom zdecydowana w swoich ruchach na boisku – wiele pewności siebie w zawodników wlał trener Międlar. Gospodarze nie dają rozwinąć skrzydeł przeciwnikom. Semenov na skrzydle pokazywał swoje umiejętności, próbując dryblingu czy dośrodkowania, w końcu wycofał do Yeoviego, ten dośrodkował idealnie na głowę Klimaviciusa, który z dwóch metrów uderzył prosto w golkipera. Chciał mu zrobić krzywdę czy rzeczywiście zdobyć gola? W 12. minucie Pawlak z rzutu wolnego minimalnie posłał piłkę nad poprzeczką. Bardzo spokojnie Polonia Bytom operuje piłką w środkowej strefie boiska. Zawodnicy gości biegają bezradnie po murawie. Zaczął się trzeci kwadrans gry, Kowalski wbiega w pole karne, jest wyraźnie popychany przez Mangana, ale sędzia to wychwytuje! Rzut karny dla gospodarzy, zresztą słusznie podyktowany. Kowalski ustawił piłkę. Strzał w prawy dolny róg. Lis dobrze wyczuł, lecz nie zdążył. 1:0 dla gospodarzy. W 37. minucie po podaniu głową Bednarz źle stanął i niestety potrzebował pomocy lekarzy. Nie zdołał wrócić na boisko, dlatego zastąpił go Janoszka.

Druga część gry nie opiewała w wiele sytuacji, Polonia Bytom za wszelką cenę chciała utrzymać prowadzenie, a styl gry Piasta wszystko wskazywał na to, że zawodnicy z Gliwic pogodzili się z tym. W 53. minucie sędzia dyktuje rzut wolny, zawodnicy ustawiają mur, Semenov nawet nie czeka na gwizdek sędziego, bo Stefański nic nie pokazywał – uderzył mocno po ziemi, piłka minęła mur i zaskoczonego bramkarza, który próbował jeszcze ratować sytuację – bezskutecznie. 2:0. Semenov w kolejnych akcjach szukał Kowalskiego, bardzo dobrą robotę wykonywał drugi ze skrzydłowych – Bondarenko, wkrótce Klimaviciusa zastąpił inny z napastników z ławki rezerwowych. Zmiany w Piaście nic nie pomagały, zawodnicy w dalszym ciągu biegali jak dzieci we mgle. 69. minuta i w końcu pierwsza ciekawa akcja ofensywna z wykorzystaniem bocznych obrońców w Piaście. Niezdecydowanie napastnika pomogło w interwencji golkiperowi Polonii. Jednym, którego warto pochwalić to Misiewicz, który szarpał i walczył, by zdobyć tego kontaktowego gola – bez rezultatu, sam nie był w stanie poradzić sobie z gospodarzami. W końcówce spotkania to definitywnie Polonia utrzymywała się przy piłce i była lepsza pod każdym względem. Piast atakował sporadycznie, ale zawodnicy po ostatnim gwizdku nie zostali wygwizdani przez przyjezdnych.

 

Polonia Bytom – Piast Gliwice 2:0

32’ Kowalski (kar) 1:0

54’ Semenov 2:0

 

Składy.

Widzów: 5455

Sędzia: Daniel Stefański

 

 

- Wygląda na to, że trener Polonii Bytom potraktował cele stawiane przez zarząd bardzo poważnie.

- No, z tego co się mówi w mediach to chcą zająć miejsce w górnej połowie tabeli. Szczerze wątpię czy uda im się zrealizować ten cel, bo naprawdę liga będzie trudna i zacięta, a składu jako takiego nie mają, by walczyć z tymi lepszymi. Dobre miano meczu – o przysłowiowe 6 punktów, bo rzeczywiście obie drużyny są takimi cichymi kandydatami do spadku, szczególnie Piast, który będzie walczył o każdy punkt. Chyba u siebie będą mocniejsi, dziś ten środek został zdominowany przez Yeoviego.

- Spójrzmy na jego ilość strzałów na bramkę. Zawodnik jednak jest ofensywnie usposobiony do gry.

- Takie były jego cele by uderzać z dystansu, jeśli napastnicy bywają nieskuteczni. Klimavicius zawodził na całej linii aż został zdjęty, bo to co wyprawiał to wołało o pomstę do nieba. Musi jeszcze wiele się nauczyć, by zacząć strzelać bramkę za bramką w naszej Ekstraklasie.

- Jeszcze chwila o Piaście. Najwięcej strzałów oddał... rezerwowy Janas. Georgiev to chyba nie ten zawodnik ze sparingów.

- Myślę, że musi poczuć ten klimat Ekstraklasy. Na razie grywał w Młodej Ekstraklasie w barwach Lecha i tam czasem miał problemy. Umiejętności posiada – nie przeczę, bo widziałem jeden ze sparingów, gdzie grał bardzo przyzwoicie. Niech nabierze ogłady, podobnie zresztą jak Klimavicius.

- Mówiło się o pojedynku o środkowych pomocników to chyba wygrał Yeovi z Paterem, ale również i skrzydła Polonii były lepsze.

- Dlatego Semenov otrzymał bohatera meczu, bo szarpał, rozgrywał na boku, grał wyśmienicie, zaprezentował dobry ligowy poziom.

- Przechodzimy do spotkań niedzielnych, starcie w Bełchatowie.

 

 

GKS Bełchatów – Odra Wodzisław

W Bełchatowie czas powitać nowy sezon. Na pierwszy ogień – Odra na czele z charyzmatycznym trenerem. Wszyscy wierzą w Wodzisławiu, że utrzymanie to formalność. Według zapowiedzi mają walczyć o wyższe lokaty, a pierwszym krokiem do osiągnięcia celu ma być co najmniej urwanie punktów GKSowi. Drużyna bełchatowian przygotowała się wręcz perfekcyjnie do sezonu. Grali dobrą piłkę i obok Śląska są typowani na czarnego konia rozgrywek.

W pierwszych minutach GKS chciał wywrzeć presję na przeciwniku, lecz dobre interwencje obrońców dodawały wiary w to, że dzisiaj można osiągnąć korzystny rezultat. Odra w pierwszych minutach zagrała bardzo mądrze również z przodu – w 3. minucie bardzo ładna wymiana podań z pierwszej piłki, lecz dopiero Moneke nie wiedział co ma zrobić z piłką, gdy znalazł się pod polem karnym. W 19. minucie bardzo dobre dogranie nie potrafił wykończyć Wołkiewicz, świetna interwencja golkipera, który rzucił mu się pod nogi i wybił piłkę na rzut rożny. Chwilę później Fernandez próbował wbiec z piłką do bramki, ale został zatrzymany. Jeden z obrońców idealnie wybił mu piłkę spod nóg. Odra zaczynała przeważać, kolejne sytuacje były kreowane przez skrzydłowych. Bardzo dobre dośrodkowania wybijali obrońcy gospodarzy, którzy zaznaczali swoją wyższość w powietrzu. W końcówce pierwszej połowy Fernandez bardzo dobrze odwrócił się w stronę bramki i przymierzył podkręconym strzałem, Kryszak na posterunku.

Druga część gry – garstki kibiców opuściły stadion z powodu niskiego poziomu. Moneke spróbował jednej z prostopadłych piłek, do futbolówki dobiegł Fernandez, który przymierzył, bramkarz był zaskoczony, ale piłka zdążyła odbić się od Kuny, dzięki czemu nie wpadła do siatki. Jedynie rzut rożny. W 66. minucie GKS stworzył najgroźniejszą sytuację meczu, dobre dogranie obrońców do Wasilewskiego, który był ustawiony tyłem do bramki, odwrócił się, soczystym uderzeniem mógł pokonać bramkarza, ale piłka walnęła w poprzeczkę. Zaskoczony bramkarz tylko przyglądał się jak odbija się z niesamowitą prędkością od ziemi i wychodzi w pole karne. Obrońcy asekurowali golkipera i wybili piłkę na aut. Było bardzo blisko by wyprowadzić kontrę w 68. minucie, lecz Moneke spowolnił sytuację i nic z tego nie wyszło. W ostatnim kwadransie Dziubiński był bardzo pewny swoich interwencji, kilkakrotnie ratował Odrę przed wejściem jednego z napastników w pole karne z piłką. Zaliczał dobre odbiory. W 90. minucie Grad fauluje w środku boiska, ale gospodarze nie potrafią tego wykorzystać i jedynie wymieniają piłkę w strefie obronnej. Mecz kończy się remisem po walce obu drużyn.

 

GKS Bełchatów – Odra Wodzisław 0:0

 

Składy.

Widzów: 4177

Sędzia: Paweł Gil

 

 

- Chyba jednak to był jeden z mniej emocjonujących spotkań ligowych. Tomek? Bo widzę, że brakuje słów.

- Owszem, bywały ciekawsze mecze, Odra pewnie będzie jeszcze lepsza na swoim boisku, za to zawodzi GKS Bełchatów, który tak dobrze spisywał się w sparingach, jak widać okres przygotowawczy swoją drogą, ale może trener bełchatowian coś źle dobrał. Ja bym bardziej widział, że to dopiero zalążki kolejnej drużyny. Wasilewski to znakomity snajper, na pewno pół Europy nie będzie się mu przyglądać, ale w przyszłości może trafi do jakiegoś silnego klubu, w którym mógłby pograć w ramach europejskich pucharów.

- Co z napastnikami Odry? Całkiem przebudowany atak, praktycznie podobnie jak w Wiśle.

- Wisła ma ten atut, że ma świetnych pomocników, za to w Odrze pojawił się ten Moneke, który często spowalniał akcje. Nie wiem czym to było spowodowane, ja bym zwalił to praktycznie na brak pewności siebie, brak jeszcze komunikacji z innymi piłkarzami. Z czasem powinien się odnaleźć na ligowych boiskach.

- Dziubiński zaliczył kilka przechwytów i grał bardzo pozytywnie, nieprawdaż?

- Rzeczywiście, na środku obrony spisywał się bardzo dobrze, niczym taki dobry podstawowy gracz. W końcu opaska kapitańska nie bez powodu znalazła się na jego barkach. To dobre posunięcie.

- Chcieliśmy pochwalić bohatera meczu Mikołajczaka, ale chyba nie ma za co. Chłopak nie oddał żadnego strzału na bramkę.

- Przypominam sobie, że był jeden, taki prosty, obroniony strzał, tak więc coś próbował. Najlepiej się zaprezentował w zespole GKSu, ale czy w przekroju całego meczu? Nie wiem, wiem jedno – to nie Gil przydzielał bohatera meczu.

- No tak, ale nie czepiajmy się sędziego, który zachowywał się przyzwoicie.

- Owszem, nie było sytuacji spornych, więc nie ma o czym dyskutować.

- Czas więc na ostatnie danie tego wieczoru, Polonia grała z Cracovią.

 

 

 

Polonia Warszawa – Cracovia Kraków

 

W Warszawie bardzo niewielu kibiców oczekiwało Polonii. Tylko najbardziej wierni swojej ukochanej drużynie przyszło kibicować w meczu przeciwko Cracovii. Drużyna z Krakowa, która również będzie rozgrywała swoje mecze domowe w Sosnowcu, wyraźnie musi przetrwać ciężki sezon, a za jej sterami wielki trener w polskim środowisku – Paweł Laskosz, który zdołał niegdyś wywalczyć wicemistrzostwo.

Polonia nieświadomie w 5. minucie stworzyła znakomitą sytuację, po aucie piłkę otrzymał Mario, dośrodkował w pole karne, gdzie nie było żadnego z zawodników gospodarzy, piłka odbiła się przypadkowo od Kościukiewicza i wpadła przy prawym słupku do siatki. Bramkarz wybuchł w kierunku swojego obrońcy, który zachował się bardzo kiepsko. Wszystkie ręce Polonistów w górze. Cracovia musiała przejść do zdecydowanych ataków. W 11. minucie kolejna zła wiadomość dla gości – napastnik Lenart, nie jest w stanie kontynuować gry. Wchodzi Florek, który ma odmienić przód krakowskiego zespołu i zdobyć wyrównującego gola. Sytuacja nadarza się w 17. minucie, gdy uderza po ziemi, ale bez problemu broni Malinowski. W 25. minucie bardzo dobrym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Nowak, ale Malinowski ponownie wybronił, wybijając piłkę na rzut rożny. Polonia w obronie się gubiła, a całymi szykami defensywnymi kierował Jezierski. Zawodnicy gości próbowali ciekawych prostopadłych piłek do skrzydłowych, lecz nie wychodziło. Warszawiacy uprzedzali każdy zamiar dobrej oskrzydlonej akcji, wybijając piłkę, najbezpieczniej na aut. Dobre dośrodkowania posyłał świetnie włączający się w akcje ofensywne Zawadzki, lecz nikt nie potrafił na tyle wysoko wyskoczyć, by wygrać pojedynek główkowy.

Obrońcy Polonii nie wyglądali na mocarzy, a jednak radzili sobie z ofensywą Pasów. W 54. minucie Michniewicz traci piłkę na połowie rywala, Polonia przechodzi do kontrataku. Jezierski posyła znakomitą piłkę do Woźniaka, ten wychodzi sam na sam z bramkarzem, strzela mocno i precyzyjnie, trafiając do siatki. Mamy 2:0. Cracovia wyraźnie opadła z nadziei, że można jeszcze zmienić rezultat spotkania. Grali bardzo pasywnie, a Polonia jedynie oczekiwała na przeciwnika. Nic więcej ciekawego się nie wydarzyło, żaden z zawodników Cracovii nie potrafił przedrzeć się w pole karne i zagrozić bramce Malinowskiego. Górecki musiał skończyć spotkanie po doliczeniu trzech minut.

 

Polonia Warszawa – Cracovia Kraków 2:0

5’ Kościukiewicz (og) 1:0

55’ Woźniak 2:0

 

Składy.

Widzów: 4822

Sędzia: Mirosław Górecki

 

- Jesteśmy już po wszystkich meczach ligowych.

- Widzę, że Tomek chce coś dodać po tym ostatnim meczu, który również nie stał na najwyższym poziomie.

- Tak, tak, chciałem tu zwrócić uwagę na dziwne ustawienie linii obrony Polonii. Oni naprawdę nie wiedzieli co mają robić. Może to paradoks, ale rzeczywiście, nie stracili gola, bo Cracovia nie potrafiła wykorzystać nadarzających się sytuacji, głupia sprawa tak by to ująć można. Polonia miała te dwie akcje i je wykorzystała, pierwszy gol bardzo przypadkowy, ale Kościukiewicz nie będzie mógł sobie tego wybaczyć zapewne. Co by więcej o Polonii? Kilku nowych zawodników obejrzeliśmy na murawie, ogólnie w Warszawie bardzo szeroka kadra, ale co z tego wyniknie to zobaczymy w przyszłości, jeśli trener będzie stosował rotację to wyjdzie to jedynie na dobre.

- Magia Laskosza nie zadziałała?

- Chyba za wcześnie, by o tym mówić. Futbol poszedł do przodu, dziś potrzeba mieć też materiał piłkarski, a nie jedynie genialną taktykę, by coś osiągnąć. Przed nim cel utrzymania zespołu, a to jest do osiągnięcia, szczególnie, że Polonia wyżej mierzy.

- Dobrze, teraz połączymy się z naszym redaktorem, który stoi obok Adriana Lenarta.

 

 

- Dokładnie, ze mną jest 18-letni napastnik Cracovii, Adrian Lenart, cześć Adrian.

- Witam, dobry wieczór.

- Nie pograłeś sobie w dzisiejszym spotkaniu, co się stało?

- Coś mi w kolanie chyba chrupnęło, według pierwszych analiz to nadwerężyłem więzadła kolanowe, co nie jest zbyt pozytywną informacją, bo mogę pauzować do kilku miesięcy.

- Na pewno nie będziesz wspominał miło pobytu tu, w Warszawie i spotkania z tutejszą Polonią?

- Nie ma o czym wspominać. Przyjechaliśmy, ja doznałem szybkiej kontuzji, koledzy przegrali po bardzo fajnej grze, szkoda, bardzo szkoda.

- Teraz pozostanie ci dopingować kolegów, ale jak wy odbieracie to, że macie przy sobie mocnego trenera ale i trudne wyzwanie?

- Trener na pewno chce o nas zadbać jak najlepiej. Wiemy, że możemy mu ufać, on daje nam szanse i musimy je wykorzystywać. Powiem panu, że ciężka sprawa, to utrzymanie. Najbliższy mecz ze Śląskiem u siebie i zechcemy pokazać na co stać Cracovię, chociaż na własnym terytorium, w cudzysłowu, bo rzecz jasna zagramy w Sosnowcu.

- Jeśli liczyć te kilka miesięcy przerwy to kto cię może zastąpić w ataku?

- Jeśli będziemy grali tą dzisiejszą formacją to jeden napastnik z przodu to chyba Florek, chciałem się pokazać, szkoda, że nie wyszło. Trudno.

- Adrian, wracaj do zdrowia, życzymy ci tego z całego serca. I powodzenia.

- Dziękuję.

 

 

- To tyle od Adriana Lenarta, napastnika, młodziutkiego zresztą, Cracovii.

- Jeszcze czas na kontrowersję kolejki, przynajmniej w dzisiejszym odcinku wyłapaliśmy taki fragment. Nie możemy znaleźć dobrego ujęcia kamery, mianowicie, czy w danym momencie podania był spalony? Bardzo trudna sytuacja do oceny.

- Wydaje mi się, że zawodnik Polonii przyjmował piłkę w danym momencie, dopiero chwilę potem podał, więc Woźniak już musiał być na spalonym, bo w wyłapanej sytuacji jest raczej na równi, te centymetry u jego nogi...

- Puśćmy dalej. Na kolejnym ujęciu wyraźnie widać, że Woźniak wyszedł już na pozycję sam na sam, chyba zawodnik liczył, że uda się założyć pułapkę ofsajdową, jednak ciężko nam ocenić tę sytuację.

- Dokładnie. Pozostanie to tajemnicą sędziów...

- Zanim podsumowanie kolejki warto wspomnieć o naszym nowym mini programie. Co kilka kolejek będziemy zaglądać do jednej z szatni zawodników, rozmawiać z trenerem oraz piłkarzami, będziemy patrzeć, analizować daną drużynę, potem materiał pojawi się w naszym magazynie. Pierwszą ekipę jaką przeanalizujemy będzie..

- Pamiętaj, że jeszcze nie wybraliśmy. Dopiero czekamy na zgłoszenie od jakiegoś dyrektora sportowego.

- No tak, hehe. Na pierwszy raport oczekujcie po 3. kolejce rozgrywek.

- Dobra, w końcu czas na podsumowanie kolejki ligowej. Spojrzymy na wstępną tabelę, bo tak jak Tomek zaznacza, nie można wyciągać pochopnych wniosków po jednej kolejce.

 

Tabela Polskiej Ekstraklasy (1/30)

 

- Lidera zdobywa Korona, za nią tuż tuż Lech Poznań, który pokonuje Wisłę, ale nie sugerujmy się dopiero 14. pozycją krakowskiego zespołu, bo prawdopodobnie ten podskoczy wyżej, dalej jak widać Polonia Bytom po zwycięstwie 2:0, kolejne miejsca Polonia, Śląsk i skuteczna Arka, wszystkie te drużyny z trzema oczkami na koncie, dalej cztery ekipy z jednym punktem po remisowej walce oraz na końcu tabeli sami przegrani.

- A o to zbliżające się pary rozgrywki Polskiej Ekstraklasy, te spotkania zobaczymy już w piątek, mianowicie:

 

7 sierpnia, piątek

17:45 Cracovia – Śląsk Wrocław

20:00 Legia Warszawa – Wisła Kraków

 

8 sierpnia, sobota

14:45 Lechia Gdańsk – Polonia Bytom

17:00 Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów

17:45 Lech Poznań – Polonia Warszawa

19:15 Piast Gliwice – Korona Kielce

 

9 sierpnia, niedziela

14:45 Odra Wodzisław – Arka Gdynia

17:00 Jagiellonia Białystok – GKS Bełchatów

 

- Wszystkie mecze będzie można obejrzeć na antenie Orange Sport oraz naszej stacji Canal+.

- Jeszcze byśmy zapomnieli, oczywiście jedenastka 1. kolejki:

 

Jedenastka 1. Kolejki Polskiej Ekstraklasy:

Postolov (Lech) – Zawadzki (Cracovia), Dylewski (Ruch), Górski (Lechia), Dziubiński (Odra) – Warzycha (Śląsk), Semenov (Polonia B.), Rybaczuk (Legia), Toleski (Arka) – Kowalczyk (Legia), Nunes (Korona)

 

- Jak widać jedenastkę próbowaliśmy wybrać spośród różnych drużyn, żeby nie została zdominowana przez Koronę, bo z niej byśmy jeszcze wrzucili Rogowskiego czy Rochę.

- A na pewno Soto i Demel nadawaliby się jeszcze moim zdaniem.

- Dobrze, Tomek, na następny raz ułożysz swoją jedenastkę kolejki.

- Trzymam was za słowo.

- Tomek, Tomek... naszymi gośćmi byli dzisiaj Jarosław Koliński z Przeglądu Sportowego oraz Tomek Wieszczycki... z Canal+.

- No tak, dobrze, że coś dodałeś.

- Zapraszamy już za tydzień.

- Prowadzili Tomek Smokowski.

- Oraz Andrzej Twarowski, miłego wieczoru, dobranoc.

 

 

________

Podawajcie składy - mecze będą rozgrywane na tygodniu, mam nadzieję, co do opisów - będzie potrzeba cierpliwości ;), tabela kontuzji

Odnośnik do komentarza

Bartosz Międlar, Polonia Bytom:

Cieszę się z wygranej, jednak brakuje nam troszkę skuteczności. Pomimo zepchnięcia Piasta do obrony nie mogliśmy strzelić bramki z gry. Jednak stałe fragmenty gry też trzeba umieć wykorzystywać, bo to ważne elementy piłki. Semenov pokazał dzisiaj co potrafi. Moim zdaniem ten młody Ukrainiec ma szansę na przyzwoitą karierę, jednak mam nadzieję, że uda mi się z nim zrealizować cel wyznaczony nam przez zarząd. Czy obiecuję? Na pewno nie. Piłka bywa przewrotna, wystarczy jedna kontuzja, kilka niepotrzebnych kartek i może zrobić się nieciekawie w szatni. A właśnie na atmosferze w drużynie mi najbardziej zależy. Nasz zespół będzie rodziną, to jedyne co mogę obiecać kibicom.

Odnośnik do komentarza

Dobrogniew Raścisławski, Miejski Klub Sportowy "Odra" Wodzisław Śląski:

Niestety nie udało nam się pokonać Bełchatowa, choć mieliśmy ku temu sporo sytuacji. Zawiodły trochę skuteczność i komunikacja. Nie jestem do końca zadowolony z remisu bo mecze z takimi rywalami jak Bełchatów musimy wygrywać bez względu na to, że gramy jako goście. Znakomicie w obronie spisał się Dziubiński, który jest filarem naszej defensywy i prawdziwym przywódcą. W przerwie motywował chłopaków do jeszcze większego wysiłku. Jesteśmy dopiero na początku sezonu i jestem przekonany, że zgranie i pewność siebie przyjdą z czasem. Teraz nie możemy sobie pozwolić na stratę punktów z Arką, która sensacyjnie pokonała Legię. Zapowiada się bardzo ciekawy mecz.

Odnośnik do komentarza

Krystian Grzelak, Legia Warszawa:

Kubeł zimnej, lodowatej wręcz wody został wylany wprost na nasze głowy i będzie to doskonała lekcja pokory przed przyszłotygodniowym hitem z krakowską Wisłą. Przegraliśmy, ale w ofensywie graliśmy naprawdę dobrze i z gry naszych graczy z przednich formacji jestem zadowolony. Jeśli natomiast chodzi o obronę, wolałbym się nie wypowiadać. Muszę poważnie porozmawiać z naszymi obrońcami, bo strata trzech goli w meczu z Arką Gdynia zakrawa o kpinę. Mam nadzieję, że to złe dobrego początki, a teraz możemy spodziewać się jedynie lepszych rezultatów. Wisła to doskonały zespół, ale wierzę, że damy sobie z nią radę.

Odnośnik do komentarza

Paweł Jaworski, Lechia Gdańsk

Mecz z Ruchem od początku ułożył się po naszej myśli. 19-letni Camara pokazał swoje nieprzeciętne umiejętności, a także przygotowanie fizyczne. Jednak z biegiem czasu traciliśmy inicjatywę, gospodarze nas przycisnęli, czego efektem była bardzo pecha samobójcza bramka Górskiego. Mimo podziału punktów jestem z chłopaków zadowolony. Wywozimy z ciężkiego terenu jeden punkt, a ja jestem przekonany, że nawet faworyci do mistrzostwa mogą zgubić punkty właśnie w Chorzowie.

Okupiliśmy jednak ten remis stratą ważnego ogniwa w naszym zespole - Trustfull nie zagra nawet przez osiem tygodni, wobec czego będziemy musieli przemeblować nasze ustawienie. Dodając do tego stratę Artura (Owczarka dop.red.) - naszego lidera drugiej linii - następne spotkanie może być ciężkie, zabraknie bowiem podstawowego lewego obrońcy i mózgu naszej drużyny.

Jest to jednak dopiero początek długich rozgrywek, a my, w Gdańsku, nie zwykliśmy poddawać się na samym starcie.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...