Skocz do zawartości

Islands of Peace


łaziii

Rekomendowane odpowiedzi

Po długiej podróży wreszcie dotarłem do tej niezwykłej krainy. Jak okiem sięgnąć las, woda i kamienne wzniesienia. Ten surowy, szkierowy krajobraz jest monotonny tylko na pierwszy rzut oka, bo dłuższe poznanie odkrywa jego ukryte piękno. Wznoszące się wzdłuż brzegu drzewa odbijają się w lustrze spokojnej wody, a krążące nisko ptaki dopełniają ten mistyczny pejzaż. Niemal co wieczór siadam przed moim drewnianym domkiem i sącząc przyjemnie palącą whiskey podziwiam te niezwykłe widoki. Mimo to popadam czasami w samotność i depresję. Wokoło tylko wyspy, a po horyzont spokojne morze i często odnoszę wrażenie, że Matka Natura uwięziła mnie w swoim pięknym, zielonym pierdlu. Dlatego zaczynam się martwić, że poczynione na promie zapasy są na wykończeniu i już niedługo trzeba będzie się przerzucić na podlejszej jakości trunek. No a przecież pić trzeba, jak mawia mój łotewski przyjaciel Kaspars. Ten ratuje się pędzonym w ukryciu bimbrem, po który szczególnie często sięga zimą. Ta trwa tutaj długie miesiące i potrafi złamać niejednego twardziela.

 

Póki co pogoda łaskawa, choć mroźny wiatr coraz dotkliwiej chłoszcze moją twarz, gdy z samego rana płynę łodzią na farmę łososi. Praca jest ciężka, ale do zniesienia i w dodatku daje niezły zarobek. W robocie łososie, a na domowym stole szczupaki i okonie, które wraz z kumplami łowimy w weekendowe poranki. Wieczorami wybieramy się do pobliskiego miasteczka, gdzie w zaprzyjaźnionym barze spotykamy pozostałych znajomych z farmy i wspólnie opróżniamy kilka butelek. W takim rytmie mijają mi kolejne dni, tygodnie, miesiące.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Dzięki Wszystkim za miłe słowo :]

Na razie ani opek ani kariera nie wciągnęły mnie tak bardzo, jak poprzednie. Ale poczekajmy - może jeszcze się rozkręcę.

@Fenomen - jakieś tam wyspy będą ;)

-------------------------------

 

Zapewne dopadłby mnie „dzień świstaka” na tym pięknym odludziu, gdyby pewnego razu mój kompan nie zabrał mnie na wycieczkę do stolicy. Dwa promy, pół godziny jazdy kilkunastoletnim pick-up’em i zawitaliśmy do uroczego portowego miasteczka. Kaspars był bardzo tajemniczy i za nic nie chciał ujawnić celu wyprawy, ale błysk w jego oczach i szeroki uśmiech zdradzały nie lada niespodziankę. „Że też wcześniej Ci o tym nie powiedziałem” - kiwał z niedowierzaniem głową i jeszcze bardziej przyspieszał kroku. Oddaliliśmy się od głównego deptaka i po chwili powitał nas niewielki park. W tle stał dumnie jeden z budynków lokalnych władz, ale ja już sięgałem wzrokiem kilkaset metrów za nim. Zza linii drzew wyłonił się charakterystyczny kształt masztu oświetleniowego. Moje serce zabiło szybciej i teraz to mój łotewski przyjaciel musiał mnie gonić. Wybiegliśmy z parku i moim oczom ukazał się niewielki stadion piłkarsko-lekkoatletyczny. Trybuny pięły się tylko z jego lewej strony, a z pozostałych trzech wysoki żywopłot oddzielał obiekt od ciekawskich oczu. Minęliśmy drewnianą budkę z biletami i po minucie siedzieliśmy już na zielonych krzesełkach. Wokół soczystej murawy brązowiła się lekkoatletyczna bieżnia, po której leniwie truchtały młode dziewczyny.

 

- To tutaj mają drużynę piłkarską? – Zapytałem, otrząsnąwszy się z zachwytu.

- Ba! I to jaką! – Mój kompan był wyraźnie z siebie zadowolony. – Gramy w ekstraklasie!

- Na tym odludziu mają zespół z ekstraklasy?! – mój okrzyk zdziwienia powtórzyło echo, a trenujące w dole dzieciaki zaczęły nam się przyglądać.

- Ano mają i jeśli chcesz, możesz być na każdym meczu. Nasz szef jest tutaj prezesem i słyszałem od kadrowej, że w ramach premii za dobre wyniki farmy otrzymamy karnety na cały sezon.

- Mikka jest właścicielem? – powtarzałem jak zaczarowany. – Karnety na cały sezon?

 

Tego dnia mój monotonny żywot na tym skalistym archipelagu nabrał kolorów. Wreszcie było na co czekać w weekendy. Nie tylko na piwo i ryby.

Odnośnik do komentarza

Jeden i drugi ma trochę racji :>

--------------------

 

Na początku września do Helsinek zjechała reprezentacja Polski, aby zmazać chorzowską plamę z początku eliminacji do MŚ2010. Rzecz jasna nie mogłem przegapić takiej okazji więc wraz z Kasparsem wzięliśmy krótkie urlopy i zameldowaliśmy się na promie do stolicy.

 

Leo Beenhakker przywiózł ze sobą kilku opromienionych niedawnymi transferami reprezentantów. Na bramce stanął nowy gracz Tottenhamu Artur Boruc, w obronie odkurzony Marcin Baszczyński z FC Twente i Michał Żewłakow z Cagliari, a w pomocy Łukasz Garguła z Birmingham. W pierwszym składzie znaleźli się także dwaj piłkarze z egzotycznych klubów – stoper Krzysztof Łagiewka z koreańskiego Suwon oraz bohater ostatnich spotkań Maciej Iwański, który z bananem na twarzy kasuje petrodolary w Al-Ajn.

 

Polacy przybyli do Helsinek nieco podłamani, bo kilka dni wcześniej ulegli w Portugalii 0:2, czym przerwali serię siedmiu kolejnych zwycięstw i w praktyce stracili szanse na pierwsze miejsce w grupie. W tym swojej szansy upatrywali gospodarze, którzy rozpoczęli z wielkim animuszem. Gdyby nie grubasek Borubar w bramce, wynik z Chorzowa zostałby powtórzony a ja ze wstydu zapadłbym się pod ziemię. Ale dzięki bramkarzowi londyńskich Kogutów oraz atomowemu uderzeniu Mariusza Lewandowskiego z końcówki pierwszej połowy, mogłem dumnie wypiąć pierś i odbierać gratulacje za skromne, ale cenne zwycięstwo Biało-Czerwonych.

Odnośnik do komentarza

- Do jasnej cholery! Nie mogę na to patrzeć! – barman wrzasnął jak oparzony i ze złości walnął butelką piwa o stół, aż spieniony nektar trysnął z niej jak z fontanny.

- Spokojnie Peter… spokojnie. – Uspokajałem rozwścieczonego olbrzyma i jakby na przekór podgłośniłem telewizor.

- Jak ma być spokojny?! Znów w dupę dostają z jakimiś leszczami! – mocno podchmielony Kaspars poparł naszego szwedzkiego kolegę. – Przecież to kolejne wyjazdowe spotkanie, w którym dostajemy porządne baty!

- Chłopaki. To tylko mecz. – Odparłem lekceważąco i leniwie sięgnąłem po kolejny łyk złocistego Stallhagena. – Może i przegramy następne spotkanie, ale co z tego? Sezon już możemy spisać na straty i ta porażka niewiele zmieni.

 

Rosły brodacz, będący tutaj nie tylko barmanem, ale i właścicielem jedynego pubu w Degerby, oderwał wzrok od telewizora i z poważną miną dosiadł się naprzeciw mnie. Obleciał mnie strach, bo Peter zdawał się być urażony moją uwagą i początkowo myślałem, że chce wymierzyć mi sprawiedliwość swoim słynnym „walnięciem z bani”. Ten jednak złożył dłonie jak do politycznego przemówienia i rozpoczął swój wywód.

 

- Widzę, że nic nie rozumiesz. Nic dziwnego, bo jesteś u nas ledwie od kilku miesięcy. Jednak skoro już chodzisz na mecze IFK i zwiesz się kibicem naszego ukochanego klubu, to pamiętaj – my nie gramy tylko w piłkę. – Mój wyraz twarzy nie zdradzał głębszego zrozumienia, ale niezrażony barman kontynuował. – Alandy to autonomiczny archipelag, ale zawsze byliśmy pod wpływami Finów. Jak jednak wiesz, mieszkają tu niemal jedynie Szwedzi, a przede wszystkim ludzie, którzy z dumą nazywają siebie Alandczykami. Dla nich zależność od Finów to policzek. Zobacz, że mało kto tu mówi po fińsku, a nawet jeśli, to niechętnie się do tego przyznają. I jeśli tylko przychodzi im być porównywanymi z sąsiadami, nie zdzierżą bycia tymi gorszymi. – Peter wstał, jakby był już gotowy do wzniosłej puenty. – Dlatego chłopcze ilekroć IFK Mariehamn staje w szranki z fińskimi drużynami, gra o coś więcej, niż tylko trzy punkty. Gra o honor i dumę Alandczyków. Tutaj każdy mecz ma znaczenie.

 

Peter skończył i jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrywał się w moją osłupiałą twarz. Ciszę przerwał okrzyk komentatora. IFK Mariehamn właśnie straciło kolejną bramkę. Barczysty barman ciężko westchnął i ze spuszczoną głową wrócił do swoich obowiązków.

Odnośnik do komentarza

Chyba chciałeś napisać ten mały lider linii pomocy Interu Turku z Cm 03/04

 

A co mnie obchodzi jakiś tam Inter :P

Nigdy nie miałem tego CM'a, jeno czwórkę.

A w FM'ie 06 zacząłem karierę fińską i tam go miałem w Lahti.

 

- do dziś go uwielbiam za tego gola :D
Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...