Skocz do zawartości

Książki - dobre, złe i średnie. Co czytać?


Rekomendowane odpowiedzi

Pamiętajmy, że te szare przerywane strzałki na diagramie to związki naprawdę MEGA luźne. Tam sugeruje się, że Elantris ma jakiś związek skutkujący w Drodze Królów. W istocie, jest to bodajże postać siedemnastoplanowa, która pojawia się w jednym z interludiów między kolejnymi częściami i nawet nie przedstawia się swym własnym imieniem. Wszystkie te cykle znajdują się w jednym uniwersum, ale na zupełnie innych planetach które łączy mechanika magii (i to słabo) oraz podobno wspólny bohater (który w Archiwum jest postacią drugoplanową, a w Elantris nie wiem, czy w ogóle występuje). W istocie więc wybór cyklu startowego jest chyba dość dowolny, uważać trzeba dopiero przy opowiadaniach z antologii Bezkres Magii. Ja polecam Archiwum, bo bije Elantris w niewiarygodnie mocny sposób, cyklu osadzonego na Scadrial jeszcze nie czytałem.

Odnośnik do komentarza

Jak zaczniesz od Drogi Królów, to reszta może wydawać się lekko infantylna. Uważam, że bardzo miło zacząć od Z mgły zrodzonego, skończyć starą trylogię, potem przeskoczyć na Archiwum, po Słowach Światłości znowu wrócić na Scadrial (według mnie druga trylogia zdecydowanie lepsza od pierwszej, skok jakościowy), a następnie to już dowolnie, w miarę trzymając się powyższej mapki. ;) Będziesz wówczas w stanie wyłapać więcej smaczków, a po lekturze opowiadań z Bezkresu magii już w ogóle można się wkręcić w nawiązania.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Na prośbę lada zamieszczam w tym poście dotychczasowe podsumowanie moich przygód z Sienkiewiczem. Sam pomysł przeczytania jego powieści wyszedł z lipcowej dyskusji w Maryni na jego temat, po której postanowiłem odświeżyć sobie Krzyżaków, po tym poszła już reszta ;). Część jego powieści czytałem już wcześniej i tylko je odświeżałem, część była nową lekturą. Moje wrażenia (niektóre szczątkowe, inne dłuższe) z poszczególnych pozycji wyglądały tak:

 

Krzyżacy – po 20 latach przerwy odświeżyłem sobie Krzyżaków. Jednak to słabszy Sienkiewicz. Dużo rzeczy przez ten czas zdążyłem zapomnieć. I byłem przekonany, że w samej książce znacznie więcej się dzieje. Niestety całość psuje tragicznie napisana postać Zbyszka i ogólna konstrukcja powieści (jednotorowe prowadzenie historii, i ten słaby przeskok czasowy na końcu, aby tylko opisać Grunwald) :/

 

Ogniem i mieczem – Na Ogniem i mieczem zeszło mi jakieś 10-12 dni. Zdecydowanie inna liga niż Krzyżacy, ba... można by nawet odnieść wrażenie, że pisał to inny autor. Inne podejście do tematu, większa szczegółowość, większe skupienie się na swoich bohaterach (poza Skrzetuskim, który jest tak nijaki, że równie dobrze mogłoby go nie być :roll:). Chociaż muszę przyznać, że czyta się dosyć ciężko, ale to głównie przez nagromadzenie rusycyzmów i ukrainizmów.

 

Potop – Jestem w szoku, bo całe 3 tomy przejechałem w 7 dni :-k. Zadziwiające, jak to się dobrze czyta. Znacznie lepsze wrażenia w trakcie czytania niż w przypadku pierwszej części trylogii (choć schemat ten sam, ale w Ogniem i mieczem było za mało Bohuna, którym alter-ego jest Kmicic). Tempo akcji, kreacje bohaterów, dowcip, skoki czasowe. No... możliwe, że szczytowe osiągnięcie Sienkiewicza. I chyba nie zgodzę się do końca z krytyką języka Sienkiewicza. On naprawdę miał dobre pióro (patrz Potop), a że przytrafili mu się Krzyżacy, no cóż... każdemu może się zdarzyć

 

Pan Wołodyjowski – Muszę się przyznać, że pretekstem do wzięcia się za trylogię była właśnie ta książka bo... Pana Wołodyjowskiego nigdy nie czytałem :). Z tego względu lektura była dość zaskakująca (serialu/filmu też nie oglądałem) i ciekawa. Ale z całej trylogii chyba najsłabsza część. Za długi początek z miłosnymi zalotami, później już wszystko ruszyło z kopyta. Fajny sztafaż, bardzo ciekawie opisane oblężenia Kamieńca (przyznam, że było ciekawsze niż Zbaraż w Ogniem i Mieczem czy Częstochowa w Potopie) miła odmiana w postaci opisów wojsk tureckich, przepiękna scena/dialog między Michałem a Basią w oblężonym mieście i wzruszająca scena na końcu książki (nie spoileruję :P). Minusy? Oprócz wspomnianego już początku zbyt po macoszemu potraktowane postacie Nowowiejskiego i Azji Tuhajbejowicza. Aż się prosiło je rozwinąć bardziej, bo zarysy miały bardzo interseujące.

 

Na polu chwały – Opisy wyglądały zachęcająco, książka która miała stanowić pierwszą część kolejnej trylogii, osadzona w czasach odsieczy wiedeńskiej Sobieskiego. Już oczami wyobraźni widziałem Sienkiewiczowskie opisy spod Wiednia, ale trochę się rozminąłem z oczekiwaniami ;). Początek książki jest bardzo obiecujący, ale z czasem wszystko się rozjeżdża. Główny - początkowo - bohater, Jacek Taczewski, jest kolejną bardzo ciekawą postacią w twórczości Sienkiewicza. Niestety szybko znika z planu a książka zmienia trochę swój "ciężar". Na początku wydaje się, że będziemy mieli do czynienia z kolejną powieścią awanturniczą, a ostatecznie dostajemy obrazek zachowania i obyczajów polskiej szlachyt spod Radomia w XVII wieku na tle rządów Jana III Sobieskiego. Trochę to wygląda, jakby w trakcie pisania Sienkiewicz zarzucił pomysł nowej trylogii i skupił się na poruszeniu innych tematów. Książka nie jest zła, jest krótka (250-300 stron), czyta się dobrze, ale czuć tu wielki i niewykorzystany potencjał. Szkoda.

 

Quo Vadis – Pełne zaskoczenie! Podobało mi się jeszcze bardziej niż jak czytałem ją w czasie studiów. Ba, jestem zachwycony tą powieścią! Jestem nawet skłonny stwierdzić, że to najlepsza powieść Sienkiewicza (chyba jednak wyprzedza Potop). Fenomenalnie odmalowany starożytny Rzym, opisy i ich szczegółowość fascynują i wprawiają w ruch wyobraźnię. Quo Vadis chyba ma najlepiej dopracowanych bohaterów w twórczości pisarza - Fenomenalni Petroniusz i Chilo, świetny Neron, nawet Winicjusz mnie tak nie wkurzał jak poprzednio, urokliwy Ursus, świetna kreacja św. Piotra i św. Pawła. Znakomite i niezwykle plastyczne opisy igrzysk z chrześcijanami w roli głównej (najlepszy fragment książki, dalej robi ogromne wrażenie). Naprawdę jest mi ciężko wskazać słabsze fragmenty :-k. Kiedyś narzekałem na opisy relacji Winicjusza z Ligią - teraz mi to kompletnie nie przeszkadzało. Bardzo ładnie opisana "ideologia" chrześcijańska. Kurcze, można tu wymieniać i wymieniać. Na tę chwilę zajmuje pierwsze miejsce w moim rankingu powieści Sienkiewicza :). Btw. Zastanawiam się, jakie podejście do tej książki mają nacjonalistyczne prawaki. W sumie jej obraz religii chrześcijańskiej, która nie używa przemocy i nie podnosi ręki na wyznawców innych religii, którzy gnębią chrześcijan, ale im przebacza, trochę jest nie po drodze z obecnymi czasami

 

Na marne - debiut Sienkiewicza, co widać niemal w każdym momencie. Jak sam początek jeszcze jest ciekawy i może intrygować (światek studentów), tak potem wszystko zaczyna się rozłazić, książka przechodzi w miłosną dramę (swoją drogą bardzo naciąganą, bo zachowania kilku postaci są naprawdę absurdalne) przetykaną przedstawianiem różnych poglądów. Mieszanka stylów i konceptów, wydaje się, że autor sam do końca jeszcze nie wiedział, co chciał tu zawrzeć. Bawią też trochę naiwne eksperymenty narratorskie (przełamywanie czwartej ściany, dygresje itp., typowe przewinienia nieopierzonego pisarza). Najsłabsza ksiażka w dorobku, gorzej niż Krzyżacy ;).

 

Wiry - Nie miałem zielonego pojęcia o tej powieści, a po jej lekturze byłem zadowolony. Przede wszystkim jest to powieść antysocjalistyczna, w której Sienkiewicz podejmuje się krytyki rodzącego się ruchu socjalistycznego. Muszę przyznać, że zaskoczył mnie bardzo, bo jego sądy i przewidywania co do tego, w którą stronę ten ruch pójdzie i jaki będzie w skutkach zarówno dla jednostki ludzkiej jak i całego społeczeństwa były niezwykle celne, wręcz wieszczące, a powieść przecież została wydana w 1910 roku... Generalnie jest to opis wydarzeń z życia właściciela ziemskiego - Krzyckiego - jego podbojów (podboju?) miłosnych, a w całość wplecione są wydarzenia związane z rodzącą się rewolucją socjalistyczną. Niedosyt może pozostawiać trochę zakończenie, ale jako całość to interesująca książka. Jak najbardziej można przysiąść do lektury.

 

Legiony - niedokończona, ostatnia powieść, miała też być przyczynkiem do kolejnej trylogii. Składa się z kilku (bodaj 9) rozdziałów (~200/250 stron). Ciężko tu coś dużo napisać. Sienkiewicz chciał wziąć na warsztat formację i losy legionów Dąbrowskiego. Dużo historycznych postaci, ciekawa postać Bogusławskiego, ale niestety to wszystko jest ledwie szkicem. Kto wie, gdy czas by pozwolił, jaki byłby efekt końcowy.

 

Rodzina Połanieckich - I tutaj dochodzę do największego zaskoczenia. Podchodziłem z dość dużym uprzedzeniem, bo się bałem, na co tutaj trafię, a dałem się bardzo mocno wciągnąć. Przede wszystkim zwodniczy jest tytuł - spodziewałem się jakiejś sagi rodzinnej, a tu nic takiego nie ma miejsca. Świetnie napisany obrazek polskiego mieszczaństwa i wyższych sfer z końca XIX wieku. Powieść obyczajowa pełną gębą, dużo intryg miłosnych (ale nie irytujących), ciekawe studium na temat miłości i czym są uczucia wobec innych osób, jak są postrzegane z różnych perspektyw, i jak ulegają zmianie wraz z upływem czasu. Świetnie wykreowane, wyraziste postacie, które zapadają w pamięć. Niby 3 tomy, ale przeczytałem je błyskawicznie (w niecały tydzień). Niektóre poruszone kwestie relacji międzyludzkich wydają się być jak najbardziej nadal aktualne (co w sumie jest smutne ;)). Czytając tę powieść miałem dziwne skojarzenia, że czytam dalszego kuzyna Lalki. Mimo wszystko mi się podobało i w końcowym zestawieniu wyląduje wysoko (Ok, kolejny raz mógłbym się przyczepić do zakończenia, bo pozostawia trochę niedosyt. W sensie oczekiwałem mocnego uderzenia, a dostałem łagodne wyciszenie, w którym -- to akurat mi się podoba - nie wszystkie wątki do końca zostały wyjaśnione).

 

Zostały mi jeszcze Bez Dogmatu i W Pustyni i w puszczy. Początkowo miałem teraz się wziąć za tę pierwszą pozycję, ale postanowiłem do listy dorzucić jeszcze dwie książki, które przeczytam w pierwszej kolejności - Listy z podróży do Ameryki i Listy z Afryki – czyli do powieści dorzucę reportaże. Nowel raczej nie będę czytał, znaczną większość (jeśli nie wszystkie) przeczytałem w przeszłości :).

 

Na sam koniec postaram się być może jakoś uszeregować książki Sienkiewicza od tej, która podobała mi się najbardziej zaczynając.

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Marc Elsberg "Helisa"

 

Poprzednie dwa thrillery (nie do końca) SF tegoż autora czytałem z zapartym tchem. Przy tej powieści nie było inaczej. Jeśli ktoś szuka pozycji, od której nie można się oderwać, to polecam serdecznie. Dla mnie na razie jest tak: Blackout, Helisa i Zero.

A o czym książka? Zmiany genetyczne poprzez manipulowanie DNA. Czy ktoś oparłby się temu, aby jego dziecko w przyszłości było np. ładniejsze niż reszta, zwinniejsze, szybsze, silniejsze albo po prostu znacznie mądrzejsze? Raczej niewielu.

A jeśli to już jest? Czy dostęp do takich rzeczy powinien być tylko dla wybranych, majętnych czy też dla wszystkich?

To wszystko znajdzie się w tej pozycji. Wartka akcja, bardzo wyraziści bohaterowie. Ci jak zwykle u Elsberga pojawiają się w liczbie mnogiej. Jednym można od razu kibicować, innym wręcz przeciwnie.

Do samego końca nie mamy pewności, jak to wszystko się skończy.

Ja już jestem fanem tego pisarza i z pewnością sięgnę po kolejne jego powieści.

 

 

Paulina Hendel "Żniwiarz. Pusta Noc"

 

W trylogii "Zapomniana księga" mieliśmy do czynienia z demonami słowiańskimi, zabobonami, czarami podanymi w postapokaliptycznych klimatach.

"Pusta noc" przynosi podobne tematy. Tym razem upiory, śledzenie ich, zabijanie zostaje w rękach 20-letniej Magdy z obecnych czasów.

Od razu się przyznam- to nie jest literatura z wysokiej półki. Mam wrażenie, że Hendel sama nie wiedziała za bardzo, w którą stronę iść: czy powieści młodzieżowej (tak coś między osoby 17 a 19 lat) czy też w bardziej dorosłego czytelnika. To taki jeden minusik. Drugi dostaje ode mnie za troszkę infantylne zdania, które podszywają się pod wypowiedzi młodych ludzi.

Całe szczęście, iż takie wyrażenia są dosłownie trzy na całą książkę.

(Zdradzę od razu, że w następnej części, którą obecnie czytam, jest już lepiej)

Tak czy inaczej, ja jestem totalnie od dawna kupiony przez Hendel, więc praktycznie totalnie przymykam oczy na takie rzeczy. Mam słabość do autorki- tego, co pisze oczywiście.

Każda osoba, którą znajdziemy w "Żniwiarzu" ma swoją osobowość, lepszą lub gorszą, ale ma. Za bohaterów trzymamy od razu kciuki, ich decyzje czasem budzą wątpliwość, ale czujemy, iż dobrze robią. Nie są to herosi, ludzie specjalni. Wręcz przeciwnie- bije od nich normalność. To samo tyczy się miejsc. To mi się właśnie bardzo podoba. Akcja jest na wsiach, małych miasteczkach, gdzie życie toczy się swoim rytmem, wg pewnych reguł.

I do tego zakończenie! Wielu autorów by tak nie potrafiło.

Skończyłem i chciałem już kolejną część.

 

 

Grant McMaster "Brytania" [Uniwersum Metro 2033]

 

Pierwsza i jedyna na razie książka, której akcja toczy się na Wyspach, a dokładnie Szkocja i Anglia.

Wydawało się, że to może być coś innego, coś świeżego, co pozwoli odetchnąć od tuneli, metra.

Z jeden strony tak jest. Bohater nie szwenda się pod ziemią. Przemierza po opustoszałej Szkocji, spotyka Cyganów w taborach.

Na początku było naprawdę nieźle. Z biegiem czasu jednak gładkie przechodzenie przez kolejne problemy stało się nużące. Plus zdecydowany za małą ilość mutantów, zjawisk, a więcej jest tu zagrożenia ze strony ludzi.

Jedynie zakończenie może nas zaskoczyć.

Całość oceniam słabo. Tylko dla ogromnych fanów Metra.

 

 

Siergiej Palij "Bezymianka" [Uniwersum Metro 2033]

 

Samara. Tam akcja dzieje się.

Jeśli wziąć, pomieszać kilku bohaterów, akcji i wydarzeń z innych książek tej serii, zmieszać, to wyjdzie nam właśnie "Bezymianka". Czyli nijakie i już było.

Sięgnąłem tylko z ciekawości. Zawiodłem się.

Chyba już mam przesyt książek z Uniwersum Metro 2033. W planie mam przeczytać tylko "Prawo do zemsty" jako zamknięcie trylogii Szabałowa (która jest naprawdę dobra) oraz opowiadania fanów dołączone do niej. Dalej już daruję sobie czytanie serii.

Odnośnik do komentarza

Raymond E. Feist, Janny Wurts - "Daughter of the Empire"

 

Za radą Feanora zamiast kontynuować główny wątek prowadzony przez Feista zasiadłem do pierwszej części trylogii Imperium.

Trafiamy do Japo... do Impreium Tsuranuanni, gdzie w wielkiej grze rady daim... głowy rodzin walczą, aby wzmocnić potęgę i rangę swego rodu. Morderstwa i intrygi to chleb powszedni kraju, gdzie ludzie żyją zgodnie z bushi... z kodeksem honoru i za największy przywilej uznają śmierć wojownika. A wszystko to, aby stać się shogu... warlordem (brak mi ładnego tłumaczenia, ktoś podpowie?). Warlord to druga najważniejsza osoba w Imperium po Cesarzu, ale tak naprawdę to on jest siłą tego narodu.

 

Zmierzam do tego, że świat wymyślony już wcześniej przez Feista to po prostu Japonia z okresu edo, z czasów shoguna, samurajów i ustalonego podziału sił. I uważam to za świetny pomysł, bo to cholernie ciekawe czasy i umożliwia stworzenie naprawdę świetnych dzieł. Nie ma co się dziwić więc czerpaniu garściami z historii i pisaniu tego po swojemu. Feist dodał do tego jeszcze magię i mamy naprawdę chwytliwy temat.

 

Poznajemy młodą kobietę, która w wyniku wojny i spisku jednego z wrogów nagle staje się głową jednej z najstarszych rodzin Imperium. Ot od początku wiadomo, że poznamy historię od zera do bohatera, lub do trupa. Mamy śledzić jej rozwój, jej naukę i jej dążenie do uratowania podupadającej rodziny. Mara z rodu Acoma, bo to o niej mowa jest przedstawiona jako dziewczyna inteligentna, świetnie odnajdująca się w świecie intryg. Ale prawdę mówiąc nie czułem tego czytając tą książkę. Widziałem do czego zmierzają autorzy, rozumiałem co się dzieje i w jaki sposób wydarzenia są kierowane, ale po prostu nie czułem geniuszu niektórych zagrań. Być może za mało czasu poświęcono przedstawieniu świata, być może po prostu część opisów nie działała na mnie tak jak powinna.

Podobnie było z opisem jej cierpień. To dla mnie po prostu były słowa. Ktoś cierpiał, ktoś był w tragicznej sytuacji. Rozumiałem dlaczego, ale sposób opisania tego sprawiał, że nie utożsamiłem się praktycznie w ogóle z bohaterami książki.

 

Fabularnie było okej, ale momentami niestety to wszystko było prowadzone za wolno. Znowu mało było tu budowania świata, więcej pustych opisów, które miały mnie zapewne pomóc utożsamić się z bohaterami, ale to nie działało na mnie. Nie ma tu wielkich walk, pościgów, magii czy smoków. Książka skupia się na pokazaniu świata intryg i tego jak w nim przetrwać, ale jakoś nie potrafiło mnie to wciągnąć.

 

Czy warto przeczytać? Moim zdaniem można, ale nie powaliło mnie to niestety na kolana.

Odnośnik do komentarza

Korona śniegu i krwi Elżbiety Cherezińskiej.

To nie jest uczciwa opinia, bo na razie przeczytałem tylko 200 stron.

Aż 200 stron.

Przedzieram się przez te strony niczym Brytyjczycy przez pozycje Boszów nad Sommą. Albo gorzej, bo nie wiem jeszcze, kiedy skończę. Bo skończę, zazwyczaj jestem uparty. A upór będzie mi potrzebny.

Zacznę od plusów. Cherezińska idealnie wybrała temat (a właściwie: wybrał jej go wydawca, co sama lojalnie przyznaje). Końcówka rozbicia dzielnicowego to czas który aż się prosi o fabularne narracje. To jeden z tych momentów historii, gdy fabuła powinna pisać się sama. Zdrada, skrytobójstwa, okrucieństwo, szlachetność i świętość, to wszystko tam się mieszało. I Cherezińska z tego korzysta, jadąc wielowątkowym ściegiem. I pisze o tym poprawnym, momentami (krótkimi) bardzo dobrym językiem. Jeżeli ktoś czyta książki wyłącznie dla linii narracyjnej, ciekawy co stanie się na następnej stronie, to być może nie będzie zawiedziony jak ja.

A ja jestem zawiedziony. Bardzo. Choć drobne ostrzeżenia już miałem.

Po pierwsze, gdy czytam Cherezińską, to mam wrażenie iż mam przed sobą jakąś modernistyczną wersję średniowiecznych res gestae, panegirycznych opowieści o czynach wybitnego władcy. Tu jest bardzo mało miejsca na światłocień. Wiadomo, że Przemysł II to może i drobny hultaj, ale szlachetny hultaj, a jego wrogowie to półdemony. Właściwie powinienem rzec: wrogowie Polski, bo tu optyka jest jasno zarysowana i polonocentryczna. A o Brandenburgii to już w ogóle czytam w drobnym czasoprzestrzennym załamaniu, bo jako żywo, to mogło zostać napisane za późnego Gomułki.

Ale to jeszcze mógłbym znieść, gdyby nie niszczyło to fajnych potencjałów fabularnych. To zresztą nic: małżonka słuchała równolegle audiobooka "Hardej" i tam to dopiero mi się włosy zjeżyły gdy usłyszałem, jak uwielbiająca Chrobrego autorka wybieliła go zarówno ze sprawy z Bezprymem jak i z gwałtu na kijowskiej księżniczce. Są jednak w tej książce i gorsze rzeczy.

Na przykład ta fantastyka. Znacie mnie, moje zafiksowanie na punkcie fantasy. Ja UWIELBIAM fantasy w każdym wydaniu. Uwielbiam. Jego historyczną odmianę również. Całkiem miło robił to Sapkowski w husytach, a już w ogóle Cornwell w cyklu arturiańskim to było mistrzostwo świata. Tu jednak... Tu jednak jest na razie dramatycznie. Te wszystkie ożywające zwierzęta herbowe... Do czego służy ten element?? Po co został wprowadzony?!? Jaką obronę tego można wymyślić przed spadającą brzytwą Ockhama? Co innego te szaleństwa związane ze świętą Kingą: te jej fiołki czy lewitowanie mogę jeszcze dopasować do średniowiecznego paradygmatu, choć jej rozmowy z Bolesławem V... OMG. Generalnie, cały ten fantastyczny sztafarz powinien być przeprojektowany, jeśli w ogóle powinien tam być. Na razie nie mam zdania co do wątku Starszej Krwi, bo po prostu za mało go jeszcze widziałem.

Ale to wszystko nic. Nic. Najgorsza jest konstrukcja tej powieści. Ja naprawdę lubię powieść wielowątkową, ale tutaj jest ona prowadzona zwyczajnie źle. Uczestniczę w jakimś szalonym kalejdoskopie, w którym wątki pojawiają się i nagle znikają WE WZMIANCE poczynionej W INNYM WĄTKU. Jeśli dodać do tego fakt, że większość postaci jest doskonale płaskich i jednowymiarowych, naszkicowanych pobieżnie i bez przekonania, to wychodzi nam jazda w której wzruszamy ramionami na kolejne zgony, zmiany sytuacji czy odkrywane tajemnice. Autorka w tej książce kompletnie nie potrafi zrobić z tego wszystkiego atutu. Męczę się.

Bardzo się męczę.

Na razie 3/10.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Ostatnio dużo czytam, odświeżam umysł i będę k... ostry jak brzytwa ;) Może kogoś zainspiruję do przeczytania tych książek.

 

"Wszystkie ziarna piasku" - Bartek Sabela

 

Świetny reportaż o Saharze Zachodniej - ostatnim bastionie kolonializmu w Afryce, o hipokryzji ONZ i "wielkich tego świata". Wszystko pokazane oczami mieszkańców tego kraju, w większości żyjących w obozach dla uchodźców w Maroko. Moim zdaniem must read.

 

"Lepperiada" - Marcin Kącki

 

Dosyć ciekawa opowieść o powstaniu i upadku fenomenu Andrzeja Leppera i Samoobrony, chyba najciekawszego fenomenu polskiej polityki po 1989 roku. Przyznam się szczerze, że trochę się zawiodłem. Mało tu jest rzeczy, o których wszyscy by nie wiedzieli, raczej jest to podróż po tym, co było pisane o Lepperze w gazetach. Napisane interesująco, ale jeśli ktoś liczy na jakieś nowe informacje, to się zawiedzie.

 

"Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista" - Dariusz Rosiak

 

Fascynująca opowieść o księdzu Mieczysławie Krąpcu - filozofie, długoletnim rektorze KUL. O jego życiu, uwikłaniu w kontakty z SB, a jednocześnie deklarowanym antykomunizmie. Historia człowieka-sprzeczności. Przy okazji jest pokazane tło działania uniwersytetu i studenckiej opozycji na nim. Bardzo polecam.

 

"Światu nie mamy czego zazdrościć" - Barbara Demick

 

Reportaż o Korei Północnej oczami uciekinierów. Bardzo przejmująca historia spisana przez dziennikarkę, która długie lata była korespondentką w Seulu, więc można powiedzieć, że jest ekspertką w sprawach koreańskich. Jest to przede wszystkim opowieść o życiu codziennym w totalitarnym państwie, o próbach normalności, o miłości, a także o walce o przetrwanie w czasie wielkiego głodu. Gorąco polecam.

 

"Żeby nie było śladów" - Cezary Łazarewicz

 

Książka, która zdobyła w tym roku Nagrodę Nike. I słusznie, bo jest świetna. Historia walki rządu komunistycznego z prawdą o śmierci Grzegorza Przemyka. Bardzo dużo mówi o Jego matce, Barbarze Sadowskiej, osobie zapomnianej, ale bardzo ciekawej. Niestety także bardzo aktualna, ponieważ pokazuje zohydzanie przez komunistów w oczach opinii publicznej zawodu sanitariusza i lekarza, aby oddalić podejrzenia od rzeczywistych sprawców zbrodni - milicjantów. Sposoby tej nagonki bardzo przypominają dzisiejszą walkę z sędziami.

 

"1945" Magdalena Grzebałkowska i "1956" Piotr Bojarski

 

Książki bardzo do siebie podobne, opisujące miesiąc po miesiącu wydarzenia z tych dwóch kluczowych lat dla polskiej współczesnej historii. Jest to opowiedziane w sposób reporterski, przez dotarcie do bezpośrednich świadków wydarzeń. Jeśli miałbym polecić komuś jedną pozycję z tych dwóch, to zdecydowanie lepsza jest książka Grzebałkowskiej

 

"Król" Szczepan Twardoch

 

Przyznam się szczerze, że wcześniej czytałem tylko "Wieczny Grunwald" Twardocha i była to zdecydowanie jedna z najdziwniejszych książek, jakie było dane mi przeczytać. "Król", moim zdaniem, jest świetny, trochę taki międzywojenny "Zły". Bardzo serdecznie polecam, nie chcę zdradzać fabuły, jak 90 procent recenzji na rynku ;)

 

"Lem - życie nie z tej ziemi" - Wojciech Orliński

 

Przyznam się szczerze, że trochę się zawiodłem na tej biografii Lema. Niby wszystko w niej jest, dość szczegółowo opisuje życie pisarza, ale z drugiej strony brak tam jakiegoś literackiego polotu. Autor przedstawia się jako wielki fan twórczości Lema, wręcz pasjonat, a trochę tego w książce nie czuć.

 

"Afronauci" - Bartek Sabela

 

Świetna książka o zambijskim programie kosmicznym, o marzeniu jednego człowieka, który z Zambii chciał polecieć na księżyc. Jednocześnie przez ten pryzmat widzimy postkolonializm w pigułce. Nie wiem, czy "Astronauci" to nie najlepszy reportaż z tych, które tutaj opisałem. Polecam bardzo gorąco.

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Andrzej ZiemiańskiToy Wars

 

Młoda, była narkomanka i prostytutka, prywatny detektyw na dorobku. Ma się utrzymać przez tę robotę przez 10 lat, a później może zostać milionerką w brudnym, futurystycznym i dziwnym świecie. Nie jest to łatwe, w międzyczasie dostaje propozycję i przyjmuje ją- dołącza do oddziału najemników.

Trzy historie z akcji Zabaweczki i jej towarzyszy, następują po sobie, ogólnie fabularnie łączą się. Czy to ciekawe? Jak dla mnie to nie bardzo.

Taka rozrywkowa literatura dla zakompleksionych młodych gości, co się jarają mocno przeklinającymi babeczkami z wielkimi giwerami i cyckami. To wszystko takie niewyraźne, papierowe, dobre najwyżej na słabą grę komputerową albo film klasy D.

Mnie się tam „Achaja” podobała, tu niestety jest słabiutko. Może i mogło być trochę lepiej, ale skuteczne wciągnięcie mnie zabiły braki w opisach. Akcja jest dynamiczna i zdarza się, iż czytając jedną stronę książki, potrafimy skoczyć w dwa miejsca (np. kosmos oraz wnętrze statku) przez dwie linijki tekstu.

Taki tam koszarowy humor, język. Nic więcej. Niestety.

Nie polecam.

Mam nadzieję, że „Virion”, którego już mam, będzie lepszym czytadłem.

 

 

W ruinieFani UM2033

 

Nie będę się rozwodził nad tematem- opowiadania fanów Metra 2033 wyłonione w corocznym konkursie, dołączone za free do „Prawa do zemsty”.

Mamy tu 12 historyjek, które dla mnie są nijakie, słabe, nieciekawe. Żadnego bohatera nie zapamiętałem, akcji w sumie też nie. Szczerze pisząc, to wyczekiwałem mocno zakończenia książki. Przeczytałem, bo przeczytałem.

W takich tekstach i ta tematyka powinna przynieść dynamiczną akcję- tu i wcześniej brak tego. Skoro to niby są najlepsze wyłonione w konkursie opowiadania, to wolę nie wnikać, jaka była reszta.

Nie wiem, czy to kwestia mojego znużenia tematem (no tak w 1/3) czy słabizny pisanej w tych historyjkach (2/3), ale bardziej skłaniam się ku temu drugiemu.

 

 

Denis SzabałowPrawo do zemsty” [Uniwersum Metro 2033]

 

Dobre i godne zakończenie trylogii. Militarne podejście do tematu nadal jest, aczkolwiek mogłoby tu  (w tej ostatniej części) być ociupinkę mniejsze. Żaden tam minus, tylko stwierdzenie.

Zakończenie pasujące do całości, niestandardowe (dla serii UM2033), ciekawe.

Jak pisałem wyżej- jestem już znużony tematem Metra, to było ostatnie moje czytadło z serii na dłuższy czas. Może kiedyś jeszcze wrócę, ale tylko do wybranych pozycji- czyli trylogia Diakowa i właśnie trylogia Szabałowa.

Do serii „Prawo do…” mogą na spokojnie podejść też fani militariów i wojskowości. Tu aż roi się od dokładnych opisów broni, pojazdów, uzbrojenia i całej reszty. Są to rzecz jasna rzeczy prawdziwe, spotykane w uzbrojeniu, szczególnie Rosyjskim.

Mnie się podobało mocno, jak i dwie poprzednie części.  

Odnośnik do komentarza

Bartek BiedrzyckiDworzec Śródmieście” [Kompleks 7215]

 

Ostatni tom cyklu. W zasadzie nie jest to kontynuacja ani prequel. Część wydarzeń z poprzednich dwóch książek są tu pokazane z innej perspektywy, innych osób; część historyjek jest dokończonych. Powiem szczerze, że całość wyszła zdecydowanie ciekawiej niż poprzednie twory. Wydaje się, iż wszystko ma ręce i nogi, mamy konkretne odczucia co do postaci, a nie jak wcześniej było- papierowe kukiełki.

Niestety, ale z drugiej strony mam za dużo nawiązać i wspomnień z „Kompleks 7215” oraz „Stacja Nowy Świat”. To jest spory minus, gdyż musimy znać wcześniejsze książki, żeby wiedzieć, o co dokładnie chodzi. 

I tu pojawia się i mój problem z końcową oceną książki. Z jednej strony mamy najciekawszą część, wartką akcję; a z drugiej- jakiś zlepek, odrzuty pisarza z dwóch poprzedniczek. Ja tak przynajmniej to odbieram (a patrząc w necie, to nie tylko ja). Autor zebrał to, co odrzucił wcześniej, coś tam dopisał i wydał jako nowe. Takie trochę oszukiwanie i zarabianie na ścinkach, ale z drugiej strony- wyszło ciekawiej niż „podstawki”.

Półpunktu mogę dodać za spora ilość nawiązań popkulturowych- jak nie Gwiezdne Wojny, to jakieś piosenki, inne filmy.

Ogólnie i tak nie polecam tego autora.

Odnośnik do komentarza
Cytuj

 

Szpony i kły: nowa książka w świecie Wiedźmina już wkrótce.

 

Fani świata wykreowanego przez Andrzeja Sapkowskiego wkrótce otrzymają w swe ręce nową książkę: Szpony i kły to zbiór opowiadań osadzonych w realiach Wiedźmina.

Już 8 listopada ma się ukazać zbiór opowiadań Wiedźmin. Szpony i kły. Książka będzie zawierać opowiadania wyłonione w ramach konkursu miesięcznika Nowa Fantastyka z okazji trzydziestej rocznicy publikacji pierwszego opowiadania Andrzeja Sapkowskiego o Geralcie z Rivii.

Poniżej możecie obejrzeć okładkę, a także przeczytać oficjalny opis książki.

 

Cytuj

No tak. Trzydzieści lat. Wiedźmin do wynajęcia za trzy tysiące orenów. Gdy pojawił się w Wyzimie, w karczmie „Pod Lisem” nie był młodzieniaszkiem. Pobielałe włosy, szrama na twarzy i ten charakterystyczny, paskudny uśmiech.
Zaczął od górnego C: trzech oprychów, potem strzyga i kolejne stwory – ludzkie bądź nieludzkie – niegodne żyć w świecie, który został nam dany.
A potem Biały Wilk poszedł własną drogą. Ciernistą, tak bym to ujął, ale cóż, każdy uczy się na błędach. Gdzieś w oddali łypie do mnie znacząco Hollywood, ale na razie cieszmy się tym, co wyłowiła z wiedźmińskiego konkursu „Nowa Fantastyka” i superNOWA: jedenaście opowieści zainspirowanych losami Geralta oraz jego przyjaciółek i kamratów.
Czytałem je z uwagą, nie ingerując. Są wśród uczestników konkursu na „trzydziestkę” wiedźmina ludzie bardzo utalentowani. Wkrótce stworzą własne światy bądź zanegują istniejące. Nie straćmy ich z oczu!

 

Książka ukaże się nakładem wydawnictwa SuperNOWA, która od lat wydaje książki Sapkowskiego. Zbiór będzie liczył 400 stron.

Spis treści (za fantastyka.pl):

 

Marcin Zwierzchowski DZIEDZICTWO BIAŁEGO WILKA (przedmowa)

Piotr Jedliński KRES CUDÓW (zwycięskie opowiadanie)

Beatrycze Nowicka KREW NA ŚNIEGU. Apokryf Koral

Sobiesław Kolanowski IRONIA LOSU

Nadia Gasik CO DWIE GŁOWY…

Katarzyna Gielicz SKALA POWINNOŚCI

Barbara Szeląg BEZ WZAJEMNOŚCI

Przemysław Gul LEKCJA SAMOTNOŚCI

Tomasz Zliczewski NIE BĘDZIE ŚLADU

Andrzej W. Sawicki DZIEWCZYNA, KTÓRA NIGDY NIE PŁAKAŁA

Michał Smyk BALLADA O KWIATUSZKU

Jacek Wróbel SZPONY I KŁY

 

Szpony-i-k%C5%82y-ok%C5%82adka-257x400.j

 

Baaardzo sceptyczny co do tego jestem. 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...