Skocz do zawartości

Studia


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

Zarządzanie mnie interesuje, gdyż mam pewne pomysły na biznes, które wiążą się z wykształceniem moich kuzynów, którzy studiują kierunki techniczne więc miałbym już specjalistów na miejscu.

Żeby założyć własną firmę to się idzie do technikum, a później można iść na polibudę, ewentualnie uniwersytet, a nie zarządzanie. Po zarządzaniu co najwyżej możesz kierownikiem średniego szczebla w korporacji.
Odnośnik do komentarza
jezeli chodzi o prawo to tez pozostaje chyba kwestia znajomosci by zalapac sie do jakiejs kancelarii?
Edit. Jeśli chodzi o znajomości w otoczeniu prawniczym to jakieś tam mam, brat jest radcą prawnym, a ojciec ma szerokie znajomości w różnych środowiskach. razz.gif

Widzę, że stereotyp znajomości jako czynnika decydującego w środowisku prawniczym ma się dobrze i kwitnie.

Jako student IV roku prawa pozbawiony znajomości i po kilkumiesięcznym (and counting) stażu w bardzo dużej i niezłej (żeby nie powiedzieć więcej) śląskiej kancelarii mogę wam z czystym sercem powiedzieć, że to są brednie ukute przez osoby, które na prawo się nie dostały i w jakiś sposób chcą sobie wytłumaczyć to, dlaczego innym się udało, bo nie dociera do nich to, że ktoś może być zdolniejszy.

Mam na roku osoby, które są o wiele lepsze ode mnie, tak samo jak ja całkowicie pozbawione znajomości i wiecie co? Właściwie już są ustawione zawodowo. Albo doktorat na uczelni, albo aplikacja nie stanowią dla nich kłopotów, a mają takie życie, że kilka lat temu niektórym mogłoby się wydawać, że skończenie jakichkolwiek studiów wyższych to już będzie rewelacja dla nich.

Morał jest z tego krótki - jak jesteś dobry, to będziesz prawnikiem. Jak nie jesteś dobry, to znajomości też Ci w niczym nie pomogą. Studia skończysz, ale to już nie PRL, by aplikację zrobić przez tatusia.

Odnośnik do komentarza
Żeby założyć własną firmę to się idzie do technikum, a później można iść na polibudę, ewentualnie uniwersytet, a nie zarządzanie. Po zarządzaniu co najwyżej możesz kierownikiem średniego szczebla w korporacji.

 

Mam znajomych na Zarządzaniu i Inżynierii Produkcji na AGHu, studia ponoć bardzo ciekawe, tylko po takim kierunku (bez znajomości, albo kapitału) będzie można kierować najwyżej samochodem :/

Odnośnik do komentarza

Drogi Gacku, znajomości są bardzo ważne, nie tylko w/po prawie, ale również w wielu innych dziedzinach. Ba, praktycznie we wszystkich.

Nikt nie napisał, że bez znajomości nie da się zostać prawnikiem/kimkolwiek, ale stawiam tezę, że odpowiednie znajomości to ułatwiają.

 

Łatwiej jest kończąc studia i zdobywając uprawnienia wiedzieć, że masz pewną pracę w kancelarii ojca, albo w kancelarii kolegi ojca, niż wysyłać razem z dużą ilością innych absolwentów CV do różnych firm.

 

Pisałem we wcześniejszych postach, że zwiększyć swoje szanse, można przez dyplom dobrej uczelni, dlatego Ty będąc na ujocie(?) masz większą szansę dostać się do wymarzonej kancelarii niż osoba po innym uniwerku(poza uw) z takimi samymi umiejętnościami. Oczywiście nie jest to żaden zarzut, wszak to nie ameryka, każdy może pójść na jakie studia chce, wystarczy napisać odpowiednio maturkę.

 

Co nie zmienia faktu, że inny przyszły prawnik z ujotu stwierdził, że aż tak kolorowo nie jest. Także, bierzemy to za poważną opinię i nie traktujemy tego jako narzekania ludzi, którzy na prawo się nie dostali.

 

Jak już również pisałem, ogarnięcie dobrego stażu jest bardzo ważne. Podobnie jak bycie dobrym. Jednak nie deprecjonowałbym znaczenia kontaktów. Zbyt dużo znam ludzi, którzy dzięki temu osiągnęli coś czego by mogli nie osiągnąć, a w każdym razie byłoby im dużo trudniej, bez nich.

 

@No i chodzi o to samo co pisałem przy okazji opisywania praktyk, jako świetnego sposobu na zapewnienie sobie dobrej pracy.

Mając do wyboru dwóch porównywalnych kandydatów(albo sprawiających wrażenie, że są porównywali) praktycznie zawsze bierze się tego znajomego. Czy to poznanego przez staż, czy z polecenia znajomego, czy własnego. Tak już jest.

Odnośnik do komentarza
jezeli chodzi o prawo to tez pozostaje chyba kwestia znajomosci by zalapac sie do jakiejs kancelarii?
Edit. Jeśli chodzi o znajomości w otoczeniu prawniczym to jakieś tam mam, brat jest radcą prawnym, a ojciec ma szerokie znajomości w różnych środowiskach. razz.gif

Widzę, że stereotyp znajomości jako czynnika decydującego w środowisku prawniczym ma się dobrze i kwitnie.

Jako student IV roku prawa pozbawiony znajomości i po kilkumiesięcznym (and counting) stażu w bardzo dużej i niezłej (żeby nie powiedzieć więcej) śląskiej kancelarii mogę wam z czystym sercem powiedzieć, że to są brednie ukute przez osoby, które na prawo się nie dostały i w jakiś sposób chcą sobie wytłumaczyć to, dlaczego innym się udało, bo nie dociera do nich to, że ktoś może być zdolniejszy.

Mam na roku osoby, które są o wiele lepsze ode mnie, tak samo jak ja całkowicie pozbawione znajomości i wiecie co? Właściwie już są ustawione zawodowo. Albo doktorat na uczelni, albo aplikacja nie stanowią dla nich kłopotów, a mają takie życie, że kilka lat temu niektórym mogłoby się wydawać, że skończenie jakichkolwiek studiów wyższych to już będzie rewelacja dla nich.

Morał jest z tego krótki - jak jesteś dobry, to będziesz prawnikiem. Jak nie jesteś dobry, to znajomości też Ci w niczym nie pomogą. Studia skończysz, ale to już nie PRL, by aplikację zrobić przez tatusia.

może nie chodzi tu o prawo, ale....

http://wyborcza.pl/1,75478,11039909,Tempo_studenta_Sawickiego.html

Odnośnik do komentarza

Ale z tą krytyką studiów i żaleniem się, jak to one "nic" nie dają, też bym nie szedł za daleko. Problem jest bardziej w ludziach, ich podejściu do studiów i złym o nich wyobrażeniu. Ogromna ilość osób, zwłaszcza na studiach humanistycznych, nie robi na nich nic poza zaliczaniem jako tako kolejnych egzaminów( co przy ich formie i niewyśrubowanym poziomie nie jest jakoś wymagające). Nie udzielają sie nigdzie, nie rozwijają, nie podejmują żadnych wysiłków, w zasadzie to nawet specjalnie nie są zainteresowani tym co studiują.

Jeśli ktoś ma łeb na karku, mocno się czymś interesuje, czy wręcz pasjonuje, działa w tej dziedzinie, to po każdym kierunku jest w stanie zostać kimś, dużo zarabiać i przede wszystkim - zajmować się czymś co lubi. Nie ważne czy to będzie europeistyka, filozofia czy socjologia.

Wiadomo, że można to samo osiągnąć i bez studiów - ale naprawdę jest to trudniejsze, bardziej ograniczone( wielu zawodów bez wyższego nie da się wykonywać) i generalnie trzeba naprawdę mieć tego skilla ;).

Odnośnik do komentarza

To chyba jednak problem jest nie w ludziach tylko w studiach.

Daję głowę, że jakby nie sposób zaliczenia na politechnikach to większość studiujących też by z własnej woli nie nakurwiała pięciu projektów dziennie i całeczek milionowego stopnia... Ot takie racjonalne myślenie, skoro na 5 wystarczy zrobić jeden projekt, to po co mam robić pięć.

 

Pomijam pasjonatów, którzy nawet jakby nie studiowali to i tak się by tym zajmowali, ale zdecydowana większość ludzi nie pasjonuje się tym co studiuje. Na takie budownictwo czy geodezję się idzie, bo podobno po tym jest praca, a nie dlatego, że się lubi wkuwać na pamięć definicje różnych rodzajów betonów i obliczać ich wytrzymałość na różne czynniki...

Odnośnik do komentarza
Nikt nie napisał, że bez znajomości nie da się zostać prawnikiem/kimkolwiek, ale stawiam tezę, że odpowiednie znajomości to ułatwiają.

To się tyczy, jak wyjątkowo słusznie zauważyłeś, wszystkich dziedzin. A więc Twoja porada uzależniona od tego, czy ktoś tam ma znajomości w środowisku prawników, jest o kant stołu rozbić.

 

Znajomości w prawie przydają się tak samo, jak w innych zawodach. Masz, to ok, nie masz - jak jesteś ponad przeciętną, to sobie poradzisz. Co prawda w zawodzie prawników jest ta przeciętna wyższa niż w większości innych, ale to nic nie zmienia.

 

może nie chodzi tu o prawo, ale....

No i co z tego? Czy to, że ktoś się w zawodzie weterynarza wybił dzięki ojcu oznacza, że w zawodzie prawnika nie wybijesz się dzięki własnym zdolnościom? ;)

 

Stereotyp zamkniętego środowiska prawniczego powstał kilkadziesiąt lat temu słusznie, bo było ono zamknięte, a trwa i jest podsycany w świadomości innych przez studentów prawa, którzy odnieśli porażkę, albo w ogóle się na prawie nie dostali. Sam słyszałem, jak gość, który do aplikacji nawet nie przystąpił i zawalał wszystkie egzaminy od początku do końca studiów, opowiadał, jak to został skrzywdzony, bo mając tatusia czy mamusię w korporacji inaczej by mu się powiodło. Może i tak, ale tak samo dobrze jak ze znajomościami by mu się powiodło, gdyby się przyłożył albo był zdolniejszy. I nie chodzi tu o to, że to jest opcja dla najwybitniejszych jednostek, ale dla każdego, kto spełnia dość wysokie, ale realne wymagania.

 

Więc sam mogę powiedzieć, że przy wyborze studiów prawniczych nie powinno się kierować znajomościami. A przynajmniej nie w większym stopniu niż przy pójściu na filologię, socjologię itp. To już nie te czasy.

Odnośnik do komentarza
Nikt nie napisał, że bez znajomości nie da się zostać prawnikiem/kimkolwiek, ale stawiam tezę, że odpowiednie znajomości to ułatwiają.

To się tyczy, jak wyjątkowo słusznie zauważyłeś, wszystkich dziedzin. A więc Twoja porada uzależniona od tego, czy ktoś tam ma znajomości w środowisku prawników, jest o kant stołu rozbić.

Wait. Counter napisał, że ma znajomości w środowisku prawniczym, a nie weterynaryjnym, więc napisałem, że w takim razie prawo to bardzo dobra opcja...

Co w tym dziwnego, czy też takiego co się nadaje do rozbicia o kant stołu?

Jakby napisał, że zależy mu pewnych i dobrych zarobkach, a jego ojciec ma klinikę stomatologiczną, to doradzałbym stomatologię.

Odnośnik do komentarza
Zarządzanie mnie interesuje, gdyż mam pewne pomysły na biznes, które wiążą się z wykształceniem moich kuzynów, którzy studiują kierunki techniczne więc miałbym już specjalistów na miejscu.

 

Jezeli masz pomysly na biznes i glowe na karku, to wcale nie musisz isc na studia. Wyzsze wyksztalcenie wcale nie zagwarantuje Ci wyzszych zarobkow. A jesli chcesz isc na zarzadzanie, zeby po pieciu latach otworzyc wlasna firme, to stracisz piec lat i tyle. Oczywiscie, nie liczac wszystkich uciech studenckiego zycia.

 

Jesli masz pomysl na siebie, pomysl na biznes, to dzialaj w tym kierunku. Oczywiscie, jesli chcesz przy tym zrobic wyzsze wyksztalcenie, bo w nowoczesnym swiecie to ladnie wyglada, to idz na cos latwego, zaocznego, a na biznesie trzep kase :-)

Odnośnik do komentarza

To chyba jednak problem jest nie w ludziach tylko w studiach.

Daję głowę, że jakby nie sposób zaliczenia na politechnikach to większość studiujących też by z własnej woli nie nakurwiała pięciu projektów dziennie i całeczek milionowego stopnia... Ot takie racjonalne myślenie, skoro na 5 wystarczy zrobić jeden projekt, to po co mam robić pięć.

 

Pomijam pasjonatów, którzy nawet jakby nie studiowali to i tak się by tym zajmowali, ale zdecydowana większość ludzi nie pasjonuje się tym co studiuje. Na takie budownictwo czy geodezję się idzie, bo podobno po tym jest praca, a nie dlatego, że się lubi wkuwać na pamięć definicje różnych rodzajów betonów i obliczać ich wytrzymałość na różne czynniki...

Tylko że przy tym projekcie masz roboty więcej, niż przy wszystkich egzaminach z sesji.

Odnośnik do komentarza

Czyli chyba zostanę przy wcześniejszych ustaleniach, czyli:

1. Prawo

2. Dziennikarstwo

3. Zarządzanie

4. Stosunki międzynarodowe

 

Ja skończyłem Dziennikarstwo w Lublinie na UMCS-ie z tytułem licencjata i nawet polecam. Przede wszystkim dla tego, że Wydział ów dostał dofinansowanie z Unii i sprawił sobie naprawdę elegancki i profesjonalny sprzęt (kamery, statywy, mikrofony, sala telewizyjna i tzw. "reżyserka" w jednym). Same studia nie są absolutnie trudne, kadra jest różna, jednak z przewagą osób kompetentnych. Na pewno minusem było to, że uczono nas bardziej teorii niż praktyki, a dopiero pod koniec drugiego roku zaczęły się zajęcia w terenie ze sprzętem pod batutą Rafała Poniatowskiego z tvn 24. Jednak wątpie by dalej tam "dorabiał" i nie jestem do końca zorientowany kto obecnie jest odpowiedzialny za praktyczne podjeście do zawodu dziennikarza. Szkoda, że nie zacząłem tych studiów później, kiedy profesor Hoffmanowa zaczęła ogarniać jaki potencjał daje posiadanie takiego sprzętu.

 

Na tym samym UMCS-ie zmagałem się przez chwil parę ze Stosunkami Międzynarodowymi, które były trochę trudniejszym kierunkiem niż DZiKS, ale też Uniwerek może się pochwalić wykwalifikowaną kadrą z wybitnym Pietrasiem na czele i przerażającym Stępniem. Jeśli wybierzesz ten kierunek to UMCS jest dobrym wyborem, ale...

 

Polecam Ci studia w Krakowie na Jagiellońskim. Właśnie tu wylądowałem i staram się dorobić tytułu magistra. Na pewno UJ daje więcej możliwości niż UMCS, a i nareszcie mogę powiedzieć, że studiuję rzeczy, które mnie interesują.

 

Ale doradzam Ci z pozycji studenta, który nie ogarnął swojej przyszłości do końca, dlatego pod kątem przyszłej pracy się nie wypowiem :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...