Skocz do zawartości

Studia


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

No więc, ja jestem określony i wiem co bym chciał robić w życiu, jednakże mam bardzo racjonalne podejście jeśli chodzi o przyszłość. Najbardziej widziałbym się na dziennikarstwie, jednakże to kierunek studiów, który nie daje za dużo perspektyw, gdyż większość wykształconych dziennikarzy nie pracuje w zawodzie. Prawo również mnie interesuje, posiadam całkiem niezłą wiedzę jak na licealistę z tej dziedziny, jednakże zniechęca mnie trochę trud, który trzeba włożyć w wykształcenie, a następnie w dostanie się do tego bagienka prawniczego. Szukam alternatyw dla tych kierunków, głupio liczę, że któraś z wyżej wymienionych dziedzin zaoferuje mi dobre możliwości pracy, dlatego też pytam się Was o radę. Jestem trochę materialistą, dlatego też interesuje mnie wysokość zarobków w przyszłości. Zarządzanie mnie interesuje, gdyż mam pewne pomysły na biznes, które wiążą się z wykształceniem moich kuzynów, którzy studiują kierunki techniczne więc miałbym już specjalistów na miejscu.

 

@Hawk, w moim mieście z takich ciekawszych kierunków w szkole poliealnej jest tylko technik logistyk i technik administracji.

Odnośnik do komentarza

dlatego zastanawiam sie czy nie zaczac jakiegos innego kierunku (stosunki miedzynarodowe, zarzadzanie czy tez ekonomia to rzeczy, ktore sa ciekawe), albo finanse i rachunkowosc, co nie wiem czy byloby dla mnie przyjemnoscia, ale pomogloby uzyskac jakas dobra prace..., a owe dziennikarstwo zaczac po 3 roku.

a czym się różnią wymienione przez Ciebie kierunki od dziennikarstwa? :D może jedynie finanse Ci dają jakąś konkretną umiejętność, bo możesz potem zostać księgowym.

 

właściwie żadne studia (humanistyczne) nie gwarantują 'pracy'. liczą się przede wszystkim umiejętności.

kurde, czyli po zarzadaniu czy ekonomii tez ciezko o prace?

no, zarządzanie było BARDZO popularne jakieś 10 lat temu. wtedy ten kierunek się nazywał 'Zarządzanie i marketing'. skończyło się tym, że wyprodukowano kilka tysięcy bezrobotnych. :) tak jak już pisałem, żaden kierunek humanistyczny nie da Ci pracy z miejsca. takich kierunków jest może kilka/naście. najważniejsze, żeby studiować to co się lubi, a jak się ma chęci i zdolności to jakaś praca na pewno się znajdzie. ;)
Odnośnik do komentarza

No więc, ja jestem określony i wiem co bym chciał robić w życiu, jednakże mam bardzo racjonalne podejście jeśli chodzi o przyszłość. Najbardziej widziałbym się na dziennikarstwie, jednakże to kierunek studiów, który nie daje za dużo perspektyw, gdyż większość wykształconych dziennikarzy nie pracuje w zawodzie. Prawo również mnie interesuje, posiadam całkiem niezłą wiedzę jak na licealistę z tej dziedziny, jednakże zniechęca mnie trochę trud, który trzeba włożyć w wykształcenie, a następnie w dostanie się do tego bagienka prawniczego. Szukam alternatyw dla tych kierunków, głupio liczę, że któraś z wyżej wymienionych dziedzin zaoferuje mi dobre możliwości pracy, dlatego też pytam się Was o radę. Jestem trochę materialistą, dlatego też interesuje mnie wysokość zarobków w przyszłości. Zarządzanie mnie interesuje, gdyż mam pewne pomysły na biznes, które wiążą się z wykształceniem moich kuzynów, którzy studiują kierunki techniczne więc miałbym już specjalistów na miejscu.

 

@Hawk, w moim mieście z takich ciekawszych kierunków w szkole poliealnej jest tylko technik logistyk i technik administracji.

jestem w IDENTYCZNEJ sytuacji, z tymze prawo mnie nie kreci. jakbys sie zdecydowal co robic to daj znac co ciekawego wymysliles. :D

Odnośnik do komentarza

Zależy na czym, ale generalnie tak.

Jednym z problemów kierunków humanistycznych jest to, że ich nauczanie jest tanie, do ich nauki nie jest potrzebny specjalistyczny sprzęt, laboratoria etc, dzięki czemu mogło powstać w ch** słabych uczelni, na których płacisz za magistra. Nikt nie sprawdza co umiesz, nikogo to nie obchodzi. Płacisz czesne, zaliczasz semestry i masz dyplom.

I o ile Wyższa Szkoła Seksu i Biznesu w Nibylandii nie może szkolić np. chirurgów, bo tu by trzeba było zainwestować w drogi sprzęt, dobrą kadrę, dogadać się jakoś ze szpitalami czy innymi instytutami, w sprawach praktyk etc. A absolwent musi być dobrze przygotowany, bo od tego będzie zależeć czyjeś życie.

Natomiast, zakładając własną uczelnię o profilu humanistycznym, zatrudniasz dowolnego profesora/doktora/magistra z dyplomem z ekonomii/politologii/etc, wynajmujesz salę z krzesłami, opcjonalnie rzutnikiem, sadzasz ludzi, każąc im za to płacić, i po 5 latach masz kolejnych 200 magistrów kulturoznawstwa, bez żadnych umiejętności.

Ale tego nikt nie sprawdzi przed przyjęciem(częściej nie) ich do pracy. Bo o ile taki programista może wysłać swoje portfolio do firmy i rekrutujący od razu ma jasność czy ta osoba coś potrafi, czy nie(zakładając, że prac nie ukradł), to testowanie umiejętności każdego kandydata po kierunku zarządzanie, jest praktycznie niemożliwe.

 

Dlatego też teksty o tym, że ważne są umiejętności a nie dyplom, są niezbyt adekwatne, jeśli chodzi o rynek pracy dla humanistów. Oczywiście, jeśli brak umiejętności, to nawet dyplom Harvardu nie uratuje, ale debil z Harvardu przynajmniej szansę dostanie, w przeciwieństwie do większości absolwentów Wyższej szkoły seksu i biznesu w nibylandii ;)

Co do zarządzania, to jest dobry kierunek ale raczej MBA, które się robi raczej zaocznie, mając już pozycję w firmie. Czyli już kimś zarządzasz, a żeby zarządzać lepiej, idziesz na MBA.

Sam kiedyś chciałem na to iść, ale zawsze zastanawiałem się, kim lub czym(miotłą? frytkami?) może zarządzać człowiek świeżo po studiach... Oczywiście jeśli jesteś wybitny to sobie poradzisz, ale biorę pod uwagę przeciętnego absolwenta kierunku/uczelni. Bo na wybitnych zawsze znajdzie się popyt, nawet na politologów.

Może trochę zbyt pesymistycznie piszę, ale niewielu absolwentów tych kierunków, którzy nie kończyli jakiś topowych uczelni, pracuje w swoim zawodzie.

 

@Counter: No jeśli masz założyć własną firmę to możesz zrobić zarządzanie, choć w sumie dużo wielkich firm zakładali ludzie bez studiów.

Odnośnik do komentarza
Uniwersytet Jagielloński w Krakowie:

- socjologia

- dziennikarstwo i komunikacja społeczna

- zarządzanie (spec: zarządzanie w sektorze publicznym i pozarządowym)

- bezpieczeństwo narodowe

- stosunki międzynarodowe

- prawo (przy dobrze napisanej matematyce podstawowej)

- administracja

 

Ze swojej strony odradzam.

 

Czyli ogólnie jeśli chce zarabiać, to powinienem iść na prawo z w.w. kierunków, tak?

 

Nie, zmień wyobrażenie o studiach prawniczych w Polsce, bo jest ono błędne. ;-)

 

edit:

 

Dokładnie tak jak napisał Magic, choć w sumie to skończenie aplikacji tak naprawdę też niewiele Ci daje(zwłaszcza poza Warszawą).

Jestem obecnie na II roku prawa na UJ i mimo relatywnie dobrych wyników( dobra średnia, stypendium) żałuję tego wyboru.

Odnośnik do komentarza

czyli... czy pojde teraz na dziennikarstwo, czy ekonomie, albo zarzadzanie czy stosunki miedzynarodowe to za bardzo nie ma znaczenia, poniewaz o prace w zawodzie i tak bedzie mi ciezko? i sugerowac sie tym, co mnie najbardziej interesuje?

 

jezeli chodzi o prawo to tez pozostaje chyba kwestia znajomosci by zalapac sie do jakiejs kancelarii?

Odnośnik do komentarza

Czyli tak na prawdę jestem w czarnej dupie, bo żaden z wyżej wymienionych kierunków nie ułatwi mi dostania wysokopłatnej pracy, tylko się po prostu muszę wybić.

 

Edit. Jeśli chodzi o znajomości w otoczeniu prawniczym to jakieś tam mam, brat jest radcą prawnym, a ojciec ma szerokie znajomości w różnych środowiskach. :P

Odnośnik do komentarza

Fasol, jeśli coś Cię interesuje, tzn na tyle, że jak pójdziesz na taką ekonomię/dziennikarstwo na UG, to nie będziesz tylko zaliczał i bajlando, tylko coś więcej robił w tym kierunku. Bo jak już sporo osób pisało, samo skończenie studiów, w szczególności humanistycznych, w szczególności nie na np UW, nie zagwarantuje Ci niczego.

Bycie w czymś dobrym, tak. Może z dyplomem z WSSIB będzie ciężej niż z Yale, ale da radę.

Dobrze też jest działać w jakiś SKNach, ładnie wygląda w CV, pomaga przy ogarnięciu praktyk, a jak się ktoś sprawdzi(na praktyce), to jest duża szansa na angaż. W końcu skoro mają do wyboru kogoś o kim wiedzą, że jest dobry, i kogoś kto może być dobry, to wybór jest prosty.

Przynajmniej u nas tak jest(ja nie jestem w żadnym, ale za rok chyba się skuszę :P ).

 

Zresztą, weźmy takie dziennikarstwo. Bycie dziennikarzem w TVN-ie czy Polsacie to hajlajf, nawet jako paskowy, po paru latach pracy kupujesz nowe mieszkanie w centrum Warszawy za gotówkę. Pracujesz w jakimś podrzędnym radiu/gazecie, dostajesz kasę jak za każdą inną robotę, ale chociaż robisz to co lubisz, i jest szansa, że Cię zauważą. Ale ilu jest potrzebnych dziennikarzy? 10 tysięcy rocznie? Wątpię. Więc praca będzie dla tych ze znajomościami, z wyjątkowym szczęściem i dla najlepszych/najbardziej zdeterminowanych.

Odnośnik do komentarza

mnie zainteresowaly miedzynarodowe stosunki gospodarcz z tego wzgledu, ze na UG jest jakas specjalnosc "International Business", gdzie zajecia na specjalnosci prowadzone sa w jezyku angielskim, co brzmi nawet ciekawie, a lepsze chyba takie skonczone studia jak zwykle MSG.

 

 

edit: Counter, jakim cudem chcesz dostac sie na prawo nie zdajac historii?

Odnośnik do komentarza

Czyli tak na prawdę jestem w czarnej dupie, bo żaden z wyżej wymienionych kierunków nie ułatwi mi dostania wysokopłatnej pracy, tylko się po prostu muszę wybić.

 

Wiesz co ci zapewni wysokopłatną pracę? Tzw fach w ręku. Absolwenci zawodówek i techników z poważnym przygotowaniem do zawodu z mojego rocznika zarabiali po trzy tysiące na rękę zaraz po zakończeniu nauki, podczas gdy media rozdmuchiwały temat "pokolenia 1200 brutto".

 

Świat edukacji stanął na głowie w latach 90, kiedy nagle okazało się, że (jak pisze Lagren wyżej), Wyższą Szkołę Tego i Owego mogło stworzyć dwóch-trzech profesorów, którzy wyczuli, że więcej zarobią w ten sposób, niż pracując na etacie na Uniwersytecie (a prawo na to pozwoliło). W ten sposób powstało przekonanie, że ktoś, kto nie skończy studiów jest nieukiem i nieudacznikiem. Co znów doprowadziło do tego, że - jak znów napisał Szczurek - na rynku pracy pojawiło się nagle tysiące bezrobotnych absolwentów kierunku Zarządzanie, bo niemal każdy z maturą szedł na studia. To znów doprowadziło do tego, że wymagania pracodawców się zmieniły do tego stopnia, że na przysłowiową sprzątaczkę można było iść z przynajmniej maturą w ręku ;)

 

Na szczęście powoli wraca to do normy i pracodawcy wolą kogoś z konkretnymi umiejętnościami, zamiast z dyplomami.

 

A więc rada od serca jest taka - zadaj sobie pytanie, co cię naprawdę interesuje i co chciałbyś robić przez najbliższe 50 lat. I wtedy wybierz ewentualnie odpowiedni kierunek studiów.

Odnośnik do komentarza

Zgadza się Gabe, edukacja przestała być edukacja, zaczęła być przede wszystkim biznesem. Inna sprawa, że system jest u nas totalnie chory. Uczelnie dostają kasę z uwzględnieniem liczby studentów, przez co opłaca się puszczać niemal wszystkich dalej. Poziom kształcenia wszyscy mają gdzieś, to że studenci chcą mieć wszystko bez wysiłku zaliczone to wiadomo, kadra jednak nie jest wcale lepsza - im studenci przeszkadzają w pracy naukowej. A w papierach wygląda cacy, przychodzi kontrola zachwycona, ale problem robi się kiedy jest rozmowa ze samymi studentami okazuje się, że ci ambitniejsi donoszą na nadmierne łatwości w zdawaniu (np. 4 jako ocena wyjściowa). Wtedy wszyscy z ryjem do nich: inni studenci - bo może będzie trudniej zdać oraz kadra bo więcej swojego czasu zmarnują na sprawdzanie pracy czy przeprowadzanie popraw. Taki układ wszystkim odpowiada, zwłaszcza gdy studenci jeszcze nie wiedzą, że ten papier co dostaną będzie gówno wart.

 

Gdybym jeszcze raz miał wybierać to bym olał studia. No może, co najwyżej na zaoczne bym poszedł. Mnóstwo niepotrzebnych przedmiotów, a z tego co na studiach jest to się bardziej wie, że coś takiego jest niż ma jakieś umiejętności. Te trzeba rozwijać poza studiami, w pracy albo samemu w domu. No i tak na studiach wykorzystałem moje paroletnie doświadczenie z programowania (samodzielnie w domu oczywiście) do tego dołączyłem wiedzę z elektroniki i zajmuje się teraz projektowaniem i programowaniem elektronicznych. Najważniejsze lubić to co się robi inaczej można się do czegoś zrazić i sam proces studiów czy wykonywania czegoś może być bolesny. Jak pisałem pracę inżynierską zdecydowałem się nie zmieniłem tematu, który leżał poza moimi zainteresowaniu, bo będzie przynajmniej coś innego, poprawię słabsze strony, ale tego nie lubiłem. No i teraz mam uraz do tamtych zagadnień, się nacierpiałem a nie mam zamiaru w tym siedzieć.Tak samo jest ze studiami, jak nie wiesz co tam robisz albo nie wiesz czego chcesz to lepiej nie studiuj, szkoda czasu!

Odnośnik do komentarza

Podbijam co napisali przedmówcy. Nie mam wykształcenia wyższego mimo że trzy lata zmarnowałem na studiach. Na szczęście jako kumaty kolo szybko się zorientowałem, że to jak studia wyglądają nie jest przypadłością jednego kierunku (byłem na trzech) i pierdolnąłem tym w cholerę, wyjechałem za granicę i nauczyłem się pracować. Żałuję teraz że te trzy lata zmarnowałem bo bym miał jeszcze więcej doświadczenia. Nikt się mnie nie pyta jakie mam wykształcenia w pracy (na cv nie piszę nic na ten temat) natomiast mam i potrafię na rozmowie pokazać konkretne umiejętności których się nauczyłem w pracy i jak do tej pory pracuję od 7 lat, w trzech miejscach, i nigdy nie byłem bezrobotny dłużej niż 2 tygodnie.

Odnośnik do komentarza

Pewnie zależy od uczelni.(i od SKNy, SKN snowboardu nie pomaga w takim samym stopniu jak np. SKN konsultingu czy "Inwestor") U nas pomaga.

Jednym z głównych zadań członka SKN jest pozyskiwanie funduszy na realizację projektów, czy też zapraszanie gości do udzielania prezentacji etc.

A że partnerami mojej uczelni i częstymi adwersarzami tych próśb są firmy, w których duża część absolwentów chce pracować, to w ten sposób nawiązuje się kontakty. Ponoć bardzo pomaga przy ogarnięciu sobie stażu, dzięki czemu Ty możesz stażować w PwC, a ktoś inny w chujwieczym. A jak już pisałem, dobry staż to często droga do sukcesu(=zatrudnienia w firmie gdzie się było na stażu). Do tego ładnie to wygląda w CV ;)

 

Ale mówię, tak to ponoć wygląda u nas, jak jest na innych uczelniach, nie wiem.

Odnośnik do komentarza

U nas (UAM GEOGRAFIA) troche inaczej to wygląda (pisze jako poczatkujacy członek SKN-u),w ramach SKN-usą realizowane projekty badawcze z różnych dziedzin geografii (10 sekcji istnieje, każda zajmuję się nieco innym ujeciem geografii, od geo. społ-ekonomicznej, na geologii, czy też gospodarce przestrzennej kończąc). No i od czasu do czasu organizujemy jakieś konferencje naukowe.Czyli w sumie jest przydatne,pod warunkiem ze ktoś chcę zostać na uczelni jako naukowy (mam taki zamiar)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...