Skocz do zawartości

! Los Rojiblancos !


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

18.09.2008

 

Początek sezonu dobijający, jednak dzisiaj może się to wszystko zmienić. Wiem, że będzie to kolejny mecz, gdzie rywal będzie wylewał wszystkie poty, by tylko coś ugrać, a my nie mamy i chyba mieć nie będziemy formy. Motherwell przyjechało na Calderón w celach wygranej w pierwszym meczu pierwszej rundy Pucharu UEFA. Mamy zatem walkę na kolejnym już froncie w ciągu tych kilku meczy otwarcia sezonu.

 

Skład:

A. Barnabe, G. Seitaridis, E. Boyce, T. Ujfalusi, A. Lopez, Maniche, Canales, M. Fabian, Simao, S. Aguero, Y. Djaló

Ludzie, czy wy to widzicie? - zdawałbym się wykrzykiwać do publiczności schodząc uśmiechnięty do szatni po pierwszej odsłonie. Łeb pękał mi od propozycji mojego mózgu, który zdawał się pytać dlaczego tak! Otóż do siódmej minuty wszystko było tak, jak ostatnio, czyli nic się ciekawego nie działo. Potem natomiast, przez kolejne dziesięć minut wbiliśmy gościom cztery bramki. Tak, cztery, dobrze widzicie i nie macie halucynacji wzrokowych. Jednym z ważniejszych trafień dla mnie była bramka Canalesa, który po raz kolejny potwierdził, że wydane na niego pieniądze nie poszły w błoto. Bardziej skomplikowało się w moim mózgu wtedy, kiedy przed samym gwizdkiem oznaczającym przerwę dołożyliśmy jeszcze dwa trafienia. Jak widać zmiana i odświeżenie pierwszej jedenastki dobrze wpłynęło na jakość gry drużyny, która po pierwszej połowie ma zaliczkę sześciu bramek. Szczerze mówiąc nie wiedziałem czego się dalej spodziewać. Ten wynik i tak był już kosmiczny jak na pojedynek w europejskich pucharach. Dlatego postanowiłem, że nie będę zły na podopiecznych, jeśli nie zmienią już nic dzisiejszego wieczoru. I nie zmieniali, do 61 minuty, kiedy to wynik na tablicy brzmiał już 7:0, no istne jaja normalnie. Na ostatnie dziesięć minut zdecydowałem się zmienić najbardziej zmęczonych zawodników. Murawę opuścili Simao, Maniche i Canales, a odpowiednio za nich weszli Luis Garcia, Camacho i Heitinga. W ostatnich minutach meczu Sutton zdobył jeszcze bramkę honorową, ale to było wszystko, na co stać dzisiejszego wieczoru piłkarzy Motherwell. Po ostatnim gwizdku sam niedowierzałem. Śmiało mogę powiedzieć, że szkocka ekipa znalazła się na kolanach i ma marne szanse, by się z tego wykaraskać.

 

Puchar UEFA, 1 runda, 1 mecz

stadion: Vicente Calderón w Madrycie

widzów: 33658

Atletico Madryt - Motherwell

7:1

[sergio Aguero 7' 13' 45'+2, Canales 10', Maniche 17' 61', Yannick Djaló 44' - John Sutton 87']

mom: Sergio Aguero "9.5"

Odnośnik do komentarza

21.09.2008

 

Po efektownym zwycięstwie nad Motherwell wyjeżdżamy na Majorkę. Rywal spisuje się znacznie lepiej niż my zajmując dwunastą lokatę. My, my musimy odbić się od samego dna, na którym się znaleźliśmy nie zdobywając nawet punktu w dwóch dotychczasowych kolejkach. Wydaje się, że jest to pierwszy mecz w lidze, który w normalnych warunkach powinniśmy wygrać. Dlatego nie zmieniam zawodników z ostatniego spotkania i przystępuję do meczu.

Skład:

A. Barnabe, G. Seitaridis, E. Boyce, T. Ujfalusi, A. Lopez, Maniche, Canales, M. Fabian, Simao, S. Aguero, Y. Djaló

Spotkanie to przebiegało w strasznie dziwnych okolicznościach. Zawodnicy zupełnie nie wiedzieli co zrobić z piłką, a większość akcji, zarówno jednej jak i drugiej drużyny kończyły się stratami. Głupimi stratami w stylu podanie na aut, potknięcie się o futbolówkę, czy też bezsensowny drybling z wyjściem za linię końcową murawy. Do roboty wziął się dopiero Maniche, który psim swędem wystawił nogę i skierował mocne dośrodkowanie Lopeza do bramki. Prowadzimy, ale czy długo? Długo, to pojęcie dla każdego mające inną wartość. Gdy myślami byłem już w szatni, rozległy się okrzyki i wiwaty. Okazało się bowiem, że Jurado, który został na ten sezon wypożyczony właśnie od nas doprowadził do remisu. Szlag... Po przerwie na murawie pojawił się Heitinga, który musiał zastąpić utykającego Lopeza. Wymieniłem też Maniche'a, którego zastąpił Camacho. Żeby było śmieszniej, chwilkę po przerwie Mallorcę na prowadzenie wyprowadził drugi z wypożyczonych od nas zawodników - Cleber Santana. Po godzinie gry, kiedy to Djaló zespół entą sytuację, postanowiłem w jego miejsce wprowadzić Sinama-Pongolle. Patałachy! Normalne patałachy! Kolejny ligowy mecz przegraliśmy w tak beznadziejny sposób, że nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać. Ale spokojnie, to tylko nerwy...

 

Liga BBVA [3/38]

stadion: ONO Estadi w Palma de Mallorca

widzów: 20765

[12] Mallorca - [20] Atletico Madryt

2:1

[Jose Manuel Jurado 45', Cleber Santana 47' - Maniche 30']

mom: Jose Manuel Jurado "7.9"

Odnośnik do komentarza

24.09.2008

 

Natłoku meczy ciąg dalszy. Tym razem na własnym obiekcie podejmiemy Athletic, drużynę z górnej półki w tabeli. Odbicie się od dna, to w tej chwili chyba marzenie każdego kibica Rojiblancos. Choćby jedno bramkowe zwycięstwo spowoduje powrót wiary w swoje umiejętności. Gra w kratkę zaczyna być już nudna. Przed dzisiejszym pojedynkiem zmieniłem nieco ustawienie i polecenia. Może to właśnie ta zmiana wniesie powiew świeżości w ekipę z Vicente Calderón.

 

Skład:

Renan, G. Seitaridis, T. Ujfalusi, J. Heitinga, A. Lopez, I. Camacho, Canales, M. Rodriguez, L. Garcia, Simao, S. Aguero

Pierwsza odsłona minęła pod nasze dyktando. Widać, że stwarzamy groźne sytuacje i lepiej sobie radzimy w środku polu, jednak brakuje nam wykończenia. Czyżby gra jednym napastnikiem to zbyt mało dla tak klasowej drużyny, jak nasza? Dlatego na drugą część w miejsce kontuzjowanego Heitingi wpuszczam Sinamę-Pongolla, a w miejsce słabego Garcii - Quillo. Po długim okresie oczekiwania, Ujfalusi dał nam prowadzenie. Podczas rzutu rożnego wyskoczył najwyżej do dośrodkowania Simao i głową skierował piłkę do siatki. Teraz tylko utrzymać ten wynik i będę na prawdę zadowolony. Tuż po tym trafieniu zmieniłem zmęczonego Canalesa na Pablo i wzmocniłem tym samym obronę. Minuty upływały w ślimaczym tempie. Sprawdzając co chwilę zegarek strasznie się niecierpliwiłem. Jak się później okazało, niepotrzebnie. Na dziesięć minut przed regulaminowym zakończeniem, Maxi Rodriguez dostał piękne podanie w uliczkę od francuskiego napastnika, po czym pokonał Iraizoza i niemal zapewnił nam komplet punktów. Chwilkę później po wrzuceniu od niechcenia piłki przez Seitaridisa, doszedł do niej Sinama-Pongolle i podwyższył jeszcze rezultat. Teraz było już pewne, że Athletic nie odbierze nam zwycięstwa. Vicente Calderón zaczęło świętować pełną parą. W samej końcówce sanitariusze znieśli na noszach Antonio Lopeza i po raz kolejny w końcówce będziemy grać z ubytkiem zawodnika. Nie przeszkodziło nam to jednak w odniesieniu zwycięstwa, pierwszego, ligowego zwycięstwa w tym sezonie!

 

Liga BBVA [4/38]

stadion: Vicente Calderón w Madrycie

widzów: 50865

[20] Atletico Madryt - [7] Athletic

3:0

[Tomas Ujfalusi 68', Maxi Rodriguez 82', Florent Sinama-Pongolle 85']

mom: Tomas Ujfalusi "8.1"

Odnośnik do komentarza

28.09.2008

 

Na ostatnią wrześniową potyczkę udaliśmy się do Getafe. Zespół zajmujący ósmą lokatę na pewno jest zadowolony ze swojego miejsca, bowiem do najsilniejszych ekip to ona nie należy. Mamy więc szansę osiągnąć coś, czego jeszcze nie dokonaliśmy w tym sezonie, zdobyć dwa zwycięstwa pod rząd. Wybrałem najlepszych zawodników, jakimi akuratnie dysponuję i ruszyłem do ataku.

 

Skład:

Renan, G. Seitaridis, T. Ujfalusi, J. Heitinga, Pablo, I. Camacho, Canales, M. Rodriguez, L. Garcia, Simao, S. Aguero

 

Mecz od samego początku przebiegał zgodnie z moimi oczekiwaniami. Zawodnicy robili dużo zamieszania pod polem karnym rywala, jednak ich celność była po stronie gospodarzy. Dopiero po dwudziestu minutach nawałnicy Aguero pokonał Ustari'ego, który przed sezonem był w kręgu moich zainteresowań. Do przerwy wynik nie zmienił się mimo wielu prób i to już nie jednej, ale obu ekip. Dopiero po zmianie stron coś zaczęło się psuć. Boyce niefortunnie interweniował, dzięki czemu wpakował piłkę do własnej siatki doprowadzając do remisu. Jak dobrze, że mamy kogoś, komu zależy na pokazaniu się. Canales uderzył zza pola karnego i już prowadziliśmy. Niecałe dziesięć minut minęło i Djaló także zapisał się w raporcie meczowym zwiększając przewagę do dwóch oczek. Rywal nie chciał się poddać i na dwadzieścia minut przed regulaminowym zakończeniem spotkania Soldado pokonał Renana. Zrobiło się gorąco, jednak moja defensywa doskonale sobie radziła z rozbrajaniem bomb. Wynik został ustalony w doliczonym już czasie gry. Ulubieniec, który ostatnio wk*** się, że odrzuciłem ofertę Barcelony za jego osobę podkreślił nasze zwycięstwo. Cel zatem został w pełni osiągnięty. Oby te dwa zwycięstwa pod rząd przyniosły początek wielkiej ery panowania Atletico na hiszpańskich stadionach.

 

Liga BBVA [5/38]

stadion: Coliseum Alfonso Perez w Getafe

widzów: 16968

[8] Getafe - [14] Atletico Madryt

2:4

[Emmerson Boyce 59'(sam), Roberto Soldado 70' - Sergio Aguero 20', Canales 61', Yannick Djaló 68', Simao 90'+1]

mom: Simao "7.7"

Odnośnik do komentarza

Wrzesień PODSUMOWANIE

Sytuacja w ligach:

 

Anglia: Liverpool [+0] Sunderland

Holandia: NEC [+1] AZ

Hiszpania: Barcelona [+2] Real Madryt

Polska: Wisła Kraków [+1] Lech Poznań

Portugalia: Porto [+2] Braga

Rosja: Zenit Sankt Petersburg [+0] CSKA Moskwa

 

Sytuacja w klubie:

 

Liga BBVA: 11. miejsce

Puchar Mistrzów: 3 rnd kwal & Olympiakos

Puchar UEFA: 1 rnd & Motherwell

Puchar Hiszpanii: -

Najlepszy strzelec: 5 - Sergio Aguero

Najwięcej asyst: 4 - Simao

Najlepsza średnia: 7.42 - Simao

Stan konta: 27,75 mln €

 

Transfery w miesiącu:

 

1. Mickael Pote [Clermont Foot Auvergne 63 -> AC Ajaccio Football] 325.000 €

2. Hernan Barnardello [Newell's -> Slavia Praga] 250.000 €

3. Norbert Witkowski [Arka -> Mlada Boleslav] 250.000 €

4. Franco Dolci [Chacarita -> Viktoria Pilzno] 230.000 €

5. Marcin Nowacki [Ruch Chorzów -> Mlada Boleslav] 220.000 €

 

2.10.2008

 

Dzisiejszy pojedynek jest już tylko dopełnieniem formalności. Przewaga sześciu bramek jest już raczej nie do odrobienia przez ekipę Motherwell. Nie powinno zdarzyć się nic, co mogłoby przekreślić nasze szanse na awans do następnej rundy Pucharu UEFA. Jednak jednego jestem ciekaw, czy aby dzisiaj także moi podopieczni zrobią masakrę z rywala, czy dadzą się im godnie zaprezentować przed własną publiznością. Wolałbym oczywiścię tą pierwszą wersję.

 

Skład:

Renan, G. Seitaridis, T. Ujfalusi, J. Heitinga, Pablo, I. Camacho, Canales, M. Rodriguez, M. Fabian, Simao, S. Aguero

 

Na szkockim stadionie przywitała nas słoneczna pogoda. Chciało się aż grać, jednak nasze założenia były nieco inne. Dzsiejszy mecz potraktowałem jako trening, bowiem nie sądzę, by Motherwell było w stanie wbić nam aż sześć bramek. Przez pierwszą połowę, co prawda straciliśmy bramkę, jednak my także mieliśmy kilka szans. Dwukrotnie SImao uderzył w słupek, a raz Aguero w poprzeczkę. Nie jest źle, poza tym mamy jeszcze drugą odsłonę. Na nią nie wyszedł już Aguero, którego ewidentnie bolała noga. W jego miejscu pojawił się Quillo. Kwadrans minął, a rywale zadali drugi cios dzisiejszego wieczora. Nie zamierzałem się jednak zbytnio tym przejmować. Do końca spotkania spokojna gra, podczas której kontrolowaliśmy działania rywala nie przyniosła już więcej bramek. Mimo przegranej awansowaliśmy do następnej rundy, z czego się bardzo cieszymy.

 

Puchar UEFA, 1 runda, 2. mecz

stadion: Fir Park w Motherwell

widzów: 13623

Motherwell - Atletico Madryt

2:0

[steven Hammell 43', Keith Lasley 61']

mom: Steven Hammell "8.2"

 

 
Kącik fana polskiej piłki kopanej:

Wisła Kraków przegrała w pierwszej rundzie Pucharu UEFA w dwumeczu z FC Kopenchagą 6:3 i nie zagra już dalej w turnieju.

Odnośnik do komentarza

Bardzo fajnie czyta się twoje opki ;) Oby tak dalej i nie załamuj się będzie lepiej zresztą w lidze idzie Ci już coraz lepiej ;] Wiesz co wydaje mi się że twoi zawodnicy muszą sie zgrać a to troche trwa sprowadziłeś wielu nowych graczy i pozbyłeś się też paru myślę że niepotrzebnie np. sprzedawałeś Forlana i sprowadzanie tak wielu nowych zawodników też nie jest dobre dla drużyny no ale taką miałeś wizję i tyle ;) Pewnie za niedługo chłopaki sie zgrają i będziesz Real jechał ;DD Powodzenia !

Odnośnik do komentarza

@ Łoć fak, ale babol... nie zauważyłem, a za miłe słowa dziękuję.

5.10.2008

 

Szósta kolejka zapowiadała się spokojnie. Na nasze śmieci przyjechała ekipa Numancii, która jest jednym z tegorocznych outsiderów. Jednakże trzeba będzie się skupić, bowiem rozluźniona po ostatnim spotkaniu motywacja może nabroić. Jest szansa, oczywiście jeśli wygramy, że znajdziemy się w pierwszej dziesiątce, co jest póki planem numer jeden.

 

Skład:

G. Coupet, G. Seitaridis, E. Boyce, J. Heitinga, A. Lopez, Adrien, Canales, M. Rodriguez, L. Garcia, Simao, S. Aguero

Od samego początku przeszliśmy do miażdżenia rywala. Jednak tak jak kiedyś, mieliśmy multum akcji, a z celnością byliśmy na bakier. Po dziesięciu minutach jeden z napastników gości zdobył bramkę, jednak sędzia uznał, że zrobił to z pozycji spalonej. I dobrze... Do przerwy ciągle tylko próbowaliśmy, bo udać, to się nam nic nie udało. Po godzinie gry wzmocniłem nieco siłę ofensywy, bowiem w miejscu zmęczonego pierwszą godziną po kontuzji Adriena wpuściłem Sinamę-Pongolla. Wszelakie próby zdobycia prowadzenia po zmianie stron kończyły się tak, jak w pierwszej odsłonie. Beznamiętny remis po dziewięćdziesięciu minutach nie podobał się wszystkim, oprócz przyjezdnych. Zarząd, jak i gracze Numancii podskakiwali z radości, bo dla nich taki wynik to wisienka na torcie. A ja? Nie powiem, żebym był choć w dziesięciu procentach zadowolony...

Liga BBVA [6/38]

stadion: Vicente Calderón w Madrycie

widzów: 43804

[11] Atletico Madryt - [17] Numancia

0:0

mom: Giourkas Seitaridis "7.4"

Odnośnik do komentarza

Przyznam szczerze, że po losowaniu drużyn na fazę grupową w Pucharze UEFA. Trafiliśmy niezwykle nieszczęśliwie. Oprócz nas, w grupie D znalazły się jeszcze Aston Villa, Crvena Zvezda, Udinese i HSV. Istna mieszanka stylów futbolu i narodowościowa. W związku z naszą formą zastanawiam się, czy w ogóle możliwym jest awans, choćby z trzeciego miejsca.

 

11.10.2008

Eliminacje do MŚ 2010

 

gr. 3 Polska - Czechy 0:1 [M. Jiranek 69']

gr. 5 Estonia - Hiszpania 0:7 [Xavi 12', F. Torres 14' 45'+2 83', D. Silva 30', M. Senna 74'(k), X. Alonso 87']

 

największe niespodzianki:

Wyspy Owcze - Austria 1:1

15.10.2008

 

Eliminacje do MŚ 2010

 

gr. 3 Słowacja - Polska 2:0 [E. Jendrisek 3', M. Hamsik 82']

gr. 5 Belgia - Hiszpania 0:2 [C. Marchena 36', F. Torres 40']

 

największe niespodzianki:

Malta - Węgry 3:2

Islandia - Macedonia 3:1

 

19.10.2008

 

Po przerwie spowodowanej meczami międzynarodowymi powracamy na krajowe boiska. Kolejna kolejka zaprowadzi nas na Vicente Calderón, gdzie mamy podjąć przyjeżdżający Racing. Rywal, co ciekawe, jest obecnie na piątym miejscu. Tej ekipie idzie w obecnym sezonie nadzwyczaj dobrze i na pewno nie chcieliby zaprzestać tej passy. My natomiast, walczymy o to samo co ostatnio, o wejście do czołowej dziesiątki.

 

Skład:

Renan, J. Heitinga, T. Ujfalusi, Pablo, A. Lopez, I. Camacho, Maniche, Simao, S. Aguero, L. Garcia, F. Sinama-Pongolle

Pierwsza połowa kojarzy mi się z trzema wartymi opisania sytuacjami. Najpierw, jeszcze przed trzydziestą minutą zniesiony z murawy został Sinama. Brutalnie sfaulowany Francuz został zastąpiony przez Djaló. Chwilę później Gonzalo Colsa, defensywny pomocnik i były gracz Atletico dostaje drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę, dzięki czemu przez całą drugą odsłonę graliśmy w przewadze jednego zawodnika. Chwilę później Aguero pokazał wszystkim, że żeby strzelić gola nie trzeba uderzać na siłę. Argentyńczyk przymierzył i lekkim, technicznym strzałem dał nam bramkę do szatni i jednoczesne prowadzenie. W miejsce Maniche, który gra dzisiaj niebezpiecznie ostro wprowadziłem Adriena. Nasz zmiennik miał dzisiaj pecha. Zagrał niecałe osiem minut, by spotkało go to samo, co Sinamę. W miejsce Adriena wejdzie Canales, który będzie już trzecim zawodnikiem w tym meczu na tej pozycji. Na dwadzieścia minut przed regulaminowym końcem gry szanse zespołów się wyrównały. Nasz trzeci dzisiaj zawodnik dostał kontuzji, a jest nim Djaló. Niestety, nie mogliśmy już przeprowadzić zmian, a więc pozostało nam się jedynie bronić. Do końca spotkania graliśmy już jedynie kontrą. Rywal nie znalazł dzisiaj sposobu na świetnego Renana, który kilkukrotnie interwencjami najwyższej klasy ratował nam tyłek. Jestem bardzo zadowolony, bowiem udało mi się wygrać mecz z ekipą, która ostatnio gra świetnie. Jednak po zakończonym spotkaniu, z góry zapowiedziałem, że trening następnego dnia odwołuję, a zastępuje go odnową biologiczną i masażami.

 

Liga BBVA [7/38]

stadion: Vicente Calderón w Madrycie

widzów: 51898

[11] Atletico Madryt - [5] Racing

1:0

[sergio Aguero 45' - Gonzalo Colsa 44'(cz. kartka)]

mom: Sergio Aguero "7.4"

Odnośnik do komentarza

23.10.2008

 

Ten dzień będzie dla nas kolejnym, bardzo ważnym dniem w kalendarzu obecnego sezonu. Rozpoczynamy bowiem zmagania w fazie grupowej Pucharu UEFA. Jak zapewne pamiętacie, trafiliśmy do trudnej grupy, w której każdy ma równe szanse. Na pierwszy ogień przyjdzie mi zagrać z Udinese. Może to i szczęście, że akurat z nimi będę grał przed własną publicznością. Niezwykle zmotywowany do działania mam jednak braki kadrowe spowodowane kontuzjami. Dzisiejszego wieczoru nie mogę skorzystać z Maxi Rodrigueza, Sinamy, Adriena i Pernii. Jeśli chodzi o publikę to już na kilka ładnych godzin przed rozpoczęciem spotkania było słychać kibiców pod stadionem.

 

Skład:

Renan, G. Seitaridis, E. Boyce, Pablo, A. Lopez, I. Camacho, Canales, M. Fabian, L. Garcia, Simao, S. Aguero

Po pierwszej akcji meczu spodziewałem się dobrej gry z naszej strony, jednak pierwsi bramkę strzelili goście. Tissone znalazł się zupełnie nie pilnowany na skraju pola karnego, przymierzył i pokonał bezradnego Renana. Gdzie była obrona? To trafienie jednak jedynie zapoczątkowało nawałnicę ataków Rojiblancos. Defensywa włoska nie miała wytchnienia i powoli zaczęła się gubić. Pełne złamanie muru nastąpiło na dziesięć minut przed przerwą. Z rzutu rożnego dośrodkował Simao, a do siatki, głowa (!!!) zdołał skierować piłkę najniższy zawodnik w stawce, Kun Aguero. Zawodnikowi temu należała się dzisiaj bramka, bowiem był najlepszym graczem, jak do tej pory w tym meczu. Na przerwę zeszliśmy więc w pozytywnych humorach. Wreszcie drużyna gra tak, jak sobie tego życzyłem, przynajmniej po tym sezonie. Na drugą odsłonę nie wyszedł już Luis Garcia, którego zmienił Quillo. Po zmianie stron beznadziejnym faulem w naszym polu karnym popisał się Seitaridis, po czym sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Domizzi i pewnym strzałem pokonał Renana. I znów trzeba odrabiać... Czas upływał, a my wciąż przegrywaliśmy. Rywalowi udało się utrzymać ten wynik już do ostatniego gwizdka sędziego i wywieźć z Hiszpanii cenne trzy punkty. Ja, mimo niekorzystnego wyniku jestem bardzo zadowolony z postawy moich graczy, i gdyby nie faul Greka, powiedziałbym że był to mecz na wysokim poziomie.

 

Puchar UEFA, grupa D

stadion: Vicente Calderón w Madrycie

widzów: 40829

Atletico Madryt - Udinese

1:2

[sergio Aguero 37' - Fernando Tissone 7', Maurizio Domizzi 49'(kar)]

mom: Samir Handanovic "8.0"

 

Pozostałe wyniki w grupie:

HSV - Aston Villa 1:0 [J. Mathijsen 8']

Odnośnik do komentarza

26.10.2008

 

Mieliśmy zaledwie dwa dni odpoczynku, bo w trzeci znów rozgrywać musieliśmy mecz. Wyjechaliśmy do jednej z najsłabszych ekip naszej ligi - Sportingu. Dziewiętnasta lokata i tylko jedno zwycięstwo w dotychczasowych siedmiu kolejkach, to na pewno nie to, co chciałby osiągnąć ich trener. My natomiast, po zwycięstwie nad Racingiem, znaleźliśmy się na dziewiątym miejscu i chcemy wciąż piąć się w górę.

 

Skład:

Renan, G. Seitaridis, E. Boyce, Pablo, A. Lopez, I. Camacho, Canales, M. Fabian, L. Garcia, Simao, S. Aguero

 

Jak na taką różnicę klas zespołów, piętnaście minut to zbyt długo, jak na oczekiwanie na pierwszą bramkę. Seitaridis bardzo chciał odpokutować ostatnio sprowokowany rzut karny i dzisiaj zapędzał się pod bramkę rywala. W siedemnastej minucie to właśnie on asystował przy trafieniu genialnego dziecka z Argentyny, które otworzyło wynik dzisiejszego spotkania. Nie wiem czy uwierzycie, ale było to jedyne celne trafienie wśród zawodników obu drużyn podczas tej części spotkania. W przerwie musiałem ostro podyskutować na temat motywacji i zaangażowania. Ja rozumiem, że wygrana jest wygraną, ale z takim rywalem wymaga się czegoś więcej! Dlatego też Djaló zmienił Luisa Garcię. Jeszcze zaledwie siedem minut mieliśmy na tablicy wynik 1:0 dla Rojiblancos. W 52' rezultat zmienił się na... 1:1 za sprawą celnego kopnięcia Luisa Morana. Tym razem za napastnikiem nie nadążył Lopez. Zdecydowanie nie tak wyobrażałem sobie dzisiejszy wieczór. Na dwadzieścia minut przed końcem, Kike Mateo sfaulował Aguero w polu karnym. Taki prezent w postaci rzutu karnego, jak się później okazało, się nam nie przydał. Sam poszkodowany uderzył zbyt wysoko, a piłka odbiła się jedynie od poprzeczki. Piłkarze rywala zaczęli być dziwnie spokojni, nagle zaczynały ich łapać skurcze i po każdym uderzeniu wybijali piłkę na aut. Wszystko po to, by łapać cenne sekundy. Taki wynik oznaczałby dla nich jeden z większych sukcesów w ostatnich latach. Gdy sędzia zagwizdał po raz ostatni, stadion wybuchł radością. Dla nas była to klęska, dlatego szybko pogratulowałem trenerowi Sportingu i udałem się do szatni. W drodze układałem sobie przemówienie, którym chciałem uraczyć uszy piłkarzy.

Liga BBVA [8/38]

stadion: El Molinón w Gijón

widzów: 19379

[19] Sporting - [9] Atletico Madryt

1:1

[Luis Moran 52' - Sergio Aguero 17']

mom: Luis Moran "7.5"

Odnośnik do komentarza

29.10.2008

 

Przed kolejnym spotkaniem długo, bardzo długo zastanawiałem się nad tym, kogo ze sobą zabrać. Mecz Pucharu Hiszpanii jest ważny dla każdego, ale jeśli popatrzyć na klasę rywala... Fakt, nawet ze Sportingiem w tym sezonie daliśmy radę zremisować, więc mogę mieć obawy o każdego. Sant Andreu jest drużyną grającą w 2B3, a więc na trzecim poziomie rozgrywek krajowych. Spora różnica spowodowała ostatecznie, że na mecz pojadą zawodnicy, którzy mają mi coś do udowodnienia.

 

Skład:

A. Barnabe, G. Seitaridis, T. Ujfalusi, A. Lopez, I. Camacho, Maniche, M. Rodriguez, A. Quillo, Miguel, M. Fabian, L. Garcia

Kibice, którzy zdecydowali się przyjechać z nami na ten mecz z Madrytu, na pierwszą bramkę zmuszeni byli poczekać "aż" do dwudziestej minuty. Wtedy to, pierwszy celny strzał oddał Camacho. Ten młody, defensywny pomocnik staje się być co raz dojrzalszy i tylko czekać, kiedy upomni się o niego selekcjoner kadry narodowej Hiszpanii. Po prawie kwadransie gry mamy zmianę wyniku. Zupełnie niesygnalizowany strzał z ponad 35 metrów oddał Maniche. Nie byłoby nic w tym dziwnego, że sam zawodnik wracał się już de defensywy, kiedy część trybun zaczęła wiwatować. Okazało się, że strzał "na odwal się" znalazł się w bramce rywala. Mimo wszystko nawet takie bramki nie zrekompensują straconego czasu na ten mecz. Po tak długim czasie dopiero 2:0... Tuż przed przerwą Luis Garcia miał szansę podwyższyć prowadzenie strzałem z rzutu karnego, jednak piłkarz trafił jedynie w słupek. Drugi mecz z rzędu i drugi nie strzelony karny, fatalnie! Po zejściu do szatni miałem sporo do przekazania. Mimo wygrywania, styl gry zupełnie odbiegał od zamierzonego. Mieliśmy tu już wygrywać dużo wyżej, w końcu to jest dla niektórych mecz ostatniej szansy. Ale jak nie chcą... Luisa Garcię zmieniłem na Aguero, a Fabiana na Simao. To, co zdarzyło się dwie minuty po wznowieniu gry, przejdzie do historii. Eloi znalazł się zupełnie nie pilnowany w naszym polu karnym, po czym lekkim strzałem pokonał Barnabe. Trybuny z miejscowymi kibicami po prostu pękały z euforii. Źle, bardzo źle, fatalnie... Chwilę później, jeden z zawodników rywala dostał czerwoną kartkę i osłabił swój zespół. Ta sprawa na pewno spowoduje znaczne obniżenie jakości gry Sant Andreu. I tak oto już po sześćdziesięciu minutach gry było 3:1 za sprawą Aguero, który po prostu dobił kopniaka Rodrigueza. No właśnie, z taką lekkością, jak w powyższym zdaniu, powinien wypowiadać się podczas całego spotkania, a nie tylko fragmentarycznie. Nie minęło pięć minut, a i Maxi zapisuje się w protokole ze swoim trafieniem. Po kolejnej chwili swój udział w meczu potwierdził strzałem z najbliższej odległości Seitaridis. Jednak rywala to nie ruszało. Oni chcieli się po prostu zaprezentować z jak najlepszej strony, by rozsławić swój klub. Na kwadrans przed zakończeniem, Eloi po raz drugi wpisuje się na listę strzelców. W doliczonym czasie gry pięknym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Simao, który wykonał rogala praktycznie z linii autowej murawy. Taki wynik utrzymał się do ostatniego gwizdka. Po meczu powiem tylko tyle, że szkoda, że tak na prawdę wygraliśmy dzięki jednemu, dzięki czerwonej kartce, która osłabiła liczebnie drużynę gospodarza.

Puchar Hiszpanii, 4 runda, 1 mecz

stadion: Narcis Sala w Barcelonie

widzów: 10709

Sant Andreu - Atletico Madryt

2:6

[Eloi 47' 76', Juan Luis Guirado 56'(cz. kartka) - I. Camacho 20', Maniche 33', S. Aguero 60', M. Rodriguez 64', G. Seitaridis 69', Simao 90'+3]

mom: Eloi "8.6"

 

Październik PODSUMOWANIE

Sytuacja w ligach:

 

Anglia: Arsenal [+0] Chelsea

Holandia: PSV [+1] AZ

Hiszpania: Barcelona [+2] Real Madryt

Polska: Śląsk Wrocław [+1] Lech Poznań

Portugalia: Braga [+1] Porto

Rosja: CSKA Moskwa [+5] Zenit Sankt Petersburg

 

Sytuacja w klubie:

 

Liga BBVA: 9. miejsce

Puchar Mistrzów: 3 rnd kwal & Olympiakos

Puchar UEFA: grupa D

Puchar Hiszpanii: & Sant Andreu

Najlepszy strzelec: 9 - Sergio Aguero

Najwięcej asyst: 5 - Simao

Najlepsza średnia: 7.34 - Maxi Rodriguez

Stan konta: 26,2 mln €

 

Transfery w miesiącu:

 

1. Razak Boukari [Racing Club de Lens -> AS Saint Etienne] 2.200.000 €

2. Blaise Kouassi [CX Sfaxien -> ES Tunis] 1.000.000 €

3. Boukar Makadji [Coton Sport -> Dinaburg] 85.000 €

4. Diego Gómez [Tours Football Club -> FC Gueugnon] 60.000 €

5. Tóni [Achna -> APOEL] 60.000 €

Odnośnik do komentarza

Zarząd klubu mile zaskoczył moją osobę z dniem pierwszego listopada. W związku z poprawą finansów, udostępnił mi dodatkowe 5.750.000 € do budżetu transferowego, co wobec słabszej dyspozycji niektórych zawodników bardzo mnie cieszy.

 

2.11.2008

 

Na pierwszy, listopadowy pojedynek udaliśmy się na Riazor do. Miejscowe Deportivo, niegdyś mocna ekipa czoła tabeli, dzisiaj zajmuje piętnaste miejsce. To spotkanie transmitowane będzie w telewizji, a więc wszyscy oczekiwać będą dobrej gry. Czy nas na to stać? Ostatnio troszkę się rozstrzelaliśmy, jednak grali jedynie rezerwowi. Tak więc, czy stać naszych podstawowych graczy na kilka ciekawych zagrań?

Skład:

G. Goupet, G. Seitaridis, Pablo, A. Lopez, I. Camacho, Canales, M. Rodriguez, Adrien, Simao, S. Aguero, Y. Djaló

Zaczęliśmy ten pojedynek bardzo mocno. Już po drugiej akcji, piłkarze Deportivo ocierali pot z czoła, kiedy to Canales trafił jedynie w słupek. Solidna defensywa rywala zaczęła się jednak bardziej starać. I nawet wychodziło jej rozbrajanie naszych ataków, ale do siedemnastej minuty. Świetny rajd lewą flanką przeprowadził Simao, po czym idealnie dograł na głowę nie pilnowanego Aguero. Argentyńczyk zdobył kolejnego gola w obecnym sezonie, a konkretnie dziesiątego. Na Riazor słychać było jedynie skromną grupkę kibiców z Madrytu. Niestety chwilę później Pablo Alvarez przechytrzył samotnego dzisiaj Pablo i doprowadził do remisu. Taktyka z trzema obrońcami jest bardzo ofensywna ale i ryzykowna. Nie minęło pięć minut, a nasza defensywa kompletnie się zagubiła podczas stałego fragmentu gry, dzięki czemu już przegrywamy. Na dziesięć minut przed zejściem do szatni było już 3:1. Guardado oddał lekki strzał, który zupełnie zaskoczył zasłoniętego Coupeta. Na domiar złego, Aguero został zniesiony z murawy. W jego miejsce desygnowałem do gry Quillo. Ten mecz jednak nie jest jednostronny. Na pięć minut przed szatnią, Adrien zdobywa kontaktowego gola, dzięki któremu przegrywamy już tylko jednym trafieniem. W szatni zostawiłem już Camacho, który dzisiaj ma zdecydowanie słabszy dzień. W jego miejscu pojawił się Maniche. Na niespełna dwadzieścia minut do końca, szaleńczy rajd w środek boiska Simao przyniósł rzut karny. Powiem szczerze, że wobec ostatnich wyczynów, to było bardziej stresujące, niż pewne, że zdobędziemy bramkę. Jednak sam poszkodowany pewnym ruchem nogi pokonał Aranzubię i doprowadził do remisu. Wróciliśmy z dalekiej podróży... Jednak chwilę później, doskonale grający dzisiaj rywal znów pokonał Coupeta. Francuski bramkarz po raz kolejny nie pomaga nam w odnoszeniu sukcesów i chyba na dobre straci miejsce w składzie. Pozostały czas okazał się zbyt krótki, tak więc teoretycznie łatwe punkty do zdobycia pozostały w La Corunii.

Liga BBVA [9/38]

stadion: Riazor w La Corunii

widzów: 18943

[15] Deportivo - [9] Atletico Madryt

4:3

[Pablo Alvarez 20', Joan Vardu 24' 81', Andres Guardado 36' - Sergio Aguero 17', Adrien 41', Simao 73'(k)]

mom: Joan Verdu "8.6"

Odnośnik do komentarza

6.11.2008

 

Ostatnia porażka z pewnością nie wpłynęła mobilizująco na morale w zespole. Tym bardziej, że szykuje się nam strasznie trudny tydzień. Już dzisiaj zmierzymy się z serbską Crveną Zvezdą w drugiej kolejce spotkań grupowych Pucharu UEFA. Jeśli chcemy myśleć o awansie, spotkanie to powinniśmy wygrać. Dla rywala będzie to dopiero pierwsze spotkanie w tegorocznych rozgrywkach, bowiem w pierwszej kolejce pauzował. Na naszą niekorzyść jest to, że mecz rozegramy na wyjeździe.

 

Skład:

Renan, G. Seitaridis, Pablo, J. Heitinga, A. Lopez, I. Camacho, Maniche, M. Rodriguez, Simao, A. Quillo, Y.Djaló

Skłamałbym, jeśli stwierdzę, że pierwsza połowa stała na dobrym poziomie. Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. W szatni za bezradnego Djaló wprowadziłem Sinamę, który mimo, że jest po kontuzji, ma wielką chęć zdobycia dzisiaj zwycięskiej bramki. I tak też się stało! Wystarczyły zaledwie dwie minuty, by Francuz znalazł drogę do siatki. Urwał się obrońcom, doskoczył do podania Maxi Rodrigueza i idealnym strzałem od słupka umieścił piłkę w siatce. Część trybun, gdzie zasiadali kibice gości wreszcie odżyła. Po kolejnych trzech minutach, Simao zwiększył prowadzenie. Widzicie, ile daje porządny op*** w szatni? Po godzinie gry i sporym zamieszaniu pod bramką rywala, Quillo wreszcie zapisuje się na listę strzelców. Mówię wreszcie, bo zawodnik dzisiaj próbował już wiele razy, jednak za każdym razem coś stanęło mu na przeszkodzie. Na chwilę przed zakończeniem, jeden z obrońców rywali sfaulował Simao w polu karnym, a sędzia wskazał na wapno. Tym razem do jedenastki podszedł Seitaridis, który pewnym strzałem dokonał następnego ciosu. W doliczonym czasie gry Jef Silva po raz kolejny w tym meczu daje nam prezent w postaci jedenastki. Do wykonania podszedł Heitinga i również pewnym strzałem zamknął wynik meczowy. Jestem pod wrażeniem gry mojego zespołu w drugiej odsłonie pojedynku. Mieliśmy lekcję, jakie dwa, zupełnie inne oblicza posiada Atletico Madryt.

 

Puchar UEFA, grupa D

stadion: Stadion FK Crvena Zvezda - Marakana w Belgradzie

widzów: 14640

Crvena Zvezda - Atletico Madryt

0:5

[Florent Sinama-Pongolle 47', Simao 50', Alex Quillo 62', Giourkas Seitaridis 80'(k), John Heitinga 90'+2 (k)]

mom: Simao "8.7"

 

Inne wyniki w grupie:

Udinese - HSV 5:2 [F. Tissone 8' 36' 70', F. Quagliarella 31', G. Inler 90' - M. Petric 57', Felipe 89'(sam)]

Aston Villa pauzowała

Odnośnik do komentarza

9.11.2008

 

Taki wynik końcowy zdecydowanie napawa optymizmem przed dzisiejszym wyzwaniem. Stajemy u progu Gran Derby Madrytu. Pojedynek z wielkim, odwiecznym rywalem to gratka dla koneserów wielkiego futbolu. Te spotkania zawsze niosą ze sobą worek odmiennych emocji. Niechęć do przeciwnika wyświadcza świętą wojnę na łamach najwyższej ligi w kraju. Czy w obecnej formie, z dostępnymi dzisiaj piłkarzami, będziemy w stanie dokonać niemal niemożliwego? Dodam, że Real Madryt znajduje się obecnie na fotelu vice lidera rozgrywek i ma jedynie zapisane na koncie dwie bramki straty w dotychczasowych pojedynkach ligowych. Moi napastnicy będą musieli więc wspiąć się na wyżyny.

 

Skład:

Renan, G. Seitaridis, Pablo, J. Heitinga, A. Lopez, I. Camacho, Maniche, M. Rodriguez, Simao, A. Quillo, F. Simana-Pongolle

Już od samego rana kibice zbierali się pod stadionem, by wykrzykiwać pieśni o swoich ukochanych barwach. Vicente Calderón na pierwszy rzut oka pękało w szwach, jednak organizatorzy postarali się, by wpuszczona liczba osób była zgodna z regulaminem, czyli pojemnością stadionu. Pierwsze minuty to było takie specyficzne badanie sił rywala. Magia pojedynku przeniosła się też na trybuny, gdzie kibice próbowali się nawzajem przekrzykiwać. Oczywiście więcej fanów było po naszej stronie, bowiem pojedynek odbywał się na Vicente Calderón. Pierwsza bramka padła po pół godzinnych zmaganiach. Piłkę na skraju pola karnego dostał Maxi Rodriguez, który bez zastanawiania się uderzył w światło bramki. Podkręcona piłka zatoczyła w powietrzu rogala i odbijając się od wewnętrznej części słupka, wpadła za plecy Casillasa. Rojiblancos oszaleli! Cały sztab szkoleniowy, rezerwowi piłkarze i ja, wylecieliśmy na murawę jak opętani, by od razu dostać upomnienie od sędziego technicznego. Jednak emocje w takim spotkaniu biorą górę nad wszelkimi zasadami. Ku wielkiemu zaskoczeniu, Galacticos do przerwy postanowili grać już bardzo defensywnie i nękali Renana jedynie nielicznymi strzałami. Na przerwę zatem schodziliśmy w glorii chwały. Przeprowadziłem rozmowę motywującą i zdecydowałem, że po zmianie stron w miejscu Quillo pojawi się nieco osłabiony Aguero. Dla Argentyńczyka będzie to nie lada okazja pokazać, że w jego sercu znajduje się jedynie Atletico. I tak też się stało, bowiem jedynie siedem minut po wznowieniu gry, Aguero przeprowadził szaleńczy drybling od połowy boiska, po czym ze skraju pola karnego pokonał Ikera! Prowadzimy już dwoma bramkami, co wywołało jeszcze większą fetę na trybunach! Do końca spotkania został nieco ponad kwadrans! Akcja toczyła się środkiem boiska, a piłkę przy nodze miał Maniche. Wykonał on podanie do Simao, po którego uderzeniu futbolówka odbiła się od słupka i wpadła pod nogi Kuna. Sergio z nutką humoru, efektywności i pogardy dla wielkości rywala, podciął piłkę nad leżącym Casillasem i podwyższył wynik spotkania. Na pięć minut przed końcem dokonałem dwóch pozostałych zmian. W miejsce obolałem Lopeza wszedł Ujfalusi, a za zmęczonego już Aguero wpuściłem Luisa Garcię. Zrobiłem to też dla fety, którą dostał Argentyńczyk za niezwykły powrót po kontuzji. Po końcowym gwizdku wszystkie koszulki powędrowały na trybuny. Przed meczem wydałem na to specjalne pozwolenie. Niezwykle uradowany po zwycięstwie nad największymi rywalami na świecie i to w rozmiarach gigantycznych, zostałem przez piłkarzy rezerwowych wniesiony na murawę na rękach. Teraz, przynajmniej przez pół roku w Madrycie królować będzie Atletico!

Liga BBVA [10/38]

stadion: Vicente Calderón w Madrycie

widzów: 54850

[9] Atletico Madryt - [2] Real Madryt

3:0

[Maxi Rodriguez 32', Sergio Auero 52' 73']

mom: Sergio Aguero "8.3"

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...