Skocz do zawartości

Surprise, surprise


Abruś

Rekomendowane odpowiedzi

Widząc duży krok, jaki zrobiliśmy w poprzednim meczu, postanowiłem zostawić tą taktykę, którą graliśmy. Przed nami ostatni mecz w pierwszej fazie, podczas którego podejmujemy CD Ovalle. Podeszliśmy do spotkania dość spokojnie, wiedząc, że goście są lepszą ekipą. Jednak przypomniał mi się pierwszy mecz, który rozgrywaliśmy na ich stadionie, gdzie trochę im podeptaliśmy pięty, przegrywając 2:3. Z minuty na minutę, byliśmy coraz lepspi, co było widać przez odważniejsze "przepychanie się" pod bramkę rywala. Dobre strzały oddali Alarcon i Moscoso, jednak golkiper gości był w bardzo wysokiej formie, tego dnia. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Druga część była bardzo podobna, do swojej poprzedniczki. Obydwie drużyny toczyły wyrównany pojedynek, choć tak naprawdę, to my byliśmy ciut lepsi. Pokazał to, w 76. minucie, Francisco Moscoso, który strzelił jedynego gola w tym spotkaniu. Dostał on znakomite podanie od Felixa Alvareza i mocnym strzałem pokonał bramkarza gości. Ci nie potrafili się pozbierać, po stracie bramki i praktycznie przestali grać. W prawdzie, moja drużyna miała jeszcze kilka okazji, na pokonanie Seguela, jednak golkiper, za każdym razem, był lepszy. Zdziwiła mnie liczba kibiców na stadionie. Nie wiem, czy zwiększyła się ona tak po naszym ostatnim zwycięstwie, ale na stadion przyszło ponad 1250 kibiców, co przy poprzednich liczbach jest wynikiem oszałamiającym.

 

Campeonato Nacional BancoEstado Primera B

Pierwsza faza, mecz 6/6

Luis Valenzuela Hermosillo, Copiapó [1271]

 

[4] Club de Deportes Copiapó 1:0 CD Ovalle[3]

 

1:0 Francisco Moscoso 76'

 

MoM: Manuel Ormazabal, 8

 

 

Dzięki dwóm niespodziewanym, jednakże odniesionym, zwycięstwom, w pierwszej fazie rozgrywek, zajęliśmy trzecią pozycję. Aż o cztery punkty wyprzedziliśmy Deportes Antofagasta, z którymi odnieśliśmy historycznie wysokie zwycięstwo (5:1). Dwa oczka wyżej uplasowało się Ovalle, a pierwsze miejsce zajęła Arica. W ogólnej tabeli ligowej, zajmujemy 8. miejscie, z dorobkiem pięciu punktów. Pierwsze miejsce przypada, jak na razie, Club Deportivo O'Higgins, z którymi rozegramy nasz pierwszy mecz, w drugiej fazie. Co gorsza, będziemy grali na stadionie przeciwnika.

 

----------

Kest - Miło, że tak uważasz, choć muszę przyznać, że chyba troszeczkę wyolbrzymiasz i za dobrze oceniasz tego opka. Nie jest to jakieś wielkie arcydzieło przecież :keke: Nie zmienia jednak to faktu, że miło, że w taki, a nie inny sposób to odbierasz. Co do motywacji - ona jest, gorzej z czasem.

Lagren - Ha ha ha... Wyłożyłem się na klawiaturę i leżę parskając ze śmiechu :keke: 1. strona jedna "z groszem"; 2. Dzięki; 3. Też mam nadzieję, że popiszę trochę dłużej ;)

Odnośnik do komentarza

Pierwsze spotkanie, w drugiej fazie rozgrywek, miało być totalną porażką. Club Deportivo O'Higgins nie przegrał ani jednego spotkania, w pierwszej części, a i strzelali dosyć dużo bramek. Szczególnie uważać musieliśmy na Mario Nuneza, który w dotychczasowych 7. spotkaniach, strzelił aż 8 bramek. Okazało się jednak, że pewni siebie gospodarze, już po niecałych dwóch minutach gry, stracili bramkę. Strzelcem został Moscoso, który wykorzystał złe ustawienie obrony oraz znakomite podanie Alarcona. Pech początkowo trzymał się gospodarzy, gdyż w 13. minucie z boiska zszedł ten zawodnik, którego najbardziej się obawialiśmy - Nunez. Gwiazdor klubu z Rancagua, doznał poważnej kontuzji kostki, która, jak się później okazało, wykluczyła go z gry na około dwa miesiące. Piłkarze CD O'Higgins byli jednak na tyle groźni, że jeszcze przed przerwą zdołali wysunąć się na prowadzenie. W 21. minucie Jelveza pokonał Luis Flores. Wykorzystał swoją szybkość, dzięki czemu nie miał problemu z naszą defensywą, a następnie oszukał golkipera i wpakował wyrównującą bramkę. W 34. minucie, znów popełniliśmy głupi błąd, który drogo nas kosztował. W 33. minucie sędzia podyktował rzut wolny dla gospodarzy, kawałek przed linią pola karnego. Rodriguez dostrzegł niekrytego Astorgę i zagrał mu, wręcz idealną, piłkę. Defensor gości, wypożyczony z Corporacion de Futbol, wykorzystał to podanie i pięknym strzałem skierował piłkę do siatki, nie dając szans mojemu golkiperowi. Drugą połowę zaczęliśmy równie dobrze, jak pierwszą. Swoją pierwszą akcję, w tym spotkaniu, rozpoczynał Eduardo Diaz. Niestety nie dokończył jej w pełni, gdyż został zatrzymany przez Jorge Gomeza. O dziwo, obrońca gospodarzy nie dostał żółtej kartki, za ten faul. Na szczęście, wszystko działo się na polu karnym przeciwnika, a sam poszkodowany wykorzystał jedenastkę, doprowadzając do wyrównania. Widząc swoją szansę, chłopaki zaczęli coraz mocniej przyciskać gospodarzy. Niestety robili z coraz mniejszą częstotliwością, ponieważ powoli opadali z sił. W końcu wykorzystał to Marcelo Lucero w 78. minucie. Swoim strzałem zza pola karnego, trafił do siatki, ustalając wynik spotkania.

 

Campeonato Nacional BancoEstado Primera B

Druga faza, mecz 1/26

Estadio El Teniente, Rancagua [991]

 

[1] Club Deportivo O'Higgins 3:2 Club de Deportes Copiapó [8]

 

0:1 Francisco Moscoso 2'

ktz. Mario Nunez 13'

1:1 Luis Flores 21'

2:1 Baltazar Astorga 34'

2:2 Eduardo Diaz, rz.k., 52'

3:2 Marcelo Lucero 78'

 

MoM: Marcos Rodriguez, 8

Odnośnik do komentarza

To był pierwszy wywiad, na jaki ośmieliłem się iść, odkąd wylądowałem w Chile.

 

- Wasza drużyna jest postrachem, wśród typujących. Co macie dostać łomot, to robicie tak, żeby wywalczyć jeden punkt.

- A co Pani myślała? - Ciśnienie mi podskoczyło ostro w górę. - Przecież chłopaki nie będą stali jak ciołki na boisku, zastanawiając się, w którą stronę mają kopnąć piłkę. Po to Bozia dała im głowę, żeby myśleli co robią i to im nawet wychodzi.

- No dobrze... - Dziennikarka była lekko zmieszana moją odpowiedzią - ale co się stało, że nagle zaczęliście grać tak, a nie inaczej?

- Siedziałem, myślałem, kombinowałem... Okazało się, że wszystko zależy od ustawienia chłopaków na boisku. Pozmieniałem trochę i wyszła "taktyka pod Copiapó", która jak na razie się sprawdza.

- Może coś więcej Pan powie o niej?

- Zwariowałaś kobieto? Żeby te patałachy z innych drużyn zaczęli ją stosować? Nie bądźmy śmieszni - bardzo wątpliwe jest to, żeby ta kobieta chciała ze mną przeprowadzić wywiad raz jeszcze...

- No... Yyy... Dobrze... W takim razie ostatnie pytanie. Przed Wami mecz z CD Lota Schwager. Wiadome jest to, że ich trener, Pan Eduardo Salazar, nie jest zbyt przyjaźnie nastawiony do Pańskiej osoby. Czy walka odbędzie się tylko na boisku, pomiędzy zawodnikami tam grającymi, czy może i ławka trenerska się włączy?

- Wy, dziennikarze, zadajecie czasem takie pytania, że się odechciewa czegokolwiek - wzdychnąłem. - Ale jak już takie pytanie padło, to wypadałoby odpowiedzieć. Salazar może mnie ewentualnie w zadek pocałować. Koniec kropka, dziękuję za wywiad.

- Wygracie w tym meczu? - Z daleka jeszcze usłyszałem pytanie.

- Ma Pani ku temu jakieś wątpliwości? - Wróciłem i odpowiedziałem jej, spoglądając głęboko w oczy.

 

Jak powiedziałem, tak się stało. Piłkarze CD Lota Schwager nie mieli nic do powiedzenia, w spotkaniu na naszym stadionie. Moi piłkarze pozwoli na oddanie tylko jednego strzału, przy szesnastu naszych. Mimo takiego rozstrzelania, wygraliśmy skromnie i fuksiarsko. Bramkę, na wagę trzech punktów, strzelił Jorge Lagunas w 87. minucie.

 

Campeonato Nacional BancoEstado Primera B

Druga faza, mecz 2/26

Luis Valenzuela Hermosillo, Copiapó [371]

 

[10] Club de Deportes Copiapó 1:0 CD Lota Schwager [13]

 

1:0 Jorge Lagunas 87'

 

MoM: Jorge Lagunas, 7

Odnośnik do komentarza

Spotkania z Magallanes SA pewnie długo nie zapomnę. Podejrzewam, że w moim piłkarskim życiu, będzie jeszcze kilka takich niespodzianek, o ile to życie jeszcze trochę potrwa. Zaczęliśmy świetnie, a nawet, jak na moją drużynę, można tutaj uznać słowa - zajebiście. Po pierwsze, zauważyć trzeba, że graliśmy na Santiago Bureas, czyli na stadionie przeciwnika. Po drugie, co ważniejsze, po niecałych 20 minutach wygrywaliśmy 2:0. Mimo ładniejszych koszulek, a i loga, gospodarze szybko dali sobie wbić bramki i to tylko i wyłącznie z własnej winy. W 14. minucie Alarcon wykorzystał swoją szybkość i doszedł do podania Moscoso szybciej, niż rywale. Po przejęciu piłki zdecydował się na uderzenie, które okazało się na tyle mocne, że golkiper gospodarzy nie miał nic do powiedzenia. Trzy minuty później, dobrze ustawiony, Ibarra poszedł w ślad, za kolegą z zespołu, i wpakował gospodarzom drugą bramkę. Wykorzystał przy tym wrzutkę Diaza, a precyzyjnym uderzeniem z główki, skierował piłkę wprost do siatki. W tym momencie mecz mógłby się zakończyć, przynajmniej dla nas. Jednak jedyne co się skończyło, to pierwsza połowa. Niestety drugiej, w ogóle nie chcę pamiętać. Na boisku pojawił się niejaki Ariel Aravena - nasza "pechowa trzynastka" (patrząc na to, z jakim numerem gra na koszulce). Pierwszego gola wpakował po 5 minutach, od wejścia na boisko. Wykorzystał on nieumiejętne wybicie piłki, przez moich defensorów, dzięki czemu wpakował ją bezproblemowo do bramki. Będą na fali, goście nie musieli zbyt długo czekać na gola wyrównującego. Po 9 minutach, Aravena pokonał drugi raz Jelveza. Napastnik gospodarzy rozegrał znakomitą akcję dwójkową z Vallejosem, która rozpoczęła się juz od środka boiska, a w jej końcowej fazie wystarczyło, że dołożył nogę do podania, a piłka sama wleciała do siatki. Byłem załamany, jednak załamałem się jeszcze bardziej, gdy w 65. minucie Aravena dołożył trzecią bramkę... Stety, a może i niestety, strzelec trzech bramek, w tym spotkaniu, pechowo zakończył to spotkanie. W 83. minucie został wyniesiony z boiska na noszach, po wślizgu Lopeza. Mój obrońca ujrzał żółtą kartkę, a 21-latek będzie pauzował nawet przez 3 miesiące, z powodu urazu biodra. Po zakończeniu spotkania, piłkarze usłyszeli ode mnie słodki opierdol, jednak w żaden sposób nie zmieniło faktu, że zagraliśmy najgorsze spotkanie od początku sezonu. Wygrywać 2:0, przegrać 2:3, to trzeba być piłkarzem Club de Deportes Copiapó...

 

Campeonato Nacional BancoEstado Primera B

Druga faza, mecz 3/26

Santiago Bureas, Santiago [1002]

 

[3] CD Magallans SA 3:2 Club de Deportes Copiapó [10]

 

0:1 Manuel Alarcon 14'

0:2 Luis Ibarra 17'

1:2 Ariel Aravena 50'

2:2 Ariel Aravena 59'

3:2 Ariel Aravena 65'

ktz. Ariel Aravena 83'

 

MoM: Ariel Aravena, 9

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie kwietnia 2005

 

Sytuacja w klubie

Bilans - 3-0-1

Campeonato Nacional BancoEstado Primera B - 10. miejsce

 

Najlepszy strzelec - Francisco Moscoso - 4 bramki

Najwięcej asyst - 2 zawodników - 3 asysty

Zawodnik meczu - 5 zawodników - 1 raz

 

Finanse - -48,58 tysięcy funtów (-18,75)

 

 

Transfery na świecie:

1. Juan David Batista (21 lat, Kolumbia 0A/0, O/DP L) - Medellin -> Al-Ajn - 2,3 mln funtów

2. Julio Cesar (27 lat, Brazylia 0A/0, BR) - Santo Andre -> Al-Szabab (KSA) - 1,2 mln funtów

3. Dedimar (29 lat, Brazylia 0A/0, O PŚ) - Santo Andre -> Sao Paulo - 1 mln funtów

 

 

Sytuacja w ligach:

Argentyna: -

Brazylia: Vasco (+0)

Chile: CSD Colo Colo (+0)

Kolumbia: Millionarios (+4)

Meksyk: -

Peru: Sporting Cristal (+2)

USA: Chicago Fire (+1) / CD Chivas USA (+0)

Urugwaj: -

 

----------

Nie wiem dlaczego, ale podsumowania marca żem nie zrobił. Dodatkowo mecz z Magallans SA był rozgrywany już w maju. Sorka za "zamieszanie", następnym razem będę pamiętał.

Odnośnik do komentarza

Nasza "szachownicowa" gra pozwalała na utrzymywanie bezpiecznego, dziesiątego miejsca w tabeli. Na Luis Valenzuela Hermosillo doczłapał się w końcu autokar, z piłkarzami CD Arica. Był to zespół, z którym rozegraliśmy już dwa spotkania, w tym sezonie, jednakże w żadnym nie potrafiliśmy zdobyć kompletu punktów (remis i porażka). Ten mecz miał to zmienić i, choć gra była wyrównana od pierwszego do ostatniego gwizdka, zaczęliśmy to spotkanie bardzo dobrze. Już po 15 minutach naprzemiennych straszeń, do bramki trafił Marco Alvarez, który wrócił na chilijskie boiska po kontuzji. Wykorzystał on świetne zagranie Alarcona i, omijając defensorów gości, uderzył wprost na bramkę, pokonując Claudio Berriosa. Po utracie gola, goście zaczęli grać nerwowo. Myślałem, że moi piłkarze wykorzystają nadarzającą się okazje, na strzelenie drugiej bramki, jednak piłkarze Aricy prędzej wrócili do normy. Trzeba przyznać zresztą, że zrobili to w idealny sposób, wpakowując nam bramkę "do szatni". Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą część spotkania, Jelveza pokonał Marcelo Duran, strzelając tym samym 5. bramkę dla swojego klubu, w tym sezonie. W szatni przeprowadziłem spokojną rozmowę z piłkarzami, z której wynieśli tyle, co nic - nadal problemy z językiem. Choć to niech to nie dotarło, zauważyłem poprawę na boisku. Podobnie jak w pierwszej połowie, po 15 minutach gry wpadła bramka dla nas. Moscoso nie dał szans golkiperowi gości, w akcji jeden na jeden. Jednak jedna bramka mu nie wystarczała i, po kolejnych sześciu minutach, swoim strzałem zza pola karnego zmienił wynik na 3:1. Golami numer 5 i 6 jednocześnie pokazał, że jest najlepszym napastnikiem w drużynie i świetnie sobie radzi, jako jedyny napastnik, na boisku. Goście byli załamani sytuacją, gdyż jadąc tutaj liczyli na łatwe trzy punkty. Gwóźdź do ich trumny przybił Mauricio Oro, który zmienił wymęczonego strzelca dwóch bramek, w 88. minucie spotkania. Jednak goście grali do końca i, znów przed gwizdkiem sędziego, w doliczonym czasie gry strzelili jeszcze jedną bramkę. Nie zmienia to jednak faktu, że z Copiapó wyjeżdżają bez punktów.

 

Campeonato Nacional BancoEstado Primera B

Druga faza, mecz 4/26

Luis Valenzuela Hermosillo, Copiapó [544]

 

[10] Club de Deportes Copiapó 4:2 CD Arica [4]

 

1:0 Marco Alvarez 15'

1:1 Marcelo Duran 45'+1'

2:1 Francisco Moscoso 60'

3:1 Francisco Moscoso 66'

4:1 Mauricio Oro 88'

4:2 Victor Gonzalez 90+3'

 

MoM: Manuel Alarcon, 9

Odnośnik do komentarza

Z kolejki na kolejkę zabawa z piłką zaczęła mi się coraz bardziej podobać. Zacząłem się wciągać w to, do czego mnie wcisnęli. Zacząłem nabierać wprawy, poznawać różnego rodzaju tajniki. Potrafiłem siedzieć późno w nocy i obmyślać taktykę, na następnego rywala. Wkręciłem się w to wszystko, choć byłem zupełnie zielony. W trenerskim światku zdobyłem jakieś zaufanie. Rywale nie podchodzili już do nas jak do ścierwa, którego najlepiej zdeptać i rozmazać po chodniku, ale jak do nieobliczalnego zespołu, który potrafi spłatać niezłego figla.

 

 

[sen #6]

 

Jej dotyk był czymś niesamowitym. Jej dotyk łagodził każdy ból, usuwał każdą ranę, dodawał otuchy, gdy ta była potrzebna. Jej dotyk był wszystkim tym, czego potrzebowałem... Robiłem dla niej wszystko, byłem na każdym kroku, byłem jej sługą. Miała wszystko, co tylko mogła sobie wymarzyć, o czym mogła sobie wyśnić...

 

- SUKA JEDNA!

 

Zniszczyła mi praktycznie wszystko, co mogła mi zniszczyć... Zniszczyła nasze małżeństwo, nasze dziecko, nasze życia. Wszystko zrzuciła jednak na mnie, bo przecież to ja jestem wszystkiemu winien.

 

Widzę jej twarz, poharataną żyletką. Patrzę się na nią z uśmiechem na twarzy. Widzę się męczy, że cierpi, że krwawi. Widzę to i śmieje się z niej. Siekiera, którą trzymam w ręku, wręcz świeci się od pięknej, czerwonej barwy krwi. Podchodzę do niej, z nadzieją, że dokończę swojego dzieła. Podchodzę... podchodzę...

 

Wchodzi Jack Marco. Przypatruje mi się uważnie i sięga do kieszeni. Wyciąga pistolet i strzela mojej żonie prosto w głowę, pozwalając mi jedynie na zobaczenie rozbryzgującego się, po ścianach, mózgu. Marco wiedział, jak mnie załamać. Podniósł pistolet raz jeszcze i raz jeszcze z niego wystrzelił... We mnie...

Odnośnik do komentarza

Wyjazd... Quillota... San Luis Quillota... Mecz... Remis... Porażka...

 

Mecz, który mogliśmy bezproblemowo wygrać, zremisowaliśmy... a właściwie powinienem powiedzieć, że przegraliśmy, tylko i wyłącznie na własne życzenie. Zaczęło się od wyrównanej gry, obu zespołów. Jednak w 23. minucie Alarcon został sfaulowany na polu karnym. Sędzia główny nie patyczkował się i pokazał czerwoną kartkę Paolo Letelierowi, a nam dano do wykonywania rzut karny. Podszedł do niego Felix Alvarez, który... trafił wprost w bramkarza gospodarzy... Później wszystko zaczęło się sypać:

- problemy z opanowaniem piłki, przez moich zawodników

- tylko i wyłącznie 4 strzały na bramkę

- 4 spalone, odgwizdane przez sędziego (w tym przy dwóch piłka znalazła się w siatce)

 

Campeonato Nacional BancoEstado Primera B

Druga faza, mecz 5/26

Estadio Municipal Bulnes, Quillota [169]

 

[13] San Luis Quillota 0:0 Club de Deportes Copiapó [9]

 

cz.k. Paolo Letelier 23'

 

MoM: Felipe Nunez, 7

Odnośnik do komentarza

Małe sprostowanie do ostatniego wpisu.

 

Znalazłem błąd w Vetrowym fejku i, po szybkiej reakcji jego autora, okazało się, że ostatni mecz rozgrywaliśmy nie z Lota Schwager (okazało się nagle, że w jednej lidze mam dwa tak samo noazywające się kluby), a z San Luis Quillota. Miasto, nazwa stadionu, wynik, a także beznadziejna gra mojego zespołu nie zmieniły się.

 

Pozdrowienia dla Vetra :*

Odnośnik do komentarza

Też się cieszę, że mogłem pomóc, pauko :* Ale edytowałeś posta? Bo jako Przyjaciel to imo mozesz :P

 

1:2 Ariel Aravena 50'

2:2 Ariel Aravena 59'

3:2 Ariel Aravena 65'

ktz. Ariel Aravena 83'

 

Jaki kamikadze :lol: Widać Pewna Dostawa Z Kolumbii przestała działać pod koniec meczu :keke:

Odnośnik do komentarza

Po ostatnim spotkaniu miałem wielką nadzieję, że moi piłkarze obudzą się z pewnego pustostanu. Z drugiej strony, udaje nam się utrzymywać wysoką pozycję, bo 9., mimo, że jesteśmy jednym z kandydatów do spadku z ligi. Przed nami było spotkanie z Club Deportivo Provincial, które przegrało ostatnie pięć spotkań. Dodatkowo graliśmy przed własną publicznością. Nie mogliśmy się zhańbić, a piłkarze dostali ostry wykład przed meczem. Najwyraźniej doszedł on do Cristiana Saavedry, który już w 3. minucie strzelił bramkę, na 1:0. Trzeba przy tym zauważyć, że świetnym podaniem, z przeciwległej części boiska, popisał się Ormazabal. 22-latek nie zakończył jeszcze swojego dobrego występu, gdyż w 22. minucie strzelił bramkę na 2:0. Zrobił to wprawdzie z rzutu karnego, jednak mógł cieszyć się z dwóch rzeczy. Pierwsza to taka, że strzelił pierwsza bramę dla naszego klubu. Druga, to taka, że strzelił swoją pierwszą bramkę, od rozpoczęcia kariery. Zresztą, o tym piłkarzu mogę mówić sporo. Grając na swojej optymalnej pozycji, na środku obrony, grał dość przeciętnie. Gdy został przeniesiony na lewą stronę, zaczął grać równo, a co najważniejsze dobrze. Jest dobrym uzupełnieniem dla Felixa Alvareza, który z prawej strony defensywy radzi sobie jeszcze lepiej. Po pierwszej połowie czułem się dobrze. Wiedziałem, że goście zwycięstwa nam raczej nie zabiorą. Niestety, prawie tak się stało. Mimo dobrej gry, wcześniej wspomnianego, Oramzabala oraz Alfaro w obronie, goście z Osorno potrafili wyrównać. Pogrążył nas ich napastnik - Alejandro Najf. Najpierw w 68. minucie spotkania, gdy pokonał Jelveza strzałem z główki. Zauważyłem, że dużo bramek tracimy po dośrodkowaniach. Podejrzewam, że jest to wina braku odpowiednich środkowych obrońców, choć Alfaro zaczyna się rozwijać (szkoda, że w takim żółwim tempie). Dziesięć minut później, Najf strzelił drugą bramkę, po tym, jak Pablo Diazowi nie chciało się skoczyć do piłki i wybić ją za linię boiska. Spotkanie szybko zbliżało się do końca, a my znów przepierdzieliliśmy wynik, z własnej winy. Czekałem na koniec spotkania, żeby opierdzielić piłkarzy, aż tu nagle, w 87. minucie, Alfaro strzelił gola nie wiadomo skąd... Wrzucał piłkę, ze swojej połowy, tak, że leciała ona do Moscoso. Jednak ta odbiła się i... przelobowała nie tylko naszego napastnika, ale i zaskoczonego golkipera gości. Przy wielkim szczęściu, udało się nam utrzymać wynik do końca, ale i tak moi piłkarze dostali opieprz w szatni.

 

Campeonato Nacional BancoEstado Primera B

Druga faza, mecz 6/26

Luis Valenzuela Hermosillo, Copiapó [694]

 

[9] Club de Deportes Copiapó 3:2 Club Deportivo Provincial Osorno

 

1:0 Cristian Saavedra 3'

2:0 Manuel Oramzabal, rz.k. 22'

2:1 Alejandro Najf 68'

2:2 Alejandro Najf 78'

3:2 Fabian Alfaro 87'

 

MoM: Manuel Oramzabal, 8

 

----------

Vetr - Też chciałbym mieć takich Aravenów, którzy potrafia strzelić kilka bramek w meczu. Jednak, jeżeli miałbym, w zamian za to, tracić ich z powodu kontuzji, to chyba bym się dwa razy zastanowił wpierw :keke:

Odnośnik do komentarza

Się tylko popukać w łeb, a lepiej zrobić to moim piłkarzom i zastanowić się, o co w tym wszystkim chodzi. Pierwsza połowa bezbramkowa. Okej, mi to wystarcza, jest wszystko fajnie. Mamy jeden punkt super. Ale... W drugiej połowie poprawiliśmy naszą grę i udało się strzelić dwie bramki. Ich autorem był Moscoso. Gdy strzelił drugą, w 85. minucie, rozłożyłem się na ławce i szczęśliwy oczekiwałem na gwizdek kończący spotkanie. A tutaj nagle niespodzianka... 87. minuta - Diego Gonzalez na 2:1, 88. minuta - Nestor Narbona na 2:2. Uważam, że komentarz jest zbędny...

 

Campeonato Nacional BancoEstado Primera B

Druga faza, mecz 7/26

Luis Valenzuela Hermosillo, Copiapó [1291]

 

[7] Club de Deportes Copiapó 2:2 Club Deportivo Provincial Osorno

 

ktz. Hector Pericas 53'

1:0 Francisco Moscoso 59'

2:0 Francisco Moscoso 85'

2:1 Diego Gonzalez 87'

2:2 Nestor Narbona 88'

 

MoM: Jose Ramon Gonzalez, 8

 

 

Wkurzony na piłkarzy, postanowiłem wysłać swojego człowieka na poszukiwania.

 

- Luis! Masz mi znaleźć porządnych skocznych, środkowych obrońców. Do tego skrzydłowych, którzy będą wiedzieć, jak się wrzuca piłkę na pole karne i bramkarza, który przepuści mniej bramek, niż rozegra spotkań - mój obserwator, Luis Reyes, patrzył na mnie, jak na idiotę. - Zanotowałeś wszystko?

- Tak.

- To spierdalaj! - Oj byłem mocno zły... Aż za mocno.

- Ale gdzie jak mam ich szukać? - Spytał się mnie zaskoczony Chilijczyk.

- Nie wiem... To jest już Twój interes... Może to być Europa, Azja czy inne zadupie na tym świecie. Masz mi ich znaleźć i przyprowadzić każdego z osobna za ucho.

 

Wróciłem do domu, otworzyłem butelkę wódki i zrobiłem sobie drinka. Przeglądałem jakieś stare notatki, oglądałem mecze i zastanawiałem się, gdzie popełniłem błąd. Nagle zadzwonił telefon.

 

- Tak słucham? - Odezwałem się.

- To ja słucham Ciebie.

- Eee... Sorry, ale nie mam humoru - jeszcze jakiś gówniarz zabawiać się chciał.

- Ja też nie, a wszystko przez Ciebie. Stajesz się sławny, a nie powinieneś... Pamiętaj o tym.

- A weź idź Pan w ch** - odpowiedziałem krótko, zwięźle i dokładnie, po czym rozłączyłem się.

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie maja 2005

Sytuacja w klubie

Bilans - 2-2-1, bramki 11-9

Campeonato Nacional BancoEstado Primera B - 8. miejsce

 

Najlepszy strzelec - Francisco Moscoso - 8 bramek

Najwięcej asyst - Manuel Alarcon - 5 asysty

Zawodnik meczu - 2 zawodników - 2 razy

 

Finanse - -61,20 tysięcy funtów (-16,91)

 

 

Transfery na świecie:

1. Erick Delgado (22 lata, Peru 9A/0, BR) - Sporting Cristal -> Al-Ittihad (KSA) - 2,3 mln funtów

2. Carlos Francisco Serrano (26 lat, Kolumbia 0A/0, OP PŚ) - Santa Fe -> Fluminense (KSA) - 1,8 mln funtów

3. Xavier (25 lat, Brazylia 0A/0, O/DP P L) - Santa Cruz -> Guarani - 1,8 mln funtów

 

 

Sytuacja w ligach:

Argentyna: -

Brazylia: Atletico Paranaense (+2)

Chile: Faza otwarcia - półfinały/finały

Kolumbia: Envigado (+0) / America de Cali (+2)

Meksyk: -

Peru: Sporting Cristal (+4)

USA: Chicago Fire (+1) / CD Chivas USA (+5)

Urugwaj: -

 

 

Ranking światowy:

1. Brazylia - 933, 2. Stany Zjednoczone - 897, 3. Argentyna - 878, (...), 15. Polska - 765

 

----------

Uuu, za dobrze Ci idzie - zaraz FM Ci coś wykombinuje :keke:

:ssij:

Odnośnik do komentarza

Moja złość i żądza wygranej przeniosła się na piłkarzy, którzy, w pierwszym meczu czerwca, wygrali z Fernandez Vial. Na stadionie Municipal de Concepcion widzowie zobaczyli pierwszego gola już dwunastej minucie spotkania. Jej autorem był najlepszy strzelec mojego klubu, którym jest Francisco Moscoso. Rzut wolny, z prawej strony, wykonywał Felix Alvarez, który pięknie wrzucił piłkę na głowę napastnika. 26-letni kapitan mojego zespołu skierował piłkę do siatki, nie dając nic do powiedzenia Javierowi di Gregorio. Gospodarze praktycznie oddali nam grę, dzięki czemu mogliśmy bezproblemowo stwarzać sobie sytuację do zdobycia kolejnego gola. Tak stało się w trzydziestej dziewiątej minucie, kiedy Alarcon pokonał golkipera w akcji jeden na jeden. Na stadionie zaczęło się buczenie, ze strony kibiców gospodarzy. Musiało jednak ono troszkę wpłynąć na grę piłkarzy Fernandez Vial, gdyż pod koniec pierwszej połowy zdołali strzelić bramkę. Freddy Vilches wykorzystał swoją szybkość i, wyprzedzając moich obrońców, dobiegł do podania, od swojego kolegi i strzelił bramkę. Na szczęście moi piłkarze nie podłamali się stratą i na początku drugiej połowy zdołali strzelić trzecią bramkę. Sześć minut, po jej rozpoczęciu, Moscoso popisał się świetnym strzałem z dystansu, trafiając w samo okienko, a jednocześnie strzelając dziesiątą bramkę w tym sezonie. Z minuty na minutę ubywało kibiców gospodarzy, którzy powolutku opuszczali stadion, nie mogąc patrzeć na beznadziejną grę swoich ulubieńców. Gospodarze nie zdołali wygryźć nam choć jednego punkciku, jednak udało się im strzelić jeszcze jedną bramkę. Uczynił to Rodrigo Olivares w doliczonym czasie gry, pokonując Jelveza strzałem z rzutu wolnego.

 

Campeonato Nacional BancoEstado Primera B

Druga faza, mecz 8/26

Municipal de Concepcion, Concepcion

 

[9] CD Ferriovario Almirante Arturo Fernandez Vial 2:3 Club de Deportes Copiapó [8]

 

0:1 Francisco Moscoso 12'

0:2 Manuel Alarcon 39'

1:2 Freddy Vilches 45'+1'

1:3 Francisco Moscoso 51'

2:3 Rodrigo Olivares 90'+2'

 

MoM: Manuel Alarcon, 9

Odnośnik do komentarza

- Wypierdalaj mi z klubu! Wypierdalaj ale już! - Krzyczał w moją stronę Italo Gonzalez.

- O co chodzi?

- Nie pojawiaj mi się tutaj więcej! Jesteś zwolniony! Wypierdalaj mi stąd!

- Ale co się stało?

- Co się stało? Dziwki, narkotyki, alkohol! Świetną imprezę żeś urządził, a chłopaki przez Ciebie ledwo co ruszają się na boisku!

- Że co? - Patrzyłem na niego, jak na człowieka, który chyba sam nie wierzy w to, co mówi.

- Jajco! Wypierdalaj!

 

Wyszedłem z budynku zszokowany. Złapałem za telefon i wykręciłem numer do Jacka Marco. Ten jednak nie odbierał, albo nie chciał odebrać. Co miałem zrobić? Wrócić, czy uciekać ile sił w nogach?

 

 

[sen #7]

 

Stoję w jakimś pomieszczeniu, o którym wiedzą tylko nie liczni. Nie wiem, jakim cudem się tutaj znalazłem, ani co ja tutaj robię. Dookoła mnie stoją świeczki, a tuż za nimi ludzie. Doliczyłem się dwunastu... Niczym apostołowie, choć nie wiem, czemu akurat takie skojarzenie mnie dopadło. Wszyscy wyglądali tak samo - długie beżowe płaszcze i kaptury na głowach. Każdy stał ze spuszczoną głową, patrząc się w "swoją" świeczkę. Wyglądali na ludzi, którzy się modlą, jednak nie wiedziałem, co robię w środku. Po co ja tam jestem...

 

Nagle wszyscy podnieśli głowy i spojrzeli na mnie. Spojrzeli na mnie tak, jakbym był niewierny. Tak, jakbym był obcym, który chce zrobić coś, o czym nie śnią ludzie. Patrzyli na mnie takim wzrokiem, że strach się było bać. Chwilę później każdy z nich wystawił prawą rękę do przodu, a następnie palec wskazujący. Wszyscy wskazywali na mnie, jakbym był czemuś winien. Jakbym zrobił coś złego.

 

Śmiech... Wszyscy zaczęli się śmiać tak głośno i tak okrutnie, że nagle stałem się, w ich obliczu, taki malutki.

 

- Nic nie potrafisz zrobić! Jesteś zerem! Wszystko psujesz i niszczysz! Niczego się w życiu nie nauczyłeś, ani nie nauczysz! Jesteś beznadziejny!

 

Pomiędzy ich słowami, słychać było podły śmiech. Jednak nagle wstałem i ni stąd, ni zowąd powiedziałem słowa, po których momentalnie wstałem.

 

- Jestem hardcorem!

Odnośnik do komentarza

- Abruś! Budź się!

- Co jest? Halo? Gdzie?

- Ty naprawdę spałeś? - Człowiek przede mną zaczął się ze mnie śmiać.

- A co w tym dziwnego?

- No zaraz masz mecz!

 

Jaki mecz? Co się stało? Gdzie ja jestem? Czemu tu tak śmierdzi wódką?

 

Nagle dotarło do mnie, że wszystko, co było wcześniej, było tylko snem... Musiałem wstać i ruszyć się na boisko, aby poprowadzić mój zespół do zwycięstwa w pierwszym meczu. To było moje zadanie...

 

----------

Z pewnych niewyjaśnionych przyczyn, z mojego kompa uciekła nagle cała grafika i sejwy FM06. Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, ale zniknęły. Ponieważ nie chcę zamykać tego opka, postanowiłem zacząć grę jeszcze raz. Co się okazało? Po włączeniu FMa pojawia się czarny ekran, kursor i... na tym się kończy moja gra. Reinstall dał coś, ale tylko wtedy, gdy nie wgrywam patcha... Gdy wgrywany jest patch (próbowałem wersję z bazą danych i bez niej), gra momentalnie się nie włącza, natomiast bez gra się bezproblemowo. Próbowałem walczyć z kompatybilnością, ilością kolorów, rozdzielczością, jednak nic nie działa. Ponieważ kończyć nadal opka nie chcę, więc zapraszam do dalszego czytania i komentowania.

Chamionship Manager 2001/2002
Wszystkie ligi, bez patcha, bez updejtów, z abrusiowymi zasadami

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...