Skocz do zawartości

Gry historyczne ze stajni Paradoxu


Rekomendowane odpowiedzi

Po raz ostatni granice Czech poszerzone zostały w... 799 roku, 80 lat temu, gdy królem był jeszcze Unisław I. Teraz, za panowania drugiego władcy tego imienia, zaczęło się to zmieniać.

W latach 833-34 Unisław II pokonał Morawy i inkorporował bogate Brno. Morawy pod panowaniem Borzywoja II były już cieniem dawnej potęgi i nie były w stanie oprzeć się sile swego czeskiego sąsiada (zresztą, w głowie Unisława od razu powstał plan kolejnego tam ataku, gdy tylko zakończy się zawieszenie broni). Przygotowania do kolejnych podbojów zakłócił na chwilę wódz Pilzna Krzesomysł, syn Litolda z krzesomysłowickiej gałęzi Przemyślidów, ale jego bunt względnie łatwo został zgnieciony przez siły Korony (a Krzesomysł zmarł w lochu, prowincję zostawiając w rękach swego bratanka Przemysła, nienawidzącego mnie w związku z tym ze wszystkich sił). Wzmocniony tym sukcesem król w 842 roku podwyższył poziom organizacji plemiennej do maksymalnego oraz poprowadził krucjatę przeciw Śląskowi, czego efektem była aneksja Ziemi Lubuskiej.

 

RL7m2yV.jpg

 

Unisław łatwego życia z pewnością nie ma. Jego małżonka Wojsława go nie znosi, choć trzeba jej przyznać, że pomimo to regularnie przynosi mu potomków (ma już szóstkę, w tym dwóch synów: Unisława i Budziwoja). Chorował już na wściekliznę i na... dżumę. I przeżył, dzięki swej odwadze i umiejętnościom dworskiego medyka (którym jest inny Przemyślida, Strachkwas, jego młodszy brat). Ma oszpeconą twarz i lunatykuje, ale żyje. I świat na razie się z tym godzi.

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Rozgoryczony biciem głową w abbasydzki mur ustawiony od Belgradu przez zachodnie wybrzeże Grecji po Egipt rozpocząłem nową rozgrywkę. Pierwszy raz od lat spróbowałem rozgrywki poganami.

 

Marcin I przejął władztwo w księstwie Wielkopolski w 769 r., zaledwie rok później na zbiegu Śląska, Czech i Małopolski wybuchł szereg wojen o zwierzchność nad tymi terenami. Wykorzystując wojenne zaangażowanie księcia Witosza, zwierzchnika księstwa śląskiego, na terenach Małopolski zadałem mu cios w plecy. Gdy ten witał się już z bramami Garwolina po przejęciu Sącza i Sandomierza, ja najechałem Dolny Śląsk. Zanim jego armia wróciła z zachodu, moja armia plądrowała już Brzeg. Na szczęście była ona znacząco osłabiona walkami z księstwem Małopolski, więc po walnej bitwie brzeskiej z lutego 771 r. armia Witosza została rozbita na szereg małych oddziałów pozbawionych wartości bojowej. Rok pański 771 nie dobiegł końca, a Witosz skapitulował. Warunki były brutalne: całkowite podporządkowanie księstwa śląskiego, ograniczenie zwierzchnictwa Witosza jedynie do hrabstwa Lubusza pod warunkiem złożenia przysięgi wierności swojemu panu feudalnemu.

 

Kolejne dwa lata minęły na gromadzeniu majątku i próbie rozeznania się w zmieniającej się jak w kalejdoskopie mapie lokalnych księstw, hrabstw i przysiółków. Obawiając się wzmocnienia potęgi Małopolski na wschodzie kosztem hrabstwa cieszyńskiego postanowiłem pozostawić je w spokoju jako strefę buforową, kierując swoją uwagę na maleńkie księstwo kujawskie. Tamtejszy Witosz Kujawski nie reprezentował sobą żadnej realnej siły, a zajmował teren, na którego wchłonięcie Małopolsce nie mogłem pozwolić. Wojna nie była długa, nie była też zażarta, armia kujawska była ponad trzykrotnie mniejsza. Koniec lipca 775 r. minął pod znakiem zmiany władzy lokalnej. Pozostawiłem Witoszowi władzę na terenie hrabstwa, przejmując jednakże władzę zwierzchnią nad księstwem.

 

Pokój trwał w granicach jedynie przez rok. Gdy pod koniec 776 r. Małopolska (sięgająca od Płocka do Sącza) wkroczyła do Krakowa, odbierając je hrabiemu cieszyńskiemu, zmuszony byłem reagować. Wykorzystałem fakt zwierzchnictwa lennego nad hrabstwem cieszyńskim i uderzyłem błyskawicznie, szybko rozbijając niewielkie oddziały obrońców. Wódz Milzas nie miał żadnych szans, skapitulował prędko nie chcąc rozsierdzić mnie ponad miarę. Zgodził się podporządkować księstwu wielkopolskiemu, pozostając u władzy w hrabstwie.

 

Pionki zostały rozstawione, szachownica wyczekiwała na pierwszy ruch lokalnych mocarstw. Obsesją zarówno moją, jak i Siemowita Płockiego, księcia Małopolski, było zwieńczenie swoich skroni koroną królewską. Wojna była nieunikniona, bowiem żadne z państw nie zdołałoby zgromadzić odpowiednich środków, by ustanowić królestwo, bez wchłonięcia rywala. Wreszcie, pod koniec 779 roku doradcy donieśli mi o sprzyjających okolicznościach - Małopolska wdała się z księstwami czeskimi w konflikt z królestwem Bawarii o zwierzchnictwo nad Norymbergą, aktualnie oderwaną od niemieckiej macierzy. Gdy tylko dowiedziałem się o przejściu wojsk małopolskich przez tereny czeskie, uderzyłem wyprzedzająco. Siemowit w swej pysze popełnił błąd, musiał się spodziewać mojego ataku, ale najwyraźniej liczył na to, że zdoła się obronić lokalnymi garnizonami.

 

Po dwóch latach nie pozostał już ani ślad po obrońcach, ani po powracającej z Czech armii. Moja inwazja przeważyła szalę nie tylko losów przyszłego królestwa, które po bezwarunkowej kapitulacji Siemowita I sięgało już od Lubusza do Czerska, ale i losów wojny z Bawarią, która łatwo pokonała pozostawionych samotnie na froncie Czechów i odzyskała Norymbergę.

 

Jest lipiec 782 r., księstwo wielkopolskie nigdy nie było potężniejsze. Na horyzoncie krąży jednak widmo klęski: jeśli za życia Marcina I nie uda się stworzyć królestwa łączącego wszystkie księstwa na stałe ze sobą, państwo zostanie podzielone pomiędzy jego trzech potomków, z których jedynie najstarszy (acz i tak młody, bo 12 letni) zdaje się być prawdziwie godny tytułu. Wedle moich szacunków potrzeba paru lat, by uzbierać wymaganą do koronacji kwotę, wrodzy wasale jednak nie śpią.

 

gg5e1w9bq8db.jpg

  • Lubię! 5
  • Nie lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Ja zacząłem Chorwacją w 869 roku. Przekroczyłem już 1000 rok, jestem królem Chorwacji i Serbii, udało się zagarnąć lwią część Bułgarii i teraz zaczyna się problem. Od północy Imperium Karpat, a od południa Bizancjum, które od początku gry mocno powiększa swoje terytorium, póki co zabrali mi jedną prowincję, ale na tym się zapewne nie skończy. Liczę, że Abbasydzi zaczną ich trochę w końcu dojeżdżać.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Stało się. Umarł król, niech żyje król.

 

Nadszedł rok pański 803, dnia 20 lipca do Nawii odszedł Marcin I, nazwany jeszcze za życia Mądrym. Jego panowanie trwało ponad 34 lata i obfitowało wyłącznie w sukcesy, które aż nazbyt łatwo przychodziły wielkopolskiemu władcy. Po zlikwidowaniu oporu Małopolan w 784 roku koronował się na króla Polski. Wobec olbrzymiego zamieszania na Morawach skierował swoją uwagę na wschód, ku rozbitym plemionom litewskim. Pierwszy jego podbój w Azji przyszedł już w 786 roku, gdy najechał Podlasie i zawiesił chorągiew z białym orłem nad tamtejszą wioską "Białawy Stok". Po zaledwie paru miesiącach jego wysłannicy do Litomierzyc, dotychczas niezależnych i trzymających się na uboczu konfliktu Przemyślidów z Morawami, powrócili do ojczyzny informując, iż odnaleźli dokumenty rzymskie wskazujące na bytność przodków Wielkopolan na tym terenie.

Zanim ktokolwiek zdołał udowodnić dość oczywiste fałszerstwo, wódz Litomierzyc znalazł się już w gnieźnieńskim więzieniu, niezwykle skory do podporządkowania się nowym władcom.

 

Okres pokoju po podboju Litomierzyc nie trwał długo. Rozwijające się państwo król podzielił, oddając w zarząd Milzasowi, wiernemu dworzaninowi, księstwo śląskie. Ten spłacił kredyt zaufania bardzo szybko, niemalże natychmiast po otrzymaniu lenna wywołując wojnę z Przemyślidami i Morawami. Wtrącając się pomiędzy dwa spore państwa toczące ze sobą walkę od dłuższego czasu zdawał się być samobójcą, zwłaszcza że król nie mógł go oficjalnie wesprzeć w tych staraniach, jednakże zdolności Milzasa zagwarantowały Ślązakom szybki sukces, w wyniku którego państwo polskie rozrosło się o liczne dominia na terenach dawnego księstwa czeskiego.

 

Mając zagwarantowany spokój ze strony Przemyślidów, król skierował swoją uwagę na północny wschód. Szereg wojen pozwolił mu zmarginalizować nie tylko Jaćwingów, lecz również Prusów, a wreszcie przyciął rosnących w potęgę Litwinów pod wodzą utalentowanego Daumantasa, któremu roiła się korona. Polakom nie wystarczały już ryby słone i cuchnące, przyszli po trupach Prusaków po te, które pluskały w oceanie.

 

Najtrudniejszym zwycięstwem, nie tylko militarnym, dla króla była wojna z Pomorzem, władanym przez Przemysława II z rodu Kessinów. Władca ten za młodu został wydany za najstarszą z córek króla Polski, Marię, jednakże nie zmieniło to jego nastawienia - nie zamierzał podporządkować się władzy Gniezna, nie chciał też oddać Gdańska. Gdy w tej ostatniej sprawie udzielił finalnie negatywnej odpowiedzi, przypieczętował swój los. Nie bacząc na koligacje dynastyczne Polacy najechali Pomorzan i po szybkiej, choć krwawej, wojnie pozyskali te ziemie dla Polski.

 

Gdy państwo rozwijało się niezwykle harmonijnie i dynamicznie, król popadł w tarapaty. Wpierw wskutek podbojów i rosnących obowiązków dopadł go stres. Następnie dość młodo zmarła jego druga żona (pierwsza, matka dziedzica, zmarła przy porodzie), Silvija, co wtrąciło władcę w przygnębienie. Krótko po zawarciu trzeciego małżeństwa, z Mihaelą, król stał się niedołężny, co nie przeszkodziło jego młodziutkiej żonie po paru miesiącach ujawnić dość obfity brzuch, udając, że to władca jest ojcem jeszcze nienarodzonego dziecka. Liczyła, że danie królowi potomka wzmocni jej pozycję na dworze, dość słabą wobec obfitego potomstwa króla z poprzednich małżeństw, jednakże nie zdążyła ucieszyć króla po raz ostatni potomkiem. Król zmarł we śnie, a władzę przejął jego następca, Marcin II, niezwykle uzdolniony zarządca, posiadający już dwóch synów gwarantujących ciągłość rodu i znajdujący się w sile wieku (33 lata).

 

Na tym pozytywy się kończą. Korzystając z zamętu w królestwie po śmierci króla niepodległość ogłosił jego drugi syn, Witold, władca Wielkopolski, Pilzna i Litomierzyc. Królem Czech ogłosił się najmłodszy żyjący syn króla, Jakub. Królowi pozostali lojalni jego pozostali wasale oraz jeden z braci: książę Kujaw Marek.

 

Wojna z Wielkopolską wydaje się nieuchronna, lecz nowy król dostrzegał już rosnące zagrożenie ze strony potężnego królestwa Svibjod.

 

m3gqvqbbdynk.jpg

  • Lubię! 1
  • Nie lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Dobiesław nie urodził się pod szczęśliwą gwiazdą.

 

Imię nadała mu matka, Atpalha, pierwsza żona Marcina II, gdyż ten będąc wciąż na wyprawach wojennych ani przez moment nie okazał zainteresowania ani ciążą swojej żony, ani losem przyszłego potomka. Wyjeżdżając na walkę z Prusakami powiedział tylko do swojej małżonki "powij mi syna, ać godnie żyć będziesz", z którego to rozkazu małżonka jak zwykle wywiązała się bardzo posłusznie. Będąc samotna na dworze nazwała syna imieniem swojego jedynego przyjaciela, zarządcy dworskiego.

 

Słodki okres dzieciństwa po zaledwie 6 latach przerwała gwałtownie śmierć króla i wejście ojca, Marcina II, na tron polski. Dobiesław udał się na Śląsk pobierać nauki od jednego z najbliższych wasali króla, Wanko, syna Milzasa, nowego księcia Śląskiego. Dobiesław marzył o pozostaniu przy boku genialnego ojca i pobieraniu nauk bezpośrednio od niego, ale nowy król był opętany jedną myślą - stworzeniu cesarstwa trwale wiążącego ziemie litewskie, pomorskie, polskie i czeskie pod jednym berłem. Nowa władza rozpoczęła swe rządy od bratobójczej wojny z Witoldem, księciem Wielkopolskim, królewskim bratem, więc Marcin II uznał, iż trudy tej wojny przerosną losy małego dziecka. Tak, jak nie wziął potomka na pierwszą wyprawę, tak nie wziął go ze sobą na drugą, trzecią i każdą kolejną. Dobiesław został odstawiony na boczny tor, wyciągany był z kasztelańskich zakamarków jedynie na okoliczności uroczystości królewskich, by zyskać sobie przychylność wasali, w który to sposób król chciał zagwarantować mu przejęcie rządów.

 

Pierwszy pozytywny moment życia przyszedł w wieku lat 20 (813 r.), gdy otrzymał od króla swoje własne lenno: hrabstwo litomierzyckie. Miał szybko uczyć się odpowiedzialności za państwo i sztuki rządów w obliczu otoczenia wrogami ze wszystkich stron: z jednej strony katolicką Bawarią, z drugiej wciąż niezależnymi Czechami rządzonymi przez jego wuja, Jakuba I, od zachodu wreszcie państwem brandenburskim. Nie nacieszył się spokojem jednak zbyt długo, szybko wplątany został w konflikt Moraw z królestwem czeskim, który to konflikt na kolejne lata zdominował ten obszar kontynentu.

 

Resztę panowania Marcina II obserwował z dystansu, nie biorąc ani udziału w jednoczeniu Litwy, ani w kampaniach bułgarskich wywoływanych przez Radoslava I, króla Serbii, żonatego z siostrą królewską, Rozalią. Ojciec nie miał dla niego ani nowych lenn, gdyż na granicy czeskiej panował pokój z panującym tam Jakubem, ani nowych obowiązków, gdyż otaczał się sprawdzonymi w wielu bojach dworzanami, wiernymi mu jeszcze z czasów, gdy Dobiesławowi nie marzyły się podboje. Dopiero na początku lat 30 IX wieku wtajemniczony został przez ojca, iż jeszcze jedna kampania, jeszcze jeden podbój, jeszcze uciszenie Pomorzan i Brandenburczyków, a lada moment zreformowane zostanie państwo, a król Polski obwoła się królem królów, przywdziewając połączenie trzech koron na skronie.

 

Król Marcin II nie zdążył tego uczynić. Zaiste, zdawało się, że wszystko jest przygotowane, że lada moment spełni swoje marzenie życia, lecz zabrakło paru chwil. Zawiedli legiści, zabrakło tytułu prawnego do przejęcia Słupska, do przejęcia korony pomorskiej. Marcin II zmarł niespełna 29 lat po swoim ojcu, w godnym, acz nieprzesadnie zaawansowanym wieku lat 63, gdy zdawał się cieszyć dobrym zdrowiem. Pozostawił po sobie trzech synów, ale żadnego równie wyróżniającego się jak on w swoim pokoleniu, co wróżyło królestwu rozpadem. Skarb był pełen, ziemi była obfitość, było co dzielić.

 

Jeszcze zwłoki zmarłego króla nie ostygły, jego trzeci syn, Witold, widząc powszechne poparcie dla Dobiesława jako nowego króla Polski, ogłosił się królem niepodległej Litwy*. Równolegle najmłodszy syn króla, Karol, ogłosił niepodległość Wielkopolski, czyniąc z królestwa Polski coś przypominającego kleksy na mapie, mniejszy w okolicy Litomierzyc, większy na terenach Małopolski. Jarowitowi, słowiańskiemu bogu wojny, mało było tego kotła dynastycznego i podburzył Prusów przeciw władzy królewskiej. Z potężnego królestwa ostał się lichy ochłap, dla Dobiesława zdawało się nie być końca nieszczęść. Gdy próbował on zebrać swoje wojska i negocjował z najemnikami koszt ich wynagrodzenia, otrzymał jednak najbardziej niespodziewaną z odpowiedzi - poparcia w wojnach udzielił mu nie tylko wuj, Jakub, król czeski, lecz również potężny, wypoczywający aktualnie po wojnach z Bułgarami, król Serbii Radoslav. Wojna była niezwykle krwawa, lecz krok po kroku udało się nowemu (acz nie młodemu, Dobiesław w momencie objęcia tronu miał już 39 lat) władcy przejąć kolejne dominia swoich podburzonych poddanych i wreszcie odebrać Litwę. Gdy to się jednak udało, zbuntowali się jego czescy poddani, następnie znów Litwini, niepodległość ogłaszały kolejne mikrohrabstwa, chętnie zrzucające z siebie jarzmo poddaństwa wobec białego orła widząc jego słabość czy też choć odwrócenie jego wzroku od Litwy. Władza królewska osłabła do tego stopnia, że nawet powszechnie wykpiwana, najuboższa dziedzina państwa - Podlasie - podniosło głowę w chwilowym zrywie, lecz po zaledwie paru dniach zostało przywrócone z powrotem do macierzy po nadejściu posiłków z Czerska, zdolnych do uspokojenia nastrojów kilkudziesięciu lokalnych pasterzy.

 

Kolejne 20 lat rządów minęło Dobiesławowi na ciągłych wojnach rujnujących skarb i stan wojsk królewskich, pomimo których cały czas brakowało dosłownie kroku do utworzenia cesarstwa. Gdy w 852 roku zbuntowała się ponownie Wielkopolska, nadal władana przez Karola, skarb był zrujnowany, najemnicy już dawno odesłani, a równoległa rebelia pogan wyznających religię romuvę wbiła nóż w plecy władcy. Wydawało się, że już nic nie uratuje Dobiesława, bo wojska rywali były zbyt potężne, a pozostałości wojsk polskich liche, dawni sojusznicy byli zajęci własnymi sprawami albo w toku poprzednich dekad wojen zmarli.

 

Z pomocą Dobiesławowi przyszła jednak głupota rebeliantów. Książę Karol zamiast skupić się na wojnie z osłabioną koroną, rozpętał wojnę na trzy fronty - jednocześnie zaatakował zbuntowanych Prusów, Pomorzan i próbował robić postępy w księstwie Śląskim, wciąż lojalnym koronie. Choć wojna z pomorzanami powiodła się i powiększył swoje dominia o mnogie terytoria, Karol zupełnie wykrwawił swoją armię w wojnie z Prusami. Został pokonany przez własną pychę, sądził bowiem, że walcząc z rebeliantami czyści sobie tyły, a Polaków zmiażdży pozostałościami swojej armii. Nie spodziewał się, że armia koronna będzie w stanie wykonać jeszcze jeden zryw. Niedobitków zarówno jego wojsk, jak i armii pogan zlikwidował nadchodzący z odsieczą Dobiesław, którego 1.5k wojska nagle z lichego garnizonu chowającego się po kątach państwa przed prześladowcami stało się armią dyktującą warunki gry. W dwóch bitwach król rozbił pozostałości obu armii, wchłaniając już nie samą Wielkopolskę, lecz razem z nią liczne ziemie Pomorza i Obodrytów, podbite ledwie parę chwil wcześniej przez jego brata.

 

Książę Karol, królewski brat, zmuszony był skapitulować bezwarunkowo, wykrwawiwszy ze swojej własnej głupoty najbogatsze niegdyś księstwo Wielkopolski. Dobiesław, któremu wcześniej brakowało dosłownie kroku od stworzenia Cesarstwa*, a następnie dosłownie kroku od całkowitego upadku, choć raz w życiu miał szczęście. Wchłonął wszystkich rebeliantów, likwidując sobie właściwie całą lokalną opozycję, i zaledwie po paru miesiącach powołał do życia Imperium Wendyjskie, wiążące w sobie królestwa Litwy, Pomorza i Polski, których korony rozdał następnie członkom swojej najbliższej rodziny celem zagwarantowania ich lojalności. Dobiesław przetrwał wszystko: odrzucenie ojca, wzgardę rodziny, bunty braci, ciężką chorobę, dwie rany na polu walki, porzucenie przez sojuszników, ataki ze strony pogan i wreszcie nawiedzenie przez złego ducha, rzekomą karę za atak na braci i ich późniejsze uwięzienie. Przetrwał, by pozyskać wieczną chwałę twórcy nowego cesarstwa.

 

Tak wygląda Imperium tuż po jego utworzeniu:

 

usb57w0o7hgx.jpg

 

*Znów stało się to samo, tytuł nie został przeze mnie utworzony, lecz w momencie śmierci automatycznie przyjął go jeden z synów, od razu ogłaszając niepodległość.

**Przez paręnaście lat miałem... 80% prowincji, ale była to liczba zaokrąglona - mimo wystarczającej liczby kasy i pobożności + dwóch koron (Litwy i Polski) nie mogłem utworzyć cesarstwa, brakowało mi jednej (!) prowincji, żaden z kanclerzy nie umiał sfabrykować roszczeń do Słupska, szczęśliwym zrządzeniem losu przed upadkiem buntownicy wchłonęli kilka prowincji dając mi solidny zapas.

  • Lubię! 3
  • Nie lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...