Skocz do zawartości

Gry historyczne ze stajni Paradoxu


Rekomendowane odpowiedzi

co do powiekszania gry, sam bym chciał Kilwę i Afrykę, aż po zatokę Gwinejską, ale devovie juz mówili, że na to nie ma szans.
Mapy już nie powiększą na pewno. Jedyną możliwą poważną zmianą może być cofnięcie startu. 
Mapy większej już na 99,9% nie będzie z powodów technicznych, nawet wielu nowych prowów już nie będzie. Powodem jest silnik gry, który i tak jest już tutaj maltretowany do granic wytrzymałości materiału i wątpliwe, żeby więcej z niego wydoili. To jest stary Clausevitz, który od tego, który jest bazą EU3 bardzo się nie różni i ma już swoje lata.

Start jeszcze wcześniej jest możliwy, ale też raczej będą starali się tego unikać z powodów technicznych. Po 100-200 latach gra spowalnia bez znaczenia na czym się gra, teraz wyobraźcie sobie grę od powiedzmy 520 do 1452(czy jaka jest ta data końcowa). Po roku 1000 każdy kolejny rok będzie koszmarem i gra będzie prawie niegrywalna, chyba że wpadną na pomysł radzenia sobie z jednym kawałkiem save'a, który ciągnie całą prędkość w dół. Dla tych, którym gra laguje - otwórzcie save i cała sekcja history może się przejść do niebytu, strata prawie żadna, ale wzrost prędkości duży.

Najprawdopodobniej skupią się na jakichś mechanikach, bo są one najszybsze do zrobienia, najtańsze i najmniej zarzynają ten biedny silnik.
Inna opcja, która by mnie chyba najbardziej ucieszyła to custom realms w stylu eu4, dali już ruler designer to chyba to powinno przejść.


Sent from my SM-G930F using Tapatalk

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Swoją drogą, to ekspozytura Paradoksu na FB wrzuciła dziś concept art Crusader Kings III jakiegoś fana. Jak dla mnie to jest puszczanie balonów próbnych. I witam to ze smutkiem, bo... nowa wersja w wersji vanilla będzie zapewne potwornie uboga w stosunku do dwójki :sad:

A co do długości rozgrywki: niemal nikt nie dogrywa sejwów do końca, więc to akurat mały problem (wystarczy zobaczyć, jak popularne na steamie są acziki za to właśnie). 

Odnośnik do komentarza

Plotki o pracach nad CKIII są już od jakichś dwóch czy trzech lat, teraz pytanie jak się do tego wezmą. Jeśli będą mieli coś lepszego niż ten ich biedny silnik(wątpliwe) to jest szansa, że pokażą coś wow, a jak nie to będziemy mieli CKII w nowej odsłonie graficznej + dużo uboższe. Stellaris pokazuje, że coś potrafią jak chcą, ale jeśli wezmą to co jest obecnie w formie DLC w II to nie będzie materiału na DLC do III, a jeśli będzie to dość ubogi.

 

Sent from my SM-G930F using Tapatalk

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Gra na wschodzie jest dość specyficzna. Wzdłuż i na południe od jedwabnego szlaku zwykle wszyscy mają administrację feudalną, ale sporo prowincji ma jeszcze tribal holding. Co za tym idzie wielu przeciwników łatwiej zbić niż zabrać dziecku lizaka.

Z drugiej strony utrudnieniem są rajdy nomadów/hunów/czegokolwiek z północy. W czasie wojny około 400 takich bydlaków rozwaliło ponad 1,5 tysiąca najemników i to z dobrymi dowódcami. No i nieziemsko to wk... kiedy przeniesie się armię na południe, a AI tylko na to czeka i rusza momentalnie na mój kochany trade post.

 

Nie wiem czy ta opcja istniała, ale można negocjować z raiderami. Póki co nie skorzystałem bo poza sporymi ilościami złota chcą zostać wasalem co oznacza oddanie niecywilizowanym bydlakom jakiegoś hrabstwa. I to daje na 10 lat spokój od napadów, ale nie wiem czy to ma sens bo negocjujemy niby z jednym kolesiem, a sąsiadów chętnych na złoto przechodzące przez silk road trade post jest więcej. Chociaż gdy do mej stolicy wpadło 2k nomadów w czasie gdy na południu kraju dostawałem łomot w czasie wojny rozważałem poważnie negocjacje. Kto wie, pewnie w końcu sprawdzę tą opcję na żywym organizmie ;)

 

Świetną opcją jest za to wybór następcy w taoizmie. Buraki moje byłby przezadowolone, bo można by eliminować z kolejki genetycznie zepsute towary ;)

 

No i Chiny. Potrafią dać kopa. Dostałem łącznie trzy artefakty, chociaż jeden naprawdę zadowalający. Dostałem od nich dowódcę na poziomie 20, co przy większości w okolicy 7-9 to marzenie. Co ważne ten dowódca uczy jeszcze resztę. Mój rozdaje traity way of dog (boost dowodzenia centrum i zmniejszenie attrition cooznacza umieranie jednostek na nieprzyjaznym terenie) i way of tiger (boost flankowania i szybkosci poruszania sie jak i spierd...).

Ale widzę też, że potrafią sponiewierać. Pobliski Khaganat chyba się z nimi nie lubił bo oznajmił bunt i Chińczycy wpadli z "wizytą" wojsk w liczbie 10 tysięcy. Niby nie wiele, ale na tym etapie nawet Khaganat nie zebrał więcej sił, a Chinolami zapewne dowodzą same koksy.

No i trzeba trzymać kciuki zawsze za pokój w imperium w końcu tylko w czasie pokoju i otwartej polityki jedwabny szlak przynosi 100% zysków!

 

Nowe CB troche przyspieszają zabawę. Border dispute jest całkiem sympatyczne, ale przejąłem hrabstwo w regencji (count zginął w czasie bitwy z wojskami mego króla) i ewnetualne dziedziczenie trafia z powrotem do Khanatu, z którego ich wyrwałem :roll: a i zauważyłem, że w pewnych przypadkach border dispute poza kosztem w złocie i piety odbiera też opinię u wasali. Pewnie kwestia religii lub kultury napadanego.

Establish tributary state przetestowałem na zasadzie save n load czyli osobno od mej rozgrywki. Nie dało mi za wielkiego kopa. 20% dochodów to mało, a 15% wzmocnień też nie urwało tyłka, za słabego rywala zapewne pobiłem.

Force vassalization nie jest mi dane do przetestowania. O ile mam parę księstw za sąsiadów to wymagana jest albo ta sama religia, albo kultura. Niestety jako jedyny mam kulturę han (chińską) i religię taoizm.

 

Problem mam z wyszukiwaniem małżonek. Większość władców odmawia ślubów, niby nie ma odpowiedzi 'must not marry infidel', ale inna religia daje zwykle z 2-3 minusiki. Było przejść na buddyzm :roll:

Edytowane przez z0nk
attrition dotyczy jednak umierania jednostek na niekorzystnym terenie
  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza
W dniu 19.11.2017 o 01:15, Keith Flint napisał:

co do okresu czasu - tez nie wydłuża.  Johann o tym mowił juz.  Powodem jest poprawność polityczna i to serio.  Nie chcą publikować w jakiejkolejek formie Mahometa, a innych ciekawych terminów przed 700 rokiem nie ma  (Ja bym chciał tak od Nedao gdzieś,  ale problem islamu zostaje)

 

 

:sad:

 

Naprawdę liczyłem na tego Justyniana :sad:

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

A tu z partyzanta nowe DLC do EUIV.


 

Quote

 

The fertile valleys and trade routes of the Middle East have attracted ambitious conquerors since the beginning of recorded history. Now, Europa Universalis IV adds greater depth and more varied possibilities to this crossroads of empires in the new expansion Cradle of Civilization. With new decisions and opportunities tied to the historical development of the region in the early modern era, Cradle of Civilization further enhances the award-winning grand strategy of Europa Universalis IV.

 

New Governments:

Powerful decisions related to each of the special government types of the Middle East, including unique mechanics for the Egyptian Mamluks, Persia, and the heirs to Timur.

 

Trade Policies:

Activate your merchants in trade nodes for special missions beyond the collection of money – prepare the ground for a future military action or spread Islam to an eager audience.

 

Islamic Schools:

Study the doctrines and understandings of the one true faith for special bonuses and diplomatic advantage in a new adjustment to the last of the great Abrahamic religions.

 

Army Professionalism:

Drill and discipline your armies as you move from the age of mercenary captains to the mass levies of standing armies.

 

Exploit Development:

Reduce the strength of your provinces for a quick influx of cash or manpower, stripping your nation's future for immediate gain.

 

And more:

Changes to national ideas, missionary actions, Turkish Janissaries and many other game mechanics.

 

 

Odnośnik do komentarza

Bardzo skrótowy tutorial by z0nk (ja):

1. zwracaj uwagę jakim członkiem będzie kandydat. Masz tam bodajże 5 opcji.

Najbardziej porządany jest loyalist, który zgodzi się na praktycznie wszystko.

Przeciwieństwem jest malcontent, który będzie praktycznie zawsze przeciw, chyba że bezpośrednio zyska władzę.

Pragmatist zwykle stara się wzmonić państwo więc popiera wojny de jure, wojny z tą samą kulturą co u władcy i czasem zgodzą się na wojny "z tyłka" ze słabszymi rywalami. Wspiera też zwykle odbieranie tytułów silnym wasalom.

Przeciwko jest z kolei przesadnemu osłabianiu rady, centralizacji kraju i tworzeniu silnych wasali.

Zealot to upierdliwy fanatyk. Zgadza się na religijne wojny, ale jak chcesz ruszyć na wojnę o de jure, a masz do wyboru holy war, może się sprzeciwiać. No i oczywiście popiera wszystko przeciwko heretykom, poganom itp.

Glory hound to takie trochę przeciwieństwo pragmatyka. Popiera wojny z silnymi rywalami, nie chcąc tracić czasu na słabych sąsiadów, w końcu liczy się prestiż i chwała. ALe zwykle popiera centralizację kraju.

 

2. miej dobre stosunki z radą. Pieniężne prezenty, może jakieś bezużyteczne artefakty, wysyłaj dzieci na naukę do nich, czasem warto im dać hrabstwo po jakiejś wojnie, chociaż czytałem, że to dotycyz głównie lojalisty i malkontenta, ale profilaktycznie wszystkim lepiej wchodzi w rzyć.

 

3. kupuj przysługi. Przydaje się, gdy nie uda się zebrać dorej rady, która sama z siebie nas poprze. Wiadomo im potężniejszy wasal tym droższe toto, ale czasami pojawiają się eventy dające przysługi. Zwykle sporo to też kosztuje, ale czasem warto się zastanowić.

 

4. morduj niereformowalnych członków. W końcu czasem lepiej podziała usadzenie nowego radcy niż użeranie się z zawziętym i upartym osłem ;)

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Na początku grudnia zrobiłem sobie krótką przerwę od Buraków, chcąc zagrać czymś innym. I przypadkowo przypomniałem sobie dlaczego ta gra jest świetna. Żałuję, że nie zapisałem prawie żadnego screena, a że był to iron man run to cóż... nie wczytam sobie gry. Od razu przerobiłem też nazwę dynastii na Watts (nazwisko założyciela brytyjskiej kompanii wschodnioindyjskiej)

 

Wybór padł na Wielką Brytanię. Rok 769, Isle of Man.

Me imię to Elidyr z Manaw, wódz Manaw.

Mam jednego syna - Gwirad z Manaw. Mój pierworodny i mój dziedzic. Mimo systemu gavelkind nic mi nie grozi. Księstwo którym władam ma jedną baro... jedno plemię. Tak na wschód i północ od nas znajdują się feudalni władcy, drobni królowie (jak ja do diabła mam przetłumaczyć Petty King?). Na zachodzie w Irlandii podobnie jak u nas mamy plemiona. Obie krainy są pogrążone w konfliktach. Każdy łaknie władzy, każdy łaknie lądów. Chciałbym powiedzieć, że jestem inny, ale czy naprawdę? Chcę, aby mój pierworodny przejął silne księstwo, gotowe do przetrwania w tym pełnym nienawiści świecie.

 

Skupiłem się na rozbudowie marketu w naszym plemieniu. Niestety dochody były znikome, a w Anglii w przeciągu dekady dwóch drobnych królów zaczęło zyskiwać przewagę. Drobny król Hereford z dynastii Iceling zajął już większość królestwa Anglii, a w Szkocji piktyjski władca Uib był bliski założenia królestwa Szkocji! W Irlandii dalej nie było widać przewagi żadnego władcy.

Ja w dekadę wprowadziłem absolutną organizację plemion. Głównie dzięki wypracowaniu w radzie samych lojalistów. Osobiste spotkania podczas uczt i przyjaźnienie się z nimi sprawiło, że mogłem wprowadzić jakiekolwiek prawo chciałem.

Aż w 789 roku konieczne było rozbudowanie jeszcze raz plemiennego marketu. Brakowało mi jednak sporo złota. Na szczęście od czego mamy żydów. Mając gdzies opinię Chrześcijan poprosiłem ich o pożyczkę. 3 sierpnia 790 roku przeistoczyłem nasze plemię w kupiecką republikę! Mając 60 lat powitałem 4 rodziny kupieckie. Mój syn miał już 35 lat i przegrywał tylko z jednym patrycjuszem w wyścigu po przejęcie po mnie tytułu nadburmistrza. W związku z brakiem potrzeby z przygotowywaniem sobie kolejnych lojalistów w radzie postawiłem na skupienie na intrydze. W rok udało mi się zamordować dwóch patrycjuszy zagrażającym dziedziczeniu władzy nad księstwem Manaw. Mogłem umrzeć jako spełniony człowiek. I zmarłem!

 

Me imię to Gwirad z Manaw, nadburmistrz Manaw i baron Porth Ynys.

Mam 36 lat, 3 lata młodszą, wierną małżonkę i trójkę dzieci. Niestety ledwie jednego, 5-letniego syna Elidyra.

W dziedziczeniu republiki kupieckiej liczą się trzy rzeczy. Wiek następcy, jego prestiż oraz wkład finansowy w kampanię. Skupiłem się na uwodzeniu kobiet. Dlaczego? Któż nie lubi zabawy w łożu? Poza tym kochanka zawsze chętnie pomoże w zabiciu innego patrycjusza prawda?

Przez kolejną dekadę skupiłem się na rozbudowie naszej placówki handlowej w Rhinns. Niestety ojcu nie udało się jej zbudować w naszym Ynys. Przez te 10 lat zabiłem intrygami około 20 osób. Głównie patrycjuszy i ich synów.

Elidyr osiągnął pełnoletniość. Nadal jednak musiałem starać się, aby odziedziczył tytuł nadburmistrza. Naturalnie był wybrany mym dziedzicem. Najstarszy z jego braci miał dopiero 5 lat, a najmłodszy ledwo co się urodził. Łącznie dorobiłem się 4 synów, każdego legitymizowałem.

Kolejne 10 lat spędziłem na morderstwach i przekrętach wzmacniając pozycję Elidyra, gdy 6 lutego 860 roku balkon, na którym spoglądałem na miasto Manaw, po prostu zawalił się.

 

Me imię to Elidyr II z Manaw, nadburmistrz Manaw i baron Porth Ynys.

Mam 25 lat, a moja żona dopuściła się zamachu na mego wspaniałego ojca. Uzyskałem bez problemu rozwód. Idąc w ślady ojca zająłem się uwodzeniem i intrygami. W 5 lat dorobiłem się 4 synów i 5 córek! Oraz wyeliminowałem 9 patrycjuszy! Niestety głupota kobiet jest niezmierzona. Nieraz wydały mnie oznajmiając światu, że jestem mordercą i uwodzicielem. Jestem atrakcyjny, ale dumny i gniewny. Nic dziwnego, że sąsiedzi mnie nie lubią. Pieniądze trzymają się mnie i jestem w stanie obronić nas przed każdym!

 

A jest przed kim. 2 lata temu królestwo Anglii zjednoczył niedawny drobny król Hereford, niejaki Bormonth Iceling. Był w dziwnej sytuacji. Na północy gromił dynastię Uib, która ostatecznie nigdy nie założyła królestwa Szkocji. Ale na południu wielkie imperium Francji pod rządami Karlingów zaczynało atakować wyspy brytyjskie. To dziwna decyzja, gdyż w Andaluzji panoszyli się sunnici z sułtanatu Umayyad, którzy zajęli też większość Afryki i Italii. W Irlandii prawie równolegle z Anglią powstąło królestwo pod rządami rodu Dal Fiatach.

 

Przez 15 lat uniknęliśmy jednak udziału w walkach. Ja jednak nienawidziłem każdego sąsiada. Wszyscy mnie osądzali, uznawali za gorszego. Wszyscy poza dwoma. Cynan z Dyfed, władający księstwem Dyfed był moim przyjacielem na wyspach brytyjskich. Palownik, gniewny, znany morderca. Nic dziwnego, że znaleźliśmy wspólny język prawda? Drugim przyjacielem był francuski książę, który jednak nigdy nie zdołał odegrać żadnej roli w mej historii.

 

Zimą 875 roku na morzach zauważono dziwne łodzie. Marynarze twierdzili iż pochodzą z innego kontynentu i są gotowi negocjować. Niestety trafili na Karlingów, a wiadomo, że te bydlaki nie potrafią żyć z nikim w pokoju. W tej chwili zajmowali już południowe wybrzeże Anglii. Pół roku później tajemniczy Aztecy rozpoczęli inwazję. Ruszyli na Andaluzję i Irlandię. Zawitali także u nas w roku 878, ale ja mając przeczucie odkładałem pieniądze. Podbili bez problemu Irlandię i ruszyli na drobną republikę. Wynająłem ekspresowo 20 tysięcy najemników. Połową dowodzili ich dowódcy, a połową dwóch moich synów. Łącznie miałem ich czterech. Dwóch szkoliłem z myślą o przejęciu tytułu nadburmistrza, a dwóch z myślą o byciu generałami.

Poprosiłem o pomoc mego przyjaciela Cynana. Ten odpowiedział na me wezwanie i przysłał aż 5 tysięcy zbrojnych. We dwóch broniliśmy mych terenów przez 3 zimy dzielnie odpierając azteckich najeźdźców! Obaj staliśmy na czele armii i powstrzymaliśmy pogan. Pomogła w tym Anglia, która w końcu dołączyła do ogólnej rzezi.

W 885 roku wybuchła wielka rewolta w Anglii. Przewodził jej mój przyjaciel Cynan, chcący uzyskać niepodległość. Poprosił mnie o pomoc. Jaka była ma odpowiedź? Oczywiście ruszyłem na czele armii wraz moimi dwoma synami.

Na to czekali plugawi Aztecy i Karlingowie. Ci pierwsi wypowiedzieli mi wojnę, a drudzy ruszyli na Anglię. Rebelianci przegrywali wojnę z królem Anglii, ale ich główna armia wpadła w sidła podłych Francuzów. Zostali rozgromieni, a król Anglii radośnie zaczął przechylać szalę na swą korzyść. Zbawieniem miało być moje wsparcie. 25 tysięcy zbrojnych najemników było już o dwa hrabstwa od armii ciągnącej do zamku w Dyfed. I wtem dostałem raport. 30 tysięcy Azteków zbliżało się do Manaw! Stałem przed dylematem. Zostawić me wspaniałe miasto samemu sobie i uratować przyjaciela, który był jedyną bratnią duszą na tym podłym świecie? Sęk w tym, że spodziewałem się krwawego żniwa w walce z Anglikami i obawiałem się, że to co zostanie z mej armii nie wystarczy na pokonanie Azteków. Nie byłem w stanie wynając ich więcej bez bankrutowania.

 

Ze łzami w oczach zawróciłem. Plugawe Azteckie scierwo zdążyło zająć miasto. Zabili obu mych synów, którzy byli gotowi do przejęcia tytułu nadburmistrza. Następcą został 23 letni doświadczony generał John. W tym czasie dostałem informację, że wojska mego przyjaciela zostały rozgromione i Cynan stracił rękę w walkach. Z krwawiącym sercem ruszyłem do ataku. W parę dni straciłem dwóch synów i prawdopodobnie zaufanie mego przyjaciela. Pokonaliśmy Azteków, ale sporo nas to kosztowało. Zostałem ciężko ranny w bitwie i mimo starań lekarzy zmarłem dwa tygodnie później.

 

Me imię to John z Manaw, nadburmistrz Manaw i baron Porth Ynys.

Władzę przejąłem 24 grudnia 886 roku mając 23 lata. Tatko zadbał o to, aby pozostali patrycjusze byli nieletni, ale ja nie znałem się na handlu. Od małego uczono mnie jak dzierżyć miecz, a nie pióro. Od małego uczono mnie jak liczyć żołnierzy w szeregu, nie ilość złota z wymiany pieprzonych ryb na skóry. Od małego uczono mnie jak bić aby zabić, nie jak kłócić się, aby postawić na swoim.

Nie dane mi było martwić się tym. Miesiąc po przejęciu władzy Karlingowie zajęli sporą część Anglii. Byli naszymi sąsiadami wraz z księstwem Dyfed, władanym przez przyjaciela mego ojca Cynana. Ten jednak od zawsze był moim wrogiem, rywalem. Uważałem się za przyjaciela mego ojca, ale ten nigdy na to nie zwracał uwagi. Liczył się Cynan, więc nienawidziłem skurwysyna z całego serca.

W ciągu kolejnych trzech lat dorobiłem się syna, ale straciłem brata. Arthur, rok młodszy ode mnie zginął przez ospę. A Francuzi zwasalizowali Anglię! I było im mało. Rok później ruszyli na nas. 20 tysięczna armia maszerowała na Manaw, a na jej czele stał Cynan. Ja stanąłem na czele 12 tysięcznej grupy najemników. Niestety nie byłem dobrym zarządcą i nie miałem więcej funduszy. To była armia na jedną bitwę, później musiałem sobie radzić z tysiącem moich sił. I pomocą sojusznika ze Szkocji.

3 lutego 890 roku doszło do bitwy pod Manaw. W jej trakcie odkryłem, że podstępni Francuzi przypuścili też atak z morza. 20 tysięcy lądem i drugie tyle szlakiem morskim. Co gorsza mój jedyny syn Elidyr zmarł na ospę. Walczyłem wściekle, walczyłem dzielnie. Ale armia skurwysyna Cynana nas pokonała, a ja trafiłem do jego lochu. Nie siedziałem tam długo. Jako ostatni członek rodziny Watts zostałem stracony 5 kwietnia 890 roku. Bóg ześle zemstę na potomków Cynana z Dyfed.

 

TL;DR - czasem warto roleplayować

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...