Skocz do zawartości

Jak przy pomocy konia obalić Troję?


tio

Rekomendowane odpowiedzi

Wrzesień zaczął się dobrze, nawet bardzo dobrze. Do Gorzyc zjechało ŁKS. Firma znana, z bogata historią i zapewne bez kompleksów wobec wiejskiego rywala. Ale my też nie mieliśmy kompleksów. Drużyna przyjezdna zakwaterowała się w hotelu Algo, w którym mieszkaliśmy razem z Jasiem. Późnym wieczorem w hotelu zakwaterował się również sędzia Piotr Wieczerzak. Zazwyczaj drużyny, które do nas przyjeżdżały zatrzymywały się w Sandomierzu, Stalowej Woli lub Tarnobrzegu. W Gorzycach był tylko jeden hotel, w którym zatrzymywali się kontrahenci przyjeżdżający do miejscowego zakładu tłoków i sprężarek – sponsora zespołu. Wieczorem zadzwonił Jasiu, który mieszkał w pokoju po drugiej stronie korytarza.

 

-Zgadnij kto nocuje w pokoju obok? – nie czekając na moją odpowiedź dodał: – sędzia Wieczerzak.

 

- Podchodzimy go?

 

- Raczej nie. Zgadnij kto go właśnie odwiedził?

 

- Żartujesz? Zaraz u ciebie będę.

 

Wziąłem ze sobą szklankę i poszedłem do Jasia. Nie, nie zamierzaliśmy pić. Szklanka miała mi posłużyć jako wysoce zaawansowany sprzęt podsłuchowy. Jasiu już siedział przy ścianie ze swoją szklanką więc usiadłem obok niego.

 

- … musicie rozmawiać z Krawcem. Jeżeli załatwicie sprawę z nim wtedy będziemy mogli pogadać.

 

- OK., pytam tylko na przyszłość, jutro sobie poradzimy. Ale gramy w tym sezonie o awans więc niewykluczone, że będziemy potrzebowali pana pomocy.

 

- Ja kontaktuję się tylko z Krawcem.

 

- OK. Dziękuję panie sędzio, do zobaczenia na meczu.

 

Usłyszeliśmy jeszcze skrzypnięcie zamykanych drzwi.

 

- Kim jest Krawiec? – zapytałem Jasia.

 

- Nie wiem, ale coś mi mówi, że musimy się tego dowiedzieć.

 

- Może zapytamy o niego Wieczerzaka?

 

- Dobra, ale po meczu.

 

 

 

A mecz był niezwykle emocjonujący, przede wszystkim zagraliśmy świetnie. ŁKS dotrzymywał nam kroku, niemal na każdą naszą akcję odpowiadał swoją ale Bilski był dziś w zupełnie innej klasie niż ich bramkarz – Skrzypiec. Efektowne 3 – 0 pozwoliło nam utrzymać 8 pozycję w lidze.

 

1.09.2008 – II Liga

 

Tłoki Gorzyce – ŁKS Łódź 3-0

 

Bramki: Wojciechowski (16), Konopelski (57), Kusiak (61)

 

 

 

- Dziękuję panie sędzio za dobre sędziowanie.

 

- Nie ma za co. Gratuluję zwycięstwa.

 

- Czy mógłby mnie pan skontaktować z Krawcem?

 

- Moim krawcem? Niestety, kupuję ubrania w sklepach, nie mogę panu polecić żadnego krawca. – wsiadł do samochodu i gwałtownie ruszył.

Odnośnik do komentarza

@citko: nie grałem za wiele w CM 01/02, nie mam żadnych kiler taktyk. Tabelę planowałem dać po rundzie jesiennej.

 

Niestety, reszta września okazała się beznadziejna. Podręcznik Talagi był do niczego. Nie mam zamiaru kazać chłopakom biegać wokół tyczek z piłką – mam od tego trenerów (kiepskich to fakt, ale i tak lepsi ode mnie), a z jego wywodów taktycznych nic nie rozumiałem. Próbowaliśmy się czegoś dowiedzieć o tajemniczym Krawcu ale po kilku nieudanych próbach daliśmy sobie spokój. Pozostawało tylko czekać, że gość sam nas znajdzie.

 

W środę graliśmy w Warszawie rewanż z Polonią w Pucharze Ligi. Awans był tylko iluzoryczny a iluzje te rozwiał w pierwszej połowie Łukasz Adamski strzelając nam dwie bramki. Po przerwie trzecią dołożył Szłapa. My oddaliśmy tylko jeden strzał na ich bramkę. W dodatku niecelny. Beznadzieja!

 

5.09.2001 – 4 runda Pucharu Ligi – rewanż

 

Polonia Warszawa – Tłoki Gorzyce 3-0

 

W sobotę graliśmy u siebie z Odrą Opole. Mecz był wyrównany i najsprawiedliwszy wydawał się remis ale to oni strzelili jedyną bramkę w tym meczu.

 

8.09.2001 – II Liga

 

Tłoki Gorzyce – Odra Opole 0-1

 

Rozgrywanie dwóch meczów w tygodniu było zdecydowanie ponad siły moich grajków. Niestety, w środę czekał nas kolejny mecz: druga runda Pucharu Polski. Do Gorzyc przyjechał Lech. Byli pewni, że odniosą łatwe zwycięstwo. I odnieśli łatwe zwycięstwo:

 

12.09.2001 – II runda Pucharu Polski

 

Tłoki Gorzyce – Lech Poznań 0-2

Odnośnik do komentarza

Efektów naszej pracy nie było widać (gdyby były jakieś efekty powiedziałbym „mojej pracy” – a tak, porażki zawsze raźniej dzielić z kimś)

 

- Nie jest dobrze Jasiu, nie jest dobrze – zagaiłem filozoficznie polewając Wyborową. – Korupcja niby jest, ale czy na tyle powszechna jak sądziliśmy to za wcześnie mówić. Większy problem to jak się do niej dobrać.

 

- No jak, jak? Tak jak Odyseusz. Podrzuciliśmy im konia.

 

- Jakoś nie spieszą się z odpakowaniem tego prezentu. Do tego dochodzi beznadzieja w lidze. Ten twój Kazik Górski wiele mi nie pomaga. Talaga zresztą tez g… warty.

 

- Mam dla ciebie coś lepszego – Jasiu dźwignął się ciężko i sięgnął z półki cienką książkę, którą mi podał

 

- „Sztuka wojny”? Sun Tzu?

 

- Tak, najsłynniejsze opracowań strategii, nie tylko wojennej. – Wziął ode mnie książkę, przerzucił kilka kartek i zacytował:

 

Nie szczędźcie obietnic i podarunków, żeby zdobyć wieści. Nie żałujcie pieniędzy, bo pieniądz w ten sposób wydany, zwróci się stukrotnie.

 

- No Jasiu, super rzecz! Stworzymy strategię Kazimierz Sun Górski Tzu! Mam pomysł.

 

- Polej tymczasem

 

- Dobra. Sprawdziliśmy, że sędziowie biorą. Zobaczmy kto jeszcze bierze. Na przykład zawodnicy.

 

- Kwedyczenko – tak spieprzył mecz z Bełchatowem, że musiał coś wziąć.

 

- Niewykluczone. A jeżeli bierze, to zapewne zna innych którzy też biorą.

 

- Pogadamy z nim jutro.

Odnośnik do komentarza

- Trenerze, ja naprawdę jestem gotów do grania w pierwszym składzie. To z Bełchatowem to tylko jeden słabszy dzień. Proszę dać mi szansę. – Niewiele brakowało a rzuciłby mi się do stóp (a może do gardła? – nie mam pewności). Postanowiłem przeprowadzić na nim mały test. Postawiłem sobie na biurku ramkę ze zdjęciem niezapomnianej dyrektorki Wodnika. Wstając umyślnie potrąciłem zdjęcie, tak że spadło mu wprost pod nogi. Rzut oka na jego twarz, na której momentalnie odmalowała się cala skala emocji od zdziwienia, poprzez strach, złość i krwawą żądzę zemsty na złamanym sercu kończąc, uświadomił mi, że facet jest w niej nieszczęśliwie zakochany. Chyba nie nadawał się na naszego poławiacza Judaszy.

 

- Czy pan i ona… ? – Wydukał przez ściśnięte gardło patrząc na zdjęcie.

 

- Ona? Sam nie wiem, to raczej nieszczęśliwa miłość. Czemu pytasz?

 

- Bo ja, ona… Chyba oszukuje nas obu. – Rozmowa zdecydowanie nie przebiegała po mojej mysli. Odgrywanie faceta ze złamanym sercem przed drugim facetem ze złamanym sercem, w dodatku na trzeźwo to było ponad moje umiejętności aktorskie (choć w liceum grałem Kordiana i mógłbym tu zadeklamować: „Zabijasz mię, kochanko, niewczesnemi łzami– Serce twoje przekładam nad wszelki dar złoty.” - ale to chyba nie odniosłoby dobrego efektu)

 

- Kobiety… - wypowiedziałem to tak, że powiedziałem wszystko.

 

- Wracając do piłki nożnej. Dałeś plamę i na twoje miejsce wskoczył Bilski. Gra dobrze więc nie mam powodu go zmieniać. Pracuj na treningach a z pewnością dostaniesz swoją szansę. I lepiej będzie dla nas obu jak o niej zapomnimy – dodałem wrzucając zdjęcie do śmietnika.

Odnośnik do komentarza

Orlen to jeden z głównych faworytów do awansu, dla którego mecz z nami miał być spacerkiem. Tymczasem, grając w najsilniejszym składzie (choć braki w pomocy są aż nadto dotkliwe) stanowiliśmy dla nich twardy orzech do zgryzienia. Minimalnie niecelne strzały Kubicy i Boćka musiały dać im do myślenia. Zwichrowane celowniki moich snajperów to kolejny poważny problem.

 

Niestety, w 34 minucie padła jedyna bramka w meczu. Narwojsz sprytnym zwodem przeszedł obrońców i nie dał szans Bilskiemu.

 

15.09.2001 – II Liga

 

Orlen Płock – Tłoki Gorzyce 1 – 0

Znów po trzech dniach przyszło nam rozgrywać kolejny mecz. Do Gorzyc przyjechała gdyńska Arka. Trzecia drużyna drugiej ligi nie miała kompleksów wobec rywala, który szybko zmierzał ku strefie spadkowej.

 

Mieliśmy przewagę. Naprawdę mieliśmy przewagę. Utrzymywaliśmy się dłużej przy piłce, często atakowaliśmy, nawet Kubicy i Boćkowi zdarzało się trafić w bramkę. Cóż z tego, skoro to oni przeprowadzili akcję meczu i w 73 meczu Nikodem zdobył zwycięską bramkę. W dodatku Rzeźniczek kopnął w słupek i złamał sobie palca. Niestety, nie miałem innego lewoskrzydłowego.

 

19.09.2001 – II Liga

 

Tłoki Gorzyce – Arka Gdynia 0 – 1

 

Nasz skaut znalazł kolejnego, jego zdaniem świetnie rokującego na przyszłość młodziana i do Gorzyc przyjechał 19-letni Gruzin Tengiz Malbaz – prawy obrońca. Odważny i szybki.

 

Trzy dni później kolejny mecz. Pojechaliśmy do Zamościa by zmierzyć się z naszym ligowym sąsiadem; Hetmanem. Po nienajgorszych a dość pechowo przegranych meczach z ligowymi potentatami liczyliśmy na niezły mecz i zwycięstwo.

 

Zaczęliśmy spokojnie, przez kilkanaście obie drużyny przepychały się w środku pola. W 23 minucie po ich rzucie rożnym sędzia dopatrzył się faulu Wojciechowskiego w polu karnym i podyktował jedenastkę, którą Mizia precyzyjnie zamienił na bramkę. Dwanaście minut później kontratak w wykonaniu Boćka efektowną kosą w polu karnym powstrzymał ich włoski bramkarz Angelo Zocco. Poszkodowany sam wykonywał karnego i… nie pomylił się. Nie długo cieszyliśmy się remisem bo trzy minuty później dokładne podanie otrzymał Bakhno i zrobiło się 1- 2.

 

Moi zawodnicy chyba nie zrozumieli przesłania, które miałem dla nich w przerwie (coś o tym, że nie jest źle, szanse są tylko musimy przycisnąć i grać uważniej z tyłu), bo po wyjściu na boisko po prostu stanęli. Zero akcji, nic tylko bierność. Szlag by ich. W nerwach dokonałem potrójnej zmiany. Obraz gry odmienić mieli Malbaz, Wojtala i Teodoradze. Nie odmienili. W dodatku w 86 minucie kontuzję odniósł Tułacz i końcówkę musieliśmy grać w dziesiątkę co wykorzystał Bakhno strzelając nam trzecią bramkę.

 

29.09.2001 – II Liga

 

Hetman Zamość – Tłoki Gorzyce 3 – 1

 

Bramka: Bociek (36 – kar.)

 

Zaczęliśmy od pozycji lidera, po dziesięciu kolejkach byliśmy na 15 miejscu – w strefie spadkowej. Bilans września: 1 zwycięstwo, 6 porażek. Pięknie kur.., po prostu pięknie.

Odnośnik do komentarza

- Panowie, sytuacja zmusza nas do radykalnych zmian. Ogłaszam więc, że wprowadzamy dziś taktykę KSTG.

 

- Klub Sportowy Tłoki Gorzyce? – mistrz dedukcji Niedzielan

 

- Może być, jeśli łatwiej będzie wam zapamiętać. Skrót ten oznacza Kazimierz Sun Tzu Górski i jest to moja autorska taktyka – tu zawiesiłem głos czekając na oklaski. Nie doczekawszy się ich kontynuowałem: - To połączenie mądrości Kazimierza Górskiego ze Sztuką Wojny Sun Tzu. Mam nadzieję, że natchnie was to do walki i zwycięstw. Jutro mecz z Ceramiką. Jak słyszeliście podobno ich prezes chce nas spuścić z ligi. Biorąc pod uwagę to, że mają raptem punkt więcej od nas i są na 14 miejscu to jakoś w to wątpię. W każdym razie myślę, że potraktujecie ten mecz prestiżowo i dacie z siebie wszystko. Sun Tzu mówi:

„Poznaj dobrze wroga i poznaj dobrze siebie, a w stu bitwach nie zaznasz klęski.”
Zrobiłem przegląd naszych sił i wprowadzam drobną zmianę w ustawieniu. Zrobimy dwóch defensywnych pomocników, jutro na tych pozycjach zagrają Tola Ławryszyn i Marcin Murdza. W obronie będzie trzech graczy i jeden środkowy pomocnik. – środkowym pomocnikiem na jutro będzie Kołaczyk, ale przydałby się ktoś naprawdę dobry na tej pozycji.

 

- A jeżeli ktoś z Ceramiki będzie próbował was podchodzić to liczę na to, że dacie mi o tym znać.

 

Byłem bardzo ciekaw wprowadzonych zmian i efektów mądrości Sun Tzu.

 

Oczywiście cudów nie oczekiwałem, chłopaki inteligencją nie grzeszyli i musieli mieć trochę czasu by do nowego ustawienia się przyzwyczaić.

 

Taktyka zdała egzamin w obronie (przynajmniej w tym meczu). Nie straciliśmy bramki a Ławryszyn w roli defensywnego pomocnika czuł się świetnie, został zawodnikiem meczu. Z przodu niestety nędza. dwa strzały celne, zero bramek.

 

3.10.2001 – II Liga

 

Tłoki Gorzyce – Ceramika Opoczno 0 -0

Odnośnik do komentarza

W środę reprezentacja Polski zwyciężyła na Stadionie Śląskim z Ukrainą 2-1 (bramki Nowak i Juskowiak) i przypieczętowała swój awans na Mistrzostwa Świata w Korei i Japoni.

 

My po dziesięciu dniach odpoczynku (wreszcie) pojechaliśmy do Kietrza. Typowy ligowy średniak, jak najbardziej w naszym zasięgu. Do pełni sił wrócił Rzeźniczek więc wystawiliśmy najmocniejszy skład (w ataku zamiast Boćka, który kiepsko wypadł na treningu zagrał Marcin Szmuc).

 

Pierwsza akcja meczu i… gol dla Kietrza. Uff, na szczęście nie uznany. Spalony. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Faul w 40 minucie przed polem karnym zakończył się dla Wojtali kartką a dla Kitrza rzutem wolnym, po którym Jasiński zdobył gola. Nie koniec na tym. Do szatni Bałuszyński wpakował nam drugą bramkę. Druga połowa to ataki Kietrza i nasza desperacka obrona. Warte zapamiętania było tylko ostatnie 10 minut. Na boisko weszli Murdza, Niedzielan i Bociek. Rzut rożny dla nas wykonuje Rzeźniczek, piłka spada na nogę Kołaczyka i gol.

 

Przycisnęliśmy walcząc o wyrównanie i… udało się! Rzut wolny w ostatniej minucie, wrzutka Syguli i strzał Murdzy. 2-2! Fuks jak nie wiem co. Ciągle na 15 miejscu.

 

13.10.2001 - II Liga

 

Kietrz – Tłoki Gorzyce 2- 2

 

Bramki: Kołaczek (80), Murdza (90)

Odnośnik do komentarza

Trzy dni później przyjechał do nas Myszków. Ostatnia drużyna w tabeli. Mottem, które miało natchnąć moich graczy była mądrość Sun Tzu:

„Jeśli twój wróg jest pogrążony w chaosie, zmiażdż go”
Zaczęło się nawet nieźle. W jedenastej minucie celny strzał Tomasza Szmuca wpadł do bramki. To niestety był nasz jedyny celny strzał w tym meczu a Myszków uwierzył w swoją szansę i ich uporczywe acz nieporadne ataki przyniosły efekt w 70 minucie kiedy Kosmalski doprowadził do remisu. W końcówce nie myślałem już o zmiażdżeniu przeciwnika tylko o dowiezieniu remisu. Udało się.

17.10.2001 – II Liga

Tłoki Gorzyce – Myszków 1 - 1

Bramka: T. Szmuc (11)

Odnośnik do komentarza

Kolejny mecz we Wrocławiu z Polarem. Na przedmeczowej konferencji czułem, że ich menadżerowi coś źle z oczu patrzy. Nawet jeśli swoją dziewiątą pozycję zawdzięczali łapówkom (a coś mi mówiło, że tak jest) to wydawanie pieniędzy na drużynę, która nie wygrała od 1 sierpnia byłoby zwykłą rozrzutnością. Sędziować miał nam Leszek Gawron, policjant z Mielca. Po koledze po fachu nie spodziewałem się przekrętów, nie próbowałem go też podpuszczać, bałem się, że może mnie zdemaskować.O samym meczu chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Zmęczenie graniem dwa razy w tygodniu dało się niektórym moim grajkom we znaki, raziła szczególnienie skuteczność moich asiorów Boćka i Kubicy więc w ataku wystawiłem Bańskiego i Marcina Szmuca. Ten pierwszy zagrał przyzwoicie, zdobył bramkę. Oni zdobyli dwie.

20.10.2001 – II Liga

Polar Wrocław – Tłoki Gorzyce 2 – 1

Bramka: Bański (56)

Bardzo średnio na bramce zagrał Bilski. Może Kwedyczenko doczeka się swojej szansy? Spadliśmy na przedostatnie miejsce. Może jako desperacko potrzebujący punktów menadżer będę bardziej wiarygodny w swojej roli konia?

Odnośnik do komentarza

Wyczekiwany od dawna tydzień odpoczynku pozwolił odzyskać formę moim zawodnikom. Czekała nas wyprawa do Poznania i spotkanie z wiceliderem, murowanym kandydatem do awansu – Lechem. Ponad miesiąc temu dokopali nam w Pucharze Polski, nie liczyłem więc że tym razem będzie inaczej. W bramce zagrał Kwedyczenko. Niedługo, bo w 22 minucie został sfaulowany i zastąpić go musiał Bilski. Chwilę później z boiska zniesiono Murdzę. Jakoś obroniliśmy się przed ich naporem w pierwszej połowie.Nie przeprowadziliśmy żadnej akcji.W drugiej połowie Lech w końcu zrobił to co było tylko kwestią czasu: strzelił bramki. Dwie.

27.10.2001 – II Liga

Lech Poznań – Tłoki Gorzyce 2-0

W prasie przetoczyła się nagonka na Wojtalę. Cóż, prawdę mówiąc jego ostatnie występy pozostawiały sporo do życzenia. Ale gdybyż tylko jego występy pozostawiały do życzenia byłbym dużo bardziej szczęśliwym człowiekiem. Stanąłem więc twardo w jego obronie. Ku mojej uciesze poparli mnie kibice, a Wojtala obiecał odwdzięczyć się za zaufanie. Bardzo jestem ciekaw tej jego wdzięczności.Teodoradze powołany został do młodzieżówki Gruzji. Podsumowanie października: 3 remisy, dwie porażki. Czy to poprawa w stosunku do września?

Odnośnik do komentarza

Listopad nie przyniósł poprawy. We Wszystkich Świętychgraliśmy u siebie z Łęczną. Obrona jeszcze jako tako, ale w ofensywie jak zwykle nie istnieliśmy.

1.11.2001 – II Liga

Tłoki Gorzyce – Łęczna 0-1

I tak złą atmosferę w drużynie dodatkowo rozwalał Bociek,który po tym jak go opieprzyłem za opieprzanie się na treningu chodził obrażony i pozował na ofiarę. Gwiazdor cholerny. Posiedzi na ławce to może da mu to coś do zrozumienia. A jak nie, to będę musiał z nim pogadać.

Zarząd Ceramiki wywalił menadżera. Ot, drobna przyjemnostka.

W kolejnym meczu sięgnęliśmy dna. Osiemnaste w tabeli Zagłębie rozwaliło nas 3-0. Myszków tymczasem wygrał i mieliśmy nad nimi tylko3 punkty przewagi.

10.11.2001 – II Liga

Zagłębie Sosnowiec – Tłoki Gorzyce 3-0

Odnośnik do komentarza

Dwie kolejki do końca rundy. Nie miałem sił na nic. Jasiu się martwił, że nie dość że dostajemy baty od wszystkich to jeszcze nic nie robimy by rozwalić układ. O ile jakikolwiek układ istnieje.

W towarzyskim meczu Polska zremisowała z Rosją 0 – 0.

W przedostatnim meczu rundy podejmowaliśmy 16 w tabeli Polkowice. Strzeliliśmy w tym meczu wszystkie dwie bramki… i zremisowaliśmy 1-1. W 60 minucie z daleka potężnie strzelał ich pomocnik Gorząd. Z najwyższym trudem piłkę odbił Kwedyczenko, piłka spadła pod nogi naszego pomocnika Konopelskiego, ten ujrzał przed sobą pustą bramkę, czerwona kurtyna padła mu na oczy i gooool! Jeden zero dla nich. Końcówka jednak przyniosła nadzieje, że czasem udaje nam się stworzyć akcję. Nasze wysiłki ukoronowane zostały w 77minucie przepiękną bramką Kubicy. Zawodnikiem meczu zostal Kwedyczenko, czym potwierdził, że naprawdę mu zależy na grze.

17.11.2001 – II Liga

Tłoki Gorzyce – Polkowice 1 -1

Bramki: Konopelski (60 – sam.), Kubica (77)

Myszków tymczasem wygrał drugi mecz z rzędu i już mieliśmy tylko punkt przewagi nad nimi.

 

W ostatniej kolejce rundy przyszło nam ponownie zmierzyć się z Bełchatowem. Nie wiem co za geniusz tworzył zestawy par i wymyślił, że na jesieni dwa razy zagramy z Bełchatowem a na wiosnę dwa razy ze Świtem. Wahałem się czy wystawić Kwedyczenkę, który spieprzył nam pierwszy mecz z nimi. Z drugiej strony chłopak zapewne pałał żądzą zemsty. Zagrał. Był przyzwoity, ale nie zapewnił nam punktów. W 62 minucie puścił strzał Chwesiuka i tak padła jedyna bramka w meczu. Po raz kolejny bez sensu zagrała nasza ofensywa. Taktyka KSTG była do d.

24.11.2001 – II Liga

Tłoki Gorzyce – Bełchatów 0 -1

Myszków wygrał i tym samym wylądowaliśmy na ostatnim miejscu. Przyszłość wyglądała wprost różowo. Z taką grą nikt nie będzie chciał kupować od nas punktów, bo przecież bez wysiłku sam je zdobędzie. Sprzedać też się nikt nie odważy, bo porażka z nami byłaby dla każdej drużyny zbyt podejrzana.

Odnośnik do komentarza

Tabela po rundzie jesiennej:

 

 

Pos	 Team							Pld  Won  Drn  Lst  For  Ag   Won  Drn  Lst  For  Ag   Pts
--------------------------------------------------------------------------------------------------
1st	 Lech							19   8	1	1	22   10   5	2	2	20   11   42   
2nd	 Hetman						  19   8	1	1	22   10   3	3	3	12   10   37   
--------------------------------------------------------------------------------------------------
3rd	 Radzionkow					  19   4	4	1	17   9	5	2	3	16   14   33   
4th	 Odra Opole					  19   7	1	2	20   14   3	2	4	13   12   33   
--------------------------------------------------------------------------------------------------
5th	 Polar						   19   4	1	4	12   12   5	3	2	16   11   31   
6th	 Hutnik						  19   6	2	1	17   10   3	2	5	11   19   31   
7th	 Orlen						   19   5	3	2	21   16   2	4	3	20   22   28   
8th	 Jagiellonia					 19   4	1	4	19   18   4	3	3	19   13   28   
9th	 Ceramika						19   4	4	2	14   15   3	1	5	13   15   26   
10th	Kietrz						  19   4	4	2	21   15   3	1	5	11   16   26   
11th	LKS							 19   5	2	2	18   10   2	2	6	13   19   25   
12th	Arka							19   4	3	2	14   14   2	3	5	12   20   24   
13th	Belchatow					   19   3	3	3	13   14   3	2	5	11   15   23   
14th	Leczna						  19   5	1	4	21   16   1	3	5	8	14   22   
--------------------------------------------------------------------------------------------------
15th	Swit							19   2	5	2	9	9	3	2	5	14   19   22   
16th	Zaglebie S.					 19   4	1	5	18   22   2	2	5	15   16   21   
17th	Polkowice					   19   3	3	3	16   16   2	2	6	14   25   20   
18th	Szczakowianka				   19   5	1	3	14   14   0	3	7	12   26   19   
19th	Myszkow						 19   3	2	5	14   16   1	3	5	10   16   17   
20th	Tloki						   19   2	4	4	11   10   1	2	6	10   20   15

 

Trzeba będzie nam stoczyć heroiczną walkę o utrzymanie, bo te kilka miesięcy do końca ligi mogło nie wystarczyć na poznanie jak naprawdę wygląda korupcja w polskiej piłce. Miałem nadzieję, że będziemy grali lepiej (wiem, wszystko wskazuje, że to bezpodstawna nadzieja), i że w końcu zacznie się sezon handlowania punktami.

Odnośnik do komentarza

Od: mapr@kgp.pl

do: rzez@kgp.pl

 

Szefie

 

Jak widać z tabeli sytuacja jest zła – ale uprzedzałem, że nie znam się na trenowaniu drużyny piłkarskiej. Do utrzymania potrzebne

będą nam wzmocnienia, niestety w kasie klubowej pusto. Pojawiła się koncepcja, żeby wysłać skauta do Afryki – to kopalnia piłkarskich talentów (tak mówią w telewizji). Przydałby się sponsor takiej podróży. Myślę, że policja mogłaby nas wspomóc. Co Pan o tym myśli?Drużyna jest w miarę zgrana, choć jak w każdej grupie pojawiają się konflikty, radzę sobie z nimi. Chętnie pozbyłbym się paru

graczy bo nic nie wnoszą, ale kondycyjnie kiepsko wytrzymujemy taką ilość meczy, więc może być potrzebna każda para nóg. Nie sądzę żeby ktokolwiek sprzedawał nasze mecze, ale niewykluczone, że po prostu nie dostawali takich

propozycji. Wiosną może być różnie.

Podsumowanie:

Bramkarze:

Bilski, Kwedyczenko, Rachowski. Najwięcej grał Bilski i właściwie nie zawodził szczególnie. Kwedyczenko ma trochę lepsze warunki fizyczne, zależy mu na grze, zawalił jeden mecz, ale pokazuje, że mimo wszystko można na niego liczyć.

 

Prawa obrona:

Jacek Madej, Tengiz Malbaz, Marcin Murdza. Murdza grał często jako defensywny pomocnika, ale chyba zrezygnuję z tej pozycji. Na prawej obronie skuteczny choć bez rewelacji. Malbaz – młody Gruzin –chyba czas wypróbować go bardziej intensywnie w pierwszej drużynie. Madej – ot mocno przeciętny grajek.

Lewa obrona:

Zbigniew Sygula, Nikola Tisanonovic, Anatolij Ławryszyn – najczęściej z lewej strony grał Sygula – całkiem przyzwoicie sobie radził, zaliczył jedna asystę. Tisanovic – 18 letni Jugosłowianin – grał w rezerwach ale jest potrzeba wprowadzenia go do pierwszego składu. Ławryszyn dość uniwersalny gracz może grać na lewej stronie i na środku, również jako defensywny pomocnik. Potrafi wznieść się na wyżyny, choć często średnio jak reszta drużyny.

Środek obrony:

Tomasz Wojciechowski, Paweł Wojtala – obaj podobni, bez błysku ale i nie beznadziejnie.

Prawa pomoc:

Tomasz Szmuc – defensywny pomocnik, może grać też na środku. Trzy bramki w lidze, jedna w pucharach. Solidny.

Besik Teodoradze – głównie jako rezerwowy dla Niedzielana, ciągle mam nadzieję, że będzie z niego gwiazda, choć na razie nic na to nie wskazuje.

Andrzej Niedzielan – 4 asysty, jedna bramka, dość często łapie kontuzje.

Lewa pomoc:

Marek Kusiak – rezerwowy, który może grać także na środku oraz w ataku. Jedna bramka.

Dariusz Rzeźniczek – może być gwiazdą. Świetnie grał na początku sezonu, w meczach pucharowych, teraz mu się coraz rzadziej

chce.

Środek pomocy:

Krzysztof Kolaczyk – kompletnie bez wyrazu, pierwszy do odstrzału

Daniel Konopelski – rzadko gra, ale strzelił dwie bramki. Warto dawać mu szanse.

Przemysław Pałkus – jeden z kibiców doradzał aby go nie skreślać za wcześnie więc co i rusz daję mu szanse. Zobaczymy

Paweł Szafran – zagrał w jednym meczu i nie przekonał mnie. Ale może ja się nie znam. Ba, na pewno się nie znam!

Tomasz Tułacz – rezerwowy, jedna asysta

Napastnicy:

Andrzej Kubica – niezły początek sezonu, teraz coraz częściej na ławce

Marcin Szmuc – rezerwowy, chyba do sprzedania

Piotr Bański – rezerwowy z aspiracjami

Krzysztof Bociek – najlepszy z napastników, lider strzelców drużyny, ostatnio coraz rzadziej trafia do bramki

Marcin Pacuła – zagrał w jednym meczu, nic nie pokazał.

 

Po przeglądzie składu na listę transferową trafili: Marcin Pacuła, Marcin Szmuc, Daniel Konopelski

Odnośnik do komentarza

Nakazałem chłopakom harowanie na treningu. Mój szef postanowił przyznać środki na podróż skauta do Afryki.

Oczywiście oficjalnie były to pieniądze od jednego ze sponsorów.

Parę dni po Nowym 2002 Roku zadzwoniła do mnie Katarzyna Olczak ? sławetna dyrektorka ośrodka Wodnik w Bełchatowie.

- Jesteś zainteresowany utrzymaniem swojej drużyny?

- No ba!

- W takim razie bądź w jutro w południe w Krakowie na ul. Krakusa 8. Mieszkanie 18. Zorganizowałam dla ciebie spotkanie z osobą, która może ci w tym pomóc.

 

Pojechałem do Krakowa sam, bez Jasia. Duża kamienica z zewnątrz sprawiała korzystne wrażenie, jednak klatka pozbawiała złudzeń - to była rudera, tania czynszówka dla życiowych nieudaczników, przymierających głodem artystów, prostytutek, urzędników budżetówki. Dziwne miejsce na spotkanie poważnych, bądź co bądź działaczy sportowych. Drzwi numeru 18 wyglądały solidnie, pozbawione były jakiejkolwiek wizytówki. Włożyłem prawą dłoń za pazuchę chwytając na wszelki wypadek rękojeść mojego służbowego Walthera P-99. Zastukałem głośno. Rozległo się potężne dudnienie i nic ponadto. Cisza. Spróbowałem jeszcze raz, tak samo bezowocnie. Szarpnąłem za klamkę. Drzwi ku memu zdziwieniu się uchyliły.

 

- Halo, jest tu ktoś? ? powiedziałem w głąb mieszkania. Odpowiedziała mi cisza. Podejrzana cisza.

 

Wyciągnąłem broń i odbezpieczyłem. Ciche kliknięcie metalu nie było zapewne obcym dźwiękiem na tej klatce. Gwałtownie wkroczyłem do środka i błyskawicznie rzuciłem się za pierwszą rzecz, która wpadła mi w oczy wykorzystując ją jako osłonę. To była kanapa. Odczekałem chwilę ale nie dobiegł mnie żaden dźwięk poza skrzypieniem drzwi, których oczywiście nie zamknąłem za sobą. Schowany za oparciem kanapy, przyciśnięty do ściany nie miałem dużego pola widzenia. Ostrożnie wychyliłem głowę. Pokój był pusty i wyjątkowo czysty. W powietrzu czuło się delikatną woń perfum, snu i płynu do podłóg. Na wprost mnie znajdowało się wejście do małej kuchni a tuż obok, na ścianie o którą się opierałem były drzwi do łazienki jak sądzę. Zwróciłem uwagę na puchaty dywan, który był bardzo przyjemny w dotyku. Ręką wymacałem coś na podłodze. Były to damskie majteczki. Mam słabość do damskiej bielizny i momentalnie wyobraziłem sobie Katarzynę w tych majteczkach. Wizja była bardzo podniecająca i bardzo wyraźna. Zaraz, zaraz.. Ona miała identyczne majteczki tamtej pamiętnej nocy. Czarne, bardzo przyjemne w dotyku, z seksownymi sznureczkami po bokach. To dlatego fantazja okazała się tak rzeczywista. Nie pozwoliłem jednak umysłowi odpłynąć w sferę marzeń erotycznych. Odłożyłem majtki tam skąd je podniosłem, czyli na dywan. Leżało tam coś jeszcze. Pudełko papierosów Super Kings. Zwróciłem uwagę na fragment znaku akcyzy ? o ile się nie myliłem była to białoruska akcyza (mieliśmy z tego szkolenie kiedy zajmowaliśmy się akcją przeciw przemytnikom). To oczywiście mogło nic nie znaczyć ale nie byłbym dobrym policjantem gdybym nie zakwalifikował tego jako śladu: (Sun Tzu mówi "wykorzystuj nawet nic nie znaczące informacje, przegrana bitwa to niewykorzystane okazje.?) Schowałem pudełko do kieszeni i wyczołgałem się zza swojej kryjówki. Najpierw sprawdziłem łazienkę - była czysta i pachnąca odświeżaczem o zapachu morskiej bryzy. Jeszcze tylko sus do kuchni i mogłem z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że mieszkanie było puste. Zajrzałem do lodówki, stała w niej tylko butelka wina. Pod nią znajdowała się kartka papieru. Wyjąłem ja ostrożnie przez chusteczkę higieniczną. Napisane na niej było kilka słów:

 

100000 euro. Czekaj na telefon.
Odnośnik do komentarza

Komórka Katarzyny nie odpowiadała, w ośrodku nie widziano jej od kilku dni. Mogło to oznaczać, że ktoś ją porwał. Pytanie, czy kartka była przeznaczona dla mnie czy też dla kogoś innego. Na przykład gościa, z którym mieliśmy się spotkać. Musiałem porozmawiać z Kwedyczenką.

 

- Czy spotykałeś się z panią Olczak po naszej rozmowie?

 

- Szefie…

 

- Nie jestem zazdrosny. Mam powody przypuszczać, że została porwana i..

 

- Co? – pobladł momentalnie

 

- Miała mnie poznać z człowiekiem, który może nam pomóc w utrzymaniu. Niestety kiedy tam przyszedłem nikogo nie zastałem tylko tę kartkę. - Pokazałem mu list w torebce foliowej.- Dlatego chcę wiedzieć kiedy widziałeś ja po raz ostatni.

 

- Tydzień temu, w czwartek. Spotykaliśmy się od czasu do czasu w Krakowie. Ma tam kawalerkę.

 

- Czy mówiła ci o jakichś układach, ludziach którzy kręcą wynikami ligowymi? Czy miała kontakty z przestępcami?

 

- Nie rozmawialiśmy w ogóle o piłce, nie spotykaliśmy się z nikim bo właściwie cały czas spędzaliśmy w tej kawalerce – uśmiechnął się do swoich wspomnień. – Szefie, musimy powiadomić policję!

 

- I co im powiemy? Że nie przyszła na spotkanie? Nie wiemy czy została porwana, z tego co wiem nikt nie zgłosił jej zaginięcia. Nie wiemy też co oznacza ta kartka. Równie dobrze mogła ona ją napisać, łatwo sobie wyobrazić, że jest to element jakieś gry, np. erotycznej.

 

Kwedyczenko uznał, że widocznie pytam go o szczegóły jego pożycia z Olczak.

 

- Szefie, my raczej spędzaliśmy czas w łóżku, nie bawiliśmy się w żadne gry.

 

- A czy jesteś pewien, że byłeś jedyny? – trudno, postanowiłem być brutalny.

 

- Wiem, że nie. Zrozumiałem to po naszej rozmowie. Nie przeszkadza mi to, świetna z niej laska i seks z nią jest super – starał się to powiedzieć beztroskim tonem ale widać było, że kłamie. Kochał ją.

 

 

- Poza tym, jeżeli ta kartka oznacza że ktoś ją porwał, to na pewno nie jest adresowana do mnie. Nie mógłbym zdobyć takiej kasy a poza tym, prawie w ogóle jej nie znam.

 

Zadzwonił telefon.

 

- Dostałeś informację? – zapytał głos z charakterystycznym, wschodnim akcentem.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...