Skocz do zawartości

Liga hiszpańska (Liga BBVA)


Rekomendowane odpowiedzi

 

Chińczycy mają kasę i wyraźnie chcą przelamac hegemonie lig europejskich. Co w tym chorego?

Ja chcę żeby Polska przeskoczyła Luksemburg w temacie PKB na mieszkańca. Moje marzenie wydaje się bardziej realne ;)

 

chyba kpisz. Mogę się ząlożyć, że ekipa z Azji do 2050 zdobędzie KMŚ, niekonicznie Chińczycy, bo i kluby z Indii mają mocarstwowe kluby (cho to plany na razie), a przy ich potencjale ludnościowym (jest z kogo wybierać) i odpowiednich nakładach finansowych z pewnością się uda.

Odnośnik do komentarza

A co mają jeszcze wygrać? Ligę Mistrzów? ;)

Chyba Azjatycką ;)

W Indiach i Malezji są bardzo bogate kluby. Dla nas trochę to egzotyka i chyba nie do końca łapiemy ich poziom. No bo z ręką na sercu- kto śledzi i zna dobrze rozgrywki w tamtej części świata? Ja nie :)

Odnośnik do komentarza

 

 

Chińczycy mają kasę i wyraźnie chcą przelamac hegemonie lig europejskich. Co w tym chorego?

Ja chcę żeby Polska przeskoczyła Luksemburg w temacie PKB na mieszkańca. Moje marzenie wydaje się bardziej realne ;)

 

chyba kpisz. Mogę się ząlożyć, że ekipa z Azji do 2050 zdobędzie KMŚ, niekonicznie Chińczycy, bo i kluby z Indii mają mocarstwowe kluby (cho to plany na razie), a przy ich potencjale ludnościowym (jest z kogo wybierać) i odpowiednich nakładach finansowych z pewnością się uda.

 

 

Zacznę od... :rotfl: :rotfl: :rotfl:

 

Uwierz mi, bardzo chętnie bym się założył, ale nie bardzo chce mi się 35 lat czekać na wygraną.

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem nie ma się co podniecać tą chińską potęgą. Spójrzmy tak trzeźwo. Kto trafił do Chin, to nie są jakieś kluczowe postacie tylko jednak zawodnicy drugiego planu. Może Guarin był podstawowym graczem Interu, ale Martinez czy Ramires to rezerwowi, których Atletico czy Chelsea pozbyły się bez żalu, szczególnie, że mogły od Chińczyków wyciągnąć ogromne pieniądze. Póki co jeszcze 99% czołowych zawodników wybiera ambicje i trofea nad chińskie fortuny. Tym bardziej że mimo rozwoju cywilizacyjnego Chin raczej mało kto zamieniłby słoneczną Barcelonę czy pełen atrakcji Londyn nad Pekin czy Szanghaj.

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem nie ma się co podniecać tą chińską potęgą. Spójrzmy tak trzeźwo. Kto trafił do Chin, to nie są jakieś kluczowe postacie tylko jednak zawodnicy drugiego planu. Może Guarin był podstawowym graczem Interu, ale Martinez czy Ramires to rezerwowi, których Atletico czy Chelsea pozbyły się bez żalu, szczególnie, że mogły od Chińczyków wyciągnąć ogromne pieniądze. Póki co jeszcze 99% czołowych zawodników wybiera ambicje i trofea nad chińskie fortuny. Tym bardziej że mimo rozwoju cywilizacyjnego Chin raczej mało kto zamieniłby słoneczną Barcelonę czy pełen atrakcji Londyn nad Pekin czy Szanghaj.

 

Jeszcze 2-3 lata temu Chińczycy brali towar z piątej/szóstej półki, teraz atakują półkę trzecią i wydaje się kwestią czasu, kiedy zaczną atakować drugą, później oczywiście pierwszą. Przecież nikt się nie oszukuje, że to się stanie teraz, ale w perspektywie kolejnych lat, obserwując jak to się odbywało do tej pory, jak najbardziej ma szansę się wydarzyć. Jeżeli nie znudzi im się wydawanie pieniędzy na kluby piłkarskie to mogą przekonać na początku dwie gwiazdy z Europy do wyjazdu, a później wiadomo, że reszta może podążyć ich szlakiem, bo to "normalny kierunek".

Odnośnik do komentarza

Poza tym uważam, że w tak rozwartwionym społecznie środowisku jak środowiska z Półwyspu Arabskiego sport ma małą szansę na zaistnienie. Biedotę (często napływową), która stanowi ponad połowę mieszkańców zwyczajnie nie stać na bilety. Co za tym idzie pika nożna jest rozrywką dla nielicznych. Nieco inaczej sytuacja wyglada w Iranie, czy Korei Południowej, dlatego tam ligi jak na warunki azjatyckie były, są i będą mocne. W Chinach, a tymbardziej w Indiach klasa średnia się wykształca dopiero, Od tego procesu społeczno-ekonomicznego zależy powodzenie planów właścicieli, którzy pompują kasę w futbol. Najpierw musi zaistnieć odbiorca tego produktu, a potem dopiero można mówić o jego dalszym rozwoju.
Jednak prognozy społeczne i ekonomiczne dla wschodniej i południowej Azji są optymistyczne, dlatego też uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie dla dalszego rozwoju piłki nożnej tamze.

Odnośnik do komentarza

Dawno nic nie było o Valencii ;)

Jeżeli ktoś sądzi, że klub któremu kibicuje nie ma normalnego zarządzania (Real dla przykładu) to nigdy chyba nie poznał kibica Valencii. W zeszłym roku była wielka radość (w tym i moja), że Peter Lim wykupił klub. Miał się nie wtrącać, po prostu łożyć hajs i redukować zadłużenie, jednocześnie w końcu ogarniając sprawę stadionu. I pierwszy sezon wyglądał nieźle. No name trener wywalczył w dobrym stylu awans do LM. Co prawda zakupieni przez Lima piłkarze grali średnio (Rodrigo, Cancelo, Perez...większość zaciągu portugalskiego) to jednak były też światełka w tunelu (Gomes, postawienie na nogi Parejo czy Barragana, świetny Gaya).

Minęło pół roku i Valencia ma trzeciego trenera (jeśli liczyć regularnego strażaka Voro), w dodatku jest nim ekspert telewizyjny bez doświadczenie zza linii bocznej, a sami Nietoperze pobili rekord meczy bez zwycięstwa w lidze.

 

Transfery, które zastąpiły luki (Alves, Otamendi) okazały się porażką. Świetny w Monaco Abdennour sabotuje każdy mecz, Matt Ryan grał nawet nieźle, ale potem Yoel i Domenech go wygryźli. Nawet świetni Gomes, Gaya czy Mustafi obniżyli loty. Do tego okazało się, że Rodrigo to gracz kompletnie bez potencjału, a Negredo zapomniał jak się gra w piłkę.

Valencia odniosła niedawno największą porażkę od wielu lat tracąc siedem bramek w meczu z Barceloną.

 

Teraz rysują się wedle plotek dwa scenariusze:

1) Neville ma czas do meczu z Betisem, porażka = out i Pitarch ma zaproponować zarządowi opcje trenerskie (Pellegrini, Benitez, Voro do końca sezonu)/remis po dobrej grze albo zwycięstwo = posada uratowana.w
2) Niezależnie od wyników Neville wypełnia kontrakt, a od nowego sezonu do Valencii idzie Pellegrini/Benitze/może nawet znowu Sanchez Flores

 

I jakkolwiek fani mogli by się cieszyć perspektywą dobrego trenera (Pelle) albo ulubieńców klubu (Sanchez, Benitez) tak ciężko sobie wyobrazić współpracę z zarządem, a raczej z Mendesem. Superagent z Portugalii ma w klubie chyba z 10 zawodników. I o ile część z nich miała sens (Gomes czy Danilo) tak reszta kompletnie zawodzi. Mendes mocno się przyjaźni z Limem i wydaje się, że jedyną nadzieją dla Valencii jest to, że jeśli Lim sięgnie po nowego trenera to da mu wolną rękę, a więzi z Mendesem zostaną zerwane.

Ale to Valencia, więc nadzieja jest niewielka...

 

Amunt!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...