Skocz do zawartości

Linel kam chlinel...


el_mariachi

Rekomendowane odpowiedzi

Profesor - Zapytaj się FYMa :keke: Ze mną nie jest jeszcze tak źle - mam dopiero 3 (w tym jeden był jak przyszedłem) ;) Polacy, gdziekolwiek bym nie szukał, to zajmują 1/4 raportów scoutów... Próbowałem Serbów ściągnąć, jednak Ci chcą tyle kasy zarabiać, że chyba im się w tych serbskich łbach poprzewracało. Zostają mi Polacy i Ormianie (jak skończą się im kontrakty), ewentualnie juniorzy, którzy się trochę w klubie podszkolą.

Lucas07 - Bułgar z krwi i kości... Tyle, że miejsce urodzenia nieznane :-k

 

 

 

Liga Mistrzów, druga runda:

Wisła Kraków - HJK Helsinki (0:0 D / 2:1 W)

Puchar UEFA, pierwsza runda:

Lech Poznań - HB (1:0 D / 4:0 W)

Legia Warszawa - Szamkir (4:0 D / 3:0 W)

 

 

Dotarła mnie wiadomość, która mnie zbiła z nóg. Pozytywnie mnie z tych nóg zbiła. Armenia awansowała na 54. pozycję w rankingu światowym!

 

Media stwierdziły, że "niewiele brakuje nam do najlepszych" i przy większym szczęściu, mamy szanse na awans. Chyba za szybko powiedziane... Zresztą telewizja kłamie. Ale zaraz... To powiedzieli w radio! Czyżby o czymś wiedzieli, o czym ja nie wiem? Postanowiłem więc, w końcu, rozegrać kilka sparingów. Chłopaki musieli się przecież rozruszać przed nadchodzącym sezonem, który ma być dla nas sensacyjny. Ale czy na pewno? Marketingowo na pewno. Dlaczego? W tym sezonie udało się nam sprzedać o 70 karnetów więcej, niż w poprzednim. Czy kibice będą żałować zakupu?

 

Panajot Chitow 2:1 Panajot Wołow

Panajot Wołow 2:2 AFK Akademik

Panajot Wołow 9:0 Panajot Wołow U-19

Odnośnik do komentarza

Pierwsze spotkanie, w nowym sezonie, rozgrywamy z Belite Orli w Plewen. Spadkowicze byli rzecz jasna faworytami, a my jedynie mogliśmy się za nimi chować. Chcieliśmy jednak, aby pierwsze spotkanie odbyło się na jakimś poziomie. Nie chcieliśmy rozczarowywać kibiców od początku. To zostawimy sobie na później. Niestety stało to się już w pierwszych minutach spotkania, gdyż gospodarze mocno nas zaatakowali. Nie mieliśmy nic do gadania, jednak Mustafa Mustafa świetnie bronił, pokazując, że dobrze zrobiłem wystawiając go do składu. Puścił jednak bramkę w 17. minucie spotkania. Jej autorem był Cristian Iancu. Młody Rumun przedarł się przez moją obronę i najwyżej wyskoczył do wrzutki swojego partnera. Uderzył głową, nie dając szans mojemu golkiperowi. Na szczęście na odpowiedź nie musiałem czekać długo. Gawęcki dostał podanie od kolegi z napadu i strzelił prosto w okienko bramki gospodarzy. Strzał nie do obrony. 1:1 do przerwy, na bardzo trudnym terenie.

 

Na drugą połowę weszli Stefanov (za Gawęckiego) oraz Borisov (za Mihaylova). Mimo dobrej gry, z boiska musiałem zdjąć strzelca bramki. W przerwie zaczął mi marudzić, że strasznie go boli łydka. Wolałem nie ryzykować utraty zawodnika i wstawiłem "zmiennika". Gospodarze szybko rozpoczęli drugą cześć spotkania i szybko strzelili nam bramkę. Dokonał tego Anton Kostadinov, który ośmieszył moich środkowych obrońców. Bez problemu, wręcz przeszedł, po między nimi i w akcji jeden na jeden na jeden pokonał Mustafę. Później zaczęły się dziać "cuda na patyku"... to znaczy na boisku. Z boiska wyleciał Nikiforov. Moja klubowa perełeczka nie wytrzymała napięcia, w inauguracyjnym meczu, i otrzymała drugą żółtą, a w rezultacie czerwoną, kartkę. Graliśmy zatem w 10. Byłem poddenerwowany, a rywale bardziej wyluzowani. Tak jakby stwierdzili, że i tak już przegramy. A tu "ciach" i strzelamy bramkę wyrównującą. Stefanov przejmuje podanie między obrońcami, leci w stronę bramki i pokonuje bramkarza gospodarzy! Radość na trybunach, radość na ławce, radość na boisku! Teraz moja drużyna miała przed sobą trudne, lecz nie niewykonalne zadanie - utrzymać remis do końca spotkania. To się udało, ale sędzia wywalił w międzyczasie jeszcze jednego zawodnika. Za dwie żółte kartki wyleciał Kamil Strycha... Debiut mu się raczej nie udał...

 

 

 

15.08.2009, 1/26 Iztochna B PFG

Stadion Belite Orli, Plewen

Sędzia: Mladen Penev

 

[-] Belite Orli - Panajot Wołow [-]

 

1:0 Cristian Iancu 17'

1:1 Paweł Gawęcki 22'

2:1 Anton Kostadinov 50'

2:2 Krasimir Stefanov 76'

 

Georgi Nikiforov (PW), cz.k., 60'

Kamil Strycha (PW), cz.k., 90'+1'

 

MoM: Anton Kostadinov (BO), 8

 

 

Notatki pomeczowe: I na dobry początek sezonu, dwóch piłkarzy wypada na następny mecz... Dobrze, że mamy chociaż remis.

Odnośnik do komentarza

Mecz z Czawdarem należał to meczy, które wygrać możemy, a jednocześnie powinniśmy. Drużyna ta jest średniakiem, podobnym do nas. W tamtym sezonie skończyli zmagania ligowe na 7. miejscu, czyli tylko jedno oczko niżej. Pokazali, że będą wymagającym przeciwnikiem, a ja miałem się czego bać. Zwłaszcza, że nie gramy w pełnym, najsilniejszym składzie. Mimo dobrej gry gości, to my zdominowaliśmy pierwszą połowę. Byliśmy lepsi we wszystkim. Potwierdziliśmy to w 12 minucie, kiedy gola strzelił Mehmed Nedzihibov. Po pięknej akcji całego zespołu i jeszcze piękniejszym podaniu Kalcheva, pomocnik wpakował piłkę do siatki, po strzale zza pola karnego. Zmiennik, jednego z łobuzów, który pauzuje za czerwoną kartkę, popisał się raz jeszcze 7 minut później. Współpraca dwóch środkowych pomocników okazała się niesamowicie skuteczna. Kalchev asystuje, Nedzihibov strzela bramki. Tak samo było w 19. minucie, kiedy znów, pięknym strzałem, bramkarza gości pokonał 27-latek. On jest taki dobry, czy po prostu trafiłem na jego dzień? Graliśmy spokojnie, nigdzie się nie śpiesząc. Goście zresztą nie starali się nawet, żeby rozpocząć jakąś walkę o bramkę. Najwyraźniej się im nie chciało zbytnio. Moi piłkarze zrozumieli to i dobili jeszcze bardziej swoich rywali. Tym razem do bramki trafił Kalchev, który w tym meczu robił za "asystenta". Po wycofaniu Gawęckiego, doszedł do piłki, minął jednego z obrońców i już z pola karnego uderzył prosto w bramkę. Bramkarz tknął piłkę, jednak ta zmierzała prosto do bramki. 3:0!

 

Na drugą połowę wyszliśmy bez zmian. Podobno wygrywającego składu się nie zmienia... Błąd! Chwilę po gwizdku, który rozpoczynał drugą cześć meczu, do bramki trafili goście. Lukas Beer strzelił, dla swojej drużyny, honorowego gola. Wszystko poszło na Mustafę. Biedny, Bogu winien bramkarz, został obiektem, którego koledzy obrzucali obelgami. Biedak... Później jednak spisywał się jak należy. Obronił 7 strzałów gości i dzięki temu udało się zdobyć pierwsze trzy punkty w sezonie!

 

 

22.09.2009, 2/26 Iztochna B PFG

Stadion im. Panajota Wołowa, Szumen

Sędzia: Ivan Babanov

 

[8] Panajot Wołow - Czawdar [13]

 

1:0 Mehmed Nedzihibov 12'

2:0 Mehmed Nedzihibov 19'

3:0 Rumen Kalchev 39'

3:1 Lucas Beer 47'

 

Georgi Gaydarov (PW), ktz., 55'

 

MoM: Mehmed Nedzihibov (PW), 8

 

 

Notatki pomeczowe: Drugi mecz i kolejny zawodnik wylatuje... ciekawe na jak długo...

Odnośnik do komentarza

Kolejny mecz i kolejny beniaminek przed nami. Tym razem zmierzyliśmy się z Kosmosem na wyjeździe. Byliśmy faworytami... czułem się dumnie, Jeszcze dumniej czułem się po 5 minutach spotkania, kiedy to zdobyliśmy bramkę. Pierwszą bramkę. Znakomita współpraca moich pomocników, Nikiforenko - Strycha, zakończyła się cudownym trafieniem tego drugiego. Młody Polak uderzył wprost w światło bramki, nie dając żadnych szans na obronę przez Petrika. Szybka bramka mogła nas zbić z tropu. Miałem już kilka takich przypadków, że zbyt szybko uwierzyliśmy w siebie i drużyna przestawała grać. Na szczęście bramka ta zmobilizowała nas. Byliśmy jeszcze agresywniejsi i bardziej zmobilizowani. Jednak do przerwy nie udało się nam strzelić drugiej bramki.

 

Z boiska zdjąłem Encho Georgieva. Chłopak nie mógł się odnaleźć na boisku w pierwszej połowie. Pokazał mi tym jednocześnie, że drużyna potrzebuje zmiennika. Mam nadzieję, że dotarło to do moich juniorów! Na boisku pojawił się Stefanov. Okazało się, że była to zmiana wręcz perfekcyjna. 4 minuty, po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę, 24-latek strzelił gola na 2:0. Gra on zaskakująco dobrze, bo to jego drugie trafienie w sezonie, przy drugim wejściu z ławki. Teraz nasuwa się mi pytanie: wstawić go do podstawowego składu, czy niech strzela gole po wejściu na boisko z ławki? Będę miał na to trochę czasu. Nasza przewaga była miażdżąca, a gwóźdź do trumny Kosmosu wbił Gawęcki. 5 minut, po ostatnim trafieniu, dołożył on jeszcze jedną bramkę, ustalając wynik spotkania.

 

 

30.09.2009, 3/26 Iztochna B PFG

Stadion Miejski

Sędzia: Bogomil Marinov

 

[14] Kosmos - Panajot Wołow [5]

 

0:1 Kamil Strycha 5'

0:2 Kresimir Stefanov 49'

0:3 Piotr Gawęcki 54'

 

MoM: Kamil Strycha (PW), 8

 

 

Notatki pomeczowe: Kosmos dalej zostaje drużyną bez strzelonej bramki. Cieszy mnie to.

Odnośnik do komentarza

Bramkarze: Armen Ambartsumyan (31l., 23A/0, Czernomorec Burgas), Gevorg Kasparov (29l, 13A/0, Ra Ahan)

 

Obrońcy: Ararat Arakelyan (24l., 11A/1, Ararat Erywań), Robert Azumanyan (24l., 21A/1, Piunik), Artashes Bagdasaryan (25l., 6A/1, Kilikia), Karen Dokhoyan (32l., 56A/3, Piunik), Armen Ghazarian (20l., 9A/0, Zob-Ahan), Felix Khajoeian (21A/0, 4A/0, Piunik), Aramais Partsikyan (18l., 0A/0, Piunik), Alexandr Tadevsoyan (29l., 30A/0, Dynamo Tbilisi)

 

Pomocnicy: David Grigoryan (26l., 8A/0, Jesił), Zhora Hovhannisyan (22l., 11A/3, Olympiakos Pireus), Artavazd Karamyan (29l., 48A/7, Catania), Romik Khachatryan (30l., 55A/0, Universitatea Cluj-Napoca), Carl Lombe (23l., 2A/0, Piunik), Armen Tigrayan (23l., 18A/2, Zob-Ahan), Arthur Voskanyan (33l, 30A/0, Ararat Erywań)

 

Napastnicy: Ara Hakobyan (28l., 33A/4, Zimbru), Arman Karamyan (29l., 52A/8, Poli 1921), Edgar Manucharyan (22l., 23A/6, Ajax), Hamlet Mkhitaryan (35l., 47A/6, Ra Ahan), Robert Zebelyan (25l., 3A/0, FK Chimiki), Karen Ogayan (26l., 5A/1, KamAZ)

 

 

Przed nami dwa, ciężkie mecze. O ile w spotkaniu z Bośnią możemy powalczyć o 3 punkty, to z Holendrami, którymi gramy pierwszy mecz, możemy szykować się na ostre sklepanie tyłków. Chociaż są dwa, dość istotne, argumenty, przez które optymistycznie podchodzę do tego spotkania. Pierwszy jest taki, że w Holandii pokazaliśmy, że mamy pazurki i to dość długie. Drugim jest to, że gramy na własnym stadionie. Nie muszę przypominać chyba, że Razdan został nazwany stadionem cudów... Zobaczymy. Na razie nie będę „gdybał”.

 

Zajmujemy 3. miejsce w grupowej tabeli. Cztery mecze do zakończenia eliminacji. Będzie niespodzianka?

 

Holandia... Trzech piłkarzy w Realu Madryt, ktoś w Chelsea, ktoś w Arsenalu, ktoś w Celticu... A kim ja się mogę pochwalić? Manucharyan w Ajaxie, Karamyan w Catanii... i wsio. Porównanie? Brak... Aczkolwiek pokazaliśmy ząbki w Amsterdamie. Nas się trzeba obawiać, nas trzeba się bać! Będziemy walczyć do ostatniej minuty! Do ostatniego gwizdka! Nawet jeżeli ostro przegrywać będziemy... Jest to prawdopodobne... Gazety zaczęły mnie nazywać szaleńcem, bądź drastyczniej – Kamikadze! Dlaczego? Postanowiłem zagrać ofensywnie. Bardzo ofensywnie. Bardziej niż ze Szkotami. Głupota?

Odnośnik do komentarza

Mecz rozpoczął się punktualnie. Kibice i zawodnicy przesłuchali i odśpiewali hymny narodowe. Wszyscy byli gotowi to bitwy. Rozpoczęło się dość spokojnie, ale o dziwo wyrównanie. Nie broniliśmy się ciągle, ale potrafiliśmy też zagrozić naszym rywalom. Nie traktowano już nas jak jakieś ścierwa, jak to było w pierwszym spotkaniu, ale jak równego sobie rywala. Goście grali bardzo ofensywnie, starając się strzelić bramkę. Nie wyszło im to na dobre. W 17. minucie, z Razdanu, rozległ się głośny okrzyk radości. Wrzask, hałas, uczta kibica, który przyszedł na stadion. Arman Karamyan zdobył gola dla reprezentacji Armenii! 1:0! Wykorzystał on znakomitą wrzutkę Aravazada Karamyana i, uderzeniem z główki, pokonał Stekelenburga. Zaczął się mecz przecudownie! Obyśmy potrafili to utrzymać! Gol rozwścieczył gości, którzy zaczęli ostre ataki na naszą bramkę. O dziwo, nie zawiodła mnie obrona, która większość ataków powstrzymywała. Na wielkie brawa zasłużyli Dokhoyan oraz młody Ghazarian. Byli oni kluczowymi postaciami w defensywie tego dnia. Jednak największe owacje otrzymał Gevorg Kasparov. To, co robił na bramce, mogli mu pozazdrościć najlepsi bramkarze na świcie! Bronił tak wyśmienicie, że dotrzymaliśmy z takim wynikiem do końca pierwszej połowy!

 

Panowie! Chcecie sensacji? Wiem, że chcecie! Możecie wygrać to spotkanie, tylko gracie tak, jak gracie do tej pory! Jesteście niesamowici i niepokonani tego dnia! To jest Wasz dzień! To jest Wasz stadion! To jest Wasz naród! Zróbcie to dla nich! Ja się nauczyłem waszego hymnu, więc Wy możecie wygrać to cholerne spotkanie! Możecie wygrać i wygracie! Wiecie dlaczego? Bo w Was wierzę! I ja i kibice! Wierzymy w Was! Dokonaliście już wiele cudów na tym stadionie, więc dokonajcie jeszcze jednego!

 

Zmian nie przeprowadziłem żadnych. Błąd? Nie cofnąłem się do obrony. Drugi błąd? Niekoniecznie. Holendrzy byli jak pędzący walec, który chciał rozpłaszczyć wszystko, co stanie mu na drodze. Nie wyszło im to z moją defensywą! Obrona jakby "czytała" piłkarzy holenderskich jak jakąś dobrą książkę. Goście nie mieli na nas pomysłu. Nie mieli pomysłu na grę. Za to my mieliśmy. Jak się okazało mieliśmy ich wystarczająco dużo. 58. minuta meczu. Znów 17 minut po rozpoczęciu gry. Znów "17". Znów Arman Karamyan! Znów wrzask i okrzyki radości! Znów nazwisko naszego napastnika na ustach wszystkich komentatorów na świecie. Jego nazwisko było na wszystkich ustach kibiców Armenii! Tigrayan podaje piłkę do "czystego" Karamyana, a ten, sprytnym strzałem, pokonuje bramkarza Ajaxu! 2:0! Armenia wygrywa z Holandią już dwoma bramkami! "CUD!"; krzyczeli kibice na stadionie! Coś niesłychanego! Holendrzy załamali się całkowicie. Nie wiedzieli, co począć ze "śmieszną" reprezentacją Armenii, która rozbija potęgę europejską. Ciągle atakowali, ale Kasaparov był ciągle górą. Ciągle bronił i robił to przepięknie! Nastał czas, aby całkowicie cofnąć się do obrony. Trzeba było utrzymać to, o co walczyliśmy tyle czasu. Z boiska zeszli Manucharyan oraz Hovhannisyan. Zostali nagrodzeni gromkimi brawami, za swoją postawę na boisku. W ich miejsce weszli Lombe i Grigoryan. Został jeden napastnik - bohater! Bohater, który zaczął ostro kuleć w końcówce spotkania. Chciał jednak zostać do końca na boisku. Holendrzy nie potrafili strzelić nam chociażby jednej bramki! Byliśmy w siódmym niebie. Armenia - Holandia 2:0! Sensacja na skale światową!

 

 

05.09.2009, 7/10 Eliminacje do MŚ 2010

Stadion Razdan, Erywań

Sędzia: Darko Ceferin

 

[3] Armenia - Holandia [2]

 

1:0 Arman Karamyan 17'

2:0 Arman Karamyan 58'

 

MoM: Arman Karamyan, 9

 

 

Notatki pomeczowe: Gevorg Kasparov - człowiek, który zatrzymał Holandię!

Odnośnik do komentarza

leyzer87, lokiec1212 - Dzięki.

 

 

 

Do meczu z Bośniakami podchodziłem już spokojniej. Wiedziałem jednak, że jest on dla nas bardzo ważny. Większość piłkarzy była wyczerpana, po historycznym mecz z Holandią, więc nie mogłem wystawić 100%-owego, najsilniejszego składu. Niestety, gdyż jeżeli chcemy sprawić niespodziankę, to musimy walczyć o każdy, najdrobniejszy punkt.

 

Zaczęło się bardzo wyrównanie, jednak stroną przeważającą byli gospodarze spotkania. Bośniacy dość łatwo przechodzili pod naszą bramkę, lecz Kasparov ładnie bronił ich strzały. Do czasu... W 20. minucie mecz, bramkę dla gospodarzy strzelił Branislav Krunic. Błąd obrony, strzał, bramkarz bez szans. Chłopaki szybko potrafili się pozbierać i, jeszcze przed przerwą, wyrównali. Do bramki gospodarzy trafił Edgar Manucharyan. Napastnik Ajaxu przedarł się przez obronę i w akcji jeden na jeden pokonał bośniackiego bramkarza. Wynik nie zaspokajał w pełni moich oczekiwań, aczkolwiek nie miałem podstaw do narzekania. Plan minimum - jeden punkt.

 

W drugiej połowie pojawił się Felix Khajoeian, który zmienił Ghazariana. Gra ciągle była wyrównana, jednak sytuacji podbramkowych było bardzo mało. Chyba obydwie drużyny były zadowolone rezultatem, jaki widniał na tablicy. W końcu jednak, moi piłkarze zmobilizowali się i ruszyli swoje tyłki do ataku. W 71. minucie do bramki, po raz drugi w tym meczu, trafił Manucharyan. Dokhoyan wrzucił piłkę na pole karne, a gwiazdor reprezentacji Armenii uderzył ją z woleja. Teraz trzeba było tylko opanować się i utrzymać wynik do końca spotkania. Myślałem, że chłopaki nie będą mieli trudnego zadania, zwłaszcza, że udało się im to zrobić z Holendrami. Ciach! Wszystko się zmieniło, kiedy żółtą kartkę obejrzał Khajoeian. Rzut wolny wykonywał Nedim Halilovic, który wpakował piłkę w okienko bramki Kasparova. Bramkarz bez szans. Jednak ciągle mieliśmy w kieszeni jeden punkt. Bardzo ważny punkt. Ciach! Błąd za błędem... Nie poznaję tej obrony... Zec przejmuje piłkę, po niedokładnym podaniu Khajoeiana i pokonuje bramkarza ze znacznej odległości... Rzygać się chce, kiedy się widzi drużynę, która wygrywa z Holandią, a zaraz potem nie potrafi sobie poradzić z Bośnią... Tragedia... Na murawę boiska wbiegli Ara Hakobyan i Ararat Arakelyan, zmieniając Arzumanyana oraz strzelca dwóch bramek – Manucharyana. Mecz zbliżał się ku końcowi. 2:3, Szkocja - Holandia 1:2. Jeżeli tak się skończą mecze, to spadamy na trzecie miejsce. Nagle wrzask! Ara Hakobyan pakuje piłkę do siatki dając nam remis! Co za szczęście! Sędzia nie odgwizduje spalonego, Bośniacy się kłócą! Nie! Nie ma spalonego! Remis, uratowany w ostatniej chwili! Co za szczęście!

 

Chwile później dostaje telefon: Szkoci zremisowali! W drugiej minucie doliczonego czasu O'Connor strzelił bramkę! Słyszysz? Słyszałem, ale nie dowierzałem! Co za szczęście! Co za fart!

 

 

09.09.2009, 8/10 Eliminacje do MŚ 2010

Stadion Olimpijski Koszevo im. A. Ferhatovica Hase, Sarajewo

Sędzia: Markus Nobs

 

[6] Bośnia - Armenia [2]

 

1:0 Branislav Krunic 20'

1:1 Edgar Manucharyan 38'

1:2 Edgar Manucharyan 71'

2:2 Nedim Halilovic 74'

3:2 Ermin Zec 83'

3:3 Ara Hakobyan 90'+1'

 

MoM: Edgar Manucharyan (A), 8

 

 

Notatki pomeczowe: Gdzie popełniłem błąd?

Odnośnik do komentarza

Do końca eliminacji zostały dwa spotkania. Pierwszy mecz rozegramy z Czarnogóra. Powinniśmy z nimi spokojnie wygrać, zwłaszcza, że gramy przed własną publicznością. Gorszy będzie drugi, najprawdopodobniej decydujący mecz. Naszym przeciwnikiem będą Szwedzi, którzy trzymają się na pierwszym miejscu grupie. Problem jest w tym, że gramy na wyjeździe, co znacznie utrudnia sprawę. Nie idzie nam źle wyjazdowa gra, lecz nie jest to nic przyjemnego. No cóż, takie życie. Inną reprezentacją, która szuka swojego miejsca w finałach MŚ 2010, jest Holandia. Ta Holandia, którą udało się nam pokonać. Są oni tuż za nami. Mamy trochę pod górkę, gdyż Holendrzy będą grali swoje spotkania, z dwoma najsłabszymi ekipami - Czarnogórą i Bośnią. Mają zatem ułatwione zadanie i są w ciut lepszej sytuacji. Jednak to jest piłka i różne rzeczy tu się zdarzają. Jeżeli nie awansujemy, to nic złego się nie stanie. Dlaczego? Bo i tak zdobyliśmy o wiele więcej, niż mogliśmy sobie wymyślić! Jestem dumny z wyników, jakie Armenia uzyskuje.

 

1. Szwecja 17 pkt

2. Armenia 15 pkt

3. Holandia 12 pkt

4. Szkocja 7 pkt

5. Czarnogóra 7 pkt

6. Bośnia 6 pkt

 

Co z Polską? Krótko. Dlaczego krótko? Samemu można się domyśleć, patrząc na tabele grupy 7.

 

1. Francja 19 pkt

2. Słowacja 16 pkt

3. Albania 13 pkt

4. Cypr 13 pkt

5. Polska 11 pkt

6. Azerbejdżan 5 pkt

Odnośnik do komentarza

polon - Nic nie mów... :/

AdeXao - Oby tylko tytuł :P

 

 

 

Znakomita gra w eliminacjach do MŚ 2010 odbiła się w ostatnim rankingu światowym. Awansowaliśmy aż o 9 miejsc, dzięki czemu zajmujemy 45. miejsce. Wyprzedzamy w nim takie reprezentacje jak Turcja, Szkocja czy Polska (77). Na pierwszym miejscu znajduje się Brazylia, która zamieniła się miejscami z Argentyną. Za nimi znajdują się Niemcy.

 

Liga Mistrzów, trzecia runda kwalifikacyjna:

Wisła Kraków - Dynamo Kijów (1:1 D / 0:0 W)

 

Puchar UEFA, druga runda kwalifikacyjna:

Legia Warszawa - Sparta Praga (3:1 D / 0:2 W)

Lech Poznań - M. Hajfa (1:1 D / 0:3 W)

 

 

Świętowanie świętowaniem, ale ja musiałem się szykować na kolejny mecz Panojota. Naszym przeciwnikiem była Kaliakra, czyli zespół, który teroretycznie powinniśmy pokonać. Od pierwszych minut wszystko na to wskazywało. Już w 8. minucie objęliśmy prowadzenie. Bramkę strzelił Mehmed Nedzhibov, który został partnerem Gawęckiego w ataku. Dostał on ładną wrzutkę od Mazura i główką trafił do bramki. Nie minęło 5 minut, a już było 2:0. Gol musiał pobudzić instynkt strzelecki moich zawodników, co mnie bardzo cieszyło. Gola strzelił Georgi Nikiforov, który, po otrzymaniu podania, strzelił zza pola karnego i nie dał szans bramkarzowi gości.

 

W drugiej połowie wprowadziłem Belcheva. Ciągle mam problem ze środkiem obrony. Myślałem, że nie będzie tutaj żadnych "akcji:, aczkolwiek spisują się oni beznadziejnie... Zaczęliśmy grać spokojnie, aby utrzymać wynik do końca spotkania. Kaliakra była słaba i nawet nie próbowała zagrażać naszej bramce. Na boisku pojawili się jeszcze Kikov i Stefanov. Nagle 3 punkty rozpadły się w mgnieniu oka...

 

86. minuta - Marek Suker przyjmuje podanie od Sykory, mija zawodnika i trafia do bramki!

87' - 90'+1' - gra się uspokoiła, Panajot powinien być pewien zwycięstwa.

90'+2' - Pavlin Todorov rzuca się szczupakiem do piłki, co mu szkodzi, skoro i tak przegrywają. Dosięga jej i trafia do bramki! 2:2!

 

12.09.2009, 4/26 Iztochna B PFG

Stadion im. Panajota Wołowa, Szumen

Sędzia: Angel Bekyarov

 

[2] Panajot Wołow - Kaliakra [10]

 

1:0 Mehmed Nedzhibov 8'

2:0 Georgi Nikiforov 12'

2:1 Marek Suker 86'

2:2 Pavlin Todorov 90'+2'

 

MoM: Georgi Nikiforov (PW), 8

 

 

Notatki pomeczowe: ...

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...