Skocz do zawartości

Linel kam chlinel...


el_mariachi

Rekomendowane odpowiedzi

Sławoj - Zobaczymy, co mi FM przyniesie.

 

 

 

Na zakończenie roku wybrałem się do wengerowskiej wróżki. Zastanowiłem się, co mi powie. Mam nadzieję, że sam wenger nie będzie zły, że mu podbieram ją na boku...

 

- Władza... Pieniądze... Sukcesy... Zwycięstwa... Czeka Cię to wszystko w roku 2009. Będziesz wychwalany i kochany. Dzieci będą za Tobą szaleć, dorośli będą Ci zazdrościć. Widzę dalej... Kobieta... Blond włosy... Czarne oczy niczym węgiel... Czyżby w kopalni pracowała? Nie ważne... Znajdziesz piękną kobietę, w której się zakochasz. Będziecie razem szczęśliwi, ale... zaraz zaraz... coś tutaj jest nie tak... Nagle czar pryska... Wszystko przez... przez Twój zapał do piłki... Wszystko przez piłkę... Musisz wybrać... Linel kam chlinel... To będzie Twój najtrudniejszy wybór na rok 2009. Szykuj się... Zaraz... moment...

 

Wiedźma zaczęła się drapać po głowie i walczyć ze swoją kryształową kulą. Potrząsała ją, szemrała pod nosem coś do niej. Spojrzała na jej spód i przeczytała. Niby cicho, ale zdołałem usłyszeć: Made in China. Wiedźma stuknęła się w łeb, wzięła swoja laskę i podeszła do półki ze stertą starych, zakurzonych książek. Wzięła jedną z nich, otworzyła ją, przeczytała i rzuciła zaklęcie na kulę. Odwróciła ją i przeczytała: Made in Spain.

 

- Muszę Cię rozczarować. Ta wróżba dotyczyła wengera. - powiedziała ze spokojem wiedźma

- Ale wenger już w 2010 urzęduje...

- Yyy... No bo to była dla niego wróżba na 2009 rok...

- wenger i sukcesy?

- Sporadycznie, ale tak...

 

Wiedźma zamilkła, ciągle drapiąc się po głowie.

 

- To powiesz mi, co mnie czeka?

- Żartujesz sobie? wenger by mnie zabił, gdyby się dowiedział, że ktoś używa moich czarów... Mogę Ci powiedzieć, co Cię spotkało w 2008 roku.

- Daruj sobie...

 

 

Piłkarz roku na świecie:

1. Emmanuel Adebayor (Arsenal)

2. Nicolas Anelka (Bolton)

3. Michael Owen (Roma)

Odnośnik do komentarza

Powołania na mecz z Kamerunem

 

Bramkarze: Armen Ambartsumyan (30l., 21A/0, Czernomorec Burgas), Gevorg Kasparov (28l, 10A/0, Ra Ahan)

 

Obrońcy: Ararat Arakelyan (24l., 6A/0, Ararat Erywań), Robert Arzumanyan (23l., 19A/1, Piunik), Artashes Bagdasaryan (24l., 5A/0, Kilikia), Alexis Gharibian (24l., 9A/2, Frejus), Felix Khajoeian (21A/0, 3A/0, Piunik), Yegishe Melikyan (29l., 27A/1, Piunik), Marian Zeciu (31l., 15A/0, Juventus Buk.)

 

Pomocnicy: Zhora Hovhannisyan (21l., 6A/2, Apollon L.), Artavazd Karamyan (28l., 44A/7, Catania), Romik Khachatryan (30l., 51A/0, Universitatea Cluj-Napoca), Barseg Kirakosyan (24l., 0A/0, KamAZ), Agvan Mkrtchyan (27l., 20A/1, Czernomorec Burgas), Albert Sarkisyan (33l., 37A/3, Terek), Armen Tigrayan (23l., 14A/2, Zob-Ahan)

 

Napastnicy: Ara Hakobyan (28l., 30A/2, Zimbru), Edgar Manucharyan (22l., 19A/3, Ajax), Arman Karamyan (29l., 49/8, Poli 1921), Hamlet Mkhitaryan (35l., 46A/6, Ra Ahan), Glaust Petrosyan (27l., 8A/2, Zimbru), Karen Ogayan (26l., 4A/0, KamAZ)

 

 

Kolejny raz moje podanie o pracę zostało wyśmiane. Tym razem uczyniło to kilka polskich klubów. Polonia Warszawa, Zagłębie Sosnowiec, a także Cracovia najwyraźniej stwierdziły, że byłbym bezużyteczną osobą w ich klubie... Bywa...

Odnośnik do komentarza

Kamerun to trudny przeciwnik i zarazem lepszy od nas. Dobrze, że na takie spotkania towarzyskie się zdecydowałem, gdyż przed nami bardzo trudne mecze w walce o punkty. Teoretycznie nie mieliśmy żadnych szans z gośćmi z Afryki, no i nie byliśmy faworytami. Ale tutaj niespodzianka już na rozpoczęcie spotkania. W 4. minucie do siatki piłkę pakuje Edgar Manucharyan! Wreszcie udał się nam porządny kontratak, a duet największych gwiazd w reprezentacji, Artavazd Karamyan - Edgar Manucharyan, znów spisał się znakomicie. 1:0 po 5 minutach spotkania. Graliśmy dobrze, ale swoje ataki wyprowadzaliśmy z kontrataków. Obrona spisywała się beznadziejnie, choć z akcji na akcję stawała się coraz pewniejsza. W 16. minucie została jednak złamana, a goście doprowadzili do wyrównania. Gola strzelił pomocnik angielskiego Wigan - Salomon Olembe. Gra toczyła się jednak dalej, a ja robiłem szybki przegląd moich kopaczy. W swoim notesiku zapisywałem nazwiska, o których na pewno nie zapomnę na mecze eliminacyjne. Pisanie przerwał mi wrzask radości na stadionie w Erywaniu. Edgar Manucharyan podwyższył na 2:1, pięknym strzałem zza pola karnego. O nim nie zapomniałem na swojej liście. Na pewno nie. Pierwsza połowa zakończyła się szczęśliwie dla nas.

 

Początek drugiej połowy to katastrofalny błąd mojego prawego obrońcy. Yegishe Melikyan, mimo oblężenia bramki przez Afrykańców, lekko cofnął piłkę do bramkarza. Wykorzystał to Louis Clement Ngwat Mahop, który dogonił futbolówkę i pokonał mojego bramkarza. Tym samym, najlepszy strzelec Arminii Bielefeld, strzelił pierwszego gola dla reprezentacji w swoim debiucie. Moje nerwy doszły do zenitu i czułem, że Melikyan sobie dużo nie pogra. Zszedł z boiska, podobnie jak jego kolega z obrony - Arzumanyan. W ich miejsce wprowadziłem Zeciu i Gharibiana. W 68. minucie zdarzył się incydent, który nie powinien mieć miejsca, a zwłaszcza podczas jakiegoś "śmiesznego" meczu towarzyskiego. Geremi uderzył w twarz Tigrayana. Nie było to przypadkowe zagranie. Sędzia się zdenerwował i pokazał Kameruńczykowi czerwoną kartkę. Widziałem wtedy realną szansę na objęcie prowadzenia i doprowadzenie go do końca spotkania. Niestety tak się nie stało, ale i tak powinniśmy być dumni z remisu z takim przeciwnikiem.

 

04.02.2009, Mecz towarzyski
Stadion Razdan, Erywań
Sędzia: Miran Malacic

Armenia - Kamerun
Edgar Manucharyan 4', 36' 2:2 Salomon Olembe 16', Louis Clement Ngwat Mahop 47'
Geremi, cz.k. 68'
MoM: Edgar Maucharyan (Armenia), 8

Odnośnik do komentarza

Przyszła kolejna poczta i kolejne listy typu: Przepraszamy, ale nie. Otwierałem te listy tylko po to, że może choć w jednym będzie mnie czekać miła niespodzianka. Reszta szła do piecyka. Tak było i teraz, aż do ostatniego, którego lekko podsmoliłem.

 

 

Szanowny Pan Bzyczek,

 

Jest Pan człowiekiem żałosnym, który wysyła wszędzie swoje podania, nawet wiedząc, że i tak nie ma szans na pracę. Prowadząc Armenię zrobił Pan bardzo dużo i ciekawie namieszał Pan w świecie piłki nożnej. Nie znaczy to jednak, że od razu został Pan gwiazdą trenerską, wielkiego formatu. Jest Pan szanowanym dupkiem, który dał się wycyckać Arabom. Z drugiej strony jednak podziwiamy Pański upór i walkę. To się w dzisiejszych czasach bardzo ceni.

 

Jako prezes klubu składam Panu ofertę, którą oczywiście może Pan odrzucić. Widząc jednak, w jakiej jest Pan sytuacji, to wiem, że tego Pan nie zrobi. Nuda, długie oczekiwanie na kolejne spotkania, a także ciągły brak sukcesów nie daje wybić się na wierzch Pańskiemu talentowi trenerskiego. Prócz wynagrodzenia, w wysokości 350 funtów tygodniowo, proponuje Panu możliwość lepszego pokazania się w piłkarskim świecie.

 

Decyzja należy do Pana. Czekamy na nią 3 dni. Jednakże jeżeli Pan nie zadzwoni, to porozmawiamy z naszym wspólnym znajomym.

 

Pozdrowienia,

Petar ...

 

W tym momencie kartka została osmolona. Nie mogłem się doczytać nazwiska, a także klubu, jaki oferowany jest mi prowadzić. Trzeba poczekać te 3 dni i zobaczyć, co Murzynek mi powie. Zdaje mi się, że to właśnie o niego chodzi. Bo o kogo innego?

Odnośnik do komentarza

E-mail nr 1

 

Mój Synu,

 

Dowiedziałem się właśnie, że napisał do Ciebie Peter Atanasov. Jest on prezesem jednej z drużyn, grających w Iztochna B Profesionalna Futbolna Grupa. Jak wiesz, w swoim marnym życiu, nie masz nic do gadania. No czasami masz, ale to w sprawach niższej wagi. Szykujesz się do wylotu to Bułgarii, gdzie zasiądziesz za sterem Panajot Wołow Szumen. Ekscytujące prawda?

 

Kilka słów o klubie, specjalnie dla Ciebie, abyś nie wyszedł na idiotę, który nie wie nic o zespole który prowadzi. Klub został założony w 2001 roku*, czyli stosunkowo niedawno. Dla Twojej wiadomości, chciałem Ci przypomnieć, że mamy już 2009 rok. Swoje mecze rozgrywa na stadionie im. Panajota Wołowa, który może pomieścić 12 tys. osób. Nie ciesz się, gdyż na mecz przychodzi średnio 2,5 tys. kibiców, więc większość krzesełek jest pusta. Media prognozowały, przed rozpoczęciem sezonu, że uzyskają 10. pozycję na koniec. Jednakże klub zaskakuje wszystkich i po 16 kolejkach znajduje się na 5 miejscu. Twoim zadaniem będzie umocnienie klubu na tej pozycji. Trudne? Wiedziałem, że nie.

 

Troszkę o zawodnikach. Z radością Cię informuje, że w klubie gra jeden z Twoich rodaków. Mowa tutaj o Pawle Gawęckim. 19-latek z 7-oma bramkami jest najlepszym strzelcem klubu. Reszta to Bułgarzy. Nie ma wśród nich jakichś wielkich gwiazd, czy nawet małych gwiazdeczek. Powiem Ci kilka zdań o najlepszych z nich. Na pierwszym miejscu postawił bym Ivana Skerleva (23). Środkowy obrońca przeszedł na początku sezonu do klubu, z Litexu, i od razu podbił serca kibiców. Radzę Ci, abyś strzegł go jak oka w głowie i rozwijał jego umiejętności. Wśród obrońców jest jeszcze Georgi Belchev (30). Jest bardziej doświadczony, od swojego poprzednika, ale stanowią dobrą parę na środku obrony. Tylko bez żadnych skojarzeń proszę. Polecić Ci mogę Rumena Kalcheva (27) ze środka pomocy. Nie jest to jakaś wielka postać, jednak jak na klub i ligę ma wystarczające umiejętności. Piłkarze, choć radzą sobie dobrze, nie otrzymują wysokich not za swoją grę. Nie przejmuj się tym i walcz z tym.

 

Mam nadzieję, że poradzisz sobie w Bułgarii i zrobisz wielką karierę. Pamiętaj jednak o Armenii i nie waż sobie odpuścić jakiegokolwiek meczu!

 

Pozdrawiam, Osumba

 

 

E-mail nr 2

 

Nie mów do mnie "synu", nie jesteś moim ojcem.

 

Andrzej

 

 

 

* - wg. informacji zawartych w FM 2008. Oficjalna nazwa klubu, jaka teraz obowiązuje, to FK Szumen

Odnośnik do komentarza

leyzer87 - Zależy kto jak na to patrzy ;)

polon - Się jeszcze okaże.

 

 

 

Przyszedłem do tego klubu i co mnie spotkało? Zaskoczenie. Miłe? Zobaczymy. Dwudziestu chłopa siedzi w pierwszym zespole. W tym jedenastoma interesują się jakieś kluby. Nie są to jacyś super zawodnicy, aczkolwiek jako biali murzyni mogą służyć. Wśród nich jest kilka... gwiazdek. Jeżeli można tak ich nazwać. Przynajmniej klubowych gwiazdek, w tym jedyny Polak, Gawęcki. Trzon zespołu stanowią młodzi, utalentowani zawodnicy. I tu jest ból... Większość z nich przejdzie niedługo do lepszych zespołów. Samym Polakiem interesuje się chyba z 6 czy 7 klubów, z różnych stron świata. No może troszkę przesadzam - Europy. Do tego dochodzi banda małolatów, siedząca w drużynach juniorskich, którzy wyglądają jakby się sami zastanawiali, co w ogóle robią w tym klubie. W oczy się rzucają kontrakty, u niektórych zawodników, których tak na prawdę nie ma... Dlaczego?

 

Kasa klubowa świeci się pustkami. Wystarczy popatrzeć na sam budżet płacowy, który zaraz zostanie przekroczony. Kasa na transfery? Bądźmy poważnymi ludźmi. Przecież trzeba sobie utrudniać życie i żyć praktycznie bez comiesięcznych zysków. Nie ma jak wzmocnić, nie ma kim wzmocnić. Tragedia... Więc co dobrego mogę powiedzieć?

 

Pozytywów można policzyć na placach u ręki. Jednej ręki.

1. Sztab szkoleniowy dość mocno obsadzony - asystent, 3 trenerów (w tym jeden odpowiedzialny za bramkarzy), 2 scoutów, fizjoterapeuta

2. 5. miejsce w lidze, to jest dużo, jak na ten klub

3. 2 kluby filialne (Loko Kaspiczan i SFS Borac), które nie są może wielkimi drużynami, ale może uda się wyłapać jakieś talenty

4. ...

 

Nawet palców u jednej ręki mi zostaje. Będzie ciężko. Przytłacza mnie do tego myśl, że już za 4 dni pierwszy mecz. Mecz, w którym będę prowadził drużynę, której kompletnie nie znam...

Odnośnik do komentarza

Nastał dzień meczu pierwszego. Dzień mojego debiut na bułgarskich boiskach. I co zrobiłem w związku z tym? Poprosiłem mojego asystenta, aby ustalił skład na to spotkanie. Kogo ja miałem wybrać, skoro nikogo nie znałem? No i wybrał, zresztą wyboru nie miał.

 

Minior Radnewo zajmowało, przed tym meczem, 10. pozycję w lidze. My byliśmy na miejscu 5-tym, jednak nie miało to najmniejszego znaczenia. Gospodarze zaczęli ostro i od razu na nas napadali. Ich strzały, zazwyczaj, były wybijane poza linię boiska przez Slavcho Voroshilova. Na szczęście piłkarze rywali wykonywali, rzuty rożne, gorzej, niż strzelali. Jedyna pociecha. Wszystko zmieniło się w 12. minucie. Po rzucie rożnym, o dziwo dobrze wykonanym, bramkę strzelił Georgi Gaydarov... bramkę samobójczą. Najwyraźniej chłopak nie był dobry z matmy czy z fizyki, bo źle wyliczył lot piłki i główką, zamiast wybić, wbił piłkę do własnej siatki. Pech. W międzyczasie sędzia ukarał dwóch zawodników żółtymi kartkami, za różnego rodzaju gestykulacje i rozmowy. Dziwne? Nie, to przecież Bułgaria jest. Mecz toczył się dalej, a my trochę odetchnęliśmy od ataków Miniora. Sami zaczęliśmy też atakować, a świetną sytuację, na zdobycie wyrównującej bramki, zmarnował Gawęcki. Dostał on piękne podanie od Stefanova. Spokojnie podbiegł do pod bramkę, ominął bramkarza i... nie trafił do pustej bramki... Pech numer 2. Pierwsza połowa minęła raz dwa. Mecz był dość wyrównany, ale do gospodarze byli w znacznie lepszej sytuacji. Zresztą ja na nic nie liczyłem.

 

Druga połowa to był horror... Obustronny horror. Pierwsze minuty były dość spokojne, ale nerwowa, wręcz bardzo nerwowa atmosfera, na boisku i ławkach trenerskich, zaczęła się w okolicach 60. minuty. Georgi Nikoforov faulował, choć bym się z tym kłócił, jednego z piłkarzy gospodarzy. Sędzia, bez jakichkolwiek wahań, wyjął żółty, a następnie czerwony kartonik. Pech numer 3. Tylko zastanawiam się, czym sobie na to zasłużyłem, że moi piłkarze oglądają kolorowe karteczki za to, czego, tak na prawdę, nie zrobili. Cofnęliśmy się do obrony, aby nie stracić większej ilości bramek. Okazało się, że los sprawił nam więcej niespodzianek. W 86. minucie sędzia pokazał kolejny, czerwony kartonik. Tym razem obejrzał go napastnik gospodarzy, Georgi Valev. Pech 3-1? Pech numer 2. Do wykonania rzutu wolnego podszedł Ruben Kalchev, którego polecał mi Murzynek. I co? Strzelił piękną bramkę, nie dając szans bramkarzowi! Pech 2-1? Pech numer 1. Coś nieprawdopodobnego! Byliśmy beznadziejni, graliśmy w 10-kę i nagle, przez zamieszanie, błędy sędziego i wszystko razem wzięte, nie będę już się doszukiwał, udało się nam doprowadzić do remisu. Byłem cały w skowronkach. Do czasu... Do czasu, kiedy sędzia, który najprawdopodobniej uwielbiał tą czynność, pokazał kolejny, czerwony kartonik. Znów dla mojego piłkarza. Tym razem z boiska wyleciał Stefanov. Pech numer 2. Była 90. minuta, a zostało jeszcze 4 z doliczonego czasu gry. Żyłem jak na jakichś tabsach. Nie mogłem się uspokoić, zwłaszcza, że gospodarze ruszyli do ataku pełną parą. Na szczęście, nasze oczywiście, ich zagrania były niedokładne, a strzały za lekkie. Remis utrzymaliśmy do końca. Pech numer 1.

 

14.03.2009, 17/26 Iztochna B PFG
Stadion Miejski, Radnewo
Sędzia: Angel Bekyarov

[10] Minior Radnewo - Panajot Wołow [5]
Georgi Gaydarov, g.s., 12' 1:1 Ruben Kalchev 87'

Georgi Nikoforov (PW), cz.k., 66'
Georgi Valev (MR), cz.w., 86'
Krasimir Stefanov (PW), cz.k., 90'

MoM: Rumen Kalchev (PW), 7

Odnośnik do komentarza

Powołania na mecz z Czarnogórą i Wyspami Owczymi

 

Bramkarze: Armen Ambartsumyan (31l., 22A/0, Czernomorec Burgas), Gevorg Kasparov (28l, 10A/0, Ra Ahan)

 

Obrońcy: Ararat Arakelyan (24l., 7A/0, Ararat Erywań), Artashes Bagdasaryan (25l., 5A/0, Kilikia), Karen Dokhoyan (32l., 53A/3, Piunik), Alexis Gharibian (25l., 10A/2, Frejus), Armen Ghazarian (19l., 5A/0, Zob-Ahan), Felix Khajoeian (21A/0, 3A/0, Piunik), Alexandr Tadevosyan (28l., 28A/, Dynamo Tbilisi), Marian Zeciu (32l., 16A/0, Juventus Buk.)

 

Pomocnicy: Zhora Hovhannisyan (21l., 7A/2, Apollon L.), Artavazd Karamyan (29l., 45A/7, Catania), Romik Khachatryan (30l., 52A/0, Universitatea Cluj-Napoca), Barseg Kirakosyan (24l., 1A/0, KamAZ), Albert Sarkisyan (33l., 38A/3, Terek), Armen Tigrayan (23l., 15A/2, Zob-Ahan)

 

Napastnicy: Ara Hakobyan (28l., 30A/2, Zimbru), David Kirokosyan (20l., 1A/0, Smiena Mińsk), Edgar Manucharyan (22l., 20A/5, Ajax), Hamlet Mkhitaryan (35l., 47A/6, Ra Ahan), Glaust Petrosyan (27l., 8A/2, Zimbru), Karen Ogayan (26l., 4A/0, KamAZ)

 

 

Mimo wielkiego zamieszania, do jakiego doszło w moim życiu, nie mogłem zapomnieć o ukochanej reprezentacji Armenii. W porównaniu do meczu z Kamerunem, skład powołanych piłkarzy, zmienił się w drobnym stopniu. Praktycznie w ogóle się nie zmienił. Zmieni się na pewno taktyka, gdyż Kamerun to nie Czarnogóra. Przede wszystkim mecz będzie o "kapkę" ważniejszy. Będziemy walczyć o pełną ilość punktów, mimo że gramy na wyjeździe. W meczu z Wyspami Owczymi wystawię... zmienników, którzy będą musieli się ostro namęczyć, żeby mi udowodnić, że dobrze robię powołując ich. Jaki wynik będzie? Nie interesuje mnie to. Ważna będzie ich postawa i zaangażowanie w trakcie meczu.

 

Trzy podróże. Trzy miejsca. Trzy mecze. Jeden Bzyczek.

Odnośnik do komentarza

Niepozorni z wierzchu, groźni od środka. Tak w skrócie można nazwać reprezentację Czarnogórę. Tak na prawdę mało kto się przejmuje meczami z nimi, a nazwiska piłkarzy nie robią aż takiego zamieszania. A jednak reprezentanci Czarnogóry są i w portugalskim Sportingu, francuskim Le Mans, czy we włoskich gigantach jak Inter czy Roma. A my? Jeden siedzi w Ajaxie, drugi coś tam tworzy w Catanii, a reszta klepie biedę gdzieś na zadupiach Europy.

 

Mecz rozpoczął się spokojnie. Żaden z zespołów nie robił czegoś, czego skończyć by w pełni nie mógł. W skrócie mówiąc - ani jeden, ani drugi nie atakował. Przewagę miała jednak Czarnogóra, która przeważała, przede wszystkim, w procentowym posiadaniu piłki. To oni dyktowali warunki. To nie oni grali z kontrataków. To oni byli lepsi. To oni stracili pierwszą bramkę. Ano właśnie. Jakim cudem to się stało? Skoro grali lepiej od nas, to czemu nie strzelili bramki jako pierwsi? Odpowiedź jest prosta: skoncentrowali się wyłącznie na ataku, całkowicie zapominając o obronie. Naszych kontrataków nie było dużo, ale były skuteczne. Właśnie w 37. minucie spotkania, napastnik Zimbru, Ara Hakobyan, wpakował piłkę do siatki. Po otrzymaniu podania kierował się ku bramce. Gdy został sam na sam z bramkarzem, bardzo umiejętnie go wykiwał i posłał piłkę w inną stronę, niż zamierzał. Zagrania tego powinien uczyć największe gwiazdy, lecz sam się zastanawiam, czy mu to z przypadku nie wyszło. Może i tak. Nie ważne - 1:0 dla Armenii! Chciałem ten wynik doprowadzić do końca pierwszej połowy i dopiero kombinować coś z cofnięciem się do obrony. Błąd! Gospodarze wykorzystali zamieszanie, jakie panowało na boisku i doprowadzili do wyrównania. Rzut wolny na gola zamienił Milan Purovic.

 

Stało się jak stało, ale remis i tak nas, a przynajmniej mnie, satysfakcjonował. Na boisku pojawił się Tigranyan, a zszedł z niego Khachatryan. W przerwie ciągle zastanawiałem się, co zrobić z tym fantem. Remis jest, ale realne szanse są też na to, aby wygrać z Czarnogórcami. Postanowiłem zaryzykować jeszcze raz i nic nie kombinować z taktyką. Było jak było, jest jak jest, będzie jak będzie. - powtarzałem sobie. No i tym razem stało się tak, jak stać się powinno. Edgar Manucharyan mógł sobie zapisać 6. gola dla reprezentacji, a dla nas 2. w tym spotkaniu. Znów z dobrej strony pokazał się duet Karamyan - Manucharyan, dzięki któremu ten gol w ogóle wpadł. Na boisku pojawili się jeszcze Ghazarian oraz Mkhitaryan. W 88.minucie zdarzyła się sytuacja dość niecodzienna. Z boiska musiałem zdjąć Mkhitaryana, który "dopiero co" wszedł oraz Hakobyana. Piłkarze zderzyli się ze sobą na tyle mocno, że nie mogli, obydwoje, kontynuować gry. Miałem duży problem, gdyż nie mogłem już wykonać żadnych zmian, a ich nie mogłem zmusić do czegoś, czego tak na prawdę nie chcą (bądź nie mogą). Kończyliśmy zatem ten mecz w 9-tkę. Bałem się strasznie, że teraz coś się stanie i nie dowieziemy 3 pkt do końca. Moje obawy były jednak bezpodstawne, gdyż obrona zagrała przecudownie. Wygrana i wpis na koto 3 punktów!

 

21.03.2009, Eliminacje do MŚ 2010, Grupa 1
Miejski Stadion Pod Goricom, Podgorica
Sędzia: Petteri Kari

[5] Czrnogóra - Armenia [4]
Milan Purovic 45'+2' 1:2 Ara Hakobyan 37', Edgar Manucharyan 64'

Hamlet Mkhitaryan (Armenia), ktz., 88'
Ara Hakobyan (Armenia), ktz. 88'

MoM: Edgar Manucharyan (Armenia), 7

Odnośnik do komentarza

Profesor - Lubi się czy się go nie lubi, ale bramkę mi władował. Kraftwerk? :P Dziękować.

Głosik - Sliwen ma szansę spaść, na razie na ostatnim miejscu siedzi. Co do samej Armenii - poznałem graczy i wiem, przynajmniej mniej więcej, na kogo mogę stawiać, a na kogo nie.

 

 

 

Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, nie wiem po co, ale... W chwili obecnej, czyli po czterech kolejkach w Eliminacjach do MŚ 2010, w grupie 1 znajdujemy się na... 2-ej pozycji! Wyprzedzamy Szkocję i Holandię, nad którymi mamy 2 punkty przewagi! Cieszyć się i skakać z radości czy jeszcze się z tym wstrzymać? A może to moja jedyna szansa na okrzyki szczęścia?

 

Był Kasparov na bramce? Był.

Glaust Petrosyan i Karen Ogayan jako duet napastników? Byli. Kirokosyan? Znaczy się, że napad całkowicie zmieniony.

Bagdasaryan, Khajoeian, Ghazarian na obronie? Byli. Dobrze, znaczy się, że obrona mało w kadrze grała.

A co z Artavazdem Karamyanem i Edgarem Manucharyanem? Pierwszy grzał ławę i nie wychylił z niej nosa, drugi nawet na ławce nie usiadł. Idealnie.

 

Drużyna "rezerw" przystąpiła do towarzyskiego spotkania z Wyspami Owczymi. Zmiennicy zagrali perfekcyjne spotkanie i nawet czerwona kartka (ujrzał ją Gharibian w 37. minucie) nie zatrzymała nas. Rozgromiliśmy, prawie dosłownie, Wyspy Owcze 4:2, poniżając ich tym samym przed własną publicznością. Przed najcięższymi meczami w Eliminacjach, będę miał zawrót głowy. Kogo, gdzie i dlaczego...

 

25.03.2009, Mecz towarzyski
Stadion Tórsvoilur, Thorshavn
Sędzia: Edo Trivkovic

Wyspy Owcze - Armenia
Rasmus Nolsoe 40', Andrew av Flotum 90'+1' 2:4 Karen Oganyan 28', Arthashes Bagdasaryan 55', Aram Hakobyan 65', Ara Hakobyan 85'

Alexis Gharibian (Armenia), cz.k., 37'

MoM: Arthashes Bagdasaryan (Armenia), 8

 

Notatki pomeczowe: WTF?

Odnośnik do komentarza

Ja mam tylko jedno pytanie:

 

Czy ten wynik schowany pomiędzy strzelcami bramek ma służyć temu, aby nikt go nie widział i przeczytał sprawozdanie meczowe, aby dowiedzieć się kto wygrał? A wiedźma dobrze wywróżyła, rok 2009 był naszym najlepszym.

 

OM => Jestem straszny moderator, a to mój kalkulator...

Przeprowadzka z dawna zasłużona. <= MO

Profesor - właściwy człowiek na właściwym miejscu :)

Odnośnik do komentarza

wenger - Powiem szczerze, że nigdy nie zastanawiałem się, nad położeniem wyniku meczu. Tak mi jakoś tam pasowało i tak wstawiłem.

Profesor - To, że słucham "staroci" to nie znaczy, że jestem stary. Nie sądzisz?

 

 

 

Powrót do Bułgarii był długi i okropny. Nawet nie zdążyłem się wyspać, a już mnie czekało kolejne spotkanie. Tym razem graliśmy z wiceliderem tabeli - Naftexem. Albo muszę się zacząć przygotowywać do takich zwariowanych okresów w życiu, albo powinienem zmienić pracę... Zostanę jednak przy tym pierwszym. W Naftexie gra aż 4 Polaków, a szczególną uwagę muszę zwrócić na Pawła Buśkiewicza. W 13 spotkaniach strzelił 9 bramek i 2 razy asystował. Jest wysoki i dobrze gra głową. Brr... zabierzcie go...

 

Niestety tym razem media nie kłamały. Naftex od razu wziął się za strzelanie do bramki. Zwłaszcza Buśkiewicz, o którym mówiłem wcześniej. Na szczęście dobrze interweniował Voroshilov. Był znakomicie przygotowany do tego spotkania, co mnie bardzo cieszyło. Zwłaszcza, że nie było mnie ponad tydzień czasu. Niestety Polak nie dał za wygraną i w końcu udało się mu pokonać mojego bramkarza. Jego wzrost przydał się przy rzucie rożnym i, wyskakując najwyżej, nie miał problemu z trafieniem piłki do siatki. Przewaga gości zwiększała się, a ja się mogłem jedynie schować przed kibicami, którzy przyszli zobaczyć mój pierwszy mecz na stadionie drużyny. Byłem spalony... Pierwszą połowę udało się nam przejść bez większej ilości straconych goli.

 

Boisko opuścił Kikov mimo, że był to chyba najlepszy zawodnik pierwszej połowy, to jednak był za bardzo agresywny. Na koncie ma już żółty kartonik, a sędzia jeszcze go upominał. Postanowiłem nie ryzykować i zmienić go jak najszybciej. Niestety nasza gra nie zmieniła się w drugiej części spotkania. Dalej byliśmy znacznie gorsi, a goście nie odpuszczali. Zmieniło się to w drugiej części drugiej połowy, kiedy piłkarze Naftexu byli już bardzo zmęczeni. Miałem wtedy wizję, że strzelamy gola. Postanowiłem więc iść na całość i zrobić wszystko, żeby do tego doprowadzić. Na boisku pojawili się Borisov i Georgiev, którzy mieli wesprzeć kolegów z zespołu. Mimo prób, które wyglądały jak wyglądały, nie udało się nam strzelić wyrównującego gola. Leciał już doliczony czas gry, a ja powoli zaczynałem schodzić z opuszczoną głową. Jeszcze rzut rożny dla mojej drużyny i sędzia odgwiżdże koniec spotkania. GOOL! Ivan Skerlev strzelił gola! Co to się nagle wydarzyło. Niespodziewanie dla wszystkich, a przede wszystkim dla gości, Skerlev nie dał szans bramkarzowi i głową strzelił pięknego gola! Tyle czasu na niego czekaliśmy, tyle nerwów, tyle emocji... Bułgaria... To jest właśnie Bułgaria...

 

18.03.2009, 18/26 Iztochna B PFG
Stadion im. Panajota Wołowa, Szumen
Sędzia: Nikolay Kolev

[6] Panajot Wołow - Naftex [2]
Ivan Skerlev 90'+2' 1:1 Paweł Buśkiewicz 12'

MoM: Ivan Skerlev (PW), 8

Odnośnik do komentarza

Chaskowo było naszym kolejnym przeciwnikiem. Znajdowali się oni oczko pod nami (7. miejsce), a od wyniku tego spotkania zależała nasza pozycja (tylko 1 punkt różnicy). Jak to zwykle bywa, przynajmniej u mnie, zaczęło się źle, aczkolwiek nie najgorzej.

 

- Grać Panowie, grać! - krzyczałem od początku meczu do swoich zawodników - Ruszacie się, jakbyście po jakiejś smole biegali.

 

Tak też było, piłkarzom najwyraźniej nie chciało się grać. Pocieszałem się tym, że i gospodarzom również nie za bardzo to się chciało.

 

- Goń go! Goń, bo Ci ucieka! Leć za nim. - gospodarze zaczęli wyprowadzać kontratak - Spalony, co za szcz... Jak to k***a nie ma spalonego? Jaka k***a bramka? Co do cholery jasnej tu się dzieje? Panie sędzia, co to za porządki?

 

Bramka dla gospodarzy padła ze spalonego, ale wpadła. Dzięki temu gospodarze cieszyli się z objęcia prowadzenia. Wtedy to moim zawodnikom przyśpieszyły się ruchy i zaczęli nawet biegać.

 

- Dobrze, dobrze! Wrzucaj na pole! Ale już. No kur...

 

Piłkarze mnie nie słuchali. Nie wiem, czy nie mieli do mnie jeszcze zaufania, czy co. Nie słuchali mnie...

 

- Strzelaj! Wal! Pieprznij tą piłkę k***a! - patrzyłem jak futbolówka leci zza pola karnego w stronę bramki - JEEEST!!! Gol!

 

Strzelcem gola okazał się Valeri Mihaylov. Udało się zremisować. Remis do pierwszej połowy utrzymany. Druga połowa okazała się znacznie brutalniejsza. Sędzia pokazał w niej aż 5 żółtych kartek, a w ciągu całego meczu 8. 3 z nich otrzymali moi piłkarze. Sędzia w tym spotkaniu popełniał jednak dużo błędów. Chociażby akcja z 14. minuty, gdzie gol padł ze spalonego. Był jednak i błąd w naszą stronę skierowany. Gawęcki wyszedł przed obrońców, gdzie zaraz otrzymał podanie od Nedzhibova. Sędzia nie odgwizdał spalonego, mimo że był widoczny jak jasna cholera, ale Polak trafił w słupek. Druga połowa, zresztą tak samo jak pierwsza, nie obfitowała w jakieś "atrakcje" meczowe, a była zwykłą kopaniną. Jedyną, miłą dla oczu, sytuacją, było wykonanie rzutu wolnego przez piłkarzy Chłaskowa. Hristo Hristov strzelił bardzo mocno, jednak piłka obiła się, najpierw, od mojego obrońcy, a następnie trafiła w słupek, a był by piękny gol. Dopadł do niej jeszcze Robert Górski, ale swym strzałem nie zrobił nic pożytecznego. Piłka wyszła za linię końcową.

 

04.04.2009, 19/26 Iztochna B PFG
Stadion im. Dimitra Kanewa, Chaskowo
Sędzia: Nikola Popov

[7] Chaskowo - Panajot Wołow [6]
Veselin Georgiev 14' 1:1 Valeri Mihaylov 22'

MoM: Valery Mihaylov (PW), 7

 

Notatki pomeczowe: Wyniki jak na razie zadowalające, 3 mecze - 3 remisy. Byle wytrzymać do końca i dopiero brać się za całkowity przegląd, wymianę oleju i przemalowanie. Poza tym, zrozumiałem czemu mnie nikt nie słucha - nie znają polskiego, ani ormiańskiego, a ja nie znam bułgarskiego...

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...