Skocz do zawartości

Linel kam chlinel...


el_mariachi

Rekomendowane odpowiedzi

Powołania na mecze z Serbią i Belgią:

 

Bramkarze: Armen Ambartsumyan (29l., 13A/0, Czernomorec Burgas), Edgar Gasparyan (21l., 0A/0, Piunik), Gevorg Kasparov (27l, 7A/0, Ra Ahan)

 

Obrońcy: Ararat Arakelyan (22l., 1A/0, Ararat Erywań), Robert Arzumanyan (22l., 7A/1, Piunik), Artashes Bagdasaryan (23l., 1A/0, Kilikia), Karen Dokhoyan (30l., 42A/2, Piunik), Sargis Hovsepyan (34l., 76A/0, Piunik), Yegishe Melikyan (28l., 18A/1, Bananc), Alexandr Tadevosyan (27l., 20A/0, Dinamo Tbilisi), Marian Zeciu (30l., 7A/0, Juventus Buk.)

 

Pomocnicy: Romeo Jenebyan (28l., 4A/0, Bananac), Artavazd Karamyan (27l., 35A/3, Poli 1921), Gevorg Matinyan (16l., 0A/0, Ararat), Eduard Partsikyan (31l., 3A/0, Piunik), Armen Tigrayan (21l., 4A/0, Zob-Ahan)

 

Napastnicy: Ara Hakobyan (26l., 23A/2, Zimbru), Arman Karamyan (27l., 39A/6, Poli 1921), Hamlet Mkhitaryan (33l., 36A/3, Ra Ahan), Aram Hakobyan (28l., 18A/1, Krywbas), David Kirokosyan (18l., 0A/0, Smiena Mińsk), Arthur Kocharian (33l., 4A/0, Gandzasar), Karen Oganyabn (25l., 1A/0, KamAZ)

 

 

Tym razem zaszokowałem kibiców i fachowców, czymś, co można nazwać szaleństwem. Do kadry narodowej, na dwa ciężkie mecze, powołałem 16-latka. Młody pomocnik Araratu, zaskoczył mnie swoją dobrą postawą, w 4 ostatnich meczach tego zespołu. Oczywiście nie obyło się bez zjebania mnie, od góry do dołu, że robię sobie kpinę z drużyny narodowej. Dziennikarze nie mogli przecież zapomnieć, o biednym Polaczku, który z Armenii robi króliczka doświadczalnego. Do tego, wytknęli mi nieobecność Edgara Manucharyana (Ajax Amsterdam), którego, wg. nich samych, wielkich fachowców od siedmiu boleści, brakuje w kadrze. Krótko to skomentowałem:

 

- Tak się wymądrzacie? To zapraszam na moje miejsce i spełnijcie wymagania wszystkich ludzi! Zapraszam, nie bójcie się!

 

W skrócie można powiedzieć, że jest to banda kretynów, której chyba nigdy, nie będzie odpowiadać skład, jaki wybrałem na dane spotkanie.

Odnośnik do komentarza

Serbowie - kolejny trudny przeciwnik, z którym nam przychodzi się zmierzyć. Mają oni realną szansę, na wyjście z grupy. Muszą jednak z nami wygrać, aby dalej marzyć o tym zaszczycie. Osobiście wolałbym, żeby to Polska awansowała, ale zobaczymy jak się ułoży wszystko na sam koniec.

 

Do meczu wyszliśmy bez żadnych kompleksów. Pełne skupienie, pełna koncentracja, pełni sił. Pamiętaliśmy jeszcze znakomity występ przeciwko Portugalii. Jednakże nasz zapał osłabł, kiedy to goście nas mocniej przycisnęli. Już po 10 minutach mogli prowadzić 2 lub 3 do 0. Na szczęście znakomicie spisywał się Ambartsumyan. Sytuacja zmieniła się w okolicach 15. minuty. Wtedy to my zaatakowaliśmy i postraszyliśmy Serbów. Wydawałoby się, że tak ich nastraszyliśmy, że wpakowali sobie bramkę samobójczą. Uczynił to Milan Stepanov. Serbski obrońca niefortunnie wybił piłkę, która leciała po wykonanym rzucie rożnym, i głową trafił centralnie do siatki, nie dając szans swojemu koledze. Nasza radość nie trwała jednak długo. Już chwilę potem, goście doprowadzili do wyrównania. Daniel Ljuboja, napastnik Stuttgartu wykorzystał podanie Krasica i bezproblemowo pokonał bramkarza gospodarzy. Za szybko uwierzyliśmy w swoje możliwości. Udało się jednak dotrzymać ten wynik do końca pierwszych 45 minut.

 

Po przerwie z boiska zszedł Marian Zieciu, który pierwszą połowę rozegrał tak ślamazarnie, że zastanawiałem się, czy dobrego "Mańka" powołałem. Jego miejsce zajął Partsikyan. Goście mieli zdecydowaną przewagę nad nami. Widać to było, kiedy Stankovic, Kezman czy Maric oddawali strzały, bez jakiegokolwiek problemu. Moi piłkarze jakby zamarli. Wydawało mi się, że zaczęli tracić siły, których i tak nie mieli za dużo. Jednak to goście stracili te siły szybciej. Zaczęli popełniać proste błędy, które w pewnym momencie wykorzystali zawodnicy Armenii. Aram Hakobyan zauważył wbiegającego Tigrayana. Młodzian spokojnie przyjął podaną piłkę, przełożył sobie na prawą nogę i potężnym strzałem pokonał bramkarza gości. Byłem w szoku, gdyż pomocnik Zob-Ahan zrobił to z takim spokojem, że sprawdzałem w notatkach, w jakim klubie on gra. Serbowie byli w szoku, a moi piłkarze znów uwierzyli w swoje możliwości. I, niestety, znów uwierzyli w nie za szybko. Spokojnie mogli dotrzymać do końca wynik 2:1, co by było wielkim i historycznym sukcesem dla Armenii. Niestety sami sobie strzelili gola. Głupią zabawę, w podawanie piłki przed polem karnym, urządzili sobie środkowi obrońcy. Wykorzystał to pomocnik Interu, Dejan Stankovic i przejął jedno z tych podań. Doświadczony Serb bez problemu pokonał bramkarza i cieszył się ze swoim zespołem, ze strzelenia bramki wyrównującej. Wiedziałem, że jeżeli będziemy grać tak dalej, to jeszcze możemy dostać w dupę. Piłkarze jednak uspokoili się i dotrzymali remis przez ostatnie 10 minut. Armenia - Serbia 2:2!!! Kolejny, wspaniały wynik Armenii!!!

 

11/14, Eliminacje ME, gr. A
Stadion Razdan, Erywań
Sędzia: Massimo Busacca

[5] Armenia - Serbia [4]
Milan Stepanov, g.s., 20' Armen Tigrayan 70' 2:2 Daniel Ljuboja 22', Dejan Stankovic 80'
MoM: Armen Tigrayan (Armenia), 8

 

Notatki pomeczowe: Stawiać na młodszych, starszych se podarować? W pomocy i ataku jak najbardziej. W obronie? Zapomnieć o tym!

Odnośnik do komentarza

Dwa dni po meczu z Serbią, dwa dni przed meczem z Belgią, wezwało mnie do siebie szefostwo. Nie to ze Związku Piłki Nożnej, ale to drugie szefostwo. Murzynek, goryle w garniturkach i ja. Ja taki mały, łysawy gdzieniegdzie, taka łachudra w dresiku. Siedzieliśmy razem w jakiejś belgijskiej kawiarni i kulturalnie, jakby nigdy nic, piliśmy sobie kawkę.

 

- Mam dla Ciebie dobrą i złą wiadomość.

- Nie spodziewałem się, niczego innego.

- Którą najpierw chcesz?

- Najpierw chcę ciastko do kawy. Jak kawa w kawiarni może być bez ciastka. Co to za porządek? Jak ja mam z Wami w ogóle rozmawiać? Dajcie mi szarlotkę, ale już!

- Masz przegrać następne spotkanie.

- Że co? - zastanawiałem się, czy dobrze usłyszałem

- Masz przegrać spotkanie następne.

- Ale... Ale... Ale ja nie umiem... Nie potrafię!

- Przestań się bawić w "save & load", tylko niech Ci się nagle pojawi obrazek GAME OVER!

- Wypraszam sobie! Nie bawię się w takie rzeczy!

- No dobra. Powiedzmy, że masz farta. Masz przegrać następne spotkanie, albo możesz zacząć szukać sobie innej pracy.

- Ale... co ja mam zrobić? Cała moja taktyka, całe moje przygotowania, cały mój czas poświęcony na szukanie ludzi do gry... To wszystko przecież pójdzie na marne...

- Nie do końca.

- Jak to?

- Wystaw młodziaka.

- Ke?

- Gevorg Matinyan, lat 16, klub macierzysty Ararat. 171 cm wzrostu, 72 kg wagi. Gra na pozycji ofensywnego pomocnika lub napastnika. W tym sezonie rozegrał 4 spotkania, przy czym nigdy nie wychodził na murawę z ławki rezerwowych, dostając przeciętne noty. Zawodnik bardzo agresywny, a także dość nadpobudliwy, co potwierdza trener.

- Eee...

- Znasz go?

- Sam go powołałem.

- No to dobrze. Wystaw go na następny mecz.

- Z ławki rezerwowych na ostatnie 5-10 minut, zrobię to z wielką przyjemnością.

- Chyba się nie rozumiemy, mój drogi.

- Chyba masz racje, bo ormiańskiego nie znam jeszcze dokładnie.

- Hans! Dawaj kota!

 

Hans był wielkim, kwadratowogłowym, okularnikiem. Zapewne miał jakąś rodzinę w Niemczech, o czym świadczy jego wygląd, sposób w jaki mówi, a także samo imię. Owy Hans wyszedł na chwile i wrócił, ale już z workiem, w którym się "coś" ruszało i wierciło na wszystkie strony. Zapewne, tym "czymś" był kot, o którego prosił Murzynek. Tak też było. Tylko, że w pewnym momencie serce podeszło mi do gardła. Ten kot... to stworzenie... To był mój kot... Mój dachowiec... Mój Mruczek...

 

- Odłóż go sukinsynu, bo obiecuje, że Ci te okulary wcisnę pomiędzy pośladki!

 

Hans był jednak niewzruszony. Kot miał zawiązane obydwie pary łapek i bestialsko wygolony ogon. Jedyne co mógł robić, to kręcić się i miauczeć, jak powalony. Zresztą, kto by tego nie robił, gdyby był, w takiej sytuacji.

 

- Puśćcie go bydlaki!

- Albo młodzian wychodzi na boisko, albo kot wpada do jeziorka. - usłyszałem w odpowiedzi od Murzynka

- Obiecuje, że osobiście wyrwę Ci jaja!

- Mam tylko jedno.

- Zniszczę Cię!

- Pamiętasz zdanie, które Ci przytoczyłem, na samym początku? Linel kam chlinel.

- Smarkacz wyjdzie od pierwszych minut na boisko, ale oddajcie mi mojego kota! - powiedziałem z łzami w oczach

- Miło mi się robi z Tobą interesy. Do zobaczenia zatem na boisku.

- A jak wygramy? Ze smarkaczem w składzie?

- Nie ma takiej opcji.

- Ale jeśli tak się zdarzy, to co?

- Nie zdarzy. Młody nie wytrzyma.

- Skąd wiesz?

- Ja już o to zadbam. - Murzynek uśmiechnął się i wyszedł ze swoimi gorylami

 

Po powrocie do hotelu, otrzymałem wiadomość. Dobra wiadomość to taka, że awansowaliśmy w rankingu światowym, na 62. pozycję. Przeczytałem, pogniotłem kartkę i wywaliłem do najbliższego śmietnika.

Odnośnik do komentarza

Nie mogłem ustać w jednym miejscu, kiedy to sędzia rozpoczął mecz na stadionie w Liege. Komentatorzy wszystkich krajów śmieli się, że po boisku biega młody kibic Armenii w koszulce z numerem "9" na plecach. Po chwili zorientowali się jednak, że jest to Gevorg Matiyan. Od tego czasu zaczęli trzymać za niego kciuki. Belgowie od początku spotkania zaczęli ataki na naszą bramkę. Na szczęście, mocne strzały Defoura, a także van Damme'a, znakomicie bronił Ambartsumyan. Belgowie, prawie 100%-wą szansę, mieli w 15 minucie. Mudingayi ominą moich obrońców, niczym pachołki stojące na ulicy, a następnie zrobił to samo z bramkarzem. Strzelił w stronę pustej bramki, ale los chciał, żeby piłka odbiła się od słupka i wyleciała za linię końcową boiska. Niestety nasza radość nie trwała za długo, gdyż moi obrońcy zawiedli mnie po raz kolejny. Defour przeciskał się przez moich defensorów, do momentu, kiedy Melikyan nie podciął go. Do wykonywania rzutu wolnego, z miejsca granicznego z polem karnym, podszedł Timmy Simons. Pomocnik holenderskiego PSV, wykonał rzut wolny perfekcyjnie i razem z drużyną cieszył się z objęcia prowadzenia. Zaczęły mnie wtedy nachodzić myśli, że i tak mamy przegrać to spotkanie, więc dużo do szczęścia nam nie brakowało. Wziąłem się jednak w garść, napiłem się zimnej wody i razem z drużyną, jako ten 12. zawodnik, dotrzymaliśmy jednobramkową stratę, do końca pierwszej połowy.

 

Wiedziałem, że ewentualna przegrana z Belgami, nie zmieni nic w tabeli grupowej, a my nadal będziemy trzymać się 5. pozycji. Chciałem jednak, abyśmy chociaż zremisowali. Z boiska zdjąłem ulubieńca kibiców, Arman Karamyan, który nie mógł się odnaleźć na boisku. W jego miejsce wszedł Oganyan. Trzeba przypomnieć, że ciągle grał nadpobudliwy młodzian. Wyszliśmy na drugą połowę bardziej pewni siebie. Jeszcze może nie do końca, ale na pewno pewniejsi, niż na początku spotkania. Lepiej i dokładniej rozgrywaliśmy akcje, pewniej atakowaliśmy bramkę rywala. Nasze starania okazały się owocne, gdyż już na początku udało się nam strzelić wyrównującą bramkę. Prawy obrońca, Karen Dokhoyan, "wyleciał" nagle do akcji ofensywnej. Nie patrząc na nic, ani na nikogo, dostał się na koniec boiska, wraz z piłką, i wrzucił ją na pole karne. Zagranie to wykorzystał Aram Hakobyan i, po uderzeniu główką, skierował piłkę do siatki rywali. Cieszyłem się, ale bacznie obserwowałem Murzynka, który siedział na stadionie. Bił brawa, cieszył się z nami, ale na jego twarzy pojawił się podstępny uśmiech. Zastanawiałem się, o co mu chodzi. Mecz trwał nadal. Nasza przewaga się zwiększała, aż do czasu. Przy jednym, z kolejnych zagrań, moi piłkarze dopatrzyli się zagrania ręką, przez jednego z belgijskich obrońców. Sędzia był jednak nie wzruszony na protesty moich piłkarzy. Najbardziej nerwowy okazał się Gevorg Matinyan. Sędzia, który najwyraźniej porządnie się wkurzył, pokazał mu żółtą kartkę. Przypomniało mi się wtedy, że nieletni pomocnik ma już na swoim koncie jedną, o takim właśnie kolorze. Chwilę później stała się rzecz, której uniknąć nie można było. Sędzia pokazał czerwony kartonik, a Matinyan na pewno nie zaliczy debiutu w reprezentacji, do udanego spotkania. Zostaliśmy w 10-kę i musieliśmy zrobić wszystko, żeby ten wynik utrzymać przez ponad pół godziny. Na boisku pojawił się Armen Tigrayan, zmieniając Mkhitaryana, a ja zacząłem obgryzać paznokcie. Gospodarze zaczęli coraz to częściej atakować naszą bramkę. Wiedzieli, że muszą się pośpieszyć, gdyż minuty leciały nieubłaganie szybko. Oczywiście mnie to nie martwiło wcale. Kibice zobaczyli także Tadevosyana na boisku, jednak nic nie wniósł do gry zespołu. Wydawało się już, że nie uda się Belgom wygrać tego spotkania. Jednak wszystko spieprzył Tom De Mul, który, na 5 minut przed końcem spotkania, strzelił bramkę dającą 3 punkty swojej drużynie.

 

12/14, Eliminacje ME, gr. A
Stadion Maurice Dufrasne, Liege
Sędzia: Petteri Kari

[6] Belgia - Armenia [5]
Timmy Simons 20', Tom De Mul 85' 2:1 Aram Hakobyan 48'
Gevorg Matinyan (Armenia), cz.k., 56'
MoM: Tom De Mul (Belgia), 8

 

Notatki pomeczowe: I tak wiedziałem, że przegramy...

Odnośnik do komentarza

Na mecze z Portugalią i Kazachstanem powołałem:

 

Bramkarze: Armen Ambartsumyan (29l., 15A/0, Czernomorec Burgas), Edgar Gasparyan (21l., 0A/0, Piunik), Gevorg Kasparov (27l, 7A/0, Ra Ahan)

 

Obrońcy: Ararat Arakelyan (22l., 2A/0, Ararat Erywań), Robert Arzumanyan (22l., 9A/1, Piunik), Artashes Bagdasaryan (23l., 2A/0, Kilikia), Karen Dokhoyan (30l., 44A/2, Piunik), Alexis Gharibian (23l., 4A/0, Frejus), Yegishe Melikyan (28l., 20A/1, Bananc), Alexandr Tadevosyan (27l., 22A/0, Dinamo Tbilisi)

 

Pomocnicy: Romeo Jenebyan (28l., 4A/0, Bananac), Artavazd Karamyan (27l., 37A/4, Poli 1921), Romik Khachatryan (29l., 43A/0, U Cluj), Eduard Partsikyan (31l., 4A/0, Piunik), Albert Sarkisyan (32l., 34A/3, Terek), Armen Tigrayan (21l., 6A/1, Zob-Ahan)

 

Napastnicy: Ara Hakobyan (27l., 23A/2, Zimbru), Aram Hakobyan (28l., 19A/2, Krywbas), Arman Karamyan (28l., 41A/7, Poli 1921), Hamlet Mkhitaryan (33l., 37A/3, Ra Ahan), Glaust Petrosyan (26l., 3A/1, Zimbru)

 

 

Dwa miejsca. Dwa mecze. Dwóch, całkowicie różnych, przeciwników. Jedna Armenia.

Odnośnik do komentarza

polon - Nie dziękuję, ale już za późno :(

 

 

 

Pierwszy mecz z Portugalią, okazał się dla nas wielce szczęśliwy. Gospodarze mieli już zagwarantowany awans, ale wiedzieliśmy, że nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Początkowo jednak wydawało się, że tak się dzieje. Moi piłkarze łatwo przedzierali się pod bramkę strzeżoną przez Ricardo, a strzały, jakie oddawali, okazywały się nawet groźne. Na brawa zasługuje akcja Hamleta Mkhitaryana, który już w 10. minucie mógł uszczęśliwić kibiców Armenii. Przedarł się przez, bardziej doświadczonych, obrońców i pięknym strzałem próbował pokonać bramkarza. Ten, jakiś cudem, wybił piłkę przed siebie, nie dając się pokonać. Portugalczycy wzięli się w garść i pokazali, że nie na darmo grają w najlepszych klubach w Europie. Pierwsze dwie bramki padły po rzutach wolnych, które wykonywał Deco. Najpierw, swoją idealną wrzutką, podał do Cristiano Ronaldo, a ten trafił z woleja wprost do naszej bramki. W 20. minucie było już 2:0 dla gospodarzy. Moi obrońcy nie poradzili sobie z Jorge Andrade, który najwyżej wyskoczył do lecącej piłki. Uderzył ją głową i pokierował do bramki. Radość kibiców była wielka, mimo wcześniejszego awansu. Rozstrzelana machina nie przestała na dwóch golach. Przewaga gospodarzy powiększała się, a my staliśmy jak drzewa w lesie i jedyne co robiliśmy, to im przeszkadzaliśmy... tym, że staliśmy tam w ogóle. 35. minuta i 3:0 dla Portugalczyków. Obrońca Lazio Rzym Fernando Meira, który pojawił się w naszym polu karnym "just like that", wbił nam pięknego gola. Tym "szczupakiem", którego wykonał, będzie mógł się chwalić wszystkim dookoła. Byliśmy rozbici... Ale jak się okazało, że jeszcze nie do końca. Nasi kibice, a także my, liczyliśmy na spokojny koniec pierwszej części spotkania. Cristiano Ronaldo puścił piękną "bombę" zza pola karnego i na przerwę schodziliśmy jako wielcy przegrani.

 

Zastanawiałem się, co zrobić, aby jeszcze wyżej nie dostać w dupę... Najlepiej byłoby cofnąć czas i podejść raz jeszcze do tego meczu. Błąd... Nie da się. Postanowiłem więc, od razu wykorzystać wszystkie trzy zmiany, jakie mi przysługiwały. "Raz kozie śmierć... Dużo i tak nam nie trzeba. W ten sposób na boisku pojawili się Jenebyan, Aram Hakobyan, a także Gharibian. Okazało się, że albo jest to dobre rozwiązanie, albo Portugalczycy odpuścili, albo Portugalczycy się zmienili. Nie dociekałem już, które "albo" jest prawdziwe. Ważne jest to, że nie straciliśmy już więcej bramek. Ba! Sami strzeliliśmy jedną. Z honorowej bramki cieszył się Aram Hakobyan, który wykorzystał zamieszanie na polu karnym i posłał piłkę w okienko bramki Ricardo.

 

Mecz zakończył się porażką, a nawet rzekłbym, że klęską. Wiedziałem, że tak się stanie, ale myślałem, że zagramy lepiej. Zwłaszcza, że zremisowaliśmy z Portugalczykami na własnym stadionie. To, czy w końcowej tabeli zajmiemy 5. miejsce, zależy do dwóch rzeczy. Pierwsza z nich, to nasze spotkanie z Kazachstanem. Druga sprawa, to dzisiejszy wynik meczu Polska - Belgia. Mam nadzieję, że tym razem, Polacy dupy nie dadzą.

 

13/14, Eliminacje ME, gr. A
Estadio do Bessa Seculo XXI, Porto
Sędzia: Domenico Messina

[1] Portugalia - Armenia [5]
Cristiano Ronaldo 17', 45'+3', Jorge Andrade 20', Fernando Meira 35' 4:1 Aram Hakobyan
MoM: Cristiano Ronaldo (Portugalia), 8

 

Notatki pomeczowe: A miało być tak pięknie...

Odnośnik do komentarza

Polska - Belgia 1:0! Co to znaczy dla przeciętnego obywatela Polski? Radość z wygranej, wstyd za kolejne, nieudane eliminacje. Ale, jak to kiedyś powiedział mi jeden z księży: "Nic nie szkodzi. Żyje się dalej! Tak... tylko ile można żyć w takim upokorzeniu. Polacy mieli realną szansę na wyjście z grupy, ale oczywiście tak się nie stało... Po raz kolejny... Co to znaczy dla przeciętnego Ormianina? Utrzymujemy się na 5. miejscu w grupie A! Jeżeli dzisiaj wygramy spotkanie z Kazachstanem, to na takiej pozycji ukończymy eliminacje! Nie jest to jakieś wielkie osiągnięcie, ale będziemy się mogli pochwalić, że wyprzedziliśmy chociażby Belgów.

 

Mecz rozpoczęliśmy odważnie z nadzieją na łatwe zdobycie 3-ech punktów. Zaczęło się znakomicie. Po 11 minutach objęliśmy prowadzenie. Widać było, że obydwoje skrzydłowi dobrze się ze sobą rozumieją. Podanie z prawej strony, od Sarkisyana, otrzymał gwiazdor reprezentacji, Artavazd Karamyan. Mocno uderzył w stronę bramki i pokonał bramkarza gospodarzy. Można powiedzieć, że był to urodzinowy gol, gdyż tydzień wcześniej, pomocnik skończył 28 lat. Gra toczyła się dalej, a my byliśmy coraz pewniejszy siebie. Bałem się, że ta pewność okaże się fałszywa i stracimy jedną lub dwie bramki. Okazało się jednak, że kolejną bramkę stracili Kazachowie. Bramkę na 2:0 strzelił Petrosyan, napastnik Zimbru. Glaust jest bardzo niedocenianym piłkarzem, w swoim zespole, i gra dość sporadycznie. Jednak jego postawa na boisku, kiedy się na nim znajduje, zasługuje na wielkie owacje. Można to zresztą stwierdzić, po jego skuteczności (6 meczy / 4 bramki - w klubie, 4 mecze / 2 bramki - w reprezentacji - wraz z meczem z Kazachstanem). Tak czy owak, było 2:0. Z takim wynikiem kończyliśmy pierwszą połowę.

 

Nie miałem powodów do złości, narzekania czy obaw. Choć Kazachstan jest od nas gorszy, to jednak trzeba było szanować przeciwnika. Postanowiłem poprawić troszkę obronę i zmieniłem lewego obrońcę. Dokhoyan rozgrywał dobre spotkanie, jednak zauważyłem, że goście często atakowali, ze swojej, prawej strony. W jego miejsce wprowadziłem Karamyana. Goście zaczęli częściej atakować naszą bramkę. Tam jednak stał, świetnie broniący, Ambartsumyan. Kapitan Armenii, rozgrywał kolejne świetne spotkanie w barwach narodowych. Był pewny siebie i nie popełniał głupich błędów. To głównie dzięki jego interwencjom, dotrwaliśmy do końca z wynikiem 2:0! Armenia kończy eliminacje na 5. miejscu!

 

14/14, Eliminacje ME, gr. A
Stadion Razdan, Erywań
Sędzia: Kristijan Antolovic

[5]Armenia - Kazachstan [8]
Artavazd Karamyan 11', Glaust Petrosyan 32' 2:0
MoM: Artavazd Karamyan (Armenia), 8

 

Notatki pomeczowe: Nie ma to, jak być szczęśliwym człowiekiem!

 

 

Tabela końcowa grupy A:

1. Portugalia, 33pkt (A)

2. Serbia, 26pkt (A)

3. Finlandia, 25pkt

4. Polska, 24pkt

5. Armenia, 18pkt

6. Belgia, 17pkt

7. Azerbejdżan, 7pkt

8. Kazachstan, 5pkt

 

Inne grupy

Grupa B: 1. Francja, 2. Włochy, 3. Ukraina, 4. Szkocja, 5. Gruzja, 6. Litwa, 7. Wyspy Owcze

Grupa C: 1. Grecja, 2. Norwegia, 3. Węgry, 4. Bośnia, 5. Turcja, 6. Mołdawia, 7. Malta

Grupa D: 1. Niemcy, 2. Czechy, 3. Irlandia, 4. Słowacja, 5. Walia, 6. Cypr, 7. San Marino

Grupa E: 1. Anglia, 2. Chorwacja, 3. Rosja, 4. Izrael, 5. Macedonia, 6. Estonia, 7. Andora

Grupa F: 1. Szwecja, 2. Hiszpania, 3. Irlandia Północna, 4. Dania, 5. Islandia, 6. Łotwa, 7. Liechtenstein

Grupa G: 1. Holandia, 2. Bułgaria, 3. Rumunia, 4. Albania, 5. Białoruś, 6. Słowenia, 7. Luksemburg

Odnośnik do komentarza

Zakończył się rok 2007, więc wypadałoby go jakoś podsumować.

 

Najsamprzód trzeba powiedzieć o rozdaniu nagród dla najlepszych piłkarzy ubiegłego, już, roku. Pierwsze miejsce, w tej klasyfikacji, zdobył Luca Toni (Bayern Monachium). Włoski snajper może się pochwalić 18-oma trafieniami w 20 meczach (nota 8,15), jakie rozegrał. Do tego dochodzą dobre, lecz brutalne, występy w reprezentacji. Drugie miejsce zajął kolega z drużyny Włocha - Miroslav Klose. Niemiecki napastnik, o polskich korzeniach, stanowi kluczową postać w drużynie. Na trzecim miejscu uplasował się Michael Owen (Newcastle), który szalał w reprezentacji, strzelając 5 bramek w 7 spotkaniach.

 

Do najważniejszych transferów można zaliczyć:

Świat:

1. Stewart Downing (Middlesbrough) -> Tottenham - 13 mln funtów

2. Andrea Barzagli (Palermo) -> Olympique Lyonnias - 11 mln funtów

3. Fernando Belluschi (River) -> PSV - 9,75 mln funtów

4. Rodrigo Palacio (Boca) -> AC Milan - 9,25 mln funtów

5. Cristian Zaccardo (Palermo) -> Bayern Monachium - 8,25 mln funtów

 

Polska:

1. Miroslav Radovic (Legia) -> FC Metz - 1,1 mln funtów

2. Łukasz Garguła (Bełchatów) -> Al-Ittihad (KSA) - 925 tys. funtów

3. Maciej Iwański (Zagłębie) -> As-Sadd - 900 tys. funtów

4. Arkadiusz Głowacki (Wisła) -> Atalanta - 825 tys. funtów

5. Grzegorz Bonin (Korona Kielce) -> FC Sochaux - 775 tys. funtów

 

 

Jako największą niespodziankę, wg. mnie oczywiście, można uznać wyeliminowanie Glasgow Rangers, z trzeciej rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów, przez Dynamo Bukareszt.

 

 

Wraz z reprezentacją Armenii rozegrałem 7 spotkań. 3 z nich wygraliśmy, 2 zremisowaliśmy i 2 przegraliśmy. Jedno z tych przegranych było bardzo, bardzo dotkliwe. Choć niektórzy mogą się ze mną sprzeczać, że jeszcze dotkliwej przegranej nie przeżyłem. Nie zaprzeczam, nie potwierdzam. Wrócę jednak do Armenii. Nikt nie wierzył, że zdołamy osiągnąć aż tyle. Mowa tutaj o dwóch, ale jakże znakomitych, remisach przed własną publiką. Portugalia i Serbia, to reprezentacje o kilka klas lepsze od nas. Pokazaliśmy jednak, że jesteśmy groźni i potrafimy robić niespodzianki. Teraz czekamy na przydzielenie nas do jakiejś grupy, w której będziemy walczyć o awans do Mistrzostw Świata, które odbędą się w RPA. Niektórzy mówią, że, przy dobrym losowaniu, mamy szanse na awans. Ja jednak byłbym ostrożny z takimi stwierdzeniami. Nie jesteśmy na tyle silną reprezentacją, żeby myśleć o takich zaszczytach. Oczywiście nie obraziłbym się, gdyby tak się stało, ale zobaczymy. Na razie trzeba zastanowić się, nad rozegraniem jakichś spotkań towarzyskich.

 

Co do mojej osoby, to mogę powiedzieć w skrócie. Jestem zadowolony z pracy, jaką wykonuje i nie mam zamiaru opuszczać Armenii. Poza tym, nikt nie myśli jeszcze o zatrudnieniu mojej skromnej osoby.

 

Jedenastka marzeń Armenii, wg. rzecznika kibiców, Artura Tadevosyana:

 

Ambartsumyan - Gharibian, Dokhoyan, Arzumanyan, Bagdasaryan - Hakobyan, Karamyan, Tigranyan, Jenebyan - Hakobyan, Petrosyan

 

Mój ulubieniec: Armen Ambartsumyan (GK, Czernomorec Burgas)

Odnośnik do komentarza

Garść informacji z ostatniej chwili:

 

1. Zostały zaplanowane dwa spotkania towarzyskie, które odbędą się w Erewaniu. 6 lutego zagramy z Czadem. Najpoważniejszym zagrożeniem, a afrykańskiej drużynie, jest chyba Armand Djerabe (Cotton Sport). Mecz ten jest, a przynajmniej powinien być, sposobem na rozprostowanie reprezentacyjnych kości, po dłuższej przerwie. Drugie spotkanie rozegramy 26 marca, a naszym przeciwnikiem będzie Łotwa. Tutaj sytuacja wygląda trochę gorzej, aczkolwiek wierzę, że powołani przeze mnie zawodnicy poradzą sobie z Łotyszami.

 

2. Artavazad Karamyan zmienił barwy klubowe. Wraz z nowym rokiem 28-letni pomocnik przeszedł do włoskiej Catanii. Były zawodnik Poli 1920 został zakupiony za 1,5 mln funtów, a w nowym klubie będzie zarabiał ponad 5 tys. funtów tygodniowo. Mam nadzieję, że zmiana środowiska, nie zmieni jego dobrej postawy na boisku. Trzymam kciuki za ulubieńca kibiców!

 

3. Trener Ajaxu zaczął dawać szansę gry Edgarowi Manucharyanowi. Młodzian wykorzystał to i zaczął strzelać bramki. Po 5 występach ma ich na koncie już 4. Najprawdopodobniej zostanie powołany do kadry, na mecz z Czadem. Wszystko zależy jednak od jego dalszej postawy w holenderskim klubie. Edgar wystąpił, na razie, 12 razy w meczach reprezentacji i 2 razy wpisał się na listę strzelców. Jest on największą gwiazdą piłkarską w Armenii. Ja jednak nie mam i nie będę miał do niego przekonania, dopóki nie zacznie grać regularnie w Ajaxie.

Odnośnik do komentarza

Powołania na spotkanie towarzyskie z Czadem otrzymali:

 

Bramkarze: Armen Ambartsumyan (29l., 17A/0, Czernomorec Burgas), Gevorg Kasparov (27l, 7A/0, Ra Ahan)

 

Obrońcy: Ararat Arakelyan (23l., 3A/0, Ararat Erywań), Robert Arzumanyan (22l., 11A/1, Piunik), Artashes Bagdasaryan (23l., 3A/0, Kilikia), Karen Dokhoyan (31l., 45A/2, Piunik), Alexis Gharibian (23l., 4A/0, Frejus), Yegishe Melikyan (28l., 21A/1, Bananc), Sargis Hovsepyan (35l., 76A/0, Piunik), Felix Khajoeian (20l., 0A/0, Piunik), Marian Zeciu (30l., 9A/0, Juventus Buk.)

 

Pomocnicy: Gor Mkhitaryan (32l., 0A/0, Piunik), Artavazd Karamyan (29l., 39A/5, Catania), Arthur Voskanyan (31l., 28A/0, Ararat Erywań), Eduard Partsikyan (31l., 4A/0, Piunik), Albert Sarkisyan (32l., 34A/3, Terek), Armen Tigrayan (21l., 6A/1, Zob-Ahan)

 

Napastnicy: Ara Hakobyan (27l., 24A/2, Zimbru), Edgar Manucharyan (21l., 12A/2, Ajax), Arman Karamyan (28l., 43A/7, Poli 1921), Hamlet Mkhitaryan (34l., 39A/3, Ra Ahan), Glaust Petrosyan (26l., 3A/1, Zimbru), Karen Oganyan (25l., 2A/0, KamAZ)

 

 

Lista poszła, a ja czekałem na mecz. W tracie szykowań do meczu, okazało się, że Arakelyan nie wystąpi w nim, gdyż załapał drobną kontuzję. Potrzebna była więc zmiana w składzie. Postanowiłem powołać Romika Khachatryana, lecz ten się na mnie wypiął. Powiedział, że jeżeli nie potrzebowałem go za pierwszym razem, to teraz mogę go cmoknąć w tyłek. W odpowiedzi usłyszał, że dopóki nie usłyszę publicznych przeprosin, to może się pożegnać z kadrą za mojej kadencji. Ciach, koniec, kropka.

 

Odbyło się także losowanie grup, do eliminacji do MŚ 2010. Trafiliśmy do grupy 1. Naszymi przeciwnikami będą: Bośnia, Czarnogóra, Szkocja, Szwecja i Holandia. Czy mamy szanse? Zerowe, ale są. Co z Polską? Polska ma farta do losowania, ale zazwyczaj go nie wykorzystują. W grupie 7 zagrają z Azerbejdżanem, Słowacją, Albanią, Cyprem i Francją. Też chciałbym być na ich miejscu...

Odnośnik do komentarza

Największą niespodzianką w tym meczu był sędzia. Zaszczyt prowadzenia tego, jakże ważnego i dającego wielki wkład w historię piłki nożnej, meczu, miał polski sędzia Grzegorz Trzeciakiewicz. Mecz z Czadem, był moim małym eksperymentem. Nie patrzyłem na wynik, jaki był na koniec spotkania, ale na styl jaki prezentowali moi piłkarze. Do jakich wniosków doszedłem? Oczywiście do tych samych co zawsze, czyli pozytywnych i negatywnych.

 

Pozytywy:

- stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką przeciwnika

- dobrze i dokładnie rozgrywaliśmy nasze akcje

- oddaliśmy dużą ilość strzałów, na bramkę rywala, w tym więcej było celnych

- Armen Ambartsumyan

 

Negatywy:

- nowe twarze zagrały jak ofermy (Khajoeian - przez jego interwencje mogliśmy przegrać, Gor Mkhitaryan -Puk puk. / Kto tam? / Starość!, Manucharyan - co on robi w Ajaxie?!)

- dziury w obronie

- tylko 2:0?! - niby nie patrzyłem na wynik, ale TYLKO 2:0?!

 

06.02.2008, Mecz towarzyski
Stadion Razdan, Erywań
Sędzia: Grzegorz Trzeciakiewicz

Armenia - Czad
Hamlet Mkhitaryan 61', Arman Karamyan, rz.k., 88' 2:0
MoM: Hamlet Mkhitaryan (Armenia), 8

 

Notatki pomeczowe: Nuda...

Odnośnik do komentarza

Siedziałem w swoim mieszkaniu i patrzyłem w telewizor. Jakaś relacja prosto z zadupia Armenii. Nuda. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Pierwsza rozrywka od tygodnia... - pomyślałem sobie. Ruszyłem się z kanapy i podszedłem do drzwi, żeby je otworzyć. Przede mną pojawiła się młoda, fajna dziewczyna, która zapewne była listonoszką. Na pewno była listonoszką, bo miała uniform pocztowy, na którym był znaczek poczty. Zapatrzyłem się jednak w jej piękne blond włosy. Nie patrzyłem na oczy, czy krągłości, które posiadała, ale właśnie na włosy.

 

- Pan Bzyczek?

- Może i Bzyczek. - palnąłem nagle - W czym mogę pomóc?

- Mam list dla Pana. Tutaj proszę pokwitować.

- Proszę i dziękuję.

- Do widzenia.

 

Młoda damulka poszła do następnych drzwi, a ja słyszałem tylko jej cicho wypowiedziane słowa: Co za gbur.... Nie wiem, dlaczego nagle odniosłem się tak do niej, no ale to już jest przeszłość. Jednak ciągle patrzyłem się na nią, a dokładniej na jej włosy. Nie wiem, czy było w nich coś tak wyróżniającego, czy były tak piękne, czy po prostu były umyte. Te włosy były przecudne.

 

Otworzyłem list. W środku były pieniądze i dwie kartki. Pieniądze od razu schowałem do tylnej kieszeni. Wyjąłem pierwszą karteczkę i przeczytałem ją: Na małe wydatki. Druga kartka była bardziej... ekhm... oficjalna. Był to wykaz spotkań, jakie mnie czekają w 2008 roku.

 

1. Środa, 26.03.2008, vs Łotwa, dom, mecz towarzyski

2. Sobota, 06.09.2008, vs Polska, wyjazd, mecz towarzyski

3. Środa, 10.09.2008, vs Szkocja, dom, Eliminacje do MŚ 2010

4. Sobota, 11.10.2008, vs Holandia, wyjazd, Eliminacje do MŚ 2010

5. Środa, 15.10.2008, vs Bośnia, dom, Eliminacje do MŚ 2010

6. Sobota, 15.11.2008, vs San Marino, wyjazd, mecz towarzyski

7. Środa, 19.11.2008, vs Szwajcaria, dom, mecz towarzyski

 

Pozdrawiam, Osumba

Odnośnik do komentarza

Powołani na mecz z Łotwą:

 

Bramkarze: Armen Ambartsumyan (29l., 17A/0, Czernomorec Burgas), Gevorg Kasparov (27l, 8A/0, Ra Ahan)

 

Obrońcy: Ararat Arakelyan (23l., 3A/0, Ararat Erywań), Robert Arzumanyan (22l., 12A/1, Piunik), Artashes Bagdasaryan (23l., 4A/0, Kilikia), Karen Dokhoyan (31l., 46A/2, Piunik), Yegishe Melikyan (28l., 22A/1, Bananc), Sargis Hovsepyan (35l., 76A/0, Piunik), Felix Khajoeian (20l., 1A/0, Piunik), Marian Zeciu (30l., 10A/0, Juventus Buk.)

 

Pomocnicy: Agvan Mkrtchyan (27l., 19A/0, Wichren), Artavazd Karamyan (29l., 39A/5, Catania), Arthur Voskanyan (31l., 29A/0, Ararat Erywań), Eduard Partsikyan (31l., 4A/0, Piunik), Albert Sarkisyan (32l., 36A/3, Terek), Armen Tigrayan (21l., 7A/1, Zob-Ahan)

 

Napastnicy: Ara Hakobyan (27l., 25A/2, Zimbru), Edgar Manucharyan (21l., 13A/2, Ajax), Arman Karamyan (28l., 44A/8, Poli 1921), Hamlet Mkhitaryan (34l., 40A/4, Ra Ahan), Glaust Petrosyan (26l., 5A/2, Zimbru), Karen Oganyan (25l., 3A/0, KamAZ), Aram Hakobyan (28l., 21A/3, Krywbas)

 

 

Na Łotyszów została powołana praktycznie ta sama kadra co na gości z Afryki. Zmiany doszły na linii pomocy, gdzie pojawiło się dwóch nowych graczy. W trakcie oczekiwania na mecz, zwiedziłem trochę Europy. Byłem w Amsterdamie i widziałem jak Manucharyan strzela gola Panathinaikosowi. Zwiedziłem Burgas, gdzie patrzyłem na bezradnego Ambartsumyana, który 7 razy wyciągał piłkę z siatki, w meczu z CSKA Sofia. Z jednej strony jestem optymistycznie nastawiony do meczu, bo widziałem i wiem, co potrafią moi zawodnicy. Z drugiej strony jednak, boje się o obronę, która ciągle ma jakieś problemy... Jedyne co wiem na pewno, to to, że obecnie zajmujemy 63. pozycję w rankingu światowym.

 

Ostatnio przeczytałem, że wiąże się mnie z objęciem posady trenera w jednym z klubów słowackich. Po zwolnieniu Roba McDonalda AS Trenczyn został bez menadżera. Prezes tegoż to klubu stwierdził, że jestem jednym z kandydatów na to stanowisko:

 

- W tej chwili mam w głowie tylko Armenię. Proszę wszystkich, aby nikt mnie z nikim nie wiązał, dopóki sam się z nikim nie zwiąże. To brzmi jak plątanina, w której nikt nie wie o co chodzi, ale właśnie o to mi chodzi - moja krótka, zwięzła odpowiedź - Nigdzie się stąd nie ruszam, póki nie poznam Armenii od środka. - po chwili zastanowienia dodałem jeszcze - No chyba, że będzie to oferta od jakiegoś większego klubu.

Odnośnik do komentarza

petemitchell - Na razie się nigdzie nie wybieram. Zobaczymy, kto, o ile w ogóle ktoś, złoży oferty.

 

 

 

Litwa lepsza od nas? Tak się to zapowiadało. Pierwsze 10 minut meczu z Łotyszami

Akcja pierwsza: Aram Hakobyan przepycha się prawą stroną. Biegnie ciągle z piłką, mijając wszystkich piłkarzy. Piłka wydaje się być przyklejona mu do nogi, a on ciągle biegnie. Mocno strzela, ale bramkarz broni.

Akcja druga: Karamyan wrzuca piłkę na pole karne. Tutaj główką strzela Oganyan, ale bramkarz jakimś cudem wybija piłkę. Dochodzi do niej Tigranyan, przymierza się do strzału, strzela... i piłka odbija się od poprzeczki.

Akcja trzecia: Armenia w ciągłym ataku, nie dając odpoczynku Łotyszom. Oganyan próbuje swojej szansy. Akcja jeden na jeden, ale znów bramkarz lepszy.

Akcja czwarta: Kolinko wybija szybko piłkę. Dobiega do niej Rubnis i biegnie w stronę bramki gospodarzy. Zauważa niekrytego Karisonsa i do niego zagrywa. Gdzie są do jasnej cholery obrońcy? Napastnik Metalurgu zbliża się do bramki, lobuje bramkarza i strzela pierwszą bramkę w tym spotkaniu!

 

Pierwsza połowa była jednym wielkim pechem mojej drużyny. Zagraliśmy może nie tyle słabo, co dość nieskutecznie. Szczęście nam dopisało dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy. Łotysze, którzy po strzeleniu bramki trochę się opanowali, zaczęli popełniać dużo prostych błędów. Wykorzystał to Artavazd Karamyan, który szaleje nie tylko w reprezentacji, ale również w swoim włoskim klubie. Otrzymał on podanie od Melikyana i mijając obrońców, bez najmniejszego problemu, uderzył w stronę bramki zza pola karnego. Szczęście Kolinka najwyraźniej się skończyło. Strzał, który tak na prawdę był do obrony, został przepuszczony ot tak.

 

Na drugą połowę weszliśmy z trzema zmianami. Pojawili się Hovsepyan, Petrosyan oraz Mkrtchyan, którego nazwiska powtórzyć nie umiem. Zaczęliśmy poważniej zagrażać bramce łotewskiej. Nasze ataki coraz bardziej zbliżały nas do zdobycia drugiej bramki. Jednak ciągle przeszkodą był dla nas Kolinko, który najwyraźniej dostał w szatni ostre kazanie. W ataku dobrze spisywał się Petrosyan. Trzeba zauważyć, że odkąd zagrał pierwszy mecz za mojej kadencji, zaczął regularnie grywać w Zimbru. Niestety nie wpisał się w tym meczu na listę strzelców. Zrobił to jednak Agvan Mkrtchyan. Pamiętna akcja z pierwszej połowy, kiedy to bramkarz gospodarzy zachował się jak ciota, powtórzyła się po raz drugi. Bliźniaczy strzał, bliźniaczy gol. Treener Łotyszy, Starkovs, najwyraźniej wkurzył się na swojego podopiecznego i zmienił go na Vaninsa z Ventsplisu. Ja natomiast, chcąc utrzymać korzystny wynik, postanowiłem zmniejszyć siłę ataku. Z boiska zeszli Hakobyan, Tigranyan oraz strzelec drugiej bramki, który zaczął mi kuśtykać na boisku. Za nich wpuściłem Zeciu, Partsikyana i Voskanyana. Sytuacja w meczu nie zmieniła się już, choć goście byli temu bliscy. Kasparov stanął jednak na wysokości zadania i nie wpuścił drugiej bramki.

 

26.03.2008, Mecz towarzyski
Stadion Razdan, Erywań
Sędzia: Jonathan Stott

Armenia - Łotwa
Artavazd Karamyan 45'+1', Agvan Mkrtchyan73' 2:1 Girts Karisons 9'
MoM: Agvan Mkrtchyan (Armenia), 8

 

Notatki meczowe: Co ja będę robił do następnego meczu?

Odnośnik do komentarza

polon - Mea culpa. Błąd, niedopatrzenie, spowodowane późną porą. Przepraszam, postaram się już takich byków nie sadzić.

 

 

 

- Chciałbym wyjaśnić wszystkim sytuację, w jakiej się obecnie znajduję. Ciągle jestem dopasowywany, wręcz faworyzowany, do objęcia stanowiska menadżera w różnych klubach. Jednak do tej pory nie dostałem żadnej oferty. Nie wiem, skąd Wy, dziennikarze, bierzecie takie informacje, ale proszę Was o to, żebyście nie targali mną po całej Europie. Tu mówicie o Serbii, tutaj coś o Czechach, a innym razem wieziecie mnie do Polski. Ludzie, zastanówcie się co piszecie i co chcecie przekazać Waszym czytelnikom. Jeżeli podpisze jakiś kontrakt, to na pewno o tym będziecie wiedzieć.

 

W prawdzie nie byłem zainteresowany zamianą stołka, na którym siedziałem, ale jakoś musiałem odgonić uporczywych dziennikarzy. Jednak jeżeli miałbym się przyjrzeć głębiej, to jednak odczuwam jakiś niedosyt w swojej pracy. Być może jest to spowodowane długimi przerwami, pomiędzy meczami. Zwłaszcza teraz, kiedy na mecz z Polską czekam prawie pół roku. Trochę mnie to wykańcza. Pytano się już o mnie w bułgarskim Spartaku Plewen, słowackim Tatranie Preszów. Najbardziej podobał mi się pomysł na objęcie jednego z polskich klubów. Mowa tutaj o Śląsku Wrocław. Na to bym przystał, gdybym dostał ofertę od szefostwa klubu. Nie zrezygnowałbym jednak z prowadzenia Armenii. Czas jednak pokaże, co się ze mną będzie dalej działo.

 

Czy czas dostawić stolik do mojego stołka?

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...