Skocz do zawartości

Abruzja - 0:0...


petemitchell

Rekomendowane odpowiedzi

Blask jupiterów, tysiące spojrzeń utkwione w każdym z nas. Wychodząc z tunelu wiedziałem, że dwie najbliższe godziny miały zadecydować o naszej przyszłości, o naszym losie. Wierzyli w nas, każdy po kolei bez żadnego wyjątku... Tego, co działo się na boisku, aż do 89 minuty spotkania nie pamiętam w ogóle. Tego, co nastąpiło później nie potrafię zapomnieć...

 

Nikt nie chciał strzelać. Każdy z nas patrzył sobie głęboko w oczy licząc, że to ten drugi zdecyduje się wziąć wszystkie nadzieje w swoje ręce. Gdy już wiedziałem, że to ja, jako najlepszy strzelec zespołu muszę podejść do jedenastki zrobiło mi się słabo. W przeciągu kilku sekund mignęły mi przed oczyma wszystkie bramki zdobyte w tym sezonie. Szesnaście strzałów, szesnaście chwil szczęścia i szału radości na trybunach. Dokładne ustawienie piłki, ostatnie spojrzenie w kierunku bramki, rozbieg, strzał...

 

Stadion opustoszał w przeciągu kilku minut. Klęczałem na kolanach w rogu pola karnego nie mogąc pojąć tego, co wydarzyło się zaledwie kilkaset sekund temu. Słupek, słupek, cholerny słupek. Jego odgłos dudnił mi w uszach. Nie wiedziałem, że tego dźwięku jeszcze długo nie będę mógł zapomnieć. Ostatni raz spojrzałem w kierunku niewielkiej tablicy świetlnej. 0:0... Degradacja...

 

PS. Pelek - dzięki za przypomnienie. Zapomniałem o tym, że nie "upiększamy" postów w tym dziale. Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

- Pete wiesz dobrze, że musisz tam wrócić.

- Tyle razy o tym rozmawialiśmy i dobrze wiesz, że nie mogę i nie chcę. Tak trudno jest Ci to zrozumieć? - zdenerwowałem się, że po raz kolejny poruszyła ten temat.

- Słuchaj mnie teraz uważnie, mówię Ci to już po raz ostatni. Sam dobrze wiesz, że nie jesteś niczemu winien. Tyle razy mówiłeś, że nikt nie miał Ci tego za złe. Nie jesteś im nic winien. Nic, rozumiesz?!

 

Zwiesiłem głowę nic nie mówiąc. Wiedziałem, że po raz kolejny ma rację. Dobrze mnie znała, więc już od dłuższego czasu wyczuwała, że powrót do Castel di Sangro to jedyne słuszne rozwiązanie w mojej sytuacji.

 

- Musisz wrócić! Nie po to żeby naprawić błędy przeszłości. Powód jest jeden i dla mnie jest on oczywisty - Ty chcesz tam wrócić!!!

- Nie mogę... - wyszeptałem cicho.

 

Wszystkie nasze rozmowy na ten temat kończyły się podobnie. Wychodziła wściekła i bezsilna. Nie inaczej było i tym razem. Nie obyło się oczywiście bez krzyków i trzaskania drzwiami, jednak do tego zdążyłem się już przyzwyczaić.

 

Los bywa przewrotny. Ostatnie spotkanie sezonu 2001/2002 rozgrywaliśmy na stadionie zdegradowanego już do Serie C2 ... Castel di Sangro Calcio. Od czasu pamiętnego 0:0 minęło już kilka lat. Murawę zamieniłem na nie mniej stresującą trenerską ławkę, a ten mecz miał być moją pierwszą wizytą od momentu tych pamiętnych wydarzeń. Wychodząc na Teofilo Patini poczułem ze zdwojoną siła magię tego niewielkiego stadionu. Klub spadał z ligi, a kilka tysięcy widzów w dalszym ciągu fanatycznie wspierało "Złocisto-Krwistych". Przywitali mnie gorąco. Momentalnie przypomniałem sobie słowa Laury: "Musisz wrócić! Nie po to żeby naprawić błędy przeszłości. Powód jest jeden i dla mnie jest on oczywisty - Ty chcesz tam wrócić!!!". Tak chciałem tam wrócić, pragnąłem tego. Po tym wszystkim, co spotkało mnie tego dnia w sercu Abruzji wiedziałem, że jest to możliwe. W końcu w dalszym ciągu byłem tam uważany za chodzącą legendę klubu...

 

No tak zapomniałbym wspomnieć o pewnym szczególe. Spotkanie wygraliśmy 4:1 i z przewagą 8 punktów awansowaliśmy do Serie B. Tego dnia przestało mnie to jednak obchodzić. Postanowiłem rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu... Nie, nie nowy. Właściwszym byłoby stwierdzenie, że powróciłem tam, gdzie od zawsze było, jest i będzie moje miejsce...

Odnośnik do komentarza

Tego jak objąłem zespół z Castel di Sangro nie ma sensu przytaczać. Po spadku do Serie C2 działacze sami nie mieli pomysłu na dalsze funkcjonowanie klubu. Dyrektor sportowy klubu z posady zrezygnował już w lutym, a trener z asystentem złożyli dymisję zaraz po przegranej 1:4 w ostatniej kolejce z prowadzonym przeze mnie zespołem Ascoli Calcio. Właściciel klubu wiedział, że jestem osobą zdolną odbudować to, co pozostało z zespołu walczącego w Serie C1, a co najważniejsze, bez wahania zgodziłbym się na powrót do Castel di Sangro. Problemem była jedynie postawa działaczy z Ascoli. Ci nie wyobrażali sobie "Bianchonerich" w Serie B bez mojej osoby. Spędziłem długie godziny negocjując rozwiązanie kontraktu. Na szczęście widząc determinację w moich poczynaniach poddali się, nie ukrywając jednak żalu do mojej osoby, a także klubu z Abruzji.

 

Urlop minął mi bardzo szybko. Ba, jaki urlop? Wszelkie sprawy w Ascoli zostały formalnie załatwione w ostatnim dniu maja. Calcio we Italii startuje dopiero w połowie września, ale mając na uwadze nieciekawą sytuację w klubie zdecydowałem się rozpocząć pracę już 22 czerwca. Spraw do załatwienia miałem bez liku. Nie mogło być zresztą inaczej, gdyż zastałem rozbity zespół, który po spadku do Serie C2 był w opłakanym stanie patrząc od strony czysto piłkarskiej. Od strony finansowej sprawa wyglądała nieco lepiej. Co prawda na transfery nie przeznaczono nawet jednego dolara (tak, tak, dolar amerykański to będzie moja podstawowa waluta), ale budżet klubu wyglądał dosyć przyzwoicie. Jedynym zmartwieniem były zbyt duże środki przeznaczane na pensje dla graczy. Z tym problemem miałem zamiar uporać się w pierwszej kolejności.

 

Castel di Sangro Calcio

Championship Manager 2002/2003 (oj tak, ktoś w to jeszcze gra)

Wersja gry: 4.0.4

Baza danych: Duża

Brak jakichkolwiek łatek i uaktualnień

Odnośnik do komentarza

Potencjał zespołu znałem bardzo dobrze, w końcu poprzedni sezon prowadzone przeze mnie Ascoli grało w tej samej lidze, co ?Złocisto-Krwiści?. Wiedziałem, że większość zawodników nie nadawało się nawet do uczestniczenia w amatorskich rozgrywkach, nie mówiąc już o profesjonalnej grze. Co gorsza Ci, którzy wybijali się ponad poziom miernoty opuścili Castel di Sangro po spadku zespołu do Serie C2. Nazwisk tych, którzy pozostali nie ma sensu wymieniać, ponieważ lada dzień planowałem rozstać się ze wszystkimi zawodnikami z kadry zespołu. Jedynie 20-letni wychowanek AS Roma Massimo Ciotti i 30-letni Daniele Moretti byli warci uwagi. To właśnie Ci zawodnicy byli najbliżsi pozostania w budowanej na nowo ekipie z Castel di Sangro.

 

Już pierwszego dnia ustaliłem szczegółowy plan sparingów w okresie przygotowawczym. Planowałem rozegrać sporo spotkań, licząc na jak najszybsze zgranie wszystkich nowych zawodników.

 

W czasie swojej trenerskiej pracy poznałem ogromną rzeszę menedżerów i scoutów. Wielu z nich stało się po czasie moimi dobrymi znajomymi, więc wiedziałem, że mogę na nich liczyć w czasie budowy zespołu. Podesłali mi oni dziesiątki aplikacji zawierających CV zawodników z całego Świata, którzy akurat poszukiwali nowego miejsca pracy. Jak najszybciej postanowiłem przedstawić oferty tym graczom, których miałem okazje już zobaczyć w akcji. Wiedziałem, że poradzą sobie oni spokojnie z grą na IV-ligowych boiskach Italii. Muszę się jednak przyznać, że wiele ofert złożyłem w ciemno, sugerując się zaledwie przebiegiem kariery. Odnosiło się to głównie do tych zawodników, których nazwiska widziałem po raz pierwszy w życiu, a także do graczy poniżej 18-tego roku życia. W planach miałem założenie akademii młodzieżowej dla zawodników z całego Świata, dlatego ze szczególną uwagą przeglądałem profile niepełnoletnich zawodników.

Odnośnik do komentarza

Stadion w Castel di Sangro prezentował się przyzwoicie. Trybuny na 9 tysięcy widzów, co prawda nie robiły oszałamiającego wrażenia, jednak obiekt naszego klubu na pewno można zaliczyć do grupy tych bardziej zadbanych, jeśli zapoznamy się ze stadionami wszystkich ekip z Serie C2. Obiekt rozbudowano dopiero po awansie zespołu do drugiej ligi. Ciekawostką jest fakt, że debiutanckie spotkania w Serie B zespół musiał rozgrywać w pobliskim Chieti, gdyż nie zdążono na czas wyremontować Teofilo Patini. Urokowi naszemu obiektowi dodawało dodatkowo jego położenie u podnóża górskich szczytów. Widoki rozpościerające się z trybun potrafiły zapierać dech w piersiach.

 

Baza treningowa klubu wyglądała dosyć obiecująco. Kilka boisk ze sztuczną nawierzchnią zdecydowanie spełniało potrzeby IV-ligowego klubu. Mój pomysł ze stworzeniem akademii piłkarskiej miał, więc w Castel di Sangro prawo bytu. Konieczne było rozbudowanie siedziby klubu. Brak środków finansowych zdecydował jednak o tym, że ten ruch odłożyliśmy na bliżej nieokreśloną przyszłość.

 

267 zawodników. Tylu graczy znalazło się w mojej bazie danych. To z tej ogromnej grupy zawodników miał powstać zespół zdolny do walki na IV-ligowych boiskach. Znajdowali się w niej piłkarze o już uznanych nazwiskach, których kariery w ostatnim czasie uległy załamaniu. Zdecydowaną większość stanowili jednak młodzi zawodnicy, których chcieliśmy zrekrutować do powstającej akademii piłkarskiej.

Odnośnik do komentarza

- Prostym podbiciem, prostym podbiciem!!! Nie wierzę, że nikt z Was nie potrafi zagrać prostej piłki w ten sposób! Czy ktokolwiek tutaj obecny sprawi mi tą przyjemność i wyprowadzi mnie z błędu?!

 

- Trenerze ja spróbuję - nieśmiało odezwał się głos kapitana zespołu.

 

- Ty nie masz próbować! Ty masz to zrobić teraz, jutro, o każdej porze dnia i nocy! Ratuj honor zespołu Daniele.

 

Ustawił piłkę, wziął głęboki oddech i zdecydował się zaprezentować wszystkim swoje umiejętności. Piekielnie mocne zagranie ugrzęzło gdzieś pomiędzy drugim a trzecim rzędem krzesełek. Kapitan zespołu, do tej pory uważany przeze mnie za najmocniejsze ogniwo tej drużyny, nie potrafił zagrać celnie na 30 metrów. Byłbym bliski załamania, ale w głębi ducha spodziewałem się właśnie takich efektów pierwszego treningu. Byłem na to przygotowany. Lista kandydatów do gry w barwach Castel di Sangro Calcio urosła już do 304 nazwisk. Wiedziałem, że z czasem pojawiać się będą kolejne.

 

Obecny zespół został przeze mnie skreślony definitywnie właśnie w to gorące czerwcowe popołudnie. Dla niektórych ostatnią szansą mógł się okazać niedzielny sparing. Z kim? Tego jeszcze nie wiedzieliśmy, jednak zespoły, z którymi rozmawialiśmy odnośnie spotkań towarzyskich nie były wymagającymi ekipami. Bynajmniej nie dla profesjonalnej ekipy. Naszej drużyny nie rozpatrywałem jednak w takich kategoriach po tym, co zobaczyłem dzisiejszego dnia. Potężny ból głowy, jaki męczył mnie już do końca dnia, nie był bynajmniej spowodowany rozpalonym słońcem, jakie raczyło tego popołudnia całą Abruzję.

Odnośnik do komentarza
Ze starszych wersji zawsze najbardziej lubiłem 01/02 :D powodzenia we Włoszech :)

 

Bardzo fajna wersja przy której spędziłem wiele, wiele godzin. Jednak CM 02/03 jakoś bardziej przypadł mi do gustu i gram sobie w niego do tej pory, szerokim łukiem omijając wszelkie nowsze wersje (były próby, jednak retro to jest jednak inna liga). Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Lampka wina, dobry film lub książka - tak spędzony wieczór zawsze pozwalał mi w pełni zrelaksować się po ciężkim dniu. Tym razem wieczór, a być może i całą noc, postanowiłem poświęcić na zanalizowanie moich przeciwników w ligowych rozgrywkach. Zawalony stertami wykresów, tabel i tonami innych dokumentów próbowałem przebrnąć przez wszelkie tajemnicy włoskiej Serie C2. Wyniki tej dogłębnej analizy nieco mnie zasmuciły. Według wszystkich ekspertów tegoroczne rozgrywki miały zostać zdominowane przez giganta z Florencji. Florentia Viola, a właściwie Fiorentina, wszystkie grzechy przeszłości miała odpokutować w naszej lidze. „Za jakie grzechy musimy z nimi grać” - to była pierwsza myśl, jaka przeszła mi przez głowę, gdy o 4 w nocy postanowiłem zakończyć wertowanie stosu papierów. Ekipa z Artemio Franchi górowała nad innymi drużynami w każdym aspekcie - zarówno finansowym, jak i czysto sportowym. Pierwsze miejsce zostało dla Fiorentiny zarezerwowane na długo przed ligowymi potyczkami.

 

Według wszelkich analiz o czołowe miejsca powinny walczyć takie ekipy jak Brescello, Grosseto czy Rimini. Eksperci po cichu wymieniali w tym gronie również prowadzony przeze mnie zespół. Szczerze powiedziawszy były to opinie mocno na wyrost. Nie każdy spadkowicz w następnym sezonie walczy przecież o awans. Przed moją ekipą postanowiono za cel zajęcie przyzwoitej lokaty w ligowej tabeli. Wszyscy w Castel di Sangro wiedzieli, że drużyna znajduje się w rozsypce i potrzeba wiele czasu, aby ponownie walczyć o wyższe cele. Po cichu liczono jednak na miłą niespodziankę z naszej strony. Taką byłoby na pewno zakwalifikowanie się do spotkań barażowych o miejsce w Serie C1.

Odnośnik do komentarza
02/03 to ten Cm 4, tak ? Dla mnie już ciężko się na niego przerzucić niestety, bo za wolno idzie mecz, w sensie to powolne rozgrywanie... :/ z fma już nie da rady tam wrócić ani do cm 4 ani do 03/04, który bardzo mi się podobał. ;]

 

Witam. Dokładnie tak, CM 02/03 oznaczony był po prostu jako CM 4. Masz rację, mecz jest rozgrywany dosyć wolno i naprawdę trzeba sporo czasu żeby się do tego przyzwyczaić. Jeśli ktoś sporo pogrywał w FMa to rzeczywiście ciężko będzie się mu przestawić. Sama gra ma jednak bardzo wiele innych zalet, które chyba z nawiązką rekompensują tą niedogodność. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Pierwszym moim sukcesem w Castel di Sangro było zaplanowanie okresu przygotowawczego zgodnie z planem. W takim klubie, gdzie nie wszystko wygląda tak jak powinno, był to niewątpliwie duży sukces. Plan gier wyglądał następująco:

 

* 23.06 Robbio Lomellina * 30.06 Atletico Catania * 7.07. Ravenna * 14.07 Sant’Angelo * 21.07 Sancataldese * 28.07 Brugherio * 4.08 Grumellese * 11.08 Partinicoaudace * 18.08 Santa Lucia * 25.08 Cerveteri * 1.09 Ruggerio Lauria * 8.09 Ostiamare.

 

Wszystkie spotkania mieliśmy rozegrać na własnym boisku, głównie ze względów oszczędnościowych. Przeciwnicy nie byli zbyt wymagający (żadna z ekip nie grała w profesjonalnej lidze). Taka ilość spotkań była idealną okazją na zgranie nowego zespołu przed rozgrywkami Serie C2.

Odnośnik do komentarza

Nie minęło kilka dni pracy, a ja już byłem dogadany z kilkunastoma zawodnikami odnośnie występów w naszym zespole. Duża grupa zawodników potrzebowała czasu do namysłu, a jeszcze inni po prostu grzecznie nam podziękowali za wszelkie zainteresowanie. Zdecydowałem się odczekać, co najmniej tydzień z podpisywaniem wszelkich kontraktów chcąc zobaczyć, z jakiej grupy zawodników będę mógł stworzyć nowy zespół.

 

Moim zamierzeniem było stworzenie bardzo taniego zespołu prezentującego jednak solidny poziom. Każdy z zawodników mógł liczyć na kontrakty w wysokości od 20 do 50 tysięcy dolarów za rok gry w barwach Castel di Sangro. Zawodnicy w wieku juniorskim otrzymywali odpowiedni niższe oferty (maksymalnie 16 tysięcy dolarów za rok gry). Z nikim nie zamierzałem podpisać umowy dłuższej niż dwuletnia. Dodatkowo każdy zawodnik za rozegrane spotkanie, strzeloną bramkę i zaliczoną asystę miał otrzymywać odpowiednie bonusy (pierwszy zespół - 150 dolarów, juniorzy - 100 dolarów). Takie stworzone umowy miały unormować sytuację, jeśli chodzi o system płacowy w klubie.

 

Sztab szkoleniowy również miał zostać wzmocniony. Podobnie jak w przypadku zawodników, zdecydowałem się odczekać, co najmniej tydzień z zatrudnianiem nowych ludzi. Z przyszłymi pracownikami sztabu szkoleniowego chciałem podpisać pięcioletnie kontrakty, w celu stabilizacji procesu szkoleniowego. Oferowałem im maksymalnie 10 tysięcy dolarów za rok pracy w klubie.

Odnośnik do komentarza

Pierwszą próbkę możliwości moi zawodnicy mieli okazję pokazać w spotkaniu sparingowym z Robbio Lomellina. Zgodnie z zapowiedziami, dla większości zawodników mecz ten miał być jedną z ostatnich szans na przekonanie mnie do swoich umiejętności. Wszyscy gracze, jakich miałem w kadrze zespołu byli do mojej dyspozycji. Wierzyłem, że kilku z nich udowodni mi, że myliłem się, co do ich oceny.

 

Pierwsze 45 minut jeszcze nie było najgorsze w naszym wykonaniu. Po tym, co zobaczyłem w drugiej połowie z wielką ochotą zwolniłbym każdego z moich pseudo-piłkarzy. Dramat i żenada to jedyny słuszny komentarz do ich poczynań. Po tym spotkaniu drużyna Castel di Sangro Calcio w takim kształcie przestała właściwie istnieć. Nadchodził nieuchronnie czas wielkich zmian.

 

23.06.2002 Teofilo Patini, Castel di Sangro. Widzów: 1049

Spotkanie towarzyskie:  Castel di Sangro Calcio - Robbio Lomellina 0:3 (0:0)

0:1 Pastore 79' 
0:2 Vigano 81' 
0:3 Gagliardi 87'

Odnośnik do komentarza

Kolejny tydzień upłynął w klubie w tempie iście ekspresowym. Poczyniliśmy kolejne rozmowy z wolnymi zawodnikami. Miałem nadzieję, że już na początku następnego tygodnia zespół wzmocnią pierwsi gracze. Tymczasem będąca na wylocie dotychczasowa kadra Castel di Sangro musiała w kolejne niedzielne popołudnie rozegrać drugie spotkanie sparingowe. Tym razem przeciwnikiem był zespół Atletico Catania.

 

Gdy już w 14 minucie czerwoną kartkę otrzymał Ferraresi byłem przekonany, że czeka mnie kolejne upokorzenie. Byłem jednak zupełnie zaskoczony, gdy od tego momentu zespół zaczął grać z każdą minutą coraz lepiej. Udokumentowaniem tej przewagi była piękna bramka Ciotti?ego w 19 minucie meczu. Po zmianie stron obydwa zespoły poszły na typową wymianę ciosów. Zdecydowanie lepiej wyszli na tym goście. Pomimo tego, że przegrywali 0:2, potrafili odwrócić losy meczu i zwyciężyć mój zespół, który w ostatnich minutach wyraźnie opadł z sił. Druga porażka chluby klubowi zapewne nie przynosiła, jednak tacy zawodnicy jak Ciotti czy Moretti pokazali, że pozbycie się ich z klubu mogłoby być błędem. Ich los miał się rozstrzygnąć w najbliższych dniach.

 

29.06.2002 Teofilo Patini, Castel di Sangro. Widzów: 164

Spotkanie towarzyskie:  Castel di Sangro Calcio - Atletico Catania 2:3 (1:0)

1:0 Ciotti 19' 
2:0 Umbro 57' 
2:1 Francesconi 62'
2:2 Brunetti 84'
2:3 Migliorisi 90'

Ferraresi 14' (cz.k.)

Odnośnik do komentarza

Zgodnie z zapowiedziami, po spotkaniu sparingowym z drużyną z Catanii zaczęliśmy finalizować pierwsze transfery. Do zespołu dołączyli następujący zawodnicy:

 

* Kamil Susko (27, Słowacja) - Bramkarz. Piętnastokrotny reprezentant swojego kraju. Były zawodnik Banika Ostrava.

* Nick Baxter (19, Anglia) - Bramkarz. Dołączony do akademii młodzieżowej. Wychowanek Manchesteru United.

* Vilmos Sebok (29, Węgry) - Obrońca. 50 występów i 9 bramek w reprezentacji kraju. Ostatnim jego klubem było niemieckie Energie Cottbus.

* Wagner Rivera (29, Ekwador) - Obrońca. 24 spotkania w pierwszej reprezentacji kraju.

* Valeriu Rachita (33, Rumunia) - Obrońca. Jeden występ w dorosłej reprezentacji.

* Oleksandr Yevtushok ( 32, Ukraina) - Obrońca. 8 spotkań w reprezentacji. 180 spotkań w pierwszej lidze ukraińskiej (10 bramek). Trzy występy w angielskim Coventry.

* Nermin Sabic (28, Bośnia i Hercegowina) - Pomocnik. 30 występów w pierwszej reprezentacji. W swojej karierze występował głównie w chorwackich zespołach: NK Zagreb, Dinamo, NK Osijek, NK Zadar.

* Jovica Trajcev (21, Macedonia) - Pomocnik. Reprezentant kraju (4 występy). W ostatnich sezonach podstawowy zawodnik FC Sileks Kratovo (3 sezony - 47 spotkań, 2 gole).

* Sid Ahmed Benamara (28, Algieria) - Pomocnik. 14 spotkań w reprezentacji.

* Yassine Abdellaoui (27, Maroko) - Pomocnik. Były zawodnik Willem II, Rayo Vallecano i NAC Breda.

* Craig Garside (17, Walia) - Pomocnik. Dołączony do akademii młodzieżowej. Wychowanek Evertonu.

* Omonigho Temile (17, Nigeria) - Pomocnik. Dołączony do akademii młodzieżowej.

* Abdelfattah El Khattari (25, Maroko) - Napastnik. 10 spotkań i dwie bramki w reprezentacji kraju.

* Zoran Jovicic (29, Jugosławia) – Napastnik. Były snajper Crveny Zvezdy i Sampdorii Genua. Dwa mecze i jedna bramka w reprezentacji kraju.

* James Glenn Brown (20, Honduras) - Napastnik. Wychowanek włoskiej Brescii.

Odnośnik do komentarza

Ta szeroka lista to był tak naprawdę dopiero zaczątek tego, co chcieliśmy stworzyć w Castel di Sangro. Pierwotnie w planach było ściągnięcie jeszcze kilku, bądź kilkunastu wyższej klasy zawodników. Na ich decyzję odnośnie gry w barwach naszego klubu niecierpliwie czekaliśmy od kilkunastu już dni. Tymczasem nowe nabytki miały okazję zagrać w pierwszym spotkaniu kontrolnym. Przeciwnikiem naszego zespołu miała być ekipa z Ravenny. Do nowej kadry dołączyłem tylko dwóch zawodników występujących do tej pory w ?Złocisto-Krwistych?. Byli to: Massimo Ciotti i Daniele Moretti.

 

Już w 7 minucie spotkania kontuzji doznał Abdelfattah El Khattari. Debiutu w naszych barwach nie będzie mógł, więc miło wspominać. Jego miejsce zajął James Glenn Brown i w 41 minucie zdobył piękną bramkę po podaniu Sabica. Bośniak asystował również przy pierwszym golu strzelonym przez Zorana Jovicic?a w 32 minucie spotkania. W drugiej połowie kontuzji doznał kolejny nabytek - Węgier Vilmos Sebok. Chwilę później Ravenna zdobyła wyrównującą bramkę skutecznie psując mi samopoczucie. Dwie kontuzje to było tego dnia dla mnie zbyt dużo. Na szczęście młody Brown po raz drugi stanął na wysokości zadania i strzelił swoją drugą bramkę w tym meczu. Gdy wydawało się, że debiutanci swoją przygodę z naszym klubem rozpoczną od wygranej, w doliczonym czasie gry Daniane zapewnił gościom z Ravenny remis.

 

7.07.2002 Teofilo Patini, Castel di Sangro. Widzów: 174

Spotkanie towarzyskie:  Castel di Sangro Calcio - Ravenna 3:3 (2:1)

1:0 Jovicic 32'
1:1 Federici 40'
2:1 Brown 41' 
2:2 Pirini 72'
3:2 Brown 75'
3:3 Daniane 90'

El Khattari 7' Sebok 62' - kontuzje.

Odnośnik do komentarza

W kolejnych dniach wywołałem w Abruzji istne trzęsienie ziemi. Mając na uwadze swoje wcześniejsze postanowienia zdecydowałem się sfinalizować kolejne rozmowy transferowe. Po spotkaniu z ekipą Ravenny nasz zespół zasilili kolejni zawodnicy:

 

* Jorge Humberto Espinoza (21, Meksyk) - Bramkarz. Wychowanek Club Deportivo Leon.

* Janiel Simon (21, Antigua i Barbuda) - Bramkarz.. 19 spotkań w reprezentacji swojego kraju.

* Andre Charles (16, Trynidad i Tobago) - Bramkarz. Dołączony do akademii młodzieżowej.

* Mazinho (23, Brazylia) - Obrońca. Wynaleziony na peryferiach prawdziwego futbolu w Kraju Kawy.

* Muisi Ajoa (23, Nigeria) - Obrońca. Jeden występ w reprezentacji. Grał głównie w ekstraklasie RPA. Krótki epizod w Cercle Brugge.

* Seyi Ogunsanya (26, Nigeria) - Obrońca. Cztery spotkania w reprezentacji. Zaliczył epizod w Spartaku Moskwa.

* Nicolas Alain Noudjeu (25, Kamerun) - Obrońca. Kilka lat spędzonych w hiszpańskim Logrones.

* Essele Bakasu (27, DR Kongo) - Obrońca. Odkryty podczas amatorskich rozgrywek w rodzinnym kraju.

* Patrick Allotey (23, Ghana) - Obrońca. Były zawodnik Feyenoordu. Występował również w barwach rotterdamskiego Excelsioru.

* Didier Bapupa (30, DR Kongo) - Obrońca. Wiele sezonów spędzonych w pierwszej i drugiej lidze belgijskiej.

* Cesar Eduardo Pellegrin (23, Urugwaj) - Obrońca. Wychowanek turyńskiego Juventusu.

* Richard Ackon (23, Ghana) - Pomocnik. 64 spotkania i 5 bramek w barwach norweskiego Stabaek.

* Angus Eve (30, Trynidad i Tobago) ? Pomocnik. Kilka lat spędzonych w niższych ligach na Wyspach Brytyjskich. 81 spotkań i 44 gole w reprezentacji!

* Klever Manuel Chala (26, Ekwador) - Pomocnik. Bogata kariera klubowa. Grał m.in. w Southampton. 68 spotkań i 6 goli w reprezentacji kraju.

* Felix Hernandes (29, Wenezuela) - Pomocnik. 19 spotkań w reprezentacji kraju. Od dłuższego czasu bez przydziału klubowego.

* Omar Belbey (28, Algieria) - Pomocnik. Zawodnik przez wiele lat grający we Francji. Występował w Rouen, Nimes i Montpellier.

* Cheikh Sarr (24, Senegal) - Napastnik. 8-krotny reprezentant Senegalu.

* Moke (22, DR Kongo) - Napastnik. Odkryty podczas amatorskich rozgrywek w rodzinnym kraju.

* Agent Sawu (30, Zimbabwe) - Napastnik. Znakomity bombardier. Wiele lat spędzonych w Szwajcarii - 233 mecze i 93 bramki.

* Artur Maxhuni (29, Albania) - Napastnik. Występował głównie w niemieckiej drugiej i trzeciej lidze. Jeden mecz w reprezentacji.

 

Kadra po tych wielkich ?zakupach? wyglądała iście imponująco. Nabytki nie kosztowały nas nawet złamanego dolara. Jedynym problemem był w tej chwili mocno przekroczony budżet płacowy. Kolejnym ruchem było oczywiście pozbycie się wszystkich zawodników ze ?starej? kadry zespołu. Początkowo chciałem sprzedać niechcianych graczy po symbolicznych cenach. Gdyby jednak na zawodników nie było chętnych zmuszony byłbym rozwiązać z nimi kontrakty. Jak powszechnie wiadomo, ruch ten mógł być jednak zbyt kosztowny. Dałem sobie kilka tygodni na rozwiązanie tej kwestii.

Odnośnik do komentarza

Ostatnie dwa tygodnie wykończyły mnie dogłębnie. Ich zwieńczeniem miało być spotkanie z Sant’Angelo. Zaraz po nim zamierzałem wziąć dwa-trzy dni urlopu i odpocząć z dala od klubu. Niczego w tej chwili bardziej nie potrzebowałem.

 

Sam mecz należał do gatunku tych łatwych i niezwykle przyjemnych. Panowaliśmy przez pełne 90 minut, nie dając przeciwnikowi żadnych szans. Z dobrej strony pokazał się Agent Sawu, który zdobył bramkę i przy dwóch asystował, grając jedynie w pierwszych 45-ciu minutach. Bardzo dobrą partię rozegrał również Agnus Eve, który niepodzielnie rządził w środku pola. Rywalizacja w zespole z każdym dniem nabierała rumieńców. Pomysł z tak radykalną przebudową zespołu wydawał się być znakomitym posunięciem.

 

14.07.2002 Teofilo Patini, Castel di Sangro. Widzów: 957

Spotkanie towarzyskie:  Castel di Sangro Calcio - Sant’Angelo 6:0 (3:0)

1:0 Moke 33' 
2:0 Sawu 37' 
3:0 Moke 44' 
4:0 Maxhuni 54' 
5:0 Belbey 78' 
6:0 Maxhuni 87'

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...