Skocz do zawartości

Again & Again


Abruś

Rekomendowane odpowiedzi

Siedział kiedyś, znudzony życiem, człowiek i myślał, co ze sobą począć. W głośnikach, od jego wieży, leciało Tangerine Dream, które umilało jego nudne chwile w życiu. Obok leżał kot, który jakby się nie przejmował ani jego problemami, ani jego stanem, ani... Zresztą ten kot się niczym nie przejmował i wszystko miał głęboko pod swoim długim ogonem. Ów człowiek zalał się w trupa i położył się spać. Co ja mówię... Nie był w stanie się położyć i zasnął na fotelu. Był to wielki, zielony fotel, który przeżył już chyba wszystko – od wymiocin małych dzieci, dochodząc do pierdów starej, obleśnej babci. Człowiekowi nie przeszkadzało to jednak, gdyż każdego wieczoru sam dodawał od siebie jakiś mały pierd. W każdym bądź razie zasnął na tym siedzisku i spał jak kamień.

 

Obudził się z samego rana i od razu został podrapany przez swojego kocura. Czworonożny, łaciaty przyjaciel wskoczył mu na brzuch i rozwalił się tak, jakby był jego łóżkiem. Człowiek nie przejął się tym i sięgnął ręką po piwo. Wziął puszkę, otworzył ją i szybkim ruchem przechylił. Złoty trunek wlał mu się do ust, a on sam był zadowolony, że miło rozpoczął kolejny dzień. Nagle stało się coś niesłychanego.

 

- Jak tak można...

 

Odezwał się ktoś, a człowiek, o którym ciągle mowa, wstał, jakby zobaczył, a wręcz usłyszał, ducha. Rozejrzał się po pokoju, zajrzał do szafy, a nawet wysilił się i spojrzał pod łóżko. Nic, ani nikogo, nie znalazł.

 

- Zapewne się mi to przesłyszało... - pomyślał

 

Usiadł z powrotem w fotelu i powrócił do swojej ulubionej, porannej czynności. Wypił piwo i po raz kolejny poszedł spać. Zapomniał wyłączyć telewizor, więc zrobił to za niego kot. Przypadkiem, gdyż pilot leżał na brzuchu owego człowieka. Zresztą... gdzie indziej mógł leżeć pilot... To nie jest jednak tak ważne, jakby się to wydawało. Człowiek spał i nie przejmował się niczym. Miał zapas piwa, urlop, jeszcze trochę piwa, dużo czasu, piwo i kota. Nic mu więcej do szczęścia nie było potrzebne. Spał jak kamień, wiedząc, że nikt go nie obudzi i nikt nie będzie się do niego odzywać. Bardziej był jednak zadowolony z tego, że on nie będzie się do nikogo odzywał.

 

- Wstań bydlaku.

 

Człowiek się obudził z krzykiem. Kot zaczął się wiercić na jego brzuchu, najeżył się i wbił wszystkie pazury w sadło wielkiego człowieka. Popatrzył na niego, swoimi zielonymi oczami, i nagle, ni stąd, ni zowąd, drapnął go w twarz. Człowiek popatrzył się na niego ze zdumieniem, podrapał się po głowie i przywalił biednemu zwierzakowi tak, że ten zleciał na ziemię. Jak to kot, spadł na cztery łapy. Człowiek poprawił się, tak aby wygodnie się mu siedziało, włączył telewizor, sięgnął po piwo i zaczął robić to, czym mężowie wkurzają swoje żony – przełączał kanał po kanale.

 

- Świniak...

 

Nagle, ów człowiekowi, szczęka opadła na ziemię. Kot przemówił...

Odnośnik do komentarza

Człowiek siedział i patrzył ze zdumieniem, a zarazem z przerażeniem, na swojego pupila. Nie wierzył, że jego kot przemówił. Uszczypnął się, aby sprawdzić czy to mu się przypadkiem nie śni, ale nie obudził się. Spojrzał na kota, później na piwo, znów na kota i na piwo. Wziął duży, porządny łyk złotego trunku i otarł czoło z potu. Nagle wciągnął rękę w kierunku kota, zgiął wszystkie palce, oprócz wskazującego i tknął nim głowę futrzanego malucha.

 

- Kota nie wiedziałeś, że mnie tak tykasz?

- Ale... jak...

- Normalnie. Wy ludzie macie nie wiadomo jakie pojęcie o sobie. Myślicie, że jesteście jedynymi, rozumnymi istotami na tym świecie, a tak naprawdę nie zauważacie, co dzieje się dookoła Was.

- Ale... jak...

- Szczerze powiedziawszy, to jesteście chyba najgłupszym gatunkiem, który zamieszkuje Ziemię

- Dlaczego?

- Każde stworzenie zostało stworzone po to, żeby zrobić coś pożytecznego. Może na pierwszy rzut oka, wydaje się to niemożliwe, ale taka jest prawda. A człowiek? Człowiek też dostał ten dar, bo tak to nazwać można, a nawet więcej dostał od Stwórcy. Jednak Wy, ludzie, wykorzystujecie to do zupełnie innych celów. Robicie coś, a potem niszczycie. Gruzy, które zostają, wykorzystujecie, albo zostawiacie daleko w tyle. Zapominając, że te się gromadzą i gromadzą. - Znów coś budujecie i znów to niszczycie. Powiedz mi, gdzie tu zatem logika.

- No racja...

- Weźmy przykład Twojego piwa. Żebyś mógł wypić swój napój potrzeba było wiele składników. Dobra, człowiekowi są potrzebne takie czy inne składniki pokarmowe, ale nie mnie to oceniać. Ale co Ci z samej cieczy, skoro nie masz jej z czego wypić. Na rękę sobie nabierzesz? Raczej nie. Musicie wyprodukować butelkę, czy jak w Twoim przypadku, puszkę. Wypijasz piwo i co robisz z puszką?

Wyrzucam.

- No właśnie. Rzecz stworzona ludzką ręką jest niszczona ludzką ręką. Po co więc stworzyliście aluminiową puszkę, którą później i tak wyrzucacie lub niszczycie?

- By żyło się lepiej.

- Lepiej czy łatwiej? Nie dość, że jesteście rasą bezmózgowców, to jeszcze leniwców, bez obrazy dla tych zwierząt. Chcecie, aby wszyscy, a nawet wszystko, zrobiło się za Was samych. Spójrz na zwierzęta, poczynając od kury - ma kurnik, jakieś sianko, dostaje jedzenie, znosi jajka. Czy chce czegoś więcej? Prosi o coś więcej? Potrzebuje jakichś ulepszeń?

- Nie, bo zwierzęta nie mówią.

- Jesteś pewien?

- ...

- Zrób coś z sobą człowieku i zacznij wierzyć. Nie tylko w to, że dookoła Ciebie ktoś jest. Zacznij wierzyć w siebie samego. Nie możesz przecież żyć w ciągłym brudzie, smrodzie i pić to piwo. Co Ci z takiego życia? Nic. Jesteś zerem, od którego odwracają się ludzie, który traktowany jest jak jakiś menel. Nie możesz nazywać się człowiekiem, a nawet, mogę zaryzykować, że i do śmiecia Ci daleko. Albo wstaniesz, kopniesz się w zad i zaczniesz coś robić, albo będziesz dalej siedział, bezsensownie przełączał kanał po kanale i chlał piwo. Decyzja należy do Ciebie. Zastanów się i posłuchaj rady swojego futrzaka.

Odnośnik do komentarza

Człowiek obudził się z krzykiem, a kot, którzy niczego nie był świadomy, spadł z jego z brzucha z jeszcze większym przerażeniem. Grubas rozejrzał się po pokoju, zobaczył futrzaka, chwycił go za szyję i przybliżył do swojej twarzy. Popatrzył na niego, obejrzał z każdej, możliwej strony i grzecznie postawił go na podłodze. Chwycił za piwo i wziął porządny łyk.

 

- To był tylko sen... To był tylko sen... To był tylko sen...

 

Spocony, zdyszany i niedowierzający człowiek wstał i poszedł do łazienki. Zrobił co miał zrobić i wrócił na swoje miejsce. Nie przejął się tym co mu się śniło. Wrócił do swoich codziennych robótek i dalej gnił w zielonym fotelu. Po kilku godzinach, kot zaczął przypominać o sobie. Zaczął się łasić do swojego pana i wskakiwał na jego brzuch. Człowiek, z wielkim przerażeniem w oczach, delikatnie głaskał swojego przyjaciela. Nagle kto najeżył się, tak jakby czuł niebezpieczeństwo,, wskoczył na głowę grubaska i zaczął ją drapać. Uczepił się brudnego łba tak mocno, że właściciel głowy nie mógł go zrzucić. Kot drapał i drapał, aż poczuł krew. Zeskoczył z człowieka i spojrzał mu głęboko w oczy.

 

- To nie był sen łachudro. Zrób coś, z czego będą wszyscy dumni. Wybij się ponad wszystkich i pokaż, że to Ty jesteś najlepszy.

- Co mam zrobić?

- To co umiesz najlepiej.

- Pić piwo?

- Nie imbecylu! Piłka nożna!

- Śnisz chyba.

- Tobie też się wydawało, że śniłeś, że potrafię mówić, że „to”, że „tamto”. Kiedy w końcu uwierzysz, że to wszystko się dzieje naprawdę? Czyżbyś miał już tak przepity mózg, że nie widzisz nic prócz piwa i innych napojów alkoholowych?

- Chyba masz rację. Muszę wziąć się za siebie. Ale ja nie pamiętam nic. Nie wiem jak, nie wiem co, nie wiem dlaczego...

- To wiem co zrobimy. Ja będę prowadził klub.

- Kot trenerem? Jak Ty to zrobisz?

- Powiedzmy, że będę Twoją „maskotką szczęścia”. Ale podkreślam słowo „powiedzmy”. Zrozumiano?

- A co Ty możesz wiedzieć o piłce nożnej?

- Zdziwiłbyś się niedowiarku.

- ...

- No co?

- Powiedz mi lepiej, co ja mam zrobić?

- Pisz CV!

- Tak jest!

- I odłóż to cholerne piwo, bo zaraz się zrzygam... Koniec z piciem, koniec z opierdalaniem się, koniec z lenistwem. Bierzesz się ostro do roboty i to bez zbędnego gadania. Później kładziesz się spać, a rano wstajesz i sprzątasz ten cały burdel, bo przejść nie można. Sam mam problemy, żeby obejść to bagno, nie wdeptując w jakieś resztki pokarmowe... Poza tym i tu zaznaczam, że to jeden z ważniejszych punktów dla Ciebie, musisz się umyć, bo wali od Ciebie jak od jakiegoś żuła. Zresztą, jak już wcześniej Ci mówiłem, wyglądasz jak zwykły, uliczny, walający się od kąta do kąta śmieć. Od tej chwili jestem lekarstwem na Twoją chorobę, jaką jest nieróbstwo.

- A kim Ty tak w ogóle jesteś?

- Powiedzmy, że jestem śmieciarką, która zbiera takie śmiecie jak Ty i stara się zrobić z nich coś zdolnego do użytku.

- Hę?

- Nie wiesz, że koty mają kilka żyć?

- ...

 

 

 

-----

Football Manager 2008

Patch - 8.02

Update - brak

Baza danych - duża

Wybrane ligi: belgijska, francuska, grecka, holenderska, polska, rosyjska, szkocka, ukraińska (wszystkie najniższe możliwe)

Rozpoczęcie gry jako bezrobotny.

Odnośnik do komentarza

- Mój kot gada!

- Ta...

- Na prawdę. Gada jak pojebany, a do tego się rządzi.

- Ta...

- Józek, czy Ty słyszysz, co do Ciebie mówię? Kot, futrzak, czteronożny zwierzak z ogonem. On gada.

- Ty, zresztą mój też gada, więc nie zaszokowałeś mnie niczym.

- Naprawdę?

- No tak. Jak już jestem tak najebany, że nie dociera do mnie nic, to i nawet szafa potrafi przemówić.

- Ty mi nie wierzysz chyba.

- Dziwisz się? Ile dziś wypiłeś? Przyznaj się. Flaszkę? Dwie? Popijałeś piwskiem? Ten alkohol już Ci mózg wyżarł. Zwidy masz jakieś już. Opanuj się z tym piciem w końcu, bo źle skończysz.

- To samo mi mówił...

- Kto?

- Kot.

- Znaczy się, że już Ci z mózgu nic nie zostało. Żegnam.

 

Bohater mojej opowiastki wrócił do domu. Był smutny, że jego najlepszy kumpel nie wierzył w jego słowa. Dziwić się temu nie można, gdyż ten gość był kumplem od kielicha. Człowiek usiadł na swoim fotelu i zamknął oczy. Miał ochotę zasnąć i nie budzić się. Oczywiście nie udało mu się to, gdyż nagle wskoczył na niego kot. Człowiek przyzwyczaił się do tego, że jego brzuch robi za wyrko i nie robiło mu to już różnicy, czy leży na nim browar czy też zwierzak. Nagle kot dostał olśnienia i znów zaczął gadać.

 

- No gratuluję.

- Czego Ty ode mnie chcesz? Mam dziś zły dzień, więc daj mi spokój.

- Gratuluję pracy.

- Hę?

 

Czworonożny zwierzak zeskoczył z brzucha swojego pana i poleciał do kuchni. Chwilę później wrócił z gazetą w pysku. Otworzył na odpowiedniej stronie, a człowiekowi łzy poleciały z oczu. Polski pijaczyna będzie szkolił Ruskich. To był tytuł jednego z artykułów, jakie pojawiły się w owej gazecie.

 

- Trzeba to uczcić!!! Dawaj browara!

- Że co?

- Piwo kocie, piwo.

- Jako, że masz już pracę, to Twoim zadaniem, od dziś, będzie wymyślanie krótkiej myśli na koniec każdego dnia.

- Że jak?

- Ano, że tak. Nauczysz się trochę poprawnego słownictwa, które wprowadzi Cię w świat wielkich i poważnych ludzi.

- ...

- Ze mną nie zginiesz człowieku. Nie martw się. A tym czasem myśl!

- Yyy... "Gdy Ci dzień się źle zaczyna...", yyy....

- Dobrze. Dalej.

- "... kup se z rana litr taniego wina"!

- ...

Odnośnik do komentarza

Pelek - Zobaczymy.

---

 

 

- To co? Jedziemy na Syberię?

- Raczej bliżej.

- Tego to Ci nie powiem, bo nie wiem gdzie na mapie jest nasz punkt docelowy.

- To czemu mówiłeś, że na Syberię?

- Bo to mi się kojarzy z Rosją...

 

Duża walizka spakowana, taksówka czeka pod blokiem. Kot schowany pod kurtkę i można spokojnie ruszać w drogę. Jeszcze jedno spojrzenie na mieszkanie, czy aby przypadkiem niczego nie zapomniał, aż tu nagle łezka z oka poleciała. Bohater spojrzał na swoje ukochane, jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne i w ogóle "och" i "ach" miejsce. Mowa tutaj o starym, obleśnym, zielonym fotelu, który stał podsunięty maksymalnie do ściany. Był on przykryty folią ochronną, coby się miał zakurzyć przypadkiem. Nie miał jak go spakować, a i wyrzucić nie mógł. Serce mu się kroiło, kiedy z minuty na minutę oddalał się od swojego świętego miejsca.

 

- Żegnaj mój foteliku, żegnaj mój przyjacielu...

 

Człowiek z kotem schowanym zza kurtką znaleźli się wreszcie na lotnisku. Godzinna podróż odbiła się na zdrowiu małego futrzaka, który zaraz po opuszczeniu "pokładu" poszedł i zrzygał się w krzakach. Nie był to miły widok, ale najwyraźniej tak musiało być. Zaraz po tym wskoczył z powrotem w swoje poprzednie miejsce i zwinął się w jedną, wielką, futrzaną kulkę. Człowiek zapalił sobie jeszcze papieroska i ruszył przed siebie. Wiedzieli, że razem podbiją świat. Byli jak Krowa i Kurczak, jak Pinki i Mózg, jak Batman i Robin. Wyglądali jak papużki nierozłączki. Aż tu nagle...

 

- Poproszę o dokumenty.

- Już daję.

- Czekam.

- Gdzieś są, w którejś kieszeni.

- Więc?

- Już momencik.

- Proszę odejść i nie robić niepotrzebnej kolejki. Następny!

Odnośnik do komentarza

saper_unreal - Dzięki.

---

 

 

Ni stąd, ni zowąd, człowiek znalazł się we własnym fotelu. Na nogach miał własne papucie, pod siedziskiem leżała wczorajsza gazeta, a wszędzie dookoła walały się puste, zgniecione puszki od piwa. Wszystko wydawało jak sprzed paru dni, gdzie nikt nie przerywał mu jego codziennych czynności. Wszystko wydawało się idealne. Nawet kot... Właśnie! Kot leżał na brzuchu swojego Pana, tak jak i wcześniej leżał. Biało-czarny futrzak unosił się i opadał, wraz z ruchem bębna człowieka. Nagle człowiek zerwał się i zaczął wrzeszczeć, ponad głosy, a małego zwierzaka targać byle się obudził.

 

- Kocie! Kocie! Kocie!!!

- Co? Gdzie? Jak?

- Wstawaj no! Złaź z mojego brzucha i obudź się wreszcie!

 

Przerażony futrzak zeskoczył posłusznie, rozejrzał się po mieszkaniu i niewzruszony zaczął się podmywać. Człowiek siedział na swoim zielonym fotelu i zastanawiał się, co on właściwie na nim robi. W jednej chwili znajdował się na lotnisku, a chwile później był już na swoim fotelu. Najlepsze jest to, że w tym czasie nic nie pił. Siedział, z oczami wydętymi przed siebie, zastanawiając się nad tym dziwnym zdarzeniem. Zaczął szukać czegoś, co mogło znajdywać się obok jego fotela. Nagle znalazł upragniony cel i stwierdził, że całość sobie wyśnił. Otworzył piwo i wziął wielki łyk.

 

- Bajki sobie w śnie wymyślam. Ja trenerem piłkarskim? Pfff... W marzeniach. - zaczął wyliczać - Ja bez piwa? Pfff.. Chyba się z kimś pomyliłem. Ja mam gadającego kota? Pfff... Nawet ryb... ...ki - nagle przypomniał sobie, że kot gadał już dzisiaj - Kocie?

 

Futrzak oblizywał się bardzo starannie, jakby chciał wyglądać schludnie i czysto. Popatrzył na swojego Pana swoimi zielonymi oczami, a chwilę później położył się na ziemię i kończył rozpoczętą rzecz. Widać było, że daje w ten sposób wyraźny gest, że jest w tej chwili bardzo zajęty i nie chce, żeby ktoś mu przeszkadzał. Człowiek zaczął się denerwować jeszcze bardziej. Zaczął chodzić w jedną i w druga stronę. Co chwila było widać, jak mamrocze coś po nosem, jednak za Chiny nie dało się tego zrozumieć.

 

- A umyć się mogę? Wyrwałeś mnie ze snu, a teraz jeszcze wszystko na raz? Nie ma tak łatwo. Czekaj chwilę.

- Ty gadasz...

- Nie, szczekam.

- A jednak to prawda...

- Kiedy to zrozumiesz i uwierzysz w to?

- Co Ci się śniło?

- A co to ma wspólnego z Twoją sytuacją?

- Mów co Ci się śniło futrzana kulko! - to był pierwszy raz, kiedy człowiek podniósł głos na swojego kota

- No dobrze, już dobrze. Ale obiecaj, że nie będziesz się śmiał z tego.

- Mów!

- No dobrze. Wrzuć drewno do kominka, wlej mi i sobie po lampce wina i rozsiądź się wygodnie, gdyż zabiorę Cię w daleką podróż do krainy, o której nigdy jeszcze nie słyszałeś.

- Ale ja nie mam kominka...

- Zjebałeś człeku... Zjebałeś. - burkną wkurzony kot - A chciałem zrobić taką miłą i rodzinną atmosferę...

- Sory...

- Nieważne... Zacznę od tego, że...

Odnośnik do komentarza

Lagren, Głosik - Panowie, bez podniety, bo za szybko popuścicie :P Ale dziękuję za miłe słowa - na pewno mnie zmobilizują do jeszcze większej pracy nad moim "dziełem" ;)

---

 

 

Wszystko działo się w krainie mlekiem i whiskasem płynącej. Świat był piękny, pełen zieleni, a powietrze było tak czyste, że aż chciało się oddychać. Dookoła ćwierkały ptaszki, słońce uśmiechało się, a chmurki rozpływały się po błękicie nieba. Ja leżałem sobie na miejscu, które było przyszykowane specjalnie dla mnie, a dookoła mnie wiły się przepiękne kotki. Tutaj ruda, pod ogonem się plącze bura, a tam gdzieś już biegła perska bogini. Jedna mi wachlowała liściem paproci tak, że wręcz odpływałem na drugi świat. Druga wyciągnęła pazurki i zaczęła nimi jeździć po moim futerku. A perska bogini... Mmm... Raczej Ciebie nie powinno interesować, co i dlaczego mi robiła. Czułem się jak bóg, który ma wszystkiego pod dostatkiem. Byłem w siódmym niebie i nikt nie mógł mnie wyciągnąć z niego.

 

No... prawie nikt...

 

Nagle ziemia jakby zadrżała. Jakby Ci, którzy byli nade mną, wkurzyli się niemiłosiernie na mnie. Jednak nie przeraziłem się tym i nakazałem kotkom, aby dalej wykonywały swoje czynności. Jednak kolejne wstrząsy były coraz silniejsze. Jakby coś lub ktoś się zbliżał w moim kierunku. Moje damy uciekły, każda w inną stroną, a ja zostałem sam.

 

- Kici kici...

 

Dochodził do mnie głos pewnej, znanej mi osoby. Nie wróżył on nic dobrego. Nadchodziły kłopoty... nadchodził On...

 

- Kici kici...

 

Każdy, kolejny jego krok, jeżył coraz bardziej moją sierść. Włosek po włosku stawał dęba. Nawet moje wąsy stanęły już na baczność i za żadne skarby świata nie chciały wrócić do swojej naturalnej pozycji.

- Gdzie jesteście towarzyszu Kotek? Mam dla Was mleczko.

 

Wiedziałem, że spotkanie z nim jest nieuniknione. Z chwili na chwilę mój oddech był szybszy, a moje ciało całe drżało. Nagle wyłonił się za wzgórza. Był to wielki człowiek, który prześladował mnie od dziecka. Zawsze i wszędzie był za mną, obok mnie, a także pode mną, kiedy zaczynał mną rzucać. Zobaczył mnie i uśmiechnął się szeroko, jakby miał jakieś plany wobec mnie.

 

- Kici kici skurwysynu!!!

 

I w tym momencie mnie obudziłeś...

Odnośnik do komentarza

Maniek_ZKS, Pelek - Dzięki za miłe słowa.

---

 

 

Człowiek siedział zdegustowany i patrzył z obrzydzeniem na kota. Ten akurat wydawał się być nieobecny, marząc ciągle o krainie ze swojego snu. Człowiek jednak siedział jak na igłach. Zastanawiał się dlaczego, to akurat on znalazł się w takiej, a nie innej sytuacji.

 

- Kocie, powiedz mi wreszcie, kim Ty, tak na prawdę, jesteś?

- Ale po co Ci to? Mam Cię wyprowadzić na prostą i tyle powinno Ci starczyć.

- Powiedz mi, bo już nic nie wiem...

- Ehh... jeżeli tak bardzo chcesz...

 

Nazywam się Astral i pochodzę z Dziewiątego Układu Międzygwiezdnego, ładnych kilkanaście lat świetlnych od planety, na której żyjesz. Od wielu, wielu lat byłem szkolony z zakresu wiedzy o człowieku, a także z życia ziemskiego. Wszystkie egzaminy zdałem bardzo dobrze i jako jeden z nielicznych zostałem wybrany do tajnej misji. Misja nazywa się PROJECT: HUMAN. Naszym zadaniem było dokładne poznanie życia ludzkiego oraz podporządkowanie tego gatunku nam. I to właśnie robię. Staram się, abyś robił to, co mówię i jak na razie mi to wychodzi. Nie robił bym tego bezpodstawnie. Zresztą wolałby, się rozwalić gdzieś na trawce i nic nie robić.

 

Za 5 mitongów międzygalaktycznych przylatuje moja królowa. Będzie ona kontrolować nasze poczynania na Ziemi. Dlatego starałem się unikać tej rozmowy. Jeżeli wypadnę dobrze, to nie będę miał kłopotów i będę mógł kontynuować moje zadanie na tej planecie. Gorzej będzie, jeżeli coś się schrzani, czytaj: dasz dupy. Wtedy czeka odesłanie mnie do najgorszego miejsca we Wszechświecie - na Pirmox. Nie będę Ci teraz wyjaśniał, co to jest, ale powiem Ci tylko, że nie chciałbyś się tam dostać. W każdym bądź razie, skoro wiesz już co i jak, musisz mi pomóc.

 

5 mitongów międzygalaktycznych to ziemskie 12 miesięcy. W tym czasie mam Cię psychicznie obezwładnić i podporządkować sobie. Wiem, że trudno będzie Ci to przyjąć do swojego małego móżdżka, ale będziemy musieli współpracować. Na jakiej zasadzie będzie to polegać: ja będę Tobą, ale będziesz musiał wykonywać moje polecenia. Jakie korzyści dla obydwu stron: Ty wyjedziesz, w końcu, na prostą, a ja zgarnę pochwały od królowej. Pasuje?

 

- Eee...

- Nie "eee", tylko podejmij w końcu jakąś męską decyzję. Przez Twoje zachowanie zaczynam się zastanawiać, czy podział na płeć męską i damską, na tym Waszym śmiesznym świecie, jest w ogóle potrzebna. Wiem, że jesteś zaskoczony i zszokowany tym, co powiedziałem, ale to i tak za dużo już powiedziałem.

- No... dobrze...

- Tylko cicho sza i nikomu ani słowa. Zrozumiano?

- No... dobrze...

- No to szukaj pracy!

Odnośnik do komentarza

Pelek - W żadnym wypadku ;)

---

 

 

5 mitongów później...

 

- No to mamy przejebane... - odezwał się kot

- Przepraszam, ale jakie "my"? Chyba Ty...

- A mówi się: "idź do sklepu kupić bułkę chleba" - się mówi. Więc siedź cicho i mnie słuchaj.

- ...

- Uciekaj stąd jak najszybciej i jak najdalej... Ja sobie z nią poradzę...

 

Nagle na domem człowieka pojawiła się wielka plama. Był to statek kosmiczny owej królowej. Zaczął lądowanie, a w powietrzu pojawiła się jakby muzyczka. Brzmiała coś jak "Marsz Imperatora" z "Gwiezdnych Wojen". Człowiek posłuchał kota i uciekł. Otworzyła się klapa i pojawiła się czarna istota. Powolnym krokiem schodziła na dół, gdzie czekał na nią kot. Skłonił się on w pół, pokazując jak bardzo szanuje swoją królową. Istota przybliżała się i przybliżała, aż w końcu było można ją zobaczyć w naturalnym świetle. Okazało się, że był to wielki... pudel.

 

- Astralu! - odezwała się swoim psim głosem - Podnieś się i podejdź do mnie...

Kot posłusznie wykonał polecenie swojej królowej i zaczęła się rozmowa pomiędzy władcą i sługą.

 

- Dałeś dupy kocie... Dałeś dupy.

- Przepraszam bardzo, ale niech się Jej Wysokość odpieprzy od mojej dupy. Monopol na nią ma tylko jedna osoba... A właściwiej kotka...

- Słucham?

 

Rozmowa trwała nadal. Kot, ze słowa na słowo, które wypowiedziała pudlica, stawał się coraz bardziej ponury. Nagle pojawił się człowiek, który z wielkim wrzaskiem wkroczył i rozdzielił dwa zwierzaki.

- Pani... Ekhm... Suko... Ekhm... Jej wysokość.

- Kim jesteś?

- Nie ważne jest kim jestem, ale ważne jest to, co mam do powiedzenia.

- Słucham więc zatem.

- Oszczędź Pani tego futrzaka, gdyż zadanie, jakie dostał, wykonał wręcz celująco. Może to długo trwało, ale zrobił je.

- Że jak? - krzyknęły obydwa zwierzaki

- Że tak!

 

Człowiek wyciągnął kartkę, którą trzymał mocno w prawej ręce i pokazał zwierzętom. Była to jedna ze stron gazety ogólnopolskiej. Świeżej gazety...

 

EUGENIUSZ PIERNIK NOWYM TRENEREM BENIAMINKA PIERWSZEJ LIGI

 

- To Ty się nazywasz Piernik? - zapytał z przerażeniem kot...

 

---

Imiona, nazwiska, nazwy i wszystkie inne mniej lub bardziej skomplikowane nazwy są pomysłem autora. Przepraszam jednocześnie, jeżeli kogoś uraziłem, urażam albo urażać będę.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...