Skocz do zawartości

Kącik depresyjny


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

Ktoś bardzo bawi się moimi uczuciami. Przez cały czas było mówione, że zostaję w szpitalu do poniedziałku i moją wizytę (planowaną, jednodniową na 29.08) na hematologii mi przeniosą na wtorek czy środę. No i spoko, ale wczoraj przyszli i powiedzieli, że jednak mogę wyjść dzisiaj 26.08, bo nie ma już w sumie bezpośredniego zagrożenia dla mnie i po co przekładać to z poniedziałku. Dziś o 8 rano przyszła moja lekarka, oddziałowa i jakiś docent i potwierdzili. Około 12 przyszła pani salowa, żebym się już pakował, bo ona musi po mnie salę odkazić i posprzątać i mam poczekać już pod salą na wypis. Miał być 12-13. Przebrałem się na wyjście, spakowałem i siedzę na ławce. Podchodzi moja lekarka + lekarka, która jest nad nią, jakiś opiekun czy coś, to ona mną "zarządzała" i to ona mi mówiła, że dziś miałem wyjść, a teraz podchodzi i... "o pan przebrany, a chcemy jednak, żeby pan został" myślałem, że to żart i się tylko uśmiechnąłem, ale okazało się to prawdą. Konsultowali się jeszcze jednak dziś z hematologami i jednak nie ma co ryzykować, dziś i w niedzielę będę miał jeszcze dodatkowe badania i w poniedziałek rano wypis + od razu przejście na hematologię...

 

Super, nie mam problemu z tym, że muszę poleżeć dłużej. 15 dni to nie będzie tak długo, biorąc pod uwagę ile zazwyczaj leżę na hematologii, no ale jak już byłem pewien, że wychodzę, o krok od domu i znowu taki cios... właściwie dodatkowe cztery dni za tymi smutnymi murami...

Odnośnik do komentarza

Pomóżcie ;).

 

Nie wiedziałem, że tak szybko będę miał okazję nad myśleniem nad tym, że tak szybko będę musiał "dojść do siebie" po szpitalu.

 

No to sprawa wygląda tak: do szpitala szedłem jako bezrobotny, bo od końca sierpnia zamknęli mój salon i skończyła się robota. Od lipca jestem też dodatkowo zatrudniony na praktykach na 3 miesiące, w ramach uczelni. Niby za darmo, ale każdą moją pracę pracodawca mi jednak płaci (umowy o dzieło), a praca jest zdalna, dotyczy stron internetowych, pozycjonowania, pisania tekstów pod SEO - no i jest mega zadowolony, ale póki co to tylko dodatkowy zarobek. Niby wiąże ze mną plany, że mógłbym normalnie zarabiać u niego... ale to kwestia czasu, może w styczniu byłoby już tak, a może nie. Sprawa byłaby dla mnie idealna, bo podobno jestem "stworzony do tej pracy" jak stwierdził i idzie mi rewelacyjnie i powiem, że front-end-developer + SEO to coś co lubię, a praca zdalna? Chyba najlepsza dla mnie.

 

No, ale tu wpadamy w błędne koło pieniądze-zdrowie. Siedząc w domu i czekając na kasę, która może przyjdzie, może nie. Może i bym czuł się lepiej, ale... muszę oprócz swojej odporności odwiedzić (kolejność losowa) : dentystę, laryngologa (zatoki), laryngologa (słuch), proktologa, gastrologa, dietetyka. Większość jak się domyślacie - prywatnie, bo publicznie i chujowo i długo trzeba czekać. Sama ogarnięcie moich jelit jak obliczyłem to koszt koło 2 tysięcy - 400zł kosztuje badanie mikroflory bakteryjnej + ustawienie pod nią probiotyków, kolejne 400 to badanie nietolerancji pokarmowej na 60 produktów, kolejne 200zł to badania z krwi dla dietetyka, kolejne 200 to wizyta u niego i kolejne 500 to dieta od niego, ale po tym byłbym już całkowicie przebadany pod kątem brzucha i jelit. Do tego naturalnie mam gastrologa na 15 września (bo poszpitalnie) i na 20 września badanie enteroklizy, które potwierdzi moje wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Wiec żarcie swoją drogą, jelito swoją, no i może się to łączyć.

 

No i będąc w szpitalu wysyłałem CV do X firm, jedne IT, jedne nie. No i jedni się odezwali dziś, jestem też już po rozmowie kwalifikacyjnej. I wstępnie gościu mnie chce. Praca polega na siedzeniu w sklepie ze sprzętem piłkarskim, ale tam mało ludzi chodzi, głównie obsługuje się allegro, zamówienia via net i via tel - kompletuje, wystawia rachunki i pakuje paczkę. Czasem ktoś wpadnie coś przymierzyć. Warunki zatrudnienia będą jak dopyta księgową o tę moją niepełnosprawność, ale jak podałem 1500zł na rękę to nie mówił, że nie, więc może jest to spoko zarobek. Zwłaszcza, że może liczyć na dofinansowanie.

 

No i co byście robili, szli do tej pracy i cisnęli tamtą zdalną dodatkowo niszcząc trochę zdrowie, będąc na pewno zmęczonym (jeszcze studia, III rok), ale mając hajs na leczenie innych schorzeń czy jednak odpuścić, poczekać może na lepszą ofertę, a może nie i robić tylko tę zdalną pracę czekając aż z niej będą większe profity?

 

Ubezpieczenie mnie nie goni, bo mam je z renty (mam do marca póki co) no i z niej te 600zł miesięcznie, za które można przetrwać.

Odnośnik do komentarza

praca nie wygląda extremalnie, w tym sklepie sam bedziesz czy razem z wlascicielem? moze pogodzisz prace dodatkowa w czasie podstawowej?

 

nawet jak Ci sie to nie uda, to moze warto sie zaczepic - nie znam warunkow szczecińskich co do kwoty 1500zł, ale dodatkowa praca da Ci jakiś rozwój - może jak w styczniu sie skonczy to sam zaczniesz to robić na własny rachunek majac juz wieksze doswiadczenie i nawet jakies porządne referencje?

Odnośnik do komentarza

praca nie wygląda extremalnie, w tym sklepie sam bedziesz czy razem z wlascicielem? moze pogodzisz prace dodatkowa w czasie podstawowej?

 

nawet jak Ci sie to nie uda, to moze warto sie zaczepic - nie znam warunkow szczecińskich co do kwoty 1500zł, ale dodatkowa praca da Ci jakiś rozwój - może jak w styczniu sie skonczy to sam zaczniesz to robić na własny rachunek majac juz wieksze doswiadczenie i nawet jakies porządne referencje?

 

 

Raczej nie ma szans, żeby robić coś tutaj dodatkowo, bo mówił, że zamówień mają sporo. Dzisiaj jak byłem to był właściciel i dwóch pracowników. Właściciel jest chyba tutaj często, ale zajmuje się innymi sprawami. Ta praca raczej rozwoju nie da i nie mogę liczyć w niej na własny rachunek, bo to sprzedaż sprzętu piłkarskiego. No bo jak? Jedynie dodatkowe pieniądze, exp jak zawsze no i referencje możliwe też.

Odnośnik do komentarza

Chyba odbijam się od dna. Dwa tygodnie temu wyprowadziłem się do zasyfionego mieszkania zlokalizowanego przy imprezowym centrum stolicy, przestałem chodzić do pracy i poszedłem w melanż. Na początku było w porządku, zapraszałem znajomych i poznałem kilka dziewcząt. Po kilku dniach ciągu zacząłem pić z dziwnymi, przypadkowo poznanymi ludźmi. Połowa to bezdomni - trzech nawet wykąpałem i ubrałem. Siedem dni temu obudziłem się bez portfela, w mieszkaniu, które cuchnęło nawet bardziej niż w momencie przeprowadzki. Powiedziałem: dosyć.

Dziś jestem w pracy już siódmy dzień z rzędu, biorę nocki - zmiany po 10-14 godzin. Jest męcząco - nie zmieniłem pracy, bo liczę na to, że w nowym roku akademickim otrzymam stypendium i chcę tylko dociągnąć do momentu wypłaty, uprzednio zarobiwszy na tyle, by o nic się nie martwić. Mieszkanie posprzątałem. Złapałem kilka kontaktów i potencjalnych klientów (korepetycyjnych). Zaprzyjaźniona lektorka łaciny będzie polecać mnie swoim uczniom, załatwi mi też dorywczą pracę w bibliotece (nic się tam nie robi). Wczoraj i dzisiaj udało mi się pospać po 6 godzin (od dwóch miesięcy moja średnia to ok. 3 godzin snu na dobę).

Mogę psioczyć na mieszkanie - ale jest póki co za darmo. Jutro mam dostać lodówkę, ogarniam sobie przenośną kuchenkę.

Widziałem się z G. dzisiaj. Wzbudza we mnie głównie irytację. Nadal mam momenty, w których trzęsę się ogarnięty lękiem o przyszłość, nadal chwilami pluję na samego siebie i obwiniam się za wszystko - ale jest tego coraz mniej. Coraz jaśniej widzę także jej błędy, co jest sporym przełomem.

Myślę, że niedługo znów będę mógł zająć się nauką. Będzie to wręcz konieczne - 30 września jadę na konferencję naukową, muszę przygotować referat.

No i najważniejsze: w międzyczasie wydarzyło się sporo rzeczy, które mogły mnie dobić (i trochę dobijają). Ale już nie mam ochoty o nich mówić. Ani myśleć.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

bylo juz bardzo w porzadku. Teraz kolejny dol. G. okazala sie zwykla dziwka. Nie pojechalem dla niej do Berlina na wazna dla mnie konferencje, poniewaz "nie znioslaby gdybysmy z Benem byli w jednym miescie" - i poplakala sie. I co? Ben bedzie mieszkac, kurwa mac, w Warszawie, w moim dawnym mieszkaniu, ktore ja wynajalem, kochac sie z nia w moim lozku od srody do niedzieli. Jak sie o tym dowiedzialem? Przeczytalem jej posta na facebooku. POSTA

Odnośnik do komentarza

bylo juz bardzo w porzadku. Teraz kolejny dol. G. okazala sie zwykla dziwka. Nie pojechalem dla niej do Berlina na wazna dla mnie konferencje, poniewaz "nie znioslaby gdybysmy z Benem byli w jednym miescie" - i poplakala sie. I co? Ben bedzie mieszkac, kurwa mac, w Warszawie, w moim dawnym mieszkaniu, ktore ja wynajalem, kochac sie z nia w moim lozku od srody do niedzieli. Jak sie o tym dowiedzialem? Przeczytalem jej posta na facebooku. POSTA

no i pomyśl sobie, że mogłeś jeszcze z taką żyć, a miałeś tyle szczęścia że dowiedziałeś się że jest zwykłą dziwką zanim połączył was ślub albo kredyt hipoteczny.

Odnośnik do komentarza

 

bylo juz bardzo w porzadku. Teraz kolejny dol. G. okazala sie zwykla dziwka. Nie pojechalem dla niej do Berlina na wazna dla mnie konferencje, poniewaz "nie znioslaby gdybysmy z Benem byli w jednym miescie" - i poplakala sie. I co? Ben bedzie mieszkac, kurwa mac, w Warszawie, w moim dawnym mieszkaniu, ktore ja wynajalem, kochac sie z nia w moim lozku od srody do niedzieli. Jak sie o tym dowiedzialem? Przeczytalem jej posta na facebooku. POSTA

no i pomyśl sobie, że mogłeś jeszcze z taką żyć, a miałeś tyle szczęścia że dowiedziałeś się że jest zwykłą dziwką zanim połączył was ślub albo kredyt hipoteczny.

 

Tak, już się uspokoiłem i jest mi trochę do śmiechu. Siedzę w pracy i śmieję się z samego siebie

Odnośnik do komentarza
  • 4 miesiące później...

Wiele osób wsparło mnie tutaj i wyraziło zainteresowanie moją historią. I tak, czuję się jakby zobligowany, żeby poprowadzić ją dalej.

 

Wszystko zaczęło się układać, odkąd wróciłem na studia.

 

Dostałem dwa stypendia (rektora UW i ministra nauki), co załatwiło moje problemy finansowe, odszedłem z toksycznej pracy. Ponadto, jutro wysyłam do wydawnictwa mój przekład "De imitatione Christi", za który też wpadnie kilka tysięcy. We wrześniu jadę na półroczną wymianę z La Sapienzą w Rzymie. Dostałem ofertę bezpłatnego studiowania na Oxfordzie, aplikuję o roczne stypendium na życie tam. Złożyłem też wniosek o Diamentowy Grant, zapewniłby mi 2500 zł miesięcznie przez najbliższe 4 lata.

 

W październiku poznałem świetną dziewczynę (M.). Studiuje jednocześnie informatykę i jest na MISH-u (historia sztuki/filozofia). Niesamowita kobieta. Maluje, dwa lata temu miała nawet wystawę swoich obrazów. Uprawia wspinaczkę i jest instruktorką narciarstwa. Człowiek renesansu. Do tego jest śliczna. Nie potrafię nawet opisać, jak bardzo jestem w niej zakochany.

 

G. też dostała te stypendia, dobrze idzie jej w pracy, za to fatalnie w życiu prywatnym. Anglik okazał się być leniem i brudasem, do tego chamem. G. była ostatnio w Budapeszcie, gdzie złamała rękę. Wróciła do Warszawy z tym człowiekiem. Sama musiała robić zakupy, sprzątała po nim. Z tego, co mówi, zaraz ze sobą zerwą. Mówi, że mnie kocha, spieprzyła, ale nie chce wrócić. I dobrze, bo ja też nie.

 

Ogólnie: trochę żałuję tych dwóch miesięcy spędzonych głównie na chlaniu. Z drugiej strony: super, bez tego nie byłoby mnie z M.

Odnośnik do komentarza
G. też dostała te stypendia, dobrze idzie jej w pracy, za to fatalnie w życiu prywatnym. Anglik okazał się być leniem i brudasem, do tego chamem. G. była ostatnio w Budapeszcie, gdzie złamała rękę. Wróciła do Warszawy z tym człowiekiem. Sama musiała robić zakupy, sprzątała po nim. Z tego, co mówi, zaraz ze sobą zerwą. Mówi, że mnie kocha, spieprzyła, ale nie chce wrócić. I dobrze, bo ja też nie.

 

Hahahaha, fantastyczna historia.

Odnośnik do komentarza

Świetnie dem, powodzenia ze wszystkim :) Jak widać od dna do konkretnego ułożenia sobie życia droga nie była tak daleka jak się mogło początkowo wydawać :)

 

Co do ex i takich historii... nie wiem, ja nie miałem nigdy w zwyczaju utrzymywania kontaktu z ex, szczególnie, że ta Twoja wydaje się dość toksyczną laską. Poradziłbym Ci urwanie kontaktu, bo po co ma Ci mieszać w głowie takimi tekstami, ale sam najlepiej wiesz co robić :)

Odnośnik do komentarza

Wiele osób wsparło mnie tutaj i wyraziło zainteresowanie moją historią. I tak, czuję się jakby zobligowany, żeby poprowadzić ją dalej.

 

Wszystko zaczęło się układać, odkąd wróciłem na studia.

 

Dostałem dwa stypendia (rektora UW i ministra nauki), co załatwiło moje problemy finansowe, odszedłem z toksycznej pracy. Ponadto, jutro wysyłam do wydawnictwa mój przekład "De imitatione Christi", za który też wpadnie kilka tysięcy. We wrześniu jadę na półroczną wymianę z La Sapienzą w Rzymie. Dostałem ofertę bezpłatnego studiowania na Oxfordzie, aplikuję o roczne stypendium na życie tam. Złożyłem też wniosek o Diamentowy Grant, zapewniłby mi 2500 zł miesięcznie przez najbliższe 4 lata.

 

W październiku poznałem świetną dziewczynę (M.). Studiuje jednocześnie informatykę i jest na MISH-u (historia sztuki/filozofia). Niesamowita kobieta. Maluje, dwa lata temu miała nawet wystawę swoich obrazów. Uprawia wspinaczkę i jest instruktorką narciarstwa. Człowiek renesansu. Do tego jest śliczna. Nie potrafię nawet opisać, jak bardzo jestem w niej zakochany.

 

G. też dostała te stypendia, dobrze idzie jej w pracy, za to fatalnie w życiu prywatnym. Anglik okazał się być leniem i brudasem, do tego chamem. G. była ostatnio w Budapeszcie, gdzie złamała rękę. Wróciła do Warszawy z tym człowiekiem. Sama musiała robić zakupy, sprzątała po nim. Z tego, co mówi, zaraz ze sobą zerwą. Mówi, że mnie kocha, spieprzyła, ale nie chce wrócić. I dobrze, bo ja też nie.

 

Ogólnie: trochę żałuję tych dwóch miesięcy spędzonych głównie na chlaniu. Z drugiej strony: super, bez tego nie byłoby mnie z M.

A ludzie muwio, że alkohol nie rozwiązuje problemów :keke:

Odnośnik do komentarza

 

G. też dostała te stypendia, dobrze idzie jej w pracy, za to fatalnie w życiu prywatnym. Anglik okazał się być leniem i brudasem, do tego chamem. G. była ostatnio w Budapeszcie, gdzie złamała rękę. Wróciła do Warszawy z tym człowiekiem. Sama musiała robić zakupy, sprzątała po nim. Z tego, co mówi, zaraz ze sobą zerwą. Mówi, że mnie kocha, spieprzyła, ale nie chce wrócić. I dobrze, bo ja też nie.

 

Hahahaha, fantastyczna historia.

 

 

Karma :keke:

 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...