Skocz do zawartości

Filmy


Tenorio

Rekomendowane odpowiedzi

Ja bylem tydzien temu i naliczylem wiecej, ale tak po prawdzie to nie jest bajka dla malych dzieci. Oprocz tego, to zgadzam sie z wszystkim co napisales - sam bylem tym filmem oczarowany. Naprawde bardzo polecam.

 

No u mnie na seansie tak jak pisałem, był jeden dzieciak tylko. I zgadzam się z tym że nie jest to bajka dla dziecie. Zdecydowanie. Dziecko nie zrozumie nawet połowy przekazu tego filmu. Poza tym maluchy zapewne nie potrafią wyczuc takich subtelnosci jak podkreślanie nastroju danych scen muzyką, a w tym filmie muzyka obok WALL.E'GO i Evy odgrywa pierwszoplanową rolę.

 

Jak dla mnie ten film jest małą rewolucją, jeśli chodzi o kino animowane ;).

Odnośnik do komentarza

Hancock

Pomysł na film jest niezły, przedstawia zupełne inne podejście do klasycznym amerykańskich herosów. Niezła gra Willa Smitha, który pasuje do roli takiego sympatycznego łajdaka. Sam film jest jednak nieco nudnawy i momentami się dłuży. Całość ratuje parę niezłych tekstów Hancocka/Smitha, ale nie zmienia to faktu, że jest to lekki film, który ogląda się przyjemnie, ale po niedługim czasie się o nim zapomina. Moja ocena: 6,5/10

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Wall-E - odkąd usłyszałem o tym filmie, chciałem go obejrzeć :). W końcu to zrobiłem i naprawdę muszę przyznać że Pixar zrobił coś pięknego. Historia miłości robotów, brzmi dziwnie, ale udało się im :) Słyszałem że film jest nudny, ale nic z tych rzeczy, ogląda się naprawdę miło, i w wielu przypadkach można się pośmiać, ale i... popłakać ;) Szczerze polecam wszystkim, zarówno młodszym jak i starszym :) sam mam 20 lat ;) Czyli jednym słowem zgadzam się z Jabolem. Jak dla mnie 10/10, bo jest to świetny film.

Odnośnik do komentarza

Kino, aspiryna i sępy - obejrzane na Nowych Horyzontach. Opowieść o niemieckim imigrancie, który uciekł do Brazylii przed wcieleniem do wojska i walką w czasie II WŚ. Teraz podróżuje po kraju, promując i sprzedając aspirynę. Towarzyszem jego rozrywki staje się mieszkaniec terenów, przez które przejeżdża, autostopowicz. Film w dobry sposób porusza motyw wędrówki, ukazuje próbę odnalezienia swojego miejsca. Jest nieźle, chociaż szału nie ma - 6-7/10

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Dark Knight (Mroczny Rycerz) - świeżo po obejrzeniu - znakomity film, dużo akcji, ale nie bezcelowej siekaniny; znakomita obsada (Morgan Freeman, Michael Caine, Christian Bale, Gary Oldman - znakomite role). No i Joker - tak dobrze zagrane postaci jeszcze nie widziałem - bohater wykreowany przez Heatha Ledgera śmiało może pretendowac do tytułu "największego filmowego psychopaty". Na osobne zdanie zasługuje także postać Harveya Denta (Aaron Eckhart), który przechodzi całkowitą przemianę z

oddanego sprawie prokuratora do pałającego żądzą zemsty zabójcy.

 

 

Mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że jest to film na który trzeba się wybrać ;)9/10

Odnośnik do komentarza

Ja także świeżo po seansie. Długo przed premierą słyszałem głosy, że Heath Ledger zagrał kapitalnie. Te głosy miały rację. Świetnie odegrany Joker, zachowanie, mimika, miód dla oczu :respekt: Możnaby wypracowanie sporej wielkości o tej roli napisać.

Film zdał się być odrobinę za długi :-k Efekty oczywiście świetne. Można się przyczepić (jak bardzo często zresztą) do braku krwi przy mordobiciu.

Najgorsza sprawa to

twarz Harveya Denta po poparzeniu :| troszkę z tym przesadzili moim zdaniem. No, mocno z tym przesadzili :| Ale ja się nie znam, nie jestem na/po medycynie ;) Połowa szczęki na wierzchu, oczko także na wierzchu praktycznie i działa. Rany zagojone w kilka dni i pozostaje taki ubytek :-k A lekarze? Jakieś próby przeszczepu? Hmm :-k

 

Co do scenariusz nie ma się co rozpisywać. Niesamowitych rzeczy nie można się spodziewać. Ot walka dobra ze złem, blablabla. Ale to przecież Batman! Dialogi dobre, niezbyt nużące. Troszkę za mało akcji w pierwszej połowie filmu, bo to główny atut w tym filmie :-k

Zdecydowanie polecam. Nawet tym, którzy w Batmanie zakochani nie są (jak ja, do fanów komiksowych superbohaterów mi daleko ;) ).

Śmiało można przyznać 9/10 :)

Odnośnik do komentarza

No film jest świetny. Rola Ledgera też przemiszcz. Świetnie wczuł się w rolę i ten psychopatyczny język (

oblizywanie się :P

 

 

 

Wiadomo walka dobra ze złem, ja za Batmanem nie przepadam, ale ten film jest kompletnie inny od wcześniejszych części. Podobał mi się nie tylko ze względu na efekty specjalne oraz rolę Ledgera, ale także pewne przesłanie

Ludzie na promie. Mogli sami zadecydować, że inni zginą, a oni przeżyją, jednak uporali się z tym problemem. Joker chciał sprawić by sami byli tacy jak on - nie udało mu się :).

 

 

Naprawdę polecam iść do kina na ten film

Odnośnik do komentarza

Aha i jeszcze słaba i nieładna aktorka, grająca Rachel. Maggie Gyllenhaal -ten typ urody kompletnie mi się nie podoba, w ogóle jej rola jakaś drętwa.

 

 

Ja jeszcze mam pytanie, skąd Joker ma te blizny koło ust? Raz mówił, że zrobił mu to ojciec, raz że zrobił to sobie sam, bo jego żona miała takie same blizny. Na wikipedii znalazłem coś takiego:

 

Podczas ucieczki wpadł do kadzi z chemikaliami w pobliskich zakładach chemicznych Axis. Wypadek ten zmienił kolor jego skóry na kredowobiały i zabarwił jego włosy na zielono. Wydłużył mu również podbródek i nienaturalnie wykrzywił twarz w wielkim uśmiechu.

 

Sam nie wiem co o tym myśleć :P.

 

Odnośnik do komentarza

"Mroczny rycerz"

 

Naprawdę kawał przyjemnego kina sensacyjnego. To nie jest już ten komiksowy Batman z lat 90, to Batman na miarę naszych czasów :D . Mniej kolorowo, mniej cukierkowo, bardziej... mrocznie.

Czasy są inne, więc i Nietoperz nie może być już taki słodziuchny. O ile poprzednia część cholernie mi się podobała, o tyle tą jestem wręcz zachwycony. Może oprócz kilku drobiazgów, ale o tym za chwilę.

 

Prawie wszystkie role zostały naprawdę dobrze zagrane. Gary Oldman, Morgan Freeman i Michael Caine to klasa sama w sobie. Oszczędnie, skromnie, ale z klasą. W końcu ich postacie to tło dla samego Batmana i jego przeciwników. Christian Bale - kurcze, lubię tego gościa. Podoba mi się jego zimna, pozornie pozbawiona emocji twarz. To jest to co lubię. W dużym stopniu to dzięki niemu Batman jest mniej jednoznaczny niż w poprzednich wersjach. Kilmer i Clooney to laleczki kompletnie nie nadające się do tej roli. Keaton i Bale w roli Batmana to pierwsza klasa.

Sam Batman jeszcze nigdy nie był aż tak brutalny i to też mi się podoba. Polecam scenę z przesłuchaniem Jokera. Aż mi się go żal zrobiło. Cieszy mnie, że znowu pokazał się Scarecrow. Cilian Murphy to kawał dobrego aktora. Zresztą ten chłopak podobał mi się już w "28 dni później".

Niestety nie trafiły do mnie kreacje Aarona Eckharta i Maggie Gyllenhaal. Być może Dent bardziej przypomina komiksowy pierwowzór, ale dla mnie mistrzowsko zagrał go Tommy Lee Jones. Eckhart jest zbyt przystojny, zbyt kwadratowy. To jednak nie to. Chociaż w końcówce filmu było naprawdę ciekawie.

Maggie Gyllenhaal to według mnie kompletna porażka. Nie wiem czy to wina roli czy samej aktorki, ale jak dla mnie było słabiuteńko.

Nawet w momencie egzekucji, Rachel Dawes nie wywołała mnie żadnego współczucia czy wzruszenia. Wręcz chciałem, żeby ją zlikwidowano.

 

 

Joker - jego trzeba potraktować oddzielnie. Rola Nicholsona był majstersztykiem, ale moim zdaniem Legder ją przebił. Joker Nicholsona miał więcej klasy, był elegancki w tym co robił, wręcz uroczy, miał klasę, ale był strasznie przerysowany, groteskowy. Za bardzo nierealny, żeby w niego uwierzyć. Tak wiem, to w końcu komiks i postać wykreowana przez Jacka była chyba bliższa oryginałowi, ale pomimo wszystko ciut bardziej podobał mi się Legder. Joker Heatha to gbur, psychopata, bezwzględny morderca bez skrupułów i jakiekolwiek klasy. Rozwala każdego bez mrugnięcia okiem. Owszem jest inteligentny, ale jego zachowanie jest dużo bardziej prostackie niż w pierwszym Batmanie.

W którejś z gazet napisali, że śmiech Jokera-Nicholsona był histeryczny, z kolei śmiech Jokera-Legdera jest przerażający – zgadzam się w 100%. Joker Legdera to namacalny psychopata. Ma się wrażenie, że taki ktoś naprawdę może się pojawić w jakimś mieście i zacząć je terroryzować. Wielokrotnie wspominałem, że fascynują mnie psychopatyczni, seryjni mordercy. Joker z „Mrocznego rycerza” jest właśnie taką postacią. Fascynującą, przerażającą, a zarazem budzącą w jakimś stopniu sympatię. W sumie Joker Nicholsona też taki był :] .

 

Waszej uwadze polecam kilka smakowitych scen z udziałem Jokera. Rządzi i przeraża sztuczka z ołówkiem. Wspomniana przeze mnie wcześniej scena przesłuchania wywołuje w widzu współczucie. Znowuż Joker w przebraniu pielęgniarki wręcz śmieszy. Do tego ten genialny akcent, mlaskanie i wywijanie językiem wywołane prawdopodobnie bliznami – majstersztyk. Ciekawostką są też różne wersje pochodzenia owych blizn, przedstawiane przez Jokera. Być może zrobił to jego tata, być może on sam.

 

Rola Ledgera jest po prostu świetna. Oskar? Sam nie wiem. Trudno jest mi ocenić.

 

Tak, na marginesie.

O ile wiem według komiksu twarz Denta została zniszczona w nieco innych okolicznościach niż w filmie. Motyw z ropą kompletnie do mnie nie przemawia. No cóż, dla potrzeb filmu trzeba było zmienić odrobinę samą historię.

Podobnie rzecz ma się z uśmiechem Jokera. W pierwszym Batmanie elegancko to wyjaśnili. Ja będę trzymał się wersji, ze twarz Denta została poparzona na sali sądowej, a Joker swój uśmiech zawdzięcza kąpieli w kadzi z chemikaliami.

 

 

Efekty specjalne. Przyznam się, że jakoś się na nich nie skupiłem. Nie przeszkadzały w oglądaniu filmu czyli było dobrze. Moją uwagę zdecydowanie bardziej przyciągały same postacie.

Millo wspomniał o braku krwi. Z krwią ten film byłby horrorem. Choć przyznaję, trochę jej brakowało tu i ówdzie.

Bardzo ciekawie przedstawiony został wizerunek Jokera. Ciekawa charakteryzacja, dobrze dobrany strój. Nie podobała mi się za to poparzona twarz Denta.

 

Fabuła. Akurat na ten temat nie ma sensu specjalnie się rozpisywać. Nienajgorzej, choć jak dla mnie mogłoby być w tym wszystkim jeszcze więcej Jokera :D . To tylko bajka kochani, nie spodziewajmy się po tym filmie artystycznego dzieła. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie typowo amerykańskie ględzenie pod koniec. Ale ogólnie i tak było ok. Można kręcić kolejne części? Można.

 

Nie pozostaje mi nic innego jak polecić ten film. Szczególnie jeżeli lubicie mroczny klimat, psychopatów i luźne, dobrze zrealizowane, relaksujące kino bez potrójnego dna. To idealny film na lato.

Idźcie na ten film, nawet jeżeli nie lubicie komików. Nawet dla samej roli Ledgera.

Szkoda tego chłopaka, oj szkoda. Miał ogromny talent.

Odnośnik do komentarza

"Wszystko Gra" - scenariusz i rezyseria Woody Allen. W rolach glownych m.in. Scarlet Johansson (mrau ;) ). Nominacje do Oskara 2006 i do 4 Zlotych Globow. Film nie pierwszej swiezosci, ale imo warto obejrzec.

 

Film kosztowal w MM 9,99zl, trwa 120 minut i musze przyznac, ze spodobal mi sie (choc milosnikiem takich filmow nie jestem). W zasadzie swietnie opisuja go trzy slowa na okladce : namietnosc, pozadanie, obsesja.

 

Facet okolo 30-stki, instruktor tenisa - taki moznaby rzec typowy hmm singiel, ma uczyc gry w tenisa pewnego czlonka zamoznej rodziny. Okazuje sie, ze maja podobne zainteresowania i, jakkolwiek dwuznacznie by to nie brzmialo, ida do opery gdzie nasz instruktor poznaje "kasiasta" rodzinke swojego "ucznia". No i od tego momentu rozpoczyna sie cala tragiczna historia :) Spotyka dwie kobiety. Z jedna sie polaczy z rozsadku (a moznaby nawet rzec, ze ot jakos tak po prostu wyszlo), a z druga bedzie go laczylo pozadanie. Tyle, ze do tego wszystkiego jeszcze dochodza pieniadze, posada, wygodne zycie, a zeby bylo bardziej skompliwoanie - wszystko sie dzieje praktycznie "w rodzinie". Taka standardowa wydawaloby sie mieszanka, uklada sie w niebanalny film, ktory w koncowych scenach naprawde potrafi zaskoczyc i pokazuje, ze tak naprawde przecietny smiertelnik, na dluzsza mete nie moze zyc miedzy przyslowiowym mlotem, a kowadlem i kiedys w koncu musi dokonac zyciowego wyboru. Bohater dokonal naprawde mocnego wyboru :D, a wszystko tak naprawde dlatego, ze nie umial "po mesku" zdecydowac (choc przyznaje, mogl miec spory "zgryz" ;) ).

 

Aha, bylbym zapomnial - w filmie jest swietna muzyka operowa + jakas taka hmm w stylu Edith Piaf - normalnie miazdzy i idealnie pasuje do obrazu (zwlaszcza do koncowej akcji w filmie) :D

 

Christian Bale - kurcze, lubię tego gościa. Podoba mi się jego zimna, pozornie pozbawiona emocji twarz.

Hehe, tez lubie tego goscia. Polubilem go od pierwszego filmu jaki z nim widzialem - Equilibrium. W zasadzie nadawal sie do tej roli idealnie wlasnie ze wzgledu na to, ze ta jego twarz jest pozornie taka zimna, pozbawiona uczuc, emocji :D Widze, ze w Batmanie dalej podaza ta sciezka ;)

Odnośnik do komentarza

Bale był znakomity podczas scen bez maski - elegancki, zachowujący się na miarę statusu Bruce'a Wayne'a ;)

 

A dzisiaj byłem na innym filmie wartym polecenia:

 

"The Bank Job" - thriller oparty o prawdziwe wydarzenia z 1971 roku. Jednemu z członków rodziny królewskiej zrobiono podczas wakacji dość kompromitujące zdjęcia, które zostały ukryte w skrytce londyńskiego banku. Służby angielskiego wywiadu postanawiają odzyskać te fotografie, włamując się do banku przy pomocy lokalnych oszustów.

 

W wielu filmach o podobnej fabule akcja skupia się na samym okradaniu sejfów z kosztownościami - w tym przypadku jest inaczej - najważniejsze jest to, co stanie się z łupem, na który ostrzą sobie zęby najpotężniejsi ludzie Londynu lat 70-tych.

 

Postacie są również ukazane w sposób odmienny od hollywoodzkiego wzorca - nie są to genialni złodzieje, doskonali w swoim fachu - to drobni oszuści, mający rodziny, próbujący zarobić trochę "na boku". Główną rolę gra tu znany z m.in. "Transportera" Jason Statham - nie jest to może kreacja, którą zapamiętam jako zniewalającą, ale również nie mogę powiedzieć o nim złego słowa. Ot, bardzo poprawnie zagrana rola.

 

Wreszcie chyba najważniejszy atut tej produkcji - klimat londyńskich ulic - gdyby nie to, że występują tu współcześni aktorzy, naprawdę można pomyśleć, że to film z lat 70-tych. Tę atmosferę budują też role drugo- i trzecioplanowe, podkreślając urok angielskiej stolicy za rządów Harolda Wilsona.

 

Warto się wybrać na ten film, choćby z tego powodu, że jest zupełnie inny od hollywoodzkich produkcji tego typu. 8,5/10

Odnośnik do komentarza

"Mroczny Rycerz"

 

Może zacznę od muzyki. Była bardzo dobra, budowała napięcie i trzymała tempo akcji. Ale jednak oczekiwałem czegoś bardziej patetycznego, co złapie za serce. Niestety nie doczekałem się.

Co do klimatu. Tak jak to poprzednicy podkreślali, że nie lubią Batmana - to widać. Komiksowy Batman był jeszcze bardziej mroczny. Właśnie z serii komiksów pt. "Dark Knight". Nie liczył się z nikim. W filmie mamy próbę stworzenia takiego wizerunku, lekkie nagięcie zasad holywood, jednak to było za mało. Owszem film jest mroczny dla kogoś kto ma marne wyobrażenie o komiksach i traktuje je jak sztukę przeznaczoną dla dzieci.

Co do Jokera. Fakt, Ledger zagrał bardzo dobrze. Dużo wyciągnął z tej roli, też mi utkwiło w pamięci to mlaskanie i oblizywanie. Jednak wydawał mi się taki... przygaszony. Nie wiem jak miałem go odbierać. Jako szalonego wesołka jak Nicholsona? Nie dał żadnych podstaw do tego. Jako psychopatycznego mordercę bez żadnego pretekstu? To by było zbyt banalne i nie tego oczekiwałem, ale trochę tak wyszło. Bale oczywiście świetnie. Chociaż scenariusz go trochę ograniczył moim zdaniem, a raczej narzucił zbyt dużą ilość równoczesnych interpretacji roli.

Walka dobra ze złem? Faktycznie, chyba niestety tak ten film można przedstawiać. A szkoda, że nikt nie ma odwagi przedstawić Batmana jako bezwzględnego mściciela co mógł zapowiadać Początek.

Odnośnik do komentarza

Underground

Oglądałem wieki temu i w zasadzie nie pamiętałem praktycznie nic. Dlatego dziś czułem się jakbym go oglądał po raz pierwszy. Film jest porąbany jak cała była Jugosławia i jej historia. Momentami jako odbiorca byłem przytłoczony muzyką, tańcem, śpiewem. Było w nim wszystko: tragizm, humor (i to jaki!), erotyka, symbolika. Sceny i postaci były przerysowane i karykaturalne, ale właśnie dlatego ten film robi tak wielkie wrażenie. Dzięki niemu chyba bardziej potrafiłem zrozumieć podłoże konfliktu bałkańskiego z lat '90. Sceny z wesela pozwalały się wczuć w mentalność.... no właśnie, kogo? Serbów, Bośniaków? Kusturica próbował chyba zsyntetyzować bohaterów i uczynić z nich "Jugosłowiańców". Ivan i Marko to oczywiście metafora braci którzy podnieśli na siebie ręce. Marko jako "Titowiec" sztucznie trzymający pod kloszem inne narody i Ivan jako rozwścieczony brat, oszukiwany przez wiele lat. Ten film mógłby być dobrą terapią dla zacietrzewionych nacjonaluchów, których nie brakuje tak w Serbii, jak i w Chorwacji. Pod warunkiem że by go zrozumieli :keke: Dałbym dychę, ale niestety momentami jest nużący, chyba zbyt przeładowany formą.

 

9/10

 

Edyta zadaje pytanie - czy mi się przypadkiem nie wydaje że Kusturica troszkę nie tęsknił za Jugosławią? Bo lekką nutkę nostalgii chyba wyczułem. Nie za Jugosławią titowską, tylko za wspólnym państwem.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...