Skocz do zawartości

Filmy


Tenorio

Rekomendowane odpowiedzi

BP w komiksach ma doskonałe wprowadzenie do uniwersum, ale widząc ten trailer mam pewien dysonans poznawczy, że tak powiem. W filmowym uniwersum Marvela postać BP została wprowadzona trochę z powietrza i teraz za bardzo nie wiem jak traktować film o nim. Prequel? Spin Off? W komiksach T'challa ściga zabójców ojca i koncentruje się na obronie Wakandy, a w okolicach Civil War

poślubia Ororo aka Storm

 

W filmowym uniwersum nic takiego się nie zdarzy chyba. Aczkolwiek jakby się zdarzyło, to by był kosmos :D I jakbym chociaż w ostatniej sekundzie zobaczył

Hale Barry, to bym zwariował

;)

Odnośnik do komentarza

Słoneczny Patrol

 

Tutaj absolutnie nie było zaskoczenia. Remake serialu, który był niemożebnie kiczowaty już w momencie powstawania został potraktowany w taki sam sposób. Kicz, tandeta i wulgarny humor. Nie jednak w stylu Sausage Party, gdzie głównym tematem były skojarzenia seksualne, a tutaj mamy po prostu bohaterów wbijających sobie nawzajem, uroczo rzucają fucki tu i ówdzie. Efron jest Efronem, Rock Rockiem, a Priyanka, Rohrbach i Daddario służą tylko i wyłącznie jako eye candy. Jeżeli ktoś pójdzie na ten film z nastawieniem zobaczenia wulgarnej komedii a la Seth Rogen i pogapienia się na klaty (dla obu płci się znajdą atrakcyjne) to będzie zadowolony. W innym wypadku nie wie na co idzie chyba ;)

Jedynym co mi się wyróżniło na plus to soundtrack. Nie jakiś omójbożealenowum, ale pasujący i wyróżniający się na tle wszystkiego innego.

 

A i cameo Hoffa i Pameli na propsie :D

Odnośnik do komentarza

Wonder Woman

 

 

Da się DC? Da się! DCEU w końcu wpadło na pomysł zostawienia twórców ich samym i nie wpierdalania się w robotę i od razu zaowocowało to co najmniej poprawnym filmem.

Niemniej jednak, sieciowe zachwyty wydają mi się niezrozumiałe i tłumaczę je sobie jedynie beznadziejnymi filmami ze stajni WB oraz pierwszym niechujowym filmem o heroinie jaki powstał (sorry Halle Berry).

 

Film ma masę niedoróbek do których należą między innymi słaby antagonista czy brak wyrazistych postaci pobocznych (Amazonki nic nie mają do gadania, coś a la Howling Commandos Diany mają mega potencjał, a są total nie ruszeni), więc ratować muszą wszystko Gadot i Pine. I całe szczęście oboje się spisali bardzo dobrze. Myślę, że każdy kto miał wątpliwości do Gadot (pomijam te idiotyczne dotyczące jej sylwetki) musi po WW je odstawić na bok. Izraelska piękność jest po prostu Dianą Prince, silną i dumną, groźną ale też pełną współczucia i miłości. Pierwowzór (obecna wersja komiksowa od dłuższego czasu jest bardziej skora do bitki) uchwycony świetnie. Pine z kolei bawi się swoją rolą i czuje się w niej swobodnie, a to wystarczy spokojnie.

 

Wizualnie czuć rękę Snydera, na szczęście coraz słabiej zaciśniętą, dlatego widzimy jakiekolwiek kolory i mniej patosu czy slow mo w walkach. Dalej tego dużo, ale do zniesienia. Dla sceny w miasteczku, gdzie WW wbija się w budynek pełen żołnierzy mógłbym zobaczyć ten film jeszcze raz. Trzeba przyznać, że cała strona wizualna jest bardzo dobra, choreografia walk imponuje, montaż jest dobry, CGI co najmniej niezłe.

 

 

Jest to dobry krok dla DCEU i może nadzieja, że będą jednak konkurencją dla MCU.

Odnośnik do komentarza

Wonder Woman

 

Zacznę od Snydera. Mam wrażenia, że jego filmy DC zwykle jeżeli się podobają to wyrażamy to tak: 'podobało mi się, ALE'. Zawsze pojawia się u niego wielkie ALE. Nieźle oglądało mi się "Man of Steel", ALE był też nie do końca przemyślany. Podobał mi się "Batman v Superman", ALE fabuła nie trzymała się w sumie kupy.

I w końcu Wonder Woman to film, który mi się podobał. Po prostu. Bez wielkich ALE!

 

Zacznę od efektów. Nie powalały, były przeciętne, ALE wcale mi to nie przeszkadzało. Nie rzucały się w oczy, CGI nie biło po oczach przez co doskonale oglądało się to. Scena wpadnięcia do budynku pełnego Niemców, którą kończy ujęcie z trailera była chyba moją ulubioną. Wizualnie widać faktycznie jak napisał ajerkoniak zaniknięcie ręki Snydera. Było widać kolor... w pierwszej części filmu. Rozumiem wyciemnienie wszystkiego w Londynie, w końcu to miasto zwykle przedstawia się jako ciemne, ale niestety wyciemnienie towarzyszy nam już do końca filmu. Tu niestety nasz wspaniały reżyser już miał swoją orgię ciemności i trzeba było się z tym pogodzić.

 

Podoba mi się kreacja głównej bohaterki. Wychowana w raju, wierzyła w ideał ratowania wszystkich, co zderzało się z rzeczywistością. Dobrze sobie poradziła Gal Gadot, jej gra była naprawdę przekonująca. Sceny gdy poznawała świat, gdy upierała się przy swojej wizji powstrzymania wojny były bardzo dobrze odegrane. Chris Pine również był przekonujący, a chemia między tą dwójką była w pełni wiarygodna.

Główny zły bohater nie był może bardzo wyeksponowany, ale moim zdaniem był okej. Wraz z panią doktor był przekonującym fanatykiem wojny i wraz z nią był częścią mojej drugiej ulubionej sceny w tym filmie. Brak ich wyraźnego zarysowania można tłumaczyć chęcią podkreślenia tego, że to nie jedna osoba jest winowajcą we wszystkich wojnach, podkreśleniem jaką iluzją jest wiara Diany w to, że może powstrzymać rozlew krwi.

Postacie poboczne nie były bardzo mocno zarysowane. Amazonki były, ale nie zrobiły żadnego wrażenia. Jednak grupa towarzysząca bohaterom już była lepsza. Zapamiętałem ich, widać było ich więź i pokazano ich ludzką stronę nie przesadzając z dramatyzmem czy ekspozycyjnymi dialogami. Nie oszalałem za nimi, ale przynajmniej było się ciekawym co z nimi.

 

Film podjął ryzyko upierając się przy tym, że nie można wszystkich uratować. Niby to samo w pewnym sensie pokazał 'Man of Steel', ale zrobił to beznadziejnie. Z kolei tutaj było to zrobione dobrze. Kolejnym ryzykiem był wybór reżysera. Patty Jenkins nie miała wcześniej na koncie filmów akcji, a jednak dała radę. Akcja była dobrze pokazana, wiadomo było co się dzieje i robiła wrażenie.

 

W końcu więc DC, oby teraz nie wrócili do poziomu poprzedniego filmu Snydera. Dla mnie to film, zasługujący na ocenę 8/10 może 8,5.

 

 

Ale nie mogę się powstrzymać, aby nie wytknąć jednej rzeczy. Dlaczego w masce Aresa pokazano twarz Lupina. O ile ogólnie walka była trochę za bardzo przepakowana CGI, to jego twarz tam nie pasowała.

I sama walka z Lupinem przypominała mi filmy Marvela, gdzie czarny charakter musi wszystko przesadnie wyjaśnić, przeprowadzić swoją mowę i tak dalej. Jego przemowa zanim zaczęli walkę w zupełności wystarczyłaby.

 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

The Maze Runner

 

Film bazujący na niedopowiedzeniach, wyjaśnianiu czegokolwiek w sposób tak tajemniczy, że szlag mnie trafiał. Ot na początku główny bohater ląduje w jakiejś wiosce i od razu stawia pytanie czym jest labirynt i czemu nikt nie może wejść. Odpowiedź? Bo nie, bo to zasada, nikt nie wchodzi teraz. Faktycznie, wcale nie łatwiej powiedzieć, że to zasrany labirynt, w którym w nocy grasują potwory.

To przykład, gdyż film próbując być tajemniczym dziełem trzymał się tej konwencji dość kurczowo.

Fabularnie więc film kulał, ponadto sporo tu dziur. Ot zmieniający się układ labiryntu. W jaki sposób biegacze skoro tak tworzyli mapę? Czy zmieniał się tylko układ otwieranych części, czy może układ ścian? Nope nie dowiemy się. Jakaś część labiryntu powinna być zamknięta, ale nie jest? Dlaczego? Nope, nie dowiemy się. Grievers to potwory, które bez wahania atakują i zabijają każdego, ale tylko 3/4 filmu. Pod koniec drewniane kije imitujące biedne włócznie wystarczają, aby je przepędzić i nawet przeprowadzić dialog w czasie walki.

Dostaliśmy też w pewnym sensie antagonistę, który raczej nie był tu za bardzo potrzebny. Jego rola to też nietrzymające się kupy zlepki wydarzeń.

 

To tak w dużym skrócie. Oglądało się to średnio, film był średni i w sumie szkoda mi tych prawie 2 godzin, które na to straciłem. Obejrzeć można... ale po co.

Odnośnik do komentarza

Film jest taki mocno średniawy, książka to co innego. "Wiezień labiryntu" najlepsza z całej trylogii. Co do filmu jeszcze- nie mogli wszystkiego wyjaśnić, bo jest jeszcze druga część a będzie kolejna. Tam porozwijane wątki są. Co nie zmienia faktu, że ja byłem zniesmaczony tym filmem :)

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

 

Król Artur

 

Najnowsza adaptacja mitu arturiańskiego trafiła do Polski z miesięcznym opóźnieniem w stosunku do premiery za oceanem. Dlatego też zdążyliśmy się nasłuchać o tym jaką klapą jest nowy film Guya Ritchiego. I choć krytyczne opinie są jednak trochę przesadzone to jednak Artur nie dorasta do świetnych zwiastunów i wysokich oczekiwań fanów twórczości reżysera.

 

Film cierpi na parę podstawowych grzechów, które nie potrafią go postawić ani jako dobry film akcji, ani jako kolejny film wedle wizji Ritchiego. Mamy pomieszanie scen, a la Porachunki (rozmowa z jednym z oficerów Czarnych Nóg to tak bardzo wstawka a la Ritchie), a z drugiej parę konkretnych scen akcji. Jednak jest to tak nierówno wymieszane, zwłaszcza przez nierówne (nie mam synonimu no) tempo filmu, że widz odnosi wrażenie, że twórcy nie mogli się zdecydować jakiego rodzaju film robią. Akcyjniak czy Porachunki w średniowieczu?

 

Jeżeli film miał być akcyjniakiem to wymiękają efekty, niestety ale parę z nich drastycznie kuje w oczy (fatalny orzeł...), a szkoda bo jest też dużo dobrze zrealizowanych scen. Zastosowano też parę niecodziennych kadrów, czasami ciężkich w śledzeniu, ale jednak jest to plus, bo wyróżnia to w jakiś sposób ten film. Przyjemnie się za to oglądało efekty powiązane z Excaliburem, naprawdę robiąca wrażenie animacja.

 

Miałem też bardzo wysokie oczekiwania wobec muzyki i tu raczej się nie zawiodłem, acz jest jedna scena, gdzie chciałem większego rozpierdolu muzycznego, no i go nie dostałem. Mimo wszystko muzyka zdecydowanie na plus.

 

Nie zawodzą dwie główne role. Hunnam fajnie wypada jako Artur, przekonuje jego niechęć do wzięcia w ręce swojego przeznaczenia, a przemiana w trakcie filmu jest sensowna. Pada pod koniec parę nędznych tekstów, ale cóż :D Za to Jude Law to naprawdę dobry przeciwnik. Wredny, czarujący, niebezpieczny i robiący wrażenie. Do tego w stylu aktora dorzuca parę ciekawych stylówek co przyjemnie pasuje do postaci i ciężko mu zarzucić cokolwiek. Zdecydowanie główny aktor filmu.

 

Właściwie ciężko ten film zarówno w pełni pochwalić, jak i totalnie zjechać. Wydaje się być po prostu niedopracowany w wielu elementach i jeśli (oby) Ritchie dostanie kasę na sequel to liczę, że poprawi swoje błędy, bo jestem pewien, że potencjał w adaptacji tego jest.

 

Mam bardzo podobne odczucia (choć może jestem troche bardziej pozytywnie nastawiony). Ale fakt, za dużo chcieli tego upchać. To byłby fajny materiał na serial, jakby kilka wątków nieśpiesznie opowiedzieć (np. dzieciństwo w Londynie).

No i po tym filmie mam nowego kandydata do roli wiedźmina :D

https://metrouk2.files.wordpress.com/2017/04/ad_242966730.jpg?quality=80&strip=all&strip=all

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...