Skocz do zawartości

Filmy


Tenorio

Rekomendowane odpowiedzi

Adamus i inni, którzy "Wyspę" mają za sobą.

 

Powiedzcie mi,

jak interpretujecie zakończenie? Faktem była jego choroba i pobyt w szpitalu, czy może te eksperymenty na pacjentach? Bo gdyby nie te narzędzia(?) zawinięte w biały materiał i ujęcie latarni, do której go prowadzili, byłbym pewny co do pierwszej opcji, którą odgadłem już po 40 minutach filmu. Ale ten element niepewności pozostaje i chciałbym poznać Wasze zdanie. :)

 

Odnośnik do komentarza

Dłuższy spojler o zakończeniu do Wyspy:

 

Szczerze mówiąc to dla mnie możliwe są 3 zakończenia przy czym 2 bardzo podobne.

 

1. Przypływa na wyspę jako zdrowy z podstawionym partnerem (to, że jest podstawiony skumałem gdy babka w notatniku napisała mu "Run"). Podczas całego jego pobytu na wyspie jest szpikowany jakimiś prochami i robią z niego wariata, którym na koniec się staje.

 

2. Przyjeżdża normalny z podstawionym partnerem. Wszyscy próbują zrobić z niego wariata, on szybko to skumał i postanowił udawać, że to im się udaje. Gra w ich grze po to żeby w końcu zobaczyć co tak naprawdę dzieje się w latarni, do której został na końcu zabrany już jako chory.

 

3. Wszystko co się działo było zainscenizowane tak jak mówił ten cały doktorek. DiCaprio jest chory i przebywa na wyspie już 2 lata. Lekarze decydują się na ryzykowną metodę i udawanie, że wykonuje on swoją pracę jako marshall lecz jest bacznie obserwowany na każdym kroku. Ostatecznie metoda się nie sprawdziła i nie ma przełomu w jego leczeniu.

 

Oczywiście przy każdym z tych zakończeń jest jakieś "ale".

 

Odnośnik do komentarza

Co do zakończenia "Wyspy tajemnic" to przychylałbym się do wersji nr 3 podanych przez Adamusa, jednak z pewną istotną różnicą:

 

 

Metoda ta jak najbardziej się sprawdziła, tyle, że DiCaprio wolał umrzeć niż żyć jako zdrowy człowiek ze świadomością, że jego cała rodzina nie żyje co wnioskuje po tym jak zadał pytanie swojemu doktorowi czy "lepiej żyć jak potwór, czy umrzeć jako dobry człowiek". Film widziałem 2 razy i taka interpretacja mi najbardziej pasuje.

 

 

Odnośnik do komentarza
Czy ktoś widział "Co nas kręci, co nas podnieca"? Warto na to się wybrać?

Moim zdaniem zdecydowanie tak, tematyka mnie wciągnęła zdecydowanie bardziej niż poprzednie filmy Allena, ale i film sam w sobie jest znakomity.

 

Dlaczego nie wciagnela? Vicky Cristina Barcelona akurat nie ogladalem, ale Sen Kassandry byl IMO swietny.

Odnośnik do komentarza
Dlaczego nie wciagnela? Vicky Cristina Barcelona akurat nie ogladalem, ale Sen Kassandry byl IMO swietny.

Nigdzie nie napisałem, że mnie wciągnęły tamte filmy, po prostu zdecydowanie bardziej spodobał mi się najnowszy jego film. Tyle że, jak wspominałem, tematyka jest ze względu na perypetie moich przyjaciółek mi bardzo bliska, więc też film kilka razy wyśmiewający związek bardzo młoda - bardzo stary zyskuje u mnie sporo na starcie. :)

Odnośnik do komentarza

Ja "wymysliłem" jeszcze jedną interpretację zakończenia "Wyspy tajemnic"

 

 

DiCaprio jest od dwóch lat na wyspie jako chory. Mamy jednak informację od doktorka, że chyba 9 miesięcy temu juz był prawie zdrowy po czym ponownie nastąpil regres. Myslę, że "gdy był juz prawie zdrowy" odkrył że na wyspie prowadzone są eksperymenty na ludziach więc zwierzchnictwo wyspy postanowiło wpędzić go z powrotem w chorobę by pozbyć się go. Ta teoria też ma "ale".

Nabrałem ochoty na przeczytanie literackiego pierwowzoru.

 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Ja tylko chcialbym napisac, ze tak chwalona tu Wyspa tajemnic nie zaskakuje kompletnie niczym, a po wyjsciu z kina natychmiast zaczyna sie myslec o tym, co bedzie na kolacje. Na plus klimat i aktorstwo, na minus dluzyzny (sceny oniryczne wrecz groteskowe), powielanie konwencji oraz gigantyczna wrecz przewidywalnosc, zarowno akcji, jak i dialogow.

Odnośnik do komentarza

Chyba nie do końca przemyślałeś film. Trzeba dużo złej woli żeby nie docenić próby Martina Scorsese odnalezienia się w nowej estetyce i stylistyce. On nie robił wcześniej dreszcowców tego typu i choćby z tego powodu jest to ciekawe. O jakim więc powieleniu konwencji mowa? Akcja przewidywalna? Dialogi też?

Jeżeli tak stawiasz sprawę, to żaden film nie spełnia oczekiwań, każdy coś kopiuje, powtarza itd. Nie ma już w pełni oryginalnych obrazów.

Odnośnik do komentarza

Prosze Cie, nie przemyslalem? Obudz sie, mowimy o hollywoodzkim thrillerze, nie o bengalskim kinie artystycznym. Nie wiem tez, skad wyciagnales wniosek o tym, ze nie doceniam Scorsese, skoro nie napisalem o nim ani slowa - napisalem jedynie, ze mnie film w ogole nie zaskoczyl.

 

Powielanie konwencji to juz sam motyw bohatera, ktory okazuje sie kims innym, niz jemu i nam sie wydaje - to bylo we wszystkich Onych , Innych i kto wie w ilu jeszcze filmach... A dialogi w wielu scenach narzucaja sie tak mocno, ze po ich faktycznym uslyszeniu robisz :picard: dziwiac sie, ze scenarzystka naprawde poszla po linii najmniejszego oporu

(Ty juz nie masz przyjaciol w scenie z Rachel w grocie to przyklad najbardziej zapadajacy w pamiec)

.

 

A oryginalne obrazy sa, to powie Ci kazdy interesujacy sie kinem nieco innym niz multipleksowe. Problem w tym, ze ja tu nie oczekiwalem oryginalnosci, tylko wieczoru pelnego napiecia i zaskoczenia, a tu sie okazalo, ze nikt nie podejrzewal lokaja...

Odnośnik do komentarza

Skąd przekonanie, że kino artystyczne nie może pochodzić z Hollywood? Zawsze mnie to bawiło.

Czyli niby zakończenie jest takie jednoznaczne według ciebie? No, nie wiem. Przesadzasz i to bardzo. Choć nie uważam wcale nowego Scorsese za wielki dzieło. Ot, niezłe kino rozrywkowe, ale zżymać się na przewidywalność?

 

A ostatnie oryginalne obrazy można policzyć na palcach jednej ręki. Motyl i skafander, No Country For Old Man, There Will Be Blood i United 93. Reszt wydaje się być dużo słabsza. Tak samo jak ostatni rok w kinie i obecny również słaby. Na razie jedynie nowy Woody Allen spełnił moje oczekiwania powracając do swojego starego stylu opowiadania historii.

Odnośnik do komentarza
Skąd przekonanie, że kino artystyczne nie może pochodzić z Hollywood?

A gdzie tak napisalem? Czytasz mnie ze zrozumieniem jak kibice Lecha "Wyborcza"...

 

Czyli niby zakończenie jest takie jednoznaczne według ciebie?

 

To nie ma znaczenia - z kilometra widac, ze facet rozpracowujacy sprawe w wariatkowie ma zadatki na wariata... Plus glosy, sny, migreny, obsesja - nuda, nuda, nuda.

 

 

A ostatnie oryginalne obrazy można policzyć na palcach jednej ręki. Motyl i skafander, No Country For Old Man, There Will Be Blood i United 93

Pas, mam chyba nieco wieksze oczekiwania wzgledem oryginalnosci.

Odnośnik do komentarza
A ostatnie oryginalne obrazy można policzyć na palcach jednej ręki. Motyl i skafander, No Country For Old Man, There Will Be Blood i United 93

Pas, mam chyba nieco wieksze oczekiwania wzgledem oryginalnosci.

 

 

No rzeczywiście pas, chyba, że podzielisz się swoimi najwspanialszymi obrazami z ostatnich 5 lat, bo widzę, że twoje przekonanie o własnym wysublimowanym guście nie pozwoli mi na odniesienie się. Jak definiujesz oryginalność? Eksperymentalnym, nieliniowym prowadzeniem fabuły? Nietypowymi ujęciami i montażem? Czymś innym?

 

Istnieje jeszcze w ogóle coś takiego jak oryginalność w przemyśle filmowym?

Odnośnik do komentarza

Gdzie napisalem, ze mam wysublimowany gust? Oczekiwanie oryginalnosci tego nie oznacza. Oryginalnosci, rozumianej jako zaskakiwanie widza wszelkimi mozliwymi srodkami, sprawianie wrazenia, ze mimo tego, ze widzial juz wiele, ma uczucie, ze wlasnie doswiadczyl czegos przelomowego.

 

Najoryginalniejszy film nie musi oznaczac najwspanialszego - vide Tlen. O oryginalnosci decyduje czesto rowniez jeden drobny nieszablonowy pomysl rezysera - vide Don (najlepiej ten z lat 70., chociaz i ten remake z bollywoodzkim gwiazdorem daje rade). I wreszcie: lubie, jak zakonczenie nie jest przewidywalne - vide Pieknosc w opalach.

Odnośnik do komentarza

Wiesz, ale każdy widz oczekuje jakiegoś powiewu świeżości, nawet nie w stosunku do całego filmu, ale jakiejś jego maleńkiej części. Prawie nigdy takie oczekiwanie nie jest wynagradzane przez współczesnych filmowców. Dlatego ja nie czekam już raczej na arcydzieła tylko na rzetelną robotę reżyserską i dobrze opowiedzianą historię.

 

Oczywiście, że oryginalny nie znaczy najlepszy, tu nie ma sporu. Osobiście za oryginalne uznaję film, w którym znajduję np. ciekawe ujęcie, kadr albo jakieś nieszablonowe potraktowanie fabuły albo losu głównego bohatera. No, cokolwiek w zasadzie, co może mnie zachęcić żeby oglądnąć daną pozycję. Nie mam zamiaru kłócić się o filmy, które wymieniłem, bo nie są przecież w całości oryginalne. Są tam tylko elementy, które mi się wydały nieco mniej typowe, a przez to oryginalne w odniesieniu do reszty produkcji masowej. Są też doskonałe pod względem warsztatowym, aktorskim.

 

Generalnie filmy to jest materia tak dalece subiektywna, że trudno jest uzgodnić listę nawet 20 najlepszych obrazów w historii, bo przecież ludzie oglądaja tak różne pozycje, że ich gust może być skrajnie odmienny. Widzisz, ja nawet nie słyszałem o tych tytułach, które wymieniłeś albo ich w ogóle nie pamiętam.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...