Skocz do zawartości

Oset między Maki


Gabe

Rekomendowane odpowiedzi

13 października 2007

 

Szansy na odwrócenie złej karty szukać mieliśmy na wyjeździe w Torquay (6-6-3), u spadkowicza z League 2, więc wiedzieliśmy, że lekko nie będzie. U nas siłą rzeczy musiało przejść do przetasowań: obaj boczni obrońcy zostali zmienieni, do pomocy powędrował Dempster, a w obronie stanął Kemp. U gości miało zabraknąć jedynie reprezentanta Grenady Bedeau

 

Skład:

Harper – Smith, Shilton, Solkhon, Kemp – Potter, Porter, Dempster, Mills – Twiss, Beardsley

 

 

Zaczęło się dla nas nader obiecująco – w 3 minucie rzut rożny wykonywał Potter, na krótkim słupku główkował Twiss, ale piłka odbiła się od słupka i obrońcy opanowali sytuację. Oczywiście gospodarze nie zasypiali gruszek w popiele i atakowali, dwukrotnie strzelając na bramkę w następnych 10 minutach. Jednak to my ostatecznie objęliśmy (niespodziewanie) prowadzenie w 22 minucie – po prawej stronie boiska z autu piłkę wrzucał Porter, otrzymał ją Beardsley przy linii pola karnego, sprawnie się zastawił, ściągając na siebie uwagę obrońców, cofnął do Millsa, który błyskawicznie posłał piłkę do wbiegającego Portera, a ten znalazł dogodną pozycję do strzału i trafił pod bramkarzem. Do końca pierwszej połowy więcej się nic nie wydarzyło, co by mogło zmienić rezultat. Zaraz po przerwie znów błysnął Porter, przeprowadzając rajd swoją lewą stroną i umożliwiając strzał wychodzącemu na czystą pozycję Westcarrowi – ten jednak najwyraźniej się spalił i w dogodnej pozycji strzelił niecelnie. Niespodziewanie dla wszystkich, to my kontynuowaliśmy ataki, a Torquay nie potrafili zagrozić naszej bramce. Aż do 69 minuty, kiedy Solkhon faulował tuż przed polem karnym, a Nicholson ładnym strzałem nie dał naszemu bramkarzowi szans. W 77 minucie znów przed szansą stanął Westcarr, ale znów identycznie przestrzelił. W 89 minucie Solkhon się zrehabilitował, w ostatniej chwili blokując strzał mijającego już bramkarza D’Sane’a a moment później dobitkę Mansella. A później sędzia zagwizdał koniec spotkania.

 

 

Blue Square Premier – Fixture 16

Plainmoor, Torquay

[7.] Torquay 1:1 Kettering [20.]

22’ 0-1 Porter

69’ 1-1 Nicholson

 

Niby jeden punkt to mała zdobycz, ale patrząc na pozycje w tabeli, a także zważając na fakt, że jeszcze rok temu dzieliły nas dwie klasy rozgrywkowe, to jest to bardzo dobry wynik. Z drugiej strony, do momentu straty bramki to my byliśmy lepsi i kto wie, jak zakończył by się mecz, gdyby którąś ze swoich setek wykorzystał Westcarr...

Odnośnik do komentarza

15 października 2007

 

W czwartej rundzie eliminacji FA Cup los nam przydzielił... Rushden&Diamonds, czyli lokalnego odwiecznego rywala - a więc kolejna okazja do Derby Northampronshire, tym razem na Rockingham Road.

 

 

16 października 2007

 

Drugi mecz z rzędu na wyjeździe, to wycieczka do podlondyńskiego Stevanage (6-7-2), określanego jako jednego z kandydatów do walki w barażach o awans. Plusem może być brak ich nowego nabytku, reprezentanta Mozambiku, Tô, który wyjechał na mecz swojego kraju. Mimo to, na brak skuteczności nie mogą oni narzekać, bo pozostała para napastników strzeliła już 16 bramek w 16 meczach

 

Nasz skład:

Harper – Smith, Shilton, Solkhon, Graham – Potter, Porter, Dempster, Mills – Twiss, Beardsley

 

U nas jedna zmiana – kontuzjowanego w poprzednim meczu Kempa zastąpił Graham.

 

Mecz odbywał się w chłodny wieczór i do tego w strugach ulewnego deszczu. Właściwości nasiąkniętej murawy najszybciej odczytał Twiss – przeciął podanie, do którego w normalnych warunkach by nie doszedł, popędził na bramkę rywala i z lewej strony pola karnego strzelił nad bramkarzem, dzięki czemu niespodziewanie już w 3 minucie objęliśmy prowadzenie na wyjeździe z wyżej notowanym rywalem. Skoro wszystko szło po dobrej drodze, cofnęliśmy się nieco i czekaliśmy na okazję do kontry. Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce dopiero w doliczonym czasie gry – z głębokiego dośrodkowania zdołał główkować Morison, ale Harper przeniósł ją nad poprzeczkę.

Po zmianie stron gospodarze nadal próbowali atakować długimi podaniami do napastników, ale nasi obrońcy nie dopuszczali do zagrożenia – po jednej takiej akcji Solkhon posłał długą piłkę do Beardsleya, ten wygrał pojedynek główkowy z Lairdem, szybko odwrócił się, pobiegł za piłką i stanął na wprost bramkarza, któremu nie dał szans strzałem w okienko. Stevanage nie składało broni – ale dobrze dysponowany tego dnia Harper bronił wszystko. W 66 minucie Twiss po podaniu od Portera był bliski strzelenia swojej drugiej bramki, ale Masters instynktownie piąstkował, a Laird wybił piłkę z linii bramkowej. Nasz napastnik podwyższył jednak wynik w 91 minucie – najpierw na granicy faulu wygrał pojedynek z obrońcą, po czym nie zostało mu nic innego jak strzelić w pusty krótki róg. Takim wynikiem skończyło się spotkanie.

 

Blue Square Premier – Fixture 17

Broadhall Way, Stevanage

[7.] Stevanage 0:3 Kettering [19.]

3’ 0-1 Twiss

53’ 0-2 Beardsley

91’ 0-3 Twiss

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

22 października 2007

 

Po dwóch całkiem udanych wyjazdach czekała nas szansa na rehabilitację na własnym podwórku za przegraną z Crawley. Przeciwnikiem miał być zespół z Cambridge (5-7-5), który po dobrym początku wpadł ostatecznie w kryzys (5 meczów bez zwycięstwa).

 

Z powodu kontuzji u nas nie mogli zagrać: Alfie Potter, Tom Kemp i Danny Lewis, a dodatkowo za pięć kartek pauzować musiał Gary Mills. Po przygodzie z reprezentacją Walii U19 wrócił za to Andy King (zagrał poprawnie w dwóch zremisowanych meczach) Przetasowany skład wyglądał tak:

 

Harper – Eaden, Shilton, Dempster, Solkhon – Hall, Porter, Cooper, King – Beardsley, Twiss

 

Zaczęło się od naszych ataków, choć nieskutecznych – jak w 11 minucie, kiedy bramkarz sparował strzał Beardsleya na słupek, a Hall w ten sam słupek dobił. W 15 minucie na prowadzenie wyprowadził nas Cooper, trafiając z rzutu wolnego mocno podkręconą piłką wokół muru, przy samym słupku. Cztery minuty później Shilton podał długą piłkę w lewy narożnik boiska do Twissa, ten dośrodkował przy asyście obrońców, a niekryty Beardsley nie miał najmniejszego problemu by trafić główką do siatki. W 26 minucie było już 3:0 – rzut rożny wykonywał Hall, Cooper wyskoczył najwyżej, strzał sparował w bok bramkarz, a tam najszybciej nogę dołożył Beardsley, tym samym zaliczając dziewiąte trafienie w lidze. Zawodnicy Cambridge praktycznie grać zaczęli dopiero pół godziny po rozpoczęciu gry – i już w 34 minucie Beesley strzelił bramkę dla gości, po serii błędów naszych obrońców i bezradności w wyprowadzaniu piłki. 10 minut po rozpoczęciu drugiej połowy King w nieopozornej sytuacji znokautował gości atomowym strzałem zza pola karnego i znów zwiększył przewagę do trzech bramek. Można było dać szansę gry zmiennikom, a załamani gracze Cambridge nie zdołali zagrozić naszej bramce do końcowego gwizdka.

 

Blue Square Premier – Fixture 18

Rockingham Rd, Kettering

[15.] Kettering 4:1 Cambridge[12.]

15’ 1-0 Cooper

19’ 2-0 Beardsley

26’ 3-0 Beardsley

34’ 3-1 Beesley

55’ 4-1 King

 

Nam dopisało wreszcie szczęście - druga wygrana z rzędu i trzeci mecz bez porażki, dzięki czemu wspięliśmy się z dolnych rejonów tabeli w jej środek. Goście wprost przeciwnie - spadli tuż za nas, na 13 miejsce. Cieszy dobry występ weterana Coopera, jeśli tak dalej pójdzie, będzie tym od zadań specjalnych.

 

thx -wylazłem z wprawy - choć po prawdzie to grali, jakby coś kupili ;)

Odnośnik do komentarza

29 października 2007

 

Tuż przed ostatnią rundą kwalifikacyjną FA Cup odbyło się losowanie pierwszej rundy zasadniczej – i jeśli przejdziemy R&D, to czeka na nas Woking z L1.

 

Musieliśmy wystawić mocno osłabiony skład - nie dość, że bez kontuzjowanych Lewisa, Bridgesa i Kempa oraz niedoleczonego Pottera, to jeszcze bez nieuprawnionych do gry w pucharach Kinga i Portera. Będzie ciężko...

 

Skład na mecz:

Harper - Eaden, Jaszczun, Dempster, Graham - Hall, Shilton, Mills, Cooper - Beardsley, Twiss

 

Pierwszy strzał z naszej strony padł dopiero w drugiej połowie(!), do tego z rzutu karnego - trafił Twiss, ale wtedy przegrywaliśmy już 2:0 po trafieniach Kelly’ego (bezpośrednio z rzutu wolnego) i Burgess’a (strzał zza pola karnego po nieudolnym wybiciu naszych obrońców wrzutki z kornera). Nadzieje nasze szybko zgasił Woodhouse, który po sprytnym dośrodkowaniu Sudgena na dziesiąty metr technicznie (acz z dużą pomocą naszego obrońcy) trafił do siatki. Nasze szaleńcze ataki niestety kończyły się na solidnej linii obronnej przeciwnika. W 80 minucie udało się nam w końcu oddać drugi strzał na bramkę gości – kolejne już dośrodkowanie Halla dotarło wreszcie do celu, i choć z małymi problemami, jednak Westcarr trafił do bramki. Na więcej już niestety nam nie pozwolono, i na tej rundzie kończymy przygodę z pucharem.

 

 

FA Cup 4th Round Qualifications

Rockingham Rd, Kettering

[bSP]Kettering 2:3 Rushden&Diamonds[bSP]

16’ 0-1 Kelly

39’ 0-2 Burgess

55’ 1-2 Twiss (pen)

62’ 1-3 Woodhouse

82’ 2-3 Westcarr

 

Ani zarząd, ani kibice nie kryli swojego niezadowolenia – prezes brał pod uwagę odpadnięcie minimum szczebel wyżej, a kibice dlatego, że do następnego derby nie mogli spojrzeć w oczy rywalom zza miedzy. Dla mnie to nie tragedia, bo przede wszystkim chcę nie spaść niżej, choć nie ukrywam, że przegrana boli...

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie miesięczne – październik

 

Kettering Town FC:

Bilans spotkań [ogółem (w tym miesiącu)]: 5-7-6 (3-1-1) [pucharowe 0-0-1]

Pozycja: 12.

Bilans bramek: 28-24 (11-7)

Strzelcy: Beardsley 9, Twiss 6, Porter 4,

Najwyższa średnia: Chris Beardsley 7.32, Andy King 7.23, Levi Porter 7.22

 

 

 

Blue Square Premier:

1. Oxford 10-7-1 40-24

2. Forest Green 9-6-3 38-17

3. Salisbury 9-6-3 42-30

 

Klasyfikacja strzelców:

1. Danny Carrey-Bertram – Forest Green - 21

2. Matt Tubbs – Salisbury – 13

3. Darryl Knights – Kidderminster- 11

 

Z hitów transferowych:

Szkoda gadać ;)

 

W światowym i europejskim futbolu sensacji brak. Jedyną mogącą do tego miana kandydować jest postawa FC Porto w Lidze Mistrzów – po trzech meczach ma jedynie jeden punkt, po remisie z Arsenalem i przegranych z Zenitem i Anderlechtem.

 

 

U nas na pochwałę zdecydowanie zasłużył Michael Twiss - wreszcie zaczął grać na miarę oczekiwań: 5 bramek ligowych i jedna pucharowa (i jedna asysta) na przestrzeni jednego miesiąca. Wracający po kontuzji Westcarr musi póki co pogodzić się z rolą zmiennika.

Odnośnik do komentarza

3 listopada 2007

 

Pierwszy mecz listopada mieliśmy rozegrać na boisku Wrexham (8-5-5), typowanych na pierwsze miejsce w lidze, ale póki co błąkających się na granicy pozycji barażowych o awans. Do tego dwójka ich najlepszych strzelców nie mogła wystąpić w najbliższym meczu z powodu kontuzji – z drugiej strony u nas jedynie Kemp, Lewis i Brigdes nie nadawali się do gry. Czas zapomnieć o derby z R&D i podtrzymać dobrą październikową formę.

 

Skład wyjściowy:

Harper – Eaden, Shilton, Dempster, Solkhon – Potter, Porter, Mills, King – Beardsley, Twiss

 

Niestety – jak w poprzednim meczu – przespaliśmy początek: już w ósmej minucie McCutcheon nie strzelił bramki tylko dlatego, że Solkhon w ostatniej chwili zblokował jego strzał z linii pola bramkowego. Kopia tej sytuacji miała miejsce w 26 minucie – znów Solkhon uratował nas od utraty gola. Drugim naszym zawodnikiem, który nie spał był Twiss – minutę później wyszedł przytomnie do podania od Eadena, stanął na wprost bramkarza, ale ze sporego kąta i dużej prędkości zdołał jedynie trafić po rękach w aut. To była nasza najlepsza sytuacja w pierwszej połowie – za to gospodarze atakowali dalej: w 27 minucie Eifion Williams przyjął piłkę tyłem do bramki mając na plecach Dempstera, zmylił go balansem ciałem i nic już nie stało na przeszkodzie, by strzelił bramkę; później, w 36 minucie przy rzucie rożnym z krótkiego słupka głową strzelił O’Hara.

Kubeł zimnej wody, jaki wylałem na głowy graczy w przerwie najwyraźniej podziałał, gra zaczęła się kleić, a obronę zaczynaliśmy dalej niż na naszym polu karnym. W 56 minucie Beardsley po ładnym podaniu Pottera i zręcznym przyjęciu piłki, dzięki czemu ominął dwóch kryjących go obrońców stanął na wprost bramkarza... ale strzelił obok bramki ze stuprocentowej sytuacji. W 70 minucie niesamowity, sześćdziesięciometrowy rajd swoim skrzydłem przeprowadził Porter, świetnie dośrodkował, ale King trafił wprost w bramkarza. Wreszcie kontakt nawiązaliśmy w 75 minucie – przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego z piłką minął się wyskakujący obrońca, przez co ta się znalazła pod nogami Solkhona, a naszemu obrońcy nie zabrakło zimnej krwi i strzelił pewnie z dwóch metrów. Niestety, noc Hercules contra plures, jedyna przeprowadzona akcja gości w drugiej połowie zakończyła się bramką strzeloną z dystansu przez Danny’ego Williamsa w 87 minucie. Zaraz po rozpoczęciu gry po prostopadłym podaniu Kinga znów mieliśmy setkę – tym razem skiksował Westcarr. Zaraz potem skończył się mecz

 

Blue Square Premier – Fixture 19

The Racecourse Ground, Wrexham

[6.] Wrexham 3:1 Kettering [12.]

27’ 1-0 E. Williams

36’ 2-0 O’Hara

75’ 2-1 Solkhon

87’ 3-1 D. Williams

 

Wynik niestety nie odzwierciedlał poziomu obu drużyn – moim zdaniem grą zasłużyliśmy na remis. No ale bywają i takie mecze, gdzie my nie wykorzystujemy setek, a przeciwnik strzela gole z każdej pozycji...

Odnośnik do komentarza

6 listopada 2008

 

Wystarczyły dwie porażki z rzędu, żeby morale w zespole spadło z wysokiego na poziomy średnio-dolne. Mimo tego zarząd mógł być zadowolony, bo utrzymywaliśmy wystarczający dystans do strefy spadkowej na kilka meczów przed półmetkiem, a takie były założenia przedsezonowe.

Następnym przeciwnikiem był zespół Woking (6-4-9), grający raczej poniżej oczekiwań. Wystąpi raczej w najmocniejszym składzie, choć wyraźnych gwiazd nie posiada, więc i absencja jakiegoś zawodnika przy tak wyrównanym składzie by nie zrobiła wielkiej różnicy.

 

Skład:

Harper – Eaden, Jaszczun, Dempster, Solkhon – Hall, Porter, Mills, King – Beardsley, Twiss

 

Niestety, wszystko wskazuje, że poprzednie dwa spotkania były spadkowym ramieniem sinusoidy – już w pierwszej akcji goście strzelili nam bramkę – z rzutu wolnego z linii pola karnego trafił Sole. W 31 minucie Solkhon odpuścił na moment krycie Maruma przy krótkim słupku podczas rzutu rożnego, co musiało się skończyć precyzyjną główką i wszystko wyglądało identycznie jak w dwóch poprzednich meczach. Nasze bezsilne ataki kończyły się na linii obrony przeciwnika, a nieliczne strzały były niecelne. Na początku drugiej połowy błędy przy rozgrywaniu popełnił i King i Mills, co zaowocowało szybkim podaniem do Maruma i golem. Nasze ataki wyglądały tak samo jak w pierwszej połowie, ale na szczęście przeciwnik odpuścił i przegraliśmy tylko 0:3

 

Blue Square Premier – Fixture 20

Rockingham Rd, Kettering

[16.] Kettering 0:3 Woking [18.]

2’ 0-1 Sole

31’ 0-2 Marum

48’ 0-3 Marum

Odnośnik do komentarza

13 listopada 2007

 

W spotkanie w rundzie pucharu, w którym byliśmy jednym z dwóch zespołów z Conference (drugim był Lewes) musieliśmy być faworytem – i tak było, każdy wynik poza naszym zwycięstwem byłby niewątpliwą sensacją. Cóż, różne wypadki chodzą po ludziach, ale nie uprzedzajmy faktów.

 

Skład:

Harper – Eaden, Shilton, Dempster, Graham – Hall, Porter, Mills, King – Beardsley, Twiss

 

Zaczęliśmy zgodnie z oczekiwaniami od ataków – już w 6 minucie Beardsley po wymianie piłek z Kingiem i Twissem oraz przedryblowaniu kryjącego go obrońcy, przebiegł około 30 metrów i strzelił – niestety obok bramki. W 14 minucie stanął przed stuprocentową szansą – bezbłędnie przewidział intencje szarżującego lewą stroną Portera i wyszedł samotnie do dośrodkowania, ale z trzech metrów trafił w słupek. W 18 minucie chwila nieuwagi skończyła się tragicznie – błąd w kryciu Grahama wykorzystał Downes, posyłając szybką piłkę do Markmana, który nie dał szans naszemu bramkarzowi. Znów znajomy scenariusz (a w tym wypadku nie sprawdza się powiedzenie, że lubimy te filmy, które znamy), brakowało tylko bramki w następnej akcji... i tak było, tyle że to my strzelaliśmy – swoją stroną pociągnął Porter, podał do narożnika pola karnego, gdzie Twiss ściągnął na siebie obrońców, ten odegrał do Millsa, nasz pomocnik miał dużo czasu by rozejrzeć się w sytuacji, po czym posłał piłkę do Beardsleya w identyczny sposób, jak to zrobili zawodnicy gości przy pierwszej bramce, a nasz czołowy snajper strzelił w sumie 10 bramkę w tym sezonie. Obraz gry się nie zmienił – myśmy atakowali, a goście czekali na okazję do kontry. Szczęście nie chciało się do nas uśmiechnąć, a jedynie puszczało oczka – w pierwszych 10 minutach drugiej połowy dwukrotnie do Twissa, najpierw bramkarz jego strzał wypiąstkował wzdłuż linii, później wyręczył go słupek. Ostatecznie udało się nam w 81 minucie: przy rzucie rożnym najwyżej wyskoczył Shilton i wyprowadził nas na prowadzenie. Wpuszczony w drugiej połowie Westcarr miał w doliczonym czasie gry dwie szanse na odblokowanie swej niemocy strzeleckiej – niestety, pierwszy strzał zblokował wychodzący bramkarz, a z linii wybił ją obrońca, przy drugim strzale tak mu zeszła piłka, że poleciała równolegle do linii bramkowej. Przed końcowym gwizdkiem zza pola karnego strzelał jeszcze Dempster, ale wprost w stojącego przy słupku obrońcę. Koniec końców wygraliśmy, choć jedynie 2:1.

 

Sentanta Shield – North Second Round

Rockingham Rd, Kettering

[bSP] Kettering 2:1 Redditch [bSN]

18’ 0-1 Markman

24’ 1-1 Beardsley

81’ 2-1 Shilton

Odnośnik do komentarza

17 listopada 2008

 

W kolejnym spotkaniu czekała nas trudna przeprawa z Weymouth (5-9-6). Andy King znów wyjechał na mecze młodzieżówki Walii, więc będzie musiał go zastąpić Lewis.

 

Skład:

Harper – Eaden, Shilton, Dempster, Solkhon – Hall, Porter, Mills, Lewis – Beardsley, Twiss

 

Mecz odbywał się w strugach deszczu przy temperaturze bliskiej zeru, co niewątpliwie wpłynęło na ochotę do gry obu drużyn. Jednak sędzia miał to za nic i rozpoczął spotkanie. Pierwsza groźnie wyglądająca akcja miała miejsce dopiero koło 20 minuty – był to niecelny strzał gospodarzy. W 30 minucie błąd popełnił Dempster: asekurował mającą wyjść poza linię końcową piłkę, ta jednak stanęła przy linii, a jako że był naciskany cały czas, musiał ją wybić – a zrobił to wprost pod nogi Phillipsa. Ten szybko dośrodkował, piłka minęła walczących w powietrzu Solkhona i Beavona... i sędzia zagwizdał rzut karny, dopatrując się faulu naszego rosłego obrońcy. Do piłki podszedł Sandwith, strzelił jednak w środek bramki, czego nie zmarnował Harper i wypiąstkował poza bramkę. Do końca pierwszej połowy kibice mogli się emocjonować jedynie jednym rzutem rożnym gospodarzy – i strzałem nad bramką.

Druga połowa zaczęła się od naszego niespodziewanego uderzenia: Smith z autu wrzucił długą piłkę w pole karne do Twissa, ten przyjął, poczekał sekundę i posłał krótką piłkę do wbiegającego z drugiej linii Portera, a nasz skrzydłowy z pierwszej piłki strzelił w krótki róg, nie dając bramkarzowi czasu na reakcję. Oszołomieni zawodnicy gospodarzy podjęli zdecydowane kroki dopiero w końcówce – wykonując dwa poprawne rzuty wolne, z czego pierwszy wybił Harper, a przy drugim już nie miał szans. Uskrzydleni gospodarze ruszyli do zmasowanych ataków i z kolejnego dośrodkowania skorzystał Scoffham, czym wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Nie mając nic do stracenia wysłałem niemal wszystkich pod bramkę przeciwnika. W trzy minuty doliczonego czasu mieliśmy: trzy rzuty rożne, dwie żółte kartki za przepychanki (Beardsley – pauza w następnym meczu i Westcarr) i w końcu rzut karny, który pewnie wykorzystał sam poszkodowany. W ten sposób niespodziewanie wywieźliśmy z wyjazdu remis.

 

Blue Square Premier – Fixture 21

Wessex Stadium, Weymouth

[15.] Weymouth 2:2 Kettering [18.]

31’ 0-0 Sandwitch (missed pen.)

53’ 0-1 Porter

81’ 1-1 Browning

89’ 2-1 Scoffham

93’ 2-2 Westacarr (pen)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...