Skocz do zawartości

Oset między Maki


Gabe

Rekomendowane odpowiedzi

25 sierpnia 2007

 

W czwartej kolejce wyjechaliśmy do Ebbsfleet (czyli dawnego Gravesend & Northfleet) – zespołu typowanego na środek tabeli, a więc od nas wyżej. Póki co z bilansem 1-0-2 byli z nami na równi z punktami.

 

Harper – Eaden, Jaszczun, Dempster, Kemp – Potter, Porter, King, Lewis – Beardsley, Rawle

 

Zgodnie z przewidywaniami, zaczęło się od bombardowania naszej bramki – najpierw Slatter z rzutu wolnego (złapana), później Moore wpuszczony w uliczkę (wybity nad poprzeczkę) i Barret (słupek). 40 minuta to pierwsza nasza akcja – po rzucie rożnym Beardsley przechwytuje piłkę na krótkim słupku, odwraca się, strzela między dwoma obrońcami... ale obok bramki. Druga połowa nie przyniosła wielkiej zmiany – znów atakowali gospodarze, a my czekaliśmy na dogodną okazję do kontrataku. Przyszła w 70 minucie: Porter wypuścił piłkę lewym skrzydłem, na wysokości pola karnego doszedł do niej Rawle... ale nie miał do kogo podać i w końcu ją stracił. Nie był to koniec akcji, bo piłkę odzyskał Mills, minął jednego obrońcę i strzelił – obok bramki. 80 minuta to nieupilnowany Wilde na naszym polu karnym, tym razem jeszcze Harperowi starczyło sił by wypiąstkować to na rzut rożny. Chwilę później był bezsilny, gdy MacDonald wyskoczył najwyżej i głową wpakował piłkę do siatki. Sędzia już praktycznie gwizdek miał przy ustach, gdy w 95 minucie rzut rożny wykonywał Alfie Potter – pierwsze dośrodkowanie wybili obrońcy, ale piłka wróciła do niekrytego Pottera, który sprytnie podał do Marna’y, a ten – trafił wprost w ręce bramkarza. Pierwsza porażka stała się faktem.

 

 

Blue Square Premier – Fixture 4

Stonebridge Rd, Gravesend

[16.]Ebbsfleet 1:0 Kettering [14.]

81’ 1-0 MacDonald

Odnośnik do komentarza

@ Brachu - Ebbsfleet to akurat ostatnio najpopularniejszy zespół Conference - to ten w którym 75% udziałów ma stowarzyszenie internautów, którzy złożyli się po kilkadziesiąt funtów i głosują w sprawach wyjątkowych :D

 

@ Prof, my nie osły, coby osty jeść ;)

 

27 sierpnia 2007

 

Piąta kolejka to przyjazd Lewes – pół-amatorów typowanych do spadku. Po czterech kolejkach niespodziewanie nadal są niepokonani i z czterema remisami i siedmioma bramkami strzelonymi siedzą w środku tabeli. Na szczęście strzelca trzech bramek wykupił już od nich Southport. Dziennikarzowi Evening Telegraph przed meczem powiedziałem, że chyba czas na pierwsze zwycięstwo, co niezbyt dobrze odbiło się na morale zespołu. Wierzę jednak w swoje zdolności motywacyjne.

 

Skład na Lewes:

 

Harper – Eaden, Jaszczun, Dempster, Kemp – Potter, Porter, King, Lewis – Beardsley, Rawle

 

Zaczęliśmy ostrożnie i już w 3 minucie pojawiła się okazja do kontrataku – Rawle zręcznie opanował piłkę wykopaną przez Harpera, zwodem minął kryjącego go zawodnika popędził w kierunku pola karnego. Niestety nie wytrzymał presji i strzelił rozpaczliwie nad bramką widząc nadbiegających w jego kierunku stoperów. W 11 minucie już się nie pomylił: po przedłużeniu wrzutki Eadena przez Beardsleya strzelił pewnie z pięciu metrów obok osłupiałego bramkarza. Lewes ruszyło do śmielszych ataków i wielu kibicom gospodarzy wzrosło ciśnienie, kiedy w 14 minucie Harper nagle zrezygnował z dojścia do piłki toczącej się przy linii bocznej i zaczął cofać się do bramki, a dośrodkowanie Drury’ego przechwycił Dempster dwa metry od bramki i zamiast wybijać ją jak najprędzej, rozejrzał się najpierw, gdzie ustawieni są jego partnerzy. 18 minuta to sytuacja niepozorna - Potter wrzuca piłkę z autu, Holloway wybija ją na rzut rożny, ale kilka metrów dalej O’Loughlin przewraca biegnącego w kierunku lecącej piłki Portera (choć gołym okiem widać było, że do niej dojść nie ma szans nawet Usain Bolt) – na ile to był faul a na ile cwaniactwo młodego, acz doświadczonego gracza wypożyczonego z Leicester – nie wiadomo, wiadomo za to, że sędzia zagwizdał karnego, którego pewnie wykorzystał Beardsley. W 26 minucie seria błędów w ataku i niepewność Kempa dopuściły do dośrodkowania na głowę Signere – a trzeba wiedzieć, że strzały głową to jego flagowe zagranie – na szczęście strzał Francuza obronił Harper. Po przerwie Andy King ujrzał piątą żółtą kartkę w piątym meczu, co znaczy, że na przyszły muszę znaleźć innego rozgrywającego. W 50 minucie napędziliśmy obronie Lewes solidnego stracha, kiedy najpierw Rawle wyłuskał od obrońcy w polu karnym piłkę i niemal strzelił na bramkę (znów zabrakło zimnej krwi) – ale Shanks zdołał naprawić swój błąd, a chwilę później Beardlsey strzelający głową wprost w ręce bramkarza. W 52 minucie było już 3:0 – Porter pokazał, dlaczego grał w Championship kiedy przeprowadził ładny rajd swoją flanką, minął kryjącego go obrońcę, po czym dośrodkował do Rawle – ten nie opanował piłki i wytrącił mu ją obrońca, ale wtedy dopadł do niej Lewis i strzelił bez zastanowienia: piłka po drodze trąciła jeszcze pechowca O’Loughlina, myląc całkowicie bramkarza i wpadła do bramki. Lewes próbowali nawiązać kontakt, ale dwukrotnie w 61 minucie nie potrafili trafić do bramki Lee Harpera i Conror, i Drury. W 69 strzelał najpierw Holloway, a później Davies, ale Harper bronił jak w transie. To że tego dnia byliśmy po prostu lepsi udowodnił Beardsley w 80 minucie – po nieudanym dośrodkowaniu, kiedy wydawało się, że Shanks wybije piłkę, nasz napastnik zabrał mu piłkę spod nóg i nie zostało mu nic innego jak strzelić do pustej bramki z pięciu metrów. Do końcowego gwizdka musieliśmy czekać pięć minut dłużej niż regulaminowe 90 minut, ale rezultat się już nie zmienił.

 

***

 

Tętno pulsowało mu w tempie rozpędzonej lokomotywy, kiedy po skończonym meczu dziękował swoim podopiecznym, bijąc brawo przy linii bocznej boiska. Wraz z nim dziękowało około tysiąca kibiców z trybun – w końcu nadeszło pierwsze zwycięstwo, i to do tego w tak dobrym stylu. Nagle ktoś złapał go za ramię, a gdy się obejrzał, zobaczył najpierw dyktafon pod swoim nosem, a następnie rudzielca z jeszcze widocznymi pozostałościami po trądziku – pewnie miał z siedemnaście lat.

- Wayne Callups, Evening Telegraph – przedstawił się i nie zatrzymując się pociągnął, najwidoczniej wyuczone przed chwilą na pamięć pytanie – Panie McManus, cztery kolejki musiał pan czekać na zwycięstwo aż w końcu nadeszło – niech pan nam zdradzi co należało zrobić, żeby zespół zaczął grać tak dobrze?

- Wie pan, panie Callups, po prostu chłopaki uwierzyli w to, co im mówiłem od początku, czyli że potrafią grać. No i dziś to pokazali.

- Czy chciałby pan wyróżnić któregoś z pana piłkarzy?

- Sztampowo odpowiem, ale żaden z nich nie wygrał tego spotkania, bo wygrał go zespół. A jako zespół zagraliśmy dziś bardzo dobrze.

- A Chris Beardsley? Strzelił dziś trzecią i czwartą swoją bramkę w tym sezonie, czy on nie zasłużył na indywidualną pochwałę?

- Chris strzela dla nas bramki, bo jest napastnikiem i taka jest jego rola – nie przeczę, że jest obecnie w dobrej formie, ale czy liczy pan udane interwencje obrońców, za które się ich rozlicza?

- Eee...dziękuję za rozmowę – najwyraźniej dziennikarz nie był przygotowany na taki obrót sprawy

 

***

 

Blue Square Premier – Fixture 5

Rockingham Rd, Kettering

[21.] Kettering 4:0 Lewes [16.]

11’ 1-0 Rawle

19’ 2-0 Beardsley (pen)

52’ 3-0 Lewis

80’ 4-0 Beardsley

Odnośnik do komentarza

Przed zakończeniem okienka transferowego udało nam się pozyskać jeszcze jednego zawodnika, wyszperanego przez scouta:

 

Michael Twiss – AM/F LC, ENG, 29 – Morecambe, £2k

 

Wychowanek Manchesteru Utd., a wieloletni gracz Blue Square Premier, zaliczający regularne występy w Morecambe. Co dziwne na zapytanie o jego ewentualną dostępność transferową klub przesłał nam konkretną ofertę. I do tego niską, bo szacowana wartość zawodnika wynosiła £12k. Przyda się na pewno, bo jest dość uniwersalny (gra dobrze w całej „lewej-górnej ćwiartce”), a atrybuty ma na poziomie solidnego gracza League2, choć warunki postawił dość wysokie - £900 tygodniowo plus bonusy. Cóż, tym razem zaufałem instynktowi i przystałem na jego warunki. Zobaczymy czy się nie sparzę.

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie miesięczne – sierpień

 

Kettering Town FC:

Bilans spotkań [ogółem (w tym miesiącu)]: 1-3-1 (1-3-1)

Pozycja: 10.

Bilans bramek: 7-4 (7-4)

Strzelcy: Beardsley 4, Lewis, Dempster, Rawle 1

Najwyższa średnia: John Dempster 7.60, Chris Beardsley 7.40, Levi Porter, Lee Harper 7.20

 

Blue Square Premier:

 

1. Salisbury 4-1-0 15-5

2. Torquay 3-1-1 9-2

3. Oxford 2-3-0 11-6

 

Klasyfikacja strzelców:

1. Matt Tubbs – Salisbury - 6

2. Mark Stallard – Mansfield – 5

3. Jamie Guy – Oxford - 5

 

 

W Europejskich pucharach bez sensacji, choć w eliminacjach do LM bliski sprawienia sensacji był Beitar, który przegrał w dwumeczu z Barceloną jedynie jedną bramką.

 

Z hitów transferowych:

1. Per Mertesacker (D C, GER 35/1, 22): Werder -> Inter £15,5m

2. Nihat (AM/F RC, TUR 48/12, 27): Villareal -> Manchester City £13,75m

3. Klaas-Jan Huntelaar (ST, NED 8/2, 24) Ajax -> Villareal £13,5m

Odnośnik do komentarza

1 września 2007

 

Następnym przeciwnikiem miał być zeszłoroczny triumfator Blue Square South – Histon. W pierwszym sezonie w najwyższej lidze Conference mieli się bronić przed spadkiem – i tak pewnie będzie, ich dotychczasowy bilans to 1-2-2.

Nasz wyjściowy skład:

 

Harper – Eaden, Shilton, Dempster, Kemp – Potter, Porter, King (okazuje się że będzie pauzował od 3.09), Lewis – Beardsley, Twiss

 

Histon zaczęli taktyką rodem z Barcelony (4-1-2-2-1), ale w czwartej minucie to my mogliśmy dobrze zacząć - po rzucie rożnym Dempster główkuje lecz trafia w poprzeczkę. W 12 minucie Partrigde zdołał uciec Kempowi, ale strzelił nad bramką. Później z obu stron padło po klika niecelnych strzałów, lecz żaden z nich nie był tak naprawdę groźny. Groźny za to był kolejny długi rajd Partridge’a, którego znów nie upilnował Kemp – uciekł już przy linii środkowej, strzelił nad wychodzącym Harperem, ale na szczęście trafił w poprzeczkę i niebezpieczeństwo zostało zażegnane. W 35 minucie Histon zaakcentowali swoją przewagę bramką: Murray dostał ładną piłkę na dojście na prawe skrzydło, wyprzedził Shiltona i strzelił w długi róg. Niespodziewanie dla wszystkich szybko wyrównał King strzelając z głowy po rzucie rożnym w 39 minucie. Mogliśmy pogrążyć przeciwnika bramką do szatni w 45 minucie, kiedy King rozegrał z klepki piłkę z Potterem, niestety dostał za mocną i wydawało się, że przejmie ją wychodzący bramkarz, lecz wtedy pojawił się Beardsley, lecz z ostrego kąta zdołał strzelić jedynie w boczną siatkę. W 56 minucie Levi Porter ustawił piłkę w narożniku boiska i dośrodkował na krótki słupek. Stojący tam obrońca wybił piłkę, ale tak niedokładnie, że wracający wykonawca kornera zdołał do niej dojść na 20 metrze, przymierzyć i dośrodkować... wprost do bramki. Przepiękny, acz niezamierzony gol. W 68 minucie znów nieupilnowany Partridge wpadł na nasze pole karne, minął bramkarza i strzelił. Moi zawodnicy mało nie pobili liniowego, ale powtórki pokazały, że strzelec bramki nie był na spalonym. Prowadziliśmy po raz drugi w tym meczu w 83 minucie: Potter dośrodkował z rzutu wolnego na głowę Beardsley’a, ten przedłużył na szósty metr na wprost bramki, gdzie niekryty King z woleja nie dał szans bezsilnemu bramkarzowi Histon. A swój świetny występ podkreślił trzy minuty później, kiedy ponad pięćdziesięciometrowym podaniem na dobieg sprzed własnego pola karnego asystował Rawle, który tym razem nie podpalał się, tylko balansem ciała położył bramkarza i strzelił w długi róg. Histon jednak nie poddawali się: w 88 minucie piekielnie mocnym uderzeniem z wolnego kontaktową bramkę strzelił Cambridge i zaczęło się na powrót robić dramatycznie. Sędzia doliczył cztery minuty do regulaminowego czasu i przez ten okres piłka praktycznie nie opuszczała naszej połowy. Niestety nie potrafiliśmy zażegnać niebezpieczeństwa i po trzecim z kolei rzucie rożnym wyrównał Kennedy. Zaraz potem sędzia zagwizdał koniec spotkania.

 

Blue Square Premier – Fixture 6

Glassworld Stadium, Cambridge

[17.] Histon 4:4 Kettering [10.]

35’ 1-0 Murray

39’ 1-1 King

57’ 1-2 Porter

68’ 2-2 Partridge

83’ 2-3 King

86’ 2-4 Rawle

88’ 3-4 Cambridge

94’ 4-4 Kennedy

Odnośnik do komentarza

@Gabe

Słyszałem o takim klubie, lecz nie skojarzyłem z Ebbsfleet :]

 

Chris jest silny fizycznie czyli w sam raz jak na tą ligę. Cieszy pierwsze zwycięstwo. Po ostatnim remisie można sądzić, że nie przykładały oba zespoły wagi do gry defensywnej. Szkoda straconej bramki w doliczonym czasie gry :/

Odnośnik do komentarza

@ stilonowiec - :] Kettering to mój regular od CM2 - w każdej wersji CM/FM mam nimi krótszą lub dłuższą karierę. Co do Westcarra - wiem, bo grałem The Poppies na 8.0.0 i 8.0.1 - wtedy walczył o pierwszy skład nawet po awansie do League 2. Niepozorne ma atrybuty, ale to szatan ;)

 

@ Maniek - na zwyciężanie przyjdzie czas, przygotowałem się, że pierwszy sezon będzie takim wdrożeniem się w zespół (w końcu HC, shortlisty puste, zakupów mało), ucieczka przed degradacją mnie w pełni satysfakcjonuje.

 

@Brachu - Chris dodatkowo, czego nie widać na skrinie, lubi grać tyłem do bramki, co w połączeniu ze sporymi strenght i jumping oraz przyzwoitym heading predysponuje go do ustawienia mu Target Mana. Czasem mu się udaje ładnie asystować, patrz bramka Rawle w meczu z Lewes. Co do obrony, to rzeczywiście jest jaka jest, ale na zmiany trzeba poczekać do stycznia, o ile scout znajdzie jakiegoś przyzwoitego, będzie nas na niego stać i będzie chciał dla nas grać :]

Odnośnik do komentarza
Kettering to mój regular od CM2 - w każdej wersji CM/FM mam nimi krótszą lub dłuższą karierę. Co do Westcarra - wiem, bo grałem The Poppies na 8.0.0 i 8.0.1 - wtedy walczył o pierwszy skład nawet po awansie do League 2. Niepozorne ma atrybuty, ale to szatan

Mocno trzymam kciuki, bo obecnie gram Kettering w FM 2006. Rozpocząłem jako bezrobotny, a jako pierwsi pracę zaproponowali mi właśnie The Poppies. Po paru latach wprowadziłem ich do Premiership, a w drugim sezonie gry w ekstraklasie zdobyłem 6. miejsce i Carling Cup. Teraz gram 3 sezon w elicie, ale idzie mi ciut słabiej.

Skład widzę mocno się zmienił, bo z moich początków zostali tylko Hall, Solkhon - wtedy robote robił głownie Anthony Elding. Szkoda, że go nie ma juz w klubie.

W każdym razie zycze powodzenia i bedę zaglądał bo liczę, że na Rockingham Road regularnie bedzie przjeżdżać Chelsea, czy inne Arsenale!!

Odnośnik do komentarza

@ Mauro - pewnie będzie ciężej niż w fm06, ale będę się o to starał - choćby w pucharach ;)

 

4 września 2007

 

W następnej kolejce podejmowaliśmy u siebie York - z identycznym bilansem spotkań jak nasze (1-4-1). My nie mogliśmy wystawić Westcarra, Jaszczuna (kontuzje) oraz fenomenalnego w poprzednim spotkaniu Kinga (zawieszenie za kartki), którego w rozgrywaniu miał zastąpić Lewis, oni jedynie centralnego pomocnika Wilkinsona. Mimo atutu bycia gospodarzem, to goście byli określani jako faworyci.

 

Skład wyjściowy:

Harper – Eaden, Shilton, Kemp, Dempster – Potter, Porter, Lewis, Mills – Beardsley, Twiss

 

York zaczęli swoim naturalnym, acz nieczęsto dziś spotykanym 5-3-2 z klasycznymi Wing Backs. Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w 10 minucie – do dośrodkowania nachodził Sodje, strzał głową wybił Harper na rzut rożny. Po nim z obiecującą kontrą ruszył Porter, krosowym podaniem umożliwił wyjście Beardsleyowi na skrzydło, niestety luźno kryty Twiss podania się już nie doczekał. W 27 minucie po składnej akcji na naszą bramkę strzelał Panther, ale na szczęście niecelnie. Niemal kopia tej akcji miała miejsce w 33 minucie – tym razem Panther strzelił obok lewego słupka – niepokoi jego łatwość w dochodzeniu do sytuacji strzeleckich. W przerwie starałem się zmotywować zawodników, bo widziałem, że poprawiając całkiem dobrą grę z pierwszej połowy, są w stanie strzelić bramkę – jednak zaraz po rozpoczęciu gry to Farrel bliski był tego, na szczęście skiksował na siódmym metrze i nie trafił w bramkę. W 53 minucie na linii pola karnego wywrócił się Sodje – najwyraźniej popychany przez Kempa – sędzia pokazał na 11 metr, choć zawodnicy Poppies byli zupełnie innego zdania. Do piłki podszedł Kelly i potężnym strzałem trafił w środek bramki, obok naszego bramkarza. Siłą rzeczy, musieliśmy ruszyć do ataku, choć wychodziło to dość nieporadnie i praktycznie nie mogliśmy dojść do sytuacji strzeleckiej. Na domiar złego w 91 minucie zza linii obrońców do prostopadłej piłki wybiegł Farrel, położył bramkarza i strzelił do pustej bramki. Peszek, jak mawiały nasze babcie. Z naszej strony to mecz walki (Lewis, Mills i Potter żółte kartki), za to gubiliśmy się przed polem karnym przeciwnika.

 

 

Blue Square Premier – Fixture 7

Rockingham Rd, Kettering

[13.]Kettering 0:2 York [15.]

53’ 0-1 Kelly

91’ 0-2 Farrel

Odnośnik do komentarza

Przygotowania do następnego meczu, mimo że miał się odbyć dopiero za sześć dni, zaczęły się już następnego dnia po Yorku – w końcu to jedno z najważniejszych spotkań w sezonie, lokalne derby odwiecznych rywali na Nene Park – Kettering vs R&D. Klasyk Northamptonshire tylko raz w historii istnienia rywalizacji Poppies i połączonych klubów z Irthlingborough i Rushden przegraliśmy i dałem do zrozumienia w lokalnej prasie, że nie zamierzam tej liczby zwiększyć. Choć był to sporych rozmiarów blef, bo Diamonds na siedem dotychczasowych spotkań przegrali tylko jedno – z trzema remisami i trzema wygranymi zajmowali piąte miejsce w lidze. Ich menedżer nie pozostał nam dłużny i pozwolił sobie zaprzeczyć moim twierdzeniom. Skutek był taki, że duch walki rósł równo w obu zespołach i gdy nadszedł dzień meczu, zmotywowani ruszyliśmy na Nene Park. Dodatkowego smaczku dostarczył fakt, że Sentanta TV nasz mecz wytypowała do transmisji na żywo.

Odnośnik do komentarza

11 września 2007

 

Kiedy nadszedł dzień meczu, dowiedziałem się niespodziewanie, że Knight nie może zagrać, gdyż wyjechał na zgrupowanie reprezentacji U21 Walii – ciekawe czy to ja przeoczyłem faks, czy dostali go w Leicester – no i Westcarr, który rozpoczął dopiero lekkie treningi.

 

Skład wyjściowy:

Harper – Eaden, Jaszczun, Kemp, Dempster – Potter, Porter, Lewis, Mills – Beardsley, Twiss

 

Zgodnie z przewidywaniami, ambitniej zaczęli Diamonds – w 7 minucie strzał Woodhousa zza pola karnego wybronił Harper. 18 minuta to przejęcie piłki przez Lewisa w środku pola i szybkie przerzucenie do Portera na lewą stronę. Skrzydłowego jednak wyprzedził Young i podał piłkę do bramkarza. Beardsley pokazał jednak, że ma nosa do takich sytuacji – wyprzedził niczego nie spodziewających obrońców, przyjął piłkę i przerzucił ją leciutko nad bramkarzem w długi róg – i tak zaliczył piąte trafienie w lidze. Niestety rozwścieczeni gospodarze doprowadzili błyskawicznie do remisu – w 24 minucie klepką rozłożyli naszą obronę, i Sudgen stanął sam na sam z bramkarzem. Strzał napastnika R&D Harper wypiąstkował ładnie w bok, ale pierwszy do niej dopadł Challinor i strzelił do pustej bramki. Druga połowa to głównie przepychanka w środku boiska – ale tylko my oglądaliśmy żółte kartki: kolejno Mills, Jaszczun i Dempster. Pierwsza groźniejsza akcja to strzał z 30 metra Parkera. W 80 minucie w wyścigu do dośrodkowania Sudgen wyprzedził naszego bramkarza, na szczęście nie zdołał główkować celnie. Klątwę doliczonego czasu gry prawie podtrzymał Tomlin strzelając tuż nad naszą poprzeczką. My nie potrafiliśmy zagrozić ich bramce i ostatecznie lokalne derby zakończyły się wynikiem 1-1, co – przyznajmy sobie szczerze – było wynikiem nas zadowalającym, martwi natomiast mała ilość naszych sytuacji podbramkowych...

 

Blue Square Premier – Fixture 8

Nene Park, Irthlingborough

[5.] Rushden & Diamonds 1:1 Kettering [19.]

18’ 0-1 Beardsley

25’ 1-1 Challinor

Odnośnik do komentarza

15 września 2008

Na mecz z Kidderminster (3-4-1) dokonałem dwóch zasadniczych zmian – Kempa, który miał znaczne problemy z kryciem zastąpił dobrze się spisujący w rezerwach Luke Graham, natomiast Michael Twiss został cofnięty na pozycję ofensywnego napastnika, bo zdecydowanie za mało piłek dochodziło do niego w poprzednich meczach. Kidderminster przyjechali bez kontuzjowanego pierwszego bramkarza (pewnie będzie bronił doświadczony MacKenzie przy okazji ich trener bramkarzy) i zawieszonego centralnego pomocnika. Ciężki do powstrzymania będzie zapewne Derryl Knights wypożyczony z Yeovil napastnik strzelił już pięć bramek.

 

Skład wyjściowy:

Harper – Eaden, Jaszczun, Graham, Dempster – Potter, Porter, Lewis, King – Twiss – Beardsley

 

Zgodnie z przewidywaniami, Kidderminster atakowali, a my szukaliśmy okazji do kontrataku, jednak pierwszy potencjalny strzał na naszą bramkę miał miejsce w 26 minucie, kiedy Smikle zakręcił Jaszczunem w narożniku boiska i wywalczył rzut rożny – szybko sam ustawił piłkę i dośrodkował na głowę Creightona. Po odbiciu się od poprzeczki piłka spadła pod nogi Knightsa a ten po prostu wepchnął ją do siatki. Później nastąpił okres naszej przewagi, ale kiedy byliśmy coraz bliżej przypieczętowania jej golem, długą piłką został uruchomiony Knights, który wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale został sfaulowany przez Grahama. Młody obrońca w swoim debiucie w pierwszym zespole oczywiście resztę meczu spędził poza boiskiem, bo sędzia nie miał innego wyjścia jak pokazać mu czerwoną kartkę. Jakby mało było nieszczęść, Lewis został w 40 minucie zniesiony na noszach i zastąpił go Mills. Po strzeleniu gola, goście cofnęli się, czekając na nasz ruch. My jednak nie byliśmy do tego skorzy. W 60 minucie okazja się pojawiła dla nas – do wykonania rzutu wolnego stanął Twiss i King – pierwszy trącił lekko piłkę, King złożył się do strzału, ale ostatecznie posłał niską piłkę do Pottera stojącego w polu karnym – ten jednak strzelił niecelnie. Chwilę potem piłkę od Portera dostał Twiss, niestety kąt był zbyt ostry, żeby strzał był skuteczny. W 70 minucie Potter przedryblował dwóch przeciwników i dobrze dośrodkował, niestety King chybił. W 82 ponownie nie trafił w bramkę – tym razem sprzed pola karnego. Trzeba jednak przyznać, że był najaktywniejszym z naszych zawodników. W końcówce opadliśmy z sił i wynik nie uległ już zmianie

 

Blue Square Premier – Fixture 9

Rockingham Rd, Kettering

[17.] Kettering 0:1 Kidderminster Harriers [5.]

26’ 0-1 Knights

37’ czk Graham

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...