Skocz do zawartości

Balet dla mas


Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Już pędzę wygrywać :>

 

Wyzbywanie się złudzeń zaczęło się bardzo szybko, bo już w pierwszym meczu Pucharu Serie C w Potenzie. Wystawiłem skład, który uważałem za najmocniejszy na daną chwilę, i przekonałem się, o ile klas jesteśmy słabsi od beniaminka trzeciej ligi. Indywidualne błędy, jakie popełniali moi zawodnicy, wykorzystywane były przez gospodarzy z bezlitosną precyzją. W 13. minucie Garaffoni wrzucił łatwą piłkę w pole karne, ale Impiccichè nie sięgnął jej głową i Diamanti z najbliższej odległości wpakował ją do naszej bramki. Dziesięć minut później z rzutu rożnego dośrodkował Puglia, Di Girolamo nie opanował piłki we własnym polu karnym i Garaffoni mocnym strzałem podwyższył na 2:0. Do tego chwilę później musiałem zdjąć poobijanego Vicentiniego, który w okresie przygotowawczym był jednym z wyróżniających się zawodników Cosenzy.

 

Po przerwie nasza piękna katastrofa rozwijała się dalej. W 57. minucie to my egzekwowaliśmy rzut rożny, ale bezsensownie straciliśmy piłkę, Potenza wyprowadziła kontratak i Ruggiero dorzucił gola numer trzy dla gospodarzy. Dwie minuty później wreszcie i dla nas uśmiechnęło się słońce. Błąd w wybiciu piłki popełnił Iuliano, Mosca zagrał ją do Gallicchio, który lekkim uderzeniem głową przelobował zagubionego na przedpolu Iuliano, a Garrone dopełnił formalności, umieszczając piłkę w pustej bramce. Ale ostatnie słowo należało do gospodarzy, na pięć minut przed końcem meczu Gadau świetnie podał do Ruggiero, który uderzeniem po słupku ostatecznie nas pogrążył. Bardzo źle w tym meczu spisali się Fischetti i Turano, tak więc szanse na to, by wyszli na boisko w meczu z Brindisi, były znikome.

 

16.08.2006 Alfredo Viviani, Potenza: 2.306 widzów
CSC GrK (1/4) Potenza [C1B] — Cosenza [C2C] 4:1 (2:0)

13. A.Diamanti 1:0
23. M.Garaffoni 2:0
57. G.Ruggiero 3:0
59. M.A.Garrone 3:1
85. G.Ruggiero 4:1

Cosenza: A.Fischetti — A.Piccheri, M.Turano, M.Impiccichè ŻK, M.Colle ŻK — A.Mosca, S.Di Girolamo (68. R.Moretto), F.Crescibone, A.Vicentini (32. M.Fasano) — F.Ricci (55. C.Gallicchio ŻK), M.Garrone

MVP: Alessandro Diamanti (ST; Potenza) — 9

Odnośnik do komentarza

Przeciwko Brindisi zagraliśmy w znacznie zmienionym składzie, na co złożyła się kiepska gra w Potenzy, ale i braki kondycyjne. Na niewiele to się zdało i już w 2. minucie Pirone przedarł się prawym skrzydłem na wysokość pola karnego, a piłkę po jego centrze do bramki wpakował Cazzella. Potem długo trwała bezładna kopanina, z której zdawaliśmy się wychodzić z lekką przewagą, gdy w 79. minucie Crescibene jak idiota zgarnął drugą żółtą kartkę, czym pogrzebał nasze nadzieje na choćby remis. Dwie minuty później fuksiarskiego gola z rzutu wolnego strzelił Figliomeni De Milato nie miał najmniejszych szans na skuteczną obronę, gdyż piłka otarła się o któregoś z naszych zawodników — i druga porażka stała się faktem. Co prawda Brindisi w poprzednim sezonie zajęło trzecie miejsce w lidze, ale nasza tragiczna gra zapowiadała spore problemy w lidze.

 

20.08.2006 San Vito, Cosenza: 220 widzów
CSC GrK (2/4) Cosenza [C2C] — Brindisi [C2C] 0:2 (0:1)

2. G.Cazzella 0:1
79. F.Crescibene (C) cz.k.
81. G.Figliomeni 0:2

Cosenza: A.De Milato — A.Piccheri, Jefferson, M.Impiccichè, M.Colle — E.Orsino, R.Moretto, F.Crescibene 2ŻK/CzK, F.Garritano (62. G.Sanso) — A.Greco (46. C.Gallicchio), A.Covello (62. G.Chiappetta)

MVP: Massimo Russo (DL; Brindisi) — 8

Odnośnik do komentarza

Przed wyjazdowym meczem z Gallipoli do klubu dołączył drugi środkowy obrońca z prawdziwego zdarzenia, Nocila Rava (19, DC; Włochy), zwolniony parę tygodni wcześniej z trzecioligowej Ravenny. W spotkaniu z jedenastym zespołem ostatniego sezonu C2/C nie zagrał, gdyż postawiłem w nim na najmocniejszy skład — trzeba było w końcu zacząć zdobywać jakieś punkty.

 

W pierwszej połowie nic na to nie wskazywało, graliśmy słabo, bez polotu i bez pomysłu. Największym zagrożeniem dla naszej bramki był Formicola, który w 20. minucie uderzył z dystansu w słupek, a kwadrans później zaskoczył Fischettiego uderzeniem z prawego skrzydła, po którym piłka wpadła naszemu golkiperowi za kołnierz. Miałem ochotę uciec ze stadionu, uciec z klubu i wrócić pod most, gdzie chyba bardziej pasowałem, gdyż nawet w starciu z tak przeciętnym rywalem byliśmy zespołem słabszym.

 

W przerwie ostro skrzyczałem zawodników, ściągnąłem z boiska niewidocznego Ricciego i zażądałem ambitniejszej gry w drugiej połowie. Ambicji wystarczyło nam może na dziesięć minut, ale w tym czasie przeprowadziliśmy pierwszą składną akcję tego meczu, Orsino, który musiał zastąpić poobijanego Moscę, dośrodkował z lewego skrzydła w pole karne, Caldari wypiąstkował piłkę wprost pod nogi Gallicchio, a ten z zimną krwią posłał ją do bramki. Miałem nadzieję, że teraz będzie się nam grało lepiej, ale Gallipoli szybko przejęło inicjatywę i przez resztę spotkania pozostawało mi modlić się o jego jak najszybszy koniec. W ostatnich minutach Fischetti odkupił grzechy z 35. minuty, broniąc w sytuacji sam na sam strzał Clemente, a potem cudem zatrzymując piłkę po dobitce Musciego. My, poza groźnym uderzeniem Vicentiniego z rzutu wolnego, nie pokazaliśmy już nic. Remis był więc wynikiem bardzo niesprawiedliwym dla gospodarzy, a my okupiliśmy ten punkt urazem Vicentiniego, który z uszkodzonym nadgarstkiem przez dwa tygodnie nie mógł ani trenować, ani robić innych rzeczy.

 

23.08.2006 Comunale Antonio Bianco, Gallipoli: 189 widzów
CSC GrK (3/4) Gallipoli [C2C] — Cosenza [C2C] 1:1 (1:0)

35. C.Formicola 1:0
46. C.Gallicchio 1:1

Cosenza: A.Fischetti — A.Piccheri (55. G.Chiappetta), M.Turano, M.Impiccichè, M.Colle — A.Mosca (20. E.Orsino ŻK), S.Di Girolamo, S.Spinelli, A.Vicentini — F.Ricci (46. C.Gallicchio), M.A.Garrone

MVP: Antonio Fischetti (GK; Cosenza) — 8

Odnośnik do komentarza

Cztery dni później zupełnie nieoczekiwanie czekał nas pierwszy mecz sezonu ligowego. Naszym rywalem było Rende, a szczytem marzeń jeden punkt. Gdyby napastnicy gospodarzy byli choć odrobinę skuteczniejsi od naszych, doświadczylibyśmy kolejnego upokorzenia, tak zaś rozpaczliwa chwilami obrona przyniosła upragniony remis. Stworzyliśmy kilka sytuacji podbramkowych, raz nawet zatrudniliśmy bramkarza Rende, ale gdyby nie Fischetti, byłoby z nami krucho. Antonio błysnął zwłaszcza w 66. minucie, broniąc strzał Trociniego z rzutu karnego podyktowanego za faul Colle na Novello. Z Rende z obitą facjatą powrócił Ricci, stanowiąc materialny dowód na to, że piłka nożna nie jest sportem dla grzecznych chłopców, i czekały go dwa tygodnie maseczek z kiszonych ogórków.

 

27.08.2006 Marco Lorenzon, Rende: 751 widzów
C2C (1/34) Rende [—] — Cosenza [—] 0:0 (0:0)

59. F.Ricci (C) knt.
66. B.Trocini (R) o.rz.k.

Cosenza: A.Fischetti — A.Piccheri, M.Turano, M.Impiccichè, M.Colle — A.Mosca (67. R.Moretto ŻK), S.Di Girolamo, F.Crescibene, M.Fasano — F.Ricci (59. S.Spinelli), M.A.Garrone (46. A.Covello)

MVP: Antonio Fischetti (GK; Cosenza) — 8

Odnośnik do komentarza

W zamykającym nasz udział w Pucharze Serie C meczu z Salernitaną nie spodziewałem się cudów, ale też wierzyłem, że unikniemy kompromitacji. Cudów nie było, a kompromitacja i owszem, głównie za sprawą naszych obrońców. Gdyby nie Fischetti, który zwłaszcza w pierwszej połowie bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach — zatrzymał w sumie 16 strzałów w światło bramki —, pewnie padłaby dwucyfrówka. Tak zaś broniliśmy wyniku aż do 29. minuty, kiedy to Impiccichè wystawił piłkę Mendilowi, pozwalając mu na zdobycie pierwszego gola. Kwadrans później nieumiejętnością krycia rywala popisał się Piccheri, przedryblowany przez Melarę niczym stojak na gazety, i Magno strzałem głową podwyższył na 2:0.

 

Naszą jedyną prawdziwą szansę na zdobycie gola zmarnował Gallicchio, ewidentnie nią przerażony, a kontuzja Garrone ostatecznie zakończyła nasze działania ofensywne. W drugiej połowie parokrotnie wywołaliśmy chaos w polu karnym gości, zaskakująco ładnie strzelał Orsino, który prezentował się wyraźnie lepiej od przereklamowanego Mosci, ale kwestię wyniku rozstrzygnął niezawodny Piccheri, któremu nie chciało się biec za Magno, a także środkowi obrońcy, którzy odpuścili krycie Magliocco we własnym polu karnym. W szatni przywołałem do siebie Piccheriego i poinformowałem go, że z taką grą nie ma co marzyć o kolejnych występach w czerwono-niebieskich barwach.

 

30.08.2006 San Vito, Cosenza: 1.831 widzów (R)
CSC GrK (4/4) Cosenza [C2C] — Salernitana [C1A] 0:3 (0:2)

29. N.Mendil 0:1
42. Magno 0:2
51. A.Chimenti (S) knt.
80. R.Magliocco 0:3

Cosenza: A.Fischetti — A.Piccheri, M.Turano, M.Impiccichè, M.Colle — A.Mosca (46. E.Orsino), S.Di Girolamo, S.Spinelli, F.Garritano (46. R.Moretto) — C.Gallicchio, M.A.Garrone (32. A.Greco)

MoM: Nassim Mendil (ST; Salernitana) — 9

Odnośnik do komentarza

Poważnie podejrzewam, że mogę nie przetrwać do końca sezonu z tymi szmaciarzami. Sapri w porównaniu z nimi było potęgą.

 

Sierpień 2006

 

Bilans (Cosenza): 0-2-3, 2:10

Serie C2/C: 10. [—], 1 pkt, 0:0

Puchar Serie C: 5. Grupa K (0:3 z Salernitaną, 1:4 z Potenzą, 0:2 z Brindisi, 1:1 z Gallipoli) — 5. miejsce

Finanse: -116.962 (w ostatnim miesiącu -39.870)

Budżet transferowy: 17.135 funtów (45%)

Budżet płac: 4.242 funtów (6.500 funtów)

Nagrody: —

 

Transfery (Polacy):

 

1. Lukas Szukala (22, DC; Polska: 1/0) z 1860 Monachium do Dortmundu za 1.100.000 funtów

2. Piotr Giza (26, AMC; Polska) z Pogoni do Korony Kielce za 325.000 funtów

3. Ireneusz Jeleń (25, ST; Polska: 4/1) z Wisły Płock do Korony Kielce za 275.000 funtów

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Yakubu Aiyegbeni (23, ST; Nigeria: 26/9) z Middlesbrough do Chelsea za 14.000.000 funtów

2. Vincenzo Iaquinta (26, ST; Włochy: 4/0) z Udinese do Milanu za 10.250.000 funtów

3. Peter Luccin (27, DM; Francja) z At.Madryt do Betisu za 7.250.000 funtów

 

Ligi świata:

 

Anglia: Tottenham [+3]

Francja: Monaco [+1]

Hiszpania: —

Niemcy: Duisburg [+2]

Polska: Legia [+0]

Włochy: Reggina [+0]

 

Polskie kluby w pucharach:

 

Liga Mistrzów:

2. runda kw.: Wisła (1:1, 1:1 z Malmö FF)

3. runda kw.: Wisła (3:1, 1:2 z Rosenborgiem)

 

Puchar UEFA:

2. runda kw.: Cracovia (1:2, 0:1 z Teplicami), Legia (2:0, 1:0 z Florą), Bełchatów (2:1, 1:2 z St.Gallen)

 

Reprezentacja Polski: brak

 

Ranking FIFA: 1. Argentyna (953), 2. Brazylia (953), 3. Anglia (946), 21. [—] Polska (715)

Odnośnik do komentarza

Prof mógłbyś w podawaniu wyników polskich drużyn w Europie pogrubia nazwy zespołów, które awansowały? Bo np. nie wiadomo czy Bełchatów odpadł czy gra dalej :>

 

Pucharem Serie C sie nie martw, ja kazdego fm'a zaczynam od serie c2 i jeszcze nigdy nie wyszedłem z grupy, a w meczach ligowych było miłe zaskoczenie ;) oby u Ciebie było podobnie

Odnośnik do komentarza

@verlee: prędzej mnie wywalą :>

@ponury_zniwiarz: odpadł, w końcu to polski klub był

@Manort: okno transferowe zamknęło się 31 lipca

 

Puchar Serie C, grupa K

 

1. Salernitana 12 pkt, 8:1 Kw

2. Brindisi 6 pkt, 4:4 Kw

3. Gallipoli 5 pkt, 5:5 Kw

4. Potenza 4 pkt, 5:4

5. Cosenza 1 pkt, 2:10

 

Jak mogłem się spodziewać, Piccheri obraził się śmiertelnie po moich uwagach i, jak z kolei on mógł się spodziewać, kosztowało go to utratę miejsca w pierwszym zespole. Przeciwko Rieti zdecydowałem się wystawić na lewej obronie Chiappettę, a rolę jego zmiennika powierzyłem modemu Alessandro Martinelliemu (18, DLC; Włochy) z zespołu U20, z którym podpisałem roczny kontrakt.

 

Liczba kibiców, którzy zjawili się na San Vito, dodała mi otuchy — skoro tifosi nie odwrócili się od nas po wpadce z Salernitaną, może jeszcze była dla nas szansa. Naszym celem były co najmniej 34 punkty, które powinny pozwolić nam uniknąć bezpośredniego spadku, zaś ideałem 42 punkty, co powinno wystarczyć do uratowania się przed barażami.

 

Zagraliśmy naprawdę dobry mecz; goście byli bardziej widoczni, częściej strzelali na naszą bramkę, ale były to głównie uderzenia na wiwat z dystansu. Chiappetta spisywał się o niebo lepiej od Piccheriego, szkoda więc, że na swoim zwykłym poziomie pokazał się Impiccichè, który nie potrafił wygrać choćby jednego pojedynku powietrznego. Gdyby Rava nie nabawił się kontuzji na treningu, zapewne to on wystąpiłby w parze z Turano.

 

W pierwszej połowie stworzyliśmy dwie świetne sytuacje do zdobycia gola. W 22. minucie Chiappetta wypuścił lewym skrzydłem Gallicchio, który zacentrował w pole karne, Fioravanti wypiąstkował piłkę przed siebie, a Garrone mimo asysty czterech rywali posłał ją do bramki! Dziesięć minut później znów błysnął Chiappetta, lecz Fasano nie zdołał wykorzystać jego podania, umacniając nas na prowadzeniu. Po przerwie nadal byliśmy zespołem lepszym, Rieti czyniło sporo zamieszania, ale to my mieliśmy najlepszą sytuację tej połowy, gdy Covello uderzył wprost w Fioravantiego po centrze Di Girolamo. Zanosiło się na w pełni zasłużone zwycięstwo Cosenzy, ale... na trzydzieści sekund przed końcem spotkania Fuoco ten jeden raz okazał się lepszy od Chiappetty i podał do wychodzącego między obrońców Moricone, który strzałem życia w okienko wyrównał stan spotkania! Usiadłem załamany na ławce, nie mogąc uwierzyć w to, co się wydarzyło. Kibice pożegnali nas oklaskami, ale i im brakowało chęci do dopingu. Szczęście było tak blisko, i oby tych dwóch punktów nie zabrakło nam w maju.

 

06.09.2006 San Vito, Cosenza: 5.796 widzów (R)
C2C (2/34) Cosenza [10.] — Rieti [12.] 1:1 (1:0)

22. M.A.Garrone 1:0
90+4. M.Moricone 1:1

Cosenza: A.Fischetti — G.Chiappetta, M.Turano, M.Impiccichè, M.Colle — E.Orsino ŻK (60. A.Mosca), S.Di Girolamo, S.Spinelli (70. R.Moretto), M.Fasano — C.Gallicchio (60. A.Coviello), M.A.Garrone

MVP: Paolo Siroti (DC; Rieti) — 8

Odnośnik do komentarza

O wyjazdowym meczu z Gelą chciałem zapomnieć już po pierwszej połowie. Po Cosenzie ze spotkania z Rieti nie było śladu, wracający do składu Vicentini naciągnął sobie achillesa i wypadł ze składu na kolejny miesiąc, a słabsza dyspozycja Fischettiego oznaczała, że na uniknięcie porażki nie mieliśmy najmniejszej szansy. Po kwadransie gry wynik meczu otworzył Kone, pięknym szczupakiem zamykając dośrodkowanie Stamilli z rzutu rożnego. Jeszcze przed przerwą nieuważna gra Chiappetty skończyła się rzutem wolnym dla Geli, pewnie wykonanym przez Abate. Moment później przed idealną szansą na zdobycie kontaktowego gola stanął Garrone, który przechwycił podaną do bramkarza piłkę, minął go, ale... nie trafił do pustej bramki. Ta sytuacja uzmysłowiła mi ostatecznie, że na utrzymanie się w czwartej lidze właściwie nie mamy szans.

 

Kwadrans po przerwie resztkę nadziei na cokolwiek pozytywnego w tym meczu odebrał nam Abate, który strzałem głową podwyższył na 3:0 dla Geli. Kompromitująco przy tej bramce spisał się Turano, który stanął dwa metry od napastnika gospodarzy i spokojnie pozwolił mu na oddanie strzału głową. A już w doliczonym czasie gry dobił nas Stamilla, wykorzystując rzut karny podyktowany za faul Chiappetty. Do Cosenzy wracaliśmy z podkulonymi ogonami, niczym zbite psiaki.

 

10.09.2006 Vincenzo Presti, Gela: 2.030 widzów
C2C (3/34) Gela [6.] — Cosenza [9.] 4:0 (2:0)

13. Y.Kone 1:0
38. G.Abate 2:0
48. A.Vicentini (C) knt.
60. G.Abate 3:0
90+5. A.Stamilla 4:0 rz.k.

Cosenza: A.Fischetti — G.Chiappetta ŻK, M.Turano, Jefferson, M.Colle — E.Orsino (66. A.Mosca), S.Di Girolamo, S.Spinelli ŻK, A.Vicentini (48. R.Moretto) — C.Gallicchio, M.A.Garrone (46. A.Covello)

MVP: Giovanni Abate (ST; Gela) — 10

Odnośnik do komentarza

Jako że kontuzji nigdy za wiele, Di Girolamo zwichnął sobie nadgarstek, ponoć na siłowni, i na dwa tygodnie wypadł ze składu. Dlatego też w meczu z Giugliano zastąpił go Moretto, jednakowoż brak Stefano w wyjściowej jedenastce był dla mnie sporym osłabieniem, zwłaszcza że to nie my byliśmy faworytami tego spotkania.

 

Nieoczekiwanie pierwsze minuty meczu należały do nas. W 10. minucie okres przewagi Cosenzy ukoronował celnym strzałem Fasano, który otrzymał precyzyjne podanie od Garrone, i sektor gości na moment zamilkł, podczas gdy nasi kibice cieszyli się z prowadzenia swoich ulubieńców. Potem wszakże przypomnieliśmy sobie, że naszą specjalnością jest piach, jakiego Serie C2 nie widziała, i gra przeniosła się pod naszą bramkę. Na parę minut przed przerwą przy absolutnie biernej postawie naszych środkowych pomocników Luca Antonelli przedreptał z piłką trzydzieści metrów, po czym potężnym strzałem zza pola karnego posłał ją do naszej bramki. Rzeczywistość boleśnie przypomniała nam o swojej wrednej naturze.

 

Druga połowa zaczęła się jeszcze gorzej. Najpierw Antonelli kolejnym uderzeniem z dystansu dał gościom prowadzenie, a chwilę po wykorzystaniu przeze mnie limitu zmian z boiska zszedł z rozbitym łukiem brwiowym Orsino. Czekała nas gra w dziesiątkę przy wyniku 1:2, przesunąłem więc Gallicchio na lewe skrzydło i z demonstracyjnym spokojem usiadłem na swoim miejscu.

 

Dwie minuty później już na nim nie siedziałem. Gallicchio odepchnął od piłki Paganotto i dośrodkował na krótki słupek, a Francesco Ricci strzałem głową wyrównał na 2:2, zdobywając swojego pierwszego gola dla Cosenzy. Goście oczywiście z miejsca przeszli do ataku, nam pozostała już tylko desperacka obrona, a ja z niepokojem obserwowałem utykającego Ricciego i rozmasowującego lewe udo Fischettiego. W 88. minucie Gallicchio znów zaatakował lewym skrzydłem, efektownym kółeczkiem minął Della Marcę i wrzucił piłkę w pole karne, a nabiegający na nią Ricci precyzyjnym uderzeniem po raz drugi pokonał bramkarza Giugliano!! Dwa gole w osłabieniu, 3:2 dla nas i kilka minut do wielkiego sukcesu, które spędziłem na ogryzaniu paznokci do kości. Goście zmarnowali dwie stuprocentowe okazje do wyrównania i po doliczeniu trzech minut pan Intagliata wskazał na środek boiska. Pierwsze ligowe zwycięstwo w sezonie stało się faktem, choć okupiliśmy je urazami Orsino i Fischettiego.

 

17.09.2006 San Vito, Cosenza: 5.665 widzów
C2C (4/34) Cosenza [15.] — Giugliano [12.] 3:2 (1:1)

10. M.Fasano 1:0
41. L.Antonelli 1:1
58. L.Antonelli 1:2
65. E.Orsino (C) knt.
67. F.Ricci 2:2
88. F.Ricci 3:2

Cosenza: A.Fischetti — G.Chiappetta, M.Turano, Jefferson, M.Colle — A.Mosca (46. E.Orsino), S.Spinelli, R.Moretto, M.Fasano (59. F.Crescibene) — C.Gallicchio, M.A.Garrone (59. F.Ricci)

MVP: Luca Antonelli (MC; Giugliano) — 8

Odnośnik do komentarza

@diego44: Wypadek przy pracy.

 

W wyjazdowym meczu z Viterbo nikt nie dawał nam cienia szansy na jakiekolwiek punkty. Na naszej bramce po raz pierwszy w lidze stanął młody De Milato i o jego brak doświadczenia obawiałem się najbardziej. Jednakże zgubą dla nas okazała się nieruchawość Jeffersona, który w 34. minucie dał się kiwnąć Umbro, a przy strzale napastnika Viterbo nasz bramkarz nie miał nic do powiedzenia. Do chwili utraty bramki nie graliśmy nawet tak źle, na pewno lepiej, niż się obawiałem. Niestety dziesięć minut po stracie gola Umbro ponownie wpisał się na listę strzelców, i znów winni byli nasi obrońcy. Di Luzio wrzucił miękką piłkę w pole karne, a Umbro wyskoczył zza pleców Turano i strzałem głową posłał ją do naszej bramki. Zaraz po wznowieniu gry zaatakowaliśmy, Chiappetta dośrodkował w pole karne, Garrone sięgnął piłki głową i radosne śpiewy kibiców Viterbo cokolwiek ucichły, gdyż było już tylko 2:1 dla ich ulubieńców.

 

Niestety druga połowa była już o wiele mniej emocjonująca. Viterbo zagrało ostrożniej, broniąc wyniku, i nawet artystyczne symulki Gallicchio w polu karnym na niewiele się zdały. Joker Ricci, poobijany przez obrońców Giugliano, nie mógł tym razem nas uratować, a Covello okazał się napastnikiem słabszym, a może po prostu mniej szczęśliwym. Tak czy owak, przegraliśmy zgodnie z planem, choć bez wstydu.

 

20.09.2006 Enrico Rocchi, Viterbo: 1.448 widzów
C2C (5/34) Viterbo [2.] — Cosenza [12.] 2:1 (2:1)

34. M.Umbro 1:0
44. M.Umbro 2:0
45. M.A.Garrone 2:1

Cosenza: A.De Milato — G.Chiappetta, M.Turano, Jefferson, M.Colle — A.Mosca (73. R.Moretto), S.Spinelli, F.Crescibene, M.Fasano (64. G.Sanso) — C.Gallicchio ŻK, M.A.Garrone (64. A.Covello)

MVP: Marco Umbro (ST; Viterbo) — 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...