Skocz do zawartości

Punished we were, the lot of us, disproportionate to our crime!


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

Psy! - syknął przez zęby Siekiera. Spierdalamy! - rzucił głośno ktoś z tyłu. Kominiarki na łeb i strzała ile sił w nogach. Na trzy! Na trzy k***a! - rozpoznałem głos. Rozbiliśmy się na trzy grupy. Suka była tylko jedna. O szczęściu tego dnia nie mogłem mówić - pojechali za grupką w której biegłem. W płucach zaczynało brakować powietrza, serce biło szybciej od serca kolarza jadącego z Tour de France... Zbliżają się, widzimy niebieskie światło i ryk syreny. Ale nie poddajemy się, skręt w wąską uliczkę - Może suka się nie zmieści - mówi zdyszany Kotlet. Chwila odpoczynku i biegniemy dalej. Trzeba jak najszybciej wrócić na osiedle i zamelinować się gdzieś bo nie dają nam dziś spokoju.

 

Dwie godziny później grupa spotyka się razem. Tym razem psom się nie udało. 14 szalików goroli z Sosnowca i koszulka do kolekcji, będzie czym palić na stadionie. W naszym życiu nie ma czasu na chwilę zawahania. Wielu, którzy mieli wątpliwości mają wyroki i zakazy stadionowe. W każdym z nas jest mnóstwo agresji. Wśród nas są ludzie wykształceni a także ci mniej wykształceni ale silni. Kto nie jest z nami jest przeciwko nam. Nienawidzimy wszystkich, którzy mają inne barwy, którzy plują na nasz herb. Przemawia przez nas fanatyzm, którego nie można tłumaczyć logicznie - jego nie można w ogóle tłumaczyć. Tylko my wiemy skąd ta miłość do klubu.

 

Największym kłamstwem jest wmawianie innym, że tylko my tacy jesteśmy - takie jest całe społeczeństwo. Tyle, że my nie wstydzimy się tego mówić wprost. Każdy nosi w sobie agresję, która wyzwala się w najmniej spodziewanym momencie. Potrafimy przegrywać. Nie potrafimy przegrywać jeżeli nie oddamy całego serca w walce. U nas nie ma miejsca dla mięczaków.

 

 

FM 2008: 8.0.2

DB: Small

Liga Polska (1-2)

Ligi BASIC: Brak

Zachowani piłkarze: Brak

Odnośnik do komentarza

zdziwisz się :>

 

Wchodząc na stadion wszyscy akceptujemy regulamin na nim panujący. Ale tylko z założenia. Tak naprawdę to mamy w dupie to co wypisuje administrator obiektu. Kiedyś było łatwiej wnieść piro, teraz wymyślili bramki, wykrywacze i inne cuda. Obmacują nas zboczeńcy ale i tak są zbyt tępi żeby nas przechytrzyć. Na własnym obiekcie podstawa to dobrze się zaprezentować. Generalnie większość z nas ma gdzieś wynik meczu - podstawa to dobra zabawa. Jeżeli widzimy ambicję w poczynaniach kopaczy to jesteśmy im w stanie wybaczyć wszystko.

 

Młodziki dobrze spisują się w akcjach transportowych. Ich ochrona jakoś słabiej przeszukuje, znają także wszystkie miejsca w ogrodzeniu gdzie można przejść bez kontroli... Dzięki nim mamy to co najważniejsze a oni zyskują sobie uznanie w naszych oczach. Za kilka lat to na ich barkach będzie spoczywać cała odpowiedzialność za kibicowskie oblicze naszego ukochanego klubu. Jak sobie ich wychowamy tak o nas będą mówić za kilka lat, kiedy nasza sprawność fizyczna nie będzie już tak dobra jak teraz.

 

Wyjazdy to także ważny element naszego życia. Bo przecież będąc we własnym mieście nie trudno zorganizować mocną grupę i dobrze się zaprezentować ale już musząc jechać 400km pociągiem po to by wejść na ostatnie 15. minut meczu nie jest perspektywą specjalnie kuszącą. Trzeba być prawdziwym fanatykiem by się na takie coś decydować. My zarówno u siebie jak i na wyjeździe ostatnio prezentowaliśmy się wyśmienicie. Jednak trudno taki stan rzeczy obiektywnie ocenić - ostatnie dwa lata to tułaczka po pobliskich wioskach i mniejszych miastach. Niejednokrotnie z naszego powodu mecze nie dochodziły do skutku. Mięczaki nie potrafili zabezpieczyć odpowiednio swojego kurnika przez nasza inwazją. Teraz wracamy na szersze wody - nasz statek podejmie poważniejszą misję.

Odnośnik do komentarza

Wprawdzie dziś się o tym zapomina i nikt o tym nie mówi ale tak naprawdę to nie Arka, KSZO czy Łęczna były pierwszymi ofiarami afery korupcyjnej. To dostaliśmy kopa pierwsi i co najgorsze do kupczenia meczami przyznał się ówczesny prezes. Mieliśmy zaczynać w B-klasie ale udało się zagrać w IV lidze. To był pierwszy spadek naszego klubu poniżej II ligi. Przyjęliśmy degradację z honorem, jak to mówią kumaci - przyjęliśmy to na klatę.

 

Mając w pamięci mecze z Bayerem Leverkusen czy Girondins Bordeaux perspektywa pojedynkowania się z Zielonymi Żarki, Źródłem Kromołów czy ŁTS Łabędy nie powinna budzić większych emocji, jednak dla nas nie ważny przeciwnik - ważne, że możemy kibicować naszemu ukochanemu klubowi, który będziemy darzyć fanatyczną miłością pomimo iż zdradził nas niejednokrotnie, sprzedał się a także dawał dupy innym. A może to sprzedajni działacze zdradzili ten klub? Wszystko jedno. Bez względu na wszystko nasza miłość nie ustanie nigdy.

 

Tak oto przystąpiliśmy do trudnego sezonu w IV lidze. Na obiekcie meldowało się często więcej ludzi niż na meczach w Ekstraklasie. To się nazywa śląski charakter. Rozgrywki przeszliśmy lekko, łatwo i przyjemnie. Trochę trudniej było w III lidze ale po barażach zameldowaliśmy się w II lidze. Tutaj miało już nie być tak łatwo. Jesteśmy faworytami dziennikarzy - faworytami do spadku! Pierdolona komunistyczna Wyborcza, która nienawidzi naszego klubu i przeklęci dziennikarze z zagłębia, którzy zawsze będą przedstawiać nas i nasz klub w złym świetle. Ale my mamy ich tam gdzie zawsze byli...

Odnośnik do komentarza

Nikt nie potrafił zrozumieć czemu po awansie klub zwolnił legendę a zatrudnił jakiegoś buraka, który nie dość, że nie ma doświadczenia to jeszcze był widywany na stadionie Odry w Wodzisławiu. Jak na razie nasz stosunek do tego człowieka nie jest zbyt pozytywny. Może dobrymi wynikami nas do siebie przekona. Jedyne co przemawia na jego korzyść to fakt, że jest Hanysem z krwi i kości - inaczej miałby u nas ciężko.

 

Jesteśmy realistami jeżeli chodzi o wyniki sportowe. Wierzymy, że stać nas na górną połówkę tabeli ale wywalczenie awansu będzie bardzo trudne. Skład jest bardzo zróżnicowany ale brak w nim takich zawodników jak kiedyś, którzy od wielu lat byli związani z barwami i co do ich lojalności wobec klubu nikt nie miał wątpliwości. Zmieniły się czasy, pozmieniało się w piłce a także w naszym ukochanym klubie.

 

Jak już wcześniej wspominano sparing z Sosnowcem wygraliśmy 14 szali do zera. Na boisku tymczasem ten mecz był debiutem naszego nowego szkoleniowca. Zaskakująco dobrze spisująca się nasza ekipa pokonała rywali zza granicy 4:1. Sosnowiec w tym meczu nie istniał i niech tak już będzie zawsze. Fantastycznie spisywali się nasi juniorzy, którzy zdobyli wszystkie bramki.

 

Klub nadal ma długi ale nie są one już tak wysokie jak kiedyś. Zobowiązania wobec wierzycieli mają być spłacone, jak zapewnia zarząd, do końca sierpnia a później powinno już być z górki. Niestety taka sytuacja uniemożliwiała naszemu szkoleniowcowi przeprowadzenie transferów, które mogłyby się przyczynić do jeszcze lepszej gry.

Odnośnik do komentarza

@ Bartass - nie mam zamiaru opuszczać Polski ;) poza tym im więcej lig tym bardziej komp muli...

 

Młody trener zaskoczył nas swoją kreatywnością. Już od pierwszego dnia jego pracy w klubie zaczęło się wiele dziać. W ciągu niecałego tygodnia zatwierdził do gry aż 13 nowych zawodników. Większość z nich to zawodnicy znani z pierwszoligowych boisk. Piotr Jawny, Piotr Mosór, Paweł Zajączkowski, Grzegorz Kaliciak, Adam Piekutowski, Jacek Berensztajn, Tomasz Romaniuk, Paweł Gałczyński, Dawid Chwałek, Piotr Bania, Krzysztof Kłosiński, Marcin Pudysiak oraz Sebastian Gorząd to nazwiska, które budzą respekt. Widać, że trener nie był do końca zadowolony z jakości materiału jaki zastał. Właśnie siedzimy w naszym ulubionym barze i czytamy jego wypowiedź dla Dziennika.

 

"Zdaję sobie z tego sprawę, że znacząco obciążyłem budżet. Ale bez poważnych wzmocnień trudno będzie coś zdziałać. Będę się starał pozbyc kilku graczy bo w tym momencie budżet płacowy trzykrotnie przekracza możliwości finansowe klubu. Ale kto nie ryzykuje ten nic nie zyskuje. Kibiców proszę o cierpliwość. Nie chcę niczego obiecywać ale wierzę, że nie będzie takiego momentu w sezonie w którym moglibyście być niepewni utrzymania. Bardzo się cieszę, że prezes Furtok powierzył mi rolę szkoleniowca. Postaram się zaskarbić sympatię kibiców dobrymi wynikami sportowymi..."

 

Nasz klub jest jednym z młodszych na Śląsku. Założony został w 1964 roku. Wprawdzie nie zdobyliśmy ani razu w historii mistrzostwa Polski ale aż 4 razy byliśmy wicemistrzami, 3 razy sięgaliśmy po puchar Polski a dwa razy po Superpuchar. Reprezentowaliśmy kraj w europejskich pucharach. Nasz klub wychował wielu wybitnych graczy i reprezentantów.

 

Nasz dom mieści się na Bukowej 1 a Blaszok to miejsce w którym najlepiej się bawimy. Prezesem GieKSy jest niezapomniany Jasiu Furtok. Któż nie pamięta jego przenajświętszej ręki, która uchroniła reprezentację Polski przed kompromitacją w meczu z San Marino... Barwy nasze są żólte, czarne oraz zielone.

 

To My Hanysy z GieKSy

Nie ma od Nas lepszych

Za Górny Ślonsk!

Za GieKaeS!

Pójdziemy aż po życia kres

Odnośnik do komentarza

Sparingi wypadały różnie. Od wspomnianego już 4:1 z Sosnowcem po 0:1 z Ceramiką Paradyż, 3:5 z Viktorią Pilzno, 4:1 z Polonią Bytom i 1:2 z Górnikiem Zabrze. Początek ligi był jedną wielką niewiadomą. Mało tego trener pozbył się takich graczy Jak Gorczyca, Jaromin, Pasko, Sroka, Mielnik, Okrzesin czy Gajowski. Klub miał na nich zarobić pół bańki ale czy nie zabraknie ich kiedy nie sprawdzą się inni...

 

Początek ligi mieliśmy nieciekawy. Wyjazd do Turka na mecz z Turem. Zero kibicowskich atrakcji a i sportowo rywal mało atrakcyjny. Trener zdecydował się zagrać w ustawieniu 4-1-3-2. Stanowiliśmy połowę widzów na stadionie w Turku. Zaledwie 465 ludzi przyszło obejrzeć inaugurację II ligi. Niestety nie daliśmy rady słabemu Turturkowi przegrywając 1:2. Jedyną bramkę z rzutu wolnego dla GieKSy zdobył Markowski.

 

Jak by tego było mało w Bielsku na początku meczu Berensztajn nie wykorzystał jedenastki i długo męczyliśmy się z Podbeskidziem. Nasze męczarnie skończył w 75. minucie Chrapek i tym samym po dwóch kolejkach byliśmy bez punktów. Aż strach pomyśleć co będzie dalej skoro przegrywamy z takimi drużynami. W Bielsku bez atrakcji ale w drodze powrotnej zaczaił się na nas Ruch i trochę się działo. Nasz bus wrócił bez szyby a Niebiescy mają jeden wozik do malowania...

Odnośnik do komentarza

I kolejka

Jastrzębie - Podbeskidzie 4:1

Łomża - Opole 4:2

Pelikan - Piast 1:0

Stal - Arka 3:2

Tur - Katowice 2:1

Warta - Znicz 1:1

Płock - Motor 4:2

Kmita - Lechia 1:0

Śląsk - Polonia W. 3:2

 

II kolejka

Jastrzębie - Opole 4:2

Kmita - Stal 0:0

Łomża - Polonia W. 4:3

Pelikan - Motor 1:1

Podbeskidzie - Katowice 1:0

Śląsk - Lechia 2:0

Warta - Arka 0:1

Płock - Znicz 2:0

Tur - Piast 2:1

 

 

Mecz z Jastrzębiem był pierwszym w tym sezonie na Bukowej. Nie dopuszczaliśmy do siebie innej myśli niż podwójne zwycięstwo - zarówno na boisku jak i na trybunach. Jastrzębie po awansie stało się dobrze zorganizowaną ekipą ale mocno napinającą się gdzie tylko się da. Na dzień dobry stracili kilka szmat a i psy zaliczyli kamionkę. Na murawie od początku padlina. Znów jako pierwsi straciliśmy bramkę. Tym razem reakcja szkoleniowca była natychmiastowa. Zrezygnował ze ustawienia w którym przegrał już dwa mecze i drużyna zagrała ofensywnymi trzema pomocnikami. Przed przerwą wyrównaliśmy za sprawą Berka. Po zmianie stron na murawie zameldował się junior Łukasz Czajka, który zmiótł Jastrzębian pod dywan. Klasyczny hattrick w ciągu 9.minut wstrząsnął wszystkimi. My szaleliśmy na Blaszoku a rywale ucichli - widać u nich wielu pikników, którzy są z drużyną tylko wtedy kiedy ta wygrywa. Sprawę załatwił w 87. minucie Krzysio Kaliciak i odnotowaliśmy pierwsze zwycięstwo.

 

III kolejka

Katowice - Jastrzębie 5:1

Arka - Podbeskidzie 1:0

Lechia - Płock 2:0

Motor - Śląsk 0:2

Opole - Tur 2:4

Piast - Łomża 0:2

Polonia W. - Pelikan 3:1

Stal - Warta 0:1

Znicz - Kmita 0:1

Odnośnik do komentarza

Po efektownym zwycięstwie wszyscy oczekiwali kolejnego tym bardziej, że rywalem GieKSy był ŁKS Łomża. Przyjezdnych zero więc nie było z kim konkurować. O ile na trybunach rządziliśmy tak na boisku już tak różowo nie było. Kolejny raz daliśmy popis nieudolności w ataku. Łomża z 5 sytuacji wykorzystała dwie a my z 22 tylko jedną. Wynik więc nie mógł być korzystny dla nas... Zawodnicy i trener na samym początku sezonu wystawiają naszą cierpliwość na ogromną próbę.

 

IV kolejka

Arka - Jastrzębie 0:0

Lechia - Warta 3:0

Motor - Kmita 2:1

Opole - Pelikan 0:0

Znicz - Stal 0:2

Podbeskidzie - Tur 3:0

Piast - Śląsk 2:3

Polonia W. - Płock 0:1

Katowice - Łomża 1:2

 

Szacunek należy się każdemu kto walczy. Ale kiedy jedziemy ekipą na wyjazd i na miejscu wita nas kilkunastu zgredów to aż chciało by się coś rozwalić. W Łowiczu byliśmy jedynymi, którzy dopingowali. Miejscowi chyba bardziej ekscytują się meczami innych drużyn niż Pelikana. Kolejny raz rozpoczęliśmy jak panienki - straciliśmy bramkę i musieliśmy gonić wynik. Na całe szczęście szybko wyrównaliśmy i... od razu dostaliśmy łupnia na 1:2. Z pomocą przyszedł nam zawodnik gospodarzy Robert Wilk, który brutalnie sfaulował Banię za co otrzymał czerwoną kartkę. Przed przerwą GieKSiarze wyrównali. Po zmianie stron wymęczyliśmy Pelikana w zadaliśmy decydujący cios. Mimo wszystko nie mamy być z czego dumni - dalej gramy źle. Bardzo źle... A za tydzień czeka nas bój z liderem - Śląskiem Wrocław.

 

 

V kolejka

Kmita - Polonia W. 1:1

Łomża - Podbeskidzie 2:1

Pelikan - Katowice 2:3

Stal - Lechia 2:2

Tur - Jastrzębie 1:2

Warta - Motor 2:1

Płock - Piast 2:0

Znicz - Arka 3:2

Śląsk - Opole 5:1

Odnośnik do komentarza

Wrocławianie nie przegrali do tej pory żadnego meczu. Żeby tego było mało wygrali wszystkie spotkania i pewnie liderują. My robimy za ogon II ligi. Wyszliśmy na mecz w składzie: Piekutowski - G. Kaliciak, Markowski, Jawny, Bęben - Berensztajn - Gorząd, K. Kaliciak, Jaromin - Bania, Czajka. Na długo przed meczem z Bukowej dochodziły odgłosy naszych śpiewów. Kaaatowice! Kaaatowice! G K S! Przeciwnik z najwyższej półki jeżeli chodzi o stronę kibicowską. Przed meczem mała ustawka, którą wygrał Śląsk. Na stadionie zameldowała się jednak głównie nabojka rywali, więc dopingiem zgnietliśmy ich na całej rozciągłości. Nawet nie zauważyliśmy, że po pierwszych dwóch minutach przegrywaliśmy już 0:1 po karnym, którego na bramkę zamienił Ulatowski. W 14. minucie Petr Pokorny opluł Berensztajna za co wyleciał z boiska. Wierzyliśmy, że teraz będzie łatwiej. Nic z tego... W 30. minucie Cap podwyższył na 0:2 a w naszym kierunku przyjezdni skierowali wyciągnięte środkowe palce prawej dłoni krzycząc: "taki ch**! taki ch**!". Wkroczyliśmy więc na murawę by wziąć sprawę w swoje ręce. Byliśmy już prawie przy sektorze Śląska kiedy woda pod ciśnieniem przewróciła kilku z nas. Pojawiło się ZOMO więc trzeba było wracać na trybuny. Zawodnicy chyba wreszcie zrozumieli jak ważny jest to dla nas mecz. Przed przerwą zdobyliśmy bramkę kontaktową. Po zmianie stron najpierw wyrównaliśmy z chwilę potem za sprawą Markowskiego wyszliśmy na prowadzenie. Wydawało się, że Śląsk odniesie pierwszą porażkę ale przyszła 88. minuta i błąd Piekutowskiego, który kosztował nas zwycięstwo. Po meczu poszliśmy się schlać a Wrocławianie stracili pierwsze punkty w tym sezonie co było jedynym pozytywem tego dnia.

 

VI kolejka

Arka - Tur 3:0

Jastrzębie - Łomża 1:0

Katowice - Śląsk 3:3

Lechia - Znicz 5:2

Motor - Stal 3:1

Opole - Płock 1:1

Piast - Kmita 1:1

Podbeskidzie - Pelikan 2:0

Polonia - Warta 3:0

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...