Skocz do zawartości

Praca


xemi

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki!

 

A mam jeszcze jedno pytanie - od początku um. o pracę upominam się o paski wynagrodzeń, teraz dostałem odpowiedź od księgowości, że prawo nie wymaga wydawania pasków wynagrodzeń. Nie dostaję kompletnie nic, nie wiem ile kasy odprowadzane jest na składki, ile miałem potrącenia za L4 itd. Czy tak jest naprawdę, że nie powinienem nic dostawać?

Odnośnik do komentarza

Pracodawca ma obowiązek udostępniać dokumenty na żądanie pracownika, na podstawie których zostało obliczone jego wynagrodzenie. Obowiązek taki wynika choćby z przepisów ZUSowskich: pracodawca jako płatnik składek przekazuje do ZUS imienne raporty miesięczne, po upływie każdego miesiąca kalendarzowego, w terminie ustalonym dla rozliczania składek. Informacje zawarte w raportach płatnik składek ma obowiązek przekazać ubezpieczonemu (pracownikowi) na piśmie lub za zgodą ubezpieczonego – w formie dokumentu elektronicznego w celu ich weryfikacji.

Pracodawca powinien więc informować pracownika o odprowadzanych od jego wynagrodzenia składkach ubezpieczeniowych. W tym celu może stosować formularze ZUS RMUA lub tzw. pasek płacowy, na którym znajdują się wszystkie niezbędne informacje z formularza opracowanego przez ZUS, jak również wysokość wynagrodzenia. Sposób przekazywania pracownikom takich dokumentów jest istotny z punktu widzenia ochrony danych osobowych, gdyż znajdują się na nich informacje, które powinny być znane tylko pracownikowi.

Odnośnik do komentarza

trwa rekrutacja w moim zespole, branża telekomunikacyjna, dział Analiz Biznesowych(w zasadzie to bym powiedział technicznych). główne zadania to koordynacja pracy zespołu projektowego przy zebraniu wymagań, opracowywaniu koncepcji rozwiązania dla projektu oraz szacowania kosztów. jeżeli ktoś jest zainteresowany lub potrzebuje dodatkowych informacji prośba o skrobniecie adresu maila na PW

 

lokalizacja biura, Warszawa Nowogrodzka

Odnośnik do komentarza
  • 9 miesięcy później...

Moja firma zastanawia się nad zatrudnieniem polskich programistów do pracy częściowo w Warszawie, częściowo zdalnie. Technologie biznesowe (łenterprajs), czyli dotnet i może Java. Płaca powinna być konkurencyjna. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, to zapraszam do kontaktu na wojtek@wosik.pl

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

http://nowyobywatel.pl/2016/02/19/wolny-czas-jest-swiety/

 

"Francuski rząd zamierza wprowadzić zakaz korzystania z poczty służbowej i odpowiadania na służbowe telefony po godzinach pracy. Nowe przepisy mają zostać przyjęte przez parlament w ciągu najbliższych kilku tygodni."

 

Czy u nas też jest to możliwe, gdzie firmy wmawiają pracownikom, że sens życia polega jedynie na pracy?

Odnośnik do komentarza

Minusującym meyde polecam wywiad z Rafałem Brzoską sprzed pół roku: http://wyborcza.pl/duzyformat/1,148147,18742171,wlasciciel-sieci-inpost-dorobiono-mi-gebe-wrednego-kapitalisty.html

 

Natomiast człowiek, do którego mogę zadzwonić z pytaniem o 21 albo wysłać maila, a on odpisuje po pół godziny – to dla mnie wartościowy pracownik, nowoczesnej organizacji.

Tacy ludzie nas rzeczywiście zatrudniają. :)

Odnośnik do komentarza

Minusującym meyde polecam wywiad z Rafałem Brzoską sprzed pół roku: http://wyborcza.pl/d...apitalisty.html

i co on wnosi do mojego życia ? przez 10 lat kariery zawodowowej spotkałem tylko jednego pracodawcę, który miał takie oczekiwania. Odbyło się jedno starcie, drugie, trzecie z tego powodu. Znalazłem inną pracę, zmieniłem pracodawcę na takiego, który nie robił takich akcji.

 

Obecnie jeżeli wiem, że sprawa może być istotna to odbiorę ten telefon albo sam go wykonam. Korona mi z głowy nie spadnie. Tak samo jak pracodawca widzi, że czasem z przerwy wracam kilka minut później albo kilka minut wyjdę z pracy wcześniej, bo potrzebuję. We wszystkich jest potrzebny zdrowy rozsądek. Jeżeli z jakąś polityką pracodawcy wobec mojej osoby się nie zgadzam to jasno to komunikuję, poniekąd ustalając zasady współpracy.

 

Z moich doświadczeń wynika iż w większości przypadków zatrudniają Nas ludzie a nie korpo-kosmici. Nie mówię, że nie ma takich przypadków, ale rynek pracy jest na tyle bogaty, że można tą pracę zmienić jeżeli komuś takie praktyki nie odpowiadają i nie umie się przed tym skutecznie bronić.

Odnośnik do komentarza

Smetek masz oczywiście rację, ze nie wszyscy tacy są. I że w każdej chwili "można wziąć kredyt i zmienić pracę", jak twierdził były prezydent. Nikomu także nie spadnie korona, gdy odbierze telefon po 16/17.

 

Sprawa rozchodzi się o coś innego. O to, że pracodawcy (nie wszyscy OCZYWIŚCIE) czas wolny mają w głębokim poważaniu i rzadko kiedy rozumieją, że jest tak samo potrzebny, jak czas pracy. Uważam także, iz obowiązki czynione po godzinach pracy powinny być odpowiednio nagradzane. I do tego z grubsza zmierzam. Już wystarczająco napatrzyłem się na ludzi pracujących po godzinach "dla firmy" (bo przecież praca to więcej niż praca; najemnik? ale jak to?).

Odnośnik do komentarza

czas wolny mają w głębokim poważaniu i rzadko kiedy rozumieją, że jest tak samo potrzebny, jak czas pracy.

na przestrzeni 10 lat na podstawie swoich doświadczeń i swoich znajomych widzę po stronie pracodawców, że ta świadomość się buduje.

 

Uważam także, iz obowiązki czynione po godzinach pracy powinny być odpowiednio nagradzane.

powiem tak, uważam, że w wyjątkowych okolicznościach nie. Już tłumaczę dlaczego: jak zaczynałem prace to miałem wyjebane wpadała najniższa w kieszeń, byłem szczęśliwy, nie miałem motywacji żeby coś zmieniać. Jak było trzeba coś odjebać po godzinach to na odpierdol i oczywiście odpierdol. Przyszedł taki dzień, w którym zacząłem podnosić swoje kompetencje. Zapierdalając za "frajer" po godzinach, nie po to żeby pracodawca był zadowolony, tylko po to żeby maksymalnie poszerzyć kompetencje(najwięcej uczysz się od innych). Z mojego punktu widzenia rykoszetem(w pozytywnych tego słowa znaczeniu) dostawał pracodawca- byłem dostępny, praca byłą wykonywana po godzinach. Ja nie byłem w stanie jednocześnie robić, uczyć się od kogoś i robić swojej roboty.

W momencie, kiedy kompetencje są zbudowane i pracodawca to widzi, to nigdy nie spotkałem się z sytuacją, żeby powiedział mi "Ty misio nie odpierdalaj". Tylko była już rozmowa, chcesz mieć takie warunki pracy to płać godnie - w większości przypadków kończyło się to rozstaniem - dla mnie to było naturalne.

 

Jeżeli mam pracować za 2000 no to pewnie, że w piździe będę miał telefon po pracy czy inną formę kontaktu aniżeli jakbym powiedzmy zarabiał 4000. Dodatkowy hajs powoduje, że mam mniej zmartwieć, mogę trochę tego czasu poświęcić pracodawcy, bo wiem że odpłaci mi się też elastycznością i godnym wynagrodzeniem za wykonaną pracę.

 

 

 

Już wystarczająco napatrzyłem się na ludzi pracujących po godzinach "dla firmy" (bo przecież praca to więcej niż praca; najemnik? ale jak to?).

ja również, dlatego w pewnym momencie zacząłem poszerzać swoje kompetencje żeby nie być popychadłem. jeżeli ktoś tylko narzeka i nic z tym nie robi, to pretensje powinien mieć w pierwszej kolejności do siebie samego(nie twierdzę, że pracodawca jest bez winy), no ale do wuja Pana, nikt Nas nie zmusza do tej konkretnej pracy.

 

przytoczyłeś temat, kredytów, ja powiem szczerze, nadal tego kredytu nie mam, mimo, że mam stałą umowę, dobre dochody. Nie biorę go z jednej przyczyny - wezmę go wtedy jak wiem, że jak wydarzy się sytuacja, która zmusi mnie do tej pracy za te 2000 to będę mógł go spłacać dalej i godnie żyć(nie martwić się o to czy lodówka będzie pusta, czy odłączą mi prąd, etc). Uważam, że to indywidualna sprawa każdego.

 

Wkurwia mnie nieziemsko takie marudzenie, że nie zmienie pracy bo mam kredyt(a nie daj bóg) jeszcze we frankach. Osobiście znam sytuacje, że pracodawca zna taka sytuację u pracownika i ją wykorzystuje do granic możliwości - no cóż, jak ktoś odsłonił słaby punkt, to niech nie ma pretensji, że ktoś go wykorzystuje.

 

 

OK, gratuluję, że jesteś asertywny i zaradny.

jestem, bo zmusiła mnie do tego sytuacja. nie życzę nikomu, ale z perspektywy czasu widzę z tego powodu same plusy. może kiedyś powiem "nie jestem przegrywem, nie dałem wydymać się pracodawcy"

Odnośnik do komentarza

Mam dosc podobne zdanie i doswiadczenia jak Smetek. 10 lat męczyłem sie w ujowej robocie za ujowe pieniadze, sluchajac tylko ciaglego zrzedzenia przelozonych (wiekszosc ludzi pewnie by to pod mobbing podciagnela).

Czasem w pracy musialem zostawac po kilka godzin dluzej, oczywiscie bez zadnych profitow.

Zmienilem robote, na taka w ktorej traktuja ludzi powaznie i doceniaja finansowo zaangazowanie i kompetencje. Przez te poltorej roku RAZ sie zdarzyło, ze musialem zostac po godzinach (o czym w zasadzie widzialem kilka dni wczesniej). Nie dosc, ze te godziny byly do odebrania, to jeszcze wpadla premia "za profesjonalne zachowanie".

Zmiana pracy to nic strasznego, aczkolwiek psychicznie czasem ciezko sie na to zdecyowac.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście nie zauważacie jednego: jesteście młodzi, piękni i zdolni.

nie wiem czy mając zaraz 30 na liczniku nadal powinienem uważać się za młodego. bardziej boli mnie to, że jak widzę osoby z przedziału 23-25 lat, które zaczynają swoją pracę to widać w ich mentalności, że albo mają wyjebane albo uważają, że złapali Pana Boga za nogi i im się coś należy mimo, że w zasadzie nic nie osiągneli.

Dużej części ludzi tych atrybutów brakuje, czy to znaczy, że na takie ich traktowanie (bo się nie zbuntują) mamy się godzić?

ja nie powiedziałem, że się z tym urodziłem. w wyniku życiowych doświadczeń i rozwoju osobistego/zawodowego te czynniki zacząłem dostrzegać. nie boję się i nie obrażam się jak dziś jak ktoś mi mówi "Ty, no to wcześniej to chyba byłeś po prostu ograniczony" zgadzam się z tym, do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć. Zaryzykuje nawet stwierdzenie zyskać szacunek dla samego siebie. Jak sam siebie zawodowo nie szanuję to dlaczego ma mnie szanować mój pracodawca skoro przyzwalam na robienie z siebie niewolnika ?

 

mamy się godzić?

dlaczego używasz liczby mnogiej ? no jeżeli na coś JA się nie godzę albo godzę to moja sprawa. Dlaczego ktoś ma decydować o moim zawodowym losie ? Może są osoby, które potrzebują by ktoś nimi sterował, pomiatał i traktują to jako bodziec ? Piszę tak, bo kiedyś zapytałem kogoś, dlaczego daje sobą wycierać podłogę niczym szmatą i powiedział, że tak w sumie jest cały czas przez 30 lat jego pracy zawodowej i on nie wyobraża sobie innego podejścia do pracy. Od jakiegoś czasu pracodawca sobie to wyobraził i jednak postanowił gościa zwolnić. No sorry, ale jeżeli ktoś nie dojrzał to pewnych rzeczy, to tym bardziej osoba dorosła nie powinna być chroniona parasolem ochronnym, to nie przedszkole.
Odnośnik do komentarza

Jeżeli praca to dla Was TYLKO sposób na zarabianie pieniędzy, to faktycznie podejście 9-17 i ani minuty dłużej/krócej ma sens. Ale nawet według piramidy potrzeb na samym szczycie macie samorealizację i uznanie i można te wartości osiągać także w życiu zawodowym. Ja lubię to co robię, cieszę się poznając nowe rzeczy, gdy zwiększa mi się zakres obowiązków, bo mogę czymś nowym się wykazać, czegoś nowego się nauczyć. Dlatego dla mnie to nie jest nic dziwnego, że w tym momencie pobiera mi się raport z roboty, bo jestem ciekawy wyników jakie mamy przez weekend - nikt mnie do tego nie zmusza, ja sam chcę się dowiedzieć, bo jestem ciekawy i myślę już, co można zrobić lepiej. Co nie zmienia faktu, że za 5 min odłożę komputer i nie zrobię dzisiaj już nic więcej pracowego, spędzam cały dzień z dziewczyną i rodziną.

 

Po prostu wydaje mi się, że jeśli wasza praca to zło konieczne, bo daje pieniądze i żadnej satysfakcji, to jesteście w złej branży.

Odnośnik do komentarza

O ile sama idea przyświecająca autorom tego pomysłu jest jak najbardziej słuszna i godna pochwały, tak już sposób realizacji to przykład próby zniesienia ze schodów szafy ustawą.

 

Przede wszystkim, jest zupełnie oderwany od tego jak obecnie wygląda rzeczywistość funkcjonowania wielu biznesów i branż. Przecież dzisiaj często praca to już nie jest fabryka do której się przychodzi "wkręcać śrubki" przez 8 godzin, wychodzi i następnego dnia to samo. Współpraca z ludźmi z innych stref czasowych, dynamika, nieprzewidywalność, itp. - to są często elementy w zasadzie wpisane w codzienność niektórych zawodów i każdy zaczynający w nich pracę ma tego świadomość. I nie mam na myśli tylko zawodów typu makler giełdowy czy prawnik korporacyjny, ale policjant czy lekarz. Niestety, ale podejście "9-17 i mnie nie ma choćby się paliło" to już zupełny anachronizm w przypadku wielu zawodów, branż i trzeba się z tym pogodzić, albo nie podejmować w nich pracy.

 

A tak już z moich osobistych obserwacji i doświadczeń - czy te telefony/maile to jest aż taki problem w przypadku "szarych" pracowników? Bo wydaje mi się, że mocno przesadzacie. U mnie to jest tak, że ten problem bycia pod telefonem i odpisywania na maile 24/h wzrasta wraz z zajmowaną w firmie pozycją i idącymi za tym zarobkami. I faktycznie - w przypadku moich przełożonych wygląda to momentami hardcorowo, ostatnio np. szef dyktował mi co robić z gondolki na wyciągu w Alpach, będąc na urlopie :keke: - no ale oni zarabiają 10 czy 20 średnich krajowych, więc taki jest tego koszt, no i nikt ich do tego nie zmusza. Oczywiście, domyślam się, że są sytuacje gdzie wymaga się od szeregowych pracowników takiej dyspozycyjności za psie pieniądze i jest to patologiczne, no ale cóż - próba regulowania tego ustawą (w taki sposób jak opisany w artykule) jest kretyńska.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...