Skocz do zawartości

New step in French football


PiotruH

Rekomendowane odpowiedzi

1 Liga [12/38] 24.10.2007

[4] Veendam-Go Ahead [8]

 

Ditewig- Cijntje, Fellinga, Bruinier, Zimmerman- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman, Veldmate- Guilherme Afonso

 

Dzisiaj już od początku zagramy jednym napastnikiem z lewej strony, a za jego plecami będzie po prawej stronie Veldmate. Musimy dzisiaj wygrać i liczyć, żeby Helmond zgubił punkty ze słabiutkim AGOVV. Pierwszą groźną okazję stworzyliśmy sobie dopiero w 22 minucie, ale Bruinier trafił w poprzeczkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. W 31 minucie byliśmy już na prowadzeniu!. Przed pole karne dograł Schaken, a Veldmate huknął potężnie pod poprzeczkę! Ten zawodnik naprawdę jest dobry, ale nie ma dla niego miejsca jak wszyscy napastnicy są zdrowi i gramy dwójką z przodu. Chwilę później prowadziliśmy już 2:0. Z rzutu rożnego dośrodkował Schaken, a Zimmerman naszedł na piłkę i skierował ją do siatki. Niestety nie cieszyło mnie to prowadzenie, bowiem Helmond również wygrywał w podobnym stosunku. Dodatkowo w końcówce meczu kontuzji dostał Veldmate i straciliśmy niezłego rezerwowego. My jak i Helmond wygraliśmy po 2:0 i niestety to oni zagwarantowali sobie udział w barażach. My mimo bardzo trudnych rywali nie przegraliśmy meczu, ale to było za mało by uzyskać awans do baraży.

 

Veendam-Go Ahead 2:0 (2:0)

(Veldmate 31’, Zimmerman 38’)

 

 

Mistrzostwo jest praktycznie zarezerwowane dla RKC, które nie przegrywa i praktycznie nie remisuje. Boję się, że możemy być nawet na podium w lidze, a i tak nie zagramy w barażach jeżeli nie wygramy jakiegoś z ostatnich czterech „periodów”. Teraz w trzecim periodzie znowu gramy trudne mecze w tym z pierwszą dwójką: RKC i Helmondem.

 

Veldmate przez kontuzję nie zagra około tydzień.

Odnośnik do komentarza

1 Liga [13/38] 27.10.2007

[9] Fortuna Sittard-Veendam[3]

 

Ditewig- Cijntje, Fellinga, Bruinier, Potuyt- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Guilherme Afonso, Bizimana

 

Trzeci „period” rozpoczynaliśmy wyjazdowym meczem z Fortuną. Niby jest to jedna ze słabszych drużyn, ale skład ma naprawdę mocny i trzeba na nich uważać. W tym okresie gramy z dwoma najmocniejszymi obecnie drużynami w lidze, więc nie wiadomo czy powalczymy o wygraną i upragniony awans do baraży. Dzisiaj trzeba jednak wygrać, a później się zobaczy jak sytuacja się rozwinie. Już po pięciu minutach prowadziliśmy dwoma golami. Najpierw w pierwszej akcji, instynktem strzeleckim błysnął Bizimana, a chwile później Fellinga wykorzystał rzut karny. Kontaktową bramkę gospodarze zdobyli w 12 minucie, a składną akcję wykończył Jan Derksen. Później nie działo się za dużo ciekawego. Po przerwie szybko Schaken szczupakiem wykończył naszą akcje i byliśmy blisko wygranej. W 65 minucie nie popisał się nasz bramkarz i mocne strzał w sam środek bramki, wylądował w siatce. Znowu zagraliśmy słabo w defensywie, ale na szczęście po nerwowej końcówce wynik nie uległ zmianie.

 

Fortuna Sittard-Veendam 2:3 (1:2)

(Jan Derksen 12’, Guvenc 65’ – Bizimana 2’, Fellinga karny 5’, Schaken 49’)

 

 

Puchar Holandii III runda 31.10.2007

Veendam-PSV

 

Ditewig- Cijntje, Fellinga, Bruinier, Potuyt- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Guilherme Afonso, Bizimana

 

Faworyta tego spotkania nie trudno było wskazać, bowiem mimo, ze PSV grało na wyjeździe to wielokrotnemu mistrzowi Holandii nie wypada przegrywać z pierwszoligowcami. W ekipie gości z powodu kontuzji nie zagrają dzisiaj Koevermans, Aissati i Affelay, a więc gracze podstawowego składu odpowiedzialni za ofensywę. Nas prezes był zadowolony, iż jego klub gra z taką potęgą, a spotkanie jest transmitowane w ogólnokrajowej telewizji. Miał, więc do nas życzenie, byśmy się nie skompromitowali w starciu z gigantem.

 

Pierwsza akcja o dziwo była naszego autorstwa, ale podkręcony strzał Woudenberga poszybował nad poprzeczką. W odpowiedzi groźnie głowa uderzał Salcido, ale trafił tylko w boczną siatkę. Kilka sekund później lewym skrzydłem popędził Farfan, ściął do środka i wyłożył piłkę Mendezowi, który potężnie uderzył, na nasze szczęście nad poprzeczką. Następnie było kilka minut przestoju, ale w 17 minucie Farfan dograł na głowę Culiny, a ten złapał naszego bramkarza na wykroku i lekkim lobem, ulokował piłkę w siatce. To dodało dodatkowej energii gościom, którzy zepchnęli nas do defensywy i trzy minuty po uzyskaniu prowadzenia, minimalnie pomylił się Vayrynen. W tej części gry już nie stworzyliśmy żadnej okazji, a goście skrupulatnie nas punktowali. Najpierw z rzutu wolnego ładnie przymierzył Zonneveld, a później Vayrynen podwyższył na 0:3 i taki wynik widniał do przerwy.

 

W szatni widziałem załamanych chłopaków, a na trybunach prezes był wyraźnie zasmucony i widział, iż szykuje się pogrom. Cóż skoro mamy przegrać to przynajmniej w ładnym stylu. Nakazałem chłopakom ultraofensywną i bardzo szybka grę. Już po czterech minutach od wznowienia gry Bizimana wpadł w pole karne, ale z ziemią zrównał go Rajkovic. Serb obejrzał za to czerwoną karne, a jedenastkę pewnie wykorzystał Fellinga. No cóż przynajmniej zdobyliśmy honorową bramkę. Nie sądziłem, iż gra w osłabieniu tak załamie gości, którzy nagle przestali grać. W 62 minucie Schaken wypuścił podaniem po ziemi, Bizimane,a ten ominął Gomesa i skierował futbolówkę do pustej bramki! Brakowało nam jeszcze jednego trafienia do wyrównania i nadzieja sensacyjnie odżyła! Już 30 sekund później mógł być remis, ale sytuacji „1 na 1” nie wykorzystał Bizimana i za bardzo się przypalił, a piłka o jego strzale poleciała daleko od bramki Gomesa. Rywale od czasu do czasu próbowali zagrozić bramce Ditewiga, ale były to próby niskich lotów. W 67 minucie piłkę z linii bramkowej po strzale Guilherme Afonso, wybił Zonneveld. Graliśmy jak natchnieni i mieliśmy wielką przewagę, ale bramka wyrównująca nie padała. Dopiero w doliczonym czasie gry w zamieszaniu w polu karnym PSV, piłka spadła pod nogi Fellingi, który mocno uderzył w światło bramki i to wystarczyło byśmy wyrównali. Kilka sekund później Schaken, szczupakiem trafił w boczną siatkę i sędzia zakończył regulaminowe 90 minut. Czekała nas dogrywka.

 

W dodatkowym czasie gry nie działo się zupełnie nic i o awansie do kolejnej rudny miały rozstrzygnąć rzuty karne. My nie mieliśmy zawodników, którzy dobrze je wykonują (najlepszy jest Fellinga, który ma atrybut z karnych 11). Szczęście było jednak przy ans i sensacyjnie wygraliśmy konkurs jedenastek, eliminując głównego potentata do zdobycia tego trofeum! W kolejnej rundzie zagramy z Emmen, które przecież występuje w naszej lidze, a więc jest wielka szansa na awans o rundę dalej! Teraz jednak żyjemy historycznym sukcesem, o którym mówi cała Holandia!

 

Veendam-PSV 3:3 (0:3) karne 4:3

(Fellinga 49’ karny, 90+2’, Bizimana 62’ – Culina 17’ Zonneveld 26’, Vayrynen 28’)

Odnośnik do komentarza

Futbol totalny  W końcu to domena szkoły holenderskiej.

 

 

 

1 Liga [14/38] 3.11.2007

[2] Helmond-Veendam [3]

 

Ditewig- Cijntje, Zimmerman, Bruinier, Potuyt- Schaken, Buurmeijer, Cruz Vicente, Kloosterman- Guilherme Afonso, Bizimana

 

Po pięknej wiktorii nad PSV przyjdzie nam się zmierzyć z ekipą, z którą przegraliśmy walkę w drugim “periodzie” o awans do baraży. Jeżeli w tym okresie chcemy powalczyć o ten awans to nie możemy dzisiaj przegrać by nie tracić dystansu do innych ekip. Dzisiaj nie może zagrać pauzujący za kartki Woudenberg i zastąpi go Cruz Vicente. W piątej minucie niedokładnie piłkę wybił Ditewig i po paru sekundach na prowadzenie mogli wyjść gospodarze, ale dobrą sytuację zmarnował Grot. W kolejnej akcji Jordan Remacle pięknie uderzył z woleja z około 20 metrów, a piłka z impetem odbiła się od słupka. W naszej grze było wiele niedokładności i widać było zmęczenie, morderczym pojedynkiem z PSV. To właśnie przez stratę Cruza Vicente, rywale ograli nasza obronę i w 11 minucie musieliśmy odrabiać straty co przy teraźniejszej dyspozycji było zadaniem bardzo trudnym. Dodatkowo po kolejnych kilku minutach czerwoną kartkę ujrzał Zimmerman i ten mecz musieliśmy praktycznie spisać na straty. Po tym faulu Zimmermana rzut wolny wykorzystał Lammens co dodatkowo spotęgowało nasze kłopoty. Do przerwy straciliśmy jeszcze jednego gola, ale także i my zapisaliśmy jedno oczko na własne konto. Graliśmy jednak mizernie i to jest jedno z naszych gorszych spotkań. O drugiej połowie chcę jak najszybciej zapomnieć. Dzisiaj się skompromitowaliśmy i praktycznie spisaliśmy na straty kolejny „period”. Skoro takie baty dostaliśmy od drugiej drużyny to ile dostaniemy z RKC? Boję się, ze rzeczywiście będziemy na końcu sezonu na trzeciej lokacie, a nie zagramy w barażach, bowiem w każdym „periodzie” musi nam czegoś zabraknąć.

 

Helmond-Veendam 7:1 (3:1)

(Jordan Ramacle 11’, 60’, Lammens 19’, Lettinga 23’, Guilliano Grot 52’, 61’, 83’ – Guilherme Afonso 41’)

 

 

1 Liga [15/38] 7.11.2007

[4] Veendam-RKC [1]

 

Ditewig- Cijntje, Potuyt, Bruinier, Potuyt- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Guilherme Afonso, Bizimana

 

Teraz gramy praktycznie co 3-4 dni i nie ma czasu na regeneracje sił. Jeżeli jeszcze w tym „periodzie” chcemy powalczyć o wygraną to dzisiaj, nie wiem jakim cudem, ale musimy ograć u siebie RKC. Drużyna ta jeszcze nie znalazła swojego pogromcy w lidze i pewnie zmierza po mistrzostwo. Po raz pierwszy grałem przeciwko taktyce 4-1-2-2-1 i prawdę mówiąc nie wiedziałem jak to ugryźć. Rywale rozbrajali nasza obronę prostopadłymi podaniami, ale dwójka moich środkowych obrońców zazwyczaj dawała się na to nabierać, wiec to nic nowego. My próbowaliśmy nacierać skrzydłami, ale dzisiaj jakoś nam to nie wychodziło. Mecz mógł się jednak podobać, gdyż obydwie drużyny stawiały na ofensywę. W 19 minucie Bizimana, otworzył wynik spotkania, wykorzystując dogranie od Buurmeijera. Następnie kontuzji doznał Fellinga i w jego miejsce pojawił się przeciętny Salome. Rywale w 36 minucie mogli wyrównać, jednak niesygnalizowane uderzenie Bensona trafiło w słupek, a piłka wyszła w pole. Nasza riposta była szybka, ale niestety również brakło centymetrów do udanego wykończenia i Bizimana wycelował w poprzeczkę. Do przerwy wygrywaliśmy, ale tylko jedną bramką co jest bardzo małą zaliczką, biorąc pod uwagę, iż w tym sezonie tylko w jednym spotkaniu nie straciliśmy bramki. W drugiej połowie częściej posiadaliśmy piłkę, ale to goście stwarzali zagrożenie. Mylili się jednak w każdej próbie, a Berger nie trafił nawet do pustej bramki. Niestety w 82 minucie, Gudde fantastycznie przymierzył w okienko z rzutu wolnego i mieliśmy raptem kilka minut by wygrać ten mecz. Musiałem postawić na ofensywną grę i to poskutkowało! W 89 minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Buurmeijer, a piłkę głową do siatki skierował Potuyt, co zapewniło nam komplet punktów. Jako pierwsi pokonaliśmy RKC i wracamy do walki o zwycięstwo w tym „periodzie”!

 

Veendam-RKC 2:1 (1:0)

(Bizimana 19’, Potuyt 89’ – Gudde 82’)

 

 

Niestety Fellinga zerwał mięsień łydki i nie zagra aż przez cztery miesiące.

Odnośnik do komentarza

1 Liga [16/38] 10.11.2007

[6] Veendam-Haarlem [8]

 

Ditewig- Cijntje, Johansen, Bruinier, Potuyt- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Guilherme Afonso, Bizimana

 

Graliśmy dzisiaj z jedną z lepszych drużyn i w pierwszej połowie marnowaliśmy sporo dogodnych sytuacji co pozwoliło rywalom prowadzić jedną bramką do przerwy. Po zmianie stron nakazałem skomasowany atak i już w pierwszej akcji Guilherme Afonso, wyrównał stan meczu. W 76 minucie za sprawą strzału z dystansu Kloostermana objęliśmy prowadzenie, jednak riposta gości była natychmiastowa. Ketting wznowił grę na środku boiska, wykiwał wszystkich moich obrońców i zdobył swoją drugą bramkę. Musiałem postawić teraz wszystko na jedną kartę i to ryzyko się opłaciło, bowiem jakimś cudem, Bizimana w ostatnich sekundach, wepchnął piłkę do siatki Haarlemu. Wygraliśmy ten mecz, ale Cambuur również zwyciężył i trzeci „period” znowu zakończyliśmy nieznaczną porażką, bowiem w ostatnich meczach musielibyśmy liczyć na potknięcie Cambuuru, a także sami wygrać ponad 10:0, bowiem przez porażkę z Helmondem mamy słabiutki bilans bramkowy.

 

Veendam-Haarlem 3:2 (0:1)

(Guilherme Afonso 49’ Kloosterman 76’, Bizimana 90+3’ – Ketting 31’, 78’)

 

 

1 Liga [17/38] 14.11.2007

[11] Dordrecht-Veendam [4]

 

Ditewig- Cijntje, Johansen, Bruinier, Potuyt- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Guilherme Afonso, Bizimana

 

W tym “periodzie” jest to mecz o pietruszkę. W ogólnej klasyfikacji mamy nikłe szanse by nawiązać walkę z RKC i Helmondem, więc musimy czekać na ostatnie trzy „periody”, w których postaramy się wywalczyć awans do baraży. Już w trzeciej minucie Guilherme Afonso dograł do Bizimany, a ten mimo asysty obrońcy Dordrechtu, zdołał szpicem posłać piłkę po ziemi obok słupka, dzięki czemu utonął w ramionach swoich kolegów i odebrał zasłużone gratulacje. W 10 minucie już sam Afonso próbował szczęścia, ale jego strzał z narożnika pola karnego nieco minął bramkę Kooimana. Rywale pierwsza groźną sytuację stworzyli sobie dopiero w 30 minucie, ale od razu Dagher trafił w poprzeczkę, strasząc Ditewiga. Dwie minuty później mieliśmy już jednak remis, a dośrodkowanie od zima, na gola zamienił van der Velden. Niestety jeszcze przed przerwą Dagher wyprowadził Dordrecht na skromne powadzenie i w drugiej części gry musieliśmy odrabiać straty. W drugiej połowie graliśmy lepiej i ciągle, atakowaliśmy, ale nie mogliśmy wyrównać. Sztuka ta udała nam się w 83 minucie po potężnym uderzeniu Schakena. Więcej bramek już nie padło i zdobyliśmy jeden punkcik.

 

Dordrecht-Veendam 2:2 (2:1)

(van der Velden 32’, Dagher 44’ – Bizimana 3’, Schaken 83’)

 

 

1 Liga [18/38] 24.11.2007

[4]Veendam-RBC [10]

 

Ditewig- Cijntje, Johansen, Zimmerman, Potuyt- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Guilherme Afonso, Bizimana

 

Rywale mieli walczyć nawet o mistrzostwo w tym sezonie, a tymczasem znajdują się w środku stawki. Dzisiaj zabraknie u mnie w wyjściowym składzie Bruiniera, który pauzuje za nadmiar żółtych kartek, a zastąpi go Zimmerman. Już w piątej minucie Redan uderzył głową, a piłka trafiła w poprzeczkę. Traktowałem to jako sygnał, iż przeciwnik dzisiaj chce z nami wygrać i pokazać, iż będzie się również liczył w walce o baraże w kolejnych „periodach”. Odpowiedzią na ten atak były nasze strzały z dystansu Buurmeijera i Kloostermana, ale niestety trochę zabrakło byśmy cieszyli się z bramki. W tej połowie mieliśmy dużą przewagę, jednak nie potrafiliśmy jej przełożyć na żadnego gola. W 64 minucie nareszcie wyszliśmy na prowadzenie. Pięknie wymieniliśmy kilka podań przed polem karnym gości, a ostatecznie piłka trafiła do Bizimany, który mocno uderzył pod poprzeczkę i nie dał Friebalowi żadnych szans na obronę. Chwilę później Kloosterman trafił w słupek i nadal byliśmy w natarciu. Niestety nie utrzymaliśmy tego prowadzenia, gdyż van Dommelen wyrównał po rzucie rożnym w 73 minucie. Kilka minut później ten zawodnik stanął sam na sam z Ditewigiem, ale trafił na nasze szczęście w poprzeczkę. Spotkanie ostatecznie zakończyło się remisem, co przy naszej dużej przewadze nie jest wynikiem sprawiedliwym.

 

Veendam-RBC 1:1 (0:0)

(Bizimana 64’ – van Dommelen 73’)

 

 

Alair Cruz Vicente poskarżył się w prasie, ze mało gra i chciałby odejść, jeżeli nie zacznie regularnie występować. Ochrzaniłem zawodnika za takie postępowanie, bowiem jak ma jakiś problem to najpierw idzie z tym do mnie. Zawodnik zrozumiał swoje postępowanie i mnie za to przeprosił. Zobaczymy na jak długo będzie chciał u nas zostać.

 

 

1 Liga [19/38] 1.12.2007

[6] Stromvogels Telstar-Veendam [5]

 

Ditewig- Potuyt, Johansen, Zimmerman, Bruinier- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Francisco Fuentes, Bizimana

 

Do składu po długiej kontuzji nareszcie powrócił Francisco Fuentes, ale nic ciekawego dzisiaj nie okazał. Mecz był bardzo nudny, rywale zdobyli gola z rzutu karnego. My wyrównaliśmy po odbiorze piłki bramkarzowi Telstaru. Dalej nie działo się nic ciekawego i czwarty „period” rozpoczynamy od straty cennych punktów. Nie przegrywamy, ale to jest za mało by w kolejnych sześciu meczach potrafić wywalczyć awans do baraży.

 

Stromvogels Telstar-Veendam 1:1 (1:0)

(Salden karny 42’ – Bizimana 55’)

Odnośnik do komentarza

| 1. | Br  | RKC				 | 19 | 14 | 3  | 2  | 53 | 18 | +35   | 45	| 
| 2. | Br  | SC Cambuur		  | 19 | 12 | 4  | 3  | 46 | 24 | +22   | 40	| 
| 3. |	 | TOP				 | 19 | 10 | 5  | 4  | 37 | 20 | +17   | 35	| 
| 4. | Br  | Helmond			 | 19 | 10 | 4  | 5  | 49 | 33 | +16   | 34	| 
| 5. |	 | VEENDAM			 | 19 | 9  | 7  | 3  | 43 | 36 | +7	| 34	| 
| 6. |	 | Stormvogels Telstar | 19 | 9  | 5  | 5  | 31 | 22 | +9	| 32	| 
| 7. |	 | ADO Den Haag		| 19 | 8  | 6  | 5  | 32 | 22 | +10   | 30	| 
| 8. |	 | Emmen			   | 19 | 9  | 3  | 7  | 36 | 30 | +6	| 30	| 
| 9. |	 | Haarlem			 | 19 | 8  | 3  | 8  | 31 | 27 | +4	| 27	| 
| 10.|	 | RBC				 | 19 | 7  | 6  | 6  | 22 | 20 | +2	| 27	| 
| 11.|	 | Go Ahead			| 19 | 7  | 5  | 7  | 23 | 27 | -4	| 26	| 
| 12.|	 | Dordrecht		   | 19 | 6  | 7  | 6  | 29 | 31 | -2	| 25	| 
| 13.|	 | Fortuna Sittard	 | 19 | 6  | 7  | 6  | 24 | 29 | -5	| 25	| 
| 14.|	 | Volendam			| 19 | 6  | 5  | 8  | 31 | 39 | -8	| 23	| 
| 15.|	 | FC Den Bosch		| 19 | 5  | 5  | 9  | 23 | 27 | -4	| 20	| 
| 16.|	 | Zwolle			  | 19 | 5  | 3  | 11 | 16 | 31 | -15   | 18	| 
| 17.|	 | MVV				 | 19 | 6  | 0  | 13 | 17 | 33 | -16   | 18	| 
| 18.|	 | FC Omniworld		| 19 | 4  | 3  | 12 | 23 | 39 | -16   | 15	| 
| 19.|	 | AGOVV			   | 19 | 3  | 3  | 13 | 12 | 41 | -29   | 12	| 
| 20.|	 | Eindhoven		   | 19 | 2  | 4  | 13 | 19 | 48 | -29   | 10	|

 

 

1 Liga [20/38] 5.12.2007

[2] SC Cambuur-Veendam [5]

 

Ditewig- Cijntje, Johansen, Zimmerman, Bruinier- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Veldmate- Francisco Fuentes, Guilherme Afonso

 

Z powodu nadmiaru żółtych kartek nie mogą dzisiaj wystąpić Kloosterman i Bizimana, ale na całe szczęcie mam ich kim zastąpić. Jest to mecz z jednym z naszych odwiecznych rywali, a na dodatek przydałoby się wygrać by w tym czwartym „periodzie” w końcu zwyciężyć. Zaczęło się dla nas fatalnie, bowiem w 13 minucie Hofman odebrał piłkę w środku pola Woudenbergowi i natychmiast posłał ją do przodu. Tam bez problemów opanował ją Juliana i założył „sito” naszemu bramkarzowi. Następnie długo nic się nie działo aż do czasu kiedy to w 32 minucie na strzał zza pola karnego zdecydował się Veldmate, a piłka zatrzepotała w siatce. Kilka minut później niespodziewanie z dystansu strzelał Bruinier, ale jego uderzenie z trudem na rzut rożny, sparował van der Vlag. Ten stały fragment gry bił Schaken, który dośrodkował wprost na głowę Veldmate, a ten zapewnił nam prowadzenie. Nie cieszyliśmy się jednak z niego zbyt długo, gdyż po upływie pięciu minut Juliana doprowadził do remisu. Pierwsza połowa mogła się podobać, a o wszystkim zadecyduje druga odsłona spotkania, w której zagramy jeszcze bardziej ofensywnie, chociaż na swoich zawodników nie mam co dzisiaj narzekać. Początek drugich trzech kwadransów był niemrawy, ale tylko do 58 minuty. Wtedy to z rzutu wolnego dośrodkował Cijntje, a lot piłki głową zmienił Guilherme Afonso i ku radości naszych kibiców, piłka wpadła do bramki. Sześć minut później już sam Cijntje próbował swoich umiejętności, mocnym uderzeniem z dystansu, ale piłka poszybowała bardzo daleko o bramki gospodarzy. Nic się jednak nie stało, bo odbiliśmy sobie to niepowodzenie szybkim kontratakiem, zakończonym drugą bramką Afonso. Wygrana była już na wyciągnięcie ręki. Nie potrafiliśmy się jednak wybronić przed atakami Cambuuru, który nacierał ze zdwojoną siłą i w 86 minucie za sprawą Dijkhuizena zdobyli trzeciego gola i zachowali szanse na remis. Nie ustrzegli się jednak oni błędu, który umożliwił Afonso, skompletowanie hat-tricka. Wygraliśmy bardzo ważny mecz i co z tego, ze znowu straciliśmy sporo bramek jak otwiera się przed nami szansa wygrania tego „periodu”.

 

SC Cambuur-Veendam 3:5 (2:2)

(Juliana 13’, 42’, Dijkhuizen 86’ – Veldmate 32’, 37’, Guilherme Afonso 58’, 65’, 88’)

Odnośnik do komentarza

1 Liga [21/38] 8.12.2007

[3] Veendam-FC Omniworld [18]

 

Ditewig- Cijntje, Johansen, Zimmerman, Bruinier- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Francisco Fuentes, Bizimana

 

Dzisiaj graliśmy z jedną z najsłabszych ekip w lidze, z która jednak w pierwszym meczu przegraliśmy i dzisiaj chcieliśmy się zrehabilitować, a także dalej wygrywać i dążyć do awansu do baraży. Już w trzeciej minucie Bizimana obił spojenie bramki Zegersa, pokazując nastawienie mojej ekipy jako ofensywne. W 11 minucie Woudenberg trafił w poprzeczkę i rywale mogli mówić o wielkim szczęściu. Wynik spotkania otworzyliśmy w 22 minucie gdy uderzenie z rzutu wolnego Woudenberga, dobił Schaken, uprzedzając leżącego Zegersa. do przerwy było to jedyne trafienie. W szatni musiałem zmienić Francisco Fuentesa, który został mocno poturbowany, a nie chciałem ryzykować jego kolejnej długiej kontuzji. Bo wznowieniu gry, zagraliśmy lepiej niż w pierwszej części spotkania i zaaplikowaliśmy przeciwnikowi jeszcze dwie bramki, zachowując również czyste konto w defensywie, a taki wyczyn zdarzył się nam dopiero po raz drugi w tym sezonie! Dzięki tej wygranej awansowaliśmy na pierwsze miejsce w tabeli czwartego „periodu”.

 

Veendam-FC Omniworld 3:0 (1:0)

(Schaken 22’, Bizimana 57’ Woudenberg 69’)

 

 

Niestety klubowe finanse ulegają znacznemu pogorszeniu i z budżetu klubu, który na początku rozgrywek wynosił ponad 800 tysięcy Euro jesteśmy na równym 0 i sytuacja stale się pogarsza. Niedługo będziemy zadłużeni co nie wróży za dobrze.

 

 

1 Liga [22/38] 13.12.2007

[8] FC Emmen-Veendam [3]

 

Ditewig- Cijntje, Johansen, Potuyt, Bruinier- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Francisco Fuentes, Bizimana

 

Mecz z FC Emmen był dla nas bardzo ważny, bowiem za kilka dni gramy z nimi w Pucharze Holandii, a więc dzisiaj wybadamy na co ich stać. Bez Zimmrmana na środku obrony będzie nam trudniej, ale oczywiście powalczymy. Spotkanie było jednym z nudniejszych, a my graliśmy o dziwo defensywnie, chociaż wcale tego nie wymagałem od swoich zawodników. Wygraną okupiliśmy kontuzja Schakena, który nie zagra tylko przez tydzień, a zwycięską bramkę, zdobył obrońca Johansen. Po tej wygranej w czwartym „periodzie” mamy tyle samo punktów co wyprzedzające nas RKC i będący pozycję niżej Telstar. Jako, że RKC już ma zapewniony udział w barażach, walczymy z Telstarem o kolejne miejsce i póki co wygrywamy lepszym stosunkiem bramkowym.

 

Fc Emmen-Veendam 0:1 (0:0)

(56’ Johansen 0:1)

Odnośnik do komentarza

1 Liga [23/38] 15.12.2007

[3] veendam-Eindhoven [20]

 

Ditewig- Cijntje, Johansen, Potuyt, Bruinier- Veldmate, Zarate, Woudenberg, Kloosterman- Francisco Fuentes, Bizimana

 

Jak się dowiedziałem po tym spotkaniu czeka nas aż miesiąc przerwy w rozgrywkach ligowych, więc dzisiaj musimy wygrać z “czerwoną latarnią” ligi by za miesiąc zdobyć kolejny komplet punktów, a wtedy już nic nie odbierze nam występu w barażach. Dzisiaj zgodnie z przewidywaniami byliśmy ekipą o wiele lepsza od słabego przeciwnika i wbiliśmy im dwie bramki co wystarczyło do odnotowania potrzebnego zwycięstwa. Mogliśmy wygrać wyżej, ale w końcowych minutach, rzutu karnego nie wykorzystał Cruz Vicente. Teraz mamy sporo czasu by nabrać sił, a także poszukać wzmocnień, chociaż nie mamy za wiele pieniędzy, a klub popada w zadłużenie.

 

Veendam-Eindhoven 2:0 (1:0)

(Kloosterman 41’, Bizimana 63’)

 

 

1.7.2008 z Helmondu na zasadzie wolnego transferu dołączy do nas Jon Nieuwenburg (29, NED, WBR/MR).

 

TOW: Veendam-Veendam II 4:1 (Axwijk, Cruz Vicente, Veldmate, Schaken)

Odnośnik do komentarza

Puchar Holandii IV runda 15.1.2008

Veendam-Emmen

 

Ditewig- Potuyt, Salome, Zimmerman, Bruinier- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Francisco Fuentes, Bizimana

 

Po wyeliminowaniu PSV dzisiaj jesteśmy faworytami w meczu, w którym gramy z dobrze znaną mi drużyną. Graliśmy z Emmen w tym sezonie dwukrotnie i odnieśliśmy dwa zwycięstwa. To dobrze wróży nawet wobec trzymiesięcznej kontuzji Cijntje. O dziwo w trzeciej minucie mogliśmy przegrywać, ale uderzenie głowa van Dijka minimalnie minęło słupek bramki Ditewiga. Nasza odpowiedź była natychmiastowa tylko, że skuteczniejsza. Bizimana trafił w słupek, a z dobitką pośpieszył Francisco Fuentes i zdobył swojego pierwszego gola, odkąd odniósł swoją kontuzję. Bramka ta zachęciła nas do dalszych ataków, które były z każdą kolejną minutą coraz liczniejsze. W 22 minucie na strzał z około 40 metrów zdecydował się Bizimana, gdyż zauważył mocno wysuniętego bramkarza, ale znowu nie dopisało mu szczęście i tym razem trafił w poprzeczkę. Ta niewykorzystana sytuacja zemściła się na nas jeszcze przed przerwą, kiedy nadzialiśmy się na kontratak i goście doprowadzili do remisu. Walczyliśmy jednak do ostatniej piłki i w ostatnich sekundach Salome po rykoszecie znowu dał nam zasłużone prowadzenie. Druga połowa rozpoczęła się od przepiekanej bramki Woudenberga, który „zerwał pajęczynkę” i praktycznie mogliśmy się cieszyć z awansu do kolejnej rundy. Prowadząc i kontrolując grę znowu daliśmy się zaskoczyć co jest chyba nasza domeną, iż wygrane mecze musimy kończyć dramaturgią i pozwoliliśmy gościom zdobyć druga bramkę. Wszystko jednak zakończyło się dobrze i wygraliśmy 4:2, ponieważ w ostatniej minucie w protokole meczowym zapisał się Bizimana.

 

Veendam-Emmen 4:2 (2:0)

(Francisco Fuentes 5’, Salome 44’, Woudenberg 47’, Bizimana 90’ – Stroeve 31’, Verweij 63’)

 

 

W ćwierćfinale zagramy ze zwycięzcą pary Alkmaarem, które pokonało Feyenoord 1:0.

 

 

1 Liga [24/38] 25.1.2008

[3] Veendam-Zwolle [16]

 

Ditewig- Potuyt, Salome, Zimmerman, Bruinier- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Francisco Fuentes, Bizimana

 

Dzisiaj musieliśmy wygrać by utrzymać pierwsze miejsce w czwartym “periodzie” i zagwarantować sobie udział w barażach. Gramy u siebie z Zwolle, które miało walczyć nawet o bezpośredni awans, a tymczasem występy tego klubu to katastrofa i znajdują się oni w dole tabeli. Przyszło nam grać dzisiaj na śniegu co nie ułatwiało nikomu zadania. Bardzo szybko na takiej nawierzchni kontuzji doznał Woudenberg, ale wcześniej ten zawodnik strzelając z 20 metrów, trafił w słupek. W 22 minucie wyszliśmy na prowadzenie, a piłkę do pustej siatki wpakował Bizimana. Niestety goście jeszcze przed przerwą niezasłużenie wyrównali i musieliśmy jeszcze powalczyć w drugiej połowie. Mimo ofensywniejszego nastawienia nie stwarzaliśmy sobie praktycznie żadnych okazji do zdobycia gola. Zwycięską bramkę zdobył w doliczonym czasie gry Bizimana i dzięki temu zagramy w barażach! Do RKC tracimy dziewięć punktów, a oni praktycznie nie przegrywają, więc bezpośredni awans jest raczej niemożliwy. Czeka nas więc aż czternaście kolejek czekania na upragnione baraże!

 

Veendam-Zwolle 2:1 (1:1)

(Bizimana 22’, 90+3’ – Toze 41’)

 

 

1 Liga [25/38] 2.2.2008

[17] MVV-Veendam [3]

 

Ditewig- Johansen, Salome, Zimmerman, Bruinier- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Francisco Fuentes, Bizimana

 

Szybko straciliśmy dwie bramki i postanowiłem, że zagramy ultraofensywnie. To zmieniło ten mecz piłkarski w spotkanie NHL. Jeszcze przed przerwa Francisco Fuentes zmniejszył rozmiary straty, a później pokazał prawdziwą klasę dokładając jeszcze trzy trafienia i asystując przy golu Bizimany. To, że strzeliliśmy tyle bramek nie znaczy, iż obyło się bez dramaturgii, ponieważ i my straciliśmy jeszcze dwa gole. Nasza zmorą są mocne strzały z dystansu, których zupełnie nie umie bronić nasz bramkarz, a jego zmiennik jest jeszcze większą fajtłapą. Z taką defensywa nie mamy co marzyć o Eredivisie. To był nasz 12 mecz bez porażki z rzędu, ale lepszym bilansem może poszczycić się TOP Oss i RKC.

 

MVV-Veendam 4:5 (2:1)

(Vermast 10’, 64’, 83’, Thiebaut 14’ – Francisco Fuentes 38’, 55’, 73’ karny, 90’, Bizimana 61’)

Odnośnik do komentarza

1 Liga [26/38] 9.2.2008

[19] AGOVV-Veendam [2]

 

Ditewig- Potuyt, Salome, Zimmerman, Bruinier- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Francisco Fuentes, Bizimana

 

Pewni gry w barażach przystępowaliśmy już na luzie do kolejnych spotkań, bowiem na bezpośredni awans nie mamy raczej co liczyć. RKC jest poza zasięgiem całej ligowej stawki, więc teraz pozostaje nam czekać na baraże. Mimo tego i tak wystawiam najsilniejszy skład by byli oni ograni. Dzisiaj już w drugiej minucie Francisco Fuentes przegrał pojedynek „oko w oko” z Molenaarem. Bramkarz rywali musiał uznać jednak nasza wyższość w kolejnej akcji kiedy to z lewej flanki dośrodkował Salome, a piłkę głową do bramki skierował Bizimana. Później tempo gry siadło, a jedyną akcją wartą uwagi w tej połowie był słupek ustrzelony przez gospodarzy. W drugiej połowie nie chcieliśmy forsować tempa i czekaliśmy spokojnie na okazje. Mieliśmy ich kilka i to nawet bardzo dobrych, jednak w decydujących momentach, zawodziliśmy. To dało szansę AGOVV na wyrównanie i tak się stało po rzucie rożnym i gapiostwie moich obrońców. Spotkanie zakończyło się remisem, ale nie jestem zły na swoich zawodników, ponieważ tak jak powiedziałem teraz liczą się tylko baraże.

 

AGOVV-Veendam 1:1 (0:1)

(ter Heide 78’ – Bizimana 7’)

 

 

Najbardziej martwi mnie stale rosnące zadłużenie klubu, które dobija prawie do 300 tysięcy Euro, a z każdym miesiącem znacznie się powiększa. Nie mamy gwiazd, które moglibyśmy sprzedać za duże pieniądze, a i także nie mamy gdzie tych funduszy szukać.

 

 

1 Liga [27/38] 16.2.2008

[2] Veendam-ADO Den Haag [7]

 

Ditewig- Potuyt, Salome, Zimmerman, Bruinier- Schaken, Buurmeijer, Woudenberg, Kloosterman- Francisco Fuentes, Bizimana

 

Dzisiaj zagraliśmy chyba najlepsza pierwszą połowę za mojej kadencji, deklasując bardzo mocnego rywala, ale w drugiej połowie zagraliśmy porównywalnie jak w pamiętnym pogromie Helmondem. Na całe szczęście Bizimana uratował nam jeden punkt, bo gdybyśmy wygrywając trzema bramkami, dali się ograć, bylibyśmy frajerami. Najgorsze jest to, że nie mam co zrobić z defensywą by lepiej grała. Wystawiam najlepszych jakich mam, a i tak u siebie potrafimy stracić cztery bramki. Niestety straciliśmy Woudenberga a trzy tygodnie, gdyż odniósł on kontuzje w tym spotkaniu.

 

Veendam-ADO Den Haag 4:4 (3:0)

(Kloosterman 2’, 44’, Francisco Fuentes 7’, Bizimana 87’ – Stoffels 63’, van de Haar 67’, 73’, Hoogendorp 84’)

Odnośnik do komentarza

1 Liga [28/38] 23.2.2008

[14] FC Den Bosch-Veendam [3]

 

Ditewig- Johansen, Salome, Bruinier, Potuyt- Schaken, Buurmeijer, Cruz Vicente, Kloosterman- Francisco Fuentes, Bizimana

 

Nie chciałem za bardzo przemęczać swoich zawodników przed meczem z Alkmaarem, ale też nie chciałem dawać im wolnego by nie wypadli z rytmu meczowego. Mieliśmy, więc zagrać na luzie nie forsujące tempa. Przeciwnik był przed sezonem typowany jako jeden z głównych kandydatów do awansu, a tymczasem spisuje się bardzo marnie. Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którzy jednak nie potrafili przedrzeć się przez naszą szczelną defensywę. Wobec takiej postawy w drugiej połowie postanowiliśmy zaatakować i dzięki temu Kloosterman zdobył jedyną bramkę w spotkaniu, zapewniając nam zwycięstwo i dobre morale przed ćwierćfinałem Pucharu Holandii.

 

FC Den Bosch-Veendam 0:1 (0:0)

(55’ Kloosterman)

 

 

Puchar Holandii ćwierćfinał 28.2.2008

Veendam-AZ Alkmaar

 

Ditewig- Johansen, Salome, Bruinier, Zimmerman- Schaken, Buurmeijer, Cruz Vicente, Kloosterman- Francisco Fuentes, Bizimana

 

Dzisiaj staneliśmy przed szansą historycznego awansu do półfinału Pucharu Holandii. Chciałbym tego dokonać, ponieważ trenerem gości jest van Gaal, którego nie trawię przez to co zrobił z moim idolem, Rivaldo w 2002. Dodatkowo motywacją są pieniądze, które gdybyśmy awansowali, poprawiłyby nasz tan finansów. Teraz jesteśmy mocno zadłużeni, a najgorsze, że debet ciągle rośnie, a nie mamy skąd brać pieniędzy na jego spłatę.

 

Pierwszą groźną sytuację stworzyli goście w 2 minucie, a z 25 metrów mocno uderzał Medunjanin. Nasz bramkarz jednak przerzucił piłkę nad poprzeczką, zażegnując niebezpieczeństwo. Nasza odpowiedź była natychmiastowa. Kloosterma wypuścił w uliczkę Bizimane, a ten lekką podcinką, pokonał Didulice. Nie powiem, że sensacyjnie prowadziliśmy, skoro na swojej drodze pokonaliśmy już PSV. Goście po starcie bramki zaatakowali i Ari przegrał pojedynek oko w oko z Ditewigiem, a następnie instynktownie wybronił strzał z kilku metrów w wykonaniu Dembele. Alkmaar stworzył sobie multum okazji, jednak nas bramkarz wyczyniał cuda między słupkami i przez długi czas był niepokonany. Dopiero w 39 minucie Ari na pełnej szybkości wpadł w pole karne, wyprzedził wychodzącego z bramki Ditewiga i posłał piłkę do pustej siatki. Do przerwy mieliśmy więc remis. Po wznowieniu gry, Dembele miał wyborną okazje by dać swojej ekipie prowadzenie, ale przegrał pojedynek z Ditewigiem. My na to trafienie odpowiedzieliśmy golem Bizimany, który z 20 metrów uderzył z rzutu wolnego, a piłka wpadła tuż przy słupku. Dwie minuty później para moich napastników „rozklepała” podaniami defensywę gości, a Francisco Fuentes, ominął Didulicę i już miał strzelać do pustej bramki gdy sędzia zagwizdał i nakazał wznowienie gry od bramkarza Alkmaaru. Jakim cudem tak się stało i za co wrzeszczałem, a koledzy uspokajali Fuentesa. Okazało się, że sędzia liniowy swoim sokolim okiem wymyślił sobie spalonego, którego nie było Po tej bramce mogło być po meczu, a tymczasem goście ciągle mają szansę. Długo dzielnie się broniliśmy i czasami wyprowadziliśmy groźny kontratak taki jak w 83 minucie gdy Fuentes mocno uderzył z woleja a piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką. Nie wytrzymaliśmy jednak naporu gości i w ostatnich minutach Ari wyrównał i czekała nas dogrywka. Ta bramka też byłą z wątpliwego spalonego, ale tym razem sędzia ją uznał. Jakżeby mogło być inaczej, w końcu to Alkmaar miał akcję, a nie jakiś Veendam. Przed dogrywką nakazałem swoim zawodnikom by zaatakowali. Co mieliśmy do stracenia? Albo ich pokonamy ofensywą i sędzia uzna jakąś bramkę. Zaczęło się źle, ponieważ Pelle trafił w słupek, a pierwsza część dogrywki była słaba w naszym wykonaniu. Druga dogrywka zaczęła się dla nas wspaniale, ponieważ Francisco Fuentes wyprowadził nas na 3:2, a trzy minuty później zdobył on kolejną bramkę po prostopadłym podaniu od Kloostermana! Byliśmy w raju, ponieważ zostało tak mało czasu, a prowadziliśmy dwoma golami. W 115 minucie rozpoczęło się nasze piekło. Na murawie leżał Cruz Vicente, ale goście ani myśleli przerywać gry i przez to Pelle zdobył trzecią bramkę. Moja obrona już totalnie opadła z sił i sekundy później na kilku metrach, Bruiniera wyprzedził El Hamdaoui i posłał piłkę między nogami Ditewiga. Prawdopodobnie znowu czekały nas rzutu karne, a przecież zwycięstwo mieliśmy praktycznie jak w banku. Wtedy to sędzia znowu się popisał i w 122 minucie uznał kolejną bramkę ze spalonego, a jej autorem był Richarylson. Goście rozpoczęli świętowanie, ponieważ sędzia natychmiast skończył spotkanie. My owszem graliśmy trochę gorzej od rywali, ale nasz bramkarz bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach, zdobyliśmy prawidłową bramkę, a jej nie uznano, za to goście zdobyli dwie ze spalonych i jedną, gdy nasz zawodnik leżał na murawie i to oni zagrają w półfinale z Ajaxem, a my będziemy czekać na baraże i powiększać swój debet. Owszem w końcówce opadliśmy z sił, ale przecież nie jesteśmy drużyną z takimi zawodnikami jakimi dysponuje Alkmaar, a tymczasem to my zasłużyliśmy na awans!

 

Veendam-AZ Alkmaar 4:5 (1:1)

(Bizimana 3’, 52’, Francisco Fuentes 106’, 109’ – Ari 39’, 88’, Pelle 115’, El Hamdaoui 117’, Richarylson 120+2’)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...