Skocz do zawartości

Corona Mundi (?)


Feanor

Rekomendowane odpowiedzi

Obcy Głos demolujący mu głowę...

...nie, nie, nie, zostanę tu i wreszcie to rozgryzę. Złamię ten cholerny kod, ten program upokarzający mnie w ten absurdalnie monotonny sposób, tego Diabolus ex Machina. Będę tu siedział i powrócę do czasów chwały, do chwil gdy żaden Deep Blue nie ośmielał się nawet spojrzeć na mnie krzywo, gdy Keane strzelał 130 bramek wzgardliwie nie wykonując karnych, powrócę zanurzony w Gloria Mundi i udowodnię kto tu dysponuje myśleniem abstrakcyjnym i magisterium poważnej poznańskiej uczelni, kto jest tu jest Koroną Stworzenia a kto dewaluującym się szybciej niż złotówka w osiemdziesiątym dziewiątym stosem metalu i plastiku. Rzucam ci rękawicę i zaznaczam, że słowo "ci" nie bez przyczyny zacząłem z małego "c", tak bardzo tobą pogardzam ty ślepy zaułku ludzkiej myśli, tępa maso do dwóch jedynie potrafiąca zliczyć. Wyzywam cię...

Głos nie należał do niego. Nie słyszał go nigdy poza swoją czaszką. Towarzyszył mu całe życie, niczym wymyślony przyjaciel który przegapił koniec dzieciństwa.

Nauczył się nie reagować na te napastliwe wrzaski. Nauczył się do nich nie przyznawać. Zbyt długo już żył w tym zgiełku.

Siedzący naprzeciw prezes klubu chrząknął.

- Ma pan tę pracę - wycharczał podparyską francuzczyzną.

 

 

8.0.1

 

Tak, będzie wolno.

Odnośnik do komentarza

Trzy godziny wcześniej wjeżdżali do Beauvais. Przygniecione kamiennym mastodontem katedry miasto przywitało ich deszczem.

Deszcz źle wpływał na małżeństwo Rosz. Marcin zachodził w głowę, dlaczego ich ze sobą ciągnął.

- Ja rozumiem, dla Marcina to szansa, ostatecznie był nauczycielem, ty z kolei jesteś beznadziejnym przypadkiem braku jakiejkolwiek nadziei na sukces, ale po co mnie tu ciągnąłeś pojemniku na odpadki, tego zrozumieć nie potrafię! Co prawda dziesięć lat temu popełniłam brzemienny w skutkach, tragiczny błąd dając się przemocą zawlec przed ołtarz, ale pomimo tego piętna który wyje niczym syrena alarmowa dla każdego, kto się do mnie zbliża udawało mi się piąć w górę urzędniczej hierarchii...

...czy nie przesadziłem, może to aż nadto...

Roksana Rosz. Czterdzieści dwa lata w oczekiwaniu na dobry humor.

- Widzisz tę katedrę, Marcin? - włączył się Abner, jej wbity w za ciasny t-shirt małżonek. - Nie mam pojęcia po co ludzie takie budują. Przecież Boga nie ma. Obok mnie siedzi żywy na to dowód. Jahwe którego znam z Biblii nie stworzyłby tej dwustukilowej bryły z toksynami wyciekającymi kącikami ust.

- W ustach suchotnika wydychającego gaz bojowy zamiast powietrza to oskarżenie bożej mądrości brzmi szczególnie autentycznie.

- Uciszcie się - mruknął Marcin. - Dojeżdżamy przed siedzibę klubu.

- Jesteś pewny, że nas przyjmą.

- Mam takie wewnętrzne przekonanie.

Zaczyna być bezczelny.

Odnośnik do komentarza

15 minut i 3 niemalrozwody później

 

Claude Lasalle, administrator budynku klubowego AS Beauvais Oise (za określenie "woźny" Claude dawał w zęby, a były pięściarz wagi ciężkiej nawet w wieku 70 lat potrafił wybijać zęby) nie lubił cudzoziemców.

Ród Lasalle`ów miał w tym znakomite tradycje. Henry Lasalle (pradziadek Claude`a) stracił nogę pod Sedanem w 1870 i znany był później z palenia niemieckich flag każdego 14 lipca. Jego syn Armand dorzucił do tego Union Jacka po tym, gdy w 1896 musiał się wycofać z Faszody ("a popędziłby skurwysynów aż do Kanału, gdyby nie tchórze z Paryża"). Dwaj synowie Armanda walczyli na frontach Wielkiej Wojny, jeden z nich do dziś leżał pod białym krzyżem na pobliskim cmentarzu wojskowym. Sam Claude dzielnie kapitulował w kotle pod Dunkierką.

Tak naprawdę jednak ostatecznie utwierdził się w niechęci do obcych nacji dwa lata temu, gdy jakiś brudny Arab podpalił mu samochód. Żaden Francuz by tego nie zrobił.

Zbliżające się do jego ławeczki trio z pewnością nie należało do Dzieci Galii. No, może ta baba w czarnej garsonce z nienawistnym wykrzyknikiem zamiast ust pasowałaby na Korsykankę, ale ostatecznie co z nich za Francuzi. Idący obok niej wysoki chudzielec miał na sobie ciasną czerwoną koszulkę z białym ptaszyskiem w koronie, co ostatecznie już skreśliło przybyszów w oczach Claude`a. Nie dość tego, że pieprzeni cudzoziemcy, to jeszcze rojaliści.

Idący przodem wiejski elegant w marynarce z dziurami na łokciach zatrzymał się obok niego i z obrzydliwie niefrancuskim akcentem zapytał:

- To siedziba klubu piłkarskiego? Mam tu zostać nowym menedżerem.

Jakimś cudem ani Marcin S, ani małżeństwo Rosz nie usłyszało huku, który zagrzmiał sekundę po tej kwestii.

To walił się świat Claude`a Lasalle.

Odnośnik do komentarza

Laurent Strzelczak, asystent menedżera w klubie przeżywał chwile uniesienia. Wbrew hiobowym wieściom "Maczugi" Lasalle`a, nowy menedżer okazał się być całkiem obiecującym człowiekiem. Na przykład, oświadczył na wstępie że Laurent zachowa swoją posadę.

Ten pieprzony łysy woźny zaczął coś mruczeć o polskożydowskiej międzynarodówce, ale Laurent zignorował go. Może Stróżyna wreszcie wywali tę wypełnioną żółcią francuską ropuchę.

Nie zapędzajmy się, sam jestem przecież Francuzem.

- Strzalczak, zadałem pytanie i zasadniczo, to po czymś takim oczekuję odpowiedzi.

Abner Rosz. Gorsza część nowin dzisiejszego dnia.

- No więc w pierwszym składzie mamy 23 zawodników, w tym dwóch wypożyczonych.

- Opisz ich.

Roksana Rosz. Najgorsza część nowin dzisiejszego dnia. Ta kobieta powinna przejść na język migowy. Wydawanie tych dźwięków bez ostrzeżenia groziło poważnymi powikłaniami zdrowotnymi dla słuchaczy.

W dodatku ciągle coś notowała. Laurent czuł się jak na egzaminie. Bolesne skojarzenie.

- Mamy dwóch bramkarzy. Christophe Langlois jest numerem jeden, ma 26 lat, doskonale dogaduje się z kolegami, skoczny, doskonały na przedpolu, niestety nie jest zbyt szybki ale doskonale to kompensuje refleksem. Damien Perquis to nabytek ze Stade Brestois, ma 21 lat i był wielką nadzieją... byłego menedżera. Też nie należy do sprinterów.

- Jeśli próbuje nas pan karmić eufemizmami, to zaraz nimi zwymiotuję. Na pana. Mam na nie uczulenie.

Głos Roksany przecinał powietrze niczym miecz, przy akompaniamencie poranionych molekuł.

- Ekhm. No więc są dosyć... wolni.

- Obrońcy - szczeknął Abner.

- Gerard Roland też jest wolny. Jest jednak wytrzymały, świetnie gra głową i potrafi prócz centrum grać też na lewej stronie. Vincent Carlier jest dużo szybszy, niestety pod względem technicznym to okropny dyletant. Podobnie jak Gerard gra na środku i po lewej stronie boiska, są zresztą niemal rówieśnikami: Gerard ma 26 lat, Vincent jest rok starszy. Thomas Denz gra wyłącznie w centrum i niestety również jest wolny.

- To jakaś tutejsza choroba? - zapytała zjadliwie Roksana. - Z innymi formami ich aktywności też to koresponduje?

- Zasadniczo chyba masz rację - dorzucił Abner. - Jakkolwiek trudno mi mi to przyznawać, droga żono.

- Thomas jest solidnym obrońcą. Podobnie jak Baptiste Duclois, nasz dwudziestoletni wychowanek.

- I podobnie jak prawie cała reszta, Baptiste jest powolny - dokończył Abner.

- To prawda - wykrztusił Laurent. - Ale Sebastien Celina już wolny nie jest. Ma 22 lata i został zakupiony miesiąc temu. Z tego co mówił nasz wywiadowca, to bardzo sumienny i dobry technicznie środkowy obrońca. Podobnie zresztą jak osiem lat starszy Dominique Sylva, Senegalczyk od wielu lat na naszej służbie.

- Szybcy obrońcy, prawdziwa rzadkość w Pikardii.

Roksana, czy może istnieć głupsze imię?

- Kevin Tunani też jest całkiem szybki, ale przyznaję, że jest z Bordeaux. To może być nasz silny punkt, niestety tylko na okres wypożyczenia.

- My to ocenimy - odparł sucho Abner. - Jeszcze jacyś obrońcy?

- Nie. Mamy trzech defensywnych pomocników. Rodrigue Dikaba ma 21 lat i chyba wiele jeszcze musi się nauczyć. Jest jednak szybki, wiem że was to szczególnie interesuje. Venn Toure jest zresztą też szybki. Ma 23 lata, pochodzi z Wybrzeża Kości Słoniowej, niezły technik, niestety słaby fizycznie. Boubakar Dembele to też Afrykanin, tyle że z Mali. Ma 25 lat i jest... przyzwoitym zawodnikiem, choć bez uniesień.

- Uniesienia pozostaw sobie na godziny popołudniowe - warknęła Roksana.

Nie zwracać uwagi. Nie zwracać uwagi.

- Czterech naszych pomocników może grać na lewym skrzydle. Jeremy Choplin ma 21 lat, lecz umie już naprawdę sporo. Ma jeszcze kłopoty z celnością podań, ale to chyba do naprawienia. Mathias Coureur ma zresztą podobne kłopoty, ale on jest jeszcze młodszy, ma 19 lat. Ma ofensywne zapędy, podobnie jak dwóch pozostałych lewoskrzydłowych. Kamel Ramdani jest ulubieńcem woźnego Lasalle`a, to Algierczyk. Jest dość filigranowy, ale jego dośrodkowania potrafią wywołać niezły chaos na polu karnym przeciwnika. Mohamed Sadio ma podobne atuty, ma 26 lat i pochodzi z Gwinei.

- A prawa strona?

Stróżyna wreszcie się odezwał. Nareszcie.

- Amin Arroub to kolejny pieszczoszek Maczugi. Algierczyk, 24 lata, może grać też na środku. Nic specjalnego. Co innego Nicolas De Gea, jego rówieśnik. Bardzo szybki, mordercze dośrodkowania, wspaniale gra głową. Dużo słabsi są Algassimou Balde z Senegalu i Hamado Ouedraogo z Burkina Faso, ale oni rekompensują to niezłą grą w napadzie. Jest jeszcze Marc Coplo, ale on gra tylko w środku pomocy. 25 lat, raczej przeciętny. W ataku gra jeszcze dwóch zawodników. Thomas Gaillart ma 19 lat i potencjał, niewiele więcej. Robin Previtali to dwudziestoletnia gwiazda zespołu, szybki, z refleksem, dobrze zbudowany... Niestety jedynie na wypożyczeniu z Sochaux. To już wszyscy.

W pokoju zapanowała cisza zakłócana jedynie odgłosami tajemniczego życia spod pach Abnera Rosza.

O błogosławiona sekundo.

Odnośnik do komentarza

Skreślił ostatnie zdanie i dopisał nową wersję.

- Tak może być? - spytał Marcin Roksany. Roksana Rosz wyrobiła w sobie zmysł krytyka literackiego po wieloletnich próbach odzwyczajenia swego męża od pisania skarg na odwrotach rachunków za prąd.

- Och, może być. Ostatecznie on i tak nie umie czytać po polsku.

 

Drogi Louis!

 

Cały sztab szkoleniowy ASBO życzy Ci rychłego powrotu do zdrowia. Wszyscy jesteśmy zbudowani Twoją troską o klub, troską która silniejsza jest od obaw o własne zdrowie! Z utęsknieniem oczekujemy chwili, gdy znowu przejmiesz kontrolę nad finansami Beauvais. Oczywiście zaopiekujemy się wdową, w razie powikłań. Twoja małżonka może liczyć na naszą pomoc.

 

Skarbnik klubowy dostał zawału gdy usłyszał, ilu zawodników sprowadziła do klubu nowa władza.

 

David Duquesnoy - 25 lat, prawy i środkowy obrońca pozyskany za darmo z Dunkerque. Szybki, zwrotny, dobrze kryje (zawodników). Nie jest błyskotliwy, ale dzięki temu nigdy nie zastanawia się nad poleceniami trenera.

Stephane Lalaoui - 26 lat, lewy i środkowy ofensywny pomocnik pozyskany za darmo z Rouen. Znakomity, szybki technik. Ma 165 cm wzrostu. Chyba już nie urośnie.

Raphael Vermus - 21 lat, środkowy obrońca z wolnego transferu. Szybki, wysoki obrońca o technice norweskiego drwala.

Pascal Renier - 35 lat, lewy i środkowy obrońca pozyskany za darmo z BS Poperinge. Belg. Wolny dziadziuś, ale nadal potrafiący łamać kości napastnikom.

Jean-Marie David - 25 lat, napastnik pozyskany za 8000 funtów z Paris FC. Mało skoczny, za to szybki i dobry technicznie.

Odnośnik do komentarza
Ktokolwiek projektował mężczyznę, musiał być w wyjątkowo podłym humorze. Albo samemu być mężczyzną.

Weźmy piłkę nożną. Ciężko wymyślić sobie sport prymitywniejszy i łatwiejszy w obsłudze, pomijając może "Ponga" i rzucanie nożami w Abnera, ale ci pobierający ciężkie pieniądze nieudacznicy zanim zaczną grać na serio muszą sobie poćwiczyć kopanie w piłkę podczas sparingów. Ciekawe jest też to, że setki innych mężczyzn, równie głupich lecz najczęściej bardziej spasionych płacą nam pieniądze za to, by móc oglądać te niby mecze. Zresztą z seksem jest bardzo podobnie.

Naprawdę chciałam zanotować coś konstruktywnego, ale absurdalność tej sytuacji po prostu mi to uniemożliwiła.

Beauvais - Austria Wiedeń 1:3 (Ouedraogo)

Krystalizuje się taktyka, 3-1-4-2. Mecz nawet wyrównany, dwie bramki stracone w końcówce.

 

Beauvais - AS Monaco FC II 3:1 (Gaillart, Coplo, Ouedraogo)

Może Gaillart nie jest taki tragiczny?

Eeee, jest.

 

Temse - Beauvais 0:1 (De Gea)

Jedna bramka z belgijskim słabeuszem to średni wynik. Moi napastnicy to jacyś pacyfiści.

 

Beauvais - Mouscron 1:2 (Previtali)

Wreszcie się przebudziła gwiazdeczka.

 

Babelsberg - Beauvais 1:2 (Ouedraogo i samobójcza)

Debiut Davida niezachęcający. Oby się rozegrał, 8000 funtów domaga się usprawiedliwienia.

 

TeBe Berlin - Beauvais 2:3 (Previtali, Lalaoui, Dembele)

Ta drużyna to jakieś naczynia połączone. Gdy napastnicy się obudzili, obrońcy zmienili się w warzywa.

Odnośnik do komentarza

No proszę, dawno się nie odzywał...

Nienawidzę tego, czas, czas, czas, tempus fugit a ja jestem takim słabym biegaczem, nie potrafię zauważyć momentu wyjścia z bloków, gdybym to zobaczył, gdybym zarejestrował moment gdy przyspiesza to zacząłbym dzierżyć los w swoich rękach, wszystko to, co dotąd sub rosae stałoby się dla mnie oczywiste, bo przecież to ten tyran mi to uniemożliwia. Zanim się zastanowię, już kradnie mi minuty, sekundy, o czym ja pieprzę, przecież to tylko formy, to foremki które mają go spętać a on z nich kpi, rechocze tak głośno iż eksploduje mi mózg; jak ja k***a mam wypocząć, gdy ten zimnokrwisty sukinsyn ciągle gra mi na nosie...

Nigdy nie przekonam się do Martini.

Odstawił kieliszek. W telewizorze Brad Pitt celował w Kevina Spacey wykrzywiając twarz w strasznym grymasie. Troszkę jak "Maczuga" Lasalle po pierwszym ligowym meczu nowego sezonu.

 

3 sierpnia 2007 roku Beauvais podejmowało w ligowym debiucie zespół Arles. Co prawda prasa stawiała gospodarzy w roli faworytów, ale Lasalle wiedział lepiej.

- Nie zdarzyło się nam żadne większe nieszczęście, niż to polskie trio - zagadnął do Uśmiechniętego Henryka.

Uśmiechnięty nie odpowiedział. Sztuka artykułowanej wymowy nigdy nie należała do jego mocnych stron. To była jego koronna zaleta w oczach Claude`a. Zamiast tego wstał i zaczął ryczeć. Cztery sekundy później Maczuga zrozumiał, że to objaw radości.

Mecz zaczął się od bramki dla Beauvais. Ten nowy, David ośmieszył dwóch obrońców gości i pokonał bramkarza. Lasalle zapadł w ponure milczenie. Już się z niego nie wydobył.

Arles nawet próbowało podjąć walkę, ale mordercze kontry gospodarzy kompletnie demolowały ich linie obronne. W 52 minucie Robin Previtali wykorzystał wysokie podanie Arrouby i zdobył bramkę główką. Kwadrans później powtórzył wyczyn, tym razem dzięki precyzyjnej wrzutce Davida. Lasalle z przerażeniem obserwował rodzący się na trybunach entuzjazm do tej polskiej przybłędy. Sytuacji nie uratowała nawet honorowa bramka dla Arles z 92 minuty.

20 minut po zakończeniu spotkania ciągle siedział na trybunach, szlochając w ramię Uśmiechniętego Henryka. Uśmiechnięty myślał nieco wolniej, niż przeciętnie rozwinięty kalkulator graficzny, był więc w tym momencie dla Claude`a idealnym psychoanalitykiem.

Beauvais - Arles 3:1

Perquis - Tunani, Duquesnoy, Vernus - Toure - Lalaoui (75 Ramdani), Ouedraogo, Arroub, De Gea - David, Previtali

 

...i jeszcze ta pamięć, im więcej jej używasz tym więcej jej potrzebujesz, to jakaś przerażająca inercja wszechrzeczy która kradnie mi jeszcze więcej czasu.

Z ekranu padły strzały, stłumione przez dźwięk nadlatującego śmigłowca. Nasz przystojny detektyw stał się bardzo, bardzo samotny.

Mnie to nie dotyczy, pomyślał Marcin. Schizofrenicy nigdy nie są samotni.

 

8 sierpnia Pikardyjczycy Stróżyny zmierzyli się na wyjeździe z Louhans-Cuiseux. Żarty się skończyły, gospodarze należeli do faworytów w walce o awans, nikt nie docenił więc żarciku Roksany Rosz, która w autokarze drużyny puściła Marsz Żałobny Chopina. Nieliczna w drużynie frakcja jej miłośników uległa ostatecznej już destrukcji.

Wieczorem Marsz Żałobny uzyskał w Beauvais rangę nieoficjalnego hymnu, gdyż gospodarze zostali zdeklasowani. Co prawda dzięki katastrofalnej formie napastników Beauvais strzeliło tylko dwie bramki (Previtali i samobójcza) a Louhans-Cuiseux zdołało jakimś cudem odpowiedzieć jednym trafieniem, ale w istocie goście z Pikardii w istocie stłamsili swoich przeciwników. Strzelczak upił się podczas powrotu i wyznał Stróżynie miłość wśród powszechnego aplauzu zawodników. Oświadczyny zostały odrzucone.

Louhans-Cuiseux - Beauvais 1:2

Perquis - Tunani, Duquesnoy, Vernus (83 Ranier) - Toure - Lalaoui, Ouedraogo, Arroub, De Gea - David (72 Gaillart), Previtali

 

Film się kończył. Cytat z Ernesta nadęty, ale do mnie trafia. Sukinsyn wewnątrz czaszki umilkł.

 

Prawie dwa i pół tysiąca ludzi przyszło 11 sierpnia na mecz z Creteil. Dwa zwycięstwa z rzędu nie zdarzały się często, więc mieszkańcy Beauvais z pełną masochizmu pasją postanowili sprawdzić, jak załamie się ta passa.

W składzie nastąpiły drobne zmiany. Linia defensywy gości przypominała rycerskie szeregi ZOMO, więc miniaturowy raczej David został zastąpiony przez Ouedraogo, osamotnione przez niego miejsce w środku pomocy zajęte zostało zaś przez Boubakara Dembele. Vernus też nie grzeszył muskulaturą, do starcia z wieżowcami z Creteil wydelegowany został więc mniej błyskotliwy, za to słusznie zbudowany Roland.

Na efekty długo przyszło czekać. Pierwsza połowa była idealnie wyrównana, z delikatnym wychyleniem na korzyść Beauvais. Druga część przyniosła przyspieszenie akcji. W 70 minucie Ouedraogo dobił piłkę po strzale Previtalego i trybuny eksplodowały entuzjazmem. W 90 minucie doszło do wyrównania po samobójczym trafieniu Tunaniego. Bóg jednak pamięta, że co dziesiąty ksiądz katolicki pochodzi z Polski. W 93 minucie David (wszedł w drugiej połowie) przedryblował obrońców i wyłożył piłkę Ouedraogo. Ten tylko dołożył nogę...

Beauvais wyszło na pierwsze miejsce.

Beauvais - Creteil 2:1

Perquis - Tunani, Duquesnoy, Roland - Toure - Lalaoui (83 Ramdani), Dembele (76 Sadio), Arroub, De Gea - Ouedraogo, Previtali (64 David)

 

Sięgnął po pilota i zaczął skakać po kanałach. Co to był za film, co na nim wciąż się ruchali?

Odnośnik do komentarza

/Z uwagi na pad CMF, odcinek mocno skondensowany :)

 

 

Mknęli przez korytarz klubowego biurowca powodując wokół przerażenie, kłęby kurzu i holocaust taranowanych drobnoustrojów. Małżeństwo Rosz rozładowywało emocje po meczu.

- Oni po prostu widzą twoją frustrację, zasadniczo. A frustracja w wykonaniu broni masowego rażenia potrafi zdekoncentrować nawet stutysięczne miasto, co dopiero trzecioligową drużynę piłkarską. W twoim życiu Roksano pojawiają się po prostu nikłe wspomnienia po utraconej kobiecości i zaczynasz mieć znowu ochotę na seks. Raz na dwa lata po prostu tak masz i jeśli się przyznasz, to ci z pewnością ulży. Pomijając fakt, że oczywiście ja się na współudział w tym nie zgodzę.

Minęli Strzelczaka. Kilkanaście sekund później ukryta za baniakiem z wodą sekretarka prezesa podjęła jego resuscytację.

- Każda sylaba wypluwana z twojej śmierdzącej gęby to łajno. Zagrali słabo, gdyż męczy ich myśl o tym brudnożółtym sztandarze niesławy wystającym ci z niezapiętego rozporka.

Przez chwilę zapanowała cisza, przerwana dźwiękiem zasuwanego zamka błyskawicznego. Abner odkaszlnął.

- O czym to ja... Och...

Ten ostatni dźwięk nie był zamierzony. Był on efektem energii kinetycznej zawartej w pięści Roksany. Abner zgiął się i rozpaczliwie zaczął łapać powietrze.

- Do środka - warknęła cicho jego ukochana małżonka otwierając drzwi do składziku na miotły.

- Proszę, nie rób mi tego, mam migrenę, błagam...

Roksana wepchnęła go do środka. Po czym sama tam weszła. I zatrzasnęła drzwi.

 

18 sierpnia Beauvais gościło na stadionie klubu Rodez. I oczywiście dobra passa się skończyła. Stróżyna bardzo by chciał zwalić winę na sędziego, który podyktował dla gospodarzy dwa (!) rzuty karne, ale resztki obumierającej w nim przyzwoitości nie mogły mu na to pozwolić: sędzia nie uznał dwóch innych bramek dla Rodez. Na trzy inne trafienia gospodarzy Beauvais odpowiedziało tylko jednym (Previtali).

Ale nie krzyczał na chłopaków. Stróżyna to twardy facet.

Gdy wracali, w głośnikach autokaru mknęły cwałujące Walkirie.

Rodez - Beauvais 3:1

Perquis - Tunani, Duquesnoy, Vernus - Toure (81 Sadio) - Lalaoui, Ouedraogo, Arroub, De Gea - David (81 Dembele), Previtali

 

25 sierpnia przyszedł czas na poprawienie nastrojów. Do Beauvais przybył zespół Sete, ciągle jeszcze niepokonany w ligowych bojach ale na bezpiecznie odległym dziesiątym miejscu. Przeciwnik faktycznie okazał się słabszy, tyle że napastnicy gospodarzy po raz kolejny zaczęli odstrzał nieszczęsnego ptactwa nierozsądnie tor swych przelotów wybierającego nad Stade Pierre Brisson (i to nawet pomimo tego, że ze składu wypadł jeden z najważniejszych ptakożerców, David w ataku zastąpiony przez Ouedraogo). Szczęśliwie Previtali nie zawsze dawał się porwać tym antyornitologicznym emocjom. Beauvais z piątego awansowało na drugie miejsce.

Beauvais - Sete 1:0

Perquis - Tunani, Duquesnoy, Vernus - Toure - Lalaoui, Dembele (64 David), Arroub (90 Sadio), De Gea - Ouedraogo (89 Ramdani), Previtali

 

1 września miała miejsce przygnębiająca wycieczka do słabiutkiego Tours. Gospodarze oscylowali wokół 20 miejsca, ale różnicy poziomów na boisku widać nie było. Gdy w 90 minucie Tours wyrównało na 2:2 (wcześniej dla Beauvais obie bramki strzelił Ouedraogo), Stróżyna uśmiechnął się do Strzelczaka. Asystent dwa następnie dni poszukiwany był przez policję zanim znaleziono go w izbie wytrzeźwień w okolicach Rotterdamu.

Stróżyna nigdy się nie uśmiechał.

Beauvais - Tours 2:2

Perquis - Tunani, Duquesnoy, Vernus - Toure - Lalaoui (83 Ramdani), Coplo (79 David), Arroub (68 Dembele), De Gea - Ouedraogo, Previtali

 

8 września Ouedraogo pojechał sobie na mecz swojej przedziwnej reprezentacji, więc do składu powrócił David. W meczu z Martigues strasznie starał się odwdzięczyć za tę decyzję, zawierając jednocześnie zawieszenie broni z lotnymi kręgowcami znad Beauvais. Prócz jego bramki, drugą dołożył jeszcze Lalaloui.

Beauvais - Martigues 2:1

Perquis - Tunani, Duquesnoy, Vernus - Toure - Lalaoui, Sadio (84 Dembele), Arroub, De Gea - David, Previtali

 

 

Ciągle drugie miejsce.

Odnośnik do komentarza

Alain Piquant bezradnie patrzył na boisko, a jego system nerwowy rozpaczliwie starał się podtrzymać podstawowe czynności życiowe.

Alain był człowiekiem hołdującym prostym zasadom. Bagietka powinna być długa, rozmowy z żoną krótkie, istnieje tylko siedem kolorów, które natura sama eksponuje nam w tęczy (choć indygo było już dla niego nieco dyskusyjne) a prawdziwy mężczyzna powinien mieć syna. Życie prezesa było uporządkowane, pozbawione ekscytacji i przewidywalne niczym los pechowca w pomarańczowym szaliku na spotkaniu RIRA.

Jednym z twardych założeń życia Piquanta było niewzruszone przekonanie, że z pewnymi zespołami po prostu wulgarną nieprzyzwoitością byłoby przegrywać.

Chłopakom Stróżyny właśnie udawała się ta sztuka. Był 11 września, z nieba lały się strugi deszczu a niepełnosprawni piłkarze z Villemomble właśnie wygrywali swój pierwszy mecz w sezonie. I to 3:0. Beauvais zdołało strzelić siedmiokrotnie na bramkę gospodarzy, ani razu celnie.

Coś we wszechświecie Alaina Piquanta gorączkową terapię środkiem "Selektywna Amnezja". To coś w rezerwie miało już jedynie fiolkę z napisem "Wylew".

Villemomble - Beauvais 3:0

Perquis - Tunani, Duquesnoy, Vernus (75 Roland) - Toure - Lalaoui (75 Ramdani), Ouedraogo, Arroub, De Gea - David, Previtali

 

Beauvais spadło na trzecią pozycję. Grobowego nastroju w drużynie bynajmniej nie poprawiał fakt, że następny mecz rozegrany miał być przeciw liderowi, ciągle jeszcze niepokonanej drużynie Nimes. Wbrew prasie Stróżyna nie dokonał żadnych zmian w składzie.

Piquant na wszelki wypadek nie pojawił się na trybunach.

Mecz zaczął się od nieśmiałych ataków gospodarzy, ale David kompletnie nie miał pomysłu na przebicie się przez podwójną gardę Nimes, więc pudłował z daleka z determinacją idącego przed siebie leminga. W 9 minucie Arroub popisując się nieprawdopodobnym wręcz wyczuciem stylu i grzeczności podał piłkę napastnikowi gości... 0:1.

Gospodarze długo podnosili się z tego ciosu. Pierwszy atak przeprowadzili dopiero w 30 minucie, zresztą De Gea poprowadził go w taki sposób, że nawet ultraspokojny zazwyczaj Strzelczak zaczął z siebie wyrzucać uwagi komentujące stężenie amoniaku w jego mózgoczaszce. W 45 minucie jednak fenomenalne prostopadłe podanie od Previtalego pozwoliło Davidowi wyrównać wynik. Gospodarze całkowicie zdominowali grę.

I oczywiście zostali skarceni. Beznadziejny błąd Perquis i w 55 minucie znowu Beauvais przegrywało jedną bramką.

Kilkadziesiąt minut walenia głową w mur zazwyczaj nie charakteryzuje się wysoką efektywnością, ale tym razem w przypadku drużyny Stróżyny przyniosło efekt. W 87 minucie wynik na 2:2 ustalił David, tym razem po asyście Sadio.

Nadal trzecie miejsce.

Beauvais - Nimes 2:2

Perquis - Tunani, Duquesnoy, Vernus - Toure - Lalaoui (85 Ramdani), Ouedraogo, Arroub, De Gea (76 Sadio) - David (81 Dembele), Previtali

 

22 września na stadionie Sannois SG piłkarzy Beauvais przywitała potężna ulewa. Gospodarze przeżywali właśnie potężny kryzys i znaleźli się na 14 miejscu, pomimo przedsezonowych zapewnieniach o walce o awans. Stróżyna uznał, iż wysocy szkieletołamacze z obrony Sannois to zbyt wiele dla malutkiego Davida, więc jego miejsce w ataku zajął Ouedraogo, zaś w środku pomocy szansę otrzymał Sadio. Ponadto słaba dyspozycja Vernusa sprawiła, że na obronie dano tym razem szansę Choplinowi.

Sannois zostało zgniecione. Co prawda to napastnik gospodarzy otworzył wynik, ale później istniało już tylko Beauvais. Z 26 strzałów oddanych przez gości niestety tylko dwa pokonały tubylczego bramkarza (Previtali, De Gea), wystarczyło to jednak do odniesienia zwycięstwa.

Sannois SG - Beauvais 1:2

Perquis - Tunani, Duquesnoy, Choplin - Toure - Lalaoui (83 Ramdani), Sadio, Arroub, De Gea - Ouedraogo (83 David), Previtali

 

Beauvais było na drugim miejscu. Niedługo. 28 września na stadionie Vannes (5 miejsce w tabeli) doszło do katastrofy. Do 47 minuty gospodarze zdołali strzelić cztery bramki. Ouedraogo i David zdołali odpowiedzieć dwukrotnie. Ten pogrom przypieczętował los bramkarza Perquis: Stróżyna ostatecznie musiał znaleźć jakiegoś kozła ofiarnego. Przecież spadek na czwartą pozycję był bolesny.

Vannes - beauvais 4:2

Perquis - Tunani, Duquesnoy (56 Vernus), Choplin - Toure (81 Sadio) - Lalaoui, Sadio (77 David), Arroub, De Gea - Ouedraogo, Previtali

 

Czystka nie dotknęła wyłącznie bramkarza. 5 października na mecz z jedenastym w tabeli Cherbourgiem nie wybiegli w pierwszym składzie również Choplin i Tunani, z kolei Arroub i Lalaloui pauzowali za kartki.

Cherbourg został zmieciony z powierzchni ziemi. Previtali w 8 minucie. Ouedraogo w 17. De Gea w 37. Ramdani w 50. Nieistotne interludium dla gości w 52. Jeszcze raz Ramdani w 58, z karnego.

Prezes był zadowolony.

Beauvais - Cherbourg 5:1

Langlois - Vernus, Duquesnoy, Carlier - Toure - Ramdani (81 Coureur), Sadio (73 David), Dikaba (81 Coplo), De Gea - Oueraogo, Previtali

Odnośnik do komentarza

- Zatrzymaj się, albo zgnieciemy cię jak robaka.

Mówiący te słowa homo erectus w nieskazitelnie białym dresie okraszonym czerwonym szalem fantazyjnie opiętym wokół szyi dla wzmocnienia mocy perswazyjnej swych słów machnął bejzbolem. Jego chuderlawy towarzysz zaśmiał się złowieszczo.

Menedżer Beauvais przeanalizował ciężar gatunkowy tych argumentów i zatrzymał się. Samochód był daleko, napastnik w bieli blisko a wokół było tak pusto, że usłyszał nagle głos świerszcza-desperata którego los w przypływie zwykłej dla siebie złośliwości rzucił do centrum miasta.

Sic transit gloria mundi, cholera.

Głos. Znakomity moment na popisywanie się makaronizmami.

Młodzieniec z bejzbolem przejawiający nietypowe zainteresowania antyentomologiczne nie miał więcej, niż 160 centymentrów. Niezależnie od którego punktu jego ciała by liczyć. Sprawiałby nieco komiczne wrażenie gdyby nie fakt, że Stróżynie do śmiechu było równie daleko, jak do Alfy Centauri.

- Maczuga ostrzegał nas przed tobą - podjął bejzbolista. - Ale z uwagi na Cherbourg dajemy ci jedynie ostrzeżonko.

Chudszy napastnik podszedł do trawnika. Skoczył.

Świerszcz zamilkł.

- Zrozumiałeś przekazik, gnoju?

 

Dyskutantów Stróżyny wzburzyły dwa ostatnie mecze. Zanim do nich doszło, Beauvais zdołało pokonać Pau 1:0 (David) po bezbarwnym, zdominowanym przez faule spotkaniu. Z uwagi na znakomitą postawę w poprzednim spotkaniu, Ramdani i Dikaba pozostali w pierwszym składzie pomimo tego, że banicja Arrouby i Lalaoui już się skończyła. Oueraogo znowu pojechał gonić się z gazelami po rodzinnych sawannach.

Pau - Beauvais 0:1

Langlois - Vernus, Duquesnoy, Carlier - Toure - Ramdani (82 Lalaoui), Sadio, Dikaba (84 Arroub), De Gea - David, Previtali

 

16 października Beauvais podejmowało piątą drużynę tabeli, Romorantin. Mający wyraźne braki kondycyjne Ramdani ustąpił pola Lalaoui, poza tym skład nie uległ zmianie. Mecz w dość brutalny sposób przetestował opanowanie Stróżyny. Romorantin nie oddało żadnego celnego strzału na bramkę, lecz jakimś cudem i tak napastnik gości zdołał strzelić bramkę, już w 3 minucie spotkania zresztą. Dopiero w 33 minucie Mohamed Sadio po podaniu Toure zdołał wyrównać, niestety później bramkarz przeciwników stał się już niepokonywalny. Beauvais osunęło się na trzecią pozycję.

Beauvais - Romorantin 1:1

Langlois - Vernus (70 Arroub), Duquesnoy, Carlier - Toure (57 Tunani) - Lalaoui, Sadio, Dikaba, De Gea - David, Previtali

 

20 października doszło do katastrofy. Po słabiutkim meczu Beauvais zostało pokonane na własnym stadionie przez wicelidera, Paris FC. Trybuny nie przyjęły tego dobrze, przegrywać można z każdym, byle nie z paryżanami. Nie pomogło ścisłe krycie Henainiego, trzonu sił uderzeniowych gości. I tak dwukrotnie oszukał Duquesnoya... Bramką w 84 minucie odpowiedzieć zdołał David.

Beauvais - Paris FC 1:2

Langlois - Roland, Duquesnoy, Carlier - Toure (83 Arroub) - Ramdani, Sadio, Dikaba, De Gea - David, Previtali

 

Dwa dni później ciągle obrażony za początkowe faworyzowanie Perquisa Langlois nie przyszedł na trening.

Odnośnik do komentarza

- Ciągle nie ma Robaczywego - powiedział Biała Nienawiść i splunął. - Mecz zaraz się zacznie.

- Na taki mecz by się nie spóźnił - potwierdził z zadumą Wytrzeszcz. - Zresztą Arabusa też brakuje.

- Będą musieli się z tego wytłumaczyć.

Sylaby Grzmiącego przetoczyły się przez narządy uszne członków Ultrabrygady Beauvais napełniając ich ponurymi przypuszczeniami na temat przyszłości Robaczywego i Arabusa.

Ultrabrygada. Elitarny, niezwyciężony oddział najlepszych, troskliwie wyselekcjonowanych przez dobór naturalny kibiców Beauvais. Trzydziestu otrzaskanych w bojach z wrogimi ultrasami i policyjnymi psami młodzieńców, żywych dowodów na to, że w Pikardii nie zaginął jeszcze hart ducha dawnych Franków.

Wszyscy nosili imiona bojowe nadawane przez Grzmiącego, Pierwszą Pięść Ultrabrygady. Ich nadawanie odbywało się podczas mrocznego rytuału połączonego z poważnymi transferami płynów ustrojowych, swoich i cudzych. Odbywały się zazwyczaj podczas przerw obiadowych w miejscowym gimnazjum.

- Zaczyna się mecz - burknął Cztery Razy (imię bojowe wynikające z jego miłości do programu nauczania pierwszej klasy).

Zaczynał się. Do Beauvais przyjechał zespół Laval, faworytów rozgrywek którzy po kilku wpadkach lokowali się dopiero na 9 miejscu. Krótko przed nim z Czarnego Lądu przycieciał również Ouedraogo, którego Burkina Faso rozprawiło się wcześniej z w dwumeczu eliminacyjnym z Beninem. Zespół gospodarzy wrócił więc do standardowego składu, z tym że Ouedraogo zamiast w ataku wystąpił w pomocy.

Początek należał do gości. W 5 i 13 minucie Keita i Alonso po znakomitych podaniach Cavallego niemal pokonali Langlois. Później błyskotliwego pomocnika Laval wyłączył z gry Toure. To nie wystarczało. W 30 i 32 minucie Langlois znowu był w opałach, tym razem dzięki dośrodkowaniom ze skrzydeł. Oblężenie skończyło się dopiero w 36 minucie. Gdy Ouedraogo zdobył bramkę, która zmieniła przebieg spotkania. Ultrabrygada przyjęła to z mieszanymi uczuciami.

- Jednak czarny... - kręcił głową Płomień, ideolog grupy.

- Jedynie brudny - odparł Grzmiący kończąc dyskusję.

Laval się cofnęło, Beauvais przejęło inicjatywę. W 70 minucie jednak kontra gości przedarła się pod bramkę Langlois, ten nieszczęśliwie sparował...

Mecz skończył się remisem. Gdy nieco rozczarowana Ultrabrygada schodziła z trybun, podszedł do nich wysoki, chudy mężczyzna w czerwonej koszulce z białym ptakiem ukrzyżowanym pośrodku. Miał kilka zadrapań na policzku. W ręku trzymał magnetofon. Postawił go na ziemi i włączył. W przestrzeń popłynęły słowa Robaczywego.

- Sztrożyna to fszpaniały menedżer. Nie mam już nicz do niego.

Mężczyzna uśmiechnął.

- Ten drugi, Arabus myśli to samo, ale chwilowo ma kłopoty z artykulacją.

Beauvais - Laval 1:1

Langlois - Roland (76 Tunani), Duquesnoy, Carlier - Toure - Ramdani (76 Lalaoui), Ouedraogo, Dikaba, De Gea - David, Previtali

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...