Skocz do zawartości

Kolektura


verlee

Rekomendowane odpowiedzi

Deszczowy wieczór, 19 maja 2010 roku. Patrzę jak zawodnicy ustawiają się na boisku - niektórzy korzystają z okazji i ostatni raz rozmawiają spokojnie z kolegami, inni w skupieniu czekają na pierwszy gwizdek sędziego. Choć jest to już mój trzeci raz, nie mogę się całkowicie opanować i nerwowo wyłamuję sobie palce. Przekonując się, że wszystko jest idealnie dopracowane – taktyka rywala rozgryziona, piłkarze zmotywowani, sędzia prze…, wróć, to nie te rozgrywki – też czekam na początek spektaklu.

 

W końcu to finał Ligi Mistrzów.

 

Gwizdek, piłka została nareszcie wprawiona w ruch. Przez co najmniej dziewięćdziesiąt minut nie zatrzyma się ani na moment. Niesamowite tempo, walka o każdy kawałek boiska, najlepsi piłkarze świata, odwieczna walka dwóch klubów.

 

W końcu to mecz Arsenal – Chelsea.

 

Nikt nie mógł zaprzeczyć, że były to obecnie dwie najlepsze drużyny świata, prawie idealne dream teamy. Prowadzony przeze mnie Arsenal zdobył trzy mistrzostwa Premiership z rzędu, dwa razy wystąpił w finale Ligi Mistrzów i raz – rok temu – to trofeum zdobył. Wcześniej przeszkodziła nam właśnie Chelsea… Kanonierzy chcieli wygrać LM po raz drugi z rzędu i udowodnić, że aspirują do tytułu jednej z najlepszych drużyn wszechczasów, a The Blues pałali żądzą zemsty za trzyletnią posuchę na krajowym podwórku. Zapowiadał się więc arcyciekawy pojedynek.

 

Teraz na oczach milionów widzów toczy się, zgodnie z przewidywaniami, wspaniały mecz – wyrównany, z kontrowersyjnymi sytuacjami, pięknymi dryblingami i strzałami – do miana klasyku brakuje tylko bramek. Nadchodzi dogrywka i wszyscy zaczynają się szykować na rzuty karne, nie spodziewając się, że cokolwiek może się jeszcze zmienić. Na szczęście – dla nas – całemu piłkarski świat robi w balona Robin van Persie! W końcu 1:0, 5 minut do końca, jeszcze chwila, troszeczkę, jeeeeeest! Bronimy tytuł!... Przechodzimy do historii!... Jesteśmy najlepsi!... Kibice szaleją, a ja wraz z piłkarzami daję nareszcie upust swoim emocjom…

 

A potem trzeba zapisać grę, wyłączyć Football Managera i wrócić do szarej rzeczywistości… Noż fak!

 

Football Manager 2008

Wersja: 8.0.2

Baza danych: duża

Dodatkowi piłkarze: Brazylia, Argentyna, Portugalia

Ligi: Anglia (2 i wyższe), Francja (2 i wyższe), Niemcy (2 i wyższe), Chorwacja (2 i wyższe), Włochy (2 i wyższe), Polska (2 i wyższe), Holandia (2 i wyższe), Rosja (2 i wyższe), Hiszpania (2 i wyższe), Czechy (2 i wyższe).

 

---

To mój debiut na tym forum w roli piszącego, więc witam wszystkich i liczę na wyrozumiałość. :)

Odnośnik do komentarza

Tak się zaaferowałem poprawianiem wczorajszego szkicu, że zapomniałem - dzięki, Profesor. :)

 

Mówcie mi Verlee. Po prostu Verlee. Co? Że nazwisko jest Wam potrzebne do jakichś statystyk? No, dobra - brzmi ono *******. Ej, co jest? *******. *******! Nie, moje nazwisko to nie brzydkie słowo, widocznie oni mogą znaleźć mnie wszędzie. Myślałem, że udało mi się uciec przed przeszłością – przecież dlatego w młodości uciekłem najpierw z rodzinnej Belgii, a potem z Warszawy do mojego obecnego miejsca zamieszkania, Ziębic. To taka trochę większa wioska, miejsce bez perspektyw, wprost idealne dla człowieka z takimi ambicjami jak moje. No i mało prawdopodobne, że ktoś was tam znajdzie. Chyba, że będziecie o tym wszędzie rozgadywać, tak jak ja, głupi, przed chwilą.

 

Do oczekiwań pasowała też posada, którą udało mi się dostać – w kolekturze Lotto. Zdziwieni? Nie wiem, dlaczego – przecież to praca idealna dla tak pracowitego człowieka, jak ja. Około sześć godzin roboty dziennie, z czego większość polega na siedzeniu i czytaniu ulubionych książek, albo, jak w moim przypadku, dopieszczania taktyk do FMa. Czasami tylko ktoś przeszkadza i chce wypełnić kuponik. A i pieniądze niezłe. Mogłem więc w spokoju rozwijać swój trenerski „geniusz”.

 

Pewnego piątku, jak zwykle siedziałem spokojnie przy swoim biurku, czytając „Naukę Świata Dysku” (polecam!), gdy drzwi otworzyły się z hukiem, zadzwonił dzwoneczek, który z nudów kiedyś przy nich zainstalowałem, a do pomieszczenia wszedł mężczyzna w stanie, powiedzmy, raczej mało zadbanym. Jego twarz skądś mi się kojarzyła, ale skąd?... Nie mam pojęcia. Poprosił o kuponik, długopis i zaczął rysować krzyżyki. Po chwili odezwał się:

 

- No więc, jak ci się powodzi na tym zadupiu, Verlee?

- To my się znamy? – Zaciekawiłem się. Widać przeczucie mnie nie myliło.

- Znamy? Już nie pamiętasz, jak ratowałem ci tyłek ten pierdyliard razy? – przerwa na śmiech ze swojego doskonałego żartu. - To ja, Adam! Nie mów, że zapomniałeś o naszej bandzie, kurde!

- Oczywiście, że nie – uśmiechnąłem się niewinnie. Noż fak. Po co i jak ten idiota w ogóle mnie znalazł?!

Jakby w odpowiedzi na moje niewypowiedziane pytania Adam zaczął mówić.

- Hehe, dobrze mówili, że się w jakichś Zębach schowałeś po ostatniej akcji – przerwał na chwilę, jakby układając sobie w myślach następne zdanie. Wznowił, ostrożnie dobierając słowa - Pamiętasz, jak się tymi jakimś taktykami interesowałeś, co? A później tą grą, jak jej tam… te piłkarzykarskie simsy. To ty, nie? – na jego twarzy przez chwilę gościł wyraz zaniepokojenia, ale po chwili zniknął. – Ofkorz, że ty. Więc wiesz, znalazłem taką super fuchę, ekstra dla ciebie… i trochę dla mnie… ale mówię ci, full wypas. Mój znajomy pracuje w jakimś klubie piłkarskim, a oni szukają trenera, najlepiej takiego, co by mało brał, albo wcale. A ty pasujesz, nie?

- Gdzie jest haczyk?

- Co? Jaki haczyk? Przecież wspominałeś, jakieś dziesięć lat temu, że chciałbyś kiedyś pojechać do Chorwacji, nie?

- GDZIE?!

- No, do Chorwacji, dobrze powiedziałem, przecież. Fajny kraik, a najfajniej, że daleko stąd.

Wsypało go ostatnie zdanie. A przecież szło mu już tak dobrze...

- Więc znowu musisz uciekać z Polski?

Spochmurniał momentalnie.

- Cholera, co mnie wsypało?

- Nic, po prostu jestem fajny i zgadywałem.

- Ale to niczego nie zmienia – ponownie ukazał swoje wspaniałe uzębienie. Sztuczna szczęka, ktoś mu chyba wybił te resztki zębów, co mu zostały po tych wszystkich bijatykach. – Prace i tak przyjmiesz, nie? Zawsze o tym marzyłeś, przecież.

- Pomyślę.

- No to se myśl, ja muszę spadać. Jak już się namyślisz, to wejdź na Internet i wklep ten adres, co ci napiszę. Oni idą z duchem czasu, CiVi trzeba przez komputer wysyłać!

 

I w cichym podziwie dla techniki i jej wspaniałego wykorzystania przez włodarzy owego chorwackiego klubu, trzasnął drzwiami i wyszedł.

 

Spojrzałem na kuponik, który zostawił. Obok adresu i zaznaczonych typów znajdowało się tam też parę męskich przyrodzeń. Ludzie się jednak nie zmieniają. Nic, a nic.

Odnośnik do komentarza

Po południu wróciłem do domu. Był mały i cichy i za to go uwielbiałem – przynajmniej nikt mi nie przeszkadzał w moim świętym rytuale, który polegał na włączeniu odpowiedniej muzyki, graniu w Football Managera i, od czasu do czasu, szperaniu w Sieci. Jednak tym razem rozpocząłem od końca – uruchomiłem Firefoksa i wystukałem adres, który zapisał mi Adaś.

 

Moim oczom ukazała się strona klubu NK Vinogradar i ostatni news, który głosił, że„FINALE KUPA NA CENTRALI!”. Co? To cała strona jest po chorwacku? Noż fak, ale mnie Adaś załatwił – nie powiedział, którędy do formularza kontaktowego, zresztą, podejrzewam, że nie wiedział i nigdy nie był na tej stronie. No, ale to nie on teraz musi bawić się w zgadywankę.

W końcu udało mi się ujrzeć link „Kontakt”, który doskonale opanował sztukę kamuflażu – nie odświeżałem strony, a znalazłem go dopiero po kilku dobrych chwilach. Na podstronie widniał jeden, jedyny e-mail – służący do wszystkiego, od wysyłania bluzgów z powodu kiepskiej gry drużyny, do zgłaszania się na stanowisko managera. Chyba. Resztę popołudnia spędziłem więc na pisaniu CV, mając nadzieję, że zrozumieją tam moją angielszczyznę. Średnią, bo średnią, ale moją.

 

A potem, tak jak Pan Bóg, Natura, albo Wszechświat przykazali włączyłem FMa, załadowałem drugą ligę chorwacką i zacząłem powoli zapoznawać się z drużyną, którą być może poprowadzę.

Odnośnik do komentarza

Stałem w deszczu, patrząc jak moi nowi podopieczni próbują mnie przekonać, że naprawdę trenują, a nie tylko kręcą się w tą i z powrotem po murawie. Pracowałem w Jastrebarsku już od tygodnia i byłem lekko załamany. Nic nie wskazywało na to, że spełnią się moje marzenia o zrobieniu czegoś – w tych najśmielszych chodziło o awans - z tym klubem i spotkaniu z wielką piłką. Teraz musiałem się martwić, żeby zrobić cokolwiek - media typowały, że zakończymy rozgrywki na przedostatnim, 15 miejscu, czyli stoczymy się tam, gdzie piłki robi się z… nie pytajcie.

 

By zobrazować sytuację przytoczę mój dialog z prezesem po przybyciu do Jastrebarska.

- To ile mam środków na transfery, panie prezesie?

Odpowiedział mi głośny i długi śmiech naszego kochanego pana prezesa, Darko Kolaka.

- Nie masz środków. Transfer zależy od chęci zawodników. A my już znamy odpowiednie środki na zwiększenie chęci – jak to mówił mój stary znajomy, Iwan, „kop w drzwi w środku nocy, nagan przystawiony do skroni i bicie nogą od krzesła aż do chwili podpisania kontraktu” – więc się o nic nie bój.

 

Cel jest więc oczywisty – przetrwać. Miał mi w tym pomóc sztab szkoleniowy złożony z aż czterech osób. No i Adaś. Jak pewnie się już domyśliliście, Adaś przyjechał ze mną i z miejsca wprosił się na stanowisko mojego nieoficjalnego asystenta. Nawet pokój dzielimy wspólny, więc zwolniony z jego towarzystwa jestem tylko wtedy, gdy udaje się do swojej „pracy”. Jakiej? Nie wiem.

 

Ale – wbrew wszystkiemu –sądzę, że nie jest aż tak źle i że moi piłkarze dadzą sobie radę.

  • Miroslav Kopric (22, GK; Chorwacja) – niezły, tylko ma problemy z komunikacją.
  • Dinko Zalac (22, GK; Chorwacja) – mniej stabilny od Koprica, na treningach popełniał „dziwne” wpadki.
  • Nino Sablic (33, DC; Bośnia i Hercegowina) – staruszek, ale ciągle najlepszy środkowy defensor w naszej drużynie
  • Marijan Jalsovec (24, D RC, DM; Chorwacja) – nic specjalnego, przeciętniak.
  • Vinko Buden (16, DC; Chorwacja) – raczej pieśń przyszłości. Odległa.
  • Bozidar Lukina (16, DC; Chorwacja) – tu też
  • Tomislav Zivko (19, DC; Chorwacja) – i tu. Chociaż nie, nic nie słyszę.
  • Marko Povrzenic (22, D/WB L; Chorwacja) – niezły, bliższy gry w podstawowej 11, niż Sedmak.
  • Tomislav Sedmak (21, D/WB L; Chorwacja) – tylko zmiennik.
  • Ilija Pranjic (33, D/WB R; Chorwacja) – stary pryk, na wylocie.
  • Dejan Pavlicic (27, WB RL, AM RLC; Chorwacja) – nasz najlepszy piłkarz, jeden z filarów, na których chcę oprzeć naszą grę.
  • Dario Brgles (30, WB/AM R; Chorwacja) – i od razu przechodzimy do drugiego filaru. 3 dychy na karku, ale ciągle szybki.
  • Nikola Buckovic (27, DM; Chorwacja) – out.
  • Drazen Domjancic (24, AM RC; Chorwacja) – tylko zmiennik dla Brglesa.
  • Zelijko Sablic (24, AM LC, FC; Chorwacja) – trzeci filar. Może nie aż tak szybki, ale świetny technicznie.
  • Ante Capin (21, AM LC; Chorwacja) – będzie wchodził za Sablica.
  • Pinheiro (20, FC; Brazylia) – wypożyczony z Interu (Z). Szybki, nieźle grający głową, ale słabo kończący akcje.
  • Josip Jurinic (16, ST, Chorwacja) – może kiedyś?
  • Andjelko Vlasic (31, ST, Chorwacja) – a tu już za późno.
  • Tin Lovrekovic (34, FC, Chorwacja) – w sumie, tu też. Out.

I jak pisałem, tak zrobiłem – Lovrekovic i Pranjic znaleźli sobie miejsca w nowych klubach (odpowiednio Kamen Ingrad i Segesta), za to do Vinogradaru przybyło 5 nowych zawodników. Aż trzech z nich ukradliśmy Solinowi, naszemu rywalowi w lidze – Denisa Ljutę (23, ST; BiH), Ivana Jurasa (23, DC; Chorwacja) i Ivana Glavina (26, MC; Chorwacja). Pozostali to Nikola Matas (21, D/WB/AM R; Chorwacja) z Trogiru i Silvio Jezic (28, SW/DC; Chorwacja) z Belisce. Najbardziej jestem zadowolony z transferów Ljuty i Matasa – powinni oni znacząco wzmocnić nasz zespół.

Odnośnik do komentarza

Serię sparingów rozpoczynaliśmy w dniu 17 lipca meczem z zespołem NK Dilj, grającym w jeszcze niższej niż my klasie rozgrywkowej – czyli tej, do której chcą nas zagonić gazety. Na stadionie zjawiło się tylko lub aż 98 kibiców i myślę, że żaden z nich nie rozczarował się widowiskiem. Chociaż początek meczu nam się nie ułożył – już w 1. minucie gola wbił nam Rupcic – to szybko się pozbieraliśmy i udało nam się straty odrobić (potem nawet nadrobić) i utrzymać korzystny wynik do końca meczu. Najbardziej byłem zadowolony z gry Pinheiro, który zdobył hattricka i Ljuty, który zaliczył dwie asysty.

 

17.07.2007 Vinogradar Stadium, Jastrebarsko: 98 widzów
TOW Vinogradar — Dilj 4:3 (4:2)

1. T.Rupcic 0:1
12. Pinheiro 1:1
20. T.Rupcic 1:2
26. Pinheiro 2:2
38. S.Jezic 3:2
43. Pinheiro 4:2
84. A.Kolar 4:3 rz. k.

 

Po tym sparingu udało nam się pozyskać dwóch nowych zawodników – Velimira Svarica (24, AM LC, FC; Chorwacja) z Marsonii i Tomislava Rogina (16, DM, AM C; Chorwacja) z wolnego transferu. Dzięki temu mogłem bez żalu pożegnać się z Nikolą Buckovicem, którego zwolniłem z klubu.

Odnośnik do komentarza

@Profesor - ano, kilku ich w tej lidze zauważyłem i też się zdziwiłem.

@leyzer87 - no przecież mu tego nie wypominam! :)

 

- No, Adasiu, z kim gramy następny sparing?

Adaś zmarszczył czoło. Zadziwiające było w nim to, że zawsze po nim wszystko dało się zobaczyć. Jego mowa ciała była aż za wyrazista i niekontrolowana. Trochę z nim poprzebywasz i już wiesz o nim wszystko – część wygada, a resztę pokaże. Nie powiem, żebym z tego nigdy nie korzystał.

- Z jakimś Vinocośtam.

- To my. My jesteśmy Vinogradar, zapamiętaj.

- Nie no, ale serio ci mówię. Patrz, tu mam rozpiskę.

Rzeczywiście, na kartce papieru, którą mu dałem po rozplanowaniu okresu przygotowawczego, widniało „Vinodol”. Czyli czeka nas mecz o to, która drużyna z Vino- w nazwie jest fajniesza.

 

Po spotkaniu bez historii okazało się, że my. Złoiliśmy winodojów 2:0.

 

23.07.2007 Bahalin, Novi Vinodolski: 74 widzów
TOW Vinodol — Vinogradar 0:2 (0:2)
21. F.Mendjusic sam. 0:1
26. D.Ljuta 0:2
36. Z.Lozo knt.

Odnośnik do komentarza

Rogin się przeziębił. Zawsze myślałem, że Chorwacja to ciepły kraj, więc nie wiem, jakim cudem. Chociaż… może prezes znowu zapomniał przydzielić nowemu piłkarzowi mieszkania, trzeba to będzie sprawdzić.

 

Trzeci z pięciu sparingów rozgrywaliśmy z NK Jadran, kolejną drużyną z niższej ligi, która ma lepszy stadion od nas. Na treningach przed tym spotkaniem wbijałem zawodnikom do głowy nowy sposób rozgrywania stałych fragmentów gry. Chyba trochę zapamiętali, bo jednego gola zdobył głową Jezic po wrzutce z rzutu wolnego.

 

29.07.2007 Veli Joze, Porec: 117 widzów
TOW Jadran — Vinogradar 1:4 (0-3)

7. V.Svaric 0:1
14. S.Jezic 0:2
45. D. Ljuta 0:3
45. D.Bonaca knt.
53. A.Majer 1:3
66. A.Vlasic 1:4

 

Prezes patrzył na mnie z uśmiechem.

- Panie Verlee, zarówno po ostatnich wynikach, jak i po grze naszego zespołu widać, że ma pan żyłkę do tej pracy.

Chce awansu, wiem to. W filmach zawsze tak jest.

- Mam tylko nadzieję, że w lidze także utrzymamy taką formę – dokończył.

Odetchnąłem z ulgą. Przynajmniej nie powiedział tego wprost.

 

Podsumowanie - lipiec 2007

 

Bilans: —

Druga hrvatska liga: —

Finanse: +2,190 euro (+10,103 euro)

Budżet transferowy: 0 euro

Budżet płacowy: 0 euro

 

Transfery (polska liga):

 

1. Dickson Choto (26, D RC; Zimbabwe: 60/3) z Legii do Middlesbrough za 1 500 000 euro

2. Radosław Sobolewski (30, DM; Polska: 27/1) z Wisły do M. Haifa za 1 400 000 euro

3. Arkadiusz Głowacki (28, DC; Polska: 19/0) z Wisły do Livorno za 975 000 euro

 

Transfery (reszta):

 

1. Adrian Mutu (28, AM L/FC; Rumunia: 45/18) z Fiorentiny do Arsenalu za 33 500 000 euro

2. Diego (22, AM C; Brazylia: 22/3) z Werderu Bremy do Chelsea za 32 000 000 euro

3. Lucho Gonzalez (26, MC; Argentyna: 38/5) z Porto do Fiorentiny za 29 000 000 euro

 

Ligi świata:

 

Anglia: — [+0]

Chorwacja: Hajduk [+2]

Czechy: — [+0]

Francja: — [+0]

Hiszpania: — [+0]

Niemcy: — [+0]

Polska: Wisła [+0]

Rosja: Zenit [+4]

Holandia: — [+0]

Włochy: — [+0]

 

Polskie kluby w pucharach:

 

Puchar Intertoto

2. runda: Legia (5:0, 2:2 z Llanielli)

3. runda: Legia (1:2, 1:3 z HSV)

 

Puchar UEFA

1. runda: Groclin (2:2 z Rhyl)

1. runda: Bełchatów (4:0 z Rudar)

 

Reprezentacja Polski: brak

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia (1648), 2. Włochy (1550), 3. Argentyna (1478), 30. Polska (804)

Odnośnik do komentarza

Pinheiro także złapał kontuzję – lekarz zdiagnozował skręcony nadgarstek. Narzekał na ten uraz już podczas poprzedniego meczu, więc mogę być przynajmniej pewny, że nie zrobił tego podczas…, wróć, w domu. Z tego będziemy musieli sobie radzić bez niego przez dwa tygodnie – jak dla mnie to no problem, tak czy siak w meczu z kolejnym słabiakiem miałem wystawić Svarica

 

…który udowodnił, że zarówno jego transfer, jak i wystawienie w dzisiejszym spotkaniu było strzałem w dziesiątkę. Jego hattrick zapewnił nam kolejne zwycięstwo – tym razem ofiarą padł Amater.

 

4.08.2007 Vinogradar Stadium, Jastrebarsko: 79 widzów
TOW Vinogradar — Amater 3:1 (2-0)

5. V.Svaric 1:0
10. V.Svaric 2:0
75. V.Svaric 3:0
85. D.Miskulin 3:1

 

Z rozpędu przejechaliśmy się po następnym rywalu.

 

10.08.2007 Vinogradar Stadium, Jastrebarsko: 85 widzów
TOW Vinogradar — Granicar (Dj) 4:1 (3-0)

23. S.Jezic 1:0
39. D.Ljuta 2:0
42. V.Svaric 3:0
71. I.Sharbini 3:1
90. A.Vlasic 4:1

 

I tak oto zakończyliśmy okres przygotowawczy do nadchodzącego wielkimi krokami sezonu. Skład jest już prawie domknięty - brakuje mi jeszcze tylko jednego elementu układanki. Za siedem dni początek – mecz z Kamenem Ingrad. Jakie mam cele? To zależy – jeżeli piłkarzom się nie odechce i dalej będą grali w tym stylu, będzie można powalczyć o wysoką lokatę. A Adaś już zaciera ręce na dodatkowe porcje obiadów na stołówce – bo właśnie taką nagrodę za zwycięstwa ustanowił szanowny pan prezes.

Odnośnik do komentarza

Siedmiodniową przerwę przed rozpoczęciem rozgrywek drugiej ligi chorwackiej wykorzystałem na dopięcie ostatniego planowanego transferu – Ante Petricica (24, AM C; Chorwacja) z Trogiru. Udało mi się także powiększyć kadrę trenerską. Niestety, bramkarzy będzie musiał przez jakiś czas szkolić Adaś, bo zarząd zablokował przyjście kolejnego trenera. Mam nadzieję, że przebywanie z nim nie zaszkodzi im bardzo, chociaż ja się powoli przyzwyczajam.

 

Gdy piłkarze zbierali się do klubowego autokaru, poczułem wreszcie, że nadszedł wreszcie ten dzień. Mój debiut w roli menedżera w oficjalnym meczu. Trudnym meczu, od razu mówię, co byście się nie spodziewali, że wygramy go spacerkiem i kilkoma bramkami, a ja jeszcze zdążę wyprowadzić psa - Kamen to rywal typowany do miejsca w czołówce, może nawet dającego awans, nam przewidują spuszczenie z ligi prawie tak szybkie, jak wody z kibla. Szybsze ma tylko NK Slavonac. W dodatku przed wyjazdem do Veliki prezez zdecydował się wyjawić mi fakt, o którym wiedzieli wszyscy prócz mnie. I może Adasia.

 

- Wiesz, jakoś zapomniałem ci powiedzieć, że Vinogradar to beniaminek. Awansowaliśmy dopiero rok temu. Starość nie radość, pamięć szwankuje, ale chyba nie masz pretensji? Przecież to żadna różnica.

No jasne, że nie. Dla mnie nie. W końcu tylko ktoś tak błyskotliwy, jak ja, mógł objąć posadę w zupełnie nie znanym przez siebie klubie.

 

Dopiero ten mecz, a nie sparingi ze słabiakami, miał pokazać, co musimy zmienić, by nie dostać batów od reszty ligi. I pokazał. Od początku byliśmy częściej przy piłce, ciągle próbowaliśmy konstruować ataki – bez skutku. Kamen kontrolował grę i – w przeciwieństwie do nas – kończył akcje strzałami na bramkę Koprica. Przyniosło to skutek praktycznie od razu – już w 6. minucie gospodarzy na prowadzenie wysunął Pilipovic. Strasznie się męczyliśmy próbując sforsować defensywę rywali, co przyniosło efekt dopiero w 70. minucie – wtedy to remis dał nam strzałem głową Pavlicic. Widocznie jednak poczynaliśmy sobie zbyt odważnie i los (Bóg, kosmici, pani Gienia ze spożywczaka - whatever) postanowił utrzeć nam nosa. W 85. Kamen skontrował nas, a Boban zdecydował się na strzał z dystansu – wyszło lekko i pozornie niegroźnie, ale Kopric przepuścił piłkę obok krótkiego słupka. Od razu rzuciliśmy się do rozpaczliwych ataków, a niezawodny Adaś zaczął, na swój dziwny i niepowtarzalny sposób, którego bez wyłączenia cenzury nie da się tutaj przytoczyć, motywować naszych. Dało to fantastyczny efekt, bo na 30 sekund przed końcem Povrzenic posłał drugą w tym meczu wrzutkę, a Ljuta umieścił piłkę w siatce. Uff, uratowani… Swoją drogą, muszę wieczorem poprosić Adasia o udzielenie lekcji motywacji, to może być klucz do sukcesu.

 

17.08.2007 SRC Kamen Ingrad, Velika: 1214 widzów
DHL (-) Kamen Ingrad — (-) Vinogradar 2:2 (1-0)

6. R.Pilipovic 1:0
70. D.Pavlicic 1:1
85 G.Boban 2:1
90. D.Ljuta 2:2 

MoM: Dejan [b]Pavlicic[/b] (8) [Vinogradar)

Odnośnik do komentarza

Skontuzjował nam się Silvio Jezic – po wizycie u pana doktora okazało się, że złamał sobie kostkę i będzie pauzował 2-3 miesiące. Noż fak, albo, jakby to podsumował Adaś, kurka w mordę. Zupełnie nie wiem, czy 33-letni Sablic da radę zastąpić go na środku obrony – czas, a dokładniej ilość straconych przez nas w następnych spotkaniach goli, pokaże.

 

Nasz kolejny mecz, ze Slavonacem, był określany przez krajowe gazety, oczywiście prócz naszej i Slavonaca, „meczem na dnie”. Nie pamiętam, ile razy już powtarzałem miejsce, na którym chcą widzieć nas bukmacherzy, ale chyba kojarzycie, że nie jest ono za wysokie. Dlatego to właśnie punkty zdobyte w takich spotkaniach mogą zadecydować o ewentualnym pozostaniu Vinogradaru w lidze.

 

(…)

 

Nie wyszło nam. Znowu. Jeszcze raz szybko straciliśmy bramki, jeszcze raz próbowaliśmy odrobić, ale cuda dwa razy się nie zdarzają. Musimy wreszcie pomyśleć, po męsku się rozliczyć i wyciągnąć wnioski. Znaczy ja muszę.

 

29.07.2007 Radnik, Velika Gorica: 117 widzów
DHL [7.] Vinogradar — [10.] Slavonac 0:2 (0-2)

16. H.Marincic 0:1
30. J.Barisic 0:2

MoM: Josip Barisic (8) [Slavonac]

 

Po kilku kolejnych treningach zdałem sobie też wreszcie sprawę, że mamy małą dziurę kadrową w składzie powstałą po kontuzji Jezica. Niby do dyspozycji mam Lukinę i Budena, ale oboje mają po 16 lat, a wystawienie ich w meczu o stawkę zakrawa o szaleństwo. Dlatego ściągnąłem Lukę Perica (19, DC; Chorwacja) – być może ciągle szaleństwo, ale trochę mniejsze.

Odnośnik do komentarza

Kolejny mecz z faworytem – chociaż nie, teraz to wszyscy są dla nas faworytami, a od zespołu teoretycznie słabszego dostaliśmy w... plecy. Dodatkowo jeszcze gramy na wyjeździe, czyli pewnie będziemy musieli się bronić przez cały mecz.

 

I tak też było, ale w przeciwieństwie do poprzednich spotkań, udawało nam się. Piłkarze Sesvete atakowali, ale potrafili marnować nawet stosunkowo proste sytuacje. Chyba ich to nieźle wkurzyło, bo w 50. minucie nadziali się na naszą kontrę i piłkę do bramki wpakował Ljuta. Sesvete zdołalo jednak zebrać się w sobie i ponownie zaczęło ostrzeliwywać naszego golkipera – na szczęście dla nas, dalej wykazywali się sporą fantazją. Utrzymywaliśmy bardzo korzystny dla nas wynik aż do 79. minuty, kiedy to sędzia podyktował rzut karny za, zdaniem wszystkich, prócz niego, wątpliwy faul w 16-tce. Rywale skorzystali z tego prezentu i Petrovic zdołał pewnie umieścić piłkę w siatce. Jak to mówią? Kolejny pierwszy raz za mną. Tym razem oskubał nas sędzia, a nie własna niekompetencja. Panie Buljevic – dziękujemy!

 

1.09.2007 NSC „Stjepan Spajic”, Zagreb: 101 widzów
DHL [8.] Jadran — [12.] Vinogradar 1:1 (0-0)

50. D.Ljuta 0:1
79.V.Petrovic 1:1 rz.k.

Vinogradar: Kopric – Povrzenic, Sablic (67. Peric), Juras, Matas – Sablic, Pavlicic (85. Pinheiro), Glavina, Brgles (77. Domjancic) – Svaric, Ljuta

MoM: Denis Ljuta (8) [Vinogradar]

 

Kolejny miesiąc już za nami - nowy zaczniemy meczem z Imotski. Dziękuję za uwagę, Verlee ******* - Jastrebarsko, Chorwacja.

 

Podsumowanie - sierpień 2007

 

Bilans: 0-2-1, 3:5

Druga hrvatska liga: 14. [—], 2 pkt, 3:5

Finanse: -123 euro (-9,061 euro)

Budżet transferowy: 0 euro

Budżet płacowy: 0 euro

 

Transfery (polska liga):

 

1. Daniel Maka (19, AM R/FC; Polska) z Polonii do Baniku Ostrava za 375 000 euro

2. Piotr Misztal (20, GK; Polska) z Korony do Bohemians za 14 000 euro

 

Transfery (reszta):

 

1. Paulo Ramos (22, AM RLC; Brazylia) z Vila Nova do Paulista za 1 100 000 euro

2. Janez Zavrl (24, DC/MC; Słowenia: 4/0) z Interblock do Banik Ostrava za 375 000 euro

3. Hector Banegas (32, DC; Argentyna) z Platense do M. Netayna za 12 000 euro

 

Ligi świata:

 

Anglia: Chelsea [+1]

Chorwacja: Hajduk [+2]

Czechy: Teplice [+0]

Francja: Marsylia [+6]

Hiszpania: Real Madryt [+0]

Niemcy: Hertha [+0]

Polska: Ruch Chorzów [+4]

Rosja: Spartak Moskwa [+2]

Holandia: Feyenoord [+2]

Włochy: Lazio [+0]

 

Polskie kluby w pucharach:

 

Liga Mistrzów

2. runda: Zagłębie Lubin (2:1, 2:1 z Salzburgiem)

3. runda: Zagłębie Lubin (0:1, 1:1 z Liverpoolem)

 

Puchar UEFA

1. runda: Groclin (3:0 z Rhyl)

1. runda: Bełchatów (3:0 z Rudar)

2. runda: Groclin (2:1 i 1:3 z Helsingbor)

2. runda: Bełchatów (0:3 i 1:3 z Sampdorią)

 

Reprezentacja Polski: brak

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia (1648), 2. Włochy (1550), 3. Argentyna (1478), 30. Polska (804)

Odnośnik do komentarza

Usiadłem na ławce trenerskiej, którą od innych rozróżniał tylko wielki, namalowany czarną farbą, napis „TRENER”.

- No, Adasiu, jak myślisz, ile dzisiaj dostaniemy?

- Dzisiaj to my wygramy, czuję to. Makaron w dzisiejszej pomidorowej ułożył się wynik 1:0 – odpowiedział. Bez mrugnięcia okiem, robi postępy.

- A to nie przypadkiem ty mieszałeś dzisiaj swoją zupę jak jakiś wariat? - zapytałem niewinnie.

- Szczęściu zawsze trzeba jakoś pomóc.

 

(…)

 

5.09.2007 Radnik, Velika Gorica: 162 widzów
DHL [14.] Vinogradar — [3.] Imotski 3:2 (2-2)

4. V.Svaric 1:0
11. D.Ljuta 2:0
29. I.Berkovic 2:1
44. S.Tot 2:2
53. Z.Sablic 3:2

Vinogradar: Kopric – Povrzenic, Sablic, Juras, Matas – Rogin (78. Jalsovec), Pavlicic, Glavina – Sablic, Svaric (11. Petricic) – Ljuta (85. Pinheiro)

MoM: Velimir Svaric (8) [Vinogradar]

 

(…)

 

Pierwsze zwycięstwo w sezonie trzeba było oblać, więc świętowaliśmy do rana. Oczywiście, wiedziałem, że to imprezowanie przedwczesne – od strefy spadkowej dzielił nas tylko jeden punkt, ale wolałem nie psuć nikomu zabawy, zresztą, kiedy sobie o tym przypomniałem, to i tak prawie wszyscy byli w stanie nieużywalnym.

 

Zbudził mnie Adaś.

- Idziesz na obiad?

Obiad? Jaki obiad? Ale nie mogłem się zmusić na coś więcej niż tylko krótkie:

- Nom.

Wstałem i zacząłem się przebierać, a Adaś nie mógł sobie odmówić przyjemności zawracania mi tyłka. Który zresztą, co zauważyłem dopiero teraz, miałem cały z czarnej farby.

- Pamiętasz, ja ci mówiłem, że wygramy, słuchaj się ty mnie, to daleko zajdziemy.

- Powtarzasz to średnio co godzinę od meczu. A jeszcze wynik zaniża ci fakt, że nie umiesz mówić podczas snu.

- No to co. Chodźmy już, głodny się robię.

Odnośnik do komentarza

Peric od trzech dni przebywa na zgrupowaniu reprezentacji Chorwacji U-19. Nie żebym się nie cieszył z jego szczęścia, ale dlaczego akurat wtedy, kiedy potrzebuję obrońcy?

 

W meczu z Istrą również nie byliśmy faworytami – w końcu to lider – i jeszcze w dodatku graliśmy na wyjeździe. Postanowiłem nie eksperymentować z taktyką, która pomyślnie zdała wstępny test i dała nam pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Szło nam nawet nieźle, ale głupi, co ja mówię, idiotyczny błąd Povrzenica wykorzystał w 17. minucie Zekic i musieliśmy ruszyć do ataku. Stratę udało nam się odrobić w 37. minucie za sprawą Ljuty i do przerwy na tabliczce widniał wynik 1:1.

 

Drugą połowę zaczęliśmy lepiej – nie tylko się broniliśmy, ale także staraliśmy się utrzymywać przy piłce i konstruować akcje ofensywne. Jedna z nich przyniosła efekt, gdy Sablic wyszedł na pozycję po bardzo ładnej klepce z Ljutą i umieścił piłkę w siatce. Nasza radość nie trwała jednak długo – już 8 minut później gospodarze wyrównali po błędzie Petricica, który za lekko wybił piłkę. Trafiła ona na skrzydło, w pole karne poslał ją Medenjak, a Deranja głową skierował ją w miejsce niepilnowane przez Koprica. Nie można jednak powiedzieć, że jestem z takiego wyniku niezadowolony – choć mogliśmy wygrać, remis z liderem jest co najmniej zadowalający.

 

8.09.2007 Veruda, Pula: 1643 widzów
DHL [1.] Istra — Vinogradar [9.] 2:2 (1-1)

17. Z.Zekic 1:0
37. D.Ljuta 1:1
72. Z.Sabic 1:2
80. D.Deranja 2:2

Vinogradar: Kopric – Povrzenic, Sablic, Juras, Matas – Rogin (45. Jalsovec [64. Brgles]), Pavlicic, Glavina – Sablic, Svaric – Ljuta (72. Pinheiro)

MoM: Zelijko Sabic (8) [Vinogradar]

Odnośnik do komentarza

Z podwórka dobiegły do mojego pokoju żywe, poruszone głosy. Wystawiłem głowę za okno i ujrzałem Adasia w otoczeniu grupki młodych chłopaków. Dyskutowali o czymś zawzięcie, z tego, co usłyszałem, o nadchodzącym meczu Vinogradaru. W pewnym momencie Adaś odchylił głowę z dezaprobatą po jakimś, widocznie niezbyt miłym, stwierdzeniu, zauważył mnie i krzyknął:

- O, to jest dobry człowiek, na dobrym miejscu, żeby oceniać. Verlee, jak myślisz, przegramy?

- Umiesz rozmawiać po chorwacku? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.

- Nie, ten tutaj - wskazał na jakiegoś blondynka - umie po polsku. Przegramy?

Zastanawiałem się chwilę.

- Nie.

Zrobił wielkie, a szczęka mu opadła prawie do parteru. Mówiąc szczerze, na jego miejscu też nie spodziewałbym się takiego entuzjazmu z mojej strony.

- Gramy z cieniasami - kontynuowałem - chyba jeszcze gorszymi, niż my. Możemy wygrać.

- Słyszeliście, co trener mówił! – wrzasnął Adaś na swoich adoratorów. - Marsz i obstawiać nasze zwycięstwo.

- Jak wysokie? – odpowiedziału mu kilka głosów.

- Jak, kurde, najwyższe.

Pobiegli, przekrzykując się i w dalszym ciągu kłócąc o wynik. Śledziłem ich wzrokiem, dopóki nie zniknęli za rogiem, a potem westchnąłem.

- Co? - spojrzał na mnie Adaś.

- Żeby tylko się rodzice nie przyczepili, że namawiam dzieci do hazardu…

 

(…)

 

Bałem się, że ponownie możemy zlekceważyć, teoretycznie słabszego, rywala, dlatego starałem się porządniej, niż w spotkaniu ze Slavonacem, przygotować piłkarzy do tego meczu – zarówno taktycznie, jak i mentalnie. Mogę z zadowoleniem powiedzieć, że mi się udało – był to chyba jedyny mecz, w którym na samym początku nie daliśmy rywalom okazji do wpakowania nam bramki. Przystąpiliśmy do meczu skoncentrowani i zdeterminowani by wygrać. Cel przybliżył się, gdy w 24. minucie pięknym strzałem z dystansu bramkarza gości pokonał Ljuta. Kazałem więc uspokoić grę, skupić się na rozbijania ataków piłkarzy Vukovaru i dotrwaliśmy do końca pierwszej połowy bez żadnych niemiłych incydentów. Jednakże, jak to mówią górale, co się odwlecze, to nie uciecze – w 57. straciliśmy bramkę po strzale Milasa, a w 67. Sablic zarobił drugą żółtą kartkę i musiał zejść z boiska. Nie poddaliśmy się jednak i po kardynalnym błędzie prawego obrońcy gości prowadzenie przywrócił nam Ljuta. Możemy być zadowoleni – mecz wygrany, trzy punkty w garści, a dzieciaki nie przegrają swoich zakładów.

 

15.09.2007 Radnik, Velika Gorica: 166 widzów
DHL [10.] Vinogradar — Vukovar [13.] 2:1 (1-0)

24. D.Ljuta 1:0
57. A.Milas 1:1
67. Z.Sablic cz.k.
84. D.Ljuta 2:1

Vinogradar: Kopric – Povrzenic, Sablic, Juras, Matas (80. Jalsovec) – Svaric, Pavlicic, Glavina – Sablic, Petricic (80. Rogin) – Ljuta

MoM: Denis Ljuta (8) [Vinogradar]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...