Skocz do zawartości

PokeFootball


Abruś

Rekomendowane odpowiedzi

W głowie miałem burzę myśli. Nie wiedziałem co zrobić... Miałem problem z samym sobą, jednak musiałem znaleźć sposób na zwalczenie go. Postanowiłem zająć się na razie piłką, a pokemony i zdobywanie kolejnych odznak odłożyć "na później". Humor poprawiła mi wiadomość o jednym z nielicznych transferów. Do mojego klubu dołączył Sir Murat, lewy obrońca, którego polecił mi mój scout. Nie wydawał mi się zbyt dobrym graczem, jednak zaufałem wiedzy Osmana Turuta. Czy się opłaciło? Wszystko wyjdzie w praniu. Na kolejny mecz, z Mersin Idman Yurdu, przygotowywaliśmy się na małym, podwórkowym boisku. Jednak samo spotkanie odbyło się już na naszym terenie. Wchodząc na stadion padłem prawie ze zdziwienia. Odnowiona została murawa, a wszystkie krzesełka pozbierane. Na trybunach były jeszcze dziury, jednak i tak wyglądało to bardzo ładnie. Niestety, nasza postawa na boisku była zupełnie inna. Daliśmy kibicom niezły pokaz nędzy i rozpaczy. Z ósmym w tabeli zespołem przegraliśmy 1:3, a nasi kibice opuszczali stadion w rozpaczy. Zresztą nie tylko oni...

 

Iddaa League B, grupa 1

(2) Zeytinburnuspor – Mersin Idman Yurdu (8)

0:1 Mesut 13'

1:1 Zekir 61'

1:2 Ismet 74'

1:3 Ali Kemal 78'

MoM: Kolcu Ahmet (Mersin Idman Yurdu), 8

Odnośnik do komentarza

Drugi mecz z rzędu na własnym boisku i znów nie popisujemy się niczym nadzwyczajnym. Nasza postawa jest o niebo gorsza niż na początku sezonu. Nie wiem czy zawodnicy stwierdzili, że są już tacy dobrzy czy co... Jest mi źle, jest mi nie dobrze. Brock mi nie umie pomóc, a prof. Oak prawie sobie żyły podciął, kiedy dowiedział się, że chcę zrezygnować z pokemonów. Zostaje mi jedno wyjście... Rozmowa z matką... Chyba trzeba się wybrać, w końcu, do mojej staruszki...

 

Iddaa League B, grupa 1

(3) Zeytinburnuspor – Gaziantep Buyuksehir Belediyespor (7)

1:0 Cichan 21'

1:1 Bunyamin 83'

MoM: Gunes Erdal (Gaziantep Buyuksehir Belediyespor), 9

Odnośnik do komentarza

Do matki przyjechałem następnego dnia z samego rana. Przygotowała mi śniadanie, podczas którego rozmawialiśmy o standardowych pierdołach: Jaką ładną mamy pogodę, jak zdrówko, czy chcę jeszcze trochę jajecznicy. Później zrobiła mi kawkę i dostałem jeszcze coś słodkiego. Wtedy mogliśmy rozpocząć poważniejszą rozmowę.

 

- Co ja mam zrobić mamo? Nic mi nie wychodzi, czuje się jak jakieś zero.

- A pokemony? A piłka? A dziew... Ekhm... Chłopak?

- Z pierwszymi dwoma mam problemy, a z Brockiem jak na razie się układa.

- A co za problemy masz?

- Nie wiem, czy nie powinienem wybrać pomiędzy pokemonami, a piłką. Nie wiem, czy jednego z tych zajęć nie porzucić.

- Kochanie. Wcześniej było wszystko dobrze. Byłeś równie zajęty swoimi zwierzaczkami jak i piłką. Wszystko się układało, a Ty, z dnia na dzień, stawałeś się silniejszy. Przynajmniej psychicznie. Dlaczego teraz chcesz zrezygnować z czegoś?

- Bo wydaje mi się, że nie wytrzymuje napięcia, jakie obydwa, postawione przeze mnie zadania, wywołują. Nie wiem czy dam radę. Zaczynam w siebie wątpić...

- MASZ W SIEBIE WIERZYĆ SYNU - ryknęła moja mama, aż podskoczyłem - Nie możesz się poddawać i rezygnować ze swoich marzeń. Nie po to one są, żeby dać sobie z nimi spokój, kiedy zacząłeś już je realizować.

- Tak, ale...

- Nie ma żadnego ale. Słuchaj czasem co mówi do Ciebie Twoja matka. Może i jestem stara i nie wiem ile jeszcze będę żyła na tym świecie... A może światach? Mniejsza o to, ale wiem co mówię. Ja zrezygnowałam z bycia trenerką i do tej pory tego żałuję. Ty jesteś podwójnym trenerem i masz dwa zadania do wykonania. Nie chcę więcej słyszeć z Twoich ust, że chcesz z czegoś zrezygnować.

- A jak mnie wyleją?

- To już inna bajka. Walcz do samego końca chłopcze. Walcz, póki stoisz na nogach. Tak, jak robią to Twoje pokemony. Nie tylko one powinny brać z Ciebie przykład, ale Ty też musisz w nich znaleźć trochę ludzkich cech. Znajdź i wykorzystaj je w realizacji swoich marzeń!

- Myślisz, że to pomoże?

- A co ja, wróżka jestem? - odpowiedziała mi matka śmiejąc się, ale zaraz potem dodała - Ja chcę Ci pomóc uwierzyć w samego siebie.

Odnośnik do komentarza

Wyszedłem od matki totalnie zmieszany. Nie wiedziałem dokładnie co mam zrobić. Przed jej domem spotkałem Adama, mojego kumpla, którego znam od dzieciństwa.

 

- Cześć Ash. Co tam u Ciebie?

- O Boże, kogo moje oczy widzą. W porządku u mnie wszystko. Jakoś leci powoli. Praca, pokemony, praca, pokemony i tak w kółko.

- Co za pracę dostałeś?

- Jako trener jednym z niższych klubów piłkarskich - Zeytinburnusporze.

- Wow, gratuluję!

- Dzięki, dzięki. A jak u Ciebie?

- A ja sobie też jakoś powoli żyję. W sumie zbieram tylko pokemony, i tylko nimi się zajmuję. Chcę zostać Mistrzem Pokeomn!

- Ja też... Chciałem...

- A no właśnie. Podobno rezygnujesz z pokemonów, takie słuchy do mnie doszły. A tak zawsze się chciałem z Tobą zmierzyć - w tym momencie Adam posmutniał.

 

W tym momencie moja główka zaczęła pracować. Dlaczego teraz miałbym zrezygnować, skoro zrobiłem już pierwszy krok? Mam jedną odznakę, zostało mi jeszcze siedem. Świat stoi przede mną otwarty, a ja mam do wykorzystania dwie szanse. Chę zostać Mistrzem Pokemon i wyciągnąć klub z dołka. TAK!!!

 

- Doprawdy? - zapytałem - A kto Ci tak powiedział? WARTORTLE, WYBIERAM CIĘ!!!

- Na to właśnie czekałem - ucieszył się Adam - CHARMANDER, WYCHODŹ!!!

Odnośnik do komentarza

Sławoj - Podziękował.

Raven - Co racja, to racja, ale tak mi się akurat wymyśliło. Poza tym, nikt nie powiedział, że on ma jednego pokemona, a ja pierwszy wyrzucałem stworka, niewiedząc jakiego on wystawi do walki :P

Edyta - Zdążyłem poprawić i dzięki wielkie zarazem :*

 

 

Ucieszony powrotem do poprzedniego stanu psychicznego, tak przynajmniej mi się zdawało, szykowałem się z drużyną do meczu z Kucukkoysporem. Kolejne, derbowe spotkanie. Więcej klubów z Istambułu matka nie miała... - tak sobie pomyślałem. No, ale trzeba było się wybrać pod stadion Kucukkoy i skopać tyłki palantom z innej dzielnicy. Byłem z motywowany i miałem rozwiązania, oczywiście w głowie, na każdy przebieg meczu. Derby zaczęły się dla nas dobrze i dobrze się dla nas skończyły. Wygraliśmy, na wyjeździe 2:1, a ja byłem zaszokowany postawą moich piłkarzy. Oddali oni szesnaście strzałów, z czego aż trzynaście było w światło bramki (sam Erol Veysel (MC) oddał 4 strzały/4 celne/1gol). Już dawno nie widziałem takiej skuteczności u nich. Brawa należą się też bramkarzowi gospodarzy, Kelkitliogluowi Yavuzowi (wypożyczony z Goztepe), dzięki któremu gospodarze uniknęli dotkliwej porażki.

 

Iddaa League B, grupa 1

(4) Kucukkoyspor - Zeytinburnuspor (3)

0:1 Veysel 22'

-:- Ersin (Kucu.), ktz, 27'

1:1 Ayhan 45'

1:2 Cihan 79'

MoM: Irmak Serkan (Kucukkoyspor), 8

Odnośnik do komentarza

Vul - Podziękował.

Lis_ - Oby jak najdłużej...

 

 

Powrót do zbierania odznak, wymaganych przed rywalizacją w Lidze Pokemon, poprzedził mecz z drużyną z Mersin - Mezitlispor. Byłem bardzo dobrze nastawiony przed tym meczem, gdyż, po pierwsze, była to ostatnia drużyna w tabeli, a poza tym widziałem przed sobą jasne światło. Było to światło nadziei na spełnienie moich marzeń. Marzeń, do których spełnienia zbliżam się krok po kroku. Kolejne spotkanie po raz kolejny zbliżyło do mnie to światełko. Wygraliśmy je 1:0, jednak spokojnie mogliśmy strzelić jeszcze kilka bramek. Na nasze nieszczęście, w tym dniu, w dobrej formie był bramkarz gości, który uniemożliwił nam cieszenie się z większego zwycięstwa. Jednak trzy punkty wpadły tak czy siak.

 

Iddaa League B, grupa 1

(2) Zeytinburnuspor – Mezitlispor (10)

1:0 Murat, rz.k., 12'

MoM: Sir Murat (Zeytinburnuspor), 8

Odnośnik do komentarza

Tuvar - Zobacz tabelę, a zobaczysz, jaka jest różnica między "słabo", a "słabo" ;) Przynajmniej powinieneś dostrzec tą różnicę :P

 

 

Następnego dnia wyruszyłem w podróż, aby pokonać Misty, mistrzynię sali Cerulean. Przeszedłem Księżycową Jaskinię, w której trochę podrasowałem moje pokemony. Sterta Zubatów i innych dziwnych stworków, nie była w stanie mnie zatrzymać. Miałem jeden cel przed sobą i prosto do niego dążyłem. Pokonam Cię Misty. Nie masz ze mną żadnych szans. Powtarzałem sobie to przez całą drogę do sali. Wreszcie wyszedłem z jaskini i ujrzałem jasność. Dostrzegłem także miejsce mojej przyszłej, poważnej walki - salę Cerulean. Dobiegłem do niej i szczęka opadła mi prawie na samą ziemię. JESTEM U BILLA. MAPKA NIŻEJ.. Taka kartka wisiała przy wejściu. Stwierdziłem, że nie będę na nią czekać i wyruszę w stronę chatki tajemniczego Billa.

 

Doszedłem do dość ładnego, oszklonego domku z napisem BILL - THE POKEMANIAC. Zapukałem, jednak w odpowiedzi usłyszałem tylko jakiś szczek. Wszedłem do środka. Na środku stał jakiś dziwny pokemon, który, jak dotąd, nie był mi znany. Rozejrzałem się dookoła, a mały zwierzaczek ciągle łaził za mną swoimi okrągłymi gałami. W pewnym momencie, zamiast szczeku usłyszałem dziwnie znajomy dźwięk.

 

- Ekhm.

- Huh? Przepraszam? Ktoś tu jest? - zacząłem pytać nerwowo - Bill?

- No wreszcie do Ciebie dotarło, że nie jestem pokemonem.

- Łosz k***a!!! - wybałuszyłem ślepia i przez dobrą minutę wpatrywałem się w pokemona... chyba pokemona... - Jak nie jesteś pokemonem? Mogę powiedzieć z całą pewnością, że nie jesteś jeżem...

- Wiem, wiem. Trochę to dziwnie wygląda, ale tak już bywa. Jestem Bill.

- Ooo! To dobrze. Gdzie Misty? - zapytałem szybko nie zwracając już na niego uwagę

- Powiem Ci, jak mnie przywrócisz do normalnej postaci. Do tego dam Ci bilet na statek, który jest w szufladzie.

- Eee...? - zastanawiałem się w tym momencie, czy Bill jest kretynem - Najpierw powiedz, a potem Cię przywrócę do ludzkiej postaci.

- Misty wróciła do siebie, do swojej sali. Przywrócisz mnie teraz?

- Mam lepszy pomysł - główka zaczęła pracować - Zabiorę Ci bilet na statek i pójdę do Misty, a Ty sobie tutaj grzecznie siedź.

- ŻE JAK?????!!!!!

- To cześć. Dzięki za bilet Bill.

 

Zachowałem się jak cham i prostak, ale nie lubię, jak ktoś eksperymentuję pokemonami... To jest chore. Generalnie, to uważam, że postąpiłem, jak każdy, prawdziwy miłośnik pokemonów. Wróciłem pod salę Misty. Tym razem nie było żadnej karteczki, więc pewnie wszedłem do środka. Stała tam ruda dziewczynka z ogniem w oczach.

 

- Ash... Miło Cię wreszcie poznać. Wiele o Tobie słyszałam. - powiedziała mi na dzień dobry.

- Witaj Misty. O Tobie też co nieco słyszałem...

- Lubisz kobiety w bikini? - zapytała nagle Misty zrywając z siebie swoje ubranie.

- Że co?!

- To patrz póki możesz!!! - mistrzyni sięgnęła po pokeballa i krzyknęła - STAAAAAAAAARYUUUUUUUUU!!! WYBIERAM CIĘ!!!

Odnośnik do komentarza
- Misty wróciła do siebie, do swojej sali. Przywrócisz mnie teraz?

- Mam lepszy pomysł - główka zaczęła pracować - Zabiorę Ci bilet na statek i pójdę do Misty, a Ty sobie tutaj grzecznie siedź.

- ŻE JAK?????!!!!!

- To cześć. Dzięki za bilet Bill.

 

cham :kekeke: Ale lubimy takich, lubimy :D

Odnośnik do komentarza

Vul - Takie życie :D Chciał zobaczyć jak to być pokemonem? To sobie nim pobędzie :P

 

 

- Mówili mi, że jesteś zboczona, ale mnie nie ruszają Twoje małe cycki. WARTORTLE!!! IDŹ!!! - mój pierwszy pokemon wyskoczył z pokeballa - Zobaczymy, który z wodnych pokemonów jest lepszy. ATAK POTĘŻNYM KOPEM!!!

- STARYU!!! Cofnij się i uderz wodnym atakiem!!!

 

Niestety tutaj wygrał pokemon Misty. Zdziwiłem się jednak, gdyż tak doświadczony trener powinien wiedzieć, że pokemonów wodnych nie atakuje się wodnym atakiem, no ale to już nie mój problem. Po zaciętej walce Wartortle pokonał pierwszego pokemona Misty, jednak był wykończony i chwiał się, jakby wypił nie wiadomo ile.

 

- Jednak plotki o Tobie są prawdziwe. Ale zobaczymy, jak poradzisz sobie teraz. STARMIE!!! WYCHODŹ!!!

 

Przeewoluowana (-ny???) Staryu nie dał szans mojemu szkrabowi. Postanowiłem wystawić Zubata, który mógł uderzać z dość dużej odległości, a brak rąk u pokemona Misty pozwalał Zaubatowi spokojnie wykonywać atak skrzydłami.

 

- Zubat, atakuj skrzydłami. Szybko!!! - Zubat wykonał to, powalając Starmie na ziemię - TERAZ SZYBKI ATAK!!! DOBIJ!!! WYGRAJ!!!

 

Mój nietoperz zrobił to, co należało. Dobił Starmie szybkim atakiem, dzięki czemu Misty została bez pokemonów. Pogratulowała mi i dała mi odznakę. Zrobiłem kolejny krok do Ligi Pokemon!!! Teraz jednak trzeba było wrócić do domu i zacząć szykować się do kolejnego meczu. Powróciłem do siebie. Wiem już to na pewno, gdyż są mi ważne i pokemony i piłka nożna. Wiedziałem, że aby wygrać z marzeniami, muszę rozdzielać oba zajęcia, nie myśląc o jednym, a robiąc jednocześnie drugie. Będzie dobrze!!! Musi być...

 

- Może się umówimy kiedyś? - usłyszałem pytanie i zdębiałem, zastanawiając się nad odpowiedzią

- Eee...

- Chcesz tego. Mam Ci coś ważnego do powiedzenia i nie możesz odmówić.

- A co takiego?

- Dowiesz się, jak się spotkamy. Kiedy grasz następny mecz?

Odnośnik do komentarza

Byłem wyczerpany, ale szczęśliwy. Zdobyłem drugą odznakę, a to oznacza, że do udziału w Lidze Pokemon zostało mi do zebrania tylko/aż sześć odznak. Niestety wygranie z mistrzem, a raczej z mistrzynią, doprowadziło do poniesienia porażki w lidze. Trzeciej porażki doznaliśmy z Kartalsporem, kolejnym zespołem z Istambułu... Po zaciętej, wyrównanej walce przegraliśmy 2:3. Na szczęście, mimo niewielkiej różnicy punktowej, udało się nam utrzymać drugą pozycję w lidze. Teraz czeka mnie rozmowa z Misty. Nie wiem, czego chce ode mnie, ale skoro tak nalegała na spotkanie, to nie mogłem odmówić.

 

Iddaa League B, grupa 1

(6) Kartalspor - Zeytinburnuspor (2)

0:1 Zekir 11'

1:1 Volkan 21'

1:2 Levent 37'

2:2 Oktay 45'

3:2 Baryamali 90'

MoM: Demir Oktay (Kartalspor), 9

Odnośnik do komentarza

Regent - Monopol na mój tyłek ma tylko jedna osoba ;)

 

 

- Hej Ash.

- Cześć Misty. Chcesz coś? Kawę? Herbatę? Coś mocniejszego?

- Zrób mi drinka jeśli możesz. Jak masz, to poproszę Chivasa z lodem.

- Proszę bardzo.

- Dzięki.

- Więc powiedz mi, o czym tak bardzo chciałaś porozmawiać? - (Edyta powinna, w tym momencie, powiedzieć, że "nie zaczyna się zdania od "więc", "a więc" itp ;))

- O Tobie, a raczej o Was.

- O mnie i o Garym? Jeżeli tak, to nie ma o czym rozmawiać...

- Nie... O Tobie i o Brocku... Nie uważasz, że jest coś nie tak?

- To znaczny?

- Nie spotykacie się już tak często, nie bywacie razem, nie spędzacie miło chwil.

- No racja, jednak to wszystko dlatego, że obydwoje zajmujemy się poważniej swoimi sprawami.

- Jesteś tego pewien?

- Tak.

- A przypomnij sobie, co powiedział Ci Gary, kiedy walczyliście na boisku... Przypomnij sobie, co Ci powiedział po walce. Nie uważasz, że to nie było przypadkowe?

- Do czego zmierzasz?

- Przejrzyj na oczy Ash. Przejrzyj teraz, a później nie załamuj się. Zaufaj mi. Może i jestem zboczona, ale w tej chwili wiem co mówię.

- Nie wiem o co Wam chodzi. Jest mi dobrze z Brockiem. Nie widzę żadnego osłabienia naszego związku, ani niczego, co mogłoby doprowadzić do jego rozpadu.

- Powtórzę jeszcze raz: PRZEJRZYJ NA OCZY ASH. PRZEJRZYJ NA OCZY...

Odnośnik do komentarza

Przemęczenie, strach, myśli... Te trzy słowa wyjaśniają przegraną w meczu z Mersin Idman Yurdu. Co Misty takiego wie, co ja mam się dopiero dowiedzieć? Czy Brock mówi mi o wszystkim? Czy moje marzenia zrealizują się? Te trzy pytania chodziły mi po głowie. 2:4... Bolesna porażka w Mersin. Więcej nie mam do powiedzenia...

 

Iddaa League B, grupa 1

(1) Mersin Idman Yurdu - Zeytinburnuspor (6)

1:0 Tarkan 3'

1:1 Veysel 23'

2:1 Ali Kemal 35'

3:1 Ismet 45

4:1 Ali Kemal 52'

4:2 Bulent 86'

MoM: Er Ali Kemal (Mersin Idman Yurdu), 10

Odnośnik do komentarza

Vul - Powiedzmy, że na pociąg czekałem :P

 

 

Wróciłem do domu, zasiadłem przed telewizorem i obejrzałem

. Nic mi się nie chciało, a nogi wchodziły mi w dupę. Myślałem o Brocku... Nie wiem o co ludziom dookoła chodzi, mówiąc, że mam się mu przyglądać, że mam otworzyć oczy... Nagle do mojego domu wszedł nie kto inny jak... Brock. W jednej ręce miał różowe winko, a w drugiej pokeballa.

 

- Ash, mam nowego pokemona!!!

- Cieszę się. - odpowiedziałem zmęczonym, olewającym głosem

- Otwórz i wlej winko, a ja Ci pokażę go.

- Nie Brock, nie wyrzucaj go w domu. Później mi go pokażesz.

- Dobra. Coś się stało?

- Ty mi odpowiedz na to pytanie. Czy coś się stało Brock?

- Nie no, u mnie wszystko jest dobrze. Ale widzę po Tobie, że coś jest nie tak.

- Ehh... nie ważne. Pogadamy o tym kiedyś.

 

Wypiliśmy z Brockiem wino i obejrzeliśmy razem DVD. Wpatrywałem się w niego szukając jakiś oznak osłabienia psychicznego, czy też niepewności. Niestety jego kamienna mina nic mi nie pokazała. Może i on się uczy czegoś od swoich pokemonów... W sumie ma kamienne stworki. - myślałem sobie. To ja byłem niepewny - niepewny przyszłości naszego związku. Najważniejsze jednak jest to, że nie mogę za szybko podejmować jakichkolwiek decyzji... Zastanawiające jest to, że Brock wcale nie zmartwił się tym, że nie powiedziałem mu, o co chodzi...

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...