Skocz do zawartości

Kącik złamanych serc


T-m

Rekomendowane odpowiedzi

Możecie się śmiać, ale głupek chyba znowu się wczuł ;) 1 maja byłem na randce z panią doktor z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Dziewucha z pasją - całą Europę motorem zjechała. Bystra, elokwentna, nawet mi nie przeszkadza że jest ode mnie 4 lata starsza. Mam trochę kompleksów, bo jestem spłukany, a ona radzi sobie całkiem nieźle. Z drugiej strony nie wygląda na osobę, która by na takie rzeczy zwracała uwagę. Życzcie mi powodzenia, bo najwidoczniej zaiskrzyło :P Jak dobrze pójdzie to zmienię adres z Żagania na Zieloną Górę. Ale powolutku, krok po kroku... :)

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Obserwuję ten temat od dawna, nie pisałem o swoich przeżyciach, mimo, że bardzo pasowały do tego wątku, chce tylko krótko podsumować: kobiety to chuje! Moją wadą jest to, że za bardzo się angażuje (u mnie uczucie ciągnie się nie tygodniami, a latami, i nie mogę się z tego wyleczyć), przez całe życie tak na serio czułem coś do dwóch kobiet, każda miała na mnie wyjebane, niestety ostatnio również spotkałem się z odrzuceniem. Jest to wielki kop demotywacyjny dla mnie, gdyż w momencie zaangażowania z mojej strony spotykam się z odrzuceniem. Jestem typem romantyka, niestety, ale kobiety już nie szukają takich facetów...

Odnośnik do komentarza

Spoko chłopie ja mam dokładnie (nawet ta liczba kobiet, do których coś czułeś) to samo i takie same odczucia. Czasem się tylko zastanawiam czy może nie stawiam za wysoko poprzeczki patrząc na moje niektóre "wybranki". Człowiek chce więcej niż może dostać, spoko, ale nie można też przesadzać. Warto się nad tym zastanowić (Jezu co ja gadam, czas spać).

Odnośnik do komentarza

W moim przypadku właśnie sporo się zmieniło od półtora roku/dwóch lat. Przestałem próbować analizować każde zachowanie dziewczyny/kobiety i zastanawiać się po milion razy nad moim kolejnym ruchem, tylko po prostu jestem szczery co do moich zamiarów, bez żadnego spinania się, a przede wszystkim bez nastawiania się od razu na jakikolwiek efekt.

 

Pitto: Myslałem kiedyś podobnie, ale nie sądzę, aby w każdym możliwym przypadku byłeś po prostu za...ekhm...no za brzydki ;). Jasne, że może coś takiego się zdarzyć, że nie wydajesz się atrakcyjny dla drugiej osoby, ale uwierz mi, nawet "mądrząc się" sprzed monitora, mogę Ciebie zapewnić, że to nie zawsze jest kwestia wyglądu.

 

Counter: A jak wygląda to Twoje zaangażowanie?

Odnośnik do komentarza

Najważniejsze to mimo pasma porażek nigdy się nie zmieniać i nie stać się zimnym skurwysynem jak reszta. To by oznaczało zwycięstwo świata zła.

Pewna bliska mi osoba ostatnio rozstała się z partnerem. Wiesz do jakiego wniosku doszliśmy Vami? Do takiego samego co Ty. Jednak nie warto być skurwysynem. Trzeba być sobą i tyle. Człowiek powinien dążyć do tego, żeby jednak być w porządku wobec innych. Skurwysyństwo jest dobre, ale na krótką metę.

Co do związków w dzisiejszych czasach to po prostu może tak już jest, że ludzie przedkładają dobra materialne, sukces zawodowy ponad uczucia. Smutne to jest, bo co to za życie w samotności. Tym bardziej, że często jest się samotnym nawet będąc z kimś.

Odnośnik do komentarza

Akurat Ty Vami nie powinieneś się poddawać, bo bardzo dobrze trafiłeś. Nie spierdol tego ;)

 

Pitto: Myslałem kiedyś podobnie, ale nie sądzę, aby w każdym możliwym przypadku byłeś po prostu za...ekhm...no za brzydki ;). Jasne, że może coś takiego się zdarzyć, że nie wydajesz się atrakcyjny dla drugiej osoby, ale uwierz mi, nawet "mądrząc się" sprzed monitora, mogę Ciebie zapewnić, że to nie zawsze jest kwestia wyglądu.

Ja o tym wiem. Wcale nie mówię o za wysokiej "poprzeczce" w sensie wyglądu. Równie dobrze może chodzić o dobra materialne, poczucie bezpieczeństwa czy cechy charakteru, których być może nie były w stanie zaakceptować czy ich zdaniem nie byłbym w stanie im tego zapewnić (mówię o dwóch pierwszych rzeczach, ale to tylko przykłady).

Odnośnik do komentarza

Również jestem analitycznym umysłem jeśli chodzi o uczucia, bardzo dużo analizuję, myślę o tym, wiem, że to wada, no ale ciężko mi to zmienić. Co mnie boli najbardziej, jestem w stanie zrobić dla kobiety wszystko, chcę by była szczęśliwa, przedkładam jej dobro nad swoje (w sumie to przez uczucia walą mi się inne dziedziny życia, pierwszy semestr studiów byłem wolny od kobiet i poskutkowało to świetnymi wynikami w nauce jak i w innych dziedzinach, byłem po prostu bardziej skupiony na sobie, a teraz ze strachem patrzę na zbliżającą się sesję). Jestem samotny z własnej winy, bo bycie w związku miałem na wyciągnięcie ręki, odczuwałem zainteresowanie ze strony dwóch dziewczyn, ja jednak byłem ślepo zakochany w jednej dziewczynie, trwało to 4 lata, a ja byłem na klasycznym "haczyku" niczym w HIMYM. Teraz boję się, że sytuacja się powtórzy, bo ja jak się angażuję w uczucia to na maxa i zapominam o całym świecie, bardzo długi czas się z tego leczę, najgorsze jest to, że mam tendencję do wybierania sobie kobiet z własnego otoczenia (klasa w liceum, grupa na studiach) co utrudnia proces detoksu. W głębi dusza jestem romantykiem, marzę o jednej jedynej prawdziwej miłości w życiu, kupuję kwiaty, zostawiam origami, prezenciki, pomagam ile mogę, staram się zagwarantować kobiecie, że może na mnie liczyć. Niestety, ale one tego nie doceniają...

Odnośnik do komentarza

Wcale mi się to nie podoba, ale zauważyłem, że im bardziej się starasz tym większy dziewczyna ma "zlew", bo wie, że i tak wszystko dla niej zrobisz i będziesz na zawołanie. Za to jeśli trochę przystopujesz to sama się zacznie zastanawiać dlaczego i będzie się odzywać/starać. Nie zawsze tak jest, ale często się zdarza. I bardzo mi się to nie podoba, takie gierki jak w przedszkolu trochę. No ale niestety tak teraz to zwykle wygląda.

Odnośnik do komentarza

I bardzo dobrze to o Tobie świadczy. Niestety dzisiejsze panny to zazwyczaj tzw. zimne suki. Najlepsze są akcje jak najlepsze, najbardziej ogarnięte panny lecą na dresa, który prawilnie ją obrazi a i "liściem" czasem potraktuje. No ale przecież "jak go kocham!1 :(((((99".

 

"Ci co mają miękkie serca, muszą mieć dupy ze stali".

Odnośnik do komentarza

No bo jak dajecie kobietom do zrozumienia, że są dla was całym światem, uwielbiacie je i nie możecie bez nich żyć, to nie dajecie im żadnego pola, żeby się wykazały w związku, powalczyły o was i, co za tym idzie, bardziej się zaangażowały. Świat nie kończy się na dupach, trzeba to sobie wbić do głowy, mieć własne życie, pasje, znajomych. To recepta na większość naszych problemów z kobietami.

 

I nie, nie chodzi o to, żeby być zimnym chujem i skurwysynem, który kobiety traktuje jak szmaty. To wcale nie jest, wbrew temu, co niektórzy tu piszą, warunkiem koniecznym do sukcesu w życiu uczuciowym.

Odnośnik do komentarza

Counter: Mam jednak nadzieję, że odczuwając jakąs sympatię do tej dziewczyny, nie czaiłeś się, tylko chociaż spróbowałeś ją gdzieś zaprosić? Nie chodzi mi o uzewnętrznienie wszystkiego, co do niej czujesz/czułeś, ale zwykłą rozmowę? Przecież nie ma się co wstydzić, że ktoś Ci się podoba.

 

Poza tym, w oczach kobiety również musicie wypadać atrakcyjnie. Tzn. pokazać, że macie swoją pasję, swoje zainteresowania, niewspólnych z nią znajomych, że macie coś w środku, co rozwija waszą osobowość. Uwierzcie mi, ona tym, co będziecie mówili również się zainteresuje, bo jak już zgodziła się z wami wyjść, to zrobiła to z jakiegoś powodu (o ile jej nie błagaliście oto, bo wtedy istnieje szansa, że zrobiła to z litości, na odczepkę). Szczerze, jakbyście zareagowali na osobę, która odpowiedziałaby na każde pytanie o hobby, przyjaciół etc.: "Nie mam" lub dukała coś o "piłce nożnej" bez żadnej pewności siebie? No dziwak :) Dlatego zawężanie swoich zainteresowań do jednej osoby jest potwornym błędem.

Pewność siebie również jest ważna, bo żadna dziewczyna nie będzie chciała być z kimś, komu podczas rozmowy z nią trzęsą się ręce. Jeszcze jak zgodzi się z nim wyjść na kawę (lub co innego...), to tę kawę na siebie wyleje z tych nerwów. Przecież ten stereotypowy dres, o którym wspomniał Pitto, jest strasznie bezpośredni i nie boi się powiedzieć, co ma w tej główce. "Odpalić do swojej dziuni": "Wku*wia mnie to", albo "J*bać to". Oczywiście jest to skrajny przykład i trochę przerysowany, ale jednak ta pewność się pojawia w jego słowach.

 

Dalej w poznawaniu dziewczyn nie polecałbym nastawiania się na efekt. Tzn., nie oczekujcie, że dziewczyna będzie chciała wejść z wami w związek. I to jeszcze od razu... I niekoniecznie powód może być po waszej stronie.

 

I ostatnie, co oczywiście może być dla Was baaardzo dziwnym krokiem, ale skoro nie jesteście ze wsi/miasteczek, to możecie wyjść na rynek/plac/miejsce, gdzie kręci się dużo ludzi, czy tam galerii handlowej i podejść do nieznajomej dziewczyny i ustawić się z nią na spotkanie lub wziąć numer. Uwierzcie mi, że to bardzo dobrze ćwiczy postawę w kontaktach z kobietami i pozwala zrozumieć (za którymś podejściem) jakie błędy się popełnia.

Odnośnik do komentarza

No też nie rób ze mnie ciamajdy życiowej ;), oczywiście dalej mam swoje zainteresowania, jestem aktywny na innych polach życiowych, jednak w momencie zadłużenia w kimś, nie aż z takim dobrym skutkiem. Jestem nieśmiały, ale problemu w rozmowach z kobietami nie mam. Co prawda mam trudności w rozmowach na trudne tematy, jednak z czasem i tak udaję mi się przemóc i o tym porozmawiać. Wychodzić, wychodziłem z nią już, tylko nie mógłbym nazwać tego formalnie randkami. Takiej prawdziwej szczerej rozmowy między nami co prawda nie było, jednak ona jest świadoma, dała mi to odczuć, jej współlokatorki o tym gadają, no i też jej zachowanie czasem było jednoznaczne. Fakt, na ten moment jedynym punktem wyjściowym jest ta szczera rozmowa między nami, na efekt się jednak nie nastawiam po ostatnich wydarzeniach.

Odnośnik do komentarza

Nie no jasne. Wszystko, co tu piszę to tak na luzie :). Każdy z nas jest inny i ma różne doświadczenia z kobietami.

 

rozumiem Twoja sytuację, jednak jedno nie podoba mi się w tym, co piszesz:

Takiej prawdziwej szczerej rozmowy między nami co prawda nie było, jednak ona jest świadoma, dała mi to odczuć, jej współlokatorki o tym gadają, no i też jej zachowanie czasem było jednoznaczne.

 

Sorry, ale kobiety kłamią i będą kłamać. Nie możesz tak zakładać, że ona wie itd., bo to zwykłe usprawiedliwianie się i czekanie na pierwszy ruch z jej strony. Nie będąc szczerym co do swoich zamiarów będziesz tylko pogarszał sytuację. Nie chodzi mi o to, aby wypalić: "kocham Cię i chcę z Tobą być", bo to raczej nie zadziała, gdyż ona po tych kilku spotkaniach Ciebie nie pokochała. Jednak zwykła propozycja w stylu zostania parą i obserwowania jak to się potoczy (bez żadnego nastawiania się na cokolwiek) mogła by zdać egzamin. Użyłem t. przypuszczającego, bo sytuację znam tylko z Twojego opisu, ale piszę to z perspektywy moich doświadczeń.

 

Możesz to spieprzyć siedząc cicho, albo chociaż próbując. Sam podejmiesz decyzję.

(Prawdziwi amanci wysyłają zaproszenie do związku na fejsa, jednak ja nie jestem przekonany do tej metody :P).

Odnośnik do komentarza
  • 7 miesięcy później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...