Skocz do zawartości

Die Löwen


Rekomendowane odpowiedzi

Sierpień kończyliśmy meczem z wiceliderem - drużyną Mainz. Nasi najbliżsi rywale to murowany faworyt do awansu w tym sezonie, dlatego też zapowiadał się dla nas wyjątkowo trudny mecz, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę naszą bezbarwną grę, w ostatnim meczu, ze słabiutkim Osnabrück.

 

W spotkanie zdecydowanie lepiej weszli gospodarze, którzy od początku rzucili się do ataku. Już w 14 minucie mogli objąć prowadzenie, kiedy to arbiter po faulu Hoffmana podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Elkin Soto, jednak jego strzał w fantastyczny sposób obronił Tschauner. Niestety nawet tak świetna parada, nie była impulsem do lepszej gry, dla moich zawodników z pola. Zemściło się to na nas w 25 minucie, kiedy to za sprawą Borji gospodarze objęli prowadzenie. Taki też wynik utrzymał się do końca pierwszej połowy.

 

Po wielu ostrych słowach które padły w naszej szatni, na drugą część wyszedł zupełnie inny zespół TSV. Chłopcy od początku ruszyli do ataku, chcąc zmazać złe wrażenie z pierwszej połowy. Już w 53 minucie udało nam się wyrównać, a strzelcem gola został niezawodny Kallon. Gospodarze byli wyraźnie zaskoczeni taki obrotem sprawy, a co najważniejsze zaczęli się gubić i popełniać błędy. Jeden z takich błędów wykorzystał nasz rezerwowy, Danny Schwarz który w sytuacji sam na sam, nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Gwóźdź do trumny naszym rywalom w 90 minucie wbił Wolff, a mecz zakończył się wynikiem 3-1. Jedyne co może mnie martwić, to zatrważająca nieskuteczność moich napastników, a zgłasza Musasy w którym pokładałem dość duże nadzieje.

 

26 sierpnia 2007, Bruchwegstadion, Moguncja - 20207 widzów
2. Bundesliga [3/34] Mainz [2.] - TSV 1860 Monachium [4.] 1-3 (1-0)

25. F.A. Borja 1-0
53. M. Kallon 1-1
61. D. Schwarz 1-2
90. J. Wolff 1-3

Skład: P. Tschauner - M. Ghvinianidze, F. Johnson, T. Hoffman, Ł. Szukała - S. Bender, T. Gebhart (45. D. Schwarz), D. Bierofka (45. J. Wolff), B. Ziegenbein, M. Kallon - K. Musasa (45. M. Schroth)

MoM: Mohamed Kallon [TSV 1860 Monachium] - 8

Odnośnik do komentarza

Sierpień 2007

 

Bilans: 2-1-0

Bramki: 7-3

Pozycja ligowa: [4.]

PN: 1 Rnd. (FC Normannia Gmund - TSV 1860 0-3)

Finanse: 1,200,000 € (+ 929 tyś €)

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Obafemi Martins - Newcastle ---> Chelsea 18,25 mln

2. Andrea Barzagli - Palermo ---> Real Madryt 17 mln

3. Torsten Frings - Werder Brema ---> A.C. Milan 15 mln

4. Fernando Meira - VfB Stuttgart ---> Bayern Monachium 9 mln

5. Andrey Arshavin - Zenit ---> PSV 8,75 mln

 

Transfery (Polacy):

 

1. Maciej Iwański - Zagłębie Lubin ---> Trabzonspor 1,3 mln

2. Mariusz Zganiacz - Korona ---> Zagłębie Lubin 750 tyś

3. Marcin Bojarski - Cracovia ---> Dnipro 475 tyś

4. Dariusz Łatka - Jagiellonia ---> Reggina 350 tyś

5. Robert Bednarek - Korona ---> Reggina 300 tyś

 

Pozostałe ligi:

 

Anglia: Derby County [+2]

Francja: Le Mans UC 72 [+1]

Hiszpania: Atletico Madryt [+0]

Holandia: Ajax [+0]

Niemcy: Arminia Bielefeld [+2]

Polska: Wisła [+1]

Włochy: Juventus [+3]

Odnośnik do komentarza

Lars Bender i Björn Ziegenbein to dwaj zajebiści zawodnicy - przynajmniej w 07 :-)

 

Uważaj na Freiburg, bo a) jak z nimi wygrasz, to Cię zamorduję i b) choć są w 08 słabsi niż faktycznie, to lubią wygrywać w najmniej spodziewanych momentach :-)

Odnośnik do komentarza

W 08 chyba minimalnie lepszy jest jednak Sven B., ale obydwaj mają dopiero po 18 lat więc nie wiadomo jak się rozwinął. A Björn to rzeczywiście talent czystej wody, już zaczyna budzić zainteresowanie pierwszoligowców. Co do Freiburga... po 4 kolejkach są na 3 miejscu nie zaznając jeszcze porażki więc tacy słabi chyba nie są. W każdym razie do meczu z nimi jeszcze daleko (dopiero pod koniec listopada)

 

Do kolejnego spotkania przystąpić musieliśmy bez naszego kapitana, Hoffmana. Torben na treningu tak niefortunnie staną na lewej nodze, że doznał urazu pięty. Na szczęście leczenie tej kontuzji potrwa nie dłużej niż 3 dni, tak więc do następnego meczu będzie już gotowy do gry.

 

Nasz przeciwnik, drużyna Aue to typowy ligowy średniak. Jednak nie od dziś wiadomo, że z takimi gra się najtrudniej. Nie inaczej było w tym meczu. Goście mądrze bronili się przez większość czasu, natomiast moi podopieczni nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Tomka Bobla, który nota bene rozgrywał na prawdę świetny mecz. Pierwszą groźną sytuację stworzyliśmy dopiero w 25 minucie, jednak strzał Kallona odbił się od słupka, i powędrował za linię bramkową. Gdy wydawało się, że sędzia zakończy pierwszą część spotkania, na rajd prawym skrzydłem zdecydował się Ziegenbein. Świetnie dośrodkował w pole karne, a tam najwyżej wyskoczył zastępujący słabo spisującego się Musase, Markus Schroth. Piłka powędrowała do siatki, tuż obok bezradnego Bobla. Chwilę później sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy.

 

Po przerwie obraz gry praktycznie nie uległ zmianie. Mimo korzystnego wyniku, w dalszym ciągu stroną przeważającą był mój zespół, jednak znów brakowało skuteczności. Dwie świetne okazje do podwyższenia wyniku miał wprowadzony w drugiej połowie Musasa, jednak perfekcyjnie je marnował. Zwyciężyliśmy 1-0, i dzięki tej wygranej awansowaliśmy na pierwsze miejsce w tabeli.

 

2 września 2007, Allianz-Arena, Monachium - 41148 widzów
2. Bundesliga [4/34] TSV 1860 Monachium - Aue 1-0 (1-0)

45. M. Schroth 1-0

Skład: P. Tschauner - M. Ghvinianidze (65. C. Burkhard), F. Johnson, G. Berhalter, Ł. Szukała - S. Bender, J. Wolff (65. T. Gebhart), D. Bierofka, B. Ziegenbein, M. Kallon - M. Schroth (61. K. Musasa)

MoM: Tomasz Bobel [FC Erzgebirge Aue] - 8

Odnośnik do komentarza

Z Kallonem musiałem się troszkę ''nagimnastykować'' żeby go sprowadzić ;) zarabia, aż 13 tysięcy tygodniowo, między innymi to przez niego przekraczam budżet płacowy. Ale mimo wszystko chyba warto było :) Co do awansu to poczekajmy, dopiero 4 kolejki za mną, jeszcze wiele się może wydarzyć.

Odnośnik do komentarza

W najbliższym spotkaniu z drużyną Koblenz, nie mogłem skorzystać trójki moich podstawowych zawodników. Kallon, Musasa i Ghvinianidze bo o nich mowa, wyjechali na zgrupowania swoich reprezentacji. Tym samym zapowiadał się bardzo trudny mecz i ciężka walka o 3 punkty.

 

Niestety od początku, widać było brak tej trójki. Gospodarze przeważali i byli zespołem zdecydowanie lepszym, jednak nie potrafili w żaden sposób pokonać Tschaunera. Pierwszą składną akcję, moi podopieczni przeprowadzili dopiero w 21 minucie, jednak strzał Szukały z około 20 metrów trafił w słupek i wyleciał za linię. Niestety 16 minut później było już 1-0. Fantastyczną solową akcją popisał się Albańczyk Fatmir Vata, który mocnym strzałem pod porzeczkę nie dał najmniejszych szans naszemu bramkarzowi. Dwie minuty przed przerwą mieliśmy idealną szansę na wyrównanie, jednak Bierofka w stylu Beckhama fatalnie przestrzelił rzut karny. Na przerwę więc schodziliśmy z jednobramkową stratą.

 

W drugiej połowie było już zdecydowanie lepiej. W 53 minucie ładnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Gebhart. Piłka po jego uderzeniu odbiła się jeszcze od muru, a zupełnie zmylony Keller po chwili musiał wyciągać ją z siatki. Po tym golu właściwie mecz się zakończył. Mimo moich pokrzyków z ławki trenerskiej zawodnicy grali wolno i mało kreatywnie, podobnie z resztą jak ich przeciwnicy. Jedynym wydarzeniem wartym odnotowania jest kontuzja naszego nowego nabytku, Jana Rosenthala który uderzył głową w słupek, i ze stłuczoną czaską musiał zejść z boiska. Zdobywamy zaledwie (albo aż) jeden punkt, oddając tym samym prowadzenie w tabeli, drużynie Mainz.

 

9 września 2007, Stadion Oberwerth, Koblencja - 12033 widzów
2. Bundesliga [5/34] Koblenz [8.] - TSV 1860 Monachium [1.] 1-1 (1-0)

37. F. Vata 1-0
53. T. Gebhart 1-1
64. J. Rosenthal knt.

Skład: P. Tschauner - C. Burkhard, F. Johnson, T. Hoffman (45. A. Eberlein), Ł. Szukała - S. Bender, J. Wolff, D. Bierofka, B. Ziegenbein, J. Rosenthal (64. D. Schwarz)  - M. Schroth (45. T. Gebhart)

MoM:  Fatmir Vata [Koblenz] - 8

Odnośnik do komentarza

W przeddzień meczu 6 kolejki 2. Bundesligi z Borussią Mönchengladbach rozlosowano pary, drugiej rundy Pucharu Niemiec. Los okazał się dla nas dość szczęśliwy, trafiliśmy bowiem na drużynę Alemanni Aachen tak więc awans jest jak najbardziej w naszym zasięgu.

 

Tym czasem przyszedł czas na mecz z murowanym faworytem do awansu, spadkowiczem z zeszłego sezonu, czyli zespołem Borussi. Spotkanie to pokazało jak ważna dla naszej gry, jest obecność Mohameda Kallona. Reprezentant Sierra Leone od początku był niezwykle aktywny, raz za razem stwarzając zagrożenie pod bramką rywali. Już w 10 minucie po jego prostopadłym podaniu, Bierofka wyszedł w sytuacji sam na sam i silnym strzałem nie dał najmniejszych szans bramkarzowi gości. W 30 minucie spotkania młodziutki Sven Bender oddał strzał swojego życia. Po rzucie rożnym piłka wybita została przed pole karne, dopadł do niej Sven i piekielnie mocnym uderzeniem z około 35 metrów, po raz drugi w tym meczu pokonał bramkarza przeciwników.

 

Po przerwie obraz gry uległ co prawda zmianie, ponieważ znajdujący się pod ścianą piłkarze z Mönchengladbach musieli ruszyć do przodu. Ich ataki były jednak bardzo chaotyczne, i kończyły się na naszej linii obrony. W samej końcówce Musasa mógł dobić rywali, jednak jego strzał z główki otarł się tylko o poprzeczkę. Zdobywamy bardzo cenne trzy punkty, dzięki którym utrzymujemy kontakt z liderem.

 

16 września 2007, Allianz-Arena, Monachium - 42454 widzów
2. Bundesliga [6/34] TSV 1860 Monachium [2.] - Borussia Mönchengladbach [6.] 2-0 (2-0)

10. D. Bierofka 1-0
30. S. Bender 2-0

Skład: P. Tschauner - M. Ghvinianidze, F. Johnson, T. Hofmann, Ł. Szukała - S. Bender (66. L. Bender), T. Gebhart (45. J. Wolff), D. Bierofka (90. A. Di Salvo), B. Ziegenbein, M. Kallon - K. Musasa

MoM: Daniel Bierofka [TSV 1860 Monachium] - 8

Odnośnik do komentarza

Równo 7 dni później pojechaliśmy do Fürth, by zmierzyć się z tamtejszym SpVgg Greuther. Powiedzmy sobie szczerze, że jest to dość przeciętny zespół, więc jedyne co mnie interesowało, to zdobycie 3 punktów.

 

To samo powiedziałem piłkarzom w szatni, i od początku widać było, że wzięli sobie moje słowa do serca. Szczególnie aktywny był Musasa, który dużo biegał, wychodził do piłek kolegów i starał się oddawać jak najwięcej strzałów na bramkę. Wreszcie w 23 minucie reprezentant DR Konga przełamał swoją strzelecką niemoc. Zupełnie niepilnowany dostał piłkę na 12 metrze, i silnym strzałem po ziemi nie dał najmniejszych szans Kirschsteinowi. Po golu moi piłkarze rozluźnili nieco szyki, jednak nie pozwalali na wiele gospodarzom, dowożąc korzystny wynik do końca pierwszej połowy.

 

W drugiej części nasza przewaga również nie ulegała dyskusji. Sam Musasa, dzięki świetnym zagraniom Kallona i Ziegenbeina miał przynajmniej 3 dogodne sytuacje, jednak żadnej już nie potrafił wykorzystać. Ten chłopak ma ogromny potencjał, jednak musi jeszcze wiele popracować nad skutecznością i opanowaniem w polu karnym. W 94 minucie przeżyłem duży stres. Nasz kluczowy piłkarz, Daniel Bierofka tak niefortunnie się poślizgnął, że naciągnął ścięgno podkolanowe i będzie musiał pauzować, przez co najmniej miesiąc. To ogromna strata dla zespołu, ale mam nadzieję, że jakoś sobie poradzimy. Chwilę po tym sędzia zakończył spotkanie. Wynik zupełnie nie odzwierciedlał naszej przewagi, mimo to byłem zadowolony z kolejnych 3 punktów.

 

23 września 2007, Playmobil-Stadion, Fürth - 10990 widzów
2. Bundesliga [7/34] SpVgg Greuther Fürth [12.] - TSV 1860 Monachium [2.] 0-1 (0-1)

23. K. Musasa 0-1
94. D. Bierofka knt.

Skład: P. Tschauner - M. Ghvinianidze, F. Johnson, T. Hofmann, Ł. Szukała - S. Bender (45. L. Bender), J. Wolff (71. T. Gebhart), D. Bierofka (94. J. Rosenthal) , B. Ziegenbein, M. Kallon - K. Musasa

MoM: Kabamba Musasa [TSV 1860 Monachium] - 8

Odnośnik do komentarza

Powoli mam go już dosyć :>

 

Wydawało by się, że w następnym meczu zdobędziemy łatwe trzy punkty. Nasz rywal zespół Hoffenheim zajmuje 13 miejsce w lidze, i jest jednym z głównych kandydatów do spadku. Moi zawodnicy wyszli bardzo rozluźnieni i pewni siebie. Próbowaliśmy atakować, jednak świetnych podań Kallona i Bendera nie potrafił wykorzystać Musasa, który z minuty na minutę doprowadzał mnie do coraz większej frustracji. W 34 minucie przeszedł samego siebie. Po błędzie bramkarza, miał przed sobą tylko i wyłącznie pustą bramkę, jednak i to było dla niego za trudnym wyzwaniem ponieważ uderzył z całej siły nad poprzeczkę.

 

Czara goryczy się przelała, i przerwie zastąpił go doświadczony Schroth. W porównaniu do swojego młodszego kolegi z Konga, ten nawet nie potrafił stworzyć sobie dogodnej sytuacji do strzelenia bramki. Natomiast w zespole gości na lewej stronie szalał fenomenalny Brazylijczyk, Carlos Eduardo. W 53 minucie pięknym zwodem ograł Szukałę, i silnym strzałem pokonał naszego bramkarza. Po drodze piłka odbiła się jeszcze od słupka naszej bramki. Przegrywaliśmy 1-0, więc musieliśmy ruszyć do ataku. Moi zawodnicy próbowali, szarpali, jednak nie mając praktycznie żadnej siły rażenia w ataku, nie można było zdobyć bramki. Tym samym TSV przegrywa pierwszy mecz pod moją wodzą. Kiedyś musiało to nastąpić, przykro mi jedynie, że w takim stylu.

 

25 września 2007, Allianz-Arena, Monachium - 34460 widzów
2. Bundesliga [8/34] TSV 1860 Monachium [2.] - Hoffenheim [13.] 0-1 (0-0)

53. C. Eduardo 0-1

Skład: P. Tschauner - M. Ghvinianidze, F. Johnson, T. Hofmann, Ł. Szukała - S. Bender, T. Gebhart (70. J. Rosenthal), J. Wolff (70. D. Schwarz), B. Ziegenbein, M. Kallon - K. Musasa (45. M. Schroth)

MoM: Carlos Eduardo [Hoffenheim] - 8

Odnośnik do komentarza

Pięć dni później nadarzała się znakomita okazja do poprawienia morali po porażce z Hoffenheim. Naszym przeciwnikiem był ostatni zespół ligi, drużyna Wehen. Nie zdołali oni wygrać jeszcze żadnego meczu, i wszyscy w naszym klubie mieli nadzieję, że ta sytuacja nie zmieni się po dzisiejszym spotkaniu.

 

Moi piłkarze wyszli na murawę bardzo podrażnieni, i tym razem również skoncentrowani, mimo że graliśmy z najsłabszym zespołem ligi. Od pierwszych minut przewaga mojej drużyny nie podlegała dyskusji, jednak jak zwykle dobre akcje pomocników kończyły się nieskutecznymi strzałami. W 22 minucie przed idealną szansą na zdobycie bramki staną Wolff, jednak strzał Amerykanina z około 14 metrów w ekwilibrystyczny sposób obronił Stahl, który rozgrywał mecz życia. 3 minuty później piłka zatrzepotała w siatce gości, jednak Musasa krótko cieszył się ze zdobytej bramki, gdyż liniowy dopatrzył się w tej sytuacji spalonego. Wreszcie w 34 minucie objęliśmy prowadzenie. Po faulu na Benderze sędzia tego spotkania odgwizdał jedenastkę. Do piłki podszedł Kallon, i pewnym strzałem umieścił ją w siatce.

 

Druga połowa była praktycznie odzwierciedleniem pierwszej. Goście nie mieli nic do powiedzenia, my natomiast graliśmy dobrze, stwarzaliśmy niezłe sytuacje, jednak tradycyjnie albo brakowało wykończenia, albo Stahl bronił w niesamowitych okolicznościach. Mecz zakończył się naszym skromnym zwycięstwem, natomiast ja zaraz po spotkaniu udałem się do dyrektora sportowego, omówić kwestię zatrudnienia nowego napastnika.

 

30 września 2007, Allianz-Arena, Monachium - 35465 widzów
2. Bundesliga [9/34] TSV 1860 Monachium [2.] - Wehen [18.] 1-0 (1-0)

34. Kallon 1-0 rz.k

Skład: P. Tschauner - M. Ghvinianidze, B. Schwarz (80. C. Burkhard), T. Hofmann, Ł. Szukała - S. Bender, F. Johnson, J. Wolff (45. L. Bender), B. Ziegenbein, M. Kallon - K. Musasa (45. A. Di Salvo)

MoM: Florian Stahl [Wehen] - 9

Odnośnik do komentarza

Wrzesień 2007

 

Bilans: 4-1-1

Bramki: 6-2

Pozycja ligowa: [2.]

PN: 2 Rnd. (Alemannia Aachen - TSV 1860 [30.10.07])

Finanse: 1,520,000 (- 488 tyś €)

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Julio Cesar Serrano - Nueva Chicago ---> Maccabi Tel-Awiw 40 tyś €

2. Juan Carlos Blengio - Tigre ---> Hapoel Tel-Awiw 12 tyś €

3. Esquerdinha - Nacional (MG) ---> Ipiranga (RS) 1 tyś €

4. Vinicius - Santa Angelo ---> Guarani VA 1 tyś €

5. Rodrigo - Nacional (MG) ---> Amadense 1 tyś €

 

Transfery (Polacy):

 

Brak

 

Pozostałe ligi:

 

Anglia: Derby County [+2]

Francja: Stade Rennais [+2]

Hiszpania: FC Barcelona [+0]

Holandia: Ajax [+3]

Niemcy: Bayern Monachium [+2]

Polska: Korona [+7]

Włochy: AS Roma [+2]

Odnośnik do komentarza

:D

 

Naszym kolejnym przeciwnikiem w walce o awans do Bundesligi był zespół FC Köln. Die Geißböcke spisywali się w tym sezonie nieco poniżej oczekiwań, zajmując dopiero 8 miejsce po 9 kolejkach. Mimo to według mediów byli zdecydowanym faworytem tego spotkania.

 

Trzeba przyznać, że od pierwszych minut to gospodarze byli stroną przeważającą. Moi zawodnicy natomiast skupili się na kontratakach, oraz przerywaniu groźnych ataków rywali. W 9 minucie fantastyczną akcją popisał się Musasa. Przeją piłkę na własnej połowie, pociągnął prawą stroną aż pod pole karne rywali, zszedł do środka i niezwykle precyzyjnym strzałem z lewej nogi, umieścił piłkę w okienku bramki strzeżonej przez Mondragona. Cudowna akcja reprezentanta Konga, daje nam szybkie prowadzenie i dużo więcej spokoju. Gol ten ostudził nieco zapał naszych rywali i mecz zdecydowanie się wyrównał. Do końca pierwszej połowy, żadna z drużyn nie zdołała już zdobyć bramki.

 

W drugiej części również przeważali piłkarze z Kolonii. Moi zawodnicy umiejętnie się jednak bronili, i rzadko pozawalali chociażby na oddanie strzału w kierunku naszej bramki. Niestety w 87 minucie obrona popełniła błąd. Szukała podał piłkę wprost do Helmesa, a ten silnym strzałem z 14 metrów doprowadził do wyrównania. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, na rajd prawą stroną zdecydował się Ziegenbein. Dośrodkował w pole karne, a tam zupełnie niepilnowany Musasa, cudownym wolejem zapewnił nam 3 punkty, dzięki którym ponownie wracamy na fotel lidera.

 

7 października 2007, ReihEnergieStadion, Kolonia - 47681 widzów
2. Bundesliga FC Köln [8.] - TSV 1860 Monachium [2.] 1-2 (0-1)

9. Musasa 0-1
87. Helmes 1-1
93. Musasa 1-2

Skład: P. Tschauner - M. Ghvinianidze (71. C. Burkhard), F. Johnson, T. Hoffmann, Ł. Szukała - S. Bender, T. Gebhart (45. J. Rosenthal), J. Wolff, B. Ziegenbein, M. Kallon - K. Musasa

MoM: Kabamba Musasa [TSV 1860 Monachium] - 9

Odnośnik do komentarza

Po dłuższej niż zwykle przerwie, spowodowanej meczami reprezentacji, przyszła pora na rozegranie 11 kolejki 2 ligi. Do spotkania z Carl Zeiss Jena musieliśmy przystąpić bez dwóch podstawowych zawodników, którzy stanowią w tym sezonie o sile naszej ofensywy. Mowa o Kallonie i Musasie którzy pozostali jeszcze na zgrupowaniach swoich kadr.

 

Spotkanie to mogło się podobać od pierwszych minut. Żaden zespół nie miał zamiaru się bronić, więc i my i przeciwnicy graliśmy otwarty futbol. Już w 7 minucie objęliśmy prowadzenie, a strzelcem bramki został zastępujący Musase, Schroth. Niestety w 15 minucie było już 1-1. Precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Simak, umieszczając piłkę w okienku naszej bramki. Nie podcięło to skrzydeł moim piłkarzom, i zaledwie po 4 minutach prowadziliśmy już 2-1. Strzelcem gola ponownie okazał się Schroth. Po dobrej pierwszej połowie prowadziliśmy 2-1.

 

W drugiej części żadna ze stron nie miała zamiaru zwalniać tempa. W 62 minucie było już niestety 2-2. Kardynalny błąd Hoffmana z zimną krwią wykorzystał Torghelle. Dwie minuty później skakałem jednak jak szalony, kiedy to strzałem głową po dośrodkowaniu Bierofki, hattricka skompletował Schroth. Gdy wydawało się, że 3 punkty mamy już w kieszeni, tuż przed końcem kolejny błąd naszej defensywy wykorzystał Toghelle z najbliższej odległości pakując ją do pustej bramki. Mimo remisu utrzymaliśmy się na pierwszym miejscu w tabeli.

 

22 października 2007, Allianz-Arena, Monachium - 36479 widzów
2. Bundesliga [11/34] TSV 1860 Monachium [1.] - Carl Zeiss Jena [12.] 3-3 (2-1)

7. M. Schroth 1-0
15. J. Simak 1-1
19. M. Schroth 2-1
62. S. Torghelle 2-2
64. M. Schroth 3-2
92. S. Torghelle 3-3

Skład: P. Tschauner - M. Ghvinianidze, F. Johnson, T. Hoffmann, Ł. Szukała - S. Bender, T. Gebhart (71. L. Bender), J. Wolff, B. Ziegenbein (45. J. Rosenthal), D. Bierofka (71. C. Burkhard) - M. Schroth

MoM: Markus Schroth [TSV 1860 Monachium] - 9

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...