Skocz do zawartości

Polska Wersja


Lis_

Rekomendowane odpowiedzi

Dwa lata wcześniej...

 

Finał Vans Trophy to prawdziwe święto futbolu dla fanów drużyn znajdujących się w niższych strefach ligi angielskiej. Tym razem był to jednak finał wyjątkowy. Zarówno dla mnie jak i dla kibiców z Londynu. Prowadzony przeze mnie Barnet na Millenium Stadium w Cardiff podejmował rywala zza miedzy - Millwall. Tysiące fanów obu drużyn tłumnie stawiło się przed stadionem. Atmosfera przed meczem derbowym jak zwykle była gorąca i bardzo napięta. Na szczęście obyło się bez incydentów. Gdy rozległ się pierwszy gwizdek poczułem, że serce podeszło mi do gardła. Pierwszy raz grałem o taką stawkę, na dodatek przed taką widownią. Kolejną motywacją była obecność na trybunach mojej narzeczonej- Magdy. Nigdy nie interesowała się piłką nożną, jednak wraz z sukcesami Barnet i ona zaczęła częściej chodzić na mecze. Po kilku spotkaniach obejrzanych z loży dla VIP-ów zechciała poczuć prawdziwego klimatu trybun. Mimo mojej opozycji uległem i niechętnie zgodziłem się na jej prośby. Tym razem nie było inaczej. Magda usiadła wraz z najbardziej oddanymi kibicami Barnet w III sektorze. Szukałem jej wzrokiem, lecz nie byłem w stanie dostrzec ukochanej pośród pomarańczowej łąki, jaką utworzyli z szalików fani Barnet. Mecz od samego początku był bardzo interesujący. Niestety do przerwy przegrywaliśmy 0:2. W szatni przeprowadziłem poważną rozmowę z podopiecznymi. Na drugą połowę gracze wyszli w zupełnie innych nastrojach. Szybko udało nam się strzelić bramkę kontaktową, która wlała nadzieję w serca fanów The Bees. Na kwadrans przed końcem było już 2:2. Fantastycznym rajdem popisał się nasz lewoskrzydłowy i wprawił kibiców w prawdziwą euforię. Nastroje na trybunach zmieniły się diametralnie. Kibice Millwall głośno wyrażali swoją niechęć do fanów Barnet, a oni nie byli im dłużni. W 80 minucie sędzia musiał przerwać na kilka minut grę, gdyż w stronę bramkarza Millwall poleciały niebezpieczne przedmioty. Prawdziwa tragedia rozegrała się na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem. Sędzia podyktował wątpliwy rzut karny dla mojej drużyny...Kibice Millwall tego nie wytrzymali. Wtargnęli na sektor fanów Barnet i zaczęło się... Za moment pojawiła się ochrona, następnie policja i ambulanse. Po chwili podszedł do mnie obserwator FA i oznajmił, że mecz zostanie dokończony w innym terminie. Wychodząc ze stadionu zadzwoniłem do Magdy. Komórka jednak nie odpowiadała. Przez głowę przetoczyły się miliony myśli. Po chwili mój asystent poinformował mnie, że Magdę zabrała karetka i leży w St Thomas' Hospital. Złapałem pierwszą taksówkę i pędząc przez Londyn jak najszybciej zjawiłem się na miejscu.

 

Wtedy przeżyłem prawdziwy dramat. W placówce panowało niesamowite poruszenie. Po usilnych próbach w końcu udało mi się dowiedzieć co się stało z Magdą. Informacje nie były optymistyczne. Magda była operowana już ponad godzinę.

 

Czekając w chłodnym i nieprzyjemnym szpitalnym holu nie do końca dowierzałem temu co się wydarzyło. Po trzech godzinach z sali operacyjnej wyszli lekarze. Nie było z nimi Magdy... Podszedłem do jednego z nich i nieśmiało zapytałem o stan zdrowia narzeczonej. Słowa lekarza zapamiętałem do końca życia:"Bardzo nam przykro. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy..."

 

Tragedia, która rozegrała się na Millenium Cardiff zmieniła wiele w moim życiu. Po stracie ukochanej zrezygnowałem także z prowadzenia klubu, w którym spędziłem siedem lat. Większość dni spędzałem sam w pustym pokoju beznamiętnie wsłuchując się w dźwięki mojej ulubionej muzyki. Pieniędzy mi nie brakowało. Działacze Barnet zadbali, żebym nie wylądował na bruku. Wylądowałem jednak...na bruku mentalnym.

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj...

 

Pogoda była prawdziwie angielska. Wiatr był silny i nieprzyjemny, do tego doszedł zacinający deszcz. Cmentarz w takich warunkach wydawał się jeszcze bardziej straszny niż zazwyczaj. Szczególnie, że dochodziła pierwsza w nocy. Już którąś godzinę siedziałem nad grobem Magdy. Po chwili poczułem delikatny dotyk na swoim ramieniu. Odskoczyłem w bok i zacząłem uciekać.

-Spokojnie, to tylko ja.

Głos ten należał do Alana- mojego najlepszego przyjaciela. Alan był Anglikiem o polskich korzeniach. Sprawnie władał naszą ojczystą mową. Na co dzień pracował w polskiej ambasadzie.

-Co ty tu robisz? I skąd do cholery wiedziałeś, że tu mnie spotkasz?!- zapytałem zdziwiony.

-Dziś minęły równe dwa lata... Wiedziałem, że będziesz tu siedział.- odpowiedział spokojnie.

-Czego chcesz?

-Chcę, żebyś zaczął normalnie żyć. I śmiem twierdzić, że wiem jak mogę Ci pomóc.

-No jak? Wrócisz jej życie, panie znachorze?!

-Nie. Ale mogę sprawić, że z powrotem zaczniesz robić to co naprawdę kochasz...

-Czyli?

-Wrócisz do piłki nożnej. Mam dla Ciebie propozycję pracy...

-Nie ma mowy! Poza tym, ktoś jeszcze o mnie pamięta?

-Pewnie. Nawet nie wiesz kim jesteś dla kibiców w Polsce. Żaden z polskich menedżerów nie osiągnął podobnych sukcesów zagranicą jak Ty. Zresztą nie będę Cię tu przekonywał. Zabieramy się stąd. Samochód zaparkowałem przy wejściu B. Idziemy!

Nie wiem czemu się zgodziłem. Przez chwilę czułem jakby do samochodu Alana ciągnęła mnie jakaś paranormalna siła. Po 5 minutach siedziałem już na siedzeniu pasażera.

 

Sportowe Audi TT ruszyło z miejsca z piskiem opon. Przemierzaliśmy ulice śpiącego Londynu. Po drodze mijaliśmy kilka grup podpitych nastolatków. Oprócz tego kompletnie nic się nie działo.

-No, wysiadamy.- zakomunikował Alan.

Wysiedliśmy z samochodu i spoczęliśmy w domu Alana. Mój przyjaciel był starym kawalerem. Jego dom jednak był bardzo zadbany. W ognisku tliły się jeszcze szczapy drewna. Klimat do rozmów wręcz wyśmienity. Alan podszedł do barku i zaproponował jakiś mocniejszy trunek. Tym razem wypadło na Jacka Danielsa. Usiedliśmy razem z Alanem w wygodnych fotelach i przez pięć minut...milczeliśmy. Alan wstał i wyjął z nesesera kopertę. Kazano mi to Tobie przekazać. Co z tym zrobisz to już Twoja sprawa.

 

Delikatnie rozdarłem kopertę i wyjąłem kartkę papieru. Nie sądziłem, że kiedykolwiek w życiu zobaczę jeszcze profesjonalny kontrakt dla menedżera. Lechia Gdańsk...Drugoligowy zespół z Polski chce mnie w swoich szeregach... Przed oczami miałem jednak tragedię, która rozegrała się dokładnie dwa lata temu... Z drugiej strony perspektywa odcięcia się od Anglii i zaczęcia wszystkiego od początku była bardzo kusząca...

-Muszę to przemyśleć- odpowiedziałem.

-Dobra. Pamiętaj jednak, że oni wiecznie nie będą na Ciebie czekać.

Odnośnik do komentarza

Była to jednak z najdłuższych nocy w moim życiu. Nie mogłem spać. Czułem się jakbym gotował się od wewnątrz. Byłem bardzo podekscytowany a jednocześnie niesamowicie rozdarty. Moje rozmyślania przerwał dźwięk mojego Sony-Ericcsona. To Alan.

"Wiem, że nie śpisz. Wiedz, że Magda na pewno chciałaby, abyś był szczęśliwy. Zastanów się co Ci w życiu może dać szczęście."

Te słowa mnie przekonały. Szybko zarezerwowałem bilet na najbliższy lot do Warszawy. Po czym usnąłem...dziwnie spokojny.

 

Rano wstałem przed dziewiątą i pierwsze co zrobiłem udałem się do Alana.

-Lecę dziś do Polski.- oznajmiłem.

-Wiedziałem!- krzyknął podekscytowany Alan i serdecznie mnie wyściskał.

Ostatnia rozmowa przed wylotem do Polski trwała krótko. Poprosiłem znajomego, aby zajął się wszystkimi prawnymi sprawami i szybko wybiegłem się pakować.

 

Maj w Warszawie był piękny. Świeciło słońce a na termometrze widniało 27*C. Samolot bez opóźnienia wylądował na Okęciu. Po chwili przesiadłem się w samolot do Gdańska. Godzinę później byłem już w portowym mieście. Na lotnisku Gdańsk-Rębiechowo powitał mnie Jarosław Czarniecki- prezes klubu. Uścisnęliśmy sobie dłoń, a następnie udaliśmy się na obiad do jednej z gdańskich restauracji. Podczas spotkania ustaliliśmy ostatnie szczegóły i bez wahania złożyłem swój podpis na jednorocznej umowie.

 

---

 

Wersja gry: FM 2007 | 7.0.2.

Ligi: Anglia(1-4), Niemcy(1-2), Polska(1-2), Hiszpania(1-2), Włochy(1-2)

Baza Danych: Duża

Dodatkowi zawodnicy: -

Dodatki: Bomboniera Profa ver.mega_supa.

Zasady: -

Klub: OSP Lechia Gdańsk

Odnośnik do komentarza

Skład Lechii prezentował się bardzo przyzwoicie. Mieszanka zawodników doświadczonych(Pawlak, Wojciechowski, Cetnarowicz) i młodych wilków( Zuk, Fechner, Bąk) może okazać się mieszanką wybuchową. Po przeprowadzeniu kilku treningów doszedłem do wniosku, że brakuje nam napastnika. Jako, że nasze środki transferowe(ok.12€) były bardzo ograniczone postanowiłem poszukać wśród zawodników dostępnych na wolnym transferze. Moją uwagę przykuł potężnie zbudowany i dobrze grający głową Tomasz Kosztowniak, który dwa dni później zjawił się w klubie. Jak się później okazało był to jedyny transfer, który przeprowadziłem przed spotkaniami towarzyskimi.

 

Przed sezonem rozegraliśmy pięć spotkań sparingowych:

D: Nitra 1-1

D: Honved 1-1

W: Swit 1-0

D: Lech 3-1

D: Banik Ostrawa 1-1

 

Postawę zawodników w meczach towarzyskich oceniam na cztery. Zagraliśmy fantastyczny mecz z Lechem, jednak nasza gra nie może wyglądać jak w spotkaniach z Nitrą czy Honvedem. Z niecierpliwością czekam na pierwszy mecz ligowy, który czekał nas 29.07.2006r. Naszym przeciwnikiem miało być Podbeskidzie.

Odnośnik do komentarza

29.07.2006r. (vs. Podbeskidzie)

 

Wyjściowy skład: Bąk- Kosznik, Żuk, Pawlak, Pęczak- Wiśniewski, Kalkowski, Szulik, Wojciechowski- Kosztowniak, Cetnarowicz.

 

Inauguracja sezonu to ważna data zarówno dla piłkarzy jak i dla kibiców. Niesieni dopingiem gracze Podbeskidzia od samego początku starali się przycisnąć moich podopiecznych. My ograniczaliśmy się do szybkich kontrataków. W 17 minucie fantastyczną okazję dla Podbeskidzia zmarnował Sacha, który fatalnie spudłował z 16 metrów. Snajper Podbeskidzia jeszcze kilka razy próbował zaskoczyć Bąka, lecz nasz golkiper tego dnia był dobrze dysponowany. W 27 minucie Szulik i Klis zderzyli się w środku pola. Nasz pomocnik na na noszach opuścił boisko i niestety już na nie nie wrócił. Dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy rajd prawą flanką przeprowadził Wiśniewski. Cetnarowicz przejął górną piłkę od naszego skrzydłowego i po chwili zwijał się z bólu. Ewidentny karny! Poszkodowany podszedł do jedenastki i wbrew przesądom pewnie umieścił piłkę w siatce! Druga połowa spotkania przypominała pierwszą odsłonę meczu. Z każdą minutą Podbeskidzie musiało się coraz bardziej odsłaniać, a my na to czekaliśmy. W 84 minucie Cetnarowicz zgrał piłkę głową w kierunku Wiśniewskiego. Nasz prawoskrzydłowy wrzucił piłkę w pole karne. Do piłki dopadł Wojciechowski i podwyższył nasze prowadzenie! Wygrywamy 2:0 na inaugurację II ligi.

 

II Liga.[1/38]

BKS Stal, Bielsko-Biała

Widzów: 3344.

[-]Podbeskidzie- Lechia[-] 0:2(0:1)

0:1 Cetnarowicz 35'

0:2 Wojciechowski 84'

 

Zawodnik meczu: Mariusz Pawlak (Lechia, OŚ, 8)

 

Kontuzja Szulika okazała się dość poważna. Nasz defensywny pomocnik skręcił kostkę i nie zagra przez około trzy tygodnie.

 

***

 

Podsumowanie lipiec 2006:

Bilans: 1-0-0

Pozycja ligowa: [4]

Puchar:

-

Finanse: 388,4tys€ (+133tys€)

 

Ligi Europejskie:

Premiership: -

Primera Division: -

Orange Ekstraklasa: Korona Kielce +0

II Liga Polska: Jagiellonia +0

Bundesliga: -

Serie A: -

Odnośnik do komentarza

W II rundzie eliminacji LM Legia wygrała rywalizację z islandzkim FH dwukrotnie pokonując ich 3:0.

 

07.08.2006r. (vs. Polkowice)

 

Wyjściowy skład: Bąk- Kosznik, Żuk, Pawlak, Pęczak- Wiśniewski, Kalkowski, Buzala, Wojciechowski- Kosztowniak, Cetnarowicz.

 

Od samego początku spotkanie prowadzone było w bardzo dobrym tempie. W 4 minucie szansę na pokonanie bramkarza Polkowic miał Cetnarowicz, jednak nie skorzystał z fantastycznego, prostopadłego podania od Kalkowskiego. Chwilę później nasz doświadczony snajper zgrał piłkę głową w kierunku Kosztowniaka, a nasz nowy nabytek strzelił pierwszą bramkę w zielonych barwach! Dwie minuty po bramce wspaniałą szansę na wyrównanie zmarnował napastnik Polkowic strzelając obok bramki w sytuacji sam na sam z Bąkiem. W 30 minucie byliśmy świadkami szybkiego rajdu prawą stroną Wiśniewskiego. Nasz skrzydłowy zagrał idealnie na głowę Cetnarowicza... a ten fatalnie spudłował.

Po przerwie do ataku rzuciły się Polkowice. Najlepszą okazję w meczu zmarnował jednak Zmudziński, który stojąc oko w oko z Bąkiem nie wytrzymał napięcia i strzelił prosto w naszego golkipera. W 54 minucie wprowadzony za Wiśniewskiego Rogalski wbił piłkę do bramki dobijając groźny strzał z dystansu Kosztowniaka. 2:0! Sześć minut później kolejną asystę zaliczył Cetnarowicz. Zgrał piłkę głową do Kosztowniaka a nasz snajper po raz drugi pokonał bramkarza Polkowic. W 82 minucie nerwów nie wytrzymał Zmudziński. Obunóż sfaulował Buzalę i bez dyskusji wyleciał z boiska. Kilka minut później sędzia zakończył to ciekawe widowisko. Mamy lidera!

 

II Liga.[2/38]

Stadion przy ul.Traugutta

Widzów: 6011.

[7.]Lechia- Polkowice[14.] 3:0(1:0)

1:0 Kosztowniak 9'

2:0 Rogalski 54'

3:0 Kosztowniak 60'

Zmudzinski 82'(P)

 

Zawodnik Meczu: Tomasz Kosztowniak(Lechia, N, 8)

Odnośnik do komentarza

Na treningu groźnej kontuzji nabawił się Pawlak. Mariusz zwichnął bark i nie zagra w piłkę przez około 2 miesiące. Była to dla nas bardzo niedobra informacja.

 

14.08.2006r. (vs. Zagłębie S.)

 

Wyjściowy skład: Bąk- Kosznik, Żuk, Fechner, Pęczak- Wiśniewski, Kalkowski, Buzala, Wojciechowski- Kosztowniak, Cetnarowicz.

 

Mecz z Zagłębiem okrzyknięto hitem trzeciej kolejki. Niestety to gospodarze od samego początku byli stroną dominującą. W 8 minucie powinni prowadzić 1:0, lecz Bąk w kapitalny sposób sparował groźne uderzenie Folca. Sześć minut później Pach sprytnie zagrał prostopadłą piłkę w kierunku Zubanovica. Hadis przejął piłkę i strzałem w krótki róg pokonał bezradnego Bąka. Zagłębie bezwzględnie dominowało na boisku. Otrząsnęliśmy się dopiero po 40 minutach. Wojciechowski groźnie uderzył z rzutu wolnego, jednak minimalnie chybił.

Druga połowa odbyła się.

 

II Liga.[3/38]

Stadion przy ul.Kresowej

Widzów: 3505.

[10.]Zagłębie S.- Lechia[4.] 1:0(1:0)

1:0 Zubanovic 14'

 

Zawodnik Meczu: Hadis Zubanovic(Zagłębie S., N, 8)

Odnośnik do komentarza

Powrót z Sosnowca nie należał do przyjemnych. Byliśmy źli głównie na siebie, gdyż zagraliśmy bezbarwnie. Na dodatek ze składu wypadł nam Fechner. Obrońca nadwyrężył kostkę i nie zagra przez 3tyg-2miesiące.

 

19.08.2006r. (vs. Odra Opole)

 

Wyjściowy skład: Bąk- Kosznik, Żuk, Manuszewski, Pęczak- Wiśniewski, Kalkowski, Buzala, Wojciechowski- Kosztowniak, Cetnarowicz.

 

Mecz z liderem miał być szansą dla chłopaków na rehabilitację po fatalnym meczu z Zagłębiem. Początek meczu był obiecujący. Buzala zagrał piłkę do Cetnarowicza. Nasz napastnik stanął przed sytuacją sam na sam z Pronajem, lecz jego strzał zatrzymany został przez słupek. W 16 minucie Zuk wyłożył piłkę przed polem karnym Kalkowskiemu. Nasz pomocnik huknął i pokonał bezradnego bramkarza gości. W 22 minucie kolejnym rajdem popisał się dobrze dysponowany dziś Zuk. Zagrał agresywną piłkę w pole karne. Niestety zarówno Cetnarowicz jak i Kosztowniak minęli się z futbolówką... akcję zamknął jednak Wiśniewski i wpakował piłkę do siatki. 2:0! Dominowaliśmy nad Odrą w każdym fragmencie gry. W 42 minucie fatalny, szkolny błąd popełnił Pronaj. Do bezpańskiej piłki dopadł Wiśniewski i podwyższył wynik na 3:0. Chóralne śpiewy na Traugutta!

Druga połowa zaczęła się wyśmienicie dla moich podopiecznych. Wiśniewski wrzucił w pole karne, a mocnym strzałem głową popisał się Kosztowniak! 4:0!! Odra tylko asystowała w grze. Moi zawodnicy szybko pozbawili graczy z Opola jakiejkolwiek chęci do gry. W 82 minucie z rzutu rożnego piłkę dośrodkował Kalkowski. Najwyżej ze wszystkich wyskoczył Cetnarowicz i pokonał Pronaja po raz piąty. Wgnietliśmy lidera w ziemię!

 

II Liga.[4/38]

Stadion przy ul.Traugutta

Widzów: 5993.

[5.]Lechia- Odra Opole[1.] 5:0(3:0)

1:0 Kalkowski 16'

2:0 Wiśniewski 22'

3:0 Wiśniewski 42'

4:0 Kosztowniak 50'

5:0 Cetnarowicz 82'

 

Zawodnik Meczu: Piotr Wiśniewski (Lechia, OP P, 10)

Odnośnik do komentarza

peżet: Trzebiński jest przeze mnie obserwowany. Na razie gra Manuszewski, ale myślę, że dostanie swoją szansę.

 

---

 

Legia po wygranym 4:2 dwumeczu z Dynamem Kijów zagra w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

 

23.08.2006r. (vs. Swit)

 

Mecz ze Switem rozegrany był w ramach 1 rundy Pucharu Polski. Do składu wstawiłem kilku graczy rezerwowych, którzy na szczęście nie zawiedli. Po łatwym meczu awansowaliśmy do kolejnej rundy, gdzie czeka na nas Odra Wodzisław.

 

Swit- Lechia 0:3(Szalega 2x, Bławat)

 

26.08.2006r. (vs. Stal Stalowa Wola)

 

Wyjściowy skład: Bąk- Kosznik, Żuk, Manuszewski, Pęczak- Wiśniewski, Kalkowski, Buzala, Wojciechowski- Kosztowniak, Cetnarowicz.

 

Wyjazdy do Stalowej Woli nie należą do łatwych. Gracze miejscowej Stali bardzo często stawiają ciężki opór swoim rywalom. Tym razem nie było inaczej. Po bezbarwnym początku do szturmu na naszą bramkę zabrali się gospodarze. W 26 minucie w stuprocentowej sytuacji znalazł się Wieczorek, jednak Bąk sparował ten strzał w tylko sobie wiadomy sposób. Chwilę później nieuwagę naszej obrony starał wykorzystać Pałkus. Kolejny raz Bąk popisał się znakomitym refleksem ratując nas przed utratą bramki. W 39 minucie kolejna groźna akcja dla gospodarzy. Lawecki potężnie kropnął z dystansu, lecz Bąk był na posterunku.

Drugą połowę zaczęliśmy od groźnego strzału Szalegi, który zastąpił w przerwie Cetnarowicza. W 56 minucie groźnie głową uderzył Kosztowniak. Zabrakło jednak centymetrów... piłka odbiła się od poprzeczki i wyszła poza boisko. Atakowaliśmy groźnie i z pasją. Bramkarz Stali musiał uwijać się jak w ukropie. Swój kunszt pokazał w 92 minucie fantastycznie parując strzał Wiśniewskiego. Bezbramkowy, jednak bardzo ciekawy remis.

II Liga.[5/38]

Stadion MOSiR, Stalowa Wola

Widzów: 1942.

[13.]Stal Stalowa Wola- Lechia[2.] 0:0

 

Zawodnik Meczu: Paweł Pęczak (Lechia, O P, 8)

Odnośnik do komentarza

30.08.2006r. (vs. Piast)

 

Wyjściowy skład: Bąk- Kosznik, Żuk, Trzebiński, Pęczak- Wiśniewski, Kalkowski, Buzala, Wojciechowski- Kosztowniak, Cetnarowicz.

 

Zgodnie z założeniami od początku przejęliśmy w meczu inicjatywę. Brakowało nam jednak ostatniego podania. Nasze akcje często były rozbijane przez defensywnie usposobionych graczy Piasta. W 12 minucie nasza nieporadność mogła skończyć się tragicznie. Pęczak zbyt krótko zagrał do Bąka. Piłkę przejął Kompała, wyminął zwodem Bąka... i nie trafił na pustą bramkę. Ależ szczęście mamy! W 16 minucie prostopadłą piłkę otrzymał Cetnarowicz. Wbiegł w pole karne i upadł. Sędzia bez wahania wskazał wapno. Poszkodowany podszedł do karnego i pewnie wyprowadził nas na prowadzenie. W 22 minucie było już 2:0! Kosznik zagrał długą piłkę w kierunku Kosztowniaka a nasza Wielka Wieża sprytnym strzałem głową pokonała bramkarza gości. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę bardzo dobrą okazję zmarnował Cetnarowicz, który nie dał rady pokonać bramkarza z najbliższej odległości.

Druga połowa zaczęła się bardzo niemrawo. W 67 minucie Cetnarowicz był bliski pokonania bramkarza, lecz po raz kolejny zabrakło wykończenia. Niczego nie brakowało jednak Wojciechowskiemu, kiedy w 72 minucie fantastycznym strzałem z rzutu wolnego pokonał bramkarza Piasta. Pięć minut po bramce dla Lechii Zyrkowski strzelił honorową, jednak bardzo ładną bramkę z 30 metrów. To było wszystko na co było stać dziś Piast. U siebie jesteśmy nie do ruszenia.

 

II Liga.[6/38]

Stadion przy ul.Traugutta

Widzów: 6006.

[2.]Lechia- Piast[9.] 3:1(2:0)

1:0 Cetnarowicz 16k'

2:0 Kosztowniak 22'

3:0 Wojciechowski 72'

3:1 Zyrkowski 77'

 

Zawodnik Meczu: Tomasz Kosztowniak (Lechia, N, 9)

 

***

 

Podsumowanie sierpień 2006:

Bilans: 4-1-1

Pozycja ligowa: [2]

Puchar:

  • 2 runda vs. Odra Wodzisław

Finanse: 632tys€ (+248tys€)

 

Ligi Europejskie:

Premiership: Arsenal +0

Primera Division: Real M. +0

Orange Ekstraklasa: Legia +1

II Liga Polska: Jagiellonia +1

Bundesliga: Bayern +0

Serie A: -

Odnośnik do komentarza

02.09.2006r. (vs. KSZO)

 

Wyjściowy skład: Bąk- Kosznik, Żuk, Trzebiński, Pęczak- Wiśniewski, Kalkowski, Buzala, Wojciechowski- Kosztowniak, Cetnarowicz.

 

KSZO wbrew przedsezonowym spekulacjom zajmowało najgorsze miejsce w lidze- 18. Naszym zadaniem było nie zlekceważenie rywala i wywiezienie z Ostrowca trzech punktów. W 4 minucie zmarnowaliśmy fantastyczną okazję. Najpierw Wojciechowski z 5 metrów trafił w poprzeczkę, a dobitka Cetnarowicza była niecelna. W 24 minucie Wiśniewski groźnie uderzył głową z rogu pola karnego, lecz minimalnie chybił. Po tej akcji obudzili się gospodarze. W 26 minucie Miasko przegrał pojedynek jeden na jednego z Bąkiem. Pięć minut później Bąk był bez szans, gdy Miasko płaskim strzałem z 10 metrów umieścił piłkę w siatce.

Naszą jedyną ripostą na bramkę Miasko był strzał Kosztowniaka w 51 minucie. Chorąb jednak rozpaczliwą interwencją wybił piłkę z linii. Kolejny słaby mecz na wyjeździe...

 

II Liga.[7/38]

Stadion Miejski "KSZO", Ostrowiec Sw.

Widzów: 2875.

[18.]KSZO- Lechia[2.] 1:0(1:0)

1:0 Miasko 32'

 

Zawodnik Meczu: Mariusz Miasko(KSZO, N, 9)

Odnośnik do komentarza

09.09.2006r. (vs. Kmita)

 

Wyjściowy skład: Bąk- Kosznik, Żuk, Trzebiński, Pęczak- Wiśniewski, Kalkowski, Buzala, Wojciechowski- Kosztowniak, Cetnarowicz.

 

Mecz z Kmitą u siebie to spotkanie, które po prostu musieliśmy wygrać. W 11 minucie było naprawdę blisko, aby objąć prowadzenie. Sarnat dokonał jednak cudu najpierw broniąc strzał Cetnarowicza, a potem dobitkę Buzali z 5 metrów. W 28 minucie przed szansą stanął Wiśniewski, jednak jego strzał minimalnie chybił celu. Jeszcze do przerwy mieliśmy dwie fantastyczne szanse na wyjście na prowadzenie, jednak żadna z nich nie zakończyła się powodzeniem. W przerwie za Cetnarowicza wszedł Szalega a za Buzalę - Bławat.

Niestety w drugiej części meczu naszego ataki nie były tak groźne jak w pierwszej odsłonie. W 51 minucie mogliśmy zostać skarceni przez Kmitę. Fenomenalnym rajdem popisał się Rysiek Czerwiec i tylko szczęście uratowało nas przed stratą bramki. Minuty mijały a na tablicy wyników nadal widniał bezbramkowy remis. W 80 minucie sprawy w swoje ręce wziął Bławat. Najpierw odebrał piłkę Czerwcowi, pognał na bramkę Sarnata i huknął potężnie z 35 metrów. Sarnat mógł tylko patrzeć jak piłka wpada w prawe okno jego bramki. Mamy upragnioną bramkę! W 87 minucie gwóźdź do trumny wbił Wiśniewski, który skorzystał z crossowego podania Wojciechowskiego. W 90 minucie Piotrowski bez piłki uderzył Kalkowskiego i wyleciał z boiska. Chwilę później honorową bramkę zdobył Zawadzki, który perfekcyjnie wykonał rzut wolny. Udało nam się wygrać! Za tydzień czeka nas jednak trudny mecz z Ruchem. Musimy zagrać z nimi dużo lepiej niż dziś z Kmitą.

 

II Liga.[8/38]

Stadion przy ul.Traugutta

Widzów: 6015.

[3.]Lechia- Kmita[11.] 2:1(0:0)

1:0 Bławat 80'

2:0 Wiśniewski 87'

Piotrowski 90'(K)

2:1 Zawadzki 90''

 

Zawodnik Meczu: Piotr Wiśniewski (Lechia, OP P, 8)

Odnośnik do komentarza

16.09.2006r. (vs Ruch)

 

Wyjściowy skład: Bąk- Kosznik, Żuk, Trzebiński, Pęczak- Wiśniewski, Kalkowski, Buzala, Wojciechowski- Kosztowniak, Bławat.

 

W składzie zaszła drobna korekta. Słabego ostatnio Cetnarowicza zastąpił Bławat- bohater meczu z Kmitą. Szlagierowo zapowiadające się spotkanie z Ruchem było dla nas bardzo ważne. Musieliśmy pokazać, że potrafimy wygrywać nie tylko u siebie. W 9 minucie blisko pokonania Nowaka był Bławat jednak bramkarz Ruchu okazał się szybszy. W 15 minucie w lewoskrzydłowego wdał się...Kosztowniak. Wrzucił w pole karne a Bławat mocnym strzałem wyprowadził Lechię na prowadzenie! Bramka wyraźnie rozjuszyła gospodarzy, którzy od razu rzucili się w szaleńczą pogoń za wynikiem. W 32 minucie dokładnym podaniem obsłużony został Cwielong i pokonał bezradnego Bąka. Chwilę później mogło być 2:1, jednak Domżalski fatalnie spudłował z kilku metrów. Jego słabą postawę mógł jednak tłumaczyć ostry kąt, z którego oddał strzał. Tuż przed przerwą w euforię kibiców wprowadził Pułkowski, który kapitalnie wykonał rzut wolny i wyprowadził Ruch na prowadzenie...

Druga połowa podobnie jak pierwsza toczona była w bardzo szybkim tempie. Mecz obfitował w akcje i kibice, którzy licznie zapełnili trybuny przy ul.Cichej nie mogli narzekać na brak emocji. W 48 minucie Bławat stanął przed szansą doprowadzenia do remisu. Przegrał on jednak pojedynek sam na sam z Nowakiem. Chwilę później analogiczna sytuacja miała miejsce pod bramką Bąka. Tym razem to nasz bramkarz był bohaterem wygrywając pojedynek z Domżalskim. W 61 minucie doszło do zamieszania w polu karnym. Najpierw mocno w pole karne piłkę wbił Kosznik. Odbiła się ona on Bławata i upadła pod nogi Kosztowniaka. Ten ostatni wpakował ją do pustej bramki! 2:2! W 76 minucie Cwielong mógł zostać bohaterem, lecz Bąk w kapitalny sposób obronił groźny strzał z kilku metrów. Ataki Ruchu nie ustały do końca spotkania. Jednak nie udało im się zadać decydującego ciosu. Po pasjonującym meczu wywozimy z Cichej cenny punkt.

 

II Liga.[9/38]

Stadion przy ul.Cichej, Chorzów.

Widzów: 3758.

[8.]Ruch Chorzów- Lechia[3.] 2:2(2:1)

0:1 Bławat 15'

1:1 Cwielong 32'

2:1 Pułkowski 42'

2:2 Kosztowniak 61'

 

Zawodnik Meczu: Tomasz Kosztowniak (Lechia, N, 9)

Odnośnik do komentarza

Baron: Jest czas, są części. Dziś wyjątkowo dużo tego :]

---

 

Po meczu na ból rozciętej głowy narzekał Zuk. Niestety jego występ w pucharowym meczu z Odrą jest absolutnie wykluczony.

 

20.09.2006r. (vs. Odra Wodzisław)

 

Wyjściowy skład: Bąk- Kosznik, Brede, Trzebiński, Pęczak- Wiśniewski, Kalkowski, Buzała, Wojciechowski- Kosztowniak, Bławat.

 

Nie przestraszyć się pierwszoligowca- to powiedziałem chłopakom w szatni. Byłem niezmiernie szczęśliwy, że podziałało. W 9 minucie groźnie z dystansu uderzył Kosznik, jednak golkiper gości spisał się poprawnie. W 17 minucie tym samym sposobem Bąka chciał zaskoczyć Czerkas, lecz Mateusz był na posterunku. Od 19 minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Bartosz Iwan brutalnie powalił w środku pola Buzałę i słusznie wyleciał z boiska. W 30 minucie Bławat stanął przed olbrzymią szansą wyprowadzenia nas na prowadzenie jednak nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. W przerwie za słabo spisującego się Kalkowskiego wprowadziłem Cetnarowicza.

Jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę. W 51 minucie po zgraniu Kosztowniaka nasz nowo wprowadzony snajper wyprowadził Lechię na prowadzenie. Chwilę później było już 2:0. Ponownie za sprawą duetu Kosztowniak- Cetnarowicz. Spokojnie kontrolowaliśmy przebieg meczu. Nie wiem czy to przez to, że Odra przez większość spotkania grała w osłabieniu, czy przez to, że byliśmy po prostu lepsi.W 92 minucie bramkę honorową strzelił Gmitrzuk. Chwilę później sędzia zagwizdał po raz ostatni! Gramy dalej!

 

Puchar Polski[2 runda]

Stadion przy ul.Traugutta

Widzów: 6300.

[iIL]Lechia- Odra W.[OE] 2:1(0:0)

Iwan 19'(O)

1:0 Cetnarowicz 51'

2:0 Cetnarowicz 58'

2:1 Gmitrzuk 90'

 

Zawodnik Meczu: Piotr Cetnarowicz (Lechia, N, 9)

Odnośnik do komentarza

Po meczu z Odrą na drobny uraz uskarżał się Cetnarowicz. Nie chciałem ryzykować jego zdrowia i pominąłem go podczas ustalania składu na mecz z Miedzią. Dzień przed spotkaniem ligowym odbyło się losowanie trzeciej rundy Pucharu Polski. Losowanie było dla nas całkiem łaskawe. Trafiliśmy na łódzki Widzew.

 

23.09.2006r. (vs. Miedź)

 

Wyjściowy skład: Bąk- Kosznik, Brede, Trzebiński, Pęczak- Wiśniewski, Kalkowski, Buzała, Wojciechowski- Kosztowniak, Bławat.

 

Wygrać ten mecz. Cel był jeden. Jednak doświadczony wcześniejszymi spotkaniami chociażby ze Stalą Stalowa Wola czy Kmitą wiedziałem, że nie musi to być spacerek. Zaczęło się po naszemu. W 9 minucie Bławat zagrał do Kosztowniaka, a nasz napastnik był bliski pokonania bramkarza Miedzi. W 17 minucie Buzała wypatrzył w polu karnym Kosztowniaka. Zagrał długą piłkę a nasz napastnik zachował się lepiej niż parę minut wcześniej wyprowadzając nas na prowadzenie! W 26 minucie przed szansą stanął Wojciechowski, lecz jego strzał głową był trochę za lekki. W 43 minucie Kosztowniak wygrał pojedynek główkowy z obrońcą Miedzi. Do bezpańskiej piłki dopadł Bławat i co sił pognał na bramkę. Jakub zachował zimną krew i podwyższył nasze prowadzenie!

W drugiej połowie tempo meczu zdecydowanie siadło. Widzowie obudzili się dopiero w 80 minucie, kiedy kontaktową bramkę zdobył Misan. Po strzelonej bramce Miedź za wszelką cenę chciała sprawić psikusa i doprowadzić do remisu. Tego dnia mieliśmy jednak więcej szczęścia i trzy punkty zostały na swoim miejscu.

 

II Liga.[10/38]

Stadion przy ul.Traugutta

Widzów: 6374.

[2.]Lechia- Miedź[12.] 2:1(2:0)

1:0 Kosztowniak 17'

2:0 Bławat 43'

2:1 Misan 80'

 

Zawodnik Meczu: Tomasz Kosztowniak (Lechia, N, 9)

Odnośnik do komentarza

30.09.2006r. (vs. ŁKS Łomża)

 

Wyjściowy skład: Bąk- Kosznik, Brede, Trzebiński, Pęczak- Wiśniewski, Kalkowski, Buzała, Wojciechowski- Kosztowniak, Bławat.

 

Nasza passa wyjazdowa nie była powodem do dumy. Zgadnijcie co czułem, kiedy po dwóch minutach przegrywaliśmy w Łomży... Pęczak nie przypilnował Lesisza podczas stałego fragmentu gry i ratując się faulem sprokurował jedenastkę, którą pewnie na bramkę zamienił Janicki. Myślę, że moja frustracja dała dużo do zrozumienia moim podopiecznym. W siódmej minucie w zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się Kalkowski. Spokojnie przymierzył i doprowadził do szybkiego wyrównania. Chwilę później mój nastrój zmienił się diametralnie. Kosztowniak zgrał piłkę głową do Bławata, ten piętką odegrał do Wojciechowskiego a nasz pomocnik pokonał bezradnego golkipera gospodarzy! 1:2! W 30 minucie boisko z powodu drobnego urazu opuścił Kosznik. Jego miejsce zajął rekonwalescent- Zuk. Chwilę później kardynalny błąd popełnił bramkarz Łomży. Niefortunnie rozpoczął grę i piłkę zaraz po wznowieniu przejął Kosztowniak. Uruchomił Bławata i było już 1:3!! Tuż przed przerwą daliśmy gospodarzom prezent...Prezent w postaci bramki. Zuk zbyt krótko odegrał piłkę do Bąka, a Lesisz z zimną krwią to wykorzystał.

Druga połowa to nieudolne ataki gospodarzy. Na szczęście wynik nie uległ już zmianie i mogliśmy świętować pierwsze od dawna zwycięstwo na wyjeździe.

 

II Liga.[11/38]

Stadion przy ul.Zjazd, Łomża

Widzów: 372.

[16.]ŁKS Łomża- Lechia[2.] 2:3(2:3)

1:0 Janicki 2k'

1:1 Kalkowski 7'

1:2 Wojciechowski 12'

1:3 Bławat 33'

2:3 Lesisz 36'

 

Zawodnik Meczu: Sławomir Wojciechowski(Lechia, OP Ś, 8)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...