Skocz do zawartości

Wrócimy by dosięgnąć szczytu, wrócimy by odzyskać blask


Guli

Rekomendowane odpowiedzi

@ Jasonx: Nie, bo zrobi jeszcze to co jego krajan w 35 minucie poniższego meczu

@ Feno: Stać mnie na Jeziera, ale jakoś nie pasuje mi do koncepcji, chocaż przescoutuję go przez 3 mecze, zobaczymy ;)

 

Tydzień przerwy do meczu z Łomżą bardzo nam się przyda. Zawodnicy na pewno nabiorą sił przed kolejnymi spotkaniami. Mieliśmy już po 5 punktów przewagi nad Kmitą i Polonią. Teraz to my rozdajemy karty.

 

Ja tymczasem po raz drugi zostałem „Menadżerem Miesiąca”. We wrześniu zanotowaliśmy bilans 4-2-0. 2 października odebrałem fax z klubu Hapoel Tel-Awiw, który chciał nam podkupić Dariusza Sztylkę za śmieszną sumę 130 tys. zł. Odpowiedziałem odmownie.

 

ŁKS Łomża, to nieodgadniony rywal. Zajmowali 7 miejsce w tabeli. Potrafią na wyjeździe wygrać z Polonią Warszawa 2-0, więc u siebie mogą być groźni. Ponadto strzelili aż 20 bramek, czyli dokładnie tyle ile my.

 

Tomasz Szewczuk opuścił trening. Zgodnie z zapowiedziami teraz posypały się kary. Tomek nie dostanie jednotygodniowych poborów. Tymczasem Paweł Król został powołany do reprezentacji do lat 19, ale z Łomżą zdąży jeszcze zagrać.

 

Od początku gospodarze grali bardzo brutalnie, agresywnie, czy też brzydko mówiąc na pełnej k….W 14 minucie Siara brutalnie przejął piłkę na środku boiska, nie zważając na to, że Krzysztof Szewczyk wije się z bólu podał do Świerblewskiego, który z bardzo ostrego kąta w polu karnym zdołał strzelić na 1-0.

 

W 26 minucie przed szansą stanął Kelechi, ale Król w ostatniej chwili wybił mu piłkę wślizgiem. 3 minuty później przed szansą stanął Ulatowski, ale jego strzał z trudem obronił Gałczyński.

 

W 35 minucie Vladimir Cap został bardzo brutalnie potraktowany przez czarnoskórego Kelechiego, który…złamał mu szczękę. Nie miałem wyjścia – na lewą obronę wpuściłem Tadeusza Sochę.

 

W 60 minucie po dośrodkowaniu Petasza Świerblewski zdobył swoją druga bramkę, co chyba pogrążyło nas całkowicie. W 69 minucie odżyły nadzieje – Janusz Gancarczyk zagrał 60 metrową piłkę do przodu, dopadł do niej Łudziński, który na pełnym biegu strzelił obok wychodzącego do piłki bramkarza. 20 minut nadziei.

 

W 72 minucie było groźnie pod naszą bramką, ale Janukiewicz pewnie zatrzymał strzał Wojtarowicza. W 75 minucie sędzia zadecydował o tym, że tego meczu nie wygramy, bowiem pokazał Pawłowi Królowi drugą żółtą kartkę, co wyeliminowało go z gry. 86 minuta, to kapitalna okazja Bilińskiego, ale zabrakło mu zimnej krwi i z 14 metrów posłał piłkę nad poprzeczką.

 

2L [14/34] ŁKS Łomża [4] – Śląsk Wrocław [1] 2:1 (1:0)

 

1:0 Świerblewski 14 min.

2:0 Świerblewski 61 min.

2:1 Łudziński 69’

 

Żółte kartki: Siara (ŁKS) – Król, Szewczyk (Śląsk)

Czerwona kartka: Paweł Król (2 żółte)

MoM: Świerblewski (Łomża – 8)

Widzów: 2081 (81 z Wroclawia)

 

Śląsk: Janukiewicz – Wołczek, Cap (Socha -> 35 min.), Król ( <- 75 min.), Pokorny – Klofik, J. Gancarczyk, Sztylka (Gul -> 61 min.), Szewczyk – Łudziński, Ulatowski (Biliński -> 61 min.)

Odnośnik do komentarza

Kubeł zimnej wody. Zasłużyliśmy na porażkę. Przynajmniej moi zawodnicy nie będą czuli się zbyt pewnie. Dostałem fax o kursie trenerskim, który startuje już za 3 tygodnie w Warszawie. Niestety muszę się tam wybrać.

 

Po pięknym meczu w Gdańsku, Lechia wygrała derby z Arką 5-3. Przyznam się, że pojechałem tam jako kibic i nie zawiodłem się. Coś pięknego. Warto dodać, że spłonęła bardzo znana flaga kibiców z Gdyni, ale to nie jest temat na tę opowieść.

 

Teraz czekał nas mecz ze Zniczem Pruszków u siebie. Musimy wygrać. Bez dwóch zdań. Dzień przed spotkaniem podczas rozmowy w cztery oczy Krzysztof Ostrowski poprosił mnie o wystawienie go na listę transferową. Spełniłem jego prośbę.

 

Byłem naprawdę wkurzony na porażkę w Łomży, dlatego przed meczem ze Zniczem kazałem chłopakom wygrać. Za wszelką cenę.

 

Rozpoczęło się znakomicie, bowiem w 4 minucie po kombinacyjnej akcji całej drużyny na 1-0 strzelił Łudziński. Była to już 15-ta bramka tego zawodnika w obecnym sezonie. W 9 minucie po ni to strzale ni to podaniu J. Gancarczyka, piłka trafiła do Ulatowskiego, ale ten fatalnie przestrzelił z odległości 5 metrów. Cóż, nie spodziewał się, że piłka do niego trafi.

 

Między 15-tą a 30-tą minutą goście stosowali bardzo aktywny pressing. Nic im on nie dał, a ponadto w 30 minucie stracili zawodnika, a konkretnie Sygułę, który rozpaczliwie próbował zatrzymać wychodzącego z kontrą Łudzińskiego. Ewidentna czerwona kartka.

 

W 42 minucie Ulatowski mógł w zasadzie pogrążyć rywali, ale wychodzący sam na sam nasz napastnik został powstrzymany wślizgiem rozpaczy przez wracającego Osolińskiego. W 44 minucie groźna kontra gości – niepilnowany przez nikogo Chifon przebiegł z piłką 20 metrów, oddał strzał, ale Janukiewicz był na posterunku.

 

W przerwie zdecydowałem się na 2 zmiany: niewidocznego w pierwszej części gry Szewczyka zastąpił Gul, a za Dariusza Sztylkę wszedł Marek Gancarczyk, który zamienił się pozycjami z Klofikiem.

 

Już nasza pierwsza akcja po rozpoczęciu drugiej odsłony gry przyniosła nam dogodną sytuację, Łudziński próbował minąć Bubnowicza i znalazłby się sam na sam z Mańką, ale został brutalnie sfaulowany. No…kontrowersyjna sytuacja, Bubnowicz został tylko upomniany, a należała mu się co najmniej żółta, o ile nie czerwona kartka. Piłkę ustawił sobie Klofik, uderzył technicznie nad murem, ale bramkarz obronił. Dobitka Ulatowskiego była niecelna.

 

W 52 minucie na lewym skrzydle piłkę przyjął Ulatowski, szybko dograł w pole karne do Łudzińskiego, ten strzelił z półobrotu, jednak Mańka świetnie obronił, na szczęście nadbiegający Patryk Klofik nie miał problemów ze zdobyciem swojej pierwszej bramki w barwach Śląska!

 

W 60 minucie wykorzystałem limit zmian – za Ulatowskiego wszedł Biliński. W 74 minucie sędzia za drugą żółtą kartkę usunął Bogdana Gula.

 

- Kur Warszawa nie hoduje! I po co wykorzystywałem trzecią zmianę? – zastanawiałem się głośno

- Bo „Oko” wyraźnie utykał – odpowiedział „Tęsior”

- No to po co usuwa nam zawodnika z boiska? Teraz gramy po 10. Wszystko się może zdarzyć…

 

No i wykrakałem. W 79 minucie Kowalczyk wypuścił w uliczkę Wiśniewskiego, który na raty pokonał Janukiewicza. Radek obronił pierwszy strzał, ale niestety leżał na ziemi i nie zdążył do piłki, którą do siatki wbił Wiśniewski dobijając swój własny strzał.

 

Zaraz po rozpoczęciu gry Klofik wypuścił piłkę na wolne pole do Bilińskiego, ten przez nikogo nie atakowany wpadł w pole karne, zamarkował strzał, po czym spokojnie strzelił w okienko bramki. 3-1!

 

5 minut później niemalże identyczna akcja jak poprzednia. Tym razem Wołczek podał do Klofika, a ten ponownie wypuścił Bilińskiego, który zdobył swoją drugą bramkę!

 

Chciałoby się powiedzieć, że wygraliśmy 4-1, ale nie mogę tego zrobić. Bo oto już w doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu Łudzińskiego skuteczną główką popisuje się…no zgadnijcie kto? Oczywiście! Kamil Biliński. Hat-trick młodziutkiego rezerwowego Śląska! Trybuny oklaskiwały go na stojąco.

 

2L [15/34] Śląsk Wrocław [1] – Znicz Pruszków [17] 5:1 (1:0)

 

1:0 Łudziński 4 min.

2:0 Klofik 52 min.

2:1 Wiśniewski 79 min.

3:1 Biliński 80 min.

4:1 Biliński 85 min.

5:1 Biliński 90 (+3) min.

 

Żółte kartki: Gancarczyk, Sztylka, Szewczyk, Gul (Śląsk) – Kaczmarek, Bubnowicz (Znicz)

Czerwone kartki: Gul (za 2-gą żółtą) – Syguła (za faul)

MoM: Biliński (Śląsk – 9)

Widzów: 4511

 

Śląsk: Janukiewicz – Wołczek, Rudolf, Socha, Pokorny – Klofik, J. Gancarczyk, Sztylka (M. Gancarczyk -> 45 min.), Szewczyk (Gul -> 45 min <- 74 min.), Łudziński, Ulatowski (Biliński -> 60 min)

Odnośnik do komentarza

Oczywiście po meczu pismaki piały z zachwytu. Zwłaszcza nad grą Klofika, który na środku pomocy grał dziś jak porównując do koszykówki Raimonds Miglinieks jako rozgrywający.

 

Pochwaliłem w mediach Patryka i to był chyba błąd, bowiem na kolejnych treningach nie był sobą. Wziąłem go na stronę. Powiedział szczerze: „Trenerze, czuję presję wyniku, po pana wypowiedziach”.

 

Dobra gra Klofika spowodowała, że próbowałem wysondować cenę tego zawodnika. Kiedy lubińskie Zagłębie rzuciło cenę – 2,5 mln. zł. +45% z następnego transferu, to zacząłem się głośno i histerycznie śmiać. Podobno było słychać na przystanku tramwajowym na Grabiszyńskiej.

 

W dzień naszego zwycięstwa nad Zniczem odbyły się mecze w ramach Eliminacji do ME 2008. Polacy grali z Kazachstanem w Kielcach. Niestety haniebnie przegrali 0-1…

 

17 października przyszedł do mnie Arkadiusz Chrobot, który nie znalazł uznania wśród trenerów innych klubów. Poprosił o zdjęcie z listy transferowej, na co się zgodziłem. Naszym kolejnym rywalem była poznańska Warta, a skład ustaliłem na łapu capu, bowiem za kartki pauzowali Szewczyk, Sztylka, i Gul.

 

Mogę powiedzieć, że w ataku zagra Biliński. W pomocy za to Ulatowski a na ławie z ciężkim sercem posadzić musiałem Imeha. Obawiałem się tego meczu…

 

1 minuta należała do nas, w zamieszaniu w polu karnym w piłkę nie trafił Marek Gancarczyk, futbolówkę wybili obrońcy, jednak za krótko, wprost pod nogi Rudolfa, który potężnie huknął na bramkę, jednak dobrze ustawiony Szmatuła złapał piłkę.

 

W 6 minucie zaskakujący strzał z 25 metrów oddał Łudziński. Piłka skozłowała na nierównej murawie i Szmatuła musiał bardzo się postarać, zanim końcami palców wybił piłkę. 3 minuty później po twardej walce w środku pola Klofik podał na wolne pole do Łudzińskiego, który wpadł w pole karne, jednak jego potężne uderzenie wylądowało w miejscu, w którym plecy tracą swoją szlachetną nazwę, a nogi jej jeszcze nie zaczynają. Bardzo musiało to boleć obrońcę. Piłkę próbował dobijać Biliński, ale także trafił w któregoś z obrońców.

 

W 20 minucie J. Gancarczyk podał krótko do Łudzińskiego, ten dośrodkował po ziemi w pole karne, a będący na miejscu Biliński dopełnił formalności. Do przerwy kontrolowaliśmy sytuację i do szatni schodziliśmy prowadząc 0-1.

 

W 52 minucie po podaniu z głębi pola sam na sam z Janukiewiczem znalazł się Bednarek, ale nasz zawodnik efektownie obronił strzał i dobitkę napastnika rywali. Była to interwencja w stylu „stadiony świata”.

 

W 58 minucie J. Gancarczyk wypuścił w uliczkę Bilińskiego, który minął Bujaka i znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale Szmatuła obronił. W 78 minucie Dudek wypuścił prostopadłą piłkę do Ulatowskiego, który piekielnie mocnym strzałem z odległości 25 metrów ulokował piłkę w okienku bramki gospodarzy!

 

W 90 (+2) minucie pięknym rogalem z 25 metrów popisał się wprowadzony na boisko w drugiej połowie spotkania młody Kamil Witkowski, ale piłka trafiła w słupek. Bardzo dobry mecz, w bardzo eksperymentalnym zestawieniu.

 

 

2L [16/34] Warta Poznań [15] – Śląsk Wrocław [1] 0:2 (0:1)

 

0:1 Biliński 20 min.

0:2 Ulatowski 78 min.

 

Żółte kartki: Goliński, Głowicki (Warta) – Wołczek, Klofik (Śląsk)

MoM: Ulatowski (Śląsk – 8)

Widzów: 495 (0* kibiców Śląska – Warta nie zgodziła się na ich przyjazd)

 

Śląsk: Janukiewicz – Wołczek, Król, Socha, Rudolf – M. Gancarczyk (Witkowski -> 73 min.), J. Gancarczyk, Ulatowski, Klofik – Łudziński (Imeh -> 88 min.), Biliński (Dudek -> 62 min.)

 

* - oficjalnie

Odnośnik do komentarza

@ Regent - nie no skąd ;D

 

W ostatnim meczu rundy jesiennej mieliśmy podejmować w meczu przyjaźni lubelski Motor. Oczywiście na boisku nie ma mowy o przyjaźni, ale już na tydzień przed spotkaniem wiedziałem, że na trybunach będzie kapitalna atmosfera.

 

W czwartek, 2 dni przed spotkaniem kontuzja ręki wyeliminowała z gry Ulatowskiego, który upadł na nadgarstek i udał się do szpitala na prześwietlenie, które wykazało bolesne nadwyrężenie. Lekarze zadecydowali o założeniu szyny usztywniającej. Była to zatem kolejna szansa Bilińskiego na możliwość gry i szansa na cenną naukę zawodu piłkarza.

 

I wykorzystał ją już na początku meczu, a konkretnie w 4 minucie, kiedy zmylił w polu karnym kryjącego go Karwana, otwierając wynik na 1-0.

 

W 19 minucie Klofik prostopadle podał do Łudzińskiego, który okazał się minimalnie szybszy od Żmudy oddając strzał z 20 metrów, ale piłka minimalnie minęła słupek.

 

W 27 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Klofika najwyżej w polu karnym wyskoczył Sztylka, zdobywając swojego pierwszego gola w tym sezonie.

 

Do przerwy stworzyliśmy sobie jeszcze 3 sytuacje, ale nasi napastnicy strzelając z dystansu posyłali piłki w kosmos.

 

W 52 minucie zza pola karnego uderzał Stachyra, ale Janukiewicz odprowadził piłkę wzrokiem. W 60 minucie po wzorowej akcji Biliński - Łudziński ten ostatni strzałem z 15 metrów umieścił piłkę w siatce, zapewniając nam pewne 3 punkty w meczu przyjaźni.

 

Dalsza część meczu to spokojne kontrolowanie przez nas gry. Warto nadmienić, że w 67 minucie wstrząśnienia mózgu doznał Janusz Gancarczyk, który na pewno nie zagra z Cracovią, znacznie komplikując mi sytuację na lewej flance. Mamy Mistrza Jesieni!

 

 

2L [17/34] Śląsk Wrocław [1] – Motor Lublin [13] 3:0 (2:0)

 

1:0 Biliński 4 min.

2:0 Sztylka 20 min.

3:0 Łudziński 60 min.

 

Żółte kartki: Sztylka, Szewczyk (Śląsk) – Żmuda, Karwan, Bergier, Rodolfo, Suski, Lyashko (Motor)

MoM: Biliński (Śląsk – 8)

Widzów: 4640

 

Śląsk: Janukiewicz – Wołczek, Socha, Król, Rudolf (Pokorny -> 67 min.) – Klofik, J. Gancarczyk + (M. Gancarczyk -> 67 min.), Sztylka, Szewczyk – Biliński (Szewczuk -> 76 min.), Łudziński

Odnośnik do komentarza

Prawie 2 godziny próbowałem konwertować tabelkę. Nieudalo mi się, zapomniałem jak to zrobić, więc wklejam tylko jpga.

 

Tabela 2 ligi po rundzie jesiennej sezonu 2007/2008

 

Do meczu z Cracovią przygotowywaliśmy się sumiennie. Jednak sytuacja z lewą pomocą nie nastrajała mnie optymistycznie. Chyba wystawię Krzyśka Ostrowskiego, któremu brakuje ogrania meczowego (dotychczas występował 3 razy jako zmiennik). W przededniu meczu pucharowego do pełnych treningów powrócił Vladimir Cap, który zakończył rehabilitację złamanej szczęki.

 

Na trybunach tym razem nieco więcej ludzi, około 6 tys. osób, zawodnikom mogłem tylko życzyć powodzenia, ale nie zrobiłem tego.

 

- Chłopaki. Zawodnicy Cracovii grają komputerowo. Jeżeli nie wiecie o co mi chodzi, to mówię wam, że ich trener – Stefan Majewski jest wielkim fanatykiem statystyk, Każdego zawodnika ma opisanego na 49 (7x7) tysięcy sposobów. Podania wślizgi, itd. Wy też jesteście pewnie przeskanowani od stóp do głów. Zatem na boisko i skopać im dupy! Kto wygra mecz?

- ŚLĄAASK!

 

Sygnał do ataku dał Wołczek, który już w pierwszej akcji naszego zespołu zagrał górną, prostopadłą piłkę do Klofika, ten dośrodkował w pole karne, potężnie huknął Biliński, ale Cabaj fantastycznie obronił.

 

Niestety w 5 minucie w polu karnym niepilnowany Folc zagrał głową. Piłka była spokojnie do wyjęcia, ale Janukiewicz został perfidnie złapany na wykroku i przegrywaliśmy 0-1.

 

W 28 minucie dobrą akcję lewym skrzydłem przeprowadził Ostrowski, który dośrodkowywał z linii końcowej boiska, w polu karnym na 10 metrze efektownie nożycami strzelał Łudziński, ale Cabaj po raz kolejny popisał się wyśmienitą interwencją.

 

W 43 minucie Socha do spółki z Pokornym nie upilnowali Folca, który spokojnie wbiegł z piłką w pole karne, ale w sytuacji jeden na jednego lepszy okazał się Janukiewicz.

 

Na sekundy przed przerwą z 20 metrów uderzał Szewczyk, ale piłka ugrzęzła w bocznej siatce.

 

- Panowie kur*a! Co to ma być? Z Cracovią przegrywacie? Wiecie, że nie możecie tego przegrać i to z wielkim rywal. Na boisko. Zagryźcie ich! Jesteście czołgami. Oni, a właściwie Majewski to komputerowcy. Graja w jakieś FIFY czy też inne PESy, a przecież jedyna słuszna gra to Football Manager! Do boju! Jak nie wygracie to treningi nie będą takie przyjemne!

 

Byłem zły. Ba – byłem wściekły. Liczyłem na zwycięstwo. Nie lubię przegrywać. Zwłaszcza u siebie. Zawodnicy wybiegli chyba umotywowani. I rzeczywiście od początku drugiej połowy grali jakby wciągnęli sobie po kresce fety.

 

W 56 minucie po centrze Klofika przed szansą stanął Łudziński, ale Cabaj znowu instynktownie obronił. Oni mają chyba cyborga na bramce – pomyślałem sobie.

 

W 60 minucie rut wolny z 30 metrów wykonywał Pokorny. Potężna bomba, Cabaj sparował piłkę w bok, dopadł do niej Klofik, który dośrodkował po ziemi, a znajdujący się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie Łudziński doprowadził do remisu. Trybuny eksplodowały radością.

 

W 64 minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Klofik, nagle mamy gwizdek. WAPNO!!!!!! – wydarłem się na cały glos. Jednak kibole chyb mnie zagłuszyli. Mamy rzut karny! Folc zagrał piłkę ręką. Fala protestów w zespole gości na nic się nie zdała. Do piłki podszedł Sztylka i pewnym mocnym strzałem w prawy róg wprawił w ekstazę kibiców Śląska!

 

Teraz to my rozdajemy karty. 2 gole w przeciągu 5 minut dały nam przewagę bramkową oraz psychologiczną. Do końca meczu kontrolowaliśmy sytuację, a Cracovia biła głową w mur. Jesteśmy w ćwierćfinale!

 

 

PP 3r. Śląsk Wrocław [2L] – Cracovia Kraków [1L] 2:1 (0:1)

 

0:1 Folc 5 min.

1:1 Łudziński 60 min.

2:1 Sztylka 65 min. (kar)

 

Żółte kartki: Ostrowski (Śląsk) – Skrzyński, Bojarski (Cracovia)

MoM: Łudziński (Śląsk – 8)

Widzów: 6117

 

Śląsk: Janukiewicz – Wołczek, Socha, Pokorny, Rudolf – Klofik, Ostrowski, Sztylka, Szewczyk (-> Dudek 84 min. <- 90 min; Rosiński -> 90 min.) – Łudzinski, Biliński (M. Gancarczyk -> 76 min.)

Odnośnik do komentarza

@ Brachu: no przeciez zagrał ostatnio...:P

 

Jeszcze tej jesieni rozegramy 2 mecze z rundy wiosennej. Z Piastem Gliwice i Arką Gdynia. Poznaliśmy tymczasem ćwierćfinałowego rywala. Będzie nim znienawidzony we Wrocławiu łódzki Widzew. Ale to dopiero w przyszłym roku, w kwietniu. Tymczasem mieliśmy się pożegnać z wrocławską publicznością aż do marca przyszłego roku. Naszym ostatnim rywalem we Wrocławiu będzie gliwicki Piast.

 

Po kontuzji Capa nie ma już śladu, więc postanowiłem dać mu szansę występu w pierwszym składzie. W rezerwie na wszelki wypadek miałem Rudolfa, gdyby Czech nie był w pełni sił.

 

Pierwszą dogodną sytuację stworzyliśmy sobie w 17 minucie. Co ważne przyniosła nam ona bramkę. Firmowa akcja mojego zespołu – Biliński wypuścił w uliczkę Łudzińskiego, a ten w sytuacji sam na sam nie dał szans Bębnowi.

 

W 22 minucie świetnym podaniem na prawe skrzydło popisał się Sztylka, Klofik idealnie zacentrował do Łudzińskiego, ale snajper Śląska nie dał rady bramkarzowi gości.

 

W 25 minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Klofik. W polu karnym do piłki najwyżej wyskoczył Król, zdobywając swoją pierwszą bramkę w barwach Śląska.

 

W 28 minucie z 25 metrów uderzał Augustyniak, ale piłka przeszła obok słupka. 2 minuty później po dośrodkowaniu Klofika z linii pola karnego uderzał Łudziński, ale zwinny Bęben po raz kolejny był na posterunku.

 

W 32 minucie znowu świetnie centrował Klofik i ponownie Bęben okazał się lepszy od Łudzińskiego, który strzelał głową. W 43 minucie Żyrkowski uderzał z 25 metrów, ale dobrze ustawiony Janukiewicz pewnie złapał piłkę.

 

W 55 minucie po raz kolejny mieliśmy pojedynek ŁudzińskiBęben, ale bramkarz rywali rozgrywał dziś mecz życia. Na kwadrans przed końcem meczu goście strzelili kontaktową bramkę. Konkretnie uczynił to Kukulski, który na raty pokonał Janukiewicza.

 

Więcej ciekawych akcji nie było. Rok 2007 na Oporowskiej zakończony zwycięstwem.

 

 

2L [18/34] Śląsk Wrocław [1] – Piast Gliwice [7] 2:1 (2:0)

 

1:0 Łudziński 17 min.

2:0 Król 25 min.

2:1 Kukulski 75 min.

 

Żółte kartki: Szewczyk (Śląsk)

MoM: Bęben (Piast – 8)

Widzów: 4654

 

Śląsk: Janukiewicz – Wołczek, Pokorny, Król, Cap – Klofik, Ostrowski (Wan -> 67 min.), Sztylka (Gul -> 57 min.), Szewczyk (Witkowski -> 57 min.) – Łudziński, Biliński

Odnośnik do komentarza

W meczu z Piastem nadwyrężenia karku nabawił się Wołczek. Do wyjazdu do Gdyni zostało nam 9 dni. Mecz rozegramy w poniedziałek – gospodarze prawdopodobnie obawiali się najazdu gdańsko-wrocławskiej braci i dogadali się z telewizją, żeby ten mecz był transmitowany na żywo.

 

W szatni powiedziałem zawodnikom kilka słów:

 

- Chłopaki. Spróbujcie wygrać. Niech 2007 rok zakończy się dla nas szczęśliwie. Jeden wysiłek i dostajecie ode mnie wolne. Tydzień. No dobra, 2 jeżeli wygracie minimum 2-0. Więc do boju WuKaeSie, po zwycięstwo naprzód marsz!

 

Od samego początku byłem w lekkim szoku. Tempo meczu było bardzo szybkie. Walka o każdą piłkę, zawodnicy obu drużyn mieli żelazne płuca. Taki futbol uwielbiają kibice na całym świecie. Na pewno telewidzom cała sytuacja się spodoba.

 

W 4 minucie po podaniu Chmiesta sam na sam z Janukiewiczem znalazł się Łabędzki, ale nasz bramkarz pewnie interweniował.

 

3 minuty później prawym skrzydłem pobiegł rozpędzony Klofik, ograł jak przedszkolaka kryjącego go Sokołowskiego, idealnie dograł na krótki słupek, tam znalazł się Sztylka i w tym momencie na stadionie słyszalny był tylko sektor gości, no oczywiście także nasza ławka rezerwowych. To oznaczało tylko jedno – piłka zatrzepotała w siatce i prowadzimy na bardzo trudnym terenie 1-0!

 

Chwilkę po wznowieniu gry mogło być już 0-2 i byłoby po zawodach. Niezdecydowanie wśród obrońców Arki wykorzystał Ulatowski, który przejął zbyt lekkie podanie i chwilę po tym znalazł się oko w oko z Bledzewskim, ale bramkarz gospodarzy z najwyższym wysiłkiem obronił uderzenie.

 

W 10 minucie trybuny zawyły z wściekłości, na środku boiska padł Gul. Musze przyznać, że upadek był efektowny. Wyglądało to tak, jakby popieścił go piorun. Ale interwencja Łabędzkiego, który wszedł dwoma nogami, niekoniecznie w piłkę było bardzo brutalne. Czerwona karta dla zawodnika gospodarzy. Gramy w przewadze!

 

W 15 minucie Ulatowski po raz drugi przejął zbyt lekkie podanie Szyndrowskiego do Święckiego, ale tym razem będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem posłał piłkę obok słupka.

 

W 20 minucie po dograniu Capa na pole karne sam na sam z Bledzewskim znalazł się Łudziński, ale golkpier gospodarzy efektownie obronił. W 42 minucie po rozklepaniu obrony przeciwnika sam na sam z bramkarzem był Ulatowski, ale Bledzewski był dzisiaj najlepszym piłkarzem Arki.

 

- Panowie! Jeszcze 45 minut! Jeszcze 1 połowa meczu i jedziemy do domu. Pełna koncentracja. Gramy w przewadze. Nie dajcie się. Kto wygra mecz?

- ŚLĄAAASK!

 

W 57 minucie z narożnika pola karnego potężnie huknął Klofik, ale dobrze Bledzewski pewnie złapał piłkę. 3 minuty później po prostopadłym podaniu Gula w sytuacji jeden na jednego jak amator zachował się Ulatowski i nadal prowadziliśmy 1-0.

 

W 71 minucie Janusz Gancarczyk przeprowadził wspaniały rajd lewym skrzydłem, nabrał na sztuczkę techniczną dwóch kryjących go zawodników, dograł do Gula, jednak jego strzał zablokowali obrońcy, poprawiał Ulatowski, który także został zablokowany, a do bezpańskiej piłki dopadł w końcu Łudziński i zrobiło się 0-2!

 

Mając dwubramkową przewagę odpuściliśmy nieco krycie zawodników rywala, pozwalając im na większa swobodę w środku pola, ale nie byli oni w stanie pokonać kapitalnie grającego dziś Śląska. Wspaniałe zwycięstwo, transmitowane w telewizji. Zasłużona przerwa zimowa. Ale nie dla mnie…jadę się szkolić w PZPNie…

 

 

2L [19/34] Arka Gdynia [13] – Śląsk Wrocław [1] 0:2 (0:1)

 

0:1 Sztylka 7 min.

0:2 Łudziński 71 min.

 

Żółte kartki: Weinar, Ława, Chmiest (Arka) – Klofik, J. Gancarczyk, Sztylka (Śląsk)

Czerwona kartka: Łabędzki (Arka) – za brutalny faul

MoM: Łudziński (Śląsk – 8)

Widzów: 6518 (250 z Wrocławia)

 

Śląsk: Janukiewicz – Socha, Pokorny, Król, Cap – Klofik, J. Gancarczyk, Sztylka (Biliński -> 62 min.), Gul (Witkowski -> 90 min.) – Łudziński, Ulatowski (Szewczuk -> 73 min.)

Odnośnik do komentarza

Zgodnie z zapowiedzią dzień po meczu odbył się ostatni, lekki trening, po czym dałem zawodnikom 2 tygodnie wolnego. Swoje pełnomocnictwo dałem asystentowi - Waldkowi Tęsiorowskiemu, a sam udałem się do Warszawy na jakieś badziewie kursy.

 

Nie przeszkadzało to tygodnikowi Piłka Nożna na przeprowadzenie ze mną długiej rozmowy.

 

- Panie Aleksandrze. Gratulujemy wspaniałej postawy Śląska. Czy trener najlepszej drużyny zaplecza Ekstraklasy może coś nam powiedzieć o sobie, przedstawić się kibicom w całej Polsce?

- Dziękuję bardzo. Oczywiście, że mogę. Mam 25 lat, jestem zodiakalnym Bliźniakiem. Urodziłem się w Bytomiu, ale moje miejsce jest gdzie me serce – czyli w ukochanym Wrocławiu, w którym mieszkam od pierwszego roku życia.

- Jak pan trafił do Śląska, grał pan wcześniej w piłkę?

- Tylko na podwórku i trochę na hali. Jak trafiłem do Śląska? Miałem szczęście. Prezes w akcie desperacji zaproponował mi pracę, chyba tylko dlatego, że siedziałem właśnie w klubie załatwiając kilka kibicowskich spraw, bo zanim zostałem trenerem byłem fanatycznym kibicem tego zespołu.

- No właśnie. Czyli nie ma pan żadnego doświadczenia trenerskiego?

- Nie mam, ale mam znakomity sztab ludzi, którzy mi pomagają w treningach, podpatruję ich, czytam fachowe książki. Szybko się uczę i teraz jestem na przyśpieszonych kursach PZPNu.

- Przejdźmy zatem do Śląska. Odkrył pan talent Bilińskiego, Gula, Sochy, Klofika…Młodość to recepta na sukces?

- Wie pan. To jest tak, że pierwsza trójka, to nasi wychowankowie. Oni w każdym meczu dają z siebie 300% swoich możliwości i szybko się uczą od doświadczonego Sztylka, Ulatowskiego, Wołczka. Co do Klofika, ten łodzian jest wypożyczony z Zagłębia Lubin, ale będzie ciężko go zatrzymać. Lubinianie żądają ogromnej kwoty za jego transfer, a my niestety nie dysponujemy takimi środkami.

- Zatem kto zagra na prawym skrzydle?

- Tomek Szewczuk, Marek Gancarczyk, może wzmocni nas ktoś z wolnego transferu. Czas pokaże. Do marca mamy jeszcze 4,5 miesiąca.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców Śląska, Motoru, Opavy, Wisły, Lechii i Miedzi Legnica. Pozdrawiam czytelników i całe CMF!

 

 

 

W trakcie wywiadu zadzwonił telefon z klubu. Sztylką znowu interesował się Hapoel Tel-Awiw, kazałem odrzucić ofertę, natomiast Arkadiusz Chrobot zażądał wystawienia na listę transferową. Jest już drugi raz na liście. Teraz się nie przeprosimy. Będzie na niej dopóki nie odejdzie ze Śląska.

 

Polacy, po remisie z Belgią 1-1 (Krzynówek) w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy 2008 definitywnie stracili szanse na awans i baraże. Na pożegnanie eliminacji jednak wygrali na wyjeździe z Serbią 1-2 (Jeleń, Krzynówek).

 

Mijały dni, a ja siedziałem na tych kursach. W moim imieniu prezes Kordos załatwił nam sparingpartnerów. Będą nimi: Korona Kielce, Unia Janikowo, Jagiellonia Białystok, Groclin Grodzisk oraz Legia Warszawa. Oczywiście jeszcze coś umówię, ale to jak wrócę do Wrocławia.

 

A stało się to 1 grudnia. Od razu przystąpiliśmy do treningów, jakie pozwoliły nam na wyśmienita grę, przez większa część rundy jesiennej. Potrenujemy tak do stycznia, potem zmienimy reżim.

 

Niestety, ale Zagłębie nie ma serca. Żądają za Patryka Klofika aż 3,5 miliona złotych! Szkoda gościa. Będzie musiał zapewne grzać ławę w Ekstraklasie, u nas jest prawdziwą gwiazdą. Dlatego też zleciłem scoutom poszukiwanie następcy Patryka.

 

I znaleźli. Nazywał się Łukasz Siciak. Ponoć naprawdę dobry zawodnik Mazowsza Grójec. Postanowiłem go sprawdzić. Mazowsze żądało za niego 10 tys. złotych. Sięgnęliśmy do portfela. I zawodnik bez problemu zaczął z nami negocjacje.

 

15 grudnia przyszedł do mnie Arkadiusz Chrobot w sprawie zdjęcia go z listy transferowej. Odmówiłem. Tak jak obiecałem sobie. Koniec pobłażliwości. Za to w gazetach huczało od różnych plotek. Jedną z nich było niezadowolenie Marka Gancarczyka rolą zmiennika. Dziennikarze poprosili mnie o komentarz do tej sprawy, więc odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że Marek musi wykazać się na treningach.

 

2 dni po próbie przekonania mnie do zdjęcia go z listy ponownie przyszedł do mnie Arkadiusz Chrobot. Tym razem miał dla mnie…bombonierkę. Jednak ja byłem nieugięty.

 

I tak zakończyliśmy rok 2007. Bardzo udana pierwsza połowa sezonu 2007/2008. Postanowienia noworoczne? Awans do Ekstraklasy ze Śląskiem!

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...