Skocz do zawartości

Wrócimy by dosięgnąć szczytu, wrócimy by odzyskać blask


Guli

Rekomendowane odpowiedzi

Byłem bardzo zadowolony. Ba! Wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni. Nie było czasu na świętowanie, bo czekał nas kolejny, prestiżowy mecz. W Opolu, z Odrą.

 

Obserwowałem trening strzelecki.

 

- Jasiu, chyba wystarczy, chyba już wiedzą, jak strzelać na bramkę? ? spytałem Janusza Sybisa.

- Tak, wróćmy do normalnego reżimu, ogólnorozwojowego ? odparł trener.

- Okej, tak zrobimy.

 

W 2 rundzie Pucharu Polski zagramy z bardzo utytułowanym klubem ? Górnikiem Zabrze. Wynik losowania został przyjęty z umiarkowanym optymizmem, jednak do tego meczu pozostały ponad 3 tygodnie. Na pewno emocje przyjdą później.

 

Superpuchar Europy zdobyli piłkarze AC Milan, pokonując w finale Sewillę 2-0 (Gilardino, Gattuso), a fachowa ?Piłka Nożna? przyznała mi zaszczytny tytuł ?Managera Miesiąca?

 

Pojechaliśmy do Opola. Przed samym meczem dowiedziałem się, że Paweł Król dostał powołanie na zgrupowanie kadry U-19. Nasi scouci chyba mieli nosa co do tego zawodnika.

 

Mecze Śląska w Opolu zawsze wywołują spore emocje. Przypomnę chociaż 2003 rok, gdzie jeszcze jako kibic zostałem potwornie pobity przez funkcjonariuszy prewencji, ale zostawmy te wspomnienia. Byliśmy w gazie i zamierzaliśmy pokonać naszego rywala różnicą co najmniej dwóch bramek.

 

Sygnał do ataku dał Ulatowski, który w 5 minucie strzelał na bramkę, ale Piekutowski w ostatniej chwili rzucił się szczupakiem do odbitej przez obrońców piłki i pewnie złapał ją w swe wielkie ramiona.

 

W 10 minucie sektor zajmowany przez 500 wrocławskich fanatyków wybuchnął z radości, po tym jak bramkę zdobył Przemysław Łudziński, ale ubrany na czarno arbiter odgwizdał spalonego. Była to bardzo kontrowersyjna decyzja sędziego.

 

W 17 minucie niemalże identyczna sytuacja, ale tym razem rozjemca tego spotkania musiał uznać bramkę. Zdobył ją Ulatowski i prowadziliśmy w Opolu, gdzie po każdej wizycie nas przeklinają.

 

Do przerwy kontrolowaliśmy już sytuację, a piłka nie bardzo chciała przedostać się pod bramkę żadnej z drużyn.

 

W 50 minucie ostro z rzutu rożnego dośrodkowywał Błażejewski, zakotłowało się w polu karnym, ale Gancarczyk do spółki z Klofikiem zażegnali niebezpieczeństwo. W tej samej akcji piłka trafiła do Łudzińskiego, który popędził przez 50 metrów na bramkę, ale trafił tylko w boczną siatkę. W 57 minucie po zgraniu piłki przez Wojtasia przed szansą stanął Hugo, ale zabrakło mu zimnej krwi i przestrzelił.

 

W 70 minucie w sektorze gości zapanowała euforia. Akcję rozpocząl lewym skrzydłem Cap, który podał prostopadle do Gancarczyka, jego dośrodkowanie na pole karne przyjął Klofik, uderzył z 5 metrów, ale Piekutowski instynktownie rzucił się na piłkę i odbił ją, jednak nadbiegający Łudziński wpakował futbolówkę do siatki. 0-2!

 

Po stracie drugiej bramki Odra rzuciła się do huraganowych ataków, ale będącego w dobrej formie Janukiewicza nie da się łatwo pokonać. Zwycięstwo różnicą dwóch bramek, na wrogim ? opolskim terenie.

 

 

 

2L [8/34] Śląsk Wrocław [1] ? Odra Opole [16] 2:0 (0:1)	 
0:1 Ulatowski 17'
0:2 Łudziński 70'

Żółte kartki: Gancarczyk (Śląsk)
MoM: Piekutowski (Odra ? 8)
Widzów: 3604 (500 z Wrocławia)

Śląsk: Janukiewicz - Socha, Cap, Król, Pokorny (86' Ignasiak) ? Klofik, J. Gancarczyk (86' Ostrowski), Sztylka, Szewczyk - Łudziński, Ulatowski (86' Szewczuk)

 

Edyta: Czy wie ktoś, dlaczego znaczki oznaczające minuty i myślniki zmieniają się w znaki zapytania? Skrypt świruje czy co jest?

Odnośnik do komentarza

Kto liderem jest? Kto liderem jest? Oczywiście ŚLĄSK WKS!

 

Nasza szatnia była rozśpiewana tak jak sektor gości. I nic dziwnego. Awansowaliśmy na fotel lidera! Jednak za 5 dni czekał nas arcytrudny mecz z wiceliderm z Płocka. Będzie ciężko.

 

Ponieważ Paweł Król był na zgrupowaniu reprezentacji do lat 19, zrobiłem mały myk w ustawieniu. Na środek defensywy powędrował Sztylka, w pomocy zaś od pierwszej minuty zagrał 17-letni Bogdan Gul wraz z Krzysztofem Ulatowskim. W ataku Kamil Biliński i Przemek Łudziński. Mecz o utrzymanie pozycji lidera czas zacząć.

 

- Panowie. Jesteśmy w gazie. Jesteście czołgami, a to są tylko ludzie. Pamiętajcie. Bez 2-0 dla nas nie wracajcie do szatni. Będziecie na piechotę wracać do domu jak tego nie wygracie! KTO DZISIAJ WYGRA MECZ????

- ŚLĄSK!!!!!

 

Rozpoczęło się od wzajemnego respektu dla rywala, ale to gospodarze osiągnęli optyczną przewagę. W 8 minucie strzał Górskiego z najwyższym trudem obronił Janukiewicz. 4 minuty później dobra akcja naszego byłego gracza – Rafała Lasockiego, który dośrodkował z lewej strony pola karnego, piłkę wybił Sztylka wprost pod nogi Zawadzkiego, którego strzał poszybował wysoko nad bramką.

 

W 17 minucie znów miała miejsce dobra akcja Wisły, na bramkę uderzał niepilnowany w polu karnym Bania, ale Janukiewicz fantastycznie odbił piłkę, którą wybili obrońcy.

 

2 minuty później powinno być 0-1. Akcję rozpoczął od bramki Janukiewicz, podając piłkę do Bilińskiego. Ten krótko rozegrał ją z Gulem, który uruchomił Łudzińskiego. Przemek na pełnym biegu wyłożył piłkę Bilińskiemu, ale Skrzypiec cudem obronił strzał.

 

Co się odwlecze to nie uciecze. Już w kolejnej akcji GulŁudzińskiBiliński ten ostatni ośmieszył na 35 metrze Górskiego, minął go, pobiegł w kierunku bramki uderzając z 16 metra. Piłka ku uciesze zawodników i kibiców Śląska wpadła do siatki!

 

W 27 minucie mieliśmy rzut wolny z 25 metrów. Piłkę ustawił sobie Klofik, który tylko ją dotknął, a jak z armaty huknął Ulatowski, jednak Skrzypiec w nieprawdopodobny sposób sparował piłkę, po czym rzucił się na nią poprawiając swoją interwencję.

 

- Chłopaki. Jedziemy z nimi. Wrocławski czołg pokona Nafciarzy. Pamiętajcie. Oni tankują na Orlenie! Nie mają prawa wygrać tego meczu. Idźcie i skopcie im dupy!

 

W 48 minucie z 25 metrów mocno uderzał Zawadzki, ale dobrze ustawiony Janukiewicz spokojnie przytulił piłkę do piersi. Chwilę potem Gancarczyk przeprowadził dobrą akcję lewym skrzydłem, wypuszczając w uliczkę Łudzińskiego, ten próbował strzelać, ale piłka odbiła się rykoszetem od Blady. Na nieszczęście obrońcy Wisły w polu karnym był Kamil Biliński, który z 11 metrów dopełnił formalności. 2 gol małolata w dzisiejszym meczu!

 

Akcje płocczan przypominały bicie głową w mur. Próbowali uderzać z dystansu, ale strzały były tak łatwe do obrony, że Janukiewicz mógł to robić nawet na siedząco. W 67 minucie Janusz Gancarczyk przeprowadził rajd lewym skrzydłem, dośrodkowując z linii końcowej. W polu karnym lukę znalazł Łudziński i zrobiło się 0-3. Chyba się wystraszyli tej groźby wracania do domu na piechotę.

 

W 73 minucie Gancarczyk zagrał 60 metrową piłkę na wolne pole, dopadł do niej Biliński, który na pełnym gazie wpadł w pole karne, huknął w samo okno. Hat-trick młodziutkiego zawodnika Śląska! Ciesząc się z kolejnego gola Kamil podbiegł do ławki i rzucił mi się w ramiona w geście radości. Taki wynikiem skończył się mecz. Wicelider, jeden z głównych kandydatów do awansu doznał druzgocącej klęski na własnym boisku.

 

 

 

2L [9/34] Wisła Płock [3] – Śląsk Wrocław [1] 0:4 (0:1)

0:1 Biliński 20 min.
0:2 Biliński 48 min.
0:3 Łudziński 67 min.
0:4 Biliński 73 min.

Żółte kartki: Belada, Nowak (Wisła) – Pokorny, Ulatowski, Gul (Śląsk)
MoM: Biliński (Śląsk – 9)
Widzów: 2425 (350 z Wrocławia)

Śląsk: Janukiewicz – Socha, Cap, Pokorny, Sztylka – Klofik (M. Gancarczyk -> 83 min.), J. Gancarczyk, Ulatowski (Rosiński -> 68 min.), Gul (Dudek -> 83 min.) – Biliński, Łudziński

 

Dzięki za przeniesienie opka. Postaram się nie zawieść :)

Odnośnik do komentarza

Do Wrocławia wróciliśmy z tarczą. Teraz czekały nas 2 teoretycznie łatwe mecze u siebie. Na rozkładzie mieliśmy kolejno GKS Jastrzębie i Stal Stalową Wolę. O te i o inne mecze pytał mnie dziennikarz jednego z portali internetowych. Tak się cieszyliśmy z naszego zwycięstwa w Płocku, że jakoś umknął nam mecz Portugalia – Polska w ramach Eliminacji do ME 2008. Niestety Polacy przegrali go 1-0. Gola z rzutu karnego zdobył Nuno Gomes, a w bramce Polaków zagrał rezerwowy zawodnik Realu Madryt – Jerzy Dudek.

 

- Panie Aleksandrze. Gratulujemy świetnych wyników. Chyba maszyna wreszcie zaczęła działać?

- Dzięki bardzo. Tak, wydaje mi się, że specjalne treningi po tych meczach, które wprawdzie wygrywaliśmy, ale nasza gra była nieciekawa spowodowały, że zawodnicy nabrali pewności siebie.

- Co to za treningi?

- Tajemnica zawodowa.

- Objawieniem ostatniego meczu w Płocku był młody Kamil Biliński. Czy może pan coś więcej powiedzieć o tym nieznanym w Polsce zawodniku?

- Nieznanym jeszcze, prosiłbym o podkreślenie. Jest on materiałem na świetnego snajpera. Ma rewelacyjny instynkt w polu karnym. Musi trochę okrzepnąć, a zobaczycie, że jeszcze o Bilińskim usłyszycie.

- Przed wami 2 spotkania. Jastrzębie i Stalowa Wola. Wygracie?

- Oczywiście. U siebie trzeba wygrywać i nie ma innej opcji.

- Dziękuję za rozmowę.

 

W kolejnym meczu El. ME 2008 Polacy zremisowali na wyjeździe z Finlandią 0-0. My natomiast mieliśmy chrapkę na kolejne wysokie zwycięstwo.

 

- Chłopaki. Wiecie gdzie leży Jastrzębie?

- No…na Górnym Śląsku? – odpowiedzieli zawodnicy.

- Pewnie że na Górnym Śląsku. A wiecie co leży koło Jastrzębia?

- ???

- Wodzisław Śląski. Drążąc dalej – Wodzisław jest w Ekstraklasie, a Jastrzębie w drugiej lidze.

- Co trener jest taki dziś zakręcony? – spytał wprost kapitan drużyny – Dariusz Sztylka.

- Dobra, powiem prawdę. Otóż mecz ten będzie oglądał wysłannik z Wodzisławia. Powiem więcej, będzie dziś na trybunach naszego stadionu. Jest to mój dobry kolega, więc proszę was o zwycięstwo.

- No i trzeba było tak od razu! Idziemy się grzać.

 

Od początku spotkania przeszliśmy do ofensywy, stwarzając sobie kilka sytuacji, jednak broniące się całym zespołem Jastrzębie wybijało piłki jak najdalej od własnej bramki.

 

Tymczasem w 18 minucie po nieporozumieniu na linii JanukiewiczSocha piłkę przejął Marek Suker, wpadł w pole karne i skierował piłkę do bramki.

 

W 26 minucie wzorowa kontra moich zawodników, którzy wyciągnęli piłkarzy gości z własnej połowy, co skrzętnie wykorzystał Ulatowski, który przejął piłkę na połowie boiska. Przebiegł z nią 50 metrów i w sytuacji sam na sam nie dał szans Kafce. 3 minuty później powinno być 2-1, ale Szewczykowi zabrakło zimnej krwi, i zamiast posłać dolną piłkę uderzył ją na wysokości rąk bramkarza, który z wielkim wysiłkiem wybił ja na róg.

 

W przerwie zmobilizowałem zawodników do strzelenia zwycięskiej bramki. Przecież to nie było takie trudne. Miałem rację – w 49 minucie Łudziński ośmieszył kryjącego go Jędrzejczyka, wbiegł w pole karne i podcinając delikatnie piłkę nad wybiegającym z bramki golkiperem gości i zdobył swoją 10 bramkę w tym sezonie.

 

W 58 minucie po dośrodkowaniu Sochy z pierwszej piłki uderzał Ulatowski, ale Kafka instynktownie wybił piłkę na róg.

 

W 60 minucie dramatyczny błąd popełnił Kafka, który wybiegł do piłki na 30 metr. Nie zauważył jednak, że pędzie na niego niczym rozpędzony byczek Krzysztof Ulatowski, który przejął futbolówkę i skierował ją do pustej bramki. 3-1!

 

Dzieła zniszczenia ponownie dopełnił Ulatowski, który w 77 minucie wykorzystał dokładne dośrodkowanie Klofika.

 

 

 

2L [10/34] Śląsk Wrocław [1] – GKS Jastrzębie [17] 4:1 (1:1)				   

0:1 Suker 18 min.
1:1 Ulatowski 26 min.
2:1 Łudziński 49 min.
3:1 Ulatowski 60 min.
4:1 Ulatowski 77 min.

Żółte kartki: Jędrzejczyk, Sałek (Jastrzębie)
MoM: Ulatowski (Śląsk – 9)
Widzów: 4667

 Śląsk: Janukiewicz – Socha, Cap, Król, Pokorny – Klofik (M. Gancarczyk -> 83 min.), J. Gancarczyk (Szewczuk -> 78 min.), Sztylka, Szewczyk – Łudziński, Ulatowski (Dudek -> 78 min.).

Odnośnik do komentarza

Kolejne spotkanie rozgrywaliśmy z ostatnią w tabeli Stalą Stalowa Wola. Na to spotkanie zmieniłem nieco ustawienie. Nowością było na przykład wybiegnięcie Wojciecha Kaczmarka w pierwszym składzie.

 

Zanim przystąpiliśmy do meczu, mogłem z czystym sumieniem wraz z moim sztabem szkoleniowym dokonać małego podsumowania naszej gry po 10 meczach ligowych. Zajmowaliśmy pozycję lidera, z 3 punktami przewagi nad warszawską Polonią i sześcioma nad zabierzowskim Kmitą.

 

Na 5 rozegranych spotkań u siebie zwyciężyliśmy 3 razy, 2 nasze spotkania zakończyły się remisami. Jeśli chodzi o formę wyjazdową to była ona zdecydowanie lepsza. 5 spotkań, 4 zwycięstwa i 1 remis.

 

Najlepszym strzelcem drużyny był Przemysław Łudziński. 10 goli w 11 spotkaniach! Iście imponująca średnia tego napastnika. Objawieniem na pewno był Kamil Biliński jedno spotkanie w podstawowym składzie, oraz 6 z ławki i zdobył w nich 4 bramki.

 

Mecz ze Stalową Wolą trzeba było wygrać. Jednak z tego co pamiętam zawsze ciężko grało się nam przeciwko temu rywalowi.

 

W 10 minucie przed szansą stanął Ulatowski, ale jego zaskakujące uderzenie z pierwszej piłki z półobrotu przeszło nad poprzeczką. Chwilę później Bilińskiemu zabrakło zimnej krwi, kiedy po minięciu dwóch zawodników znalazł się sam na sam z Wietechą, ale fatalnie przestrzelił. I to byłoby na tyle jeśli chodzi o pierwszą połowę. Resztę czasu gry przespaliśmy.

 

Druga połowa nie była lepsza. Dopiero w 77 minucie strzału z półwoleja próbował Ulatowski, jednak piłka po koźle minimalnie minęła lewy słupek bramki. W 88 minucie ponownie Ulatowski stanął przed szansą, uderzając z 20 metrów, ale trafił w boczną siatkę.

 

Skończyło się na 0-0…z ostatnią drużyną tabeli, która zbierała baty od takich tuzów jak ŁKS Łomża czy Znicz Pruszków. Żenujące widowisko. W kolejnym meczu w Katowicach musimy zagrać zdecydowanie lepiej.

 

 

 

2L [11/34] Śląsk Wrocław [1] – Stal Stalowa Wola [18] 0:0

Żółte kartki: Szewczyk (Śląsk) – Hudek, Iwanicki, Krawiec (Stal)
MoM: J. Gancarczyk (Śląsk – 7)
Widzów: 4635

Śląsk: Kaczmarek – Socha, Cap, Król, Pokorny – Klofik, J. Gancarczyk, Sztylka (Szewczyk ->45 min.), Gul – Biliński (Łudziński -> 75 min.), Ulatowski

Odnośnik do komentarza

Stalówka!! Nie dali się Śląskowi :] Jeśli rzeczywiście Stalówka jest ostatnia, to wynik średni zważywszy na to, że występowałeś przed własną publicznością, a przewaga nad Polonią nie jest duża i musisz uciekać przeciwnikom w tabeli, a nie dawać się gonić :] Drobna wpadka niczego nie zmieni i będzie awans! :]

Odnośnik do komentarza

Pozytywem meczu ze Stalą był występ w bramce Kaczmarka. Smutną informacją natomiast było to, że ani razu nie musiał wykazywać się swoimi umiejętnościami.

 

21 września przyszedł do mnie Arkadiusz Chrobot – zawodnik bardzo szerokiej kadry drużyny młodzieżowej (fajny młodzieżowiec, 28 lat ma), prosząc o wystawienie na listę transferową. Nie czyniłem przeszkód. Nie widziałem gościa w swojej drużynie.

 

Dzień później treningi na pełnych obrotach wznowił Krzysztof Wołczek, jednak z Katowicami raczej jeszcze nie zagra. Przynajmniej nie od początku. Z kolei trening opuścił Tomasz Szewczuk, który dostał ode mnie oficjalne upomnienie słowne.

 

W Katowicach będzie ciężko. Wszakże na lidera każdy się mobilizuje. Niestety to gospodarze w swojej pierwszej akcji strzelili gola. Uczynił to Zajączkowski, który strzałem z 1 metra do pustej bramki otworzył wynik spotkania. Wszystko zaczęła się po wrzucie z autu i zablokowaniu naszego bramkarza w tzw. sztucznym tłoku. Przy tej bramce byliśmy bez szans.

 

W 17 minucie z 30 metrów potężnie huknął Sztylka, ale budka wybił piłkę na róg. W 21 minucie świetnym rajdem prawą stroną boiska popisał się Łudziński, dośrodkował z linii końcowej na pole karne, a czekający tam Ulatowski głową kieruje piłkę do bramki i mamy remis!

 

W 34 minucie Prasnal wycofał piłkę na 30 metr do Wijasa, który potężnie uderzył po ziemi w lewy róg bramki, ale Janukiewicz popisał się instynktowną paradą. Kilkanaście sekund później Radek w kapitalnym stylu obronił 20-metrowy strzał Prasnala.

 

Do przerwy remis z lekkim wskazaniem na gospodarzy.

 

W 52 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Klofika w potwornym zamieszaniu w polu karnym strzelał Sztylka, ale Budka jakimś cudem wybił piłkę w pole. W 70 minucie po rzucie rożnym Capa głową uderzał Sztylka, ale źle trafił w piłkę i ta przeszła nad bramką.

 

W 90 minucie bohaterem spotkania mógł zostać Łudziński, który zamiast od razu uderzać na bramkę próbował zamarkować swój strzał, co pozwoliło dobrze ustawić się bramkarzowi gospodarzy, który złapał piłkę.

 

 

 

2L [12/34] GKS Katowice [12] – Śląsk Wrocław [1] 1:1 (1:1)

1:0 Zajączkowski 14 min.
1:1 Ulatowski 21 min.

Żółte kartki: Cap, Sztylka, Szewczyk (Śląsk)
MoM: Zajączkowski (GKS – 8)
Widzów: 3416 (600 z Wrocławia)

Śląsk: Janukiewicz – Socha, Cap, Król (Wołczek -> 82 min), Pokorny – Klofik (M. Gancarczyk -> 72 min), J. Gancarczyk (Ostrowski -> 72 min.), Sztylka, Szewczyk – Łudziński, Ulatowski

Odnośnik do komentarza

Znowu musieliśmy jechać na Górny Śląsk, tylko że tym razem do bardziej wymagającego rywala. Naszymi konkurentami o awans do 3 rundy Pucharu Polski był Górnik Zabrze.

 

Zabrzanie w Ekstraklasie spisują się przeciętnie. 3 zwycięstwa, 2 remisy i 3 porażki dają im obecnie 9 miejsce w tabeli. Jest to bardzo chimeryczna drużyna, która potrafi przegrać u siebie z Odrą Wodzisław, ale pokonać Wisłę Kraków.

 

Nie byliśmy faworytem tego spotkania. Za nasze zwycięstwo płacono 7.50 zł za każdą postawioną złotówkę. Ponadto za kartki musiał pauzować Krzysztof Szewczyk Tak więc Boguś Gul będzie miał okazję od przetarcia się w meczu z pierwszoligowcem. Nie wystąpi także Janusz Gancarczyk, który narzeka na bóle lewej nogi. W jego miejsce zagra na skrzydle Krzysztof Ostrowski.

 

Rozpoczęliśmy bez respektu dla rywala, od początku walcząc o każdą piłkę, dosłownie zamykając ich na własnej połowie. W 8 minucie po rzucie rożnym piłkę z woleja uderzał Sztylka, ale gęsto ustawieni obrońcy wybili piłkę. W 12 minucie przed szansą stanął Łudziński, ale otoczony przez kilku obrońców nie miał komu podać i uderzył z 30 metrów – jednak zbyt lekko i Pesković spokojnie złapał piłkę.

 

W 19 minucie moja drużyna przeprowadziła typową dla siebie akcję. Ulatowski ściągnął na siebie dwóch rywali, po czym mierzonym podaniem w uliczkę uruchomił Łudzińskiego. Rozpędzony snajper Śląska wpadł w pole karne i umieścił piłkę w prawym okienku bramki! Fanatycy Śląska oszaleli z radości.

 

W 26 minucie najpierw potężnie z 16 metrów uderzał Łudziński, jednak Pesković z trudem obronił, poprawiał Sztylka, lecz zablokowała go obrona, ponownie Sztylka, ale…skiksował tak jednak szczęśliwie, że na miejscu był Ulatowski, który kompletnie zaskoczył Peskovića. 0-2 dla drugoligowca!

 

W 44 minucie Król uruchomił prawym skrzydłem Klofika, ten oddał piłkę Łudzińskiemu. Nasz aktywny napastnik przebiegł z nią 35 metrów i w sytuacji jeden na jednego nie dał szans bramkarzowi rywali.

 

W drugiej połowie graliśmy na większym luzie psychicznym. Rozluźnieni prowadzeniem 3-0 nie cisnęliśmy już tak mocno i Górnik przycisnął. W 53 minucie piękna akcja Wołczek Klofik zakończyła się podaniem do Sztylki, który huknął z 16 metrów, jednak Pesković szczęśliwie wybił piłkę.

 

W 84 minucie po zamieszaniu w polu karnym uderzał Jarczyk, na drodze piłki stanął Gul zmieniając jej tor lotu pozwolił zaskoczyć Janukiewicza. Jednak to nie ważne. Pierwszoligowiec pokonany i to na jego boisku!

 

PP 2r. Górnik Zabrze [1L] – Śląsk Wrocław [2L] 1:3 (0:3)

0:1 Łudziński 19 min.
0:2 Ulatowski 26 min.
0:3 Łudziński 44 min.
1:3 Jarczyk 84 min.

Żółte kartki: Danch, Markowski (Górnik) – Socha (Śląsk)
MoM: Łudzińśki (Śląsk – 9)
Widzów: 9023 (800 z Wrocławia)

Śląsk: Janukiewicz – Wołczek (Rudolf -> 74 min.), Cap, Król, Socha – Klofik, Ostrowski, Sztylka, Gul – Łudzińśki (Szewczuk -> 59 min.), Ulatowski (Biliński -> 74 min.)

Odnośnik do komentarza

Szatnia zespołu gości tonęła w radości. Rozśpiewani piłkarze to było coś fenomenalnego. Aż serce rosło gdy się tego słuchało.

 

- Witam na konferencji prasowej, proszę o zabranie głosu trenera gości – Guliego.

 

- Przede wszystkim pragnę podziękować moim zawodnikom za zrealizowanie założeń taktycznych w pierwszej połowie spotkania. Prowadziliśmy aż 3-0 i to chyba ustawiło mecz.

Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa, zwłaszcza, że jeszcze dzieli nas 1 klasa rozgrywkowa. Z mojej strony to tyle, na gorąco.

 

- I trener Ryszard Wieczorek.

 

- Przede wszystkim gratuluję Śląskowi zwycięstwa. Wrocławianie w pierwszej połowie zagrali rewelacyjnie, a w przeciągu całego meczu grali jak solidny pierwszoligowiec. Sądzę, że z taką grą spokojnie stać ich na 6-7 miejsce w Ekstraklasie.

 

- Proszę o pytania do obu trenerów.

 

- Może do trenera gości: Co pan powiedział zawodnikom przed meczem?

- Że mogą wygrać, bo gramy o zwycięstwo w Pucharze Polski

- Czy nie za wcześnie na takie buńczuczne zapowiedzi?

- Nie. W każdym meczu gramy o zwycięstwo, to chyba logiczne.

- Pytanie do Ryszarda Wieczorka: Panie trenerze, kogo wyróżniłby pan w drużynie Śląska, czy ktoś z nich dałby sobie radę w Górniku?

- Na pewno Łudziński. Kapitalny snajper. Ponadto Sztylka i Cap. Oni byli mózgiem całej gry. Czy daliby radę? Z taką grą jak dziś to w każdej drużynie.

 

Powrót do Wrocławia był szybki i radosny. Z okazji efektownej wygranej każdy z zawodników wypił 2 piwa, które zakupiliśmy przed wjazdem na autostradę. Teraz trzeba było się przygotować na losowanie par 3 rundy i do meczu z Kmitą Zabierzów – sensacyjnym wiceliderem II ligi.

 

A w 3 rundzie zmierzymy się u siebie z kolejnym pierwszoligowcem – Cracovią Kraków. Jednak zanim to nastąpi zdążymy rozegrać jeszcze 5 kolejek ligowych.

 

Mecz z Kmitą trzeba było wygrać i o tym powiedziałem zawodnikom w szatni. Pierwsza bramka padła w 18 minucie. Klofik odebrał piłkę Leśniowskiemu, pobiegł z nią 50 metrów prawą stroną boiska, wpadł w pole karne, z którego wycofał na 25 metr do Sztylki. Kapitan naszego zespołu huknął potężnie, jednak trafił w poprzeczkę, wykończyć próbował Łudziński, ale Sarnat zablokował piłkę własnym ciałem. Na szczęście na miejscu był Janusz Gancarczyk i z najbliższej odległości posłał piłkę do siatki.

 

W 29 minucie mocno z 18 metrów uderzał Łudziński, ale Sarnat przeniósł piłkę nad poprzeczką. W doliczonym czasie pierwszej połowy, Klofik prostopadle podał do Łudzińskiego, ten wbiegł w pole karne i ze stoickim spokojem przelobował bramkarza rywali.

 

W 56 minucie rzut rożny wykonywał Klofik, a piłkę pięknym strzałem do własnej bramki skierował Petrović. To już był nokaut. 3-0, u siebie – nie mogliśmy wypuścić zwycięstwa z rąk. W 68 minucie strzałem z dystansu popisał się Sztylka, jednak był zbyt mocno odchylony i piłka przeszła nad poprzeczką.

 

 

 

2L [13/34]  Śląsk Wrocław [1] – Kmita Zabierzów [2] 3:0 (2:0)

1:0 J. Gancarczyk 18 min.
2:0 Łudziński 45 min.
3:0 Petrović (sam) 56 min.

Żółte kartki: Szewczyk (Śląsk) – Kocis, Kiciński, Leśniowski, Makuch, Pokrywka (Kmita)
MoM: J. Gancarczyk (Śląsk – 8)
Widzów: 4595

Śląsk: Janukiewicz – Wołczek, Rudolf, Socha, Król – Klofik, J. Gancarczyk, Sztylka (Pokorny -> 82 min.), Szewczyk – Łudziński (Szewczuk -> 53 min.), Ulatowski (M. Gancarczyk -> 65 min.)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...