Skocz do zawartości

Wrócimy by dosięgnąć szczytu, wrócimy by odzyskać blask


Guli

Rekomendowane odpowiedzi

W 3 kolejce mieliśmy jechać do Łowicza. Ponoć wśród młodzieży szkolnej mówi się, że tekst „Twoi starzy klaszczą w chórze u Rubika” jest obelgą. Ja słyszałem, że jest taka obelga – „Twoi starzy klaszczą na meczach Pelikana Łowicz”, zobaczymy, jaka jest średnia wieku widzów w tamtym mieście.

 

Z takimi zespołami jak Pelikan trzeba wygrywać. 2 spotkania, 0 goli strzelonych i 6 straconych. Do autokaru nie wsiedli Gul i Biliński, którzy odstawali kondycyjnie od swoich kolegów z zespołu.

 

Gospodarze rozpoczęli od maksymalnego pressingu. Wydawało mi się, że chyba się nawciągali, bowiem mieli bardzo duży zapał do gry i uprzykrzania naszym zawodnikom życia. A może tych 300 klaszczących kibiców im pomagało?

 

Na szczęście już w 3 minucie Sztylka uruchomił Łudzińskiego, którego uderzenie z 16 metrów z trudem obronił Studziński, jednak nadbiegający Ulatowski bez problemu skierował piłkę do siatki. W 12 minucie Łudziński przedarł się przez kryjących go 2 zawodników, oddał strzał – już skoczyłem do góry, ale niestety piłka wylądowała w bocznej siatce. 4 minuty później nieporozumienie w szeregach obrony Pelikana wykorzystał Łudziński, który przejął zbyt lekko podaną piłkę, uruchomił Ulatowskiego, ale ten nie zdołał pokonać Studzińskiego.

 

W 25 minucie szybka akcja Gancarczyk-Ulatowski-Łudziński, po której ten ostatni będąc sam na sam z bramkarzem prawie go pokonał.

 

W 44 minucie Szmuc spokojnie minął Pokornego, ale Janukiewicz wybronił groźny strzał w sytuacji sam na sam.

 

W drugiej połowie spotkania nie oddano żadnego strzału na bramkę. Wygraliśmy, a z naszej gry mogłem być zadowolony. Wracając do Wrocławia oglądaliśmy w autokarze mecz Zagłębie – Steaua. Mistrzowie Polski polegli 1-2 i pożegnali się z rozgrywkami Ligi Mistrzów.

 

	2L [3/34] Pelikan Łowicz [17] – Śląsk Wrocław [6] 0:1 (0:1)

0:1 Ulatowski 3’

Żółte kartki: Szewczyk (Śląsk)

MoM: Ulatowski (Śląsk – 8)

Widzów: 392 (100 z Wrocławia)

Śląsk: Janukiewicz – Wołczek, Cap, Pokorny, Ignasiak – Klofik (86’ Ostrowski), J. Gancarczyk, Sztylka, Szewczyk – Łudziński, Ulatowski

Odnośnik do komentarza

Witam !

Widzę, że nie tylko ja prowadzę WKS Śląsk Wrocław :keke:

Bardzo fajny opek, życzę powodzenia.

Jak byś miał czas i ochotę zapraszam do opka pt.: Zrozumie to cała Polska jesteśmy PIŁKARZAMI zDolnego Śląska :)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

W prasie huczało, że Radek Janukiewicz zmieni klub, jednak ja wezwałem go na rozmowę.

 

- Trolu, podobno interesuje się tobą Grodzisk.

- Że co? Ja mam tam grać? No way! Chętnie zostanę we Wrocławiu na dłużej, w końcu wkrótce będę szczęśliwym małżonkiem.

- O, to z góry gratulacje. Podpiszesz nowy kontrakt?

- Pewnie.

 

I Radek został z nami. Przynajmniej do roku 2012. 10 sierpnia poznaliśmy naszego rywala w 1 rundzie Pucharu Polski. Los przydzielił nam gdyńską Arkę. Dzień później graliśmy u siebie z Podbeskidziem. Ciężki rywal, mimo że 3 od końca, ale z nimi zawsze grało nam się ciężko.

 

W 3 minucie po dośrodkowaniu Capa przed szansą stanął Łudziński, ale Merda wybronił jego ?główkę?. Gra była trochę senna, można powiedzieć, że słońce dawało się we znaki, bowiem żadna z drużyn nie stworzyła sobie żadnej konkretnej sytuacji. Dopiero w 34 minucie Łudziński po cudownym podaniu Sztylki znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale fatalnie przestrzelił.

 

Po przerwie na boisko wprowadziłem ulubieńca internautów ? Benjamina Imeha, sam nie wiem po co, no ale mam nadzieję, że może coś ustrzeli. W 55 minucie Matus wychodził sam na sam z Janukiewiczem, ale Socha fantastycznym wślizgiem odebrał mu piłkę. 11 minut później po kapitalnym dośrodkowaniu po ziemi Ulatowskiego przed znakomitą szansą stanął Gul, jednak jego uderzenie z 6 metrów fenomenalnie obronił Merda.

 

W 70 minucie po prostopadłym podaniu sam na sam wychodził Imeh, ale oczywiście nie wykorzystał sytuacji.

 

W 81 minucie piłkę na połowie Boiska przejął Gul, uruchomił Bilińskiego, wszyscy już widzieli piłkę w siatce, ale Merda sięgnął ją końcami palców. 5 minut później z 20 metrów uderzał Imeh, ale trafił w słupek. Skończyło się na 0-0. Dobry mecz, chociaż nie był rozgrywany w szybkim tempie.

 

 

 

2L [4/34] Śląsk Wrocław [5] - Podbeskidzie Bielsko Biała [16] 0:0

MoM: Merda (Podbeskidzie ? 8)
Widzów: 4242 

Śląsk: Janukiewicz ? Wołczek, Cap, Pokorny, Socha ? Klofik, J. Gancarczyk, Sztylka, Szewczyk (45? Gul) ? Łudziński (45? Imeh), Ulatowski (67? Biliński)

Odnośnik do komentarza

- Przydałby nam się obrońca. Środkowy. Może tez grać na prawej stronie. – powiedziałem na treningu.

 

- Czy też uważasz, że Petr Pokorny nie jest w rewelacyjnej formie – odparł Jasiu Sybis.

 

- To zależy, w sumie nie jest tragiczny, ale popełnia proste błędy.

 

- A to dobrze się składa, bo znalazłem jakiegoś zawodnika. 23 lata, właśnie tak może grać – wtrącił Darek Dźwigała. Ma przyjechać na trening?

 

- Tak, złóż mu ofertę dwutygodniowych testów.

 

- Polecam jeszcze Pawła Króla z Korony Kielce, w biurze zostawiłem DVD z jego poczynaniami.

 

- Dzięki Darku.

 

Rzeczywiście. Z tego gościa mogło coś być. Nasz prezes dobrze się spisał i za 80 tys. zł. zakupiliśmy z Korony Kielce Pawła Króla (19, O Ś, POL), który będzie sporą konkurencją dla Pokornego.

 

Właśnie przez niego Pokorny usiadł na ławie w meczu z Turem Turek. Na środku obrony zagrało dwóch młodzieżowców – Socha i Król.

 

Pierwsze minuty to ostrożna gra obu zespołów, żadna z ekip nie stworzyła sobie dogodnej sytuacji. W 24 minucie Socha podał prostopadle do Łudzińskiego, który przeprowadził 40 metrowy rajd, wpadł w pole karne i strzelił w długi róg bramki. 0-1!

 

W 41 minucie Wołczek uruchomił prostopadłym podaniem Łudzińskiego, ale tym razem kąt był zbyt ostry aby piłka mogła wpaść do siatki.

 

W 57 minucie sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się Ulatowski, ale nie wykorzystał sytuacji. W zasadzie cała druga połowa to jedna wielka kopanina. Wygraliśmy, szkoda, że nie większą różnica bramek.

 

 

 

2L [5/34] Tur Turek [13] – Śląsk Wrocław [5] 0:1 (0:1)

0:1 Łudziński 24’

Żółte kartki: Grabowski (Tur)

MoM: Łudziński (Śląsk – 8)

Widzów: 480 (200 z Wrocławia)

Śląsk: Janukiewicz -  Wołczek, Cap, Socha, Król – Klofik (55’ Rudolf), J. Gancarczyk (66’ Szewczuk), Sztylka, Szewczyk (55’ Dudek) – Łudziński, Ulatowski

Odnośnik do komentarza

Zdecydowałem się wystawić Benjamina Imeha na liste transferową. Czarno widziałem jego miejsce w Śląsku. Nie pasował do mojej koncepcji. Ma wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu.

 

Naszym kolejnym rywalem był wicelider – warszawska Polonia. Bardzo obawiałem się tego meczu. Ale…u siebie trzeba wygrywać i to w szatni powiedziałem chłopakom.

 

W 8 minucie przystąpiliśmy do ataku, a konkretnie Ulatowski po dośrodkowaniu Klofika z rzutu rożnego sprawdził strzałem głowa umiejętności Majdana. W 14 minucie Łudziński strzelał szczupakiem, ale Majdan końcami palców wybił piłkę.

 

W 22 minucie Mąka na pełnym biegu strzelił na bramkę, ale wprost w Janukiewicza. Dalsza część spotkania to twarda walka w środku boiska, żadna z drużyn nie zagroziła poważnie bramce rywala.

 

- Chłopaki! Mamy ich w garści! Widzicie ilu kibiców gości przyjechało? Tak, 0. Nie mają dla kogo grac, przynajmniej dziś. Skopcie im dupy. Kto dzisiaj wygra?

- ŚLĄĄĄSK!

 

Wyszliśmy na druga połowę. Dziennikarze na pewno byli zaskoczeni zmianami. Zdecydowałem się na zdjęcie z boiska Sochy, Darek Sztylka powędrował do obrony, w miejsce Tadzia wszedł Boguś Gul, w ataku Krzyśka Ulatowskiego zastąpił Kamil Biliński.

 

W 60 minucie rzut wolny z 20 metrów wykonywał Biliński, ale posłał piłkę nad poprzeczką. 10 minut później dobra akcja lewym skrzydłem, Janusz Gancarczyk dośrodkował w pole karne, jego brat – Marek zgrał piłkę, a nadbiegający na 10 metr Biliński kropnął potężnie po ziemi zdobywając swoją pierwszą bramkę w barwach Śląska!

 

Bardzo mi się podobało zachowanie Kamila, który po zdobyciu gola ucałował herb klubu na koszulce. Wychowanek klubu wie o co chodzi. To się chwali.

 

W 88 minucie Biliński dośrodkował z lewej strony pola karnego, na 16 metrze piłkę przyjął Klofik, jednak jego strzał wspaniałą paradą obronił Majdan.

 

 

 

2L [6/34] Śląsk Wrocław [3] – Polonia Warszawa [4] 1:0 (0:0)

0:1 Biliński 70’

MoM: Biliński (Śląsk – 8)

Widzów: 4222

Śląsk: Janukiewicz – Wołczek, Cap, Król, Socha (45’ Gul) – Klofik, J. Gancarczyk, Sztylka, Szewczyk – Łudziński (57’ M. Gancarczyk), Ulatowski (45’ Biliński)

Odnośnik do komentarza

Po końcowym gwizdu na trybunach wybuchła prawdziwa euforia. Na ławce rezerwowych też. Wyskoczyliśmy na boisko ciesząc się ze zwycięstwa, ja już jednak myślałem o kolejnym spotkaniu – meczu zgody z Lechią Gdańsk.

 

Udaliśmy się do szatni. Piłkarze zaczęli w korytarzu drzeć japy, na całe gardło:

 

HEJ ŚLĄSK! HEJ ŚLĄSK! HEJ ŚLĄSK! HEJ ŚLĄSK! HEJ ŚLĄSK!

LALALALA LALALALA LALALALALALALA!

 

Łezka zakręciła mi się w oku. Wraca duch tej drużyny. Wraca przywiązanie do herbu, barw. Coś pięknego.

 

- Chłopaki, kapitalny mecz. Dlatego mam dla was niespodziankę – powiedziałem na początku treningu – poćwiczymy sobie strzały, żeby padało więcej bramek.

- Motyla noga – powiedział Benjamin Imeh – dlaczego?

- Morda w kubeł nie bulgotać! Nie podoba ci się coś? 10 kółek dookoła boiska a potem na karnego jeżyka. Migiem!

 

Nadszedł dzień meczu z Lechią. Obawiałem się tego spotkania, bo w tym meczu doping miał być dla obu ekip taki sam. W końcu na trybunach to mecz zgodowy, oby nie był nim na boisku.

 

A nie był oj uwierzcie. Już w 2 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Klofika ktoś w potwornym uderzał głową w polu karnym, ale Bąk fantastycznie obronił. W 10 minucie Gancarczyk dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne, piłka minęła obrońców, a Łudziński z ostrego kąta trafił w boczną siatkę. W 24 minucie Łudziński próbował zaskoczyć Bąka, ten sparował strzał, ale dobitka Klofika była niecelna.

 

W 36 minucie aktywny Łudziński próbował sięgnąć piłki po dośrodkowaniu Gancarczyka, co mu się nawet udało, ale posłał piłkę obok bramki.

 

2 minuty później z pozoru niegroźna akcja, Klofik wypuszcza w uliczkę Łudzińskiego, a Przemek wpadł w pole karne i w pięknym stylu wykończył akcję naszej drużyny.

 

42 minuta to kolejna szansa Śląska, z rzutu rożnego dośrodkowywał Klofik, ale Gancarczyk nie dał rady Bąkowi.

 

Po przerwie kontrolowaliśmy grę, czego efektem była sytuacja sam na sam Łudzińskiego, ale Bak tego dnia rozgrywał fantastyczne spotkanie i wyjściem z bramki zażegnał niebezpieczeństwo. W 89 minucie Szewczuk minął dwóch rywali, znowu sytuacja sam na sam, ale ten można powiedzieć upierdliwy Bąk znowu obronił. Nic dziwnego, że został zawodnikiem meczu.

 

 

 

2L [7/34] Śląsk Wrocław [2] – Lechia Gdańsk [17] 1:0 (1:0)

1:0 Łudziński 38’

Żółte kartki: Król, Sztylka, Szewczyk (Śląsk); Pęczak, Kosznik, Brede (Lechia)

MoM: Bąk (Lechia – 8)

Widzów: 4412

Śląsk: Janukiewicz – Wołczek, Cap, Król (45’ Gul), Socha  - Klofik, J. Gancarczyk, Sztylka (45’ Biliński), Szewczyk – Łudziński, Ulatowski (63’ Szewczuk)

Odnośnik do komentarza

Dobra, jednak dziś :)

Naszym kolejnym rywalem była gdyńska Arka. 1 runda Pucharu Polski zapowiadała się bardzo interesująco. Przed spotkaniem dziennikarze pytali, czy wreszcie zagramy w Pucharze Polski na poważnie, wypominając nam takie zespoły jak Mieszko Gniezno czy Gawin Królewska Wola, które nas kiedyś tam pokonały. Odpowiedziałem pół żartem, pół serio, że zamierzam zdobyć Puchar ze Śląskiem. W 2 kolejce zremisowaliśmy z Arką 2-2 i?był to ostatni mecz, gdzie strzeliliśmy 2 gole. Czas, żeby zakończyć serię. Te wszystkie mecze po 1-0 zaczynają już powoli irytować kibiców, którzy oczekują nie tylko efektywnej, ale także efektownej gry.

 

Nie byliśmy faworytem, tymczasem przed samym meczem na odprawie taktycznej poczułem alkohol od Benjamina Imeha. Okazało się, że nasza czarna perełka otrzymał polski paszport. Ja alkoholu w mojej drużynie nie toleruję. On już nigdy u mnie nie zagra. Chyba, że wszyscy połamią sobie nogi. No, ale to jest tylko najczarniejszy scenariusz.

 

Sam mecz rozpoczął się dla nas fantastycznie. Kibice jeszcze nie zdążyli na dobre zająć swoich miejsc na trybunach, a już w 2 minucie skakali z radości, po tym jak Przemek Łudziński otrzymał piłkę od Klofika, minął obrońcę, wpadł w pole karne i pokonał rozpaczliwie interweniującego Kamila Bieckę, który zastępował kontuzjowanego Bledzewskiego. Była to 5-ta bramka Łudzińskiego w obecnym sezonie.

 

Niestety w 7 minucie zrobiło się 1-1, Gancarczyk nie upilnował Szyndrowskiego i ten po podaniu głową Chmiesta z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki. W 18 minucie Janusz Gancarczyk w pełni zrehabilitował się za straconą bramkę kapitalnie dośrodkowując z lewej strony pola karnego wprost na głowę Łudzińskiego, który nie miał problemów z wyprowadzeniem nas na prowadzenie. Jest 2-1!

 

2 minuty później mogło być już 3-1. Wzorowa kontra Ulatowskiego, który w sytuacji sam na sam już pokonał Bieckę, ale piłkę z linii bramkowej wybił Sokołowski. W 27 minucie po dośrodkowaniu Gancarczyka przed szansą stanął Łudziński, ale ofiarnie interweniujący bramkarz gości zablokował piłkę własnym ciałem.

 

Kiedy wydawało się, że bramka na 3-1 jest tylko kwestią czasu, to sprawdziło się stare, piłkarskie powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Na lewej stronie boiska piłkę stracił Cap, przejął ją Mazurkiewicz, który dogrywał w pole karne, tor lotu piłki zmienił Socha, a największą przytomnością wykazał się Chmiest, który dopadł do piłki i pokonał bezradnego Janukiewicza. W 40 minucie z konieczności za Wołczka, który skręcił sobie kostkę wprowadziłem na prawą obronę Ostrowskiego (nominalny skrzydłowy). Jeszcze na moment przed przerwą po doskonałym prostopadłym podaniu Sochy do Ulatowskiego nasz napastnik wpadł w pole karne, uderzył mocno, ale Biecke z wielkim trudem sparował piłkę.

 

- Boguś, grzej się. Wchodzisz ? rzuciłem podczas schodzenia do szatni do Bogdana Gula.

 

W szatni wpadłem w furię.

 

- Panowie! Wygramy to. Za wszelką cenę musimy wygrać. Przecież oni momentami nie istnieją na boisku. Wychodzimy i skopiemy im dupy! Szewcu, schodzisz. Coś dzisiaj nie masz najlepszego dnia. Więcej wiary, więcej ambicji, więcej strzałów. Do boju!!!

 

W 59 minucie Gul cudownie podał do Ulatowskiego, który wpadł w pole karne z obrońcą na plecach, ale jego strzał o centymetry minął słupek. W 67 minucie Sztylka doskonale zagrał prostopadle do Łudzińskiego. Była to niemalże kopia akcji Gul-Ulatowski, jednak tym razem piłka wpadła do siatki. Przemysław Łudziński zdobywa hat-tricka!

 

W 76 minucie Łudziński zainicjował groźną kontrę naszej drużyny, ściągnął na siebie dwóch obrońców, podał do niepilnowanego Sztylki, którego strzał z odległości 20 metrów wylądował w bocznej siatce.

W 88 minucie szczęścia próbował Biliński, ale znowu Biecke wykazał się niesamowitym refleksem i końcówkami palców wybił piłkę. A może to nie był refleks, tylko zwykły fart?

Na końcowy gwizdek czekaliśmy do 96 minuty, ale było warto. Arka pokonana, wreszcie zdobyliśmy więcej niż jedną bramkę w meczu!

 

PP 1 r. Śląsk Wrocław [2L] ? Arka Gdynia [2L] 3:2 (2:2)

1:0 Łudziński 2'
1:1 Szyndrowski 7'
2:1 Łudziński 18'
2:2 Chmiest 28'
3:2 Łudziński 67'

Żółte kartki: Szyndrowski (Arka)

MoM: Łudziński (Śląsk - 9)

Widzów: 2014

Śląsk: Janukiewicz - Wołczek (40? Ostrowski), Cap, Król, Socha - Klofik, J. Gancarczyk, Sztylka, Szewczyk (45' Gul), Łudzinski, Ulatowski (60' Biliński)

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się, w 2011 roku gra w Magdeburgu w 2.Bundeslidze i trzasnął 25 bramek w 36 meczach.

 

No Guli, gra była dość efektowna, ale nadal wygrałeś różnicą tylko jednej bramki :D.

 

Spróbuj zagrać mecz wieczorem przy słabym oświetleniu i wpuścić Imeha :keke:

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...