Skocz do zawartości

Championnat National to tylko początek...


kravas

Rekomendowane odpowiedzi

Przed kolejnym spotkaniem udało mi się wreszcie zatrudnić dwóch scoutów. Za wyszukiwanie przydatnych zawodników odpowiedzialni od tej pory byli Dimitri Boucher i Gilles Rey.

 

16 sierpnia 2006, Stade de la Rabine, Vannes

[NAT (4/38)] [15] Vannes – Sannois SG[19]

 

Następny rywal był jak najbardziej w naszym zasięgu, wobec czego liczyłem na to, że po meczu z Sannois SG będziemy bogatsi o trzy oczka. Na środku obrony Hermacha zastąpił Daouda Bamba, a zamiast Garina, który powątpiewał w możliwość pokonania przeciwników, wystąpił Jérôme Lebouc. W bramce od pierwszej minuty pojawił się Le Mentec, ale to akurat nie robiło większej różnicy.

 

O pierwszej połowie należało jak najszybciej zapomnieć. Obie drużyny „macały się” przez 45 minut i zdołały przeprowadzić po jednej groźnej akcji. Najpierw Garry Franchi strzelił z linii pola karnego, a Le Mantec tym razem trafił w piłkę (wprawdzie twarzą, ale jednak), a w ostatniej minucie pierwszej części gry Haguy nawet zdobył bramkę, jednak arbiter słusznie odgwizdał pozycję spaloną naszego napastnika.

 

Nasz snajper lepiej ustawił się w 50. minucie kiedy podawał Macé i mogliśmy cieszyć się z prowadzenia. Całe pięć minut... Le Mentec potwierdził moją o nim opinię i nawet nie próbował powstrzymać Paula Alo’o Efoulou, dzięki czemu Kameruńczyk dał swojej drużynie wyrównanie. A jak się później okazało jeden punkt, gdyż nasze niemrawe próby wyjścia na prowadzenie spaliły na panewce. Straciliśmy niezwykle cenne dwa punkty.

 

Vannes – Sannois SG 1:1 (0:0)

Vannes: Le Mentec – Talmont, Bamba, Hervé, Gomba – Macé, Lebouc, Barru (90. Le Roux) – Le Lay (81. Jacuzzi), Haguy – Eveno (65. Rjillo)

50. Haguy 1:0

55. Alo’o Efoulou 1:1

MoM: Habib Sow (Sannois SG) - 7

widzów: 1904

Odnośnik do komentarza

19 sierpnia 2006, Stade Maurice Postaire, Cherbourg

[NAT (5/38)] [17] Cherbourg – Vannes [14]

 

Ekipie Cherbourga początek sezonu zdecydowanie nie wyszedł, z pewnością liczyli więc na komplet punktów w meczu przed własną publicznością. Wydatnie do tego celu przybliżył ich Bamba, który w 11. minucie zagrał ręką w naszym polu karnym, a pewnym egzekutorem jedenastki był Steimetz. Gospodarze nabrali pewności siebie i od tej pory nie pozwalali nam na zbyt wiele. Co gorsza, trzy minuty przed końcem pierwszej połowy wyprowadzili błyskawiczny kontratak i podwyższyli wynik. Tym razem kuku zrobił nam... Fiston Kuku. W szatni rzuciłem tylko ”Możemy wygrać!”, samemu nie bardzo wierząc we własne słowa. Na szczęście uwierzyli moi podopieczni.

Już minutę po wznowieniu gry Haguy zakręcił obroną gospodarzy i płaskim strzałem zdobył kontaktowego gola. Poszliśmy za ciosem, jednak w bramce Cherbourga szalał Gaëtan Deneuve. Na szczęście okazał się bezradny przy precyzyjnym strzale z rzutu wolnego w wykonaniu Macé i od 68. minuty remisowaliśmy. I znowu poszliśmy za ciosem. Kiedy trzy minuty później Jacuzzi sprytnie zagrał w pole karne, a Haguy szczupakiem wstrzelił piłkę do siatki, gospodarze zrezygnowali z dalszej walki. Naszą przewagę udokumentowała czwarte trafienie, którego autorem był Gomba. Nasz obrońca nie wiedzieć czemu znalazł się pod bramką rywali, ale bynajmniej nie miałem mu tego za złe. Po meczu nie szczędziłem pochwał swoim podopiecznym, a Gomba jako kapitan drużyny w krótkim wywiadzie stwierdził, że moja płomienna przemowa w przerwie meczu tchnęła w drużynę walecznego ducha. To było miłe, ale zacząłem podejrzewać, że nasz obrońca wspomaga się jakimiś niekoniecznie legalnymi substancjami.

 

Cherbourg – Vannes 2:4 (2:0)

Vannes: Le Mentec – Talmont, Bamba (88. Hermach), Hervé, Gomba – Macé, Garin, Guillouche – Le Lay , Haguy – Eveno (56. Jacuzzi)

11. Steimetz 1:0 (k.)

42. Kuku 2:0

46. Haguy 2:1

68. Macé 2:2

71. Haguy 2:3

86. Gomba 2:4

MoM: Steve Haguy (Vannes) - 9

Odnośnik do komentarza

23 sierpnia 2006, Stade de la Rabine, Vannes

[NAT (6/38)] [11] Vannes - Beauvais [12]

 

Kiedy już w 2. minucie meczu Guillouche zamiast strzelać z 10 metrów wycofał piłkę do Le Lay’a, a ten potężną bombą umieścił ją w siatce, w serca kibiców wstąpiła nadzieja na kolejne zwycięstwo. Do 33. minuty kontrolowaliśmy grę, jednak wtedy popisał się... nie, nie Le Mentec, a Gomba. Nasz prawy obrońca wyrzucił piłkę z autu tak niefortunnie, że ta trafiła wprost pod nogi Ouattary, a ten z kilku metrów pokonał naszego bramkarza. Goście nie zasłużyli na to trafienie, a zawodnikom Vannes podcięło ono skrzydła.

Jean-Sébastien Gomba zdecydowanie nie miał swojego dnia. W 62. minucie wybijał piłkę z naszego pola karnego tak nieszczęśliwie, że ta odbiła się od pleców Ouattary i Tambouret musiał tylko przystawić głowę. Przegrywaliśmy, a nasz pechowy kapitan natychmiast usiadł na ławce.

Całe szczęście, że życiowe zawody rozgrywał Le Lay. W 70. minucie Haguy asystował przy drugim trafieniu w tym meczu naszego pomocnika. A pięć minut później na noszach opuścił boisko. Tak osłabieni zdołaliśmy tylko dowieźć remis do końca, a po meczu spadła na nas jak grom z jasnego nieba informacja, iż nasz napastnik przez miesiąc nie powącha murawy.

 

Vannes – Beauvais 2:2 (1:1)

Vannes: Le Mentec – Talmont, Thomas, Hervé, Gomba (63. Hermach) – Macé, Garin, Guillouche – Le Lay , Haguy (75. Barru) – Jacuzzi (63. Eveno)

2. Le Lay 1:0

33. Ouattara 1:1

62. Tambouret 1:2

70. Le Lay 2:2

75. Haguy (kont.)

MoM: Steve Le Lay (Vannes) – 8

widzów: 2291

Odnośnik do komentarza

26 sierpnia 2006, Stade de la Libération, Boulogne-sur-Mer

[NAT (7/38)] [15] Boulogne-sur-Mer - Vannes [11]

 

Ostatni mecz sierpnia był widowiskiem bezbarwnym, chociaż nie pozbawionym emocji. W pierwszej połowie sędzia nie uznał dwóch trafień Jacuzzi’ego. W drugiej na chwilę błysnął prezentujący ostatnio dobrą formę Le Lay, jednak prowadzeniem cieszyliśmy się raptem cztery minuty, gdyż Le Mentec kolejny raz udowodnił, iż Championnat National to dla niego zbyt wysokie progi. I tak zanotowaliśmy kolejny remis z przeciwnikiem, którego powinniśmy bezapelacyjnie ograć.

 

Boulogne-sur-Mer - Vannes 1:1 (0:0)

Vannes: Le Mentec – Talmont, Hermach, Hervé, Gomba – Macé, Le Bescond, Guillouche (79. Barru) – Le Lay , Rjillo (70. Malouda) – Jacuzzi (60. Eveno)

74. Le Lay 0:1

78. Thil 1:1

MoM: Laurent Hervé (Vannes) – 8

Odnośnik do komentarza

Sierpień 2006

 

Bilans (Vannes): 2-3-2, 14-15

Championnat National: [11.] 9 pkt, 14-15

Coupe de France: -

Finanse: 105.258 funtów (+31.718 funtów)

Nagrody: -

 

Transfery (świat):

1. Miroslav Klose (Werder) do Manchesteru United za 24 mln funtów

2. Esteban Cambiasso (Inter) do Liverpoolu za 18.5 mln funtów

3. Florent Malouda (Lyon) do Interu za 15 mln funtów

4. Lucho González (Porto) do West Ham United za 9.5 mln funtów

5. David Suazo (Cagliari) do Porto za 7.25 mln funtów

 

Ligi Europy:

Anglia: Arsenal [+0]

Francja: Lyon [+2]

Hiszpania: Real Madryt [+0]

Holandia: Ajax [+3]

Niemcy: Werder [+0]

Polska: Legia [+2]

Portugalia: Benfica [+0]

Włochy: rozgrywki jeszcze nie wystartowały

Odnośnik do komentarza

2 września 2006, Stade de la Rabine, Vannes

[NAT (8/38)] [11.] Vannes – Paris Est [12.]

 

Zależało mi, aby dobrze rozpocząć nowy miesiąc, więc nie przejmowałem się, iż specjaliści za faworytów spotkania uznawali gości z Paryża. Na środek pomocy wrócił Garin, natomiast Talmonta na lewej obronie zastąpił młodziutki Besnard. I to właśnie jego długie podanie wykorzystał w 48. minucie Jacuzzi zdobywając swojego pierwszego gola w barwach Vannes. Z kronikarskiego obowiązku dodam tylko, że pierwsza połowa się odbyła.

Gdyby nie fakt, że nie miałem dla niego żadnego zmiennika Jean-Sébastien Gomba po ostatnich występach na stałe zasiadłby na ławce rezerwowych. Jednak w tym meczu odkupił wszystkie winy z poprzednich spotkań. Nie dość, że w obronie był jak skała, to jeszcze w 57. minucie dośrodkował tak precyzyjnie, że Garin tylko dostawił nogę i prowadziliśmy dwoma bramkami. Dopisaliśmy sobie trzy punkty, a nasz prawy obrońca i kapitan w jednej osobie zasłużenie wybrany został Graczem Meczu.

 

Vannes – Paris Est 2:0 (0:0)

Vannes: Le Mentec – Besnard, Hermach, Hervé, Gomba – Macé, Garin, Guillouche – Rjillo, Le Lay – Jacuzzi (71. Eveno)

48. Jacuzzi 1:0

57. Garin 2:0

MoM: Jean-Sébastien Gomba (Vannes) – 9

widzów: 2703

Odnośnik do komentarza

Gilles Rey nadal nie dawał znaków życia, odezwał się za to Boucher. Dimitri znalazł wreszcie kilku zawodników, którzy ewentualnie mogliby przywdziać barwy Vannes. Szkoda tylko, że dopiero w styczniu, gdyż okienko transferowe z hukiem zamknęło nam się przed nosem. Złożyłem jednak oferty dla trzech piłkarzy. Z Ivry szybko doszedłem do porozumienia, dzięki czemu w 2007 roku dołączy do nas za darmo chorwacki prawy obrońca Jure Primorac, mający w swoim życiorysie nieudaną przygodę w Rennes. Również z Concarneau dogadaliśmy się błyskawicznie. Tutaj jednak musiałem wyłożyć 8 tysięcy, by wykupić 31-letniego napastnika Guillaume Mulaka. Bo właśnie skutecznych snajperów nam brakowało.

 

9 września 2006, Stade Gabriel Montpied, Clermont-Ferrand

[NAT (9/38)] [3.] Clermont - Vannes [8.]

 

Udowodnił to mecz z Clermont. Gdyby Jacuzzi i Rjillo wykorzystali połowę swoich okazji, odprawilibyśmy faworyzowanego rywala z pokaźnym bagażem bramek. Obaj pudłowali jednak niemiłosiernie, do ich poziomu dostosował się również Le Lay i musieliśmy pogodzić się ze zdobyciem zaledwie jednego punktu. Punktu, który przed meczem brałbym w ciemno. Teraz jednak pozostał niedosyt. Warto tylko zwrócić uwagę na kolejny świetny mecz w wykonaniu Gomby.

 

Clermont – Vannes 0:0 (0:0)

Vannes: Le Mentec – Talmont, Hermach, Hervé, Gomba – Macé (66. Clavel), Garin, Guillouche (88. Barru) – Rjillo, Le Lay – Jacuzzi (81. Eveno)

MoM: Jean-Sébastien Gomba (Vannes) – 8

Odnośnik do komentarza

Głębiej sięgnąłem do kieszeni po pieniądze by wykupić zawodnika, który mógł występować zarówno na prawej obronie jak i pomocy. Mohamed Haddadou z Poissy kosztował nas łącznie 16 tysięcy funtów (część w ratach) i rozegranie do sierpnia sparingu z tym zespołem.

 

16 września 2006, Stade de la Rabine, Vannes

[NAT (10/38)] [7.] Vannes - Romorantin [6.]

 

Do naszych kolejnych rywali traciliśmy cztery punkty, więc mecz przed własną publicznością był świetną okazją do zmniejszenia tego dystansu.

Trybuny ożywiły się dopiero w 26. minucie kiedy Rjillo potężnym uderzeniem z rzutu wolnego dał nam prowadzenie. I tak naprawdę było to jedyne godne uwagi wydarzenie w pierwszej połowie. Druga również okazała się mało pasjonująca. Najważniejsze jednak były trzy punkty, które wzbogaciły nasze konto.

 

Vannes - Romorantin 1:0 (1:0)

Vannes: Le Mentec – Talmont, Hermach, Hervé, Gomba – Macé , Garin, Guillouche – Rjillo (74. Clavel), Le Lay – Eveno

26. Rjillo 1:0

MoM: Jean-Marc Oroque (Romorantin) – 8

widzów: 2792

 

A po meczu podpisałem umowę transferową z Le Mans, zgodnie z którą w styczniu za 10 tysięcy funtów dołączy do nas 19-letni środkowy obrońca William Edjenguelle. Oznaczało to pożegnanie z Vannes dla kogoś z pary LoricThomas.

Odnośnik do komentarza

20 września 2006, Stade Jean Bouin, Angers

[NAT (11/38)] [11.] Angers - Vannes [7.]

 

Na ławce rezerwowych usiadł Revel, więc był to najprawdopodobniej ostatni występ Le Menteca w roli pierwszego bramkarza. Treningi wznowił również Haguy i wprawdzie na mecz z Angers jeszcze nie pojechał, ale sam fakt wyleczenia przezeń kontuzji mógł zmotywować zarówno Eveno jak i Jacuzzi’ego do wzmożonego wysiłku, by udowodnić mi swoją przydatność dla drużyny.

Wysiłki te powinny wzmóc się jeszcze bardziej od 24. minuty, kiedy Karim Djellabi z najbliższej odległości wepchnął piłkę do naszej bramki przy biernej asyście naszej obrony i bramkarza.

Długo nie mogliśmy pozbierać się po utracie gola i kiedy już wydawało się, że będziemy schodzić do szatni przegrywając na mocne dośrodkowanie zdecydował się Talmont, do którego gry ofensywnej miałem do tej pory sporo zastrzeżeń. Do ostro bitej piłki dopadł Le Lay i soczystym strzałem dał nam wyrównujące trafienie. Gospodarze zdążyli jeszcze stworzyć sobie dwie groźne sytuacje, jednak dowieźliśmy wynik do gwizdka kończącego pierwszą połowę.

W 48. minucie straciliśmy kontuzjowanego Rjillo, a w 52. za sprawą Do Marcolino drugą bramkę. Musiałem zareagować. Boisko opuścili niewidoczny Guillouche i wciąż nieskuteczny Eveno. Zastąpili ich Barru i Jacuzzi. To chyba nazywa się trenerski nos. W 64. minucie Talmont powtórzył swój wyczyn z pierwszej połowy, a tym razem jego dośrodkowanie wykorzystał Jacuzzi, który pięknym uderzeniem głową dał nam remis.

Rozhulaliśmy się teraz tak, że praktycznie do końca spotkania nie opuszczaliśmy połowy boiska Angers. Niestety, ani Jacuzzi, ani Le Lay czy Malouda pomimo kilku znakomitych okazji nie potrafili znaleźć drogi do bramki i spotkanie zakończyło się podziałem punktów. Czy sprawiedliwym? Miałem co do tego pewne wątpliwości. Do tego Rjillo wypadł ze składu na około trzy miesiące, a Le Lay na dwa tygodnie.

 

Angers - Vannes 2:2 (1:1)

Vannes: Le Mentec – Talmont, Hermach, Hervé, Gomba – Macé , Garin, Guillouche (58. Barru) – Rjillo (48. Malouda), Le Lay – Eveno (58. Jacuzzi)

24. Djellabi 1:0

44. Le Lay 1:1

48. Rjillo (kont.)

52. Do Marcolino 2:1

64. Jacuzzi 2:2

MoM: Romain Jacuzzi (Vannes) – 8

Odnośnik do komentarza

23 września 2006, Stade de la Rabine, Vannes

[NAT (12/38)] [6.] Vannes - Martigues [9.]

 

Prawie 2800 widzów zgromadzonych na trybunach Stade de la Rabine radosnym rykiem powitało wbiegającego na boisko Steve’a Haguy’a. Powrót naszego najskuteczniejszego napastnika wlał nadzieję w serca fanów, potęgowaną dodatkowo powrotem między słupki Christophe’a Revela.

Niestety, już w 6. minucie Nicolas Hislen uciszył trybuny, gdy z rzutu wolnego dał gościom prowadzenie. Przeciwników było jakby więcej, byli szybsi i bardziej zdeterminowani od piłkarzy Vannes. Revel chyba nie spodziewał się, że w pierwszym występie po kontuzji czeka go tyle pracy.

Z czasem jednak zaczęliśmy dochodzić do głosu. Jednak Eveno niemiłosiernie partolił jedną okazję za drugą, a ja postanowiłem, że napastnik ten w przerwie opuści boisko i już długo nie pojawi się w podstawowej jedenastce. Zastąpił go naturalnie Jacuzzi.

W tym meczu nie mogliśmy osiągnąć korzystnego rezultatu bo... nie chcieliśmy. Moi zawodnicy nie zrobili nic, by choćby postraszyć rywala. A ja schodząc do szatni po końcowym gwizdku unikałem spojrzeń zgromadzonych przy wyjściu kibiców. Najgorszy mecz odkąd objąłem drużynę.

 

Vannes – Martigues 0:1 (0:1)

Vannes: Revel – Talmont, Hermach, Hervé, Gomba – Malouda (60. Clavel) , Garin, Guillouche (71. Barru) – Macé, Haguy – Eveno (46. Jacuzzi)

6. Hislen 0:1

MoM: Jonathan Di Maria (Martigues) – 8

widzów: 2794

Odnośnik do komentarza

Zdecydowanie potrzebne były nam wzmocnienia. Zabrałem się więc do przeglądania raportów obu scoutów. Tak obu, gdyż nareszcie przebudził się Rey! Może wpływ na to miała „sympatyczna” rozmowa jaką odbyłem z tym pieprzonym nierobem?

 

30 września 2006, Stade de la Rabine, Vannes

[NAT (13/38)] [9.] Vannes - Yzeure [14.]

 

Drużyna Yzeure od czterech kolejek nie potrafiła zdobyć bramki, uznałem to więc za świetną okazję by podreperować nasz dorobek punktowy i odzyskać zaufanie kibiców po ostatnim żenującym występie. Zawieszonego za żółte kartki Hermacha zastąpił Bamba, na środku pomocy pojawił się zamiast Garina Jean-Baptiste Le Bescond, a na prawej stronie Willy Barru. Zgodnie z zapowiedzią Eveno rozpoczął mecz na ławce rezerwowych.

Revel chyba jeszcze nie doszedł do siebie po długim rozbracie z piłką, gdyż już w 4. minucie przepuścił łatwy strzał Géralda Fournela. Inna sprawa, że nasi obrońcy zostawili strzelca bramki bez opieki.

Goście zmienili ustawienie na defensywne 5-4-1, a my rozpaczliwie biliśmy głową w ten mur. Sposób na jego pokonanie znalazł dopiero w 39. minucie Macé, który przerzucił piłkę nad obrońcami Yzeure, a wstrzelenie jej do bramki z pięciu metrów przez Barru było już tylko formalnością.

Druga połowa przypominała koszmar z pojedynku przeciwko Martigues. Zero ambicji, zero woli walki. Jedyny, któremu się chciało Barru opuścił boisko na noszach. Przesunąłem Haguy’a do ataku by wsparł tam niewidocznego Jacuzzi’ego. W akcie desperacji wpuściłem nawet na ostatnie dziesięć minut Eveno, lecz tylko po to by obejrzeć jak w swoim niepowtarzalnym stylu marnuje dwie doskonałe sytuacje.

Honor klubu uratował w doliczonym czasie gry Le Bescond. Defensywny pomocnik najlepiej odnalazł się w potwornym zamieszaniu jakie zapanowało pod bramką gości i rozpaczliwym strzałem dał nam jakże cenne trzy punkty. Odetchnąłem z ulgą, podobnie jak nasi kibice, którzy w rekordowej ilości zjawili się na stadionie.

 

Vannes – Yzeure 2:1 (1:1)

Vannes: Revel – Talmont, Bamba, Hervé, Gomba – Malouda (65. Clavel) , Le Bescond, Barru (77. Guillouche)– Macé, Haguy – Jacuzzi (80. Eveno)

4. Fournel 0:1

39. Barru 1:1

77. Barru (kont.)

90+2. Le Bescond 2:1

MoM: Jean-Baptiste Le Bescond (Vannes) – 8

widzów: 2991

 

W styczniu dołączy do nas kolejny obrońca. Marnujący się w rezerwach Rennes Christophe Le Tallec kosztował nas 12 tysięcy, ale zarówno ja, jak i Rey widzieliśmy w nim spory potencjał. Brakowało mi jeszcze 1-2 zawodników o bardziej ofensywnych inklinacjach.

Odnośnik do komentarza

Wrzesień 2006

 

Bilans (Vannes): 3-2-1, 7-4

Championnat National: [9.] +2, 20 pkt, 21-19

Coupe de France: -

Finanse: 193.725 funtów (+88.467 funtów)

Nagrody: -

 

Ligi Europy:

Anglia: Middlesbrough [+4]

Francja: Rennes [+1]

Hiszpania: Real Madryt [+1]

Holandia: Feyenoord [+3]

Niemcy: Schalke [+1]

Polska: Bełchatów [+2]

Portugalia: Sporting [+3]

Włochy: Empoli [+0]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...