Skocz do zawartości

In dubio non pro reo


Willow

Rekomendowane odpowiedzi

Wrocław dn. 06.06.2007 r.

 

Drogi pamiętniku... nie... bez sensu, to tak jakby swoje wypociny zaczynał pisać jakiś 12-letni, pryszczaty gówniarz, a nie 35-letni... więzień. Tak, dwa lata we Wrocławiu. Dwa lata całkowitego zawieszenia, nudy, wyłączenia z życia publicznego. Nie ma co ukrywać, dało mi to po dupie. A było tak pięknie - sława, pieniądze, zaszczyty, wywiady i przede wszystkim sukcesy w lidze. Mistrzostwo, puchar, najdłuższa seria zwycięstw przed własną publicznością. Ależ to były czasy... nikt nie mógł nam podskoczyć, mieliśmy rewelacyjną pakę, ale jak się dłużej zastanowić to trudno, abyśmy nie wygrywali skoro prezes załatwił nam 55 z 60 spotkań. Dopiero potem, podczas procesu dowiedziałem się, że wydał na to prawie 5 dużych baniek... Ach... proces, a zwłaszcza jego końcówka... pamiętam jak dziś...

 

Proszę oskarżonego o powstanie!

 

Sąd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej uznaje oskarżonego Adama W. za winnego zarzucanych mu czynów i zasądza karę 3 lat pozbawienia wolności jako karę główną. Dodatkową dolegliwością dla skazanego będzie 10-letni zakaz zajmowania jakiegokolwiek stanowiska w działalności sportowej, zarówno zawodowej jak i amatorskiej. Sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury i nie zasądził nadzwyczajnego obostrzenia kary, ponieważ oskarżony podczas postępowania oraz procesu zgodził się na współpracę z organami ścigania oraz wykazał skruchę. Biorąc pod uwagę powyższe, sąd uznał, że skrucha skazanego jest szczera i rokuje szanse na przyszłość. Odbywanie kary osądzony rozpocznie od dnia jutrzejszego tj. od 05.06.2005 r...

 

Proszę wyprowadzić oskarżonego!

 

No i wtedy ch**j bąbki strzelił. Nie było sensu dalej walczyć. Widać było gołym okiem, że nowa władza potrzebuje jakiegoś spektakularnego procesu, którym rozpocznie rozprawianie się z korupcją w polskiej piłce. Haha, dobre sobie. Likwidajca korupcji praktycznie zniszczyłaby polską piłkę. W sumie to nawet dobrze, że mnie osądzono, bo z tego samemu zrezygnować się nie dało... nie to, żebym kiedykolwiek próbował, ale znałem kilka mrożących krew w żyłach opowieści o sędziach, którzy nagle odnajdywali moralność i śmierć... A podczas mojego procesu, ratując swoją dupę, kilkukrotnie zbytnio popuściłem języka i zaczęły się poranne naloty na mieszkania sędziów, działaczy, piłkarzy... zatrzymano łącznie ponad 50 osób. No, w sumie paplałem bez zastanowienia, byleby wyrobić sobie dupochronik. Dlatego te 3 lata w bezpiecznym miejscu nawet były mi po drodze.

 

Został mi jeszcze rok... oczywiście złożyłem podanie o wcześniejsze, warunkowe zwolnienie przysługujące mi po przebyciu 2/3 czasu kary, ale zostało odrzucone. Standardowa biurokratyczna procedura trwa zazwyczaj około 2 tygodni... nawet się nie zdziwiłem, gdy dostałem odmowę zanim zdążyłem pójść do sracza... Jeszcze rok...

 

 

___________________

FM2008

8.0.1

zasady: własne

ligi: Białoruś, Bułgaria, Polska, Rosja, Rumunia, Serbia

DB: Duża

Odnośnik do komentarza

08.06.2007

 

W dwa dni po odmowie dotarło do mnie, że będę tu jeszcze siedział ponad 360 dni. Nosz, K**wa! To jedyne co mi teraz przychodzi do głowy. W sumie to doszedłem do wniosku, że ta cała resocjalizacja jest gówno warta i tylko odmóżdża. Człowiek po kilku miesiącach przejmuje manierę więźnia, przyjmuje jedną z ról, które przewidziane są dla różnych typów osobowości. Zaczyna mówić slangiem, grypsować, zaczyna myśleć jak... wyjęty spod prawa skazaniec, którego jedynym celem w jego parszywym życiu jest nie dać się złapać na kolejnym szwindlu... Słowa: praca, uczciwość tracą znaczenie, człowiek przestaje je rozumieć, zaczyna je szufladkować razem z innymi niezrozumiałymi wyrazami naszej kochanej polszczyzny - praca, uczciwość, chomąto, warząchew, resublimacja - co to k**wa za wyrazy?

 

- Wierzba, przestańcie bazgrać i podnieście swoje cztery - zasrane ze strachu - litery. Macie gościa. Wierzba, co się z wami dzieje, obetrzyjcie te smarki, wciągnijcie koszulę w spodnie i przestańcie tak mrugać tym okiem, bo jeszcze gotów jestem pomyśleć, żeście pedał i dostaniecie po gębie - klawisz jak zwykle był miły

 

[szeptem]- Mam Cię w dupie

 

- Co powiedziałeś???

 

- Że, z Pana to taki dobry człowiek

 

- No ja myślę... ruszcie dupę, bo gość nie będzie czekał...

 

 

Poszedłem... a sprawy potem potoczyły się błyskawicznie...

Odnośnik do komentarza

09.06.2007

 

Jadąc autobusem po wyboistej, dawno nienaprawianej, pamiętającej jeszcze czasy Układu Warszawskiego drodze, miałem dużo czasu na myślenie. Moim niespodziewanym zbawicielem okazał się Marian S., kumpel z dawnych lat, przyjaciel doli i niedoli. Marian miał bardzo ciekawą funkcję, był opiekunem sędziów i pośrednikiem, i co najważniejsze miał u mnie dług wdzięczności. Za każdym razem gdy przyjeżdżał do nas miał zapewnioną królewską rozrywkę, a dodatkowo kiedyś uratowałem mu dupsko przed pokazową obławą policyjną i dałem mu cynk, że został wystawiony przez "środowisko" na tzw. jelenia. W ostatniej chwili załatwiliśmy "spotkanie" Bolkowi, nielubianemu prawie przez nikogo, obleśnemu typowi, który na szczęście był jeszcze głupszy od Mariana. Teraz dług miał zostać spłacony...

 

Adam, tutaj jesteś spalony. 3 lata Cię nie było, nikt już z Tobą nie będzie chciał współpracować, zresztą zostało Ci 7 lat zakazu... Wiem, nic nie mów, masz w dupie zakazy, ale to już nie jest decyzja PZPNu. Narobiłeś smrodu, wielu ludzi chciałoby Ci "podziękować". Musisz znikać z kraju...

 

W pierwszej chwili nie wierzyłem, nie chciałem przyjąć tego do wiadomości. No bo jak to? Gdzie miałbym pojechać?

 

Jeśli chcesz jeszcze coś w futbolu osiągnąć, to masz dwa wyjścia... oba chu**we. Jedno - jedziesz tam, gdzie nie słyszeli o Tobie, o aferze, o całym tym gównie... Wiem, wiem, takich miejsc nie zostało zbyt wiele. Ameryka Płd, Azja... W zachodniej Europie to możesz co najwyżej na zmywaku u Wietnamczyka popracować

 

Kolejna brutalna prawda znów zadała mnóstwo obrażeń. Odrzucałem od siebie myśli o przeszłości, o błędach, a teraz ktoś przyszedł i wykłada to wszystko bez owijania w bawełnę...

 

Dlatego... Adam... kawa na ławę... Wiadomo, że tej pierwszej opcji nie da się zrobić, dlatego uruchomiłem moje kontakty, poruszyłem niebo i ziemię i, do diabła doceń to, załatwiłem Ci warunkowe zwolnienie bez zakazu opuszczania kraju.

 

Ja pieprzę... wygnanie? Izolacja? Emigracja? Jak jakiś pieprzony Mickiewicz? Tylko gdzie ja bym miał pojechać i jeszcze pracować w zawodzie?

 

Rumunia. Jeden z niewielu kierunków, który Ci został... Szukałem w kilku miejscach m. in. na Białorusi, w Rosji, na Ukrainie, ale dopiero w Rumunii trafiło się coś ciekawego. Osiądziesz tam, dostaniesz jakąś tam pensję, pośmierdzisz jakiś czas, a jak się sprawdzisz to może dłużej? Układ jest taki, że masz pewniaka do 2009, chyba że spuścisz klub z ligi. Prezes kocha klub, ale kocha też kasę. Pakuj się, jutro nie będzie Cię w Polsce...

Odnośnik do komentarza

Resita... niewielkie, niespełna 100-tysięczne miasto, leżące niedaleko granicy z Serbią przywitało mnie kurzem, zaduchem i "orientalnym" zapachem dworca autobusowego. Wszędobylskie reklamy zachodnioeuropejskich produktów fantazyjnie kontrastowały z monumentami komunistycznych budowli. Widać było, że Rumunię podnoszono z kolan w bardzo podobny sposób jak Rosję - wszystko co nowe, dobre i kojarzące się z dobrobytem trafiało do stolicy, jednocześnie omijając szerokim łukiem takie miasta jak Resita. Moja... moja przechowalnia - nie potrafiłem inaczej nazwać tego miasta, zwłaszcza po tym, co zobaczyłem. W czasie podróży tworzyłem różne obrazy tego, co miało mnie przywitać, ale po wejściu na dworzec mogłem jedynie stwierdzić, że mój umysł jest zbyt ograniczony, albo lepiej... przyzwyczajany był od dawna do dobrobytu i nawet dwuletni pobyt w więzieniu nie przestawił moich wymagań dotyczących "dobrobytu".

 

Nie zdążyłem za bardzo naoglądać się tego swoistego tandemu biedy i świeżości płynących z zachodu, gdy zaczepił mnie pewien jegomość pachnący lekko przetrawioną lokalną wódką pędzoną na śliwkach. Jego angielski pozostawiał wiele do życzenia, zresztą tak jak mój, ale udało się nam dogadać, a rozmowa przebiegała mniej więcej tak:

 

- You Adam?

 

- Yes it is I. You who?

 

- I Petre. Good, You with me car to club

- You are from FC Resita?

 

- Yes I dont

- Ok, so car we go can.

 

Po wymianie zwyczajowych grzeczności jechaliśmy już pachnącą "świeżością płynącą z zachodu" Dacią Logan... Byłem ciekaw, co też czeka mnie w klubie.

Odnośnik do komentarza

Też jestem ciekaw. Wiesz, FM08 traktuję jak kochankę i jak mi się znudzi, albo mnie wkurzy, to wrócę do stałego związku z FM06 :)

 

 

 

Prezes klubu - Dan Izvernari był typowym Rumunem. Jakby to nie brzmiało, takie właśnie miałem wyobrażenie o tej nacji. Ciemna, śniada cera, czarne, kręcone włosy, długie wąsy - brakowało tylko zwyczajowej chusty i akordeonu. Prezes wiedział. Musiał wiedzieć, bo przecież przystał na moje zatrudnienie. Ułatwiło to rozmowę, która w innym przypadku mogłaby się ciągnąć i meandrować wokół tematu "celowości" mojego przyjazdu, a tak, prezes walnął prosto z mostu:

 

Adam, sprawa jest prosta. Kilka klubów z naszej grupy 2 ligi założyło spółdzielnię przeciwko nam. Jesteśmy typowani do spadku i nawet gazety coś wywęszyły i skazują nas na pożarcie. Jesteśmy biednym klubem, kasy na ten sezon starczyło tylko na wyrównanie szans - będziemy kupować sobie szansę na w miarę uczciwe sędziowanie. Niestety nigdy nie będziemy mieli takiej pewności, zwłaszcza na wyjazdach, a dodatkowo czarna sotnia jest przeżarta korupcją bardziej niż działacze RZPN czy klubowi, a to oznacza, że załatwienie "uczciwości" głównego arbitra może gówno dać, bo przerobi nas boczny... Niestety nie mamy pieniędzy na nowych zawodników, ale jakichś wolnych, w miarę zdolnych możesz sobie sprowadzać - oczywiście za darmo.

 

Aha, musisz jeszcze o czymś wiedzieć... Klub został założony w 2005 roku na podwalinach starego, dobrego górniczego zespołu, ale nie ma z nim nic wspólnego. W zeszłym sezonie doszło do małej rewolucji, okazało się, że prawie cały skład założył spółdzielnie przeciwko mnie, w ostatniej chwili się zorientowałem, wywaliłem ich na zbity pysk i w tym sezonie zostało nam 3 graczy, którzy byli albo zbyt głupi, aby w tym uczestniczyć, albo zbyt słabi, aby mieć realny wpływ na wyniki. Ale, ale... nie łam się, przed Twoim przyjazdem ściągnąłem 20 graczy z zaprzyjaźnionego klubu pierwszej ligi - Politehniki 1921 Stiinta Timisoara. Ich prezes jest znajomym mojego kuzyna, który ma dług wobec mojego brata. Obejrzyj ich sobie i działaj...

 

 

No i zacząłem działać...

Odnośnik do komentarza
Też jestem ciekaw. Wiesz, FM08 traktuję jak kochankę i jak mi się znudzi, albo mnie wkurzy, to wrócę do stałego związku z FM06

Wstydź się :amasz:

Zresztą możesz sobie wracać do FMa 06, ale opek ma być prowadzony do końca świata i jeszcze dzień dłużej ;-)

Odnośnik do komentarza

Będę starał się pisać w miarę regularnie, ale mam takie braki czasowe, że może być to dłuuugi sezon :)

 

 

 

Prezes nie żartował, faktycznie ściągnął 20 graczy jednego klubu. Niestety sprowadził ich hurtem, a przy takich transakcjach nie trudno o śliwki-robaczywki. Szkoda tylko, że kontener, którym najprawdopodobniej przywieziono mi tą paczkę musiał jechać do nas baaardzo długo, bo cały towar najzwyczajniej w świecie nadawał się do wywalenia. Oczywiście nie słyszano tutaj o reklamacji, albo chociaż o rękojmi... Rad nie rad zabrałem się za trening, po którym zrobiłem sobie kilka notatek dotyczących mojego nowego zespołu... przy zawodnikach nie wypożyczonych stawiałem "*"

 

Bramkarze

 

1. Cristian Zimmermann - 24 lata - Bóg futbolu, oczywiście jak na warunki panujące w Resicie, pewnie w każdym meczu będzie miał szansę się wykazać

12. Sorin Robotin* - 29 lat - leniwy, nierozgarnięty, plusy? - wielki jak dąb

 

Obrońcy

 

4. Cristian Galan - 18 lat - młodość to jego atrybut... niestety jedyny

19. Cristian Scutaru - 20 lat - cholera, mam stopera z prawdziwego zdarzenia - ma dwie nogi, dwie ręce, jest silny i wysoko skacze, piłka mu przeszkadza

2. Eugen Miculescu* - 23 lata - jeden z 3, którzy się ostali, jedyny obrońca, który umie kopać lewą nogą lepiej niż prawą, co nie oznacza, że umie w ogóle kopać

16. Gabriel Siminic - 21 lat - bezpłciowy średniak, nie wyróżnia się, nawet na zbiórce w szeregu staje za kolegami...

13. Ioan Mera - 20 lat - jest liderem w jednej ze statystyk... jest najwyższy

6. Rares Soporan - 22 lata - no to mam dwóch obrońców

3. Fabian Teusan - 19 lat - kolejny młody, z nadziejami, bez talentu

??. Daniel Petrut - 18 lat - Ten nawet numeru nie ma...

 

Pomocnicy

 

7. Alexandru Popovici - 18 lat - to jeszcze dziecko... jeszcze się nie goli, pod prysznicem nie ściąga majtek... ech...

8. Adrian Poparadu - 19 lat - umie podawać i przyjąć górną piłkę - nie jest źle

14. Victor Rada - 20 lat - nawet od czasu do czasu trafił z dystansu w światło bramki

11. Ionut Matei - 22 lata - ważne, że jest pracowity... pewnie powtarzają mu to odkąd włożył buty do gry w piłkę

18. Razvan Rivis - 18 lat - ma fajny numer

15. Bogdan Straut - 21 lat - mam ofensywnego pomocnika, nie wierzę, może te kilka zagrań to był jakiś przypadek?

21. Daniel Cojocaru - 23 lata - szybki, piekielnie szybki, może w klubie jest sekcja lekkoatletyczna?

 

Napastnicy

 

9. Mircea Axente - 20 lat - umie grać bez piłki, z piłką już radzi sobie gorzej

?. Florin Dochita - 20 lat - wyrośnięty, szybki, gibki... myślę, że w 10-boju dałby sobie radę

10. Alexandru Martinescu - 21 lat - start do piłki... i tyle... mam już swoją tajną broń do taktyki "pier****nij na Dawidka"

??. Vali Popescu - 16 lat - wali, wali ale nic więcej...

 

 

Jedyne co mogłem zrobić to rozpocząć poszukiwania... skautów, których w klubie nie było. Tymczasem wsiadłem do swojej służbowej Daci (nie, nie Logan) i zacząłem jeździć po miejscowych boiskach w poszukiwaniu kogoś, kto chciałby zostać piłkarzem naszego klubu.

Odnośnik do komentarza

Okres przygotowawczy nie odbiegał specjalnie od tego, do czego przywykłem w Polsce. Obóz kondycyjny, na którym na przemian biegaliśmy po lesie i piliśmy wódeczkę. Potem obóz szybkościowy, na którym na przemian robiliśmy interwały i ganiałem za połową składu, aby nie paliła w kiblach, bo nawet kulturalnie załatwić się nie dawało. Oczywiście w międzyczasie graliśmy sparingi, a ja po znalezieniu dwóch pseudo-skautów (ocena umiejętności gracza 6 to był max) i wysłaniu jednego do Rumunii, a drugiego do Serbii, zająłem się przygotowywaniem taktyki. Nie powiem, że było to łatwe, bo musiałem uwzględnić wszystkie nasze braki oraz oba atuty - waleczność i serce do walki.

 

Sparingi dały mi jasno do zrozumienia, że... wdepnąłem w kupę. Po tragicznej grze sromotnie przegrywaliśmy z drużynami nawet tylko minimalnie lepszymi (na papierze) od nas, natomiast wygraliśmy po wielkich męczarniach z przeciwnikami, którzy nazwani amatorami mogliby jeszcze uwierzyć, że potrafią grać w piłkę. Mimo słabej gry nie zraziłem się do obranej taktyki, która idealnie mi pasowała do warunków. Skoro trafiłem do archaicznego klubu, to i pamiętające czasy Piechniczka niezniszczalne 3-5-2 powinno się sprawdzić. Zdecydowałem, że taktyki zmieniać nie będę do momentu, aż zanotujemy serię 10 porażek.

 

Wyniki sparingów:

 

Towarzyski

23.06.2007 - Colterm - 362 widzów

 

[ROM] FCM Resita - [uKR] Arsenal Kijów 0:1 (0:1)

2. Chekh 0:1

 

 

 

Towarzyski

28.06.2007 - Colterm - 3383 widzów

 

[2L] FCM Resita - [1L] Politehnika 1921 0:2 (0:2)

9. Karamyan 0:1

35. Karamyan 0:2

 

 

 

Towarzyski

02.07.2007 - Stadion przy Harcerskiej - 1681 widzów

 

[POL] GKS Jastrzębie - [ROM] FCM Resita 2:0 (1:0)

19. Zbikowski 1:0

71. Jadach 2:0

 

 

 

Towarzyski

05.07.2007 - Colterm - 326 widzów

 

[2L] FCM Resita - [1L] Dacia Mioveni 0:1 (0:0)

70. Olteanu 0:1

 

 

 

Towarzyski

09.07.2007 - Gloria - 87 widzów

 

Gloria Resita - FCM Resita 1:2 (1:1)

33. C. Nica 0:1

43. O. Bunea 1:1

66. M. Fomitescu 1:2 (sam)

 

 

 

Towarzyski

12.07.2007 - Stadion miejski nad Despotovicą - 77 widzów

 

[siC] Takovo - [ROM] FCM Resita 0:3 (0:2)

6. S. Anghel 0:1

34. D. Ignatenko 0:2

47. D. Ignatenko 0:3

 

 

 

Towarzyski

04.08.2007 - Colterm - 16 widzów

 

FCM Resita - FCM Resita U-19 3:2 (2:0)

22. D. Ignatenko 1:0

25. A. Tanc 2:0

68. A. Ristache 2:1

80. R. Soporan (czerw/k)

84. S. Hrinca 2:2 (kar)

87. F. Dochita 3:2

 

 

 

 

Zwycięstwa nad amatorami z Serbii (pewne), juniorami naszego klubu (wydarte z gardeł młodych rumuńskich piłkarzy), czy też z klubem filialnym grającym bodajże w piątej lidze chluby przynieść nie mogły. Optymizmu też nie. Dlatego też nie zdziwiłem się, gdy zarząd klubu poinformował mnie krótkim komunikatem, że powinienem się poprawić. Początek sezonu musiał być udany, pomóc w tym wszystkim miały dwie rzeczy - nowe twarze w klubie, oraz kalendarz gier ligowych, który zakładał, że pierwsze dwa mecze będziemy grali u siebie. Z tego co udało mi się ustalić, u siebie graliśmy o jakieś 10% lepiej niż na wyjazdach, a to oznaczało tylko jedno - 15% szans na zwycięstwo. Jedyne co mnie martwiło, to postawa sędziów, która była tak bardzo zależna od zasobności klubowego portfela...

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...