Skocz do zawartości

Widzew Łódź


Rekomendowane odpowiedzi

Nawet grając w przewadze 2 zawodników nie potrafiliśmy wygrać.. Potem także czerwoną kartkę otrzymał Kuklis i mecz skończył się 1-1. Nie jest źle, spójrzcie na ŁKS, moim zdaniem jest to murowany kandydat do spadku. My powinniśmy się utrzymać. Tylko trzeba kupić kogoś sensownego podczas zimowego okienka transferowego.

Odnośnik do komentarza

A niewykluczone, że Oshadogan poleci... W sumie wcześniej był wyróżniającą się postacią, ale na chwilę obecną jest kiepściutki jak... i zresztą cała drużyna. Sam nie wiem czy się cieszyć, czy może jednak jest szansa, że powróci do lepszej formy.

 

Z najpilniejszych wzmocnień, to nam teraz potrzeba wszechstronnego... prawnika ;P

Odnośnik do komentarza
Jarosław Bińczyk: Czy to prawda, że chce Pan definitywnie zrezygnować z działalności w Widzewie?

 

Zbigniew Boniek: Byłem przekonany, że 7 grudnia, podczas spotkania udziałowców, przekażę swoje akcje Sylwestrowi Cackowi. Ale po wydarzeniach z ostatniego tygodnia trochę zmieniłem zdanie. Zostaję w Widzewie do wyjaśnienia sytuacji z Wojciechem Szymańskim. Jeszcze raz powtarzam, że klub z tą sprawą nie ma nic wspólnego, ale nie zamierzam uciekać. Przecież mało kto wie, że jeśli zgłosił się do nas ktoś z wierzycieli poprzedniej spółki z wyrokiem sądowym, płaciliśmy zobowiązania. Tak jak choćby Wiśle Płock.

 

Musi Pan jednak przyznać, że zatrzymanie udziałowca nie wpłynęło dobrze na wizerunek klubu.

 

- Jeśliby się okazało, w co nie wierzę, że Widzew w jakimś sensie jest odpowiedzialny za to, co zrobił pan Wojtek, to powinniśmy ponieść konsekwencje. Ale na pewno nie może to być degradacja, bo dzięki temu Widzew ani się nie utrzymał, ani nie awansował. Może odpowiadać za to, że Wojciech Szymański był jego działaczem. Wachlarz kar jest bardzo szeroki... Pan Bakalarczyk mówi, że sprawa Szymańskiego może utrudnić mu podpisanie kontraktów z nowymi zawodnikami. To dobrze, bo jeśli miałby wziąć takich, jak sprowadzał do tej pory, to lepiej, żeby nie trafili do Widzewa. Sporo jednak pan Cacek stwierdził, że pan Bakalarczyk jest najważniejszy w klubie, to dla mnie nie ma tam miejsca. Inna dziwna rzecz, to stałe żądanie dymisji Władysława Puchalskiego. Ja do ludzi się przywiązuję i za nich odpowiadam, dlatego nie pozwolę, by im robić krzywdę. Dlatego w czwartek prezes Puchalski chyba będzie się musiał podać do dymisji, żeby nie mieć nieprzyjemności.

 

Dlatego chce Pan zrezygnować?

 

- Wiadomo, że w Polsce pierwszoligowe kluby piłkarskie muszą być spółkami akcyjnymi, chociaż niekoniecznie jest to dobre. Już wcześniej stwierdziłem, że nie chcę być głównym udziałowcem, ale zamierzam dalej pomagać Widzewowi. Udało nam się pozyskać do pomocy bardzo dobrego i bogatego człowieka - Sylwestra Cacka. To co zostało zapowiedziane na konferencji przed sezonem, było realizowane przez kilka dni.

 

Co się później zmieniło?

 

- Nabrałem wody w usta i nie odzywałem się. Ale ostatnie wypowiedzi pana Bakalarczyka, według mnie, przekreślają go jako wiceprezesa do spraw sportowych. Mogę teraz ujawnić, że miałem inne plany. Za sprawy sportowe miał odpowiadać w Widzewie Piotr Burlikowski [pracował wcześniej w Koronie Kielce - red.], z którym byłem już dogadany. Niestety, pan Cacek stwierdził, że dla niego pan Bakalarczyk jest wyrocznią, w związku z tym już trzy miesiące temu zrozumiałem, że nie ma potrzeby, bym trzymał mały pakiet udziałów, skoro wszystko odbywa się poza mną.

 

Przecież na przedsezonowej konferencji prasowej Sylwester Cacek stwierdził, że Pan ma zajmować się stroną sportową Widzewa...

 

- Ale to były tylko słowa, bo kupowanie zawodników czy zmiana trenera odbywało się poza mną. Jeszcze raz podkreślam, że absolutnie nie zgadzam się z polityką prowadzoną przez pana Bakalarczyka. Przecież ostatnio Widzew porusza się tak, jakby ktoś założył mu w lesie maskę na oczy, dlatego wpada na każde drzewo. Wyrzucenie Michała Probierza i zatrudnienie pana Marka Zuba było wielkim błędem. Mówię to z przykrością, bo nie znam pana Zuba. Moją tezę potwierdza jednak wydarzenie, które miało miejsce w sobotę po meczu z Zagłębiem Lubin.

 

Chodzi o zamieszanie z Josephem Oshadoganem?

 

- Tak. W niedzielę we Włoszech Antonio Cassano pokłócił się na boisku ze swoim trenerem. Ten chciał go pobić, więc został wyrzucony z boiska, zaś Cassano dostał żółtą kartkę. We wtorek wydział dyscypliny dał im po dziesięć tysięcy euro kary, ale wcześniej, bo już minutę po meczu, obaj poszli razem na konferencję prasową i przeprosili za swoje zachowanie, bo takie rzeczy mogą się zdarzyć.

 

Podobno jednak cała sytuacja była wynikiem nieporozumień między zawodnikami polskimi a włoskimi.

 

- Dzisiaj, w okresie globalizacji, nie ma liczącej się drużyny w Europie, w której nie ma obcokrajowców. Występują nawet w reprezentacjach. Włosi do widzewskiej piłki wnieśli dużo, ale i nauczyli się trochę w Widzewie. Nie wiem, o co chodzi w krytyce Oshadogana czy Stefano Napoleoniego. Bez nich Widzew na pewno miałby znacznie mniej punktów. Poza tym prezes Bakalarczyk mówiąc, że był to ostatni mecz Oshadogana w Widzewie, zapomniał, że jest coś takiego, jak kontrakty, których trzeba przestrzegać. Już po tej wypowiedzi dzwonili do mnie menedżerowie, którzy chcą wziąć Napoleoniego, Oshadogana i Ukaha. Poza tym są inne narzędzia, żeby ukarać piłkarza, który zrobił źle, niż publiczne wyrzucanie go. Oglądałem ten mecz i widziałem, że zawodnicy mieli prawo się zdenerwować. Przecież trener nie reagował, gdy jego drużyna grała z przewagą dwóch zawodników, a na boisku było sześciu obrońców. Pewnie Oshadogan chciał na to zwrócić uwagę.

 

Mówi się o barierze między Polakami a Włochami. Czy na Zachodzie takie rzeczy się zdarzają?

 

- Przede wszystkim bariery tworzą ludzie. Nie wiem, czy pamiętacie, że według pana Bakalarczyka Franciszek Smuda nie może pracować w Widzewie, bo ma tylko charyzmę. Charyzma w pracy jest jedną z najważniejszych rzeczy, bo ludzi trzeba umieć za sobą pociągnąć. Dziś w pionie sportowym Widzewa nie ma ani jednego człowieka, który może to zrobić. Oczywiście oprócz Tadka Gapińskiego. To człowiek o takiej wiedzy, że pan Bakalarczyk powinien pięć razy w tygodniu zapraszać go na obiad. Tymczasem został odstawiony, bo jest człowiekiem Bońka. To chore. Po takim trudnym meczu, jak z Zagłębiem Lubin, trener musi wejść do szatni i powiedzieć: "Chłopaki, ten mecz trzeba było wygrać, ale się nie udało. Głowa go góry, gramy dalej". A Marek Zub tego nie zrobił. Mało tego, powinien pójść na bok z Oshadoganem, wyjaśnić sobie nieporozumienie i powiedzieć o tym na konferencji prasowej. Wtedy nikt by tego już nie ciągnął.

 

W piątek spotyka się Pan z Sylwestrem Cackiem. Czy porozumienie między wami jest jeszcze możliwe?

 

- Pan Cacek chce zbudować wielki Widzew, ale jego wizja i moja są absolutnie różne. A największą różnicą jest pan Bakalarczyk. Drużyna musi pójść za kimś, kto ma charyzmę czy charakter. Niestety, w Widzewie nie mają tego ani trenerzy, ani dyrektor sportowy. Nie będę firmować tego swoim nazwiskiem.

 

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

 

Wcale się Bońkowi nie dziwię, że chce odejść. Od początku mnie Bakalarczyk wkurwiał i zdania o nim nie zmienię, beznadziejne transfery, tu jednak muszę przyznać, że myślałem, że Kiełbasa okaże się wzmocnieniem, ale jednak jego czas już chyba minął. Bakalarczyk - WON i kładź się w śnieg!!

Odnośnik do komentarza
Wojciech Szymański, były sponsor Świtu Nowy Dwór Mazowiecki i udziałowiec Widzewa, mówi, że kupował mecze od pośredników. Płacił im po 10-12 tys. zł. - Nie podam żadnych nazwisk, mogę tylko powiedzieć, że Zbigniew Boniek nie miał z tym nic wspólnego - mówi Szymański w dzienniku "Polska"

 

W rozmowie z Szymańskim nie padają żadne konkrety - ani co do meczów, które zostały kupione przez kluby, w których działał sponsor, ani co do nazwisk zamieszanych w aferę działaczy, trenerów, czy piłkarzy. To raczej osobiste wyznanie - opowieść o mechanizmach z jakimi zetknął się Szymański działając w polskiej piłce.

 

- Wiedziałem o co w niej chodzi, ale dopiero po awansie do ekstraklasy ze Świtem zorientowałem się... o co tak naprawdę chodzi - opowiada Szymański, właściciel firmy wędliniarskiej Lukullus.

 

- Po rundzie jesiennej pozbyłem się jakichkolwiek złudzeń. Zdobyliśmy wtedy pięć punktów. Były mecze, w których w ostatnich minutach regularnie gwizdano karne przeciwko nam. Wtedy pomyślałem sobie, że w naszej piłce nie może być uczciwie - mówi Szymański. Zorientował się, że tym wszystkim rządzi "jakiś układ" i nie da się pewnych rzeczy przeskoczyć. Albo jesteś w układzie, albo nie. Jeśli nie, to spadasz z ligi i tracisz pieniądze, które zainwestowałeś. Trenerzy i piłkarze przychodzili i mówili "Prezesie, widzisz jak nas kręcą". "My też potrzebujemy czegoś na organizację meczu" - Szymański wtedy postanowił "wspomóc" swoją drużynę.

 

Mówi, że płacił wyłącznie pośrednikom - tajemniczym osobom, "które kręciły się wokół klubu". Nie podaje nazwisk, ale wymienia kwoty: 10-12 tys. zł za mecz. Nie wie jak te pieniądze były dzielone - ile dostawali sędziowie, ile obserwatorzy, a ile brał pośrednik. Dodaje, że pieniądze na łapówki nie pochodziły z żadnego tajnego funduszu w klubie, ale z jego prywatnej kasy: - Zamiast dawać pieniądze na potrzebujące dzieci, dawałem na mecze.

 

Szymański podkreśla, że w Widzewie też kupował mecze, ale był jedyną osobą, która o tym wiedziała. - Nikt inny nie wiedział. Zbigniew Boniek nic nie wiedział - zaznacza.

 

Opowiada, że nigdy nie zapomni nocy spędzonej w zeszłym tygodniu we wrocławskim areszcie (po przesłuchaniu przyznał się do winy). - Usiadłem na pryczy i zacząłem się zastanawiać po co mi to wszystko było - wzdycha Szymański, od którego kilka lat temu zaczęła się... walka z korupcją w piłce, po tym jak ujawnił, że piłkarze Świtu sprzedali mecz barażowy Szczakowiance.

 

Szymański mówi, że nie wierzy w czystą ligową piłkę w Polsce. Jego zdaniem do 2004 r., gdy w życie weszły nowe, ostrzejsze przepisy antykorupcyjne, nie było nikogo, kto nie otarłby się o korupcję.

 

"Szlachetnie" Szymański, tylko czy ktokolwiek w to wierzy?

Odnośnik do komentarza
Jak dowiedział się Sport.pl, wrocławska prokuratura przekaże w najbliższym czasie Wydziałowi Dyscypliny PZPN materiały dotyczące handlu meczami przez Widzew Łódź i Zagłębie Lubin. Obu klubom grozi degradacja z Orange Ekstraklasy.

 

To właśnie o tych dwóch klubach, według naszych źródeł, mówił w rozmowie z PAP wiceprzewodniczący WD Robert Zawłocki, zapowiadając, że dwóm klubom - mistrzom Polski - zostaną jeszcze w grudniu przedstawione zarzuty korupcyjne.

 

Według informacji zdobytych przez Sport.pl, prokuratura przekaże dowody w sprawie przynajmniej 8 meczów Widzewa, kilku meczów Zagłębia Lubin oraz słynnego meczu barażowego Szczakowianki Jaworzno ze Świtem Nowy Dwór.

 

- Znam treść tych dokumentów i mogę powiedzieć, że są tam materiały o podobnym charakterze i podobnym standardzie dowodowym, jak w przypadku ukaranych już wcześniej klubów. Zależy nam, aby opierać się nie na poszlakach, a na mocnych dowodach, a takie właśnie w tej dokumentacji są. W tym przypadku także będziemy realizowali politykę krótkich postępowań i surowych kar, do degradacji włącznie - zapowiedział wiceszef WD. Do tej pory za "ustawianie" wyników meczów ukaranych zostało sześć klubów - kara degradacji spotkała trzech pierwszoligowców - Arkę Gdynia, Górnika Łęczna i Zagłębie Sosnowiecoraz dwa kluby drugoligowe - KSZO Ostrowiec Św. i Górnika Polkowice, a Podbeskidziu Bielsko-Biała zostały odjęte punkty.

 

Cóż, wygląda na to, że w tym sezonie będziemy walczyć o utrzymanie w 2 lidze. Szczerze mówiąc chyba lepiej byłoby rozpuścić to wszystko na cztery wiatry i zacząć od A-klasy; bez bagażu niejasnej sytuacji z długami SPN być może udałoby się znaleźć możnego sponsora - mogli w Zabrzu, mogli w Kielcach, to czemu nie można w Łodzi?

Odnośnik do komentarza

w Łodzi nie można, bo sa dwa kluby i tak jak rzekomy nowy właściciel ŁKS, właściciel sieci Sphinx, oświadczył, że nie wejdzie, bo straci klientow w Warszawie i po stronie Kibiców Widzewa... Carlsberg z Harnasiem zaryzykowali sponsoring na koszulkach... i nie wiem czy było to opłacalne...

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
Na razie nie będę komentował decyzji Związkowego Trybunału Piłkarskiego PZPN o zawieszeniu licencji dla naszego klubu - powiedział wiceprezes KS Widzew Łódź SA Grzegorz Bakalarczyk

Jak poinformował w środę przewodniczący Trybunału Adam Gilarski, jeżeli władze KS Widzew Łódź SA nie spłacą długów swoich poprzedników wobec członków PZPN, łódzki klub nie przystąpi w lutym do rozgrywek Orange Ekstraklasy. Gilarski nie powiedział, o jaką kwotę chodzi.

 

- Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat. W najbliższym czasie przygotujemy komunikat, w którym poinformujemy o dalszych krokach - mówił PAP Bakalarczyk.

 

Ponownie doszło do zmian personalnych w Widzewie. We wtorek późnym wieczorem Rada Nadzorcza przyjęła rezygnację prezesa Władysława Puchalskiego oraz wiceprezesa ds. marketingu Marcina Bujnowicza.

 

Nowym prezesem łódzkiego klubu ma zostać Bogusław Sosnowski, bliski współpracownik właściciela większościowego pakietu akcji KS Widzew Łódź SA Sylwestra Cacka. Informacji tej nie potwierdził jednak Bakalarczyk.

 

Zdaje się, że Widzew jest w poważnych opałach.

Odnośnik do komentarza
Hmm. Z tego co widziałem to całkiem nieźle. Naprawdę niezłe spotkanie zagrał z Górnikiem i Zagłębiem. W Łęcznej też nie grał zbyt słabo to i w Widzewie ma pewne miejsce w składzie. Jak dla mnie na plus.

Heh jak dla mnie to on nic pozytywnego do Widzewa nie wzniósł. Były mecze, że nie mieścił sie w składzie. I do tego cios karate, bodajże w meczu z Górnikiem :kekeke:.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...
Joseph Dayo Oshadogan i Alain Elvis Bono Mack Mboune nie zagrają wiosną w łódzkiej drużynie. W środę dowiedzieli się, że nie pasują do Widzewa.

 

Pozostali piłkarze z obecnej kadry wyjadą w czwartek na zgrupowanie do Spały. - Wszyscy będą brani pod uwagę przy ustalaniu składu na wiosnę - zapewnia Marek Zub, trener Widzewa.

 

Zawodnicy ci są więc jedynymi piłkarzami, którzy odejdą z łódzkiej drużyny w przerwie zimowej. Odejdą, jeśli będą tego chcieli, bo obaj mają ważne kontrakty. Na razie zostali jednak przesunięci do rezerw, a ich menedżerowie mają im szukać nowych klubów. Jeśli nie znajdą, to Widzew jest gotowy ponosić koszty ich utrzymania do końca obowiązywania kontraktów. - O rezygnacji z tych piłkarzy zdecydowały dwie sprawy - twierdzi Zub. - Po pierwsze umiejętności sportowe, a po drugie stosunek do pracy, trenerów i klubu. Nie pasują mentalnie. Chcemy budować drużynę na zawodnikach, którzy będą tworzyć jedność. Gwiazdorstwa nie będziemy tolerować. Jeśli jeszcze ktoś tego nie zrozumie, to też będzie musiał odejść.

 

:doh!: Oshadogan nie pasuje do Widzewa? Pomimo tego, że w tym sezonie spisuje się trochę gorzej niż w poprzednim, jednak nie zgadzam się z tą decyzją Zuba. Józek jest pewnym punktem naszej obrony.

Odnośnik do komentarza

Kawał gnoja z Piechny :].

 

Grzegorz Piechna kilkanaście dni temu rozstał się z Widzewem i najwyraźniej ma duży żal do łódzkiego klubu. Otwarcie mówi bowiem, że będzie czuł satysfakcję, jeśli widzewska drużyna znajdzie się w drugiej lidze. "Myślę, że Widzewowi nikt nie popuści i bardzo możliwe, że zostanie zdegradowany. Na pewno będzie wtedy jakaś satysfakcja. Tym bardziej jak zacznę strzelać i awansujemy. Wtedy powiem: sorry, wy mnie nie chcieliście, a ja teraz zdobywam gole w ekstraklasie" - wyznał Piechna w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

 

Takie słowa brzmią co najmniej dziwnie w ustach człowieka, który raptem niespełna pięć miesięcy temu zapewniał, że Widzewowi zawsze kibicował i marzył, by w tym klubie występować. "Jako młody człowiek przyjeżdżałem na mecze Widzewa i kibicowałem temu klubowi" - opowiadał na konferencji prasowej, po podpisaniu umowy z łódzkim klubem. Wychodzi na to, że od miłości do nienawiści rzeczywiście jest tylko jeden krok...

 

Do ekipy Widzewa na zgrupowaniu w Spale dołączyli Fabiniak i Mierzejewski. Jak na razie zero transferów, czekamy na werdykt PZPN.

Odnośnik do komentarza
Do przebywających na zgrupowaniu w Spale widzewiaków dołączyło w poniedziałek trzech nowych zawodników. Wszyscy są Brazylijczykami i będą przez najbliższe dni testowani. Najprawdopodobniej będą już uczestniczyć w popołudniowych zajęciach, pomimo iż mają za sobą wyczerpującą podróż. Dopiero rano wylądowali w Warszawie, a stamtąd do Spały zawiózł ich osobiście Grzegorz Bakalarczyk, wiceprezes ds. sportowych.

 

Brazylijczycy mają od 20 do 23 lat. Najbardziej znany jest 23-letni napastnik Gustavo Salgueiro, który ostatnio grał w japońskim klubie drugoligowym Montedio Yamagata. Młodszy od niego o rok Jonathan Ribeiro da Silna jest obrońcą i reprezentuje brazylijski Clube Esportivo. Natomiast 20-letni Cesar Rodrigo jest środkowym pomocnikiem z Internacionalu.

 

Hmm, miałem spaść z krzesła? To spadłem ;]. Braziliana się zaczyna w Widzewie chyba..

 

Chociaż: http://pl.youtube.com/watch?v=UDOCMFEPRWQ&...feature=related

 

A Gustavo to może mieć fajne zdjęcie z Nakatą chyba conajwyżej ;). (vide Douglas-Robinho)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...