Skocz do zawartości

Nad pięknym modrym Dunajem


gilik

Rekomendowane odpowiedzi

- Dziś masz wystawić słabszy skład lub kazać zawodnikom mieć „słabszy dzień”. Wiesz o co chodzi. – szepnął mi na ucho prezes, gdy zjawiłem się przed meczem w szatni.

- Nie ma szans. Gramy dziś o zwycięstwo, bo muszę się odegrać na nich za zeszły sezon. – Odparłem mu, ale chyba niezbyt przekonywująco.

- Bo nie będzie wypłaty dla ciebie i dla piłkarzy! Gramy dla kasy!

- Honoru trochę, chłopie, honoru!

- Dziś wszystko można jeden jedyny raz załatwić, a o tym nikt się nie dowie.

- Ile już razy było to „jeden jedyny”?

- A czy to ważne? Macie dziś przegrać i tyle! To jest rozkaz! – Prezes teraz już krzyczał na cały budynek klubowy, a może słyszeli to nawet pierwsi kibice na trybunach.

- Mam w dupie te twoje rozkazy! Nie jestem twoją marionetką! Odchodzę! – Wyszedłem z szatni.

- Ostatni mecz jesieeee….. – Chyba było jesienny, ale już końcówki nie słyszałem.

 

Miałem już dość polskiego futbolu, w którym więcej było układów niż czystej gry, gdzie ludzie grają dla przyjemności. Bo jak inaczej można mówić o handlu meczami w czwartoligowym wydaniu? Miałem tego serdecznie dość, miałem dość patrzenia i mówienia ohydnych kłamstw wiernym kibicom, że byliśmy słabsi, że nie daliśmy dziś rady. Oni chcieli się cieszyć z każdego zwycięstwa, z każdego remisu, a nawet z każdej porażki. Jednak gdyby wiedzieli, z jakich sytuacji wynikały porażki… Nie mogłem dłużej już okłamywać nielicznych, aczkolwiek wiernych fanów i przed meczem wdarłem się na stanowisko „spikera” i wykrzyczałem wszystko. Od razu wybiegłem ze stadionu. Bynajmniej nie bałem się o swoją skórę, ale chciałem szybko zapomnieć.

 

Jak z procy wparowałem do swojego domu. Równie szybko spakowałem wszystkie swoje rzeczy, wszystkie oszczędności i obrałem kurs na najbliższe lotnisko. Celem podróży miała być jedna z europejskich stolic. Docelowo liczyłem, że uda mi się załapać na lot do Wiednia, gdzie mieszka mój przyjaciel z dzieciństwa. Często z nim korespondowałem i wiedziałem, że ma ciekawe znajomości w mojej branży. Na dodatek sam w niej od kilku lat pracuje. Bynajmniej nie jest trenerem, a jest właścicielem jednego z klubów. Pomyślałem, że mógłby mi pomóc i w parę minut byłem na lotnisku. Chwilę później już spokojnie siadziałem w samolocie do Wiednia…

Odnośnik do komentarza

Wiedeń, piękne miasto, ale cóż z tego, skoro nie wiem gdzie mam się udać, aby nie zgubić się. Na dodatek było już późno i powoli ściemniało się na dworze. Pierwsze kroki skierowałem więc do budki telefonicznej w hallu lotniskowym. Po chwili wiedziałem już, gdzie mam skierować kolejne kroki. Po wyjściu z terminalu zatrzymałem pierwszą lepszą taksówkę. Powiedziałem mu gdzie ma jechać, jednak ten się obrócił i popatrzył na mnie spod byka. Tak, przecież on nie umie polskiego- pomyślałem sobie. Po chwili niedomówień kierowca ruszył na wskazany przeze mnie adres. Droga była krótka i szybka, ale na miejscu było jakby pusto. Przywitał mnie tylko jakiś facet i zaprowadził do pokoju, w którym zasnąłem.

 

Dnia następnego ten sam gość obudził mnie o siódmej rano. Myślałem, że gościa uduszę, ale powstrzymałem się na widok śniadania przy łóżku. Myślałem wprawdzie, że będę spał długo, ale na widok jedzenia odeszła mnie ochota na sen.

 

Po posiłku wreszcie zobaczyłem tego, na kogo liczę. Wszedł do pokoju w czarnym garniturze i przyciemnionych okularach. W pierwszej chwili nie mogłem poznać Krzyśka, ale później nie było końca serdecznych uścisków, wspominania wspólnych zabaw i opowiadania o swoim dotychczasowym życiu. Powiedziałem także z jaką prośbą przyjechałem do niego. Uśmiechnął się tylko i zapewnił, że pomoże. Niczego jednak nie obiecał. Na dobry początek zabrał mnie ze sobą do siedziby jego własnego klubu.

 

Widziałem tam w pełni profesjonalny klub, począwszy od kilku boisk treningowych, salą do odnowy biologicznej, a skończywszy na rzeszy dygnitarzy, dyrektorów, trenerów, którzy przychodzili do klubu nie tylko na treningi i mecze, a również i w biały dzień. Trening również różnił się od tych w Polsce. Nikt się nie obijał, wszyscy dokładnie wykonywali zadania odpowiednich trenerów, z dużym zaangażowaniem na dodatek. Tak sobie zamarzyłem, że może i ja miałbym kiedyś taki zespół, z takimi zawodnikami…

Odnośnik do komentarza

Kolejne dni, tygodnie mijały, a Krzysiek nie mógł mi pomóc. Nie chciałem go zbytnio obciążać, więc szykowałem się do wyjazdu gdziekolwiek. Jednak karta się nieco obróciła, gdyż zrezygnował z pracy trener jednej z grup młodzieżowych w klubie. Przyznał, że ma opory przed zatrudnieniem znajomego na tym stanowisku, a i pieniądze nie będą duże, ale zgodziłem się na taki wariant. Krzysiek powiedział jednak, że będzie szukał dla mnie lepszej roboty.

 

Pierwszy trening przeprowadzić miałem porankiem następnego dnia. Było ich zaledwie kilku, ciężko było ich nawet podzielić do wewnętrznej gierki. Jakoś przeprowadziłem ten, później następne treningi, a za każdym razem było jakby więcej dzieciaków. Nie dziwiło mnie to, wszak robiła się wiosna i zbliżały się pierwsze mecze młodzików. Od jednego z młodych adeptów usłyszałem, że przyczyną większego zainteresowania piłką jest moje rzekome ciekawe prowadzenie treningów i dobry kontakt z dziećmi.

 

Przyszły pierwsze spotkania, a tu zadziwiająco dobrze radzili sobie moi podopieczni. Szli jak burza, od zwycięstwa po zwycięstwo. Strzelali bardzo dużo bramek, tracili mało. Na dodatek składnie wymieniali pomiędzy sobą piłkę. Sezon się powoli kończył, a ja zżyłem się z młodzikami. Inna sprawa, że wreszcie pojawiła się możliwość prowadzenia seniorskiego zespołu i od nowego sezonu zmienię miejsce pracy.

 

Do tego momentu pozostało jednak jeszcze dużo czasu, a ja wiedziałem tylko w jakim kraju będę pracował. Nazwa klubu pozostawała dla mnie niespodzianką. Zastanawiałem się tylko czy ma to być prawdziwa niespodzianka czy ukrywanie przede mną jakiegoś strasznego miejsca, w którym mam pracować. Pozostawało mi więc tylko uczyć się pilnie nowego języka, jakim będę musiał się porozumiewać z innymi.

Odnośnik do komentarza

Sezon się skończył, pożegnałem się z moimi dotychczasowymi podopiecznymi i wraz z Krzyśkiem udaliśmy się w drogę. Długą drogę… Minęła ona jednak w miarę szybko. A gdy zatrzymaliśmy na miejscu pod stadionem i budynkiem klubowym umiałem przeczytać widniejący na bramie napis ФК Дунав Русе.

Ruse jest miejscowością bułgarską położoną nad dolną częścią Dunaju przy samej granicy z Rumunią. Jest to piąte pod względem wielkości miasto w Bułgarii, liczące ponad 177 tysięcy stałych mieszkańców. Miasto założone zostało w czasach rzymskich, prawdopodobnie około roku 80 p.n.e. Wielokrotnie zmieniało swoje nazwy i charakter. W ostatnich latach Ruse stało się jednym z większych i najważniejszych ośrodków przemysłowych Bułgarii.

 

O klubie wiedziałem już dużo mniej. Jego nazwa to Dunaw Ruse. Założony został w 1919 roku. Obecnie jest klubem półzawodowym. Nazwa obiektu to Gradski Stadion, może pomieścić aż 10 000 widzów, z czego 3 000 może mieć miejsca siedzące. Baza treningowa potrzebuje pewnych, a raczej pokaźnych inwestycji, a o obiektach dla młodzieży lepiej nie wspominać… W trakcie podpisywania kontraktu prezes Sewadalin Petrow ujawnił mi także, że w klubowej kasie znajduje się 322 tysiące bułgarskich lewów, z czego na płace mogę wydawać 7,750 BGN, a na transfery 50,000 BGN. Sponsora mam jednak mało hojnego, gdyż na sezon wpłaca na konto zaledwie 35,500 lewów.

 

Wyszliśmy na zewnątrz budynku, gdzie na porośniętym zieleniutką trawą boisku moi przyszli współpracownicy żywo gestykulowali siedząc koło stolika. Na stole leżała (chyba specjalnie kupiona) butelka rakiji. Wraz z Sewadalinem dosiedliśmy się do reszty. Zasiadłem koło 33-letniego asystenta, a zarazem stopera, Enigbara Enigbarowa (33, BUL). Dalej siedział jedyny, musiał więc być niezwykle uniwersalnym człowiekiem, trener Donawu, Miroslaw Zlatański (40, BUL). Po drugiej stronie stołu siedział sztab medyczny, składający się z dwu fizjoterapeutów. Pierwszy to starszy pan z dużą i siwą brodą, Ivwan Indżuzow (61, BUL), który chyba zapomniał już swojego fachu, a drugi to młodszy i zdolniejszy, ale palący papierosy bez umiaru Hristo Jotow (45, BUL). Po chwili przybiegł także Georgi Mihajlov (36, BUL) i za to spóźnienie dostał opieprz od Petrowa, ale tłumaczył się, że wraca z poszukiwań.

 

FM: 6.0.3

DB: Mała

Ligi: Bułgaria (1-2), Słowacja (1-2), Czechy (1-2)

Zachowani piłkarze: Brak

Zasady: HC

 

 

 

Ciekawie się zaczyna... Austria, Austria, hmmm, ciekawe jaki klub obierzesz? :>

 

Zonk :P

 

A tak przy okazji, młodziki zdobyły majstra? :D

 

Wygrały, a czy to podlegało zadawaniu stronniczego pytania? :P

Odnośnik do komentarza

Pierwszą decyzją było podanie do informacji publicznej, że poszukujemy nowego trenera, aby odciążyć Zlatanskiego. Następnie zabrałem się za skorygowanie listy sparingów przedsezonowych. Miały one rozpoczynać się za wczas, a kończyć dwa tygodnie przed rozpoczęciem sezonu. Skreśliłem więc pierwsze trzy z listy, a w ich miejsce poprosiłem Zlatańskiego o znalezienie słabych sparingpartnerów na późniejsze terminy.

 

Na godzinę 17 zaplanowany był pierwszy trening z nowym menadżerem, czyli ze mną. Jednak po krótkim przemówieniu przyglądałem się tylko z boku obserwując co kto potrafi. Na pierwszy ogień poszli bramkarze, których było trzech. Zdecydowanie najlepiej radził sobie Cwetomir Cankow (BR, 23, BUL), na dodatek cieszył się ogromną popularnością u reszty zespołu i co chwilę podbiegał do niego jakiś zawodnik. Dużo gorzej spisywał się jego rówieśnik Wladimir Stojanow (BR, 23, BUL), który został wystawiony na sprzedaż przez mojego poprzednika. Natomiast 15-latek Dimitar Wihrenow (BR, 15, BUL) to melodia odległej przyszłości.

 

W obronie miałem teoretycznie mniej zawodników, gdyż tylko sześciu, a w tym dwóch młodzianów, którzy na razie będą grywać w juniorskim zespole. Są nimi Cwetelin Radew (LB/O Ś, 16, BUL) i Martin Cirkow (O PŚ, 16, BUL). Także młody, ale już mający szansę na występy w pierwszym składzie Stojan Georgiew (O Ś, 18, BUL) powinien myśleć o piłce juniorskiej, a nie seniorskiej. A z obrońców najlepiej spisywał się asystent Engibar Engibarow (LB/O Ś, 33, BUL: 5/0) mający za sobą pięć występów w pierwszej reprezentacji swojego kraju. Największy potencjał widziałem jednak w 27-letnim lewym obrońcy Hristo Arangelowie (O L, 27, BUL). Dochodził do tego prawy lub środkowy obrońca Damjan Damjanow (O PŚ, 21, BUL). Ten ostatni wyróżniał się świetnymi warunkami fizycznymi, gdyż 192 cm wzrostu robiły swoje i nie dało się Damjana nie zauważyć.

 

Najliczniejszą grupą piłkarzy była pomoc. Tutaj ilość szła w jakość. Z obsadą lewej strony nie powinienem mieć kłopotu. Wyróżniał się tam 23-letni Ivan Najdenow (DBP/P L, 23, BUL), na którego podobno chrapkę mają pierwszoligowe Czerno More oraz Rodopa. Oprócz niego miałem do dyspozycji dwóch młodzian. Todor Todorow (P L, 19, BUL) prezentował się słabiej od rok młodszego Dimitara Iliewa (OP L, 18, BUL), w którym od razu dostrzegłem potencjał. Przeciwległa strona to przede wszystkim nieokiełznana młodość. Z trzech zawodników najstarszy był 19-latek Dijan Dimow (P P, 19, BUL), ale umiejętnościami odstawał od Miroslawa Szenkowa (DBP P, 17, BUL), a jeśli chodzi o potencjał to obu na głowę bił ten najmłodszy, bo szesnastoletni Ilijan Manolow (P PŚ, 16, BUL). Natomiast o środek pola ma troszczyć się defensywny pomocnik Petar Ognjanow (DP, 24, BUL) wraz z którymś z ofensywnych. A jak na razie do dyspozycji mam dwóch równorzędnych, gdyż ani Georgi Andriow (OP Ś/N Ś, 22, BUL) ani Slawik Radanow (P Ś, 21, BUL) nie przewyższał umiejętnościami tego drugiego.

 

A atak wysunął się jako najlepiej obsadzona pozycja, w której będę miał duży, ale pozytywny dylemat na kogo postawić. Na dodatek wszyscy piłkarze to jeszcze młodzi chłopcy, a najstarszy z nich, mający zaledwie 24 lata Tasko Taskow (N, 24, BUL) wyglądał na najsłabszego z całej zgrai. Dwa lata młodsi Boris Minew (N, 22, BUL) i Okan Hasan (N, 22, BUL/TUR) prezentowali się o wiele lepiej, a wręcz chyba we dwóch powinni tworzyć duet napastników. Ljubomir Weliczkow (N, 20, BUL) w szybkim tempie mógłby zagrozić tej dwójce, o ile będzie ciężko pracował na treningach. Podobnie ma się sprawa z Georgim Georgiewem (N, 20, BUL), wypożyczonym z Czerno More Warna.

 

Pod koniec treningu zawołałem do siebie Mihajlowa, który pospiesznie notował pozycje, na których ma skupić swoją łowiecką uwagę. Znalazł się na niej bramkarz, skrajni obrońcy, prawy i defensywny pomocnik. Przyznałem także, że i zawodnicy z nominalnymi innymi pozycjami będą mile widziani w Donawie.

Odnośnik do komentarza

Zaczął się czas wspólnych i ciężkich treningów, do czego trudno było przyzwyczaić Bułgarów. Cóż, pierwsze dni mijały bardzo mozolnie, gdyż nie mogłem trafić do zawodników, z którymi przyszło mi trenować. Ciągle robili nie to co im kazałem, a na dodatek straszliwie obijali się. Na dodatek wcześniej grali inną taktyką i było dla nich kłopotem aby ustawić się czwórką w obronie i pomocy oraz dwójką w napadzie. Z czasem było coraz lepiej.

 

Mihajlov od razu zaczął zasypywać mnie sugestiami wzmocnień. A już pierwsza z nich okazała się bardzo trafna, gdyż nie dość że Plamen Stojanow (DBP/OP P, 28, BUL) wyglądał na dobrego zawodnika, to aktualnie był bez klubu i nie musiałem wydawać ani grosza. Równie szybko dostałem listę z chętnymi do pracy jako trenerzy. Wybrałem z niej Plamena Bojhadzhiewa (44, BUL)pracującego dotychczas w Czernomorcu Burgas.

 

Kolejno Czerno More oraz Rodopa chcieli wypożyczyć Ivana Najdenowa, ale ja nie miałem ochoty tracić najlepszego zawodnika i obie oferty zostały szybko wyrzucone do kosza. Ja działałem na rynku transferowym skuteczniej i z Arkusu Liaskowiec za 4,000 lewa wyciągnąłem prawego lub środkowego ofensywnego pomocnika, którym jest Iwan Bajchew (OP PŚ, 19, BUL), a kwestią czasu było zakupienie z tego samego klubu za 2,000 lewa Plamena Kolewa (O Ś/DP, 21, BUL).

 

W pierwszym meczu wybiegliśmy w klasycznym ustawieniu 4-4-2. Jednak moi podopieczni zaskakiwali mnie na początku spotkania, na szczęście pozytywnie. Przeciwnikiem była Maria Luisa. Zaczęli jakby grali ze sobą od lat, wszystko im wychodziło. Efektem były dwie strzelone bramki już w 15 i 16 minucie. Później grali o ile dobrze, o tyle nieskutecznie. A zemściło się to w ostatnich minutach meczu, ponieważ gospodarze zdołali najpierw strzelić kontaktową bramkę, a później wyrównać. A zaraz po spotkaniu kontakt podpisał z nami Kolew.

 

21.07.2005 Maria Luisa, Łom: 116 widzów:

TOW: Maria Luisa – Dunaw 2-2 (0-2)

 

0-1 Weliczkow 15’

0-2 Hasan 16’

1-2 Aleksandrow 85’

2-2 Minczew 88’

Odnośnik do komentarza

Ciągle pojawiały się oferty dla Najdenowa, a ja stanowczo je odrzucałem. Sam szastałem jednak kasą na prawo i lewo. Za 5,000 lewów odkupiłem od Spartaka Koinare kartę lewego obrońcy Nikolaja Simeonowa (O/DBP L, 28, BUL), a za kwotę pięciokrotnie mniejszą AKB Minior Radnewo odsprzedało prawa do zaledwie 18-letniego stopera Dobromira Dimitrowa (LB, 18, BUL).

 

Dziewięć dni później graliśmy drugi sparing, ponownie na wyjeździe, tym razem z amatorskim Łowiko Suchindoł. I pomimo ogromu ciężkiej pracy, jaką wykonywaliśmy moi zawodnicy zagrali bardzo poprawnie i wytrzymali trudy całego meczu. Szczególnie w pierwszej połowie grali w piłkę i do przodu, dzięki czemu wygraliśmy dwoma bramkami.

 

30.07.2005 Łowiko, Suchindoł: 78 widzów:

TOW: Łowiko – Dunaw 0-2 (0-2)

 

0-1 Hasan 14’

0-2 Weliczkow 33’

Odnośnik do komentarza

W spotkaniu, które rozpoczyna sezon w Bułgarii, czyli Superkupa, zmierzyły się dwa zespoły z Sofii. W derbach po dwóch golach iworyjczyka Guillaume 2-0 wygrało CSKA z Lewskim. Tego samego dnia pierwszoligowa Rodopa za odszkodowanie warte 3,000 lewa zakontraktowało dotychczasowego trenera Miroslava Zlatańskiego. W jego miejsce zatrudnię jakiegoś innego trenera.

 

W trzecim sparingu podejmowaliśmy Belite Orli Plewen. Tym razem zaczęliśmy z mniejszym animuszem i skupialiśmy się na dobrym zabezpieczeniu naszej bramki oraz licznych kontrach. Dzięki temu rzadziej niepokoiliśmy bramkę gości. W drugiej połowie po wymianie całej jedenastki zmieniła się również i taktyka. Tym razem praktycznie nie schodziliśmy z połowy Orlich, a ich golkiper miał mnóstwo pracy. Moi napastnicy nie byli jednak w najwyższej formie ponieważ tylko raz, w 56 minucie Boris Minew znalazł drogę piłki do siatki.

 

3.08.2005 Gradski Stadion, widzów: 110

TOW: Dunaw – Belite Orli 1-0 (0-0)

 

1-0 Minew 56’

Odnośnik do komentarza

Kilka dni później ponownie graliśmy sparing u nas, teraz z Botewem Kriczin. Wyszła taka sama jedenastka, jak w poprzednim meczu, ale otrzymała inne zadania taktyczne. Wywiązywała się z nich średnio, ponieważ przez 45 minut tylko raz zdobyliśmy bramkę, której strzelcem okazał się Okan Hasan. W drugiej połowie ponownie wymieniłem wszystkich, rezerwowi grali o niebo lepiej od nominalnej pierwszej jedenastki. Brakło im jednak strzelonych bramek. Zamiast tego w ostatnich sekundach zawodnik Botewa Wentsislaw Belczew doprowadził do wyrównania strzałem z dystansu. Był to wprawdzie sparing, ale obawiam się, że takie nawyki odpuszczania końcówek mogą przejść i do meczów ligowych.

 

6.08.2005 Gradski Stadion, 121 widzów

TOW: Dunaw – Botew 1-1 (1-0)

 

1-0 Hasan 25’

1-1 Belczew 90’

Odnośnik do komentarza

Polskie zespoły zaczęły walkę na europejskim froncie. W walce o Ligę Mistrzów Wisła Kraków przegrała w Lizbonie 2-0 ze Sportingiem. Równie słabo spisały się inne drużyny reprezentujące nas w 2. rundzie kwalifikacyjnej Pucharu UEFA, gdyż Legia Warszawa zaledwie zremisowała w Golubovci z Zetą 1-1, Wisła Płock 0-0 z Halmstadt, a Groclin poległ w meczu z Esbjergiem przegrywając 3-1.

 

13. sierpnia przy obecności 181 widzów na Gradskim Stadionie inaugurowaliśmy meczem z Szumenem 2001 sezon w 2. lidze. Od pierwszego gwizdka zaczęliśmy szturm na bramkę gości. Na nasze nieszczęście mięli oni w bramce dobrze przygotowanego do sezonu Woroszilowa, który wyjmował wiele nieprawdopodobnych do obrony piłek. Zmęczeni atakami z czasem oddaliśmy inicjatywę przeciwnikom, w szeregach których wyróżniał się Wladislaw Mitkow, który ustawiony jako prawy obrońca często zagrażał naszej bramce. Słabo grał wyróżniający się w sparingach Hasan, gdyż nie oddał ani jednego strzału na bramkę i zmieniłem go już w 55 minucie. To nie zmieniło jednak obrazu gry i nie byliśmy w stanie zdobyć gola. Podobnie zresztą jak zawodnicy Szumenu.

 

13.08.2005 Gradski Stadion, 181 widzów

2L (1/26): Dunaw – Szumen 0-0

 

MoM: Mitkow (Szumen) 8

 

Cankow – Damjanow, Simeonow, Engibarow (70’ S. Georgiew), Kolew – Stojanow (70’ Szenkow), Najdenow, Ognjanow, Bajchew – Hasan (55’ Minew), Weliczkow

Odnośnik do komentarza

W niezmienionym składzie wybiegliśmy na boisko w Radnewie na spotkanie z AKB Minior. Założenia były podobne, czyli zdobyć szybko bramkę i kontrolować przebieg gry. I po raz drugi założenia wzięły w łeb, gdyż napastnicy nie mogli wstrzelić się w bramkę Miniora. Gospodarzom wystarczyła za to jedna akcja i jedna sytuacja, aby zdobyć bramkę, której strzelcem był Irobaliew. Przeciwnicy po tej akcji nabrali ochotę na kolejne bramki, ale dobrze bronił Cankow. W drugiej połowie moi zawodnicy złapali drugi oddech. Tym razem było już lepiej. W 60 minucie z lewego skrzydła dośrodkował w pole karne Najdenow, a tam ładnie znalazł się Hasan i strzałem głowa doprowadził do wyrównania. Siedem minut później z przeciwległej strony z rzutu rożnego dośrodkowywał Stojanow, a Engibarow również głową pokonał Gospodinowa. Prowadzeniem cieszyliśmy się zaledwie do 74 minuty ponieważ Nojko Gorow ładnie i indywidualnie wyprowadził kontrę zakończona celnym strzałem do naszej bramki.

 

20.08.2005 Minyor, Radnewo, 168 widzów

2L (2/26): Minior – Dunaw 2-2 (1-0)

 

1-0 Irobaliew 23’

1-1 Hasan 60’

1-2 Engibarow 67’

2-2 Gorow 74’

 

MoM: Engibarow 8

 

Cankow – Damjanow (75’ Szenkow), Simeonow, Engibarow, Kolew – Stojanow, Najdenow YC, Ognjanow, Bajchew (81’ Andriow) – Hasan, Weliczkow

Odnośnik do komentarza

W rewanżu w grodzie Kraka Wiśle poszło nieco lepiej, ale bezbramkowy remis ze Sportingiem Lizbona na nic się nie zdał i kolejna szansa na grę w fazie grupowej Ligii Mistrzów przeszła koło nosa. Na pocieszenie Biała Gwiazda grać będzie w Pucharze UEFA. Równie słabo poszło polskim zespołom we wspomnianym PUEFA. Tylko Legia Warszawa awansowała dalej po bezbramkowym remisie na Łazienkowskiej z Zetą, a to dzięki bramkowemu remisowi na wyjeździe. Z europejskimi pucharami pożegnał się natomiast Groclin (remis z Elfsborgiem 2-2) i Wisła Płock (porażka 3-0 z Halmstadt).

 

W meczu 3. kolejki podejmowaliśmy dotychczasowego lidera, Dobrudżę Dobricz i byliśmy skazywani na pożarcie. Pierwsze minuty spotkania potwierdzały tą tezę, czego ukoronowaniem była 15 minuta, kiedy to Iwajlo Georgiew zagrał prostopadłą piłkę środkiem boiska do niepilnowanego Borisławowa, który nie zmarnował sytuacji sam na sam z Cankowem. Na szczęście niespełna sto dwadzieścia sekund później skaczący do główki na polu karnym Dobrudży Hasan został sfaulowany w polu karnym, a sędzia wskazał na wapno, a taką okazję pewnie wykorzystał Weliczkow. Pierwsza połowa jakoś przeleciała, ale mięliśmy w niej dużo szczęścia, gdyż kilka razy kotłowało się pod naszą bramką. W drugiej nastawiliśmy się na zneutralizowanie gości i gdy już witaliśmy się powoli z gąską, czyli punkcikiem wystarczyła chwila nieuwagi by Kiczukow dośrodkował z lewego skrzydła, a ta piłkę na gola zamienił strzałem głową Borisławow.

 

27.08.2005 Gradski Stadion, 181 widzów

2L (3/26): Dunaw – Dobrudża 1-2 (1-1)

 

0-1 Borisławow 15’

1-1 Hasan k.17’

1-2 Borisławow 84’

 

MoM: Borisławow (Dobrudża) 8

 

Cankow – Damjanow (71’ Szenkow), Simeonow, Engibarow, Kolew – Stojanow YC, Najdenow, Ognjanow (77’ Andrjow), Bajchew – Hasan, Weliczkow (62’ Taskow)

Odnośnik do komentarza

10 września przyszło nam grać w Sliwen z drużyną o takiej samej nazwie, która podobnie jak my nie wygrała jeszcze żadnego spotkania. Gnietliśmy rywala niemiłosiernie, ale w bramce świetnie spisywał się Bahtaliew, który kilka razy ratował swoją drużynę przed utratą bramki. A jako że niewykorzystane sytuacje się mszczą to w 35 minucie Iwan Mitew przebiegł z piłką przez całe boisko i na dodatek pokonał Cankowa. Załamaliśmy się. Na szczęście w przerwie chłopcy powiedzieli sobie kilka mocnych słów i zaczęliśmy dobrze grać. Ale do miejsca, w którym stał Bahtaliew, gdyż niemożliwością było jego pokonanie w tym spotkaniu. Podłamani takim obrotem sprawy oddaliśmy pole przeciwnikom. Za sprawą Kukowa szybko wykorzystali okazję do podwyższenia i odnieśli pierwsze ligowe zwycięstwo.

 

10.09.2005 Hadżi Dimitar, 198 widzów

2L (4/26): Sliwen – Dunaw 2-0 (1-0)

 

1-0 Mitew 35’

2-0 Kukowa 80’

 

MoM: Bahtaliew (Sliwen) 10

 

Cankow – Damjanow, Simeonow, Engibarow, Kolew YC (58’ Bajczew) – Stojanow, Najdenow, Ognjanow (80’ Taskow), Andrjow – Hasan (73’ G.Georgiew), Weliczkow

Odnośnik do komentarza

Zaczęła się ostatnia droga polskich zespołów w europejskich pucharach w sezonie 2005 na 2006. Wprawdzie Wisła Kraków wygrała pod Wawelem 2-1 z Hibernianem, ale nie daje się im większych szans na wyspach na dobry wynik. Legia natomiast przegrywając u siebie 4-0 z Sevillą straciła jakiekolwiek szanse na awans do następnej rundy.

 

Następnym przeciwnikiem była drużyna Pomore Kableszkowo, która do tej pory nie zaznała smaku porażki i była zdecydowanym faworytem. Mogliśmy więc tylko od razu rzucić się do szaleńczych ataków i liczyć na szybką bramkę. I już w 2 minucie nasze założenia się sprawdziły. Z prawej strony dośrodkował do Hasana Damjanow, a Okan będąc przed samym golkiperem nie strzelał, a podał na bok do niepilnowanego Weliczkowa, który nie miał kłopotów z trafieniem do pustej bramki. Chcieliśmy iść za ciosem, szło jednak topornie, ale się udało w 33 minucie. Z lewej strony zagrał przez całe boisko Najdenow do Stojanowa, który głową zagrał w poprzeczkę. Świetnie odnalazł się pod bramką Weliczkow i wpakował futbolówkę już do pustej bramki. Było 2-0 dla nas, a goście stanowczo zaatakowali. Jednak nie mogli się wstrzelić w naszą bramkę. Gdy wydawało się, że już czas schodzić do szatni środkiem z piłką ruszył Andriow, przebiegł przez całe boisko i został sfaulowany na polu karnym, za co mięliśmy jedenastkę. Pewnym egzekutorem okazał się Weliczkow, który zaliczył tym samym klasycznego hattrika.

 

Byliśmy w wielkim gazie i na takim wyniku skończyć się nie mogło. Atakowaliśmy, a w 54 minucie Hasan podwyższył strzałem głową na 4-0. Świetnym dograniem z prawej strony popisał się rezerwowy Bajczew. Niespełna 120 sekund później po strzale Ognjanowa z 30 metrów po raz piąty piłkę z siatki wyciąga musiał Temenliew. Po tym golu jakby stanęliśmy, a zawodnicy Pomore nieśmiało przedostawali się pod bramkę Cankowa. Na dodatek pomogła im w tym czerwona kartka z 73 minuty Bajczewa, który drugi raz oglądał żółty kartonik, a grał zaledwie 18 minut! Ten mecz ogólnie obfitował w kartki, gdyż sędzia aż dziewięć razy wyciągał jaśniejszy kartonik. Na dodatek Damjanow nadciągnął mięsień uda i najprawdopodobniej nie zagra w najbliższym meczu.

 

17.09.2005 Gradski Stadion, 154 widzów

2L (5/26): Dunaw – Pomore 5-0 (3-0)

 

1-0 Weliczkow 2’

2-0 Weliczkow 23’

3-0 Weliczkow k.45’

4-0 Hasan 54’

5-0 Ognjanow 56’

Cz.k. Bajczew 73’

 

MoM: Weliczkow 10

 

Cankow – Damjanow YC, Simeonow, Engibarow YC (74’ S. Georgiew), Kolew – Stojanow (45’ Bajczew RC), Najdenow, Ognjanow, Andrjow – Hasan YC, Weliczkow YC (74’ Szenkow)

Odnośnik do komentarza

Na spotkanie do Warny oprócz Damjanowa i Bajczewa na mecz z trzecim w tabeli Spartakiem nie pojechał Cankow, gdyż zatruł się jakimś niezdrowym żarciem i miałem do dyspozycji tylko jednego golkipera. Odbiło się to wyraźnie przeciwko nas, gdyż bohaterem spotkania został właśnie Wladimir Stojanow, ale niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu. Już w 14 minucie przepuścił między nogami leciutki strzał Wladimira Kolewa, by w 23 powtórzyć swój wyczyn, ale po strzale Angelowa. Później nieco otrząsnął się i grał lepiej. Ale wtedy jego poziom przejęli napastnicy, którzy co chwila znajdowali się w dogodnych sytuacjach. Niestety nie zdobyliśmy bramki, ale zamiast tego straciliśmy ją w końcówce spotkania. Tym razem nasz bramkarz nie miał już nic do powiedzenia przy strzale Mihajlowa z linii pola bramkowego.

 

23.09.2005 Spartak, 2024 widzów

2L (6/26): Spartak Warna – Dunaw 3-0 (2-0)

 

1-0 W. Kolew 14’

2-0 Angelow 23’

3-0 Mihajlow 83’

 

MoM: Radomirow (Spartak) 8

 

W. Stojanow – Szenkow, Simeonow, Engibarow (68’ Dimitrov), P. Kolew – P. Stojanow, Najdenow (68’ Iliew), Ognjanow, Andriow – Hasan, Weliczkow (78’ G. Georgiew)

Odnośnik do komentarza

O ile Legia zgodnie przewidywaniami odpadła z PUEFA przegrywając w rewanżu 3-0, o tyle Wisła sprawiła małą sensację awansując do fazy grupowej po drugim zwycięstwie 2-1 ze szkockim Hibernianem.

 

W kolejnym meczu podejmowaliśmy kolejny Spartak, tym razem Płowdiw. Okazało się, że nie był to wymagający przeciwnik, ale pomógł nam w odniesieniu zwycięstwa. W 14 minucie sam na sam z bramkarzem gości Popowem znalazł się Hasan, jednak golkiper wpadł na Okana z całego rozpędu, za co od razu zobaczył czerwoną kartkę, a jedenastkę na bramkę zamienił Weliczkow. Już w następnej akcji powinien paść dla nas gol, ale do pustej bramki nie trafił z linii pola karnego Andriow. Co się odwlecze to nie uciecze i w 21 minucie Plamen Stojanow głową po dośrodkowaniu Simeonowa pokonał rezerwowego bramkarza Spartaka, Zdrawkowa. W drugiej połowie goście chcieli coś strzelić, jednak bili głową w mur, a my wyczekiwaliśmy na dogodny moment do kontry. Było ich jak na lekarstwo, ale kilka okazji sobie stworzyliśmy. Niestety żaden z napastników nie wykorzystał ich i wynik został ustalony już na początku pierwszej połowy.

 

1.10.2005 Gradski Stadion, 155 widzów

2L (7/26): Dunaw – Spartak Płowdiw 2-0 (2-0)

 

Cz.k. Popow (Spartak) 14’

1-0 Weliczkow 15’

2-0 P. Stojanow 21’

 

MoM: Simeonow 9

 

Cankow – Szenkow, Simeonow, Engibarow YC (74’ Dimitrov), Kolew – P. Stojanow, Najdenow (74’ Iliew), Ognjanow, Andriow (45’ Bajczew) – Hasan, Weliczkow

Odnośnik do komentarza

Na wyjazdowy mecz Kupa Bulgarija pojechaliśmy na mecz z Bałkanem Botwegrad w rezerwowym składzie, ponieważ nie chciałem przełęczach podstawowego składu, a nie rezerwowi w większości prezentują niższy poziom. Pomimo tego byliśmy równorzędnym przeciwnikiem dla faworyzowanych gospodarzy. Nawet w 24 minucie jako piersi zdobyliśmy bramkę. Z prawego skrzydła dośrodkował Szenkow na długi słupek, a tam idealnie wbiegał z lewej strony Iliew i głową koło krótkiego słupka trafił do bramki. Jednak pięć minut późnej Dimitrow spokojnie trzymając piłkę przy nodze poślizgnął się, a futbolówkę zabrał mu Petkow, który nie miał problemów z pokonaniem Wladimira Stojanowa. Do przerwy nie wydarzyło się nic godnego uwagi, podobnie zresztą jak na początku drugiej połowy. Mniej więcej od 60 minuty gospodarze zaczęli nas niemiłosiernie cisnął, a uwieńczeniem tych ataków była bramka Aleksandrowa strzelona głową po asyście Borisowa. Po utracie tej bramki od razu wprowadziłem trzech podstawowych zawodników, ale na niewiele się to zdało, gdyż nie dawaliśmy rady przedostać się pod bramkę Bałkanu i pożegnaliśmy się z Pucharem Bułgarii, a nasi przeciwnicy z pierwszej rundy zmierzą się w następnej z CSKA Sofia.

 

5.10.2005 Hristo Botew, 173 widzów

KB 1R: Bałkan – Dunaw 2-1 (1-1)

 

0-1 Iliew 24’

1-1 Petkow 29’

2-1 Aleksandrow 77’

 

MoM: Borisow (Bałkan) 8

 

W. Stojanow – Szenkow, Arangelow (77’ Najdenow), S. Georgiew, Dimitrow YC – Dimow YC (77’ Bayczew), Iliew, Ognjanow, Radanow (77’ Hasan) – Taskow, G. Georgiew YC

Odnośnik do komentarza

Wreszcie znalazłem nowego trenera, podobnie jak Bojhadziew wyłuskanego z Czernomorca Burgas za 3,000 lewa. Jest nim 53-letni Miroslaw Kralew (53, BUL).

 

Jako, że Iliew w poprzednim spotkaniu wywarł na mnie duże znaczenie to w meczu ze Swetkawicą Tyrgowiszte znalazł się w pierwszej jedenastce kosztem Najdenowa. Była to dobra decyzja, gdyż Dimitar wraz z Simeonowem często siali ogromne zagrożenie pod bramką Deljana Dimowa. To oni zapoczątkowali akcję z 31 minuty, po której Okan Hasan zdobył pierwsza bramkę. To także Iliew podał przed linię pola karnego do Ognjanowa, który dośrodkował na głowę Bajczewa w 42 minucie i prowadziliśmy 2-0. Przy trzecim golu z 64 minuty udziału już wprawdzie nie miał, ale strzał Bajczewa z 30 metra sprzed bramki, którym zdobył gola to niewątpliwie jeden z ładniejszych jaki widziałem. Iliew nie wytrzymał jednak tego tempa i zmieniłem do na Najdenowa, który również starał się, ale nie miał tak udanych zagrań. Ostatnią bramkę wypracował sobie i strzelił Hasan przejmując piłkę na linii środkowej od jednego z obrońców. Pobiegł sam na bramkę, minął bramkarza, który wyszedł przed pole karne i strzelił do pustej bramki.

 

15.10.2005 Dimitar Burkow, 575 widzów

2L (8/26): Swetkawica – Dunaw 4-0 (2-0)

 

0-1 Hasan 31’

0-2 Bajczew 42’

0-3 Bajczew 65’

0-4 Hasan 67’

 

MoM: Simeonow 10

 

Cankow – Szenkow (78’ Dimow), Simeonow, Engibarow, Kolew – P. Stojanow, Iliew (65’ Najdenow), Ognjanow, Bajczew – Weliczkow (45’ Minew), Hasan

Odnośnik do komentarza

Drużynę Chaskowo podejmowaliśmy bez Weliczkowa, który stłukł sobie żebro. W jego miejsce zagrał Minew. Była to bardzo dobra decyzja ponieważ już w trzeciej minucie spotkania strzałem głową po górnym podaniu Hasana pokonał bramkarza gości, Rolewa. Goście od razu ostro ruszyli na naszą bramkę i kilka razy Cankow znalazł się w opałach, ale ze wszystkich wyszedł obronną ręką. Po mniej więcej kwadransie gra trochę się wyrównała i wkrótce zaczęliśmy również stwarzać sytuacje podbramkowe. Bardzo długo nic z nich nie wynikało. Dopiero w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry pierwszej połowy Simeonow zagrał górą na długi słupek bramki Rolewa, tam dopadł do niej Stojanow i wślizgiem wepchnął za linię bramkową.

 

W drugiej połowie dominowali goście. Raz po raz sunęli skrzydłami pod nasze pole karne. Na szczęście świetnie w defensywie pracował Simeonow i z jego strony nie poszło żadne groźne dośrodkowanie. Po przeciwległej stronie Szenkow radził sobie słabiej, ale dobrze dośrodkowania wyłapywał Cankow. My natomiast raczej nie zapuszczaliśmy się pod pole karne Chaskowa. Dopiero w ostatnim kwadransie zaczęliśmy kontratakować. W jednej z takich akcji, na cztery minuty przed końcem spotkania Minew po raz drugi umieścił piłkę w siatce, podobnie jak po raz pierwszy głową, ale tym razem asystę zaliczył Najdenow.

 

22.10.2005 Gradski Stadion, 1411 widzów

2L (9/26): Dunaw – Chaskowo 3-0 (2-0)

 

1-0 Minew 3’

2-0 Stojanow 44’

3-0 Minew 86’

 

MoM: Minew 9

 

Cankow – Szenkow, Simeonow (60’ Arangelow), Engibarow, Kolew – Stojanow, Iliew (78’ Najdenow), Ognjanow, Bajczew – Hasan, Minew

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...