Skocz do zawartości

Duma & Tradycja


Jamal

Rekomendowane odpowiedzi

Profesor: Jak grałem testową Bayernem to on był w Lechu najskuteczniejszy.

 

Odcinek 15

 

W 6 kolejce podziękowałem Reiss’owi i zostawiłem go w Poznaniu. W ataku postawiłem na Jarkę i Rengifo. Zaowocowało to szybko zdobytą bramką. Jarka zachował się w końcu jak rasowy napastnik, wygarnął bezpańską piłkę przed polem karnym i w 8 minucie kapitalnym strzałem pokonał goalkipper’a Odry Wodzisław. Zawodnicy ze Śląska nie zamierzali składać broni i zaatakowali naszą bramkę. Jak się później okazało, skutecznie. 10 minut po naszym trafieniu, dobre dośrodkowanie z głębi pola wykorzystał Małecki, który strzałem głową pokonał Kotorowskiego. Na dodatek strzelił gola w debiucie. Spotkanie stało na wysokim poziomie i szybko doczekaliśmy się kolejnej bramki. Jarka był dzisiaj w dobrej formie i w 22 minucie uderzył ze skraju pola karnego. Piłka przelobowała bramkarza i wleciała odbijając się od bocznej siatki, na szczęście wewnętrznej. Dawid nadal strzelał w swoim stylu, mocno i wysoko, ale dzisiaj miał sporo szczęścia i piłka posłusznie zatrzymywała się w bramce. Jednak moja radość zbyt długo nie trwała. W 26 minucie Szymiczek strzelił w podobnym stylu co Małecki. Piłka bita z rzutu rożnego trafiła na jego głowę i zawodnik strzelił pod poprzeczkę. Tempo gry wcale nie zmalało, ale bramek już nie było w pierwszej połowie. Druga odsłona okazała się gorsza od swojej poprzedniczki. Piłka już nie latała w światło bramki. Utrzymaliśmy przewagę, ale tylko w posiadaniu piłki na boisku. Jarka był nawet bliski ustrzelenia hat-tricka w 73 minucie, ale minimalnie chybił. Ponownie zawiódł Rengifo, który musiał opuścić boisko na rzecz Lecić’a. Żaden zawodnik Lecha nie był już wstanie pokonać bramkarza gości i dość dobre spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

 

Data: 1.09.2007

Stadion: ul. Bułgarska

Widzów: 15 537

Sędzia: Tomasz Mikulski

MoM: Dawid Jarka (8) [Lech]

 

Kotorowski – Kikut, Kumbev (Henriquez 45’), Dymkowski, Tanevski – Scherfchen, Murawski, Wilk, Sacha (Filipek 68’) – Jarka, Rengifo (Lecić 80’)

 

(8) Lech Poznań – (7) Odra Wodzisław 2:2 (2:2) [Jarka 8’, 22’ – Małecki 18’, Szymiczek 26’]

-Orange Ekstraklasa [6/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 16

 

Przed wyjazdem do Lizbony na mecz naszych Orłów, otrzymałem wiadomość od lekarza, że Jakub Wilk zerwał mięsień pachwiny i wypadł ze składu na 2 miesiące. Gorsza wiadomość jest ta, że Djurdjević również ma 2 miesiące do wyleczenia, a na lewą stronę mogę posłać jedynie Mariusza Sachę. Pocieszające jest to, że dostaliśmy łatwą grupę w Pucharze Ekstraklasy, gdzie i tak dam szanse pograć słabszym zawodnikom. O wyjście z grupy powalczymy z GKS Bełchatów, ŁKS Łódź i Ruchem Chorzów.

 

Polacy dostali srogo po tyłkach od Portugalczyków. Nie zdołali zagrozić bramce Ricardo i ostatecznie przegrali 0:3. Lepiej było już w Helsinkach, gdzie wygraliśmy 3:1 z reprezentacją Finlandii. Bramki dla Polski strzelili: Krzynówek, Smolarek i Mila.

 

W meczu z ostatnim w tabeli Ruchem Chorzów po raz pierwszy byliśmy uznani za faworytów. To dodatkowo zmotywowało moich graczy. W wyjściowym składzie pojawiła się nowa twarz – Grzegorz Wojtkowiak, który doszedł do pełni zdrowia. Na lewej stronie musiałem postawić na Sachę, który na szczęście lewą nogą kopie równie dobrze jak prawą. W ataku zdecydowałem się na duet Reiss – Rengifo. Peruwiańczyk pokazał się z dobrej strony i po kwadransie gry strzelił pierwszego gola dla Lecha. Zawodnicy przeprowadzili bardzo dobrą akcję, podania były dokładne dzięki czemu szybko przeszliśmy do przodu. Kikut dośrodkował z prawego skrzydła. Renifer przyjął piłkę na klatkę i strzelił prawą nogą nie dając najmniejszych szans Mioduszewskiemu. Chyba potrzebował czasu, żeby zaaklimatyzować się w Poznaniu, bo teraz prezentował wysoki poziom. Parę minut później mógł podwyższyć wynik spotkania, ale piłka po jego strzale o centymetry minęła długi słupek bramki gospodarzy. Nie miał zamiaru rezygnować i spróbował szczęścia ponownie. W 27 minucie znów miał stu procentową akcję, którą wykorzystał w dwustu procentach. Zwodem minął ostatniego obrońcę i strzelił górną piłkę obok bramkarza. Doping przy ulicy Cichej zamilkł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a cieszyli się tylko piłkarze Kolejorza. W przerwie obyło się bez zmian. Nie chciałem niczego zmieniać skoro tak dobrze nam szło. Atak wymieniłem dopiero w 75 minucie ściągając bezbarwnego Reissa, a wpuszczając na boisko Jarkę. Pech jednak chciał jak chciał i obdarzył Dawida kontuzją w 81 minucie. Końcówkę zagraliśmy w dziesięciu przez co straciliśmy gola w 87 minucie. Jezierski doskonale odnalazł się w naszym polu karnym strzelając płasko po ziemi obok Dolhy. Zawodnik zabrał piłkę w dłonie i szybko pobiegł na środek boiska. Rengifo mógł strzelić kolejnego gola, albo chociaż asystować, gdyby tylko miał do kogo podać. W pojedynkę nie dał rady dwóm obrońcom, mimo że akcja zapowiadała się na ciekawą. Ostatnie minuty spędziłem przy bocznej linii wydzierając się na zawodników. Ruch był bliski wyrównania w 92 minucie, ale na szczęście bramkarz popisał się refleksem i zażegnał niebezpieczeństwo. Ostatecznie wywieźliśmy z Chorzowa 3 punkty i wspięliśmy się na 5 miejsce.

 

Data: 15.09.2007

Stadion: ul. Cicha

Widzów: 3 948

Sędzia: Hubert Siejewicz

MoM: Hernan Rengifo (8) [Lech]

 

Dolha – Kikut, Henriquez, Wojtkowiak (Kumbev 60’), Tanevski – Sacha, Filipek, Scherfchen, Murawski (Quinteros 75’) – Reiss (Jarka 75’/ ktz. 81’), Rengifo

 

(16) Ruch Chorzów – (7) Lech Poznań 1:2 (0:2) [Jezierski 87’ – Rengifo 15’, 27’]

-Orange Ekstraklasa [7/30]

Odnośnik do komentarza

Nadal jest pewien bug. W pomeczowej analizie jest napisane np. ,,Zawodnik XXX dobrze…i strzelił nawet gola.’’ Tymczasem tego gola nie on strzelił tylko ktoś inny.

 

Odcinek 17

 

Mocny deszcz, który utrzymywał się od samego rana, spowodował, że na Bułgarskiej powstało grząskie błoto. Spotkanie z GKS-em Bełchatów było więc utrudnione. Na boisku pojawili się zawodnicy głównie rezerwowi. W bramce zadebiutował Kret, a swoje 5 minut miał także młody Czarnecki. Kazałem im zagrać na luzie, ale Lecić chyba nie wziął moich słów na poważnie i postarał się o gola już w pierwszej minucie. Pokonał bramkarza gości strzałem z 5 metrów i potwierdził, że jest dość dobrym zawodnikiem, żeby grać w meczach ligowych. Nie chciał na tym poprzestać, ale reszta jego ataków wyglądała nieskładnie i strzały kończyły się głównie na reklamach. Raz nawet trafił w dziennikarza, który szykował się do wywiadu w przerwie meczu. Cała jedenastka mocno się starała, bo wiadomo było, że jest to dla nich szansa wybicia się do składu ligowego. Na drugą połowę wprowadziłem doświadczonych graczy, Scherfchena i Murawskiego, którzy mieli poprowadzić grę i podwyższyć nieco wynik spotkania. Już na początku drugiej odsłony, Costly był bliski wyrównania, ale trafił w słupek w stu procentowej sytuacji. Nie dziwię się, że Bełchatowianie po 7 kolejkach nie wygrali jeszcze żadnego meczu i mieli zaledwie 4 punkty. Moi podopieczni resztę spotkania zagrali tak jak im kazałem, spokojnie i bez nerwów. Było kilka sytuacji do zdobycia goli, ale jak to w futbolu na takim poziomie, wszystkie zostały zmarnowane.

 

Data: 18.09.2007

Stadion: ul. Bułgarska

Widzów: 7 247

Sędzia: Piotr Ziółkowski

MoM: Miroslav Lecić (8) [Lech]

 

Kret – Czarnecki, Kumbev, Wojtkowiak, Szyszka – Pruchnik (Scherfchen 45’), Quinteros (Murawski 45’), Sacha, Filipek – Lecić, Rengifo (Reiss 70’)

 

(-) Lech Poznań – (-) GKS Bełchatów 1:0 (1:0) [Lecić 1’]

-Puchar Ekstraklasy, faza grupowa [1/6]

 

ŁKS Łódź – Ruch Chorzów 0:5

Odnośnik do komentarza

Odcinek 18

 

W europejskich pucharach tylko Legia pozostała na placu boju. Pamiętają jeszcze efektowne zwycięstwo nad HSV w Inter-toto więc do spotkania z Anderlechtem w 1 rundzie zasadniczej pucharu UEFA podeszli bez strachu. Łatwo ograli Belgów w Warszawie 3:0, a bramki zdobywali kolejno: Augustyn, Chinyama i Moskała.

 

ŁKS Łódź, nasz rywal w 8 kolejce OE, w tym sezonie szedł jak burza i zajmuje obecnie 4 miejsce. Jedna, jedyna plama na honorze zdarzyła im się kilka dni temu w meczu z chorzowskim Ruchem, gdzie w pucharze Ekstraklasy przegrali aż 0:5. Wiedziałem jednak, że grali tam rezerwowi zawodnicy i na Bułgarskiej wcale tak łatwo nie będzie. Miałem rację, bo pierwsza połowa meczu nie przyniosła żadnych bramek choć kilka akcji podbramkowych kibice obejrzeli. Zwykle górą był Wyparło i żelazną ręką bronił każdy nasz strzał. W przerwie meczu byłem zmuszony ściągnąć Filipka i wprowadzić do gry Czarneckiego, a Kikuta dać na prawą pomoc. Modliłem się w myślach jedynie o to, by Filipek nie miał jakiejś dłuższej kontuzji, bo miałbym wtedy kłopoty z brakiem skrzydłowego. Druga połowa zaczęła się od groźnego faulu w polu karnym gości. Wślizg jednego z obrońców zakończył się tym, że gracz otrzymał żółtą kartkę, a nam podyktowany pierwszy w tym sezonie rzut karny. Jedenastkę pewnie wykorzystał Piotr Reiss, który pokonał bramkarza strzałem w prawy bok bramki. Arbitrowi spotkania spodobały się karne i podyktował kolejną jedenastkę 10 minut później. Tym razem praktycznie za nic i do tego gościom. Jednak Trałka spanikował i trafił prosto w Dolhę po czym rozległy się wiwaty kibiców. Do gry wprowadziłem Lecić’a, który imponował walecznością w poprzednim meczu. Po raz kolejny wpisał się na listę strzelców. W 93 minucie kapitalnie przebiegł z piłką około 20 metrów i znalazł się sam przed bramkarzem. Zwodem minął goalkipper’a gości i mocnym strzałem po ziemi trafił do pustej bramki. Dzięki 3 punktom znaleźliśmy się na 2 miejscu ze stratą jednego punktu do lidera – Zagłębia Lubin.

 

Data: 23.09.2007

Stadion: ul. Bułgarska

Widzów: 12 932

Sędzia: Tomasz Mikulski

MoM: Piotr Reiss (8) [Lech]

 

Dolha – Kikut, Henriquez, Dymkowski, Tanevski – Scherfchen (Pruchnik 67’), Murawski, Sacha, Filipek (Czarnecki 45’) – Reiss, Rengifo (Lecić 67’)

 

(6) Lech Poznań – (4) ŁKS Łódź 2:0 (0:0) [Reiss kar. 56’, Lecić 90’+3’]

-Orange Ekstraklasa [8/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 19

 

Kikut jednak na dłużej zagości na prawej pomocy. Po ostatnim meczu dostałem raport od lekarza, że Krzysiek Filipek ma uraz stopy i nie wyjdzie na boisko przez 3 tygodnie. Kontuzje w tym sezonie to nasza największa zmora.

 

Kibice Miedzi mieli nadzieję, że ich zespół sprawi wszystkim niespodziankę. Nie zlekceważyłem rywali i wystawiłem do boju dość silny skład, tak żeby pewnie wygrać i awansować dalej. Pierwsza połowa okazała się niewypałem w naszym wykonaniu. Do teraz powtarzam sobie, że dobrze zrobiłem nie puszczając rezerwowych od pierwszych minut. Co prawda byliśmy drużyną lepszą, ale piłkarze Miedzi również szukali pomysłu na przedostanie się pod naszą bramkę. W szatni dokonałem jednej zmiany, która mocno namieszała w meczu. Na boisku pojawił się Lecić. Zawodnik już w 60 minucie pokonał bramkarza gości mocnym strzałem z głowy. Napastnik za wszelką cenę chce udowodnić, że jest wart tych wydanych na niego pieniędzy i w 67 minucie strzelił kolejnego gola. Tym razem dość ciekawego… Kikut strzelił z dystansu, ale prosto w bramkarza. Ten upadł i nie miał już sił, żeby sięgnąć piłki, która leżała 3 metry od niego. Lecić przebiegł około 20 metrów i strzelił nad leżącym bramkarzem. Wyglądało to dosyć komicznie, a bramkarz został zlinczowany, że przez kilkanaście sekund nie potrafił dojść do piłki i jej złapać. Proste i lekkie zwycięstwo w Pucharze Polski dało nam awans do kolejnej rundy.

 

Data: 26.09.2007

Stadion: im. Orła Białego

Widzów: 3 431

Sędzia: Włodzimierz Milczarek

MoM: Miroslav Lecić (8) [Lech]

 

Kotorowski – Czarnecki, Kumbev, Wojtkowiak, Szyszka – Scherfchen (Pruchnik 61’), Sacha, Kikut, Quinteros (Murawski 75’) – Reiss (Lecić 45’), Rengifo

 

(3 L) Miedź Legnica – (1 L) Lech Poznań 0:2 (0:0) [Lecić 60’, 67’]

-Puchar Polski [2 runda]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 20

 

W 3 rundzie Pucharu Polski odbędą się derby Wielkopolski. O awans do ćwierćfinału powalczymy z Groclinem na Bułgarskiej.

 

Korona wydawała się trudnym rywalem zważając na to, że zajmuje 4 miejsce. Wiedziałem więc, że czeka mnie ciężkie spotkanie i musiałem zestawić odpowiednią jedenastkę, co nie było łatwe. Połowę kadry mam kontuzjowaną, na dodatek większość tych lepszych graczy, którzy stanowili o sile Lecha na początku sezonu. Swoją szansę od pierwszego gwizdka otrzymał Lecić. Nie pokazał się jednak z dobrej strony w pierwszej połowie, podobnie jak pozostali gracze. Niemal wszyscy odczuwali jeszcze zmęczenie pucharowym meczem i zmiany były konieczne, ale brakowało jedynie zmienników. W drugiej połowie było już tylko gorzej. Piłkarze musieli się co chwile zatrzymywać, żeby nabrać powietrza i trochę odpocząć. W 85 minucie Quinteros był bliski strzelenia gola. Strzelił z dystansu, ale piłka odbiła się od słupka. Na szczęście Reiss zachował trochę zimnej krwi i zapewnił nam zwycięstwo w 91 minucie! Zszedł z lewego skrzydła i pięknym strzałem na długi słupek pokonał zdezorientowanego bramkarza!

 

Data: 29.09.2007

Stadion: ul. Bułgarska

Widzów: 16 949

Sędzia: Jacek Granat

MoM: Piotr Reiss (8) [Lech]

 

Dolha – Czarnecki, Henriquez, Dymkowski, Tanevski – Pruchnik (Wojtkowiak 74’), Murawski (Quinteros 74’), Kikut, Sacha – Rengifo, Lecić (Reiss 45’)

 

(2) Lech Poznań – (4) Korona Kielce 1:0 (0:0) [Reiss 90’+1’]

-Orange Ekstraklasa [9/30]

Odnośnik do komentarza

Profesor: Tiaaa...teraz. Jak jeszcze raz to znajdę to wstawię screena.

 

Odcinek 21

 

Przebywający na testach Cleisson, brazylijski napastnik z polskimi korzeniami, zadebiutował właśnie w MESA i zdobył bramkę, a także asystował przy innym trafieniu. Natomiast ja zostałem wyróżniony i otrzymałem nagrodę dla trenera miesiąca. Piotr Reiss strzelił we wrześniu najładniejszą bramkę, a Lecić zajął trzecie miejsce.

 

Podsumowanie (wrzesień):

 

Bilans spotkań: 6 (5-1-0) 10:3

Najlepszy strzelec: Miroslav Lecić – 4 gole

Ekstraklasa: 2 miejsce

Puchar Polski: 3 runda (vs. Groclin?:?)

Puchar Ekstraklasy: faza grupowa (GKS, ŁKS, Ruch) – 2 miejsce/3 pkt.

Finanse: € 583 tys. (+ 51 tys.)

 

Transfery (Świat):

 

1. Gustavo Boccoli (M. Hajfa) -> B. Jerozolima za € 300 tys.

2. Christhrope Landrin (St. Etienne) -> ES Troyes za € 275 tys.

3. Oliver Echouafani (Nice) -> Clermont za € 150 tys.

 

Transfery (Polska):

 

1. Grzegorz Fonfara (Bełchatów) -> Slavia Praga za € 35 tys.

2. Marcin Malinowski (Odra W.) -> B. Jerozolima za € 10 tys.

 

Ligi zagraniczne:

 

Anglia: Everton (+1)

Francja: AJ Auxerre (+1)

Niemcy: VfB Stuttgart (+0)

Grecja: AEK Ateny (+0)

Włochy: Inter (+1)

Holandia: Heerenveen (+1)

Portugalia: Benfica (+3)

Irlandia: Derry City (+8)

Rosja: Zenit (+0)

Szkocja: Celtic Glasgow (+2)

Hiszpania: Villarreal (+1)

Serbia: Crvena Zvezda (+1)

Szwecja: Elfsborg (+1)

Polska: Zagłębie Lubin (+1)

Odnośnik do komentarza
Profesor: Tiaaa...teraz. Jak jeszcze raz to znajdę to wstawię screena.

 

Jest krucabomba powiedziane jasno w temacie o błędach lokalizacji - każdy problem zaopatrywać w screena, bo z Waszych opisów nigdy nie wynika, jaki konkretnie tekst może być źle przetłumaczony. To nie do Ciebie personalnie, ale już kilka osób w dziale FM 2008 na ten temat się żali i już nie mogę się doczekać tekstu "SI/tłumacz nas olewa" :x.

 

I żeby na temat: :kutgw:, dobrze Ci leci(ć).

Odnośnik do komentarza

Odcinek 22

 

Naszym pierwszym rywalem w październiku był beniaminek OE – Ruch Chorzów. Zawodnicy ze Śląska popisali się skutecznością w pierwszym meczu Pucharu Ekstraklasy ogrywając ŁKS 5:0. W meczu z nami mieli o tyle przewagę, że grali u siebie, a ja ponownie skorzystałem z rezerwowych graczy. Mój serbski supersnajper kontynuował strzelanie w polskiej Lidze Mistrzów i już w 18 minucie jego nazwisko pojawiło się na tablicy wyników. Miroslav przyjął piłkę lewą nogą, przełożył ją sobie na drugą i strzelił nie do obrony. Pewnym było, że Ruch już pogromu nie zrobi, chociaż zaatakował w 21 minucie i uwieńczył akcję golem Mikulenasa. Młody Kret był bezradny w sytuacji sam na sam i skapitulował. Byłem już bliski ściągnięcia Rengifo, ale coś mnie podkusiło, żeby go zostawić na boisku. I ten wybór był strzałem w dziesiątkę, bo już w 59 minucie Peruwiańczyk pokonał Mioduszewskiego mocnym strzałem z głowy. Najjaśniejszą gwiazdą drugiej odsłony z pewnością był młodziutki Kret, który nie raz, nie dwa popisał się bardzo dobrą interwencją ratując nas przed stratą bramki. W ostatnich minutach Ruch był bliski wyrównania. Mikulenas przelobował bramkarza, ale za mocno i piłka spadła tuż za bramką. Komplet punktów po dwóch kolejkach dawał nam pierwsze miejsce w grupie.

 

Data: 2.10.2007

Stadion: ul. Cicha

Widzów: 2 039

Sędzia: Tomasz Mikulski

MoM: Marcin Kikut (8) [Lech]

 

Kret – Czarnecki, Kumbev, Wojtkowiak, Szyszka – Pruchnik (Scherfchen 45’), Quinteros (Murawski 45’), Sacha, Kikut – Rengifo, Lecić (Reiss 73’)

 

(1) Ruch Chorzów – (2) Lech Poznań 1:2 (1:1) [Mikulenas 21’ – Lecić 18’, Rengifo 59’]

-Puchar Ekstraklasy, faza grupowa [2/6]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 23

 

W Lidze Mistrzów nie mamy już żadnego polskiego zespołu. W UEFA także. Legia zrobiła z siebie pośmiewisko, przegrywając w Brukseli z Anderlechtem aż 0:4 i nie wywalczyła awansu do fazy grupowej.

 

Lider Orange Ekstraklasy – Zagłębie Lubin, przegrało dzień wcześniej przed naszym meczem. Mając 1 punkt straty do pierwszego miejsca, pojechaliśmy do Krakowa po zwycięstwo. Może porywałem się z motyką na słońce twierdząc, że wygramy z Wisłą, ale Biała Gwiazda nie miała udanego sezonu zajmując 4 miejsce. Co prawda byli za nami mając jeden punkt mniej i zwycięstwo również dawało im fotel lidera. Moja defensywa zachwiała się w 14 minucie kiedy to Scherfchen musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Chwilę później Ćwielong przedarł się środkiem i mocnym strzałem po ziemi pokonał Dolhę. Spotkanie nie układało się po naszej myśli. Kosowski z Niedzielanem brylowali na skrzydłach, a moi obrońcy bali się im w czymkolwiek przeszkodzić. Największe zastrzeżenia miałem do Henriquez’a, który ciągle biegał przy rywalu, ale nie potrafił odebrać mu piłki, co sam bym z łatwością zrobił. Ponownie nie zawiodłem się na formie Lecić’ia, który zdołał wyrównać w 36 minucie strzałem z woleja. Remis, który utrzymaliśmy do przerwy trochę poprawił mi humor, bo dawał nam awans na pierwsze miejsce. Kazałem więc zagrać spokojnie i ostrożnie do końca spotkania z nastawieniem na kontry. Ale Wisła nie miała zamiaru zabójczo atakować dając nam trochę swobody na środku boiska. Wkurzyłem się na sędziego w 84 minucie, a dokładniej na jego bocznego asystenta. Ćwielong otrzymał podanie będąc na kilometrowym spalonym i strzelił nam bramkę. Co za kretyn mógł nie zobaczyć ewidentnego spalonego? Porażka w tak ważnym meczu zrzuciła nas na 4 miejsce, a nowym liderem została Biała Gwiazda. Oskarżyłem sędziego o tego spalonego, a PZPN potwierdził, że arbiter popełnił kategoryczny błąd. Tylko co to mi teraz da?

 

Data: 7.10.2007

Stadion: ul. Reymonta

Widzów: 13 293

Sędzia: Jacek Granat

MoM: Piotr Ćwielong (8) [Wisła]

 

Dolha – Czarnecki, Henriquez, Dymkowski, Tanevski – Scherfchen (Pruchnik 14’), Murawski (Quinteros 70’), Sacha, Kikut – Lecić (Rengifo 70’), Reiss

 

(4) Wisła Kraków – (3) Lech Poznań 2:1 (1:1) [Ćwielong 14’, 84’ – Lecić 36’]

-Orange Ekstraklasa [10/30]

 

Byłem zadowolony z zawodników, bo przegraliśmy pierwszy raz od 10 spotkań.

Odnośnik do komentarza

Odcinek 24

 

Polska jest już co raz bliżej historycznego awansu do ME. Wygrana z Kazachstanem 1:0 po golu Jelenia upewniła nas na drugim miejscu.

 

Spodobała mi się gra Cleisson’a w MESA (strzelił dwa gole i zaliczył asystę w dwóch spotkaniach) i podpisałem z nim kontrakt. Na razie będzie musiał grać w MESA, aż do lutego.

 

Szczerze przyznam, że mecz z Jagiellonią budził u mnie wielki niepokój. Beniaminek okazał się objawieniem jesieni. Zajmuje 3 miejsce mając 1 punkt straty do drugiego i dwa do lidera. Są postrachem wszystkich obrońców mając w składzie niesamowitego Serba, Vuk’a Sotirović’a. Napastnik strzelił 10 goli w 11 meczach i kroczy bo koronę najlepszego strzelca OE. Jasnym było, że kazałem otoczyć go należytą opieką i nie obchodzić się z nim łagodnie. Tym razem na szczęście pomogło i obrońcy realizowali moje założenia taktyczne. Napastnik nie otrzymywał piłek z głębi pola i nie miał jak zagrozić naszej bramce. Jaga dokonała brutalnego faulu w 37 minucie na moim napastniku – Lecić’u. Chańko został wyrzucony z boiska, a Miroslav opuścił je na noszach. Byłem zmuszony wprowadzić Rengifo, ale ani on, ani pozostali piłkarze nie znaleźli pomysłu na strzelenie gola. Dopiero moja rozmowa w szatni poderwała chłopaków do walki. Skoro już udało się odgrodzić Sotirović’a od podań i rywale grali w dziesięciu to nadszedł czas na strzelenie decydujących goli. Pierwszy na listę strzelców wpisał się Murawski, który już w 47 minucie popisał się fantastycznym strzałem sprzed pola karnego. Rafał uderzył prawą nogą, a piłka odbiła się od bramkarza, słupka i dopiero przekroczyła linię bramkową. Dwie minuty później Sacha dośrodkował z lewego skrzydła. Piłka przeleciała nad obrońcami i spadła na skraj pola karnego. Marcin Zając, który właśnie wrócił do składu po kontuzji, strzelił mocno z pierwszej piłki, ale dobrym refleksem popisał się Banaszyński. Peruwiańczyk – Rengifo, znowu miał dobry dzień na strzelanie goli. Odebrał piłkę obrońcom Jagi, wparował w pole karne i kapitalnym strzałem pod nogami bramkarza podwyższył na 2:0! Do końca spotkania moi piłkarze mieli jeszcze kilka okazji na strzelenie gola i ostatecznie jedną z nich wykorzystał tylko Rengifo. Dośrodkowanie Filipka w 90 minucie zakończyło się na głowie Hernana, który strzelił pod poprzeczkę i od razu znalazł się na ustach wszystkich kibiców. Jak widać: Jaga nie taka straszna jak o niej mówią!

 

Data: 20.10.2007

Stadion: ul. Bułgarska

Widzów: 13 392

Sędzia: Robert Małek

MoM: Hernan Rengifo (9) [Lech]

 

Dolha – Kikut, Kumbev, Dymkowski, Tanevski – Scherfchen, Murawski (Quinteros 73’), Sacha, Zając (Filipek 61’) – Reiss, Lecić (Rengifo 37’)

 

(4) Lech Poznań – (3) Jagiellonia Białystok 3:0 (0:0) [Murawski 47’, Rengifo 55’, 90’]

-Orange Ekstraklasa [11/30]

 

No i po napastniku. Lecić zameldował się w szpitalu na dłużej. Ma złamany obojczyk i nie będę mógł z niego skorzystać przez 2 miesiące, czyli do końca rundy jesiennej. Mam tylko nadzieję, że pozostali napastnicy się przebudzą i zaczną strzelać gole na zawołanie.

Odnośnik do komentarza

Odcinek 25

 

Na meczu z ostatnim w grupie ŁKS-em pojawili się dwaj zawodnicy, którzy już całkowicie wyleczyli długie kontuzje, czyli Jakub Wilk i Marcin Zając. A czy mówiłem już, że Puchar Ekstraklasy to coś żenującego? Nie wiem po jaką cholerę zrobiono takie rozgrywki. Moja złość była uzasadniona, bo już w 5 minucie straciłem napastnika z pierwszego składu (Lecić i Jarka kontuzje) Rengifo, który opuścił boisko na noszach. Większości zawodnikom nie chciało się grać, odpuszczali na całej linii. Tylko ŁKS szukał sytuacji podbramkowych, żeby wygrzebać się z ostatniego miejsca w grupie. Objęli prowadzenie w 44 minucie po ładnej bramce Klatta. Nie oczekiwałem zwycięstwa, bo widziałem z jakim zaangażowaniem grali moi piłkarze. Najgorzej prezentował się Henriquez, który nie potrafił nawet czysto podać do zawodnika oddalonego 5 metrów. To przez jego faul w polu karnym sędzia podyktował jedenastkę. Karnego na gola zamienił Klatt w 77 minucie dając nam do zrozumienia, że dzisiaj jego zespół zatriumfuje. Nie zrobiło to na mnie większego wrażenia i wolałem sobie porozmawiać z moim asystentem o tym jak tu skombinować kasę na zimowe transfery. Moje niedawne wojaże po Ameryce Łacińskiej przyczyniły się do tego, że znalazłem kilku ciekawych zawodników.

 

Data: 23.10.2007

Stadion: Aleja Unii

Widzów: 2 059

Sędzia: Mirosław Górecki

MoM: Marcin Klatt (9) [ŁKS]

 

Kret – Czarnecki, Henriquez, Szyszka, Wojtkowiak – Wilk, Zając (Filipek 69’), Pruchnik, Quinteros (Murawski 45’) – Rengifo (Sacha 5’), Reiss

 

(4) ŁKS Łódź – (1) Lech Poznań 2:0 (1:0) [Klatt 44’, kar. 77’]

-Puchar Ekstraklasy, faza grupowa [3/6]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 26

 

W najbliższym tygodniu czekały nas dwa mecze z Groclinem. Najpierw w lidze, na wyjeździe. Za daleko się nie wybieraliśmy, mogłem nawet kazać przebiec ten dystans piłkarzom, ale wówczas nie miałbym z kogo skorzystać. Jestem mocno zdenerwowany tym Pucharem Ekstraklasy, bo przez niego tracę wartościowych zawodników, a reszta jest zmęczona, bo gramy co 3 dni jakieś spotkanie. Wydawało mi się, że w meczu z trzynastym Groclinem nie będziemy musieli się wysilać. Początek był nawet niezły. Seria groźnych rzutów rożnych zagrażała bramce Przyrowskiego. Nawet udało się trafić do siatki gospodarzy w 12 minucie. Kikut dośrodkował w pole karne, ale Jarka trafił z 3 metrów prosto w bramkarza. Piłka odbiła się w bok i Reiss wpakował ją do pustej siatki. Potem było już tylko gorzej. Groclin przejął panowanie na boisku, ale gola na szczęście nie zdobył. Kaźmierowski był bliski zmuszenia do kapitulacji Kotorowskiego, ale piłka po jego rzucie wolnym skończyła swój lot na słupku. Druga połowa przybrała poziom typowo ligowy jeżeli chodzi o polski futbol. Mało się działo pod bramką, dużo kopania w środku, szczególnie po nogach rywali i nic z tego dobrego nie wynikło. Musiałem robić niepotrzebne zmiany, bo mimo iż zawodnicy grali dobrze to nie mieli już sił, żeby biegać po boisku. Dymkowski nie popisał się interwencją w 77 minucie i sfaulował rywala w naszym polu karnym. Już myślałem, że młody Kaźmierowski nie podoła zadaniu i spudłuje z jedenastu metrów, ale nie dał szans bramkarzowi potężnym strzałem obok słupka. Po tak słabym meczu tylko jedno słowo nasuwało mi się na usta: ku**a!

 

Data: 28.10.2007

Stadion: ul. Powstańców Chocieszyńskich

Widzów: 4 029

Sędzia: Sebastian Zając

MoM: Tomasz Jodłowiec (8) [Groclin]

 

Kotorowski – Kumbev, Czarnecki, Dymkowski, Tanevski – Wilk (Sacha 69’), Kikut, Murawski (Quinteros 45’) – Reiss, Jarka (Zając 69’)

 

(13) Groclin Grodzisk Wlkp. – (3) Lech Poznań 1:1 (0:1) [Kaźmierowski kar. 77’ – Reiss 12’]

-Orange Ekstraklasa [12/30]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...