Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'NMPNT' .
-
Prolog cz.1 : 26.06.2015r. - Bytów - Gdzie ty jesteś? Ta Biedronka jest w Słupsku, czy jaki chuj? - Kolejki są, nie wkurwiaj mnie. Mam nadzieję, że to ostatnie dni mojej męki z Tobą. Idę już, będę za kwadrans. Tak mniej więcej wyglądały moje rozmowy z matką, nic dziwnego, kto poważnie traktuje dziwoląga z ledwie ukończonym gimnazjum, co nawet zaoczniaka nie umiał zakończyć, ledwo wróci człowiek z kursu trenerskiego i już musi przeżywać takie katusze... - No wreszcie, człowiek by prędzej z głodu umarł. - Masz szczęście że lada dzień stąd wyjeżdżam bo bym Cię chyba zabił babo ty wredna. Jeszcze nie raz będziesz sobie mną mordę wycierać jak dojdę na sam szczyt. Zobaczysz. - Prędzej West Ham zostanie mistrzem niż ty osiągniesz jakiś sukces. Ale powodzenia. Powoli pakując swoje manatki, przeleciało mi całe życie, upojne noce z byłą dziewczyną, darcie mordy przed oknami sąsiadów, czy próba kradzieży oranżady w proszku. Ach... To były czasy, błogość, wolność, i ciągłe płakanie że chcę być dorosłym, bo mógłbym iść spać kiedy ja chcę a nie mama. Dzwoni fon. - No siema Diablo, gotowy? Jestem po Ciebie za 20 minut i jedziemy. - Spoko, już jestem spakowany, spije piwko i czekam. Ostatnie piwko przez najbliższe kilka lat w kraju smakuje jakoś inaczej. Czuję się dosyć dziwnie, z jednej strony jak uciekinier i pizda co myśli, że jak opuści kraj to zyska jakąś sławę, z drugiej co mnie tu trzyma? Matka co wiecznie drze ryja? Brak perspektywy? To tak samo jakby Pogbie nakazać grę dla Coco Jambo Warszawa, niby robi to co kocha, ale nie ma z tego żadnej przyjemności. - Ok, to jedziemy na lotnisko i lecimy, kierunek Anglia. - Chłopie nawet nie masz pojęcia jak jestem posrany, nigdy nie leciałem samolotem, ale te marzenia są w stanie zagłuszyć ten strach. - Nie dziwię się ale masz szansę przejść do historii, nie spierdol tego synek. Lot upłynął bez większych problemów, zapomniałem że mam paraliżujący lęk wysokości i dziurę w zębie. Po dwóch godzinach od lądowania byłem już na miejscu. Teraz już tylko podpisanie umowy... Nie wierzę, że za chwilę rozpocznę drogę po wielką karierę... Wchodzę do budynku, całkiem spory, widać w nim kawał historii. Idę do gabinetu prezesa... - Witam, proszę spocząć, czuć się jak u siebie. Ashley? Dwie kawki proszę, trzeba tutaj porozmawiać. - NIe pijam kawy, herbata, albo woda mi starczy. - Zuch chłopak, ok, wiemy, że ma pan zerowe doświadczenie, ale już nie tacy próbowali awansować i nic. Więc mamy nadzieję, że ryzyko jest niewielkie. - Nie obiecuję cudów, ale potencjał na awans jest, po awansie zobaczymy co dalej. Ja jestem otwarty na wieloletnią współpracę, wyniki mam nadzieję tylko mnie w tym utwierdzą. Chcemy grać konsekwentnie, nie lubię 70% posiadania, lubię szybką, ale prostą i bezlitośnie skuteczną piłkę. Po trupach do celu. - No i to mi się podoba, to co, podpisujemy? - Wiadomka, walnę podpis i możemy oficjalnie zaczynać współpracę. Po ok. godzinie wszelkie papierki zostały podpisane i tak oto zostałem trenerem... o tym w drugiej części prologu.