Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'FM16' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Strefa Administracyjna
    • Ogłoszenia Administracji
  • Football Manager 2024 (FM 2024, FM 2023, FM 2022, FM 2021, FM 2020)
    • Football Manager 2024 (FM 2024)
    • Football Manager 2023 (FM 2023)
    • Seria Football Manager
    • Taktyki i trening
    • Kariery
    • Scena FM
  • Inne
    • Piłka Nożna
    • Sport
    • Różne
    • Gry komputerowe
    • Porady sprzętowo-techniczne
  • Youth only Youth only
  • Fantasy Premier League Fantasy Premier League
  • Journeyman Journeyman
  • Gramy online w Football Managera Gramy online w Football Managera
  • Polakman Polakman

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Website URL


Gadu Gadu


Skype


Klub w FM


Ulubiony klub


Skąd


Zainteresowania

Znaleziono 4 wyniki

  1. 10 Lipiec 2015 roku, do kluby jako nowy menedżer dołączył Piotr Nowak. Nikomu nie znany, lecz mający papiery na prowadzenie znakomitych klubów, takich jak: Manchester United, Real Madryt, Juventus, Milan, itp. Młody menedżer postanowił wybrać klub z Galicji, a dokładnie z A Coruni, stadion i całe zarządzanie klubu znajduje się na ulicy Plaza de Pontevedra 19. Jest to oczywiście Deportivo La Corunia. Klub znajdujący się w dolnej części tabeli i mający szansę w przyszłości na grę w europejskich pucharach, tak jak to było od sezonu 1998/1999 do 2004/2005. Ten młody menedżer chce powrócić do tamtych lat, by stworzyć nową i piękniejszą historię. Tak jak sam przyznał podczas jednego z wywiadów przed podpisaniem kontraktu: "Chcę zbudować silny i znakomity zespół, a na to trzeba czekać kilka lat, by zebrać owoce naszej pracy." Jak widać chłopak myśli o przyszłości swojej drużyny i wiąże z nią swoją przyszłość. Krótkie informacje o młodym menedżerze: Piotr Nowak (ur. 26 lipca 1995 roku), pochodzi z Lublina, a jako nastolatek grał w BKS Lublin. Kibic Realu Madryt i Górnika Łęczna. Krótka charakterystyka klubu: Klub utworzony 2 marca 1906 roku przez José María Abalo. Klub największe swoje sukcesy odnosił na początku XXI-wieku, kiedy to zdobyli: Mistrzostwo kraju, Puchar Hiszpanii i Superpuchar Hiszpanii. Kadra na dzień 10.07.2015: Bramkarze: Stipe Pletikosa - Chorwajca, 35 lat, wartość: 215 tyś € German Lux - Argentyna, 33 lat, wartość: 850 tyś € Fabricio - Hiszpania, 27 lat, wartość 2,9 mln € - kontuzja 9-11 miesięcy :( Obrońcy: Manuel Pablo - Hiszpania, 39 lat, wartość: 100 tyś €, pozycja: O[PL], WO[P] - po sezonie odchodzi na emeryturę, Fernando Navarro - Hiszpania, 33 lat, wartość: 250 tyś €, pozycja: O[LŚ] Alberto Lopo - Hiszpania, 35 lat, wartość: 105 tyś €, pozycja: O[Ś] Sindei - Brazylia, 25 lat, wartość: 9 mln €, pozycja: O[Ś] Alejandro Arribas - Hiszpania, 26 lat, 9,5 mln €, pozycja: O[Ś] Laure - Hiszpania, 30 lat, wartość: 1,2 mln €, pozycja: O/WO[P] Juanfran - Hiszpania, 26 lat, wartość: 8,25 mln €, pozycja: O/WO/P/OP[P] - wypożyczony z Real Betis Luisinho - Portugalia, 30 lat, wartość: 1,3 mln €, pozycja: O/WO/POP[L] Pomocnicy: Alex Bergantinos - Hiszpania, 30 lat, wartość: 8,25 mln €, pozycja: DP,P[Ś] Cani - Hiszpania, 33 lat, wartość: 150 tyś €, pozycja: P[PL],OP[PLŚ] Fede Cartabia - Argentyna, 22 lat, wartość: 7,75 mln €, pozycja: P[PL],OP[PLŚ] - wypożyczony z Valencii Pedro Mosquero - Hiszpania, 27 lat, wartość: 13,75 mln €, pozycja: P[Ś] Alex Corredero - Hiszpania, 19 lat, wartość: 90 tyś €, pozycja: P[Ś] Jonas Gutierrez - Argentyna, 32 lat, wartość: 325 tyś €, pozycja: P/OP[PL] Juan Dominguez - Hiszpania, 25 lat, wartość: 1,9 mln €, pozycja: P/OP[Ś] Celso Borges - Kostaryka, 27 lat, wartość: 4 mln €, pozycja: P/OP[Ś] Faycal Fajr - Maroko, 26 lat, wartość: 3,1 mln €, pozycja: P/OP[Ś] Luis Alberto - Hiszpania, 22 lat, wartość: 8,5 mln €, pozycja: OP[Ś] - wypożyczony z Liverpoolu Lucas - Hiszpania, 26 lat, wartość: 2,1 mln €, pozycja: OP[PLŚ],N[Ś] Napastnicy: Oriol Riera - Hiszpania, 29 lat, wartość: 3,9 mln €, pozycja: N[Ś] Jonathan Rodriguez - Urugwaj, 22 lat, wartość: 5 mln €, pozycja: N[Ś] - wypożyczony z Penarol
  2. Prolog cz.1 : 26.06.2015r. - Bytów - Gdzie ty jesteś? Ta Biedronka jest w Słupsku, czy jaki chuj? - Kolejki są, nie wkurwiaj mnie. Mam nadzieję, że to ostatnie dni mojej męki z Tobą. Idę już, będę za kwadrans. Tak mniej więcej wyglądały moje rozmowy z matką, nic dziwnego, kto poważnie traktuje dziwoląga z ledwie ukończonym gimnazjum, co nawet zaoczniaka nie umiał zakończyć, ledwo wróci człowiek z kursu trenerskiego i już musi przeżywać takie katusze... - No wreszcie, człowiek by prędzej z głodu umarł. - Masz szczęście że lada dzień stąd wyjeżdżam bo bym Cię chyba zabił babo ty wredna. Jeszcze nie raz będziesz sobie mną mordę wycierać jak dojdę na sam szczyt. Zobaczysz. - Prędzej West Ham zostanie mistrzem niż ty osiągniesz jakiś sukces. Ale powodzenia. Powoli pakując swoje manatki, przeleciało mi całe życie, upojne noce z byłą dziewczyną, darcie mordy przed oknami sąsiadów, czy próba kradzieży oranżady w proszku. Ach... To były czasy, błogość, wolność, i ciągłe płakanie że chcę być dorosłym, bo mógłbym iść spać kiedy ja chcę a nie mama. Dzwoni fon. - No siema Diablo, gotowy? Jestem po Ciebie za 20 minut i jedziemy. - Spoko, już jestem spakowany, spije piwko i czekam. Ostatnie piwko przez najbliższe kilka lat w kraju smakuje jakoś inaczej. Czuję się dosyć dziwnie, z jednej strony jak uciekinier i pizda co myśli, że jak opuści kraj to zyska jakąś sławę, z drugiej co mnie tu trzyma? Matka co wiecznie drze ryja? Brak perspektywy? To tak samo jakby Pogbie nakazać grę dla Coco Jambo Warszawa, niby robi to co kocha, ale nie ma z tego żadnej przyjemności. - Ok, to jedziemy na lotnisko i lecimy, kierunek Anglia. - Chłopie nawet nie masz pojęcia jak jestem posrany, nigdy nie leciałem samolotem, ale te marzenia są w stanie zagłuszyć ten strach. - Nie dziwię się ale masz szansę przejść do historii, nie spierdol tego synek. Lot upłynął bez większych problemów, zapomniałem że mam paraliżujący lęk wysokości i dziurę w zębie. Po dwóch godzinach od lądowania byłem już na miejscu. Teraz już tylko podpisanie umowy... Nie wierzę, że za chwilę rozpocznę drogę po wielką karierę... Wchodzę do budynku, całkiem spory, widać w nim kawał historii. Idę do gabinetu prezesa... - Witam, proszę spocząć, czuć się jak u siebie. Ashley? Dwie kawki proszę, trzeba tutaj porozmawiać. - NIe pijam kawy, herbata, albo woda mi starczy. - Zuch chłopak, ok, wiemy, że ma pan zerowe doświadczenie, ale już nie tacy próbowali awansować i nic. Więc mamy nadzieję, że ryzyko jest niewielkie. - Nie obiecuję cudów, ale potencjał na awans jest, po awansie zobaczymy co dalej. Ja jestem otwarty na wieloletnią współpracę, wyniki mam nadzieję tylko mnie w tym utwierdzą. Chcemy grać konsekwentnie, nie lubię 70% posiadania, lubię szybką, ale prostą i bezlitośnie skuteczną piłkę. Po trupach do celu. - No i to mi się podoba, to co, podpisujemy? - Wiadomka, walnę podpis i możemy oficjalnie zaczynać współpracę. Po ok. godzinie wszelkie papierki zostały podpisane i tak oto zostałem trenerem... o tym w drugiej części prologu.
  3. Naczytałem się wielu karier, natchnęło mnie na swoją, a kim? Zapraszam do śledzenia, chciałbym tu połączyć i cechy typowego opka, jak i opisywania meczów, takie 50/50, ale żeby nie przesadzić. Jeżeli coś będzie się nie podobało, komentujcie. --------------- Nowy dzień, obudził mnie jazgot mojego psa. Żona smacznie spała, z rozpuszczonymi włosami, a ja zarośnięty niczym wiking po 3 tygodniowym pobycie przy wycince udałem się na taras ze świeżo zaparzoną kawą. Widoki co prawda średnie, nigdy nie przepadałem za oglądaniem sąsiadów, którzy baraszkują w ogrodzie, czy też widoku zarośniętego w okół zadupia. Ale lepsze to niż nic, grunt że swoje. Ni stąd rozległ się dzwonek telefonu. Kumpel... Jak ja to uwielbiam... (K) - No siema stary, jak tam mija panu dzionek? (Ja)- Mija? Nie śpię raptem 20 minut, ledwo co zaparzyłem kawę a ty mi dupę zawracasz. (K) - Słuchaj synek, nie fikaj, nie wiesz nawet co za cyrki się dzieją. Trenera zwolnili, prezes sra po kątach z nerwów. Słuchaj, jak z twoim niemieckim? (Ja) - Umiarkowanie, wal się po niemiecku umiem powiedzieć. (K) - Ok, odezwę się wieczorem, tylko miej telefon pod ręką. Koniecznie. Narka. Moja żona to pół Niemka, dzięki czemu mój niemiecki jest na w miarę komunikatywnym poziomie, ale co ten buc miał na myśli, że się o to pytał. Fakt kwalifikacje trenerskie mam, ale raczej na klub poziom LZS Chrząstawa. Udałem się do miasta, rynek jak zwykle zawalony od smakoszy lokalnego trunku za 4zł, uwielbiam ten klimat, kiedy siadasz na dupie, myślisz nad sobą, a tu podchodzi uf ekspert i pyta czy dam na chlebek. No cóż, nie zbiednieję, i tak do wieczora. Aż odezwał się per buc. (K) - Ok, facet słuchaj, mam dla Ciebie ofertę nie do odrzucenia. Jak ją odrzucisz, to prawdopodobnie zostaniesz największą pałą III RP. (Ja) - Co mi proponujesz, Familiadę mam poprowadzić? (K) - W sumie, jak czasem coś dowalisz, to Strasburger waha się nad emeryturą... Ale na poważnie, twoja żona pochodzi z Bremy co nie? Więc słuchaj, wiesz jak Werder ostatnio piał, tak średniawo, prezes chcę pucharów, ew. walki o nie do ostatniej kolejki, a tym czasem od lat, bliżej walki o utrzymanie. Frings nie chcę jeszcze przejąć drużyny, a prezes szuka kogoś bez nazwiska, tak by w razie czego kibice nie wywieźli Go na taczkach. Bierzesz tą robotę? (Ja) - O kurwa, facet. Zaskoczyłeś mnie, dlaczego ja, trenerski żółtodziób, tylu wolnych trenerów, Di Matteo, Flores, Magath itd., ale dlaczego ja? (K) - Ja się Ciebie nie pytam o innych trenerów, ja się Ciebie pytam czy Ty to chcesz. Wszystko Ci załatwiłem, czekamy tylko na twój podpis, a jak nie to się wal. Może sobie przetłumaczyć po niemiecku. (Ja) - Daj mi 2-3 dni ma przemyślenie, wiesz, nie codziennie idzie się do takiej drużyny. (K) - Ok, ale pamiętaj 3 dni, ani dnia dłużej, inaczej dalej martw się jak przeżyć za 2 tyś. miesięcznie. Narka. Ło cholera, poczułem się w tym momencie jakby spadło na mnie jakieś mega szczęście. Jakby tamten u góry przypomniał sobie, że ja też czegoś od życia mogę chcieć. Minęło raptem 20 minut. (Ja) - Ok, bierę to, jutro jestem by podpisać kontrakt. Tylko wiesz, bez jakiś wielkich ceremonii. Nie przyjeżdża tu Guardiola. (K) - Spoko, to wskakuj w wóz i do zobaczenia na miejscu. Od razu zapoznasz się z klubem. Jest z czym się zapoznawać. Do jutra. Więc stało się, trenerska ameba zostaje trenerem Werderu Brema, nieprawdopodobne a jednak. Wielka sprawa, tylko czy podołam... Żona nas pakuje, po około dwóch godzinach już można ruszać... BREMO NADCHODZĘ!!!
  4. 25 maja 2015 roku Zmrok. On. Ona. Późny majowy wieczór właśnie miał zmienić się w noc. Żadne z nich nie odczuwało jednak czasu. Dla niego padł niedawno wyrok, który przekreślił jego wszystkie wcześniejsze plany i marzenia, wypadek i niesłuszne oskarżenie, tylko wspólnie spędzona noc z dziewczyną mogła go wyrwać z nieprzyjemnych myśli. Dwa tygodnie wcześniej… - Niestety mam dla Pana najlepszą i najgorszą wiadomość od chwili wypadku. Od której mogę zacząć? – spytał dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. - Proszę mówić prawdę przede wszystkim. Czy będę w stanie wrócić do treningów w ciągu roku? - Do treningów ? Czy Ty rozumiesz, że właśnie uratowaliśmy Ci życie? Byłeś już niemal w Martwej Wiśle. Zresztą sam sobie zawiniłeś, ale miałeś więcej szczęścia od Twojego kolegi, który jest w bardzo ciężkim stanie, jak mógł wsiąść pijany do samochodu. Wy piłkarze nakładacie naprawdę za dużo żelu na ten pusty czerep. - Dobrze, rozumiem że ma Pan jakieś kompleksy, ale proszę się streszczać…. - Ok. Dobra informacja, nie będzie Pan musiał jeździć na wózku, prawdopodobnie z czasem odzyska Pan pewną sprawność no i tu pojawia się zła wiadomość, przypuszczalnie nigdy Pan nie odzyska pełnego czucia w prawej nodze, zespół zrobił co mógł, ale nie dało się wszystkiego uratować, to był naprawdę fatalny stan i powinien się Pan cieszyć że żyje biorąc pod uwagę, że uszkodził Pan sobie też kręgosłup i głowę. Czy ma Pan rodziców? Przez chwilę ten dwudziestoletni chłopak zaniemówił. Nie mógł uwierzyć w potęgę swojej głupoty. Jak mogłem zawieść swoich rodziców? Co oni sobie teraz myślą, gdy widzą mnie z góry? Czemu dałem się namówić koledze na przejażdżkę jego nowym samochodem? Po dłuższej chwili odpowiedział. -Miałem, zginęli w wypadku samochodowym…. I nie nie byli pijani, to był nieszczęśliwy wypadek i wie Pan co? - Co? - Ja też tam byłem, ale uratowała mnie matka, ojciec zginął od razu, ale ona mimo że była przykleszczona zdołała zatamować krew z rany swojego dziecka. Rozumie Pan? Czy wie Pan co to jest miłość macierzyńska, ratować dziecko zamiast siebie. Naprawdę z tamtego zdarzenia pamiętam tylko migawki. – w tej chwili z oczu chłopaka wyleciały łzy wspomnień i bólu. - Ah no tak. Nie będę już Panu w takim razie docinać. Pragnę tylko poinformować, że za chwilę przyjdzie tu policjant z Komendy Głównej, musi ustalić z panem parę szczegółów dotyczących nocy. Proszę odpoczywać. – rzekł skruszony nieco pan doktor. Janusz Pietrzykowski, młody zawodnik, którego Lechia wypatrzyła dwa lata wcześniej w klubie lokalnym klubie piłkarskim Polonii Gdańsk. Od samego początku zapowiadał się na wielkiego formatu piłkarza, miał niebywały potencjał, przyjęcie piłki i umiejętność przewidywania i dobre warunki fizyczne jak na skrzydłowego, miał papiery na wyjazd zagranicę. Przy czym do feralnego wieczoru wydawał się poukładanym mentalnie chłopakiem, nie to co reszta jego drużyny z rocznika 1995, z której w dość szybkim czasie udało mu się przeskoczyć do pierwszej drużyny. Wracając do zagranicy, to właśnie po skończeniu sezonu, w którym co prawda Lechii Gdańsk zdecydowanie nie poszło, miał podpisać kontrakt z niemieckim solidnym zespołem zaplecza Bundesligi, Fortuną Dusseldorf. Jego agent tego samego wieczoru co on pozwolił sobie odwiedzić starego kolegę, leciał właśnie do Niemiec. - Proszę Pana. – krzyknął chłopak, gdy doktor właśnie opuszczał salę. - Tak? - Mój agent miał podpisać dziś o 13 kontrakt z Fortuną Dusseldorf, którą mamy godzinę? - 13.05. - Fak. – przeklnął pod nosem chłopak. Mogę poprosić o jedną rzecz? - zapytał chłopak. - W drodze wyjątku, gdyż wiem co ma Pan na myśli, już do niego dzwonię, proszę podać tylko telefon. Chłopak podał telefon doktorowi, sam nie chciał rozmawiać teraz z agentem, gdyż jego gniew musiał być chwilę później potężny, a była to dopiero pierwsza osoba w całej lawinie osób z którymi miał się prędzej czy później skonfrontować. Trener Piotr Nowak , właściciel Lechii Wernze, babcia Halina i dziewczyna Asia. To w skrócie osoby, które w najbliższym czasie mogły mu suszyć głowę. Postanowił się moment konfrontacji odsunąć w czasie, gdyż do jego sali pooperacyjnej, pod którą pewnie siedziało przynajmniej dwoje z wcześniej wymienionych, nie było wstępu. Coś albo lepiej mówiąć ktoś wyrwało go momentalnie z zamysłu. - Dzień Dobry Panu. Komisarz Frańczyk. Przyszedłem w sprawie wczorajszego wypadku. Czy zechcę pan złożyć wstępne zeznanie? - Dzień Dobry. Zakładam, że skoro Pan tu przyszedł to pewnie chcę Pan jak najszybciej wyjaśnić tą sprawę. - Tak dokładnie jest. – powiedział to siadając na krześle postawny mężczyzna. Skoro Pan się zgodził, to teraz zdam Panu pytania, proszę w miarę możliwości opowiedzieć na wszystkie z nich. - Okej. Czekam z niecierpliwością. – powiedział z lekką ironią chłopak. - Urodził się Pan w ? - Ełganowie, ale nie mieszkam tam już od dawna, od szesnastu lat mieszkałem z babcią w Gdańsku. - Ok. To takie sprawdzające pytanie, wie Pan, przejdźmy do szczegółów. Co robiliście z Panem Marcinem zanim wyjechaliście Panowie samochodem z Gdańska? - Cóż, byłem u niego na imprezie, zwykle nie chodzę na imprezy. Rozumie Pan, studia w Sopocie, treningi na Gdańskich Aniołkach, mecze w weekendy, wyjazdy, trochę tego czasu leci… Zaprosił mnie jednak kolega z drużyny juniorskiej, więc postanowiłem wpaść, wypić jedno piwko może. Uprzedzając jednak pytanie to nie ja prowadziłem. - To wiemy, Pana kolega był na fotelu kierowcy, ponadto zbadano u niego duży wskaźnik upojenia alkoholowego. Przejdę do mniej wygodnych pytań. Jakim cudem nie zauważył Pan, że kolega jest pijany? - Naprawdę nie wyglądał źle, a przekonał mnie, bo kupił sobie nowe BMW wie Pan, skubaniec zawsze miał dużo kasy, a raczej jego stary. W każdym razie nie czułem od niego alkoholu, a ponadto wysławiał się normalnie. - Jakim cudem? Miał 1,5 promila. Proszę nie oszukiwać, nie jesteśmy w sądzie, ale jestem tu dlatego żeby wyjaśnić przyczynę wypadku, a dodatkowo rodzice Marcina próbują uratować mu sytuację, więc proszę powiedzieć jak było. - Uratować mu sytuację, czy Ci ludzie mają mózg, przecież mój kolega, a ich syn jest w ciężkim stanie, nie powinni teraz myśleć o sądach, zresztą nie wiem o co Panu chodzi. Może czułem od niego trochę alkohol, ale to jeszcze nie była tragedia. - Sugeruje Pan, że jeździ Pan w takim stanie po polskich drogach, musi Pan być naprawdę doświadczony w takim razie…. - Ja nic nie sugeruję, wiem jak było… - Czyli utrzymuję Pan, że kolega nie wyglądał na pijanego, jak zatem doszło do wypadku? - Jakoś tak zwyczajnie, Marcin chciał się trochę popisać i wymijał jakiegoś faceta na drodze z dużą prędkością, niestety źle wyliczył czas, z naprzeciwka jechał tir. - I ? - Dalej to już Pan wie, wpadliśmy do rowu, po jego gwałtownym ruchu kierownicą, z impetem, przy czym bardziej oberwało się jemu. Zadzwoniłem w szoku na 112 i sam straciłem na dłuższy czas przytomność. - Dobrze, tu wszystko wydaję się wspólne z oględzinami, ale nadal nie mamy zgodności co stanu faktycznego Pana kolegi, a musi Pan wiedzieć że rodzice Marcina oskarżyli o upojenie swego syna właśnie Pana i podobno to Pan wyciągnął kolegę na tą przejażdżkę. Chcą Pana oskarżyć o próbę zabójstwa. - Co? Próbę czego? Ci ludzie mają pieniądze, mogą mieć prawników, mogą wszystko kupić, ale chyba naprawdę nie mają serca, żeby mnie o to oskarżać, w tym czasie nie trwożąc się o syna. Oni myślą tylko o swej reputacji. Ich nawet tam nie było, więc nie wiedzą o imprezie i o całej sytuacji jaka miała miejsce. - oniemiał ze zdziwienia i przerażenia chłopak - Postaramy się w najbliższym czasie ustalić, kto tu mówi prawdę. Po wyjściu ze szpitala zostanie Pan również zaproszony na wizję na miejscu wypadku, tam Pan również opisze co się stało. Ja w tym czasie wychodzę. Dziękuje za zeznania. - Do widzenia. No pięknie się porobiło. Koniec kariery klubowej, strata zaufania u bliskich osób i sprawa w sądzie, najbliższe tygodnie, miesiące a może i lata nie miały być kolorowe….
×
×
  • Dodaj nową pozycję...