Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'polska' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Strefa Administracyjna
    • Ogłoszenia Administracji
  • Football Manager 2024 (FM 2024, FM 2023, FM 2022, FM 2021, FM 2020)
    • Football Manager 2024 (FM 2024)
    • Football Manager 2023 (FM 2023)
    • Seria Football Manager
    • Taktyki i trening
    • Kariery
    • Scena FM
  • Inne
    • Piłka Nożna
    • Sport
    • Różne
    • Gry komputerowe
    • Porady sprzętowo-techniczne
  • Youth only Youth only
  • Fantasy Premier League Fantasy Premier League
  • Journeyman Journeyman
  • Gramy online w Football Managera Gramy online w Football Managera
  • Polakman Polakman

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Website URL


Gadu Gadu


Skype


Klub w FM


Ulubiony klub


Skąd


Zainteresowania

  1. Wiem, że jest już kilka karier o kadrze, ale nie ma chyba żadnej w "ósemce". A do tego będę też starał się opisywać zmagania naszych ligowców... Możliwe, że obejmę też jakiś klubik... 21 listopada 2007, godz.19 Za pół godziny ma rozpocząć się najważniejszy mecz reprezentacji Polski w XXI w. Polacy są na drugim miejscu w tabeli i mają 2 punkty przewagi nad Serbią. Dziś gramy z... Serbią. Więc wystarczy nie przegrać, na pierwszy rzut oka łatwe, jednak "Don Leo" chciałby zakończyć eliminacje z przytupem, więc mamy wszyscy trochę obaw co do zbyt ofensywnego ustawienia. Ostatecznie Leo Beenhakker zdecydował się na ustawienie 4-3-2-1 z dwoma skrzydłowymi i dwoma defensywnymi pomocnikami. Skład wyglądał następująco: Dudek-Golanski Bak Glowacki Bronowicki-Lewandowski Sobolewski Kazmierczak- Zurawski Krzynowek- Smolarek Zaczęliśmy od ataków, jednak Smolarek, Krzynowek i Zurawski marnowali sytuacje. W 12 minucie Głowacki dostał czerwoną kartkę za wejście obunóż w przeciwnika. Od tamtej pory do ataku ruszyli Serbowie. Do 42 minuty umiejętnie się broniliśmy, jednak wtedy Pantelić minął Jacka Bąka jak tyczkę i nie dał szans Dudkowi w sytuacji sam na sam. Cała druga połowa wyglądała tak jak druga część pierwszej połowy. W 84 minucie dobił nas Antonio Rukavina strzałem z około 30 metrów pod poprzeczkę. 4 minuty później bramkę kontaktową zdobył Maciek Żurawski, jednak na zdobycie bramki do uzyskania "zwycięskiego remisu" zabrakło nam czasu i skuteczności. Po tym meczu byłem wściekły na naszą ofensywę. Ci zawodnicy muszą nauczyć się strzelać! Strzelić dwie bramki Serbom to nie jest wielki wyczyn. Nam się jednak nie udało. Można usprawiedliwiać ich grą w osłabieniu, ale przecież i tak stworzyliśmy więcej sytuacji. Po meczu, prezes PZPN postanowił zwolnić holenderskiego szkoleniowca. Zapowiedział, że jego następcą zostanie jakiś młody, polski trener. To moja szansa!!! Mam wszystkie uprawnienia i do tego byłem przez ponad 4 lata selekcjonerem U-16 lat. Teraz tamci zawodnicy mają po 22- 23 lata i będą niedługo podporą kadry. Muszę złożyć papiery!
  2. Wersja Gry: FM 2011 11.1 Baza Danych: Duża Dodatki: Brak --------------------- 13.07.2010 Klub: Brindisi Liga: Seria C2/c 13 lipca 2010 roku Brindisi oznajmiła zatrudnienie nowego menadżera, którym został Polak z chorwackim paszportem Luka Kitarović. Luka oznajmił, że jedynym celem klubu jest awans, na konferencji prasowej powiedział, że zamierza grać ofensywnie, ustawieniem 3-5-2, dodał również, że zawodnicy obecnej drużyny mogą walczyć o miejsce w podstawowym składzie, ale raczej żaden z nich nie będzie miał pewnego miejsca. Jedenastka marzeń nowego szkoleniowca to: Szamotulski - Adamski, Rinchusio, Mendez - Chylaszek, Cantoro, Bulla, Pater, Coscolla - Mirchev, Misiura. . --------------------- 14.07.2010 Kitarović postanowił, że odbędzie się sparing pomiędzy Brindisi i Brindisi II, dla zapoznania się z zawodnikami. Tymczasem Grzegorz Szamotulski otrzymał oferty z Górnika Zabrze, Korony Kielce, GKS-u Bełchatów i Ruchu Chorzów, a Mauro Cantoro z BATE Borysow. --------------------- 15.07.2010 Szamotulski jest naprawdę rozchwytywany, dostał ofertę z Jagiellonii Białystok i Cracovii Kraków, tymczasem kontrakt z Brindisi podpisał Andrea Coda - skaut. --------------------- 16.07.2010 Nicola Bulla i Grzegorz Pater podpisali kontrakt z Football Brindisi. Już wieczorem zadebiutują w wewnętrznym sparingu. Brindisi 4:0 Brindisi II 14' Fabio Moscelli 33' Maximiliano Cejas 37' Grzegorz Pater 65' Fabio Ceccarelli MoM - F.Ceccarelli (8.30) Pierwszą bramkę zdobył już w 14 min. Fabio Moscelli po genialnym zagraniu Nicoli Bulli. W 33 minucie wynik podwyższył Maximiliano Cejas genialnym uderzeniem z 25 metrów, a już cztery minuty później pajęczynę sprzątnął Grzegorz Pater atomowym uderzeniem z trzydziestu pięciu metrów. Kolejną bramkę zdobył fenomenalnie lobując bramkarza z 45 metrów Fabio Ceccarelli w 65 minucie. --------------------- 17.07.2010 Kontrakt z klubem podpisali Grzegorz Misiura (N) i Ireneusz Adamski (OŚ). Potwierdzono jeszcze sparing z Brindisi U-20. --------------------- 18.07.2010 Szamotulski dostał kolejne propozycje, tym razem od Lechii Gdańsk i Zagłębia Lubin. Odbyła się również prezentacja Adamskiego, Patera, Misiury i Bulli, wyróżniono pytanie o zmianę taktyki w związku z przyjściem do Brindisi Grzegorza Misiury, Kitarović odpowiedział, że żadnych zmian nie będzie oraz, że nie ma wątpliwości dotyczących zaadoptowania się do stylu gry klubu przez polskiego snajpera. --------------------- 19.07.2010 Coscolla podpisuje kontrakt z Brindisi, zadebiutuje już wieczorem w starciu z Brindisi U-20. Kontrakt podpisał także Mirchev, ofertę odrzucił jednak Mauro Cantoro, który zdecydował się na przejście do BATE Borysow. Prawdopodobnie w klubie pojawi się zamiast niego Emanuele Morini, który powraca do Włoch po grze w Botewie Płodiw. Udział w wieczornym spotkaniu weźmie również Michele Rinchusio, który podpisał kontrakt w południe, a o godzinie 13:15 klub poinformował, że kontrakt podpisał 27-letni skrzydłowy Daniel Chylaszek. Brindisi 2:2 Brindisi U-20 61' Coscolla (sam.) 68' Pater (pen.) 82' Misiura 91' Elba MoM - Grzegorz Misiura (8.00) W pierwszej połowie juniorzy postawili na głęboką defensywę, mimo tego zawodnicy Brindisi popisali się kilkoma składnymi akcjami, po jedndej z nich w słupek trafił Mirchev, a po kolejnej w poprzeczkę uderzył Pater. W 61 minucie dramat Brindisi przybrał nowe oblicze, piłkę do własnej bramki wpakował Coscolla. W 68 minucie Mirchev został sfaulowany w polu karnym przez obrońcę gospodarzy Michele Nalego, do jedynastki podszedł Grzegorz Pater i bez problemów uzyskał wyrównanie. W 82 minucie boską akcją popisał się Mirchev, który trafił w słupek. Piłka wróciła do zespołu Brindsi, piłkę dostał Coscolla, który zrehabilitował się genialnym dośrodkowaniem, które zakończył Grzesiek Misiura nożycami, bez wąpienia bramka meczu. Ależ błąd w 91 minucie ! Lipsi posłał piłkę do Bueno, jednak do podania doskoczył Erba i pokonał bezradnego adresata podania. Mirchev mógł jeszcze pokonać bramkarza, ale piłka odbiła się od słupka i wyszła za bramkę. Jeszcze tego samego dnia kontrakt podpisał Jose Francisco Mendez. Bezwątpienia Mendez zastąpi Lipsiego, który przesądził o remisie. --------------------- 20.07.2010 Poparcie wśród kibiców jest ogromne, fani świętują kolejne udane transfery, a liczba sprzedanych karnetów wciąż rośnie. Szamotulski otrzymał kolejną ofertę. Tym razem Śląsk. Andreas Sbuciumelea z Rumunii podpisał kontrakt z klubem Brindisi, będzie grał na środku pomocy, jeśli nie uda się pozyskać kolejnego pomocnika. --------------------- 21.07.2010 Brindisi jest gotowe zapłacić 1.1 mln zł za Owaina fon Williamsa ze Stockport, młody bramkarz jest powoływany do kadry reprezentacji Wali, kontuzję na treningu odniósł 19-letni stoper Emanuele Papa, będzie niedostępny do 2 tygodni, tymczasem odbędzie się kolejna gierka z juniorami, tym razem na zasadach remis = dogrywka + karne. -------------------- 22.07.2010 Emanuele Morini pojawił się w klubie po podpisaniu kontraktu i jest gotowy do występu w meczu z juniorami. Tymczasem Owain fon Williams nie pojawi się we Włoszech, awaryjnie kontrakt może podpisać Andrzej Olszewski. Cały czas czekają także na decyzję Szamotulskiego, choć raczej nie ma już nadziei. Brindisi 2:0 Brindisi U-20 4' Bulla 83' Mirchev MoM - Chylaszek (8.00) Nicola Bulla już w 4 minucie zdobywa pierwszą bramkę, ze skrzydła dośrodkowuje Chylasze, a niemiecki rozgrywający kapitalnie uderzył głową pod poprzeczkę. Już w 83 minucie wynik podwyższył Mirchev wychodząc do fantastycznego podania Misiury. Do klubu przyszedł Andrzej Olszewski, prawdopodobnie kontraktu nie podpisze Grzegorz Szamotulski. ------------------ 25.07.2010 Grzegorz Szamotulski podpisał kontrakt z Jagiellonią Białystok, klub szuka zdolnego juniora jako rezerwowego golkipera. Możliwe, że będzie to Riccardo Rashi, etatowego reprezentanta młodzieżówki ... San Marino. ----------------- 26.07.2010 Dzisiaj Brindisi spotka sie z Palermo, cel ? Remis, zwycięstwo niemożliwe. Ze składu prawdopodobnie wypadnie Bueno, którego zastąpi Andrzej Olszewski. Spekuluje się o ustawieniu środka pomocy, zwykle jest to Morini-Bulla-Pater, ale do składu awizowany jest także Maximiliano Cejas. Brindisi 1:3 Palermo 38' Testa 42' Testa 50' Jara Martinez 59' Mirchev 25' Chylaszek czerw/k MoM - Cristian Melinte (9.00) W 25 minucie bardzo kontrowersyjną czerwoną kartkę obejrzał Daniel Chylaszek, fani na Franco Fanuzzi wstali i wygwizdali sędziego. W 38 minucie na krótki słupek zbiegł Davide Testa i po otrzymaniu piłki od Melinte pokonał Olszewskiego. Poraz kolejny Melinte poprowadził piłkę skrzydłem i dośrodkował na piąty metr, tam Adamski nie upilnował Testy i ten trafił poraz drugi. Ach, ależ trudno upilnować Melinte, kolejny jego rajd i kolejne zgranie piłki, tym razem Jara Martinez umieszcza piłkę w bramce, była to 50 minuta. A w 59 minucie szok na stadionie, a zaraz potem szaleństwo, Mirchev wykańcza fenomenalną akcję Brindisi i umieszcza piłkę w bramce. I tym wynikiem kończy się mecz. Zachęcam do czytania, komentowania i pomocy, czeka mnie początek ligi i cały, miejmy nadzieje udany sezon, pozdrawiam.
  3. Witam. Wiem, że już od pewnego czasu pewien użytkownik prowadzi Polską reprezentację - właściwie to Jego kariera zainspirowała mnie do walki o dobre imię polskiej piłki. - Panie ... - z wybitnie znajomym akcentem rozpoczął prezes. - Potrzebujemy tutaj cudu! - Jak cuda to tylko Smuda - odpowiedział sarkastycznie jeden ze współpracowników. - Kogo mi Pan zaproponuje - z prawdziwym przejęciem kontynuował prezes - abyśmy nie zostali zlinczowani przez opinię publiczną? - Myślę, że jak damy jakiegoś nieznanego faceta to się od nas odczepią, bo z kasą u nas krucho - odpowiedział - w końcu musimy za coś wybudować tą naszą nową siedzibę. - Fakt, siedziba ważna rzecz - odchrząknął - w końcu jak nas widzą, tak nas piszą - dodał - dawaj tego trenera. --------------------------------------------------------------------------- - Sprawa jest prosta, my płacimy, Pan robi swoje - twardym głosem powiedział człowiek z nazwiskiem brzmiącym jak pora roku. - Ile proponujecie? - odpowiedział z przejęciem w głosie trener. - 5 koła miesięcznie. - W jakiej walucie? - z ciekawością zapytał trener. - Najprawdziwszej europejskiej walucie - a więc euro - ze śmiechem odpowiada prezesunio. - Umowa stoi. Następnie obydwaj wybrali się za zamknięte drzwi w celu omówienia szczegółów kontraktu. -------------------------------------------------------------------------- Sprawa nie wygląda najlepiej. Nie mamy środka obrony, kiepsko wygląda lewa strona obrony i poza Lewandowskim brakuje nam dobrego napastnika. Czy rok wystarczy na sklecenie drużyny zdolnej wyjść z grupy na Mistrzostwach Europy? Zobaczymy. Nie jestem żadnym taktycznym wirtuozem, korzystam z gotowych taktyk i ewentualnie wprowadzam własne zmiany w zależności od przeciwnika. Styl 4-5-1 naturalny. Cel: wyjście z grupy na ME 2012, w razie niespełnienia warunku - rezygnacja z prowadzenia kadry i poszukiwania klubów za granicą (lub w Polsce). Ligi: (najwyżej krajowe): Belgia, Francja (+Ligue 2), Hiszpania, Anglia (+nPower championship), Holandia, Włochy (+Serie B), Turcja, Niemcy (+2. Bundesliga), Polska (+1. Liga), Portugalia, Grecja Baza: 12.2.2 + update LFCMarshall's ... Wersja: FM 2012 Baza: Duża TERMINARZ: 10.8.2011 - Gruzja 2.9.2011 - Meksyk 6.9.2011 - Niemcy 7.10.2011 - Korea Płd. 11.10.2011 - Białoruś 11.11.2011 - Włochy 15.11.2011 - Węgry 16.12.2011 - Bośnia ----------------------------- 29.2.2012 - Portugalia 22.5.2012 - Łotwa 26.5.2012 - Słowacja 2.6.2012 - Andora ----------------------------- Jak widać czeka nas sporo meczów kontrolnych, mam nadzieję przetestować 3 warianty taktyczne i do końca 2011 roku wybrać wyjazdową kadrę na Euro 2012.
  4. To nie będzie dobra opowieść. Zacznijmy jednak niestandardowo, od początku. AC Milan w latach dziewięćdziesiątych był potęgą. Trudno zaprzeczyć. Rok 1994 i tryumf mediolańczyków nad Barceloną w walce o Puchar Europy pamiętam jak przez mgłę, miałem wtedy niespełna 14 lat. Samego meczu nie widziałem, słuchałem za to z pasją radia. Ot, wieś. Tam się wychowałem, tam się bawiłem, grałem w piłkę i... Nudziłem. Bo zawsze chciałem być miastowym, który wszędzie ma blisko. Lata mijały. Pasja do futbolu rosła, zdawało się razem ze mną. W liceum zdecydowałem się zapisać do Mieszka Gniezno - miejscowego klubu piłkarskiego. W juniorach rozegrałem pełen sezon... I tyle. Skończyłem. Powodem była wyjątkowa wrażliwość moich kostek na urazy. Odziedziczyłem to po tacie, który też miał problemy, ale kojarzyłem to sobie zawsze z dolegliwościami Marco Van Bastena. Chciało się być kimś tak wielkim w futbolowym świecie! Potem przyszły studia. Informatyka. Plany o AWF były, a jakże, ale rodzice wtłukli mi do głowy, że to zbyt chwiejny kierunek, trzeba zrobić jakiś konkret. Pierwszy rok pomieszkałem w Poznaniu. Potem rodzice kupili mieszkanie w Swarzędzu. Poszczęściło im się. Postanowili mi pomóc, pchać mnie do przodu jak tylko mogli. Mieszkanie dostałem, oni zostali na wsi. Nie chcą opuszczać swojego gniazdka. A ja stałem się miastowy. Zamieszkaliśmy tam razem, ja i Daria. Ona na swoich studiach, ja na swoich. Poznaliśmy się w liceum. Ciężko to nazwać miłością od pierwszego wejrzenia. Na pewno przez długi czas po prostu się przyjaźniliśmy, znaleźliśmy wspólny język. Nieraz śmiejemy się, że "kto by pomyślał wtedy, że będziemy razem". W mieście tym żyłem sobie spokojnie. Ukończyłem studia. Tylko na tyle, ile było trzeba. Znudziły mnie w pewnym momencie, ale 2 lata w plecki to nie w kij pierdział, trzeba przeboleć. W międzyczasie, gdy była chwila wytchnienia postanowiłem przechadzać się na mecze lokalnej Unii. Unia Swarzędz to taki solidny klub, z bardzo fajnym stadionem (Rozgrywały się tutaj w 2006 mecze Mistrzostw Europy U-19). Powoli, ale systematycznie "wkręcałem się" w towarzystwo. Po jakimś czasie poznałem dobrze piłkarzy, sztab, oni też mnie kojarzyli. Potem praktycznie z niczego i sam nie wiem, kiedy powstała regularna grupka, choć nieoficjalna. Pojawialiśmy się na meczach, chodziliśmy do Black Pubu na małe piwko (dobra lokalizacja, bo 150 m od mojego mieszkania), rozmawiało się na tematy okołofutbolowe. Pewnego razu przeczytałem gdzieś ogłoszenie, że organizowany jest kurs trenerski. Nic specjalnego, dotyczył raczej mniej szczegółowych kwestii technicznych i psychologicznych. Ot, wystarczający żeby grupkę dzieciaków uczyć gry. Zadzwoniłem do Mirka, asystenta w klubie i spytałem, czy kogoś od siebie wysyłają. - No wiesz, Jaro jedzie. Kontuzję ma, to go puszczamy. Tyle tylko, że mu koszt dowozu refundujemy. - A o samym kursie coś wiesz? - Z tego, co słyszałem wykładowcy niczego sobie. Dwa tygodnie z życia, ale dowiedzieć się sporo można. - Koszta znasz? - Lekko nie ma, półtorej trzeba wyłożyć. Coś kombinujesz? Półtorej. Nielekko... ale jak nie teraz, to kiedy? Dwadzieścia pięć lat mam, pracuję w domu, czas jest, niedaleko... - A tak se pomyślałem czy by z ciekawości nie zrobić. - Jak z ciekawości to nie rób. Szkoda kasy. Po co masz jechać, wyłożyć grubą kasę i potem zapomnieć? - No wiesz, tak se kombinuję, może by się gdzieś zahaczyć? - Ty, teraz mi się przypomniało... Sekcja będzie w lipcu otwierana. W klubie. Nabór młodych do gry będzie, a Józek mówi, że już nie daje rady. Józef Stelmaszyk to taka mała legenda klubu. Dwadzieścia lat pracy od szperacza aż do trenera młodych. Ale fakt, siódmy krzyżyk już dawno za nim. Może w końcu trzeba się zająć swoimi wnukami, a nie kolegów? - Ty, jakby to się udało, to byś u mnie miał skrzynkę piwa. - Ciekawe, za co, jak kasę właśnie chcesz utopić w kursie! Słuchaj, lecieć muszę. Masz jeszcze 2 tygodnie na zastanowienie się. Ja naświetlę sprawę Marychowi, dryndnę ci za parę dni, co myśli. Znamy cię tutaj, to wiesz. Dam znaka. Lecę! - Leć, leć. Czekam na telefon. Kurde, to by było coś! Jeszcze nigdy maj nie leciał mi tak wolno. Dzisiaj czwarty. Do dziesiątego chyba zadzwoni? Myśli zaprzątnęły moją głowę na najbliższych parę dni. Kasa się znalazła. Na co mi były dwa rowery? Nie pamiętam. Teraz został jeden. Resztę z oszczędności dołożyłem. Decyzja jest, czekam na telefon. A z Jaro to się już dogadałem, że jakby co, to razem pojeździmy.
  5. Wersja: FM2012@12.2.0 Ligi: Polska(wszystkie możliwe) Baza: small :::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::: Rozmowa po z lokalnymi pismakami, po kolejnym wygranym spotkaniu. [Dziennikarz]:Panie trenerze, na wstępie chciałbym pogratulować dubletu zdobytego przez Pana w trwającym jeszcze sezonie 2012/2013. To już drugi tytuł Mistrzowski i pierwsze zwycięstwo w pucharze, gdzie rok temu przegraliście finał. [Trener]:Dziękuję za gratulacje. Tytuł mistrzowski zapewniliśmy sobie już w środę, jednak dzisiaj nie odpuściliśmy rywalom. Zaręczam, że w kolejnych meczach nie będzie mowy o odpuszczaniu czy też handlu punktami, jak to niektórzy dziennikarze raczyli pisać na łamach prasy. [D]: Odkąd zakończyło się zimowe okno transferowe klub zakomunikował odejście kolejnych piłkarzy z Pana zespołu. Na chwilę obecną traci Pan trzon zespołu, dwóch podstawowych stoperów, najlepszego napastnika i rozgrywającego. Czy będzie ich Pan wystawiał w kolejnych meczach ? W kuluarach stadionu mówi się, że piłkarze mają trafić do klubu kokosa. [T]: Nic mi nie wiadomo, aby piłkarze opuszczający nasz klub mieliby zostać zaproszeni przez Prezesa Wojciechowskiego do klubu kokosa. Może dlatego, że nie mają podpisanych kontraktów z Polonią Warszawa(śmiech). [D]: Skoro już nie gracie o nic, myśli Pan już o przyszłym sezonie ? [T]: I tak, i nie. Ciężko jest myśleć o nadchodzących okresie przygotowawczym, kiedy z podstawowej jedenastki zespół może opuścić 8-9 zawodników + 3-4 z ławki. Dopóki prezes jednoznacznie nie określi się kto na pewno zostanie ciężko tutaj szukać, za dużo możliwości i wariantów do rozważenia. Mogę powiedzieć tylko tyle, że za piłkarzy którzy na dziś odejdą mamy już dogadanych wartościowych zmienników. Przy kolejnych osłabieniach zespołu, trzeba będzie rozejrzeć się ponownie. [D]: Za kilka tygodni kończy się Panu kontrakt. Negocjacje utknęły w martwym punkcie ? [T]: Aktualna umowa obowiązuje mnie jeszcze dokładnie 4 tygodnie. Rozmowy oczywiście nadal się toczą. [D]: Podobno jutro, będzie można zobaczyć Pana na meczu w walce o utrzymanie w I lidze: Polonia Bytom – ŁKS Łódź. [T]: Mam całkiem niedaleko(śmiech), zostałem zaproszony na ten mecz. Z miłą chęcią obejrzę to widowisko. Oba zespołu walczą o utrzymanie, zapowiada się bardzo zacięty mecz. [D]: Kto Pana zaprosił, działacze Polonii czy ŁKS-u ? [T]: Obowiązuje mnie kontrakt z moim obecnym pracodawcą, on ma pierwszeństwo. [D]: Proszę nie bawić się w uprzejmości. Powszechnie wiadomo, że wychował się Pan w Łodzi. Nie jest również tajemnicą, że Pańska wizja rozwoju klubu jest sprzeczna z wizją prezesa. Mówi się również o zainteresowaniu ze strony ekstraklasowego Śląska i Korony Kielce – świeżego spadkowicza z ekstraklasy ? [T]: Nie zamierzam komentować tych spekulacji. Wszystko wyjaśni się do końca czerwca.
  6. Słońce znów daję w czambo, dokładnie tak jak wtedy gdy tu przyjechałem. A było to bardzo dawno, no może to krótko patrząc na moje życie, ale prawdę mówiąc zapominam już rzeczy, które robiłem tu na początku. Przyjechałem tu 20 lat temu w 1990 będąc 19 letnim, mało ambitnym chłopakiem, który przyjechał tu za pierwszą ambitną pracą, na budowie... Spotkałem wtedy wielu moich obecnych przyjaciół, zarówno Polaków jak i Anglików, Niemców i paru Egipcjan. Byłem świadkiem jak Egipt się zmieniał, kiedyś bardziej spokojny, choć z trwogą o kolejną wojnę z Izraelem, dziś jest więcej waśni w państwie i czuję tu początek jakieś rewolucji.. Jak się okazało już kilka miesięcy po przyjeździe udało mi się kontynuować pasję, którą zacząłem w Polsce. Chodzi tu o sens mego życia, piłkę nożną.. Moją karierę piłkarską zacząłem w LKS Mogilany jako 14 latek. Od samego początku byłem wyrózniającą się postacią w klubie, gdzie nawet zagrałem parę meczów w seniorskiej kadrze jako skrzydłowy. Pamiętam jak biły się o mnie Garbarnia Kraków i Cracovia i gdyby nie wyjazd pewnie, grałbym już przynajmniej w 3 lidze albo w juniorach drugiej krakowskiej drużyny. Pozostawiłem to jednak za sobą, gdyż rodzice nie widzieli sensu w piłce nożnej, gdyż chcieli bym osiągnął coś w życiu. Stwierdziłem, dobra zrobię to sam, wyjechałem na własną rekę do Egiptu, gdzie miałem zapomnieć o piłce i zacząć pracować w Kairze. Ale albo to ja nie zapomniałem o mojej pasji, albo ona o mnie. Dziwnym trafem, kiedy grałem z nowo poznanymi na budowie kolegami, przyłączyli się do nas gracze i trener lokalnej drużyny (mieszkaliśmy blisko Kairu w blokach robotniczych, w Al Quabbat). Trenerowi spodobała się moja gra i już za tydzień miałem przyjść na testy do tej drużyny. W końcu w ciągu miesiąca zadebiutowałem w pierwszej drużynie, pierwszy mecz i 2 asysty przeciwko liderowi 2 ligi, lepiej bym sobie tego nie wymarzył. Potem do asyst zacząłem dokładać również i bramki, a nasz zespół otarł się w 1991 o awans. Zarówno ja jak i drużyna nie poddaliśmy się i ze zdwojoną siłą ruszyliśmy w kolejny sezon. Wciąż utrzymywałem rodziców w tym, że pieniądze zdobywam tylko dzięki działalności jako robotnik.. niedługo jednak... Przyszła gwiazdka owego roku, trener pozwolił mi wyjechać na święta do rodziny, czułem wtedy, że była to okazja by powiedzieć o tym rodzicom.. O dziwo zaregowali na to ze spokojem i stwierdzili, że jako dorosły podejmuję za siebie własne decyzje i tylko czas pokaże czy błędne. Wróciłem do klubu i jakby natchniony słowami rodziców grałem świetne mecze, które poprowadziły nas do awansu w 1992.. W przerwie letniej biły się o mnie wielkie kluby egipskie i trafiłem w końcu do znanej firmy, wprost ze stolicy Al-Ahly. Zamieszkałem z innymi obcokrajowcami, ale nie zapomniałem o budowie. Pierwszy sezon tj. 1992/1993 nie wspominałem dość dobrze, drużyna była silna i trudno się było przebić, na dodatek zdobyliśmy tylko Puchar Egiptu, co dla ekspertów było wielkim zawodem naszej drużyny. Wtedy przetrzebiono skład i dano szansę młodym, w tym i mi. Zresztą rok 1993 jest dla mnie wyjątkowy, poznałem swego czasu piękną Polkę, która była przewodniczką w muzeum w Kairze, który zbudowaliśmy wcześniej. Jak się potem okazało, ta kobieta została moją żoną w 1997. Wracając jednak do futbolu w sezonie 1993/1994 nasza drużyna odniosła dosłownie na każdym polu sukces, wygrała ligę i Puchar Zdobywców Pucharów w Afryce, a ja byłem główną postacią drużyny. Co prawda Puchar Egiptu przeleciał nam koło nosa, ale biorąc pod uwagę młody skład odnieśliśmy wielki sukces. Wtedy jakiś tam scout z Polski zaczął mnie nakłaniać bym grał dla Polski, ale tak samo czyniły władzę egipskiej piłki. Przeprosiłem Egipcjan, ale moje serce zawsze biło dla Polski i w 1994 zadebiutowałem w reprezentacji w czasach Henryka Apostela. Pierwszy mecz pamiętam i to jak, bo daleko to nie miałem, we wrześniu zaliczyłem bowiem debiut w przegranym meczu wyjazdowym z Izraelem 1:2. Pojawiłem się w drugiej połowie, ale furory nie zrobiłem. Wróciłem do klubu i dalej ciężko pracowaliśmy by znów zdobyć mistrza, udało nam to się ponownie i w sezonie 1994/1995 znów wygraliśmy ligę. Zostałem wybrany graczem ligi i byłem tak rozpoznawalny, że byłem często zaczepiany przez fanów i fanki. W 1995 znów wróciłem też do reprezentacji i na wiosnę u siebie odgryźliśmy się Izraelczykom pokonując ich u siebie 4:3. Wciąż mieliśmy szansę na Euro 1996. W tym roku zacieśnił się mój związek ze wspomnianą przewodniczką, Asią. Zacieśnił się mimo, iż porzuciłem już pracę na budowie i zająłem się na dobrę piłką nożną. Do tego doszedł inny aspekt, bo w 1995 wracam do Polski! Za grube pieniądze z Huty kupuję mnie Hutnik Kraków, a w Egipcie pozostawiam mój dom i kolegów. HKS dzięki mnie i paru innych zawodników staję się niemałą sensacją rozgrywek i zdobywa 3 miejsce. W 1996 wygrywamy ze Słowacją 5:0 w reprezentacji i jesteśmy blisko Euro.. Wszystko zawaliło się jednak w Bratysławie, gdzie totalnie się pogubiliśmy i przegraliśmy 1:4, a ja zrezygnowałem na jakiś czas z reprezentacji. W 1996/1997 dalej grałem dla HKS, ale było to rok mniej udany dla mnie i dla drużyny i osłodził mi tylko go Puchar UEFA, w którym też nie błysnęliśmy. Jako dość doświadczony gracz w 1997 przechodzę do Schalke 04 Gelschenkirschen, do zespołu który został rozsprzedany po triumfie w Pucharze UEFA. Do zespołu wchodzę świetnie, ale potem się coś zacina. Trener i inni piłkarze psioczą na mnie i w złej atmosferze odchodzę w 1998 z klubu z Zagłębia Ruhry i wracam do Polski, gdzie buduję dom w Krakowie z moją żoną, gdyż niedługo na świat ma przyjść mój synek... W 1999 roku wracam do reprezentacji i podpisuję także kontrakt z Wisłą Kraków, odnosimy w tym sezonie zawód, bo mistrzem zostaję Polonia Warszawa, a nie wielka wtedy Wisła. Drużynie narodowej z kolei nie udaję się dostać do kolejnego Euro i trenerem zostaję Engel. W sezonie 2000/2001 zostajemy mistrzem kraju, a ja osobiście królem strzelców. Drużyna narodowa z kolei zaczyna z moim udziałem jak się to potem okaże marsz do MŚ 2002. W 2001/2002 znów nasza drużyna przegrywa rywalizację ligową i jest druga, a w pucharze dość szybko kasuję nas Inter Mediolan. Na MŚ w 2002 definitywnie kończę przygodę z reprezentacją po blamażu. Mój dorobek to 32 mecze z 6 golami i 10 asystami dla drużyny narodowej. Sezon 2002/2003 jest wielkopomny dla Wisły, wracamy na sam szczyt, a mój syn, który zaczyna już kopać piłkę w klubie, widzi jak ojciec przegrywa dopiero w 1/8 finału po wyrównanym dwumeczu z Lazio Rzym (w między czasie rewanżuję się Schalke, pokonując ich rundę wcześniej). Powoli jednak przychodzi czas kiedy nachodzą się kontuzję, tych w 2003/2004 zdarza się mi zdecydowanie za dużo i tylko z ławki oglądam jak znów zdobywamy mistrza. Jak się okazuję 2004/2005 to mój ostatni sezon jako gracz w piłce nożnej. Z Wisłą zdobywam mistrza i głównego asystenta ligi. Kończę z zawodowym trenowaniem i na 3 lata oddaję się własnemu biznesowi, którym okazuję się budownictwo. W 2008 postanawiamy z żoną wrócić do Egiptu, gdzie mamy dom i zaczęliśmy nasz związek. 10 letni Jarek zaczyna z kolei swoją karierę juniorską w Al-Ahly, a ja zostaję trenerem juniorów. Nasza drużyna odnosi wielki sukces i uważana wcześniej za słabo przygotowaną wygrywa w lidze U-17. Kiedy w następnym sezonie wygrywam z nimi ligę i dokładam do tego Puchar Kontynentalny widzą we mnie zbawcę nie tylko jako piłkarza, ale także jako trenera, wtedy przychodzi do mnie ciekawa propozycja z 2 ligowego zespołu, a to co dzieję się teraz to jest tuż po podpisaniu zawodowego kontraktu z Matrouh FC... A zatem jest 1 czerwiec 2010, a do początku sezonu zostało jeszcze 4 miesiące, jesst zatem nad czym pracować.... FM 2011 11.3 Baza danych: duża Liga: Egipt (2), Polska (3), RPA (2), Korea (2), Meksyk (2), USA (1), Anglia (6), Niemcy (3), Hiszpania (3), Australia (1), Brazylia (3), Argentyna (2) Zasady: HC Zespół: Matrouh FC (2 liga, Dolny Egipt) Mam nadzieję, że ten opek będzie dłuższy niż poprzedni i żaden brak chęci, albo spalony dysk lub zgubiony save nie przerwie mi tej kariery (na brak chęci jestem zabezpieczony ligami ze wszystkich kontynentów). I wybrałem FM 2011, bo mam do niego większy sentyment niż do FM2012.
  7. Wersja gry: Football manager 2012 Ligi: Dużo ,a przecież można dodawać Cele: Mistrzostwo Polski ,oraz faza grupowa LM bądz LE Pierwsze od czego zaczełem to zakończenie wypożyczeń Gervasio Nuneza oraz Dudu Bitona ,a także wystawieniem na liste transferową Kewa Jaliensa oraz Andraza Kirma
  8. FM 2012, baza danych duża. Spodobało mi się pisanie Tym razem postanowiliśmy z kolegą (Caenem) opisywać naszą grę na multiplayer . Wybaczcie, że zaczniemy dopiero od drugiego sezonu, ale nie pomyśleliśmy, żeby opisywać od samego początku. Po krótce postaram się Wam przestawić ubiegły sezon. Legia Warszawa - Dawid Karb (kraven) Wisła Kraków - Norbi Sosin (Caen) Tabela KLIK Skład Wisły KLIK Skład Legii KLIK Statystyki zawodników KLIK 11 sezonu KLIK Liga Europejska; Wisła KLIK Puchar Polski; Wisła KLIK Występów mojego zespołu w LE i PP lepiej nie opisywać Najlepszym managerem sezonu został Piotr Świerczewski, a najlepszym piłkarzem Maor Melikson. Sezon bez wątpienia był udany dla nas, ja zdobyłem Mistrzostwo Polski, a Caen musiał się zadowolić 3 miejscem i wywalczonym Pucharem Polski. To tyle na teraz, następny post dodam po letnim okienku transferowym
  9. W czasach, gdy polski futbol przeżywał kryzys, gdy reprezentacja w rankingu FIFA spadała z miesiąca na miesiąc coraz niżej, ostatecznie będąc niżej niż Uzbekistan, czy Wyspy Zielonego Przylądka, gdy poziom ligowy został już dawno sprowadzony do zera i cały czas spadał, a w Europejskich Pucharach miały szansę zwyciężyć jedynie bogate, zachodnioeuropejskie kluby... W tych właśnie czasach pojawił się człowiek, który miał odwagę powiedzieć "nie". Prowadził on zasłużoną niegdyś drużynę z dużego kraju w Europie środkowo-wschodniej i dokonał z nią rzeczy niemożliwych... Oto jego historia... FM 2011.3 Baza danych: duża Ligi: Anglia (Premiership), Francja (Ligue 1), Hiszpania (Primiera Division), Niemcy (1. Bundesliga), Polska (I liga i wyższe), Włochy (Serie A) Kiedy ktoś pyta mnie jak to jest być managerem piłkarskim, odpowiadam: nie wiem. I jest to najbardziej szczera odpowiedź na jaką mnie stać, bowiem nigdy tak naprawdę nie czułem się managerem - panem w eleganckim garniturze, pokrzykującym na piłkarzy zza linii bocznej boiska i dającym upust swoim emocjom na konferencjach prasowych. Osobiście zawsze traktowałem moich zawodników bardziej jak kolegów, a nawet braci, niż jako podopiecznych. Może to dlatego, że powinienem być jednym z nich... Do dziś pamiętam ten smutny dzień, 15 lipca 2004 roku. Z drużyną OKS Otwock, zespołem z mojego rodzinnego miasta, w którym grałem od urodzenia na pozycji napastnika, wybieraliśmy się na wyjazdowy sparing do Pruszkowa. Poprzedniej nocy trochę zabalowałem i śpieszyłem się na autokar. Byłem już jedno skrzyżowanie od stadionu, musiałem tylko pokonać ulicę... Wystarczyła chwila nieuwagi... Kierowca samochodu zareagował na czas, zahamował, ale było już za późno... Następną rzeczą jaką pamiętam był blask lamp szpitalnych, wypalających mi oczy. Okazało się, że ponad miesiąc leżałem w śpiączce. Ale nie to było wówczas dla mnie najważniejszą informacją... Pisząc te słowa patrzę na laskę, która stoi przy moim łóżku. Była moją wierną towarzyszką przez ostatnie trzydzieści lat. Można powiedzieć, że zarówno kocham ją, jak i nienawidzę. Przed wypadkiem byłem obiecującym napastnikiem, pytały się o mnie kluby Ekstraklasy. Po nim byłem nikim, kaleką, inwalidą, bez perspektyw na przyszłość. Taka świadomość motywuje. Rehabilitacja trwała rok. Przez ten czas dużo czytałem. Głownie książki o ludziach, którzy mimo swoich ułomności osiągnęli coś w życiu. I nie poddałem się. Postanowiłem zostać trenerem. W tak młodym wieku wydawało się to niemożliwe, ale jednak: już w 2006 roku, dzięki wstawiennictwu dawnego trenera prowadziłem drużynę Rokoli Otwock Wielki w rozgrywkach B klasy. Pamiętam pierwszy trening, gdy zawodnicy z niedowierzaniem patrzyli na kuśtykającego w ich stronę młokosa. Niektórzy byli dwa razy starsi ode mnie i tyle samo grubsi. Rok później awansowaliśmy do klasy A, co regionalna prasa tłumaczyła jako przypadek. Awans do okręgówki w kolejnym sezonie zamknął wszystkim usta. W dwa lata z drużyny pijaków, leni i emerytów zrobiłem zespół, który w regionie nie miał sobie równych. Gdy przygotowując się do sezonu 2008/09 zremisowaliśmy z trzecioligowym Mazurem Karczew, jego prezes zaproponował mi posadę zwolnionego niedawno trenera. Stanowisko to przyjąłem i tutaj znów zaczęły się problemy. Dla chłopaka spod Warszawy, takiego jak ja, nietrudno było pojąć, dlaczego w rodzinnej miejscowości zostałem uznany za zdrajcę. Co prawda wszystkie podwarszawskie miasta stoją murem za Legią, ale gdy przychodzi do rozgrywek okręgowych, żrą się niemiłosiernie ze sobą nawzajem. Otwock i Karczew zawsze stały po przeciwnych stronach barykady. Początek sezonu był dla nas bardzo udany, jednak w połowie rundy jesiennej Mazur ośmielił się wygrać z OKS-em. Od tego czasu po prostu nie miałem życia w swoim rodzinnym mieście - zniszczony samochód, pomalowane czerwoną farbą okna domu, wyzwiska na ulicy - to tylko niektóre z szykan, które mnie wtedy spotykały. Nie mogłem dłużej prowadzić Mazura. Przeprowadziłem się do Warszawy, zamieszkałem w centrum i na pół roku całkowicie zapomniałem o piłce. Do czasu, gdy pewnego dnia do moich drzwi nie zapukał pewien pan z teczką, który przedstawił się jako wysłannik klubu Okęcie Warszawa. Tak, słyszał o moich sukcesach w niższych ligach i historii z Mazurem. Tak, wszyscy w klubie chcą mnie za managera. Nie, nie przeszkadza im, że jestem inwalidą. W Okęciu przepracowałem rok, który był najlepszy w dotychczasowej historii klubu. Druga liga była na wyciągnięcie ręki. I wtedy wyszły na jaw ciemne interesy prezesa - nie chodziło o kupowanie meczów, ale cały klub zamieszany był w poważną aferę, związaną z przemytem narkotyków. Pobliskie lotnisko było punktem przerzutowym, a nasz klub pełnił rolę pośrednika. Degradacja o kilka klas w dół, odjęcie punktów i poważne reperkusje finansowe... Nie mogłem być dłużej trenerem skompromitowanej drużyny, chociaż żal mi było chłopaków, bo nie byli niczemu winni. I tak oto w maju 2010 roku znalazłem się ponownie na życiowym zakręcie. 26 lat. Bez pracy, bez perspektyw, z laską przy nodze. Jedyne co miałem, to wiara we własne umiejętności. I właśnie wówczas otrzymałem telefon, który stał się dla mnie przełomem w życiu. Telefon z propozycją, której po prostu nie mogłem odrzucić... --------- Jest to mój powrót do FM-a po ponad rocznej przerwie i powrót do pisania opków po przerwie jeszcze dłuższej. Wstępnie przewiduję jeden wpis na dzień, ale ze względu na brak czasu (praca, studia), mogą pojawić się zastoje. Jeśli kogoś interesuje jaki klub będę prowadził: wystarczy spojrzeć na mój nick ;)
  10. Wersja gry: FM 12.0.4 Wybrane ligi: Białoruś (2), Czechy (2), Litwa (2), Łotwa (2), Słowacja (2), Ukraina (2), Niemcy (4), Polska (5) Baza danych: duża Klub: FK Silute (1 liga litewska) Data powstania: 1991 Trofea: Litewska 1 liga (wygrana 2009) Oczekiwania zarządu: Zwycięstwo i awans do Ekstraklasy Osobiste oczekiwania: Zwycięstwo Obecny dzień: 8 luty 2011 (system wiosna-jesień) Sezon: 12.03.2011 - 5.11.2011
  11. TYTUŁEM WSTĘPU Szaro, buro i ponuro! Jednym słowem, precz z komuną! Za te słowa mój dziadek, szanowany profesor Pekińskiego Instytu Technologii został skazany na 25 lat więzienia. Jego słowa dotyczyły sytuacji mieszkańców w Pekinie, z których ponad 1,5 miliona mieszka w slumsach. W kraju miała być wolność słowa i zachowań, ale jest tak tylko w konstytucji. W praktyce zabija się ludzi, więc i tak z uwagi na status mego dziadka miał szczęścia. Codziennie kogoś ubywa, ponadto za posiadanie więcej niż 1 dziecka grozi tu kara śmierci. Powracając jednak do mego dziadka.... zostawił dla mnie coś o czym zawsze marzyłem, teraz to ja Yang Huang prowadzę klub mojej rodziny, czyli Being Institut of Technology, który gra obecnie w 2 klasie rozgrywkowej Chin. Nasze szanse na awans są obecnie oceniane jako słabe, ale będę się starał sprawić sensację i sprawić przyjemność mojemu dziadkowi, który jest klubowi oddany od pół wieku (od 10 roku życia). Warto też wspomnieć o moich rodzicach, którzy w mojej młodości osierocili mnie, ginąc w rzekomym wypadku samochodowym, tak przynajmniej twierdziły władze. Mój tata był znanym opozycjonistą z głębokimi korzeniami chińskimi. Pewnego razu na spotkaniu opozycjonistów całego świata spotkał moją matkę, Polkę i tak oto zakochali się w sobie. Niestety narazili się władzy i dlatego umarli jako męczennicy za wiarę w wolność słowa... Wersja gry: 12.0.4. Wybrane ligi: Chiny (Chińska Krajowa I liga i Superliga), Polska (3 liga i wyższe) Baza danych: ogromna Klub: Being Institut of Technology East Track & Field Data powstania klubu: 2001 Trofea: Chińska Krajowa 2 liga (1: rok 2006) Oczekiwania zarządu: Stabilizacja Osobiste oczekiwania wobec drużyny: Górna połowa tabeli Obecny dzień: 26 grudnia 2010 Początek nadchodzącego sezonu: 2 kwietnia 2011
  12. Pewnie i tak nikt nic tutaj nie napisze, ale nie mniej temat w końcu założę. Mimo wszystko czekam na ewentualne uwagi. Pierwszy błąd: - nieusunięta kontuzja u Jakubowskiego Sugeruję grę na updacie od Gietza, gdyż jeszcze w nim są zawarte ostateczne zmiany w Wiśle. Nowsze niż te do domyślnej bazy, gdzie wyłapałem parę błędów już po terminie, stąd zmiany zostały uwzględnione dopiero w updacie, a będą w najbliższym patchu.
  13. Heloł załoga tu znów ja, Marcin Colombo. Jestem 48-letnim menadżerem, który od dłuższego czasu nie może znaleźć klubu. Piłkarzem nie byłem, ba dopingowałem tylko z trybun stadionowego młyna, prawie jak miłościwie nam panujący pan Donald. Właśnie na młynie znalazłem miłość swojego życia. Julię. Zgrabna, miła, no i co najważniejsza podobnie jak ja kocha Lechię. Spotykaliśmy się jakiś czas i w wieku 21-lat wzięliśmy ślub. No a potem doszło do czego doszło, czyli dzieci te sprawy. Spłodziłem dwóch synów z czego jestem bardzo dumny. Prawie robi wielką różnice, bo "rudy" teraz trzęsie wszystkimi stadionami a ja nie mam jak zarobić na chleb, musząc się utrzymywać z warzywniaka, który i tak za parę tygodni zostanie zamknięty. Na jego miejscu stanie Rossmann. Zajebiście nie? Teraz marzy mi się spierdolić z tego bagna do Włoch, mojej drugiej ojczyzny. Lecz cóż mi z tego skoro wszyscy moi krewni albo wymarli albo mają mnie głęboko w dupie jak wcześniej wspomniany Donek. Lecz miałem w zanadrzu jeszcze jednego asa. Mianowicie kilka lat temu byłem zdeterminowany i wyrobiłem wszystkie niezbędne papiery do tego aby zostać menadżerem. Szczerze mówiąc jakiś czas temu zastanawiałem się po kiego mi to było, lecz kilka miesięcy później okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...