Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Grecja' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Strefa Administracyjna
    • Ogłoszenia Administracji
  • Football Manager 2024 (FM 2024, FM 2023, FM 2022, FM 2021, FM 2020)
    • Football Manager 2024 (FM 2024)
    • Football Manager 2023 (FM 2023)
    • Seria Football Manager
    • Taktyki i trening
    • Kariery
    • Scena FM
  • Inne
    • Piłka Nożna
    • Sport
    • Różne
    • Gry komputerowe
    • Porady sprzętowo-techniczne
  • Youth only Youth only
  • Fantasy Premier League Fantasy Premier League
  • Journeyman Journeyman
  • Gramy online w Football Managera Gramy online w Football Managera
  • Polakman Polakman

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Website URL


Gadu Gadu


Skype


Klub w FM


Ulubiony klub


Skąd


Zainteresowania

Znaleziono 3 wyniki

  1. Pewnego upalnego, lipcowego dnia wygrzewałem się w promieniach greckiego słońca, rozmyślając o tym, jak wiele w swoim życiu zawdzięczam szczęściu. Wykonywałem pracę, o jakiej zawsze marzyłem - byłem trenerem drużyny piłkarskiej. I to zagranicznej! Czwartoligowy Akratitos nie zaliczał się może do europejskiej (ani nawet greckiej) czołówki, ale dzięki temu warunki pracy były wyjątkowo komfortowe. Cierpliwy prezes nie grzeszył ambicją - podobnie zresztą jak ja. Miejsce w środku tabeli uznawał za sukces wystarczający, by przedłużyć ze mną kontrakt o kolejny rok. Pensja mogłaby wprawdzie być nieco wyższa, ale pieniądze wpływały na konto regularnie, co w greckich realiach należało uznać za olbrzymią zaletę. Inne plusy? Prowadziłem zgraną drużynę, złożoną głównie z sympatycznych gości; cały rok mogłem cieszyć się wspaniałą pogodą; wszystkie panny w Ano Liosii mnie rozpoznawały... Żyć, nie umierać. Rodzina i przyjaciele zawsze powtarzali, że jestem w czepku urodzony, bo wiele rzeczy osiągałem bez specjalnego wysiłku. Paulo Coelho napisałby, że to wszystko zasługa gwiazd, w których zapisane są ludzkie pragnienia... Lub coś równie pretensjonalnego. Jose Mourinho powiedziałby zapewne na moim miejscu, że wszelkie sukcesy zawdzięcza własnej wyjątkowości. Prawda była jednak dużo bardziej prozaiczna: miałem masę szczęścia, fuksa, farta. Jasne, czwarta liga grecka to niby nic takiego, ale mi to w zupełności wystarczało. Cieszyłem się małymi, prostymi przyjemnościami i pewnie dalej żyłbym w swej Arkadii (choć Ano Liosia leży akurat w Attyce), gdyby nie pewna spontanicznie podjęta decyzja. A więc: pewnego upalnego, lipcowego dnia wygrzewałem się w promieniach greckiego słońca, rozmyślając o tym, jak wiele w swym życiu zawdzięczam szczęściu. Z błogiej zadumy wyrwał mnie widok eleganckiego samochodu. Samo auto może nie zwróciłoby mojej uwagi, gdyby jeden z jego pasażerów nie ruszył w moim kierunku. - Pan Flat Eric, jak mniemam? - zapytał mężczyzna po pięćdziesiątce. - Zgadza się, o co chodzi? - Moje nazwisko Nikolopoulos, chciałbym przedstawić panu pewną propozycję... Te słowa mogły zwiastować coś złego; od razu pomyślałem o słynnych "propozycjach nie do odrzucenia". Mimo obaw, kontynuowałem rozmowę: - Zamieniam się w słuch. - Mam dla pana ofertę pracy, myślę, że bardzo interesującą. Chciałbym, by został pan trenerem klubu, którego jestem właścicielem. - To oczywiście bardzo miłe, ale dobrze mi tutaj i raczej wiążę swoją przyszłość z Akratitosem. - Rozumiem i szanuję pańską lojalność, to cenna i coraz rzadziej spotykana cecha w świecie piłki. 'Lojalność'... - pomyślałem - Jak pan ładnie wymawia słowo 'wygodnictwo'... - Zdziwię się jednak - kontynuował Nikolopoulos - jeśli nie rozważy pan propozycji objęcia takiego zespołu jak Messiniakos. 'TAKIEGO' zespołu... Mój rozmówca powiedział to takim tonem, jakby chodziło o Bayern Monachium czy inny Real, a nie grecki klubik, którego, mimo kilku lat pobytu w kolebce demokracji, zupełnie nie kojarzyłem. - Z całym szacunkiem, ta nazwa nie mówi mi zbyt wiele - przyznałem szczerze. - To zupełnie zrozumiałe, wszak jest pan cudzoziemcem. GS Messiniakos to najstarszy grecki klub sportowy, założony w 1888 roku! Jak nietrudno obliczyć, właśnie obchodzimy 125-lecie istnienia. - Hmm, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. - wybełkotałem. - Życzę zdrowia, szczęścia, sukcesów i pociechy z wychowanków. - Dziękuję. Właściwie już sprawiliśmy sobie jeden prezent - dwa miesiące temu wywalczyliśmy awans do drugiej ligi. Niestety, trener Stavros Diamantopoulos postanowił przejść na emeryturę, a ja pomyślałem, że najlepiej postawić na młodego, perspektywicznego menedżera z nowoczesną wizją futbolu. Mam znajomych w Ano Liosii i wyrażali się o panu w samych superlatywach. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż jest pan Polakiem... A ja wciąż pamiętam półfinał Pucharu Europy 1985. Panathinaikos Jacka Gmocha, odprawiający po drodze Feyenoord... Piękne czasy, efektowna gra, nawet mimo półfinałowych batów od Liverpoolu. Nadal mam wielki szacunek dla polskiej szkoły trenerskiej. - Ja półfinału Ligi Mistrzów zagwarantować nie mogę - zastrzegłem szybko, bo prezes Messiniakosu najwyraźniej miał nieaktualne informacje na temat kondycji polskiej trenerki. - Spokojnie, aż tak wymagający nie jestem. Ale widzę, że pan wciąż ma duże wątpliwości. Co by tu jeszcze dodać... Mogę zaoferować pełną swobodę, jeśli chodzi o kwestie transferów i taktyki. Zero nacisków z mojej strony. Wiem, to powinna być norma, ale w Grecji różnie z tym bywa. - Dlatego czuję się tu jak w domu... - Słucham? - Nie, nic, nic. Proszę kontynuować. - Właśnie, co do transferów - będzie miał pan do dyspozycji 400 tysięcy euro. Oczy mi się zaświeciły. 400 tysięcy! W Akratitosie praktycznie nie przeprowadzaliśmy transferów, a nawet jeśli, to walutą były piłki. Za taką kasę można przecież ściągnąć naprawdę dobrych zawodników! Wygodnictwo dzielnie walczyło z nagłym przypływem ambicji, lecz ostatecznie przegrało. Uścisnąłem dłoń nowego pracodawcy, porzucając dotychczasowy spokój na rzecz prawdziwego wyzwania. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - FM 2008, Wersja 8.0.2, Średnia baza danych Wybrane ligi: Niemcy, Grecja, Holandia, Polska, Portugalia, Rumunia, Argentyna (od najniższych dostępnych)
  2. Dyskusja na temat grupy C, w której zagrają: 1. Kolumbia 2. Grecja 3. Wybrzeże Kości Słoniowej 4. Japonia Jakoś ta grupa mnie specjalnie nie porywa. Mam nadzieję, że wyjdą WKS i Japonia.
  3. - A tak w ogóle słyszałam w telewizorze, że tam wcale tak różowo nie jest! Mówią, że idzie kryzys i cały kraj może zbankrutować, wyobraź sobie - powiedziała mama, pakując mi do plecaka kolejną porcję baklavy. - Grecja i kryzys? - roześmiałem się głośno. - Przecież to jakieś bzdury. Zresztą sama zawsze powtarzasz, że telewizja kłamie. I kto normalny bierze na drogę baklavę?! - spytałem, widząc rosnącą liczbę pakunków z prowiantem. - Nadal uważam, że to zły pomysł. Ciągle tylko: Grecja, Grecja! Kraj jak każdy inny. Pamiętasz Vlorę? Tę, która mieszkała niedaleko meczetu? - Pamiętam... - odparłem, wzdychając ciężko. Znałem tę historię na pamięć. - No właśnie! Taka była odważna, wyzwolona, feministka wręcz! I co? Okryła hańbą całą swoją rodzinę, a jej matka pół roku później zmarła ze zgryzoty! Tego chcesz? - Dobrze mamo, obiecuję, że będę na siebie uważał. Jednak nie sądzę, żebym zrobił furorę w jakimkolwiek domu publicznym. - A kto ich tam wie, to zgniły zachód jest! Oni tam robią rzeczy, o których nam się nawet nie śniło. Mogłeś zostać lekarzem jak twój brat, ale ty oczywiście musiałeś postawić na swoim. Wiedziałam, że babranie się w piłce nic dobrego nie przyniesie. - Piłka nie ma tu nic do rzeczy - próbowałem zakończyć niewygodny temat. - Już ci mówiłem, wszystko jest dogadane i pewne. Po prostu lecimy i zaczynamy pracę, żadna wielka filozofia. - Ale dlaczego tak daleko? Widziałam na mapie, to południe kraju, nie można było bliżej? - Biorąc pod uwagę moją sytuację, wybrzydzanie byłoby głupotą. Najwyraźniej Shkodran działa teraz na południu Grecji, zresztą to bardzo ładne okolice, blisko morza. Poza tym nie będę sam, przecież jedzie ze mną Bashkim. - I to mnie właśnie najbardziej martwi... * Wraz z Bashkimem wsiedliśmy do starego, rozklekotanego busa, który miał nas zawieźć na lotnisko. - No i jak samopoczucie? - zapytał mój najlepszy kumpel, bawiąc się ulubionym złotym łańcuchem. - Pomyśl, właśnie rozpoczynamy podbój wielkiego świata! Europa czeka na nas z otwartymi ramionami, zrobimy karierę jak James Belushi, albo Eliza Dushku... - Bashkim rozmarzył się na samą myśl o aktorce, której zdjęcie zawiesił nad łóżkiem. - Stary, nie jedziemy do Hollywood, tylko do Grecji... Wyhamuj. - Okej, okej. Wystarczy, że za kilka godzin będziemy w światowym zagłębiu sera feta, a jak dobrze pójdzie, to na serze się nie skończy, jeśli wiesz co mam na myśli... Mój brak entuzjazmu był aż nadto widoczny. - Kiedyś taki nie byłeś. Cały czas o niej myślisz, hę? Naprawdę nie dało się nic zrobić? Może da się to jeszcze jakoś naprawić... - Niby jak chcesz TO naprawić? - syknąłem zdenerwowany. - No wiesz, słyszałem, że w Ameryce robią już specjalne operacje... - Możemy skończyć ten temat? - przerwałem przyjacielowi w pół zdania, ponieważ rozmowa zdecydowanie zmierzała w stronę kompletnego absurdu. - W porządku koleś, bez nerw, bez nerw... Pamiętaj, że jesteśmy Albańczykami, a Albańczycy łatwo się nie poddają! I gwarantuję ci, że w Grecji o wszystkim zapomnisz. Tam będziemy egzotyczną ciekawostką, towarem z tajemniczej krainy - panny same będą pchały nam się do łóżka. - Jasne. Chyba zapominasz, że pół naszego miasta wyemigrowało do Grecji i żadna Greczynka nie da się nabrać na tekst "mam na imię Luigi, pochodzę z Włoch". Bashkim nie tracił dobrego humoru. - Greczynka może i nie, ale to przecież kraj żyjący z turystyki! Można przebierać w narodowościach, kolorach włosów, karnacjach... Ku chwale ojczyzny! - Ku chwale ojczyzny zamierzasz udawać Włocha? - odparłem ironicznie. - O rety, ale z ciebie się zrobił nudziarz! Jeszcze trochę i zacznę żałować, że zabrałem cię do Kalamaty. - A właśnie - ożywiłem się na chwilę. - Nie wiem czy wiesz, że 'Kalamata' oznacza 'piękne oczy'. Towarzysz podróży spojrzał na mnie z ukosa. - Może gdybym dorastał na farmie i był opóźniony, ta informacja by mnie zainteresowała. A teraz daj kawałek baklavy, jestem pewien, że twoja mama przygotowała sporą porcję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...