Witam. : (
Dokładnie 1 września podczas treningu skręciłem staw skokowy. Ból był dość duży, więc następnego dnia udałem się na pogotowie, a następnie do chirurga, który stwierdził skręcenie po ówczesnym obejrzeniu zdjęcia rentgenowskiego. Polecił również zakup stabilizatora, który kupiłem w tym samym dniu. Z dnia na dzień ból ustępował, nie przesilałem nogi robiąc okłady z kwaśnej wody itd. Zacząłem również rehabilitację. Dość późno, bo 2 listopada, gdyż wcześniej nie było wolnych terminów. Czułem się już naprawdę dobrze, zacząłem lekko biegać, wykonywałem różne zabawy z piłką stopniowo wzmacniając natężenie ćwiczeń, grywałem również na osiedlu i nie odczuwałem żadnych dolegliwości. Aż do dziś, gdy podczas wfu zablokowałem strzał kolegi i kostka znowu zabolała. Nie jest wyraźnie spuchnięta, ale odczuwam ból (głównie podczas schodzenia ze schodów). Nie będę ukrywał, że jestem okropnie zawiedziony, czekał mnie jutro debiut w meczu II ligi futsalu i wszystko znów poszło się jebać :/
Zastosowałem lód, okłady z kwaśnej wody i kompletnie nie mam pojęcia co robić. Ból uniemożliwia mi grę, ale nie jest okropny. Czy wybierać się z tym po raz kolejny do chirurga czy lepiej poczekać te 2-3 dni? Co powinienem zastosować na taką kontuzję? Liczę na jakieś porady.